Znakomity thriller psychologiczny z elementami czarnej komedii i satyry społecznej.
Akcja powieści rozgrywa się w środowisku elity towarzyskiej Nowego Jorku. Pani March to żona głośnego amerykańskiego pisarza George'a Marcha. Najnowsza powieść George'a robi furorę. Żona jest dumna ze swojego sławnego męża. Pewnego ranka, właścicielka ulubionej cukierni sugeruje Pani March, że jest pierwowzorem literackim bohaterki ostatniej powieści George'a - odrażającej kobiety o imieniu Johanna.
Ta rzucona mimochodem uwaga powoduje, że pani March nabiera wobec męża coraz więcej podejrzeń... Szperając w jego gabinecie, znajduje wycinek prasowy o zaginionej kobiecie. Czy George miał coś wspólnego z jej zniknięciem? Zadręczając się, spędza samotne noce ze swoimi myślami. Na domiar złego w jej mieszkaniu pojawiają się karaluchy i słychać dziwne dźwięki. Narastający niepokój i zaciekła determinacja w odkrywaniu sekretów męża stopniowo zaczynają zagrażać całemu jej otoczeniu...
Debiutancka powieść Virginii Feito zebrała znakomite recenzje w prestiżowych mediach Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
Przeczytałam powieść Virginii za jednym razem. Od razu wiedziałam, że muszę ją sfilmować i wcielić się w panią March. Jako postać jest fascynująca, złożona i głęboko ludzka i nie mogę się doczekać, aby zatopić w niej zęby.
Elizabeth Moss, aktorka znana m.in. z seriali ,,Mad Men" i ,,Opowieści podręcznej".
Zarówno literacka, jak i lekka, Pani March, znajduje się na granicy między thrillerem psychologicznym a satyrą społeczną.
,,Vogue"
Virginia Feito - urodziła się w 1988 roku w Madrycie. Dzieciństwo spędziła w Londynie i Paryżu, a następnie studiowała w Queen Mary University of London. Mieszka w Madrycie
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-03-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 328
Tytuł oryginału: Mrs March
Masz babo placek…
Powieść bardzo mi się podoba, czytałam zachłannie, ale mam problem z bohaterką. Dawno nie miałam takiej awersji graniczącej wręcz z uczuleniem na postać literacką. Książka piękna w słowach, pisarsko barwna, gładka, płynna, mogłabym długo zachwycać się, podając kolejne przymiotniki. Ale mam duży zgrzyt, z tytułową Agathą, całą książkę, czekałam na to imię; jej życie to gra, pozory, udawanie, malowanie trawy na zielono. Wachlarz emocji, od uwielbienia, po paranoje.
Moje oczekiwania co do kunsztu, formy i treści zostały spełnione. Upajałam się lekkością przekazu, trafnością opisów i delektowałam ukrytym przekazem, ubranym w słowa obok głównego tematu, a będącymi bardzo istotnymi dla całości, wyjaśniając wydarzenia i zachowania.
Nie jest to łatwa powieść, skrywa wiele tajemnic, podtekstów, mało wygodnych prawd. Autorka opisuje pustkę życia kobiety bogatej i wykształconej, którą niszczą jej własne demony, siedzące w głowie; zrodzone przez wolny czas, brak pasji, chęć przypodobania się innym, zachowanie pozorów - „co ludzie powiedzą” i kłamstwo.
Thriller psychologiczny, czarna komedia z elementami ironii obyczajowej w kręgu towarzyskich elit.
Doskonała.
@empikgo #reklama
Widząc zapowiedź "Pani March" postanowiłam, że muszę tę książkę przeczytać. I tak też się stało. Jest to jedna z bardziej nietuzinkowych, niebanalnych historii, które miałam przyjemność czytać w ostatnim czasie. Kompletnie nie miałam pojęcia, czego spodziewać się po lekturze i pozytywne wrażenie mnie zaskoczyło.
Historia pani March płynie niespiesznie, by z każdą kolejną stroną wciągać czytelnika w swoje sidła. I trzyma dość mocno do ostatniej strony.
Jesteśmy obserwatorami, jak jedno zdarzenie, jedna uwaga zmienia spojrzenie głównej bohaterki na męża i otoczenie, z którym ma codziennie do czynienia. Poznajemy urywki z przeszłości pani March i jak ona wpłynęła na decyzje i życie kobiety.
Nie spodziewałam się, że tego typu lektura tak przypadnie mi do gustu. Jednak zaznaczam, że nie każdy będzie się nią zachwycał. Ciekawe spostrzeżenia, obserwacje pani March, czarny humor, tajemniczość i zwrot akcji sprawiają, że jest to książka zaskakująca i bardzo życiowa. Tak właśnie ją odbieram.
Nie chcę więcej pisać o "Pani March", ponieważ wolałabym nie odbierać przyjemności z czytania przyszłym czytelnikom. Mam nadzieję, że mimo wszystko Was zachęcę i poszukiwacze takich historii będą ukontentowani.
„Poczucie winy jest dla odważnych. Wyparcie dla reszty”.
Poznajcie Panią Match.
Dumną, dystyngowaną, elegancką i charyzmatyczną kobietę w średnim wieku. Mieszkającą w pięknym apartamencie w centrum Nowego Jorku. Kochającą urządzać przyjęcia dla elity towarzyskiej. Zatroskaną matkę jedynego syna, raz ciepłą, innym razem surową czy enigmatyczną. Żonę przy mężu. Pompatyczną towarzyszkę życia głośnego amerykańskiego pisarza George’a Marcha, którego najnowsza powieść właśnie rozpoczyna brylowanie po listach bestsellerów.
Pewnego dnia, właścicielka ulubionej cukierni Pani Match ośmiela się zasugerować, że w jej ocenie pierwowzorem głównej bohaterki najnowszej książki Pana Match - odrażającej kobiety o imieniu Johanna, jest właśnie jego żona.. Pani Match. Ta z pozoru niewinna sugestia, sprawia, że Pani Match zaczyna poddawać w wątpliwość swój ogląd rzeczywistości, a dokładniej męża.. A gdy lustrując jego gabinet napotyka na wycinek prasowy o zaginionej kobiecie, jej wyobraźnia podpowiada jej już tylko same mroczne scenariusze.. a wszystko co się dzieje potem, zdaje się tylko je potwierdzać..
„Pani Match” to nietypowy thriller psychologiczny. Niespieszna akcja absorbuje całą uwagę czytelnika wokół „ról” odgrywanych przez główną bohaterkę, jej karykaturalności, słabostek, snobizmu i pozerstwa. Siła jej argumentu początkowo banalna, podkręcona jednak niepokojem oraz determinacją i desperacją utartej „typowo kobiecej” natury, z każdą stroną staje się nie byle jaka i popycha, i ją, i czytelnika, w otchłań teorii zbrodni..
Obraz jaki maluje nam przed oczami Autorka powieści jest wielobarwnym połączeniem thrillera, czarnej komedii oraz satyry społecznej.
Ja bawiłam się świetnie.
Polecam.
„Pani March” to książka, którą dość trudno określić jako jednoznaczny gatunek literacki bowiem łączy ona w sobie elementy thrillera psychologicznego z czarną komedią, satyrą i literaturą piękną. Zatem jest to dość ciekawe połączenie, które sprawia, że książka ta naprawdę jest nietuzinkowa.
Całość napisana jest ciekawie i z pozoru wydawać by się mogło, że zwyczajnie. Jednak wśród tej zwyczajnie snutej powieści pojawiają się pewne „smaczki” skupiające się na detalach. Autorka bardzo szczegółowo opisuje rzeczy wręcz obrzydliwe jak chociażby wągry, strupy, karaluchy… Powodowało to u mnie zniesmaczenie, ale i wytrącenie z fabuły, które pozwało mi odetchnąć od specyficznego umysłu głównej bohaterki, bo to właśnie ją najlepiej jest nam dane poznać ze względu na trzecioosobową narrację.
Pani March to postać dość ciekawa i złożona. Tak naprawdę ciężko jest określić czy to co nam relacjonuje wydarzyło się naprawdę, czy to wyłącznie jej wyobraźnia. Im dalej brnęłam w lekturę to przekonywałam się, że nie da się jej lubić, ponieważ uważała się za lepszą, a pozory były dla niej ważniejsze niż wartości. Jednak za wszelką cenę pragnęłam poznać każdą z jej warstw i powody zafiksowania, które powodowały, że atmosfera robiła się coraz to bardziej duszna i psychodeliczna.
Na uwagę zasługuje także fakt, że autorka bardzo dobrze przedstawiła nam warstwę społeczną zamieszkującą Nowy Jork i Upper East Side czyli tak gdzie rozgrywa się akcja. Są to kręgi wyższych sfer, których problemy są zdecydowanie inne niż nas zwykłych szaraczków. Autorce udało się znakomicie przestawić zderzenie tych dwóch światów i absurdy tego nowobogackiego życia.
„Pani March” to książka idelna dla fanów thrillerów z psychodelicznym klimatem niczym w filmach Hitchocka. Początkowo jest zwyczajnie i spokojnie, ale z czasem nie wiemy już co jest fikcją, a co prawdą. Lubię takie debiuty i czekam na kolejną książkę autorki.
Życie na świeczniku niesie ze sobą mnóstwo obowiązków, chociażby dbanie o wizerunek, jaki ostał wykreowany wśród znajomych i nie tylko. Dzisiejsza recenzja dotyczy książki ,,Pani March" autorstwa Virginii Feito. Kto z was chciałby być bohaterką książki? Książki, która napisał własny mąż lub żona? Nie wiem, jak wy, ale ja chciałabym być pierwowzorem głównej bohaterki, no chyba że byłaby to zła postać lub jakaś taka co ma z głową nie tak wtedy wybaczcie, ale popłakałabym się. :p Jedno rzucone mimochodem zdanie rozpoczyna lawinę zdarzeń, które...?! Tego już dowiecie się sami.
Standardowo odsyłam was na stronę np. wydawnictwa w celu zapoznana się z opisem książki, ale uwieźcie tego, co znajdziecie w środku jeszcze nie było. Momentami poważnie, ale i śmiesznie to daje według mnie taką równowagę w tym wszystkim. Pani March jest kobietą, która fantastycznie ,,radzi sobie" z obowiązkami domowymi, jak i towarzyskimi.
Zwróćcie uwagę na ten cudzysłowów, bo w czterech ścianach tego idealnego domu jest całkiem co innego. Ile wkładu w poukładany czysty dom i rodzinę jest dzięki Pani March dowiecie się osobiście. Jeżeli jesteś osobą, która lubi ,,szybką jazdę" to tutaj tego nie znajdziecie, ale mimo mozolnej rozgrywającej się akcji naprawdę książka potrafi wciągnąć i chcesz dowiedzieć się, jaka jest odpowiedź i kto jest winny morderstwa. Macie dużo psychologii, czarnego humoru oraz zmieszania czytelnika w to, co wydaje się oczywiste, a takie nie jest. Lektura idealna na takie niedzielne popołudnie pod kocem, mimo że mamy morderstwo. :p Znacie szwedzką pisarkę Camille Läckberg? Jak tak to tutaj momentami macie taką właśnie akcje. Na końcu, poznając co i jak dociera do was, że byliście blisko rozwikłania zagadki albo bardzo, bardzo daleko i takie pytanie w głowie ,,ale jak to...".
Polecam każdemu, kto szuka czegoś mało oczywistego.
Pani March...
Żyje z pozoru. Każde jej działanie nie wynika z jej chęci, lecz tego, co wypada lub nie wypada.
Ma niskie poczucie własnej wartości. Coś o tym wiem, więc rozumiałam jej niektóre zachowania.
Ocenia i krytykuje. Kojarzy się z takimi starszymi paniami z brytyjskich seriali. Idealne do pośmiania się, choć z pani March ciężko jest się śmiać.
Pani March jest specyficzna. Jej traumy z dzieciństwa mają wpływ na jej zachowanie, życie. I... wydaje mi się, że to dzieciństwo pani March miało wpływ na obłęd, który w pewnym momencie się u niej ujawnia.
Poznajemy główną bohaterkę, gdy jej mąż, słynny pisarz, wydał następną książkę. Hit, który każdy czyta. Włącznie z sprzedawczynią, która przy zakupach zwraca uwagę pani March na fikcyjną bohaterkę, która przypomina naszą główną postać. Tyle tylko, że bohaterka jej męża jest prostytutką, której płacą z litości.
Pani March od tego momentu zaczyna podejrzewać męża o niecne zamiary, a my zaczynamy dostrzegać jej obłęd...
Dla mnie książka była przewidywalna. Dość szybko zauważyłam, dokąd zmierza historia. Niemniej jednak lekturę czytało mi się dobrze, choć główna bohaterka bywała bardzo męcząca, no i irytująca... (ciekawe czy ktoś tak o mnie myśli?)
Równocześnie współczułam pani March. Miała dziwne, niepokojące dzieciństwo, przez które w późniejszym, w dorosłym życiu nie potrafiła zbudować relacji nawet z bliskimi. Niskie poczucie własnej wartości uwidoczniało się przy interakcjach z innymi, ale też przy wiadomości o bohaterce z książki jej męża. Być może jakby przepracowała swoje problemy z terapeutą, ta historia skończyłaby się inaczej... ale pani March nie korzystała z pomocy terapeutów.
Ogólnie książkę polecam. Choć nie jest to thriller psychologiczny, to momentami pojawia się w niej dreszczyk emocji, a wgląd w umysł bohaterki wzbudza zaciekawienie.
Polecam!
Czy czytaliście książkę, która nie wywołała u Was żadnych emocji?
Mi się zdarzyło pierwszy raz. Nie raz natrafiałam na książkę, która totalnie mi się nie podobała, nudziła mnie. Ale odczuwałam wobec niej cokolwiek, chociaż niechęć.
A przy ,,Pani March" nie czułam zupełnie nic.
Mąż Pani March, George, napisał kolejną książkę. Pani March jest dumna z męża. Jednak pewnego dnia sprzedawczyni w cukierni sugeruje, że pierwowzorem głównej bohaterki jest właśnie Pani March. Kobieta od tej pory zaczyna nabierać podejrzeń wobec męża, a nawet zastanawia się czy miał coś wspólnego z zaginięciem pewnej kobiety.
Słuchałam tej książki w audiobooku i przez cała książkę nie czułam nic. Ani mnie nie ciekawiła, ani nie nudziła. Tak naprawdę do tej pory jestem zaskoczona, bo pierwszy raz coś mnie takiego spotkało.
Moim zdaniem przez większość książki nie dzieje się zupełnie nic. Książka jest o Pani March, która moim zdaniem jest nijaka, aż z czasem popada w obłęd. Widzi i słyszy nieistniejące rzeczy. O innych bohaterach praktycznie nic się nie dowiadujemy.
Chociaż książka okazuje jak wygląda życie w wyższej klasie społecznej. Wszystko ma być idealne, nawet najdrobniejszy szczegół. Ludzie uprzejmi, ale wokół pełno kłamstw i pozorów.
Przyznam szczerze, że nie wiem co myśleć o tej książce. Dla mnie była nijaka ????
Siadam nad recenzją i jak rzadko kiedy słowa nie chcą płynąć, nie dlatego, że książka jest tak słaba, tę książkę ciężko sklasyfikować. Historia, która pozostawia chaos w głowie, pytania się kłębią, z każdą stroną ich przybywa, a tak naprawdę odpowiedzieć możemy na nie tylko my sami.
Pani March, żona znanego pisarza, którego ostatnia książka powoli staje się bestseller. Mąż jej jej dumą i dzięki niemu prowadzi życie na poziomie, mieszka w apartamentowcu, wydaje przyjęcia. Pewnego dnia właścicielka cukierni sugeruje jej, że może być bohaterką ostatniej powieści swojego męża, może byłby to powód do dumy, gdyby nie to, iż ta bohaterka jest odrażającą prostytutką. Po tej informacji, z Panią March zaczynają się dziać dziwne rzeczy, zaczyna podejrzewać swojego męża o najgorsze, łącznie z tym, iż dokonał zbrodni, której nikt nie potrafi rozwikłać.
Pani March i tak jest nazywana przez całą książkę, to postać specyficzna, nie dająca się zaszufladkować w żadne ramy. Jedno zdarzenie wywołuje u niej lawinę nie do powstrzymania. Autorka zrobiła kawał dobrej roboty, tak mnie wciągnęła w swoją grę, że przez połowę tej historii byłam pewna, ze to z mężem Pani March jest coś nie tak, wierzyłam w każde jej słowo i chwilami wręcz stapiałam się z ta postacią. W połowie książki nie było żadnego bum, mimo tego, że zaczął mi się klarować inny obraz, nadal niczego nie wiedziałam, bohaterka prowadziła przez całą książkę, też swój wewnętrzny monolog, ale to wcale nie ułatwia sprawy. Jednym słowem ogrom emocji.
Trochę satyra, trochę kryminał, a na pewno wnikliwe studium psychologiczne. Pani March nie jest postacią do polubienia. Ale jest niezaprzeczalnie doskonale opisanym przykładem osoby o obniżonym poczuciu własnej wartości ze wszystkimi tego konsekwencjami. Bardzo wiele mówiące są przede wszystkim retrospekcje z dzieciństwa, które ukształtowały w znacznej mierze to, jak siebie spostrzega. Wszystko, co dzieje się później jest tego skutkiem - życie pozorami, przesadna potrzeba akceptacji ze strony innych, ponadwymiarowa koncentracja na sobie i interpretowanie każdego wydarzenia, słowa, spojrzenia na swoją niekorzyść. A potem to już tylko tworzenie w swojej głowie własnych opowieści, które z rzeczywistością nie mają wiele wspólnego. To książka, która zostaje na długo w pamięci i jest fantastycznym materiałem do dyskusji i przemyśleń. No i zakończenie - najlepsze z możliwych.
Przeczytane:2023-08-15, Ocena: 2, Przeczytałem,
Przyznam się Wam szczerze, że rzadko zdarza mi się trafić na lekturę, która wywołałaby we mnie tak mieszane uczucia.
Pani March – porównywana jest przez niektórych do słynnej Bukietowej z angielskiego serialu „Co ludzie powiedzą”. Może coś w tym jest? Poziom zadufania i pozoranctwa istotnie podobny, ale Pani Bukiet jest w tym wszystkim zabawna i na swój sposób urocza. Pani March jak dla mnie nie ma w sobie nic, co mogłoby powodować że się ją lubi lub usprawiedliwia jej zachowanie. Zresztą widać wyraźnie, że ona nie lubi sama siebie. Zakompleksiona, wiecznie pomijana w rodzinie, nie utrzymująca bliskich relacji ani z matką ani z siostrą, wysoki status społeczny osiągnęła dzięki małżeństwu z uznanym pisarzem. Jednak jej stosunki z mężem oraz jedynym synkiem też nie należą do udanych. Gdy mąż wydaje kolejny bestseller opowiadający o życiu niezbyt atrakcyjnej „kurtyzany” Johanny, a znajoma sprzedawczyni ze sklepu sugeruje, że autor wzorował bohaterkę na żonie, Pani March po prostu odbija - wszędzie węszy spisek, wydaje się jej, że wszyscy wiedzą o tym, że to ona jest tytułową Johanną, zaczyna mieć zwidy. Przyznam że zakończenie bardzo zaskakuje i jest zdecydowanie ukoronowaniem całej historii.
Dla mnie najgorsze jest jednak to, że główna bohaterka nie wzbudza w czytelniku ani krzty sympatii. Może takie było założenie autora, ale mnie jest ciężko czytać książkę, w której nie jestem w stanie polubić żadnej z postaci, z czołową bohaterką na czele. Książka jest ciekawa, z pewnością doskonale napisana, piękny język, ale… kompletnie nie mój typ. Przez antypatię do bohaterki ja nie potrafiłam się w niej rozsmakować.