Wydawnictwo: Znak
Data wydania: b.d
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 350
Wygląda na to że z pana Feynmana był niezły dowcipniś i kawalarz . Właściwie to nawet na zdjęciu umieszczonym na tylnej okładce książki , mimo że uśmiecha się tylko kącikami ust , w oczach ma jakieś iskiereczki które zdają się pytać '' co by tu jeszcze spsocić '' , '' jaki kawał zrobić , by było zabawnie '' . Jednak przede wszystkim był to człowiek rządny wiedzy . Wszystko chciał wiedzieć i wszystko sprawdzić , najlepiej na własnej skórze . Tak po prostu miał od najmłodszych lat . Mimo że jego ulubioną dziedziną była fizyka , co może odzwierciedlać takie zdanie rodem z wikipedii '' Jeden z głównych twórców elektrodynamiki kwantowej, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki w 1965 za niezależne stworzenie relatywistycznej elektrodynamiki kwantowej.'' , jednak w książce którą właśnie opiniuję , możemy przeczytać nie tylko o tej dziedzinie nauki . Feynman opowiada w niej o sobie po prostu , o swoim dzieciństwie , kiedy to naprawiał radia '' myśleniem '' . O szkole , pracy w hotelu , swojej chorej pierwszej żonie . Rewelacyjny jest rozdział kiedy opowiada jak stawał na komisji poborowej do wojska i jak przepadł przy okazji badania u psychiatry , ta historia przyprawiła mnie nieomal o ból brzucha ze śmiechu . W każdym bądź razie gdziekolwiek się nie pojawiał , zaraz coś chciał ulepszać . Niczym '' Pomysłowy Dobromir '' , zaraz wymyślał takie udogodnienia by wszystkim , jemu również , było łatwiej . Niezależnie od tego czy był to karteczkowy system odbierania telefonów w hotelowej recepcji , czy obieraczka do ziemniaków , tudzież fasolki szparagowej . Czego jeszcze dowiemy się z tej bardzo ciekawej i interesującej książki ? Ano , poczytamy sobie jak otworzyć sejf i zwykły zamek yale . O tym czy mrówki zawsze znajdują nieomylnie cukier , czy trzeba im pomóc , o psychologicznej interpretacji snów , o przejawach rasizmu w kołach naukowców , o błędach w nauczaniu (zamiast rozumowego , mamy pamięciowe) oraz o wielu , wielu jeszcze innych rzeczach i sprawach . Mnie na przykład bardzo zainteresował rozdział w którym autor opisuje swoje doświadczenia w wannie do deprywacji sensorycznej . Reasumując jest to bardzo pozytywna książka o bardzo pozytywnym człowieku . Któremu humorystyczne usposobienie w niczym nie przeszkodziło być bardzo dobrym fizykiem . Polecam , nawet tym co to fizyka była w szkole ich achillesową piętą .
Książka niniejsza stanowi zapis owianych legendą wykładów, które Richard Feynman wygłosił w California Institute of Technology w roku akademickim 1962/63...
Laureat Nagrody Nobla i jeden z największych fizyków XX wieku, Richard Feynman, miał niezwykły talent do wyjaśniania ogółowi społeczeństwa trudnych zagadnień...
Przeczytane:2019-03-10,
Właśnie skończyłam wspaniałą książkę. Zastanawiam się jak ją opisać. Jak zacząć, czy opowiedzieć Wam o moich trzech nauczycielach fizyki, którzy – być może – byli doskonałymi specjalistami z tej dziedziny, ale przez w sumie – policzmy – pięć lat, osiągnęli tyle że znam – mniej więcej- zasady dynamiki? O tym, że jestem tak cienka z fizyki, a mimo to w maturalnej klasie miałam okres, gdy uparłam się iść na fizykę i zajmować się fizyką jądrową? I że żyłam z poczuciem niedouczenia w ważnej dziedzinie? A może zacząć od tego, że pracuję we wspaniałym miejscu i pod ręką mam świetnych specjalistów i przełamałam się w końcu i zapytałam profesor od fizyki(postrach w jednym z Liceów) o to czy warto zaczynać czytać „Feynmana wykłady z fizyki” będąc kompletną nogą? Nieważne od czego zacznę, nie zmieni to faktu, że przeczytałam książkę niezwykłą. Jak na nią trafiłam? Chciałam ją kupić, gdy zaczęłam czytać wspomniane wykłady, pokochałam autora. Tak mam świadomość tego, że nie żyje. Okres życia mój i Feynmana, noblisty, twórcy elektrodynamiki kwantowej, na tym świecie trwał dwa miesiące i 17 dni. Tylko, że wtedy raczej nie interesowałam się wielkimi fizykami. Nieistotne! Ja jestem zakochana. W „Wykładach” i w postaci, która wyłoniła się z „Pan raczy żartować, panie Feydman!”
Zachęcam Was, w tym miejscu do sięgnięcia po „Wykłady”, ja czytając czuję się jak intelektualny pustak, dno i nizina, ale doświadczam przy tym umysłowej ekstazy, dziecięcego zachwytu, ciekawości i wspaniałych iluminacji. Bo Feydman jest, był cudownym wykładowcą. Człowiekiem zakochanym w swojej dziedzinie, dla którego fizyka byłą radością, radością i cudem, którym chciał się dzielić. A w swojej autobiografii opowiada nam o swoim ciekawym życiu. Był oryginałem, dla nas, którzy mają zakodowany obraz naukowca, noblisty a`la Maria Skłodowska-Curie, poważna starsza pani, w czerni, żyjąca swoją dziedziną, surowa, uważna – wzór ascetki, mniszki w zakonie wiedzy, możemy poczuć się – zdziwieni tym naukowcem, który wyłania się z kart książki o Feynmanie. Richard Pillips Feynman, urodził się w żydowskiej rodzinie w Nowym Yorku w 1918 roku, jak opowiada w książce – od dzieciństwa uwielbiał eksperymenty. Jego pierwszymi chałturami były naprawy radioodbiorników. Skąd to się wzięło? Z ciekawości. Jego interesowało wszystko. Uwielbiał zgadywanki, zagadki, szarady. Wszystko mogło go zaintrygować, bukmacher na wyścigach konnych, facet żyjący z hazardu, problemy z „wyrwaniem panienki”. I poważny naukowiec o tym pisze? Tak, bo cała ta „afera z Noblem” zaczęła się od obserwacji tego w jaki sposób facet rzucił talerzem, od próby znalezienia wzoru na regularność obrotu. Nie od wielkiego pragnienia zmiany porządku świata, nie od chęci zapisania się złotymi zgłoskami na kartach fizyki. Feydman tak kochał fizykę, że takie myślenie go wypalało, wpędzało w niemoc badawczą, on chciał zajmować się tym co go ciekawi, bawić się nauką i… uczyć. Nie wyobrażał sobie życia bez uczenia studentów, a Ci go uwielbiali. Bo czy można nie lubić człowieka ogarniętego pasją? Miłością do pracy, a jednocześnie wielkiego oryginała, który pracując nad bombą atomową, zabawiał się w otwieranie sejfów i zamków szyfrowych, aż zyskał sobie miano I klasy włamywacza? Który przyjeżdżając pracować na uniwersytecie był tak zmęczony, a nie było wolnych hoteli, że uprosił portiera i przespał się na sofie gdzieś w kątku? Który wytknął błędy w teorii samego Bohra? Tak tego od atomu, króla fizyki tamtych czasów? Który dopominał się „symbolicznego dolara od rządu”. I tego, który gościa dzwoniącego z wiadomością, że przyznano Feynmanowi Nobla, zjechał, że go budzi. A żona byłą przekonana, że ją wkręca. Chciałabym poznać Richarda P. Feynmana, dopisuję Go do listy ludzi z którymi w zaświatach będę musiała porozmawiać. Ta książka była tylko namiastką. Niestety. Obawiałam się, że będzie ona napisana w sposób nieprzystępny dla laika, że pojęcia, obliczenia mnie zniszczą i wyeliminują. Nie ukrywam, były ciężkie momenty, ale całość książki doskonale to wynagradza. Ta książka emanuje taką pasją, humorem i radością. Inteligentny humor. Barwna postać Feynmana czynią z tej książki, obowiązkową pozycję dla tych, którzy zaczytują się biografiami, lub/i lubią ciekawe dobrze napisane książki. Polecam szczerze i z całego serca!