Barbarzyńskie morderstwo, jeden hotel i dwudziestu ocalałych. Jak można czuć się bezpiecznie, gdy morderca jest wśród nas?
Amerykański historyk - Jon Keller - jedzie na konferencję naukową do Szwajcarii. W trakcie dowiaduje się, że świat się kończy. W Waszyngtonie i kilku światowych stolicach doszło do ataku nuklearnego. Podczas gdy gasną światła cywilizacji, mężczyzna zastanawia się, czy jego żona Nadia i ich dwie córki wciąż żyją. Jon żałuje też, że zignorował ostatnią wiadomość od Nadii.
Oprócz Jona w hotelu znajduje się dwudziestu ocalałych. Z dala od najbliższego miasta walczą o przetrwanie. Pewnego dnia w zbiorniku na wodę pitną znajdują ciało dziewczynki. Oczywiste jest, że została zamordowana. Ktoś z mieszkańców hotelu jest zabójcą.
Jon zaczyna popadać w paranoję. Na własną rękę stara się prowadzić dochodzenie, aby odnaleźć mordercę. Seria dziwnych samobójstw, tajemnicze zaginięcia i nadprzyrodzone zjawiska nie są sprzyjającymi okolicznościami. Czy powinien zaryzykować wydostanie się z hotelu? Można tylko mieć nadzieję, że apokalipsa będzie mniej przerażająca...
,,Ostatni" to zapierający dech w piersi dystopijny thriller - mrożący krew w żyłach swoją wiarygodnością. Przeszywający do szpiku kości nastrój zagrożenia w połączeniu z przemyślaną fabułą sprawia, że od lektury trudno się oderwać.
,,Mroczna, oryginalna, fascynująca"
- C.J. Tudor, autorka ,,Kredziarza"
,,Nawiązując do ,,Lśnienia", Jameson przedstawia niesamowitą i niepokojącą historię osadzoną w banalnej codzienności. Lektura całkowicie pochłaniająca"
- ,,Kirkus Reviews"
,,Od tej powieści nie można się oderwać. Apokalipsa postnuklearna przenika się z zagadkowym morderstwem w towarzystwie niesamowicie wykreowanych postaci. W tej wspaniałej i bardzo oryginalnej powieści Stephen King spotyka Agathę Christie"
- Luca Vesta, autor książki ,,Złodziej kości"
,,Inteligentna, oryginalna, przerażająco pochłaniająca"
- Erin Kelly, autorka ,,Kłamał, Kłamała"
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2020-01-15
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 424
Tytuł oryginału: The last
O tej książce dowiedziałam się dopiero przy okazji robienia listy zapowiedzi na styczeń. Moją uwagę przykuła nie tylko wyrazista okładka, ale także podtytuł "Jeden hotel. Dwudziestu ocalałych". No, trzeba przyznać, że jest to intrygujące. Kiedy zapoznałam się z opisem, wiedziałam, że jest to pozycja, którą muszę poznać bliżej.
Na świecie wybucha wojna nuklearna. Na większe miasta spadają bomby, tysiące ludzi ginie, a w pewnym Szwajcarskim hotelu nadal znajduje się około dwudziestu ludzi, z różnych stron świata. Wśród nich jest Jon, który przyjechał tam na konferencję naukową. Kiedy to wszystko się dzieje, on jest w stanie myśleć tylko o jednym: czy jego żona i córeczki jeszcze żyją? Czy udało im się uciec? Wkrótce w hotelu, w zbiorniku na wodę, znajdują się zwłoki małej dziewczynki. Mordercą musi być ktoś, kto znajduje się w tym miejscu. Jon wpada w obsesję i za wszelką cenę chce odnaleźć winnego. Jak daleko będzie w stanie się posunąć, by sprawiedliwości stało się zadość?
Jeszcze przed rozpoczęciem lektury, zastanawiałam się, czego oczekuję od tej książki. Do głowy nie przychodziło mi nic innego jak to, żeby była po prostu dobra i wciągająca. Czy tak faktycznie było? No cóż, o tym się za chwilę przekonacie.
Jon, który jest głównym bohaterem, od początku wzbudził moją sympatię. Podczas gdy wszyscy wariowali i na siłę szukali jakiegoś sposobu na powrót do domu, on przystąpił do przeanalizowania sytuacji, w jakiej się wszyscy znaleźli. W sytuacjach kryzysowych naturalną reakcją człowieka jest ucieczka, a on postanowił zostać z własnej woli. No i to mnie trochę zdziwiło. Z jednej strony: okej, nie chce się narażać na niepotrzebne niebezpieczeństwo, ale z drugiej strony dziwne, że nie zerwał się od razu z miejsca i nie zaczął poszukiwań rodziny. Według mnie wyszło to nienaturalnie i była to pierwsza rzecz, jaka mnie zraziła.
Tami to kolejna bohaterka, którą można tu spotkać. Ona z kolei emanuje takim chłodnym opanowaniem. Nie szaleje, nie zastanawia się, jak uciec. Doskonale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, w jakiej się znajduje i wydaje się, że jej z tym dobrze. Chociaż na samym początku została przedstawiona, jako zbyt pewna siebie i zadzierająca nosa pannica, to bardzo ją polubiłam. Mimo wszystko jest to sympatyczna dziewczyna, która swoją wrażliwość ukrywa pod grubą warstwą sarkazmu i pewności siebie.
Książka Hannah Jameson nawiązuje do Lśnienia głównie miejscem wydarzeń. Podobnie, jak u Stephena Kinga, mamy odcięty od świata hotel, o którym nikt nie pamięta. Jednakże tutaj nie biega morderca z siekierą i w zasadzie, to całe szczęście. Nie pasowałoby to do tej historii. Mnie fabuła bardzo skojarzyła się z Niechcianym gościem Shari Lapeny, gdzie był podobny wątek.
Przez opis, cały czas uważałam, że Ostatni to thriller, który trzyma w napięciu. Jednak książka ta nie jest dreszczowcem pełną gębą, a jedynie zawiera elementy tego gatunku. W znacznej części jest to powieść obyczajowa, może nawet psychologiczna. Autorka ukazuje tutaj, w jaki sposób mogą reagować ludzie w obliczu katastrofy. Moim zdaniem zostało do przedstawione bardzo dobrze i dość ciekawie.
Choć jest to powieść ciekawa i niewątpliwie dobrze napisana, to nie było to coś, czego się spodziewałam. Właśnie przez to czuję w sobie pewne rozczarowanie. Jednakże powieść Hannah Jameson jest godna polecenia. Senna i mroczna atmosfera miejsca akcji, wywołuje chwilami ciarki na plecach, więc jest to kolejny plus. Jeśli miałabym wybierać, co podobało mi się najbardziej, to właśnie to.
Może nie zadowoli fanów krwistych thrillerów, ale osoby lubujące się w powieściach obyczajowych z wątkiem dreszczowca, jak najbardziej. Z chęcią sięgnę po kolejne powieści tej autorki w przyszłości.
Szwajcaria, leżący na uboczy hotel, cieszy się złą sławą. To właśnie tu rozegra się część wydarzeń, których narratorem jest amerykański historyk, który spisuje to, co się dzieje.
Zbombardowano Waszyngton, nastąpił atak nuklearny na Stany Zjednoczone. Świat, w którym dotychczas żyli bohaterowie, zupełnie zmienił swoje oblicze. Nie działają telefony, internet nie ma zasięgu. Brak informacji sprawia, że ludzie nie wytrzymują napięcia, część z nich popełnia samobójstwo.
"Wszystko, co było wcześniej, w naszym poprzednim życiu, pozostawało teraz bez znaczenia. Teraz żyliśmy z dnia na dzień i nie pamiętaliśmy już ludzi, których nienawidziliśmy, rzeczy, które nas denerwowały, psuły nam humor w internecie, statusów na Facebooku, na których widok przewracaliśmy oczami, filmików ze słodkimi zwierzątkami, na których płakaliśmy, batalii przeciwko dziennikarzom, prezenterom telewizyjnym, politykom, celebrytom. Wszystko to było nieważne."
Zatapiając się w lekturze, odczuwa się ciężar tego, co dzieje się w akcji.
"Zaczęło do mnie docierać, że raczej nikt nie powie mi, co robić. Rząd mojego kraju przestał istnieć. Szkocja przestała istnieć. Setki tysięcy ludzi straciło życie (...).
Musiało upłynąć kilka chwil, gdy dotarło do mnie, że ludzie wokół mówią o kolejnych bombach, które wybuchły w Chinach, nieopodal Monachium i jeszcze gdzieś w Niemczech (...)."
Akcja zagęszcza się, gdy, w znajdującym się na dachu, zbiorniku z wodą zostaje odnalezione ciało kilkuletniej dziewczynki. Nie wiadomo kto jest sprawcą i czy nie znajduje się on wśród żywych osób. Dodatkowo w zaistniałej sytuacji rodzą się pytania o to, jak zachować się w sytuacji, gdy gatunek ludzki wymiera, ludzie zachowują się nielogicznie i irracjonalnie.
" Jedyną rzeczą, jak nam, ludziom, została i jaka może motywować nas do wstania rano z łóżka, jest dobroć, drobne przejawy ludzkiej dobroci, które powinniśmy sobie wzajemnie okazywać."
Zakończenie ten fascynującej i nie do końca wyjaśnionej historii zupełnie mnie zaskoczyło. Przyznam, że pojawiło się więcej pytań, niż odpowiedzi, a ja zastanawiam się, czy książka będzie miała kontynuację.
W trakcie lektury nasuwają się liczne pytania: Czy będziemy mieli się z kim pożegnać, gdy śmierć będzie nam zaglądać w oczy? Co zrobiłabym/ zrobiłbym w obliczu zagrożenia/katastrofy/wojny czy nawet przejmującego zimna? Sporo emocji i przemyśleń (zwłaszcza gdy takie sytuacje wydają się całkiem realne np. w obliczu epidemii koronawirusa czy skandali politycznych na świecie).
Było to moje pierwsze i zarazem bardzo udane spotkanie z twórczością autorki, zapewniające kilkugodzinną rozrywkę. Mimo że całość jest na bardzo wysokim poziomie, wychwyciłam kilka błędów, jednak nie wpływa to znacząco na odbiór książki.
Książka “Ostatni” Hanny Jameson dobrze wpasowuje się w obecny klimat. Przy, mam nadzieję tylko panice związanej z koronawirusem, temat końca świata jest jak najbardziej na czasie. O czym opowiada książka o w/w tytule? Zapraszam na wpis o książce, która miała premierę 15 stycznia.
Jon Kellera, historyka z Ameryki, koniec świata zastaje na konferencji naukowej w Szwajcarii, której jest uczestnikiem. Podczas oglądania telewizji dowiaduje się, że w Waszyngtonie i paru innych stolicach doszło do ataku nuklearnego. Nagle wszystko ogarnia chaos, ludzie nie wiedzą czy wyjechać, czy zostać. W rezultacie poza Jonem w hotelu pozostaje 20 osób. Część wyjechała, część nie potrafiła poradzić sobie z rzeczywistością i popełniła samobójstwo. Teraz te 21 osób musi zmierzyć się z nowym światem. Muszą nauczyć się żyć na nowo, póki co w hotelu. A nie jest to łatwe, ponieważ powoli kończą się zapasy wszystkiego – prądu, wody, żywności. Nie wiedzą jak długo przyjdzie im tutaj mieszkać, zbliża się zima, więc przed nimi trudny czas. Aby utrzymać zapasy żywności udają się na polowania, czasem jeżdżą do pobliskiego miasta, w którym nie wiedzą co ich czeka.
Jon zapisuje każdy dzień od Dnia Końca. Jest mu to potrzebne, aby nie zwariować i aby zostawić coś po sobie. Jeśli będzie dla kogo. Jest mu ciężko, bo nie wie czy jego żona Nadia i 2 córki przeżyły. Na domiar złego w zbiorniku na wodę odkrywa zwłoki dziewczynki. Jon, aby czymś się zająć, postanawia odkryć sprawcę. To powoduje, że życie w hotelu jest jeszcze trudniejsze, bo sprawca może być ciągle wśród nich. Nie wiadomo komu można ufać, kto jest przyjacielem, kto wrogiem. To jest czas, kiedy ludzie mogą pokazać swoje najlepsze, lub najgorsze oblicze. W trakcie śledztwa na jaw wychodzą różne sekrety. Jon nie ma już pewności komu może zaufać.
Jameson dobrze prowadzi czytelnika przez treść powieści. Pokazuje nam różne postawy jakie może człowiek przyjąć w obliczu katastrofy. Postaci nie są jednoznaczne, nie ma charakterów wyłącznie dobrych, czy wyłącznie złych. Akcja jest spokojna, ale dosyć szczegółowe opisy wydarzeń pozwalają czytelnikowi wczuć się w sytuację “co by było gdyby”. Hanna Jameson nie daje prostych rozwiązań, daje tylko propozycje jak mogłaby się ta historia potoczyć, gdyby ludzie postępowali w taki, nie inny sposób. Książka wciąga powoli. Na początku nie potrafiłam się w nią wkręcić. Ale z czasem coraz bardziej wciągałam się w wir zdarzeń i byłam bardzo ciekawa zakończenia. Muszę przyznać, że autorka zakończeniem mile mnie zaskoczyła. Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do tej lektury.
Fabuła kręci się wokół znalezionych zwłok dziecka, ale dla mnie ten wątek był drugoplanowy. Bardziej interesowały mnie osoby zamknięte w hotelu, co czują, myślą, jak perspektywa końca świata i być może śmierci bliskich na nich wpływa. Odcięci od jakichkolwiek informacji, bez prądu, czystej wody i przy kurczących się zapasach jedzenia, ile są w stanie znieść? Do czego się posunąć? „Ostatni” jest trochę wizją upadku człowieczeństwa, chociaż czy można tak mówić w obliczu katastrofy nuklearnej i walki o każdy kolejny dzień? Ze strony na stronę myślałam, co powinni zrobić bohaterowie, bo bardzo szybko okazuje się, że nie są oni jedynymi ocalałymi i zaczyna im grozić coraz większe niebezpieczeństwo. Rzadko mam do czynienia z książkami o apokalipsie, jednak jak widać i takie mogą mnie przyciągnąć. W „Ostatnim” nie znajdziecie biegających mutantów, zombie czy innych żywych trupów, a ludzi, którymi zaczyna rządzić pierwotny instynkt przetrwania. Niestety w połowie książka przestała mi się aż tak podobać, a samo zakończenie również nie urzekło. Zniknął gdzieś ten fajny klimat podszyty niebezpieczeństwem i od pewnego momentu powieść bardzo przypominała mi filmy fantastyczne, w których pewne, konkretne motywy pojawiają się często. Jednak nie uważam jej za złą, a taki, a nie inny finał znajdzie wielu zwolenników.
„Ostatni” to historia, która mogłaby się wydarzyć naprawdę i chyba to przeraża najbardziej. A jak wy byście się zachowali w obliczu końca świata, którego do tej pory znaliście? Koniecznie sprawdźcie jak z zagładą poradzili sobie mieszkańcy hotelu L’Hotel Sixieme.
Narracja prowadzona jest przez Jona Kellera, którego koniec świata zastał w Szwajcarii, z dala od swojej żony i dwójki dzieci. Jon zapisuje swoje przemyślenia i prowadzi kronikę z nadzieją, że ktoś ją kiedyś przeczyta. Pomaga to mu również przetrwać w otaczającej go rzeczywistości. A rzeczywistość, jak możemy się spodziewać, nie maluje się w kolorowych barwach.
W obliczu zagłady każdy człowiek reaguje inaczej i autorka doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Pojawiają się liderzy motywujący grupę ocalałych do działania, wynikają spory związane z różnych punktów widzenia, religii czy choćby spowodowane barierą językową, dokładnie jak w każdym społeczeństwie, bo tym teraz jest grupa osób przebywających w hotelu.
Książka zmusza do refleksji i rozważań nad istotą człowieczeństwa. Wielokrotnie podczas lektury zastanawiałam się jak ja bym się zachowała w zaistniałej sytuacji? Czy walczyłabym o przetrwanie? Czy bym się załamała? Jak widać wiele zależy od psychiki człowieka. W obliczu zagłady człowiek przemienia się w bestię, która myśli tylko o sobie i swoich potrzebach.
Doskonale rozumiałam wybory osób, które nie mogąc znieść więcej niepewności, same wybierały czas i rodzaj swojej śmierci. Ale zrozumiała była dla mnie również heroiczna walka o przeżycie każdego dnia, bo w wyniku zagrożenia instynkt przetrwania jest bardzo silny.
Książka charakteryzuje się dość nierównym tempem akcji. Były rozdziały, które wręcz pochłaniałam, nie mogąc się doczekać rozwiązania i dalszych losów bohaterów. Ale zdarzało się też, że niektóre wątki były nic niewnoszącymi zapychaczami.
Bardzo podobało mi się oddanie klimatu opuszczonego hotelu, który skrywa wiele tajemnic. Autorka wykorzystała prawdziwe historie by nadać swojej powieści mrocznego klimatu i jej się to udało. I mamy tutaj nawiązanie do hotelu Cecil, w którym mieszkali seryjni mordercy oraz kobieta nazwana Czarną Dalią, a także do seryjnego mordercy Rodney’a Alcala, który brał udział w programie typu „Randka w ciemno”. Ale na tym nie koniec nawiązań do faktów, bo wydarzenie, które jest osią całej powieści również przywodzi mi na myśl dość głośną sprawę kryminalną. A chodzi o znalezienie w zbiornikach wodnych na dachu hotelu, ciała małe dziewczynki, które to kojarzy mi się jednoznacznie z tragiczną historią Elisy Lam (jeśli nie znacie tej szokującej historii, polecam się z nią zapoznać!). I choć Elisa Lam była dorosłą kobietą, to widać skąd Hanna Jameson czerpała inspiracje.
Zakończenie mnie trochę rozczarowało. Miałam wrażenie, że autorka nie wykorzystała potencjału jakie drzemało w powieści. Albo to ja nie zrozumiałam powiązania między głównym wydarzeniem w hotelu, a rozwiązaniem zagadki, które dla mnie jest niespójne. W ogóle czasem miałam wrażenie, że kolejne wydarzenia nie są do końca przemyślane i choć trzymały w napięciu, to nie wnosiły zbyt wiele do fabuły.
„Ostatni” to przerażający thriller, który ukazuje nam rozpad wartości i zasad moralnych w obliczu końca świata. Niewyjaśnione morderstwa oraz brak zaufania do mieszkańców hotelu sprawia, że lęk z każdą kolejną stroną rośnie.
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, każdy z nich ma mocno zaznaczone cechy charakteru. Autorka doskonale przedstawiła konflikty jakie rodzą się pomiędzy ludźmi ze względu na różnice wynikające z narodowości, płci czy przez barierę językową. A wszystko to w przytłaczające wizji świata, w którym każdy dzień może być tym ostatnim.
Jest to książka, która swoim klimatem i intrygującą fabułą wciąga niesamowicie i nie pozwala zostawić historii niedokończonej. Na plus są również nawiązania do prawdziwych wydarzeń kryminalnych oraz tajemniczych miejsce cieszących się złą sławą.
Książką powinna przypaść do gustu fanom powieści postapo, ale i miłośnicy kryminałów oraz mrocznych historii znajdą w niej coś dla siebie.
Ja jeszcze długo będę o niej pamiętać.
Mroczne opowieści niesamowicie mnie przyciągają, mają w sobie jakiś magnes, chociaż jestem osobą którą łatwo przestraszyć a potem taką książkę przeżywam długo, to cały czas sięgam po zaskakujące historie które zmrożą krew w moich żyłach.
Kiedy będąc na konferencji w Szwajcarii Jon Keller dowiaduje się że trwa atak nuklearny na Waszyngton, jedyne o czym myśli to czy jego żona i córki przeżyły. W hotelu jest on i dwadzieścia innych osób o których próbuje dowiedzieć się jak najwięcej, szczególnie wtedy kiedy w zbiorniku na wodę znajduje martwą dziewczynkę. Jego obsesją staje się znalezienie winnego, czuje że jeżeli się podda to jego życie nie będzie miało już sensu.
Wojna nuklearna to chyba najgorsza jakiej możemy doświadczyć, zniknie wtedy wszystko a ludzie umrą, tutaj mamy przykład gdzie pomimo ataku nuklearnego są miejsca gdzie ludzie przeżyli. Wszyscy przebywający w hotelu boją się co dalej, na początku myślą że przeżyli tylko oni ale kiedy zmuszeni są do pojechania trochę dalej po zapasy jedzenia, okazuje się że jest sporo ludzi którzy walczą o przetrwanie w sklepach lub lesie.
Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie, nie wyobrażam siebie uwięzionej z tyloma obcymi osobami, do tego nie wiadomo komu można zaufać, kto mówi prawdę i ma szczere intencje. Ludzie w takiej sytuacji popełniali samobójstwo bo nie byli w stanie udźwignąć tego że teraz zamiast żyć będą walczyć o przetrwanie, a inni odurzali się tym co mieli żeby chodź na chwilę zapomnieć o swojej beznadziejnej sytuacji.
Kiedy przychodzi ostateczność z ludzi wychodzą zwierzęta, walczą, potrafią zabić inną osobę żeby przeżyć samemu oraz nawet zjeść innego człowieka, byleby przeżyć.
To książka którą powinien przeczytać każdy i docenić to co mamy, często mijamy się z rodziną nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem, a sami nie wiemy czy to nie jest ostatni raz kiedy ich widzimy.
Okładka mnie zauroczyła! I zapowiedź postapo skusiło mnie. A jak wyszło? Zaczęło się świetnie, czytało się bardzo dobrze i szybko, zajęła mi kilka godzin co dobrze o niej świadczy. Początek obiecywał dużo, dała trochę do myślenia ale też były nieracjonalne rzeczy, które mnie skonfundowały... Mam bardzo mieszane odczucia co do tej książki... Napiszę wpierw co mi się podobało a potem co zgrzytało.
Akcja dzieje się w szwajcarskim hotelu na totalnym uboczu, gdzie przybył historyk Jon na konferencję naukową... dochodzi do ataku nuklearnego, w hotelu jest totalna panika i chaos. I to zostało świetnie zobrazowane, ci biegający ludzie, nie wiedzący co robić? Zaniki pamięci spowodowane szokiem. Jon jako historyk postanawia prowadzić dziennik zdarzeń. Zaczęłam sama się zastanawiać jakbym się zachowała w takiej sytuacji? Chyba każdy się kiedyś choć raz w życiu nad czymś takim zastanawiał...
Pozostała grupa ludzi jakoś próbuje zająć swój czas w tym hotelu... I tu pojawia się wątek kryminalny, Jon odkrywa zwłoki dziewczynki, która została zamordowana jeszcze przed atakiem, więc podejmuje próbę rozwikłania tej sprawy, raczej po to aby nie myśleć o prawdziwych problemach.
Z czasem dochodzi do drobnych utarczek między ludźmi, wiadomo każdy ma inny charakter a tu muszę przyznać, że pod kątem psychologicznym dobrze zostały zobrazowane. I tu pojawił się wątek zdobywania pożywienia, kto ma to robić? I takie psychologiczne zagrywki na zasadzie jest tonąca łódka, trzeba jedną osobę wyrzucić aby przeżyć... poświęcenie jednej jednostki na rzecz kilku innych...i kto to ma być? Kto jest lepszy a kto gorszy? Takie wątki lubię, są przerażające bo tak naprawdę nikt z nas nie jest gorszy czy lepszy ale w skrajnych warunkach dochodzi do różnych nieprzewidzianych sytuacji... Doszło nawet do samosądu, do czego by nie doszło w normalnych warunkach, do śmierci potencjalnie niebezpiecznej osoby... Skojarzyła mi się z Władcą much Williama Goldinga... Prędzej czy później dochodzi do sytuacji rywalizacji między silniejszymi i słabszymi...
Z czasem grupa w hotelu odkrywa, że nie są bezpieczni gdyż w okolicy jest inna grupa ocalałych, która z braku pożywienia jest w stanie zjeść nawet człowieka...
To są rzeczy, które mnie przeraziły i dały do myślenia, to co mi się podobało.
A teraz te, które już mniej... Mieli chwilowo dostęp do Internetu... i nikomu nie przyszło do głowy sprawdzić najnowsze wiadomości, spróbować się skontaktować z innymi ocalałymi... dla mnie to jest totalnie nielogiczne...
Prawie dwa miesiące w hotelu a ludzie siedzą i bawią się w nim niczym pączki w maśle czekając nie wiadomo na co? Aż lukier z nieba spadnie? Dla mnie to nieracjonalne, wiadomo jedzenie nie drożdże i samo nie urośnie...
Kolejna rzecz to to, że doszło do ataku nuklearnego... i żadnych chorób popromiennych czy coś...
Za dużo i za często była mowa o końcu świata... grupa ocalałych ludzi w wieku prokreacyjnym i dzieci... dla mnie to nie jest koniec świata...
Zakończenie bardzo mocno mnie rozczarowało, wygladało jakby sama autorka nie wiedziała co napisać...Podsumowując to historia z ogromnym potencjałem dająca do myślenia ale coś po drodze nie poszło, nie do końca została przemyślana.
Do czego byłbyś zdolny gdybyś został jednym z ostatnich ludzi na świecie? Co zrobiłbyś żeby przetrwać? Czy złamałbyś zasady moralne, wiedząc że jesteś bezkarny? Co dzieje się z człowiekiem i jego psychiką, gdy myśli że nastąpił koniec świata?
Goście hotelu Sixieme w Szwajcarii dowiadują się, że przeprowadzono atak nuklearny na Waszyngton, Londyn i kilka innych europejskich stolic. Wśród gości znajduje się historyk Jon Keller, który postanawia prowadzić dziennik opisujący losy mieszkańców hotelu po „końcu świata”. Bez dostępu do internetu, telewizji, jakichkolwiek wiadomości, odcięci od świata ludzie, nie wiedzą co dzieje się poza hotelem. Część z nich wyjechała, ale w hotelu pozostały 24 osoby. Gdy postanawiają otworzyć zbiorniki na wodę, aby zbierała się w nich deszczówka, w jednym z nich znajdują ciało dziewczynki. Jon postanawia przeprowadzić na własną rękę śledztwo w sprawie morderstwa.
Książka pisana jest w formie dziennika, w narracji pierwszoosobowej. Chociaż nie lubię tego typu narracji to jednak w tym przypadku nie jest ona irytująca a wpisuje się w całą konwencję książki. Pomimo, że wątek kryminalny wydaje się być podstawowym to jednak kwestie przetrwania w postapokaliptycznej rzeczywistości znajdują się tu na pierwszym miejscu. Fabuła, w której obserwujemy wraz z głównym bohaterem zachowania tak zróżnicowanych jednostek w kontekście końca świata jest naprawdę wciągająca. Pomimo, że grozy tutaj brak a ciarek na ciele w trakcie czytania nie uświadczyłam, to na napięcie nie mogę narzekać. Koncepcja książki wydaje się naprawdę fascynująca. Pomimo to zakończenie mnie rozczarowało i niewiele miało wspólnego z thrillerem, a ostatecznie mam wrażenie że nie wszystkie wątki spięły się w logiczną całość. W mojej opinii wyjaśnione zostają jedynie pewne dylematy moralne a wątek kaznodziei jest dla mnie w ogóle niezrozumiały i nie wpisuje się w konwencję całości. Kompletnie nie satysfakcjonuje mnie wyjaśnienie tej historii. Poza tym główny bohater, Jon irytował mnie swoim chwiejnym zachowaniem i brakiem jakiejkolwiek konsekwencji, choć podejrzewam, że w obliczu końca świata każdy z nas mógłby być rozchwiany emocjonalnie.
Podsumowując – czyta się dobrze, szybko, całość wciąga, ale jednak spodziewałam się trochę czegoś innego.
Wizja końca świata, wojny nuklearnej i naszego życia w postapokaliptycznym społeczeństwie coraz częściej pojawiają się w ludzkich umysłach. Co nowego ma nam do przekazania Hanna Jameson?
Szwajcarski hotel
Autorka zdecydowała się na osadzenie akcji swojej książki w odległym hotelu pośród szwajcarskich lasów. Zebrała w nim grupę przypadkowych osób, które będą musiały odnaleźć się w nowym, niebezpiecznym świecie. Jest to świetny sposób, aby stworzyć hermetyczny, ciasny mini-świat i pokazać w jaki sposób nowa społeczność będzie funkcjonować. I to świetnie udało się autorce. Profile psychologiczne mieszkańców są bardzo dobrze przedstawione, uwypuklają różnice między jednostkami i pokazują jak ludzie zachowują się w skrajnych sytuacjach. Dostajemy więc całą plejadę zachowań, a wśród tego wszystkiego historyka Johna Kellera, który próbuje skrupulatnie opisywać cały koniec świata, a przy okazji rozwiązać pewną zagadkę. Wątek kryminalny w książce bardzo mi się podobał, ale jego rozwiązanie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że autorka nie wiedziała jak to wszystko zakończyć.
Kataklizm, czy dramat
Niestety po wciągającym początku, autorka gdzieś zgubiła rytm powieści. I nie chodzi tutaj o dynamikę akcji, bo ta ciągle jest, lecz o postapokaliptyczną wizję. Nagle cała klaustrofobia miejsca zaczyna znikać, a zastępuje ją przesada. Autorka chcąc uniknąć nudy, zaczyna iść w kierunku ilość, a nie jakość. Dostajemy więc masę wydarzeń, w których bohaterowie zaczynają zachowywać się irracjonalnie, a wszystko po to, aby pchnąć akcję do przodu. I rozumiem, że ludzie w skrajnych sytuacjach mogą zachowywać się różnie, ale tu to nie zagrało. Nie kupuję tego. Zakończenie mnie całkowicie rozczarowało. Było nudne, naciągane i co najważniejsze- przewidywane.
Podsumowanie
"Ostatni" to dobra książka, którą szybko i przyjemnie się czyta. Początek daje zapowiedź ciekawej, niezwykłej historii o przetrwaniu, poznaniu samego siebie i drugiego człowieka. Niestety książka uciekła od tej wizji i jedynie lekko musnęła gatunek jakim jest horror, marnując potencjał. Warto jednak z ciekawości i dla relaksu po nią sięgnąć. To jest niestety jedna z tych książek, która jest z czytelnikiem do ostatniej strony, a potem szybko ucieka ze świadomości.
Są takie książki, z których każdy czytelnik wyniesie coś innego. Pozycje, które w każdym mogą poruszyć inną strunę. I taką powieścią jest dla mnie "Ostatni" autorstwa Hanny Jameson. Kryminał, horror czy postapo? Ta książka to mistrzowskie połączenie wszystkich tych gatunków. Duszna atmosfera zamknięcia w hotelu, brak łączności ze światem przez nuklearne zamachy i w dodatku zabójstwo nieznajomej dziewczynki. Nie zdarzyło mi się czytać nigdy wcześniej takiej powieści, oryginalnej, mrocznej i okropnie przerażającej.
Oprócz samego pomysłu na akcję, również wykonanie bardzo mi się podoba. Przedstwienie wydarzeń z perspektywy jednego człowieka, w formie pamiętnika, dodatkowo buduje mroczny klimat. Podejrzenia, niepewność, tajemnice, brak zaufania i w tym wszystkim pierwotna chęć przeżycia, sprawiają że lektura nie jest oczywista, przewidywalna, a mocno wciagająca i nie dająca się odłożyć. Niesposób przewidzieć zakończenia, a dążenie do niego nie obfituje w proste rozwiązania.
"Ostatni" to powieść zostawiająca nas z mętlikiem w głowie, masą przemyśleń i strachem, że to mogłoby się zdażyć naprawdę, bo autorka świetnie poradziła sobie z psychologicznym wykreowaniem postaci. Pozycja, którą każdy powinien przeczytać.
" Jedyną rzeczą, jak nam, ludziom, została i jaka może motywować nas do wstania rano z łóżka, jest dobroć, drobne przejawy ludzkiej dobroci, które powinniśmy sobie wzajemnie okazywać."
Więcej