They came to earth—Pestilence, War, Famine, Death—four horsemen riding their screaming steeds, racing to the corners of the world. Four horsemen with the power to destroy all of humanity. They came to earth, and they came to end us all.
When Pestilence comes for Sara Burn’s town, one thing is certain: everyone she knows and loves is marked for death. Unless, of course, the angelic-looking horseman is stopped, which is exactly what Sara has in mind when she shoots the unholy beast off his steed.
Too bad no one told her Pestilence can’t be killed.
Now the horseman, very much alive and very pissed off, has taken her prisoner, and he’s eager to make her suffer. Only, the longer she’s with him, the more uncertain she is about his true feelings towards her … and hers towards him.
And now, well, Sara might still be able to save the world, but in order to do so, she'll have to sacrifice her heart in the process.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2018-03-20
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 382
Język oryginału: angielski
SYRENA CALLYPSO LILLIS MA BARDZO DUŻY PROBLEM, CIĄGNĄCY SIĘ WZDŁUŻ JEJ RAMIENIA I GŁĘBOKO W PRZESZŁOŚĆ. Od siedmiu lat Callie nosi na nadgarstku bransoletkę...
Przybyli na Ziemię - Zaraza, Wojna, Głód i Śmierć - czterej jeźdźcy pędzący na cztery strony świata na dzikich wierzchowcach. Zdolni zniszczyć całą...
Przeczytane:2018-05-10, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2018, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu, Do kupienia kiedyś tam,
Jeszcze przed premierą tej książki, natrafiłam na jej 'reklamowe' zdjęcia na instagramie. Nie ukrywam, że od razu moją uwagę przykuła ta bajkowa i piękna kolorystycznie okładka. A to, że tytułowy Pestilence wygląda jak Jamie Campbell Bower, nie miało tu nic do rzeczy. NIC A NIC...
Planowałam ją zamawiać z bookdepository, ale nie ukrywam, że cena nie należy do najniższych jak za tak cienką lekturę, więc zdecydowałam się na wersję elektroniczną.
Wiadomo - różnie to bywa z naszymi oczekiwaniami. Raz rzeczywistość je przerośnie, a czasem się srogo zawiedziemy. Nieco się obawiałam, że skoro "jaram się" tą książką aż tak bardzo, to pewnie okaże się fatalna. A jak było? Zostałam poważnie sponiewierana emocjonalnie, a to chyba jedyne czego nie brałam w ogóle pod uwagę. Nie spodziewałam się takiej swojej reakcji na książkę z gatunku new adult paranormal romance...
Książka opowiada o czasach biblijnej apokalipsy, kiedy to na Ziemię zstąpiło 4 jeźdźców apokalipsy z zadaniem uśmiercenia całej ludzkości. W tym tomie mamy do czynienia z Zarazą, który jedzie na swoim nieśmiertelnym rumaku i rozprzestrzenia plagę, która nieubłaganie zaczyna trawić wszystkich ludzi. I w tym momencie wkracza główna bohaterka - Sara Burns, która postanawia zabić Zarazę - więc zaczaja się na niego z shotgunem, strzela do niego i jeszcze go podpala... Tyle, że dziewczynie nie przyszło nawet do głowy, że Zaraza jest nieśmiertelny i nic nie może go zabić.
Jak łatwo się domyślić, mężczyzna postanawia się na niej zemścić. Ale nie zabija jej, a chce by "ciągle cierpiała". I tu patrząc po okładce można by zakładać, że czeka nas już ckliwy, cukierkowy romans.
Otóż nie. Tu się zaczyna chyba najbardziej okrutna i brutalna część książki. Kiedy to Sara faktycznie cierpi. Psychicznie i fizycznie. Jest dosłownie katowana przez Zarazę, ale ten cały czas pozwala jej wyzdrowieć, żeby móc przysparzać jej cierpienia od nowa. W końcu dziewczyna jest jego więźniem...
Przeczytałam tony książek, w tym ogrom kryminałów, horrorów i thrillerów, gdzie krew i wnętrzności nieraz lały się strumieniami... Ale jeszcze nigdy nie przyszło mi czytać tak okrutnej i brutalnej powieści. Ale jaka miałaby być książka o masowej zagładzie całej ludzkości? Powiedziałabym, że ta lektura jest słodko-gorzka. Słodka gdy powoli, zarówno Sara jak i Zaraza, zaczynają coś do siebie czuć i pod wpływem tych uczuć stają się lepszymi wersjami samych siebie, a gorzka w każdym innym aspekcie...
Główna bohaterka jest niesamowicie silną osobowością z bardzo ciętym i mocno wulgarnym językiem, co często po prostu rozładowywało atmosferę tej książki. Bo gdyby nie te wstawki, to z tej powieści wylewałby się sam mrok, a tak chociaż czasem można było się zaśmiać (nieco nerwowo, biorąc pod uwagę fabułę, ale zawsze to coś...). Zaraza z kolei to piękny przykład książkowej postaci, która przechodzi największą wewnętrzną metamorfozę.
Pokochałam ich oboje, a ich historia mnie zarówno oczarowała jak i cholernie zdołowała. Naprawdę spodziewałam się wszystkiego, ale nie takiego nawału przytłaczających mnie emocji.
To nie jest łatwa lektura. To nie jest tani i ckliwy romans. Wydaje mi się, że ta książka będzie dla mnie odkryciem roku.