Wbrew tytułowi i przypuszczeniom niektórych, nie jest to banalna opowieść miłosna. Nie ma w niej żadnego różu, a także to nie Maja jest panną młodą. "Pakistańskie wesele" to najprawdziwsza historia o ludziach z krwi i kości. Spojrzenie na inną kulturę przez polską globtroterkę. Choć zdaje się, że będzie to historia o blichtrcie i zabawach pakistańskich elit, jest to najlepszy punkt wyjścia do rozmów o stosunkach międzyludzkich, rodzinnych, związkach, partnerstwie, nierównościach społecznych, przyzwyczajeniach, a nawet pracy osób z niepełnosprawnościami czy społecznej tolerancji różnych zjawisk. Mimo wszystko Maja prowadzi swoją opowieść z przymrużeniem oka, okraszając ją dobrym humorem.
Kiedy weźmiesz tę książkę do ręki, obok zasiądzie Maja Klemp, która z właściwym sobie humorem opowie o kraju męża. „Pakistańskie wesele” obejmuje 14 dni podróży kosmopolitki, której przyszło wystąpić w roli druhny podczas wielodniowych uroczystości zorganizowanych dla elitarnego grona ośmiuset osób.
Dziennik Mai jest subiektywnym portretem współczesnego pakistańskiego społeczeństwa i przestrogą dla wegetarian, którym marzy się wyprawa do tej części subkontynentu. Autorka niczym współczesna bajarka snuje opowieść językiem mówionym, bawi się słowem i skraca dystans. Odwiedzisz z nią inną kulturę, zdobędziesz szczyty Hindukuszu czy zapolujesz na perfumy w piwnicach Islamabadu. Poznasz jej Księcia i historię miłości, która pokonała różnice kulturowe oraz życie w różnych strefach czasowych.
„Pakistańskie wesele” to wielobarwny opis ludzi, strojów i miejsc. Maja dzieli się refleksjami na temat aktualnych problemów, jak nierówności społeczne czy brak tolerancji. Lektura utwierdza w przekonaniu, że można podejść do innych łagodniej i bez uprzedzeń. Choć autorka nie pozostaje obojętna na uroki egzotycznych strojów czy biżuterii, którym równie chętnie poświęca uwagę, z nią możesz zajrzeć w głąb ludzkiej duszy.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2020-12-11
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 328
- Od pięciu minut masz otwarte usta. Co tam takiego wyczytałaś? Przyznali ci w końcu literacką nagrodę Nobla?
- Napisała książkę - odpowiedziałam Alemu, który wyrwał mnie z zamyślenia.
-Kto?
- Top modelka w obłędnej kiecce.
- Czyli lepiej żebym zjadł na mieście, bo będziesz czytać?
- Przynieś mi też, egoisto.
- Wczoraj zrobiłem zakupy... - Podrapał się po głowie.
- Kocha Samozwaniec, Chmielewską i muzułmanina.
- Co to jest Samoznanies?
- Pizzę. Chcę wegetariańską pizzę. Do widzenia.
Jedną ręką zamknęłam za Alkiem drzwi, a drugą kliknęłam w EmpikGo.
"Nigdy nie wyobrażałam sobie, że pojadę do Pakistanu."
- Maja, a Ty myślisz, że ja sobie wyobrażałam, że wyjdę za mąż za Algierczyka bez paszportu?
Maja towarzyszyła mi przez kolejne dni. Przysiadała się do mnie w autobusie, wskakiwała za mną do zatłoczonego wagonu metra, wypróbowałyśmy leżaki w paryskich bibliotekach, z których o mało co nas nie wyrzucili, bo śmiałam się w głos. Stałam z nią w kolejce do kasy i wprosiła się nawet na urodziny mojego szwagra.
Kiedy wraz z ostatnią stroną książki zniknęła, zrobiło się pusto, cicho i nudno.
- Co się znowu stało? Czy tymi ustami w dzióbek i łezką na policzku starasz się dać mi do zrozumienia, że skończyły ci się perfumy?
- Wróciłam. -Wzruszyłam ramionami.
- A gdzie byłaś?
- W Pakistanie, na weselu, z którego o dwudziestej drugiej policja zgarnęła pana młodego. Na targu ukrytym w labiryncie uliczek Lahauru. W salonie fryzjerskich tortur. Na Sylwestrze "organizowanym" tak jak lubisz, czyli "wychodzimy z domu pięć przed północą i potem zobaczymy". W Starym Mieście Fortu Lahauru, na kolacji z Bilalem w Islamabadzie, w Malam Jabba w Domu Gościnnym Armii Pakistańskiej, w ogrodach Shalimar i w meczecie Badshahi, w Pałacu Luster i na partyjce kręgli...
- Możemy pójść na kręgle, jeśli chcesz... -Ali uznał, że z mojej długiej listy kręgle są do zrealizowania.
- Czy mógłbyś mi kupić dupattę? Chciałabym mieć jakąś pamiątkę z tej podróży.
- Jasne. Nie ma sprawy. Wybierasz się jeszcze gdzieś?
- Skąd wiesz? - Rozpromieniłam się. - Za parę dni lecę z Mają do Nowego Jorku!
"W obliczu kobiecej miłości do ubrań i wszystkiego, co się świeci, różnice kulturowe są całkowicie bez znaczenia".
Dzięki takim książkom jak ta, przeznaczonym dla szerokiego grona odbiorców, istnieje możliwość zagłębienia się w inną kulturę i zweryfikowania przy tym stereotypów, jakie bardzo często budują w naszych głowach obraz pewnych społeczności. Wierzę w to, że oprócz wymiaru typowo rozrywkowego, "Pakistańskie wesele" odczaruje nasze wyobrażenie o Pakistanie i pozwoli spojrzeć na ludzi zamieszkujących ten kraj z zupełnie innej strony.
Maja Klemp to gdynianka, absolwentka japonistyki i hispanistyki na Cardiff University oraz europeistyki na University of Bath. Jest globtroterką, która wyszła za mąż za poznanego na studiach Pakistańczyka. Mieszkała w kilku krajach, uwielbia taniec, zwierzęta, książki, herbatę i dobre perfumy. Prowadzi blog "Miłość w czasach strefowych".
Dziennik Mai Klemp ukazuje 14 dni pobytu autorki w kraju jej męża, podczas których była druhną na wielodniowej uroczystości zaślubin. Polka ukazuje specyfikę zabaw pakistańskich elit zestawiając ją z analizą kondycji społeczeństwa tego kraju. Przedstawia także historię swojej miłości do męża, zwanego Księciem oraz liczne ciekawostki z pakistańskiego, codziennego życia.
Główną wadą wszelakich publikacji ukazujących specyfikę życia innych kultur jest encyklopedyczna maniera przedstawiania określonych informacji połączona z często sztywnym, pozbawionym emocji językiem. "Pakistańskie wesele" na szczęście zupełnie przeczy temu obrazowi, gdyż Maja Klemp w swoim dzienniku przedstawia Pakistan przez pryzmat swoich subiektywnych odczuć, co wywołuje w czytelniku swoiste utożsamienie się z wieloma emocjami, jakie pojawiają się na łamach tej książki. Książki, która nie nuży i nie nudzi, gdyż połączenie warstwy edukacyjnej z wyczuwalnym humorem i dystansem autorki, tworzy niebanalną opowieść o ludziach, o tym co nas dzieli, ale i o tym, co nas łączy.
Tytułowe pakistańskie wesele staje się dla autorki punktem wyjścia do snucia opowieści o życiu w Pakistanie na wielu płaszczyznach. Maja Klemp bez zadęcia i z wyczuwalną naturalnością, dotyka bardzo wielu tematów, przemycając przy tym sporo ciekawostek i trafnych konkluzji. Przybliża polskiemu czytelnikowi mentalność Pakistańczyków, zaznaczając przy tym, że czasami stanowi ona barierę nie do pokonania. Nie unika takich kontrowersyjnych tematów, jak fundamentalizm religijny i kulturowy, brak tolerancji, czy też podział kastowy społeczeństwa. Do tego wszystkiego serwuje mało znane fakty, jak chociażby ten o braku zachodnich samochodów na ulicach tego kraju, czy też o pakistańskich drag queen. Jak więc widać, rozstrzał tematyczny, stanowiący jądro tej publikacji jest bardzo szeroki, co niewątpliwie stanowi jej wartość dodaną.
Jeśli jest wesele to są także stroje i cała otoczka związana z przygotowaniami do zaślubin. I to również niezwykle ciekawa warstwa dziennika Mai Klemp, gdyż sporo w niej opisów ubrań i odniesień do pakistańskiej mody, która dla nas stanowi swoistą egzotykę. Ta barwna płaszczyzna obfituje także w zaskakujące konkluzje, jakie warto odkryć czytając wspomnienia autorki.
"Pakistańskie wesele" to książka, którą czyta się lekko i przyjemnie, pozwalająca spojrzeć na Pakistan z zupełnie innej strony i wywołująca przy tym szereg przemyśleń na różnych płaszczyznach. To także niezwykle przystępnie napisana opowieść o zderzeniu zupełnie różnych postaw życiowych, którego efekty wywołują masę śmiesznych i zaskakujących wydarzeń. Cieszę się, że dzięki wspomnieniom Mai Klemp uświadomiłam sobie, jak ważna jest zmienność perspektywy.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Czy nowojorczycy trzymają w domach nosorożce? Jak ubierają się dziewczyny na Lower East Side? Jakim cudem Carrie Bradshaw stać było na mieszkanie na Manhattanie...
Przeczytane:2021-01-26, Ocena: 5, Przeczytałam,
Pakistan kojarzył mi się dotychczas z trekkingiem i słynnymi wyprawami na ośmiotysięczniki. Takie nazwy jak Nanga Parbat, K2, czy Broad Peak pewnie również Wam nie są obce. Maja Klemp, autorka bloga milosna-globalizacja.pl i żona Pakistańczyka, pokazuje nam ten kraj z zupełnie innej strony. Widziany okiem kobiety i cudzoziemki, zaznaczę, że bardzo spostrzegawczej i z poczuciem humoru.
Z pewnością dwa intensywne tygodnie w tak odmiennym kulturowo kraju, do tego wśród licznej rodziny męża, potrafią zestresować.
Poza tym, jak się okazuje, trzeba mieć zdrowie i mocne nerwy żeby przetrwać pobyt w Pakistanie. Na ulicach co rusz chcą cię rozjechać, a jak nieopatrznie nie jesz mięsa, to grozi ci śmierć głodowa. Prawdziwym wyzwaniem okazuje się też życie towarzyskie, które potrafi naprawdę wykończyć. Czy coś ma szansę zrekompensować te niedogodności? Lody kulfi? Bajecznie kolorowe stroje? A może miłość?
To bardzo subiektywna opowieść dyktowana emocjami, czasem w nieco plotkarskim stylu, bardzo bezpośrednia i barwna. Przez całą lekturę miałam poczucie, jakby przyjaciółka opowiadała mi o swojej podróży. Nie chciałabym natomiast być w skórze autorki jeśli książka wpadnie w ręce niektórych opisywanych przez nią osób. Chyba, że mają do siebie ogromny dystans i potrafią się z siebie śmiać.
Czy można traktować tę książkę jako poważne źródło wiedzy o Pakistanie? Raczej nie i pewnie też nie taki był zamysł autorki. Choć przybliża mentalność mieszkańców, zwraca uwagę na problemy kraju, czy rozwiewa pewne stereotypy, to jednak zdecydowanie rozrywkowa pozycja. Zabawne spostrzeżenia, ciekawostki czy sytuacje wynikające z różnic kulturowych wielokrotnie wywołały uśmiech na mojej twarzy.
Ciekawych odmiennej kultury i dobrej rozrywki zachęcam do przeczytania książki i odwiedzenia bloga autorki.