Inne niż wszystkie, intrygujące spojrzenie na historię drugiej wojny światowej i Holokaustu przez pamiętniki mieszkańców Holandii - relacje z pierwszej ręki, zwykłych ludzi żyjących w niezwykle trudnych czasach.
Opierając się na wybranych tekstach z kolekcji ponad dwóch tysięcy holenderskich pamiętników pisanych podczas drugiej wojny światowej, a dziś znajdujących się pod opieką archiwistów, Pamiętnikarze rzucają nowe światło na tę tragiczną część historii. Pozwalają spojrzeć na nią w świeży sposób, oczami między innymi sympatyzującego z nazistami policjanta czy żydowskiego dziennikarza, dokumentującego codzienne życie w obozie tranzytowym.
Dziennikarka Nina Siegal - dorastająca w Stanach Zjednoczonych w rodzinie, która przeżyła Holokaust - zawsze się zastanawiała, jak drugiej wojny światowej doświadczali zwykli ludzie. Jako dziecko słyszała opowieści o wojnie i o dzienniku Anne Frank, ale były to albo lekcje moralności, albo historie z puentą. Aby odnalezienie się w amerykańskiej rzeczywistości było łatwiejsze, nigdy nie ujawniano jednak szczegółów przeszłości.
Kiedy dorosła już Siegal przeprowadziła się do Amsterdamu, pytania o historię powróciły, a wraz z nimi pojawiły się nowe: dlaczego w czasie wojny zginęło siedemdziesiąt pięć procent holenderskiej społeczności żydowskiej, podczas gdy w innych krajach Europy proporcje te były inne? Jak wpisuje się to w narrację o holenderskim ruchu oporu, o którym tak wiele słyszała, i jak odnosi się do słynnej tolerancji, o której ludzie w Holandii zawsze chętnie mówią? A w końcu, co być może najważniejsze, czy nie znając odpowiedzi na te pytania, mogłaby wychowywać w tym kraju żydowskie dziecko?
Wnikliwa i wyjątkowa książka Pamiętnikarze, będąca wynikiem analizy pamiętników zwykłych ludzi, pozwala zrozumieć naturę oporu, działanie pamięci oraz sposoby, w jakie rozpatrujemy i upamiętniamy przeszłość.
[lewe skrzydełko - cytat]
Trzy z pamiętników, które wybrałam, napisane były przez Żydów - jeden z nich przeżył okupację w ukryciu, inny pisał w obozie koncentracyjnym, trzecia autorka przez jakiś czas mieszkała w Amsterdamie i była członkinią Rady Żydowskiej. Dwa wybrane przeze mnie pamiętniki spisane były przez holenderskich nazistów: jeden z nich był amsterdamskim policjantem, druga autorka to żona początkującego nazistowskiego urzędnika, bywalczyni z Hagi. Jedna z pamiętnikarek była członkinią ruchu oporu, która uratowała wiele istnień ludzkich; ostatnia autorka to siedemnastoletnia pracownica fabryki, bez przynależności politycznej.
Wszyscy oni byli, w taki czy inny sposób, kluczowymi dokumentalistami nazistowskiej okupacji Holandii, a ich historie pokazują prywatną, osobistą wojnę, z którą pod faszystowskim uciskiem musiała się zmierzyć każda jednostka. Niektóre z tych głosów nie zostały jeszcze usłyszane; inne - wręcz przeciwnie, ale według mojej skromnej oceny w sposób niewystarczający.
Fot.: Stuart Acker Holt
NINA SIEGAL jest autorką i dziennikarką, regularnie piszącą do działu kulturalnego ,,New York Timesa". Doktoryzuje się w Amsterdamskiej Wyższej Szkole Dziedzictwa, Pamięci i Kultury Materialnej. Oprócz pracy dziennikarskiej, którą zajmuje się od lat dziewięćdziesiątych, Siegal opublikowała trzy powieści. Za drugą z nich otrzymała w 2006 roku stypendium Fulbrighta. Obecnie mieszka w Amsterdamie, z córką i psem. Za swoje teksty zdobyła wiele stypendiów i nagród, w tym 2021 Whiting Creative Nonfiction Grant.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2024-02-28
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: The Diary Keepers
W 1940 roku wojska niemieckie przeprowadziły ofensywę w kilku kierunkach. Nim zakończyły się walki o państwa skandynawskie, III Rzesza uderzyła na Belgię, Holandię, Luksemburg oraz Francję. Hitler przewidywał uderzenie przez pasmo Ardenów w kierunku Sedanu oraz równoczesne uderzenie na kraje Beneluksu. Trzecia grupa uderzeniowa miała pilnować linii Maginota. Do tej kampanii zmobilizowano aż 3,5 mln żołnierzy. Od południa mieli uderzyć Włosi Mussoliniego.
Francuskie dowództwo przygotowało się do obrony Linii Maginota oraz pogranicza z Belgią. Francuzów mieli wspierać: 400 tysięczny korpus brytyjski, oddziały wojska polskiego oraz 10 dywizji holenderskich, co w liczbach bezwzględnych dawało im zdecydowaną przewagę nad agresorem. Niestety, Francuzi i ich alianci nie byli przygotowani do nowoczesnej wojny - to Niemcy posiadali zdecydowaną przewagę pod względem wyposażenia technicznego oraz przewagą w wojskach pancernych i zmotoryzowanych. Francuzi byli przygotowani do prowadzenia wojny na podobnych warunkach, jakie miały miejsce podczas poprzedniego konfliktu światowego. I zapłacili za tę niefrasobliwość ogromną cenę…
10 maja 1940 roku oddziały III Rzeszy wkroczyły na terytorium Belgii i Holandii. Przez blisko cztery dni okupanci bombardowali Rotterdam. Po kilku dniach walk władze holenderskie przerażone skalą zniszczeń, 15 maja zdecydowały się poddać. Przypomnę, że już wtedy królowa i rodzina królewska zbiegli do Londynu, pozostawiając kraj na pastwę losu. 27 maja kapitulację Belgii ogłosił król Leopold III, wycofując pięćsettysięczną armię z walki. Co ogromnie pogorszyło sytuację nadal walczących wojsk francuskich. Zresztą granicę francuską armia nazistowska przekroczyła już 12 maja, forsując Mozę i kierując się na Sedan. Wojska niemieckie szybko posuwały się w kierunku kanału La Manche, gdzie doszło do tak zwanej bitwy flamandzkiej. 27 maja z plaż Dunkierki ewakuowano do Anglii wojska alianckie. 10 czerwca do wojny przyłączyły się Włochy. Wkrótce Francja musiała się poddać…
Sytuacja polityczna i charakter okupacji krajów zachodnich zależały od planów Hitlera. W krajach zachodniej Europy okupacja niemiecka miała zdecydowanie lżejszy charakter niż na wschodzie kontynentu. We Francji, Belgii i Luksemburgu ludność zachowała część przywilejów i praw obywatelskich. Za to Słowianie, Romowie i przede wszystkim Żydzi podlegali represjom. Holandia zachowała dawną strukturę i granicę, ale została uzależniona politycznie od woli dygnitarzy z Berlina. Jednak dosyć spora część ludności Holandii zdecydowała się współpracować z III Rzeszą – zarówno w tworzeniu kooperacji pomiędzy administracją nazistowską a lokalną, a także wielu mężczyzn wstępowało do niemieckiej armii, nie mówiąc już o współpracy pomiędzy Niemcami a holenderskim przemysłem. Represje spotkały również tutejszą ludność żydowską, która została pozostawiona sama sobie. Można powiedzieć, że spora część społeczeństwa ogromnie zobojętniała na cierpienie żydowskich sąsiadów. I właśnie o tym jest ta książka.
W treść zagadnienia wprowadza nas Nina Siegel, wzięta dziennikarka i autorka książek. Opowiada losy nie tylko swej rodziny – choć na marginesie głównego wątku – ale Żydów mieszkających w Holandii. Co ciekawe, zebrała opinie różnych osób, zarówno Żydów, jak i tych, którzy ich prześladowali, współpracując z nazistowskim okupantem. To daje naprawdę ogromne pole do popisu. Możemy zachować względny obiektywizm, wyrobić sobie własne zdanie, bowiem Autorka nie stara się wybielić jednych, kosztem drugich. Po prostu daje im głos, tak abyśmy sami mogli zrozumieć to, w jaki sposób ideologia hitlerowska wżarła się w tkankę, zdawałoby się tolerancyjnych, zwykłych ludzi. Choć statystyki są nieubłagane i świadczą na niekorzyść tego narodu, daleki byłbym od oceny holenderskiej postawy społecznej. Z książki dowiecie się, że nie wszystko jest takie czarno-białe. W każdym człowieku zachodzi zmiana, gdy pewne idee wcielone w czyn zaczynają wywierać silny nacisk na nasze życie… Ale nie będę tutaj zdradzał szczegółów.
Jak zawsze, książka dotycząca zagłady Żydów, nie ważne czy w Polsce, w Holandii czy w innym miejscu świata, jest niezwykle wstrząsająca. Sądzę, że ta pozycja była ogromnie potrzebna, i to nie tylko z naszej, polskiej perspektywy. Bo przecież tak mało osób czytało pamiętniki Anny Frank. A jeszcze mniej ma pojęcie o tym, co działo się w Niderlandach w czasie II wojny światowej. Książka Niny Siegel jest jak fundament, który pozwala wyjść poza nasze polskie podwórko i budować pamięć zbiorową Europejczyków. Mógłbym powiedzieć, że w jakimś stopniu to holenderska odpowiedź na „Rozmowy z katem” Kazimierza Moczarskiego.
Co mogę napisać więcej? książka warta uwagi – tak, zdecydowanie tak. Wstrząsająca – niestety tak. I to tym bardziej, że widzimy ówczesną Holandię przez pryzmat różnych punktów widzenia i siedzenia. W wyraźny sposób można odczuć obawy, nadzieje i klimat rozgrywających się dramatów. Niemniej w książce brakło mi szerszego wprowadzenia czytelnika do tego, co działo się w kraju. Same wspomnienia poprzedzone nikłym wprowadzeniem do tematu, to jednak niewiele. Polski czytelnik może nie pojąć niuansów, a i wątpię, by sięgnął po jakieś książki przybliżające historię krajów Beneluksu w czasie wspomnianego konfliktu światowego. Niemniej gorąco polecam, może kogoś ruszy serce…
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Dzisiejsze Królestwo Niderlandów (dawniej Holandia) to kraj wielu kultur, narodowości i wyznań. Nikogo nie dziwi widok kobiety w hidżabie, osoby z wytatuowaną twarzą czy dwojga ludzi tej samej płci trzymającej się za ręce. Nie oznacza to jednak, że Niderlandy to kraj mlekiem i miodem płynący gdzie incydenty na tle religijnym czy ideologicznym nigdy się nie zdarzają. Jak wyglądało życie w Polsce podczas okupacji niemieckiej, każdy z nas doskonale wie. W polskich archiwach, muzeach czy zbiorach prywatnych odnaleźć możemy obszerne materiały na ten temat. O tym, jak wyglądały prześladowania ludności żydowskiej w Holandii czy sąsiedniej Belgii wiemy już nieco mniej. Kraje te, mimo że nie ucierpiały tak bardzo, jak Polska wskutek działań wojennych, to jednak mogą poszczycić się pewnym niechlubnym rekordem. Cytując histmag.org „Spośród 140 tys. holenderskich Żydów do obozów zagłady deportowano aż 105 tys. Zginęło blisko 100 tys. osób”. To zatrważająca liczba, biorąc pod uwagę, że Holandia jest krajem 7 razy mniejszym od Polski. Czy na ten niechlubny wynik wpływ miała postawa ówczesnej ludności cywilnej, obojętnej na tragedię swoich sąsiadów? Tego będzie próbowała dowiedzieć się autorka tej książki – holenderska dziennikarka i badaczka historii II wojny światowej.
.
W rodzinie Niny Siegal temat Holocaustu nigdy nie był tematem tabu. Od dziecka była świadkiem rozmów dorosłych, podczas których słyszała niezrozumiałe dla niej słowa takie jak holocaust czy obóz. Dla małej dziewczynki słowo obóz kojarzyć się może z dobrą zabawą, nowymi przyjaciółmi i wypoczynkiem. Nie rozumiała, dlaczego jej bliscy mówią o nim jako o miejscu, w których nie chcieli przebywać. Zadawane przez nią wówczas pytania zwykle pozostawały bez odpowiedzi, dlatego już jako osoba dorosła sama postanowiła znaleźć na nie odpowiedź. Jako Żydówka z pochodzenia od zawsze czuła, że jej obowiązkiem jest poznanie prawdy o swoich przodkach i motywach, jakie kierowały ich zachowaniem.
.
Książka ta jest o tyle wyjątkowa, bo powstała z potrzeby serca. Jest w dużej mierze próbą odpowiedzi na pytanie, dlaczego w sytuacjach zagrożenia postępujemy tak, a nie inaczej i czy da się usprawiedliwić okrucieństwo człowieka wobec człowieka.
.
„Pamiętnikarze. Druga wojna światowa w Holandii słowami jej naocznych świadków”
zawiera notatki, wspomnienia i relacje osób, które same przeżyły pobyt w obozie bądź były świadkami prześladowań innych. Prawdziwe, wstrząsające i niezwykle szczegółowe mimo upływu wciąż dotykają tych samych dylematów moralnych. Gdzie leży granica między człowieczeństwem a zezwierzęceniem? Do czego gotowi byli posunąć się ludzie w chwilach zagrożenia życia lub zdrowia swojego, lub swoich bliskich? Czy będąc na ich miejscu, zachowalibyśmy się inaczej? Podczas lektury wielokrotnie zadawałam sobie tego typu pytania i odpowiedź zawsze brzmiała – nie wiem. Nie mam pojęcia, jak zachowałabym się w chwili próby. Czy byłabym katem, czy bohaterem? Naprawdę nie wiem i nigdy nie chciałabym się tego dowiedzieć.
.
Książka Niny Siegel nie jest lekka łatwa i przyjemna, ale takie właśnie książki są nam dziś potrzebne. Byśmy pamiętali jakim okrucieństwem niesie za sobą wojna. Jest takie powiedzenie, że Holender będzie ci współczuł, ale to Polak ci pomoże i z własnego doświadczenia wiem jak dużo w tym prawdy. Oczywiście każdy człowiek jest inny i nie wolno mierzyć wszystkich jedna miara, bo wszyscy wiemy, do czego może doprowadzić nienawiść i nietolerancja. Nie ma narodów lepszych i gorszych. Jedno jest pewne - dzięki zaangażowaniu i pracy osób takich jak Nina Siegal jest nadzieja na to, że pamięć o minionych wydarzeniach będzie ciągle żywa. Polecam wam serdecznie tę książkę. Wzbudzi w was wiele emocji, skłoni do refleksji i być może zainteresuje dotychczas niezainteresowanych tematyką II wojny światowej.
.
PS. Zapewne większość z was czytała Dziennik Anny Frank i wie, że dziewczynka wraz z rodziną przez długi czas ukrywała się w mieszkaniu pewnej Holenderki. W Amsterdamie pamięć o Annie Frank jest nadal żywa. Będąc w tym mieście, warto odwiedzić muzeum o nazwie Dom Anny Frank, a także zobaczyć jej pomnik. Wydaje się, że Holendrzy są świadomi tego, że ich postawa wobec holokaustu mogła być inna. Jednak czasu nie da się już cofnąć, ale można wyciągnąć wnioski na przyszłość. Zostawiam wam także link do ciekawego artykułu na który natknęłam się szukając informacji do tej recenzji:
Fascynująca tajemnica ukryta za arcydziełem Rembrandta Rembrandt. Wisielec. Czarownica z Lejdy. I jeden obraz, który połączył ich na zawsze. 1632...
Przeczytane:2024-03-27, Ocena: 5, Przeczytałam,
Do przeczytania książki Niny Siegal “Pamiętnikarze” skłonił mnie podtytuł “ Druga wojna światowa w Holandii słowami jej naocznych świadków”. Prawie nic nie wiedziałam o tym, jak Holendrzy sobie radzili bądź nie radzili w czasie okupacji. A tu jeszcze relacje ludzi, którzy tej okupacji doświadczyli.
Autorka “Pamiętnikarzy” obecnie mieszka w Amsterdamie, ale urodziła się w Nowym Jorku. Jej dziadek Emerich był Żydem, urodzonym w Wołowie w Ukrainie, jednym z niewielu ocalałych z Holokaustu. Przyjechała do Europy, żeby pisać powieść o zmarłym mężczyźnie z arcydzieła Rembrandta. Odkryła w Amsterdamie wiele zabytków i śladów Żydów, a samych Żydów nie dało się zauważyć. Okazało się, że Holendrzy rzadko identyfikowali się jako Żydzi. Autorkę to bardzo zaciekawiło. “Nie chcemy, żeby sąsiedzi się dowiedzieli.” Było w tym coś bardzo niepokojącego dla Niny Siegal. “Mówi się, że holenderscy Żydzi nadal się ukrywają.” A zginęło ich około 75% w ciągu pięciu lat.
To wszystko doprowadziło ją do Instytutu Studiów nad Wojną, Holokaustem i Ludobójstwem w Amsterdamie. Tam też zobaczyła ogromne archiwum złożone ze zdjęć i osobistych pamiętników pisanych przez zwykłych Holendrów podczas wojny. Pamiętników było ponad 2100.
Był to impuls i klucz do zrozumienia co, gdzie, kiedy, jak i dlaczego. Autorka mogła przeżyć to wszystko, patrząc oczami prostych ludzi, którzy w prostych słowach opisali lata wojny. A zachęcił Holendrów do tego apel ministra edukacji, sztuki i nauki, Gerrit Bolkestein w rządzie na uchodźstwie w Londynie. Ludzie pisali pamiętniki, zbierali korespondencję i zdjęcia, a po wojnie oddali je do Niderlandzkiego Instytutu Dokumentacji wojennej.
Na podstawie wybranych pamiętników powstała ta książka, która przedstawia nie tylko ich fragmenty, krótkie notki o ich autorach, ale również tło historyczne lat okupacji.
Autorzy wybranych pamiętników są bardzo różni, zwykli pracownicy, działacze podziemia pomagający Żydom, ale również osoby kolaborujące. Co zadziwiające, Holendrów współpracujących z okupantem było stosunkowo dużo, kolaboracja w Holandii miała szerszy wymiar niż np. w Polsce.
Bardzo ciekawym zabiegiem narracyjnym w tej książce jest pokazanie przez fragmenty pamiętników tego samego dnia z perspektywy różnych osób - np. z perspektywy Żyda i z perspektywy kolaboranta. Ten sam dzień, to samo zdarzenie, a widziane tak bardzo inaczej.
Książka “Pamiętnikarze” Niny Siegal porusza trudny temat drugiej wojny światowej w Holandii, ale historycznie bardzo ciekawy, bo niezbyt przez nas znany. Ale przedstawiony w taki właśnie sposób, jest jeszcze bardziej przemawiający.
Polecam tę pozycję pasjonatom historii, ale nie tylko. Powinniśmy znać historię i wyciągać wnioski, co nie zawsze nam wychodzi.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl