W tym uznanym przez krytyków na całym świecie dziele Edward W. Said bada historię i naturę zachodnich postaw wobec Wschodu, uważając orentalizm za europejski twór ideologiczny, który narzucił pokutujące aż do dziś streotypy Orientu, a wszczególności islamu. Autor pokazuje, jak pisarze, filozofowie i politycy radzili sobie niegdyś z "innością" dalekowschodniej kultury, z jej zwyczajami i religiami, tworząc uproszczony i z gruntu fałszywy obraz. Said śledzi ten punkt widzenia poprzez pisarstwo Homera, Nervala i Flauberta, Chatraubrianda i Kiplinga, których wspaniałe teksty w sposób decydujący przyczyniły się do romantycznego i egzotycznego obrazu Orientu. Wykorzystując własne doświadzcenie palestyńskiego Araba mieszkającego na Zachodzie, Said zastanawia się, czy te idee stanowią odbicie europejskiego imperializmu i rasizmu.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2018-02-01
Kategoria: Architektura, kultura, sztuka
ISBN:
Liczba stron: 446
„Orientalizm” to napisana z rozmachem książka o stosunku zachodniej cywilizacji do Bliskiego Wschodu. Edward W. Said pokazuje, jak na przestrzeni wieków i lat zmieniało się podejście do Orientu, który bywał traktowany jako inspiracja, fascynujący świat, ale i jako miejsce, które można podbić i wykorzystać.
Autor od początku rozgranicza pojęcia Orient i islamu, przestrzegając przed ich utożsamianiem, pokazuje jednak, że nie mogą one istnieć oddzielnie. To szczególnie ważne w czasach nam współczesnych, zwłaszcza w ostatnich latach, gdy do wspólnego worka wrzuca się jeszcze dodatkowo terroryzm.
Historię orientalizmu jako nauki Edward W. Said przedstawia chronologicznie, odwołując się do wielu źródeł – literackich, filozoficznych, naukowych.
Podkreśla też inne znaczenie tytułu, jako fascynacji, której często ulegali (i nadal ulegają) pisarze, malarze, muzycy i inni artyści.
Epoką, która w dziejach Europy zwróciła szczególną uwagę na Orient, był romantyzm. Trzeba jednak przyznać, że zauroczenie to było nieco naiwne, gdyż romantycy zdawali się dostrzegać jedynie piękno przyrody i egzotyczność kultury. Nawet jeśli w ich utworach pojawiały się przemoc i śmierć, zwykle były one wynikiem nieszczęśliwej miłości między kochankami pochodzącymi z różnych światów.
Dziś na tę kwestię patrzy się bardziej obiektywnie, dostrzegając w tradycjach Orientu także (a może nawet przede wszystkim) zachowania, które nie są do zaakceptowania przez cywilizację zachodnią (np. stosunek do kobiet).
Współcześnie podejmuje się również kwestię lęku przed islamizacją Europy, co wiąże się głównie z napływem emigrantów i terroryzmem.
W kulturze europejskiej jest to zjawisko stosunkowo młode, gdyż wcześniej taki strach się nie pojawiał. Wynikało to z kilku czynników.
Przede wszystkim od średniowiecza Orient był ukazywany na zasadzie kontrastu, jako coś gorszego. Nawet w „Boskiej Komedii” Dantego Mahomet znajduje się w Piekle pośród zdrajców. Nie jest zatem istotą boską, lecz grzesznikiem i potępieńcem, kimś odartym z religijnej siły.
Co ciekawe, podobny obraz pojawił się kilkaset lat później w dziewiętnastowiecznych rozprawach francuskich filologów, którzy - mimo iż doceniali dorobek poetycki wschodnich twórców - przekonywali, że języki orientalne są „gorsze”.
Przez kilka wieków Orient był pod panowaniem europejskich kolonialistów, wśród których powszechne było przekonanie o własnej wyższości. Kraje objęte ekspansją traktowano jako z natury podległe, niezdolne do samodzielnego rządzenia i pełnego rozwoju.
Uzyskanie przez skolonizowane obszary niepodległości rozpoczęło nowy rozdział w stosunkach między Wschodem i Zachodem.
Dopiero w XX wieku badacze i publicyści zaczęli podkreślać ścisłe związki między islamem i np. byciem Arabem. O ile Europejczyk może nie wyznawać żadnej religii i być określonej narodowości, w kulturze orientalnej oderwanie religii od pochodzenia jest właściwie niemożliwe i bardzo rzadko spotykane nawet w wieku XXI.
Minione stulecie przyniosło też wiele tekstów kultury, w których widać dostrzeganie roli islamu, przy jednoczesnym odnoszeniu się do niego w sposób pogardliwy – przykładem mogą być filmy, w których wyznawców islamu często ukazuje się jako czarne charaktery, przestępców, handlarzy żywym towarem, lubieżników itp.
Na pewno wpłynęło to na powstanie różnych stereotypów. Te zaś obecnie są podsycane także przez media, w których można informacjami epatować i manipulować.
Czy zatem Orientu i islamu należy się bać? Zamiast jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, w książce pojawia się jeszcze inna opcja – coraz bardziej popularny pogląd, który głosi, że strach należy zastąpić kontrolą. Dotyczy to zwłaszcza tych miejsc w Europie, w których są duże skupiska emigrantów i gdzie dochodziło do zamachów terrorystycznych.
Problem pojawia się wówczas, gdy kontrolę chcę się zastąpić imperializmem, ingerując w politykę innych krajów i tłumacząc ekonomiczne zapędy pokojowymi hasłami.
Książka Edwarda W Saida jest niezwykłą kopalnią wiedzy o orientalizmie. Trudno w krótkim tekście wymienić wszystkie podejmowane przez autora aspekty, zwłaszcza że przywołuje on mnóstwo źródeł.
Te bogate, erudycyjne odwołania na pewno stanowią jedną z największych zalet całości.
Inny plus to obiektywizm autora. Jest to tym bardziej zaskakujące, że jest on Amerykaninem palestyńskiego pochodzenia.
Obok „Orientalizmu” nie sposób przejść obojętnie. Mimo iż od pierwszego wydania książki minęło ćwierć wieku, nadal jest ona aktualna, intryguje i ciekawi. Wciąż też stawia ponadczasowe pytania o relacje między Wschodem i Zachodem, o imperializm, kondycję współczesnego świata i prawo człowieka do wolności.
BEATA IGIELSKA
Edward W. Said, jeden z najwybitniejszych intelektualistów XX wieku, prowadził w latach dziewięćdziesiątych seminarium poświęcone ostatnim dziełom...
Przeczytane:2018-03-30, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2018,
Od dnia, gdy „Orientalizm” pióra Edwarda W. Saida trafił do moich rąk, do chwili, gdy piszę te słowa, minął ponad miesiąc. I to bynajmniej nie dlatego, że książka kurzyła się gdzieś na półce w oczekiwaniu na swoją kolej, ani też nie dlatego, że zabrakło mi czasu na lekturę. Powód jest znacznie prostszy: na przeczytanie tej książki potrzeba sporo czasu. Mamy bowiem do czynienia z dziełem solidnym, starannie przemyślanym i dopracowanym, ale nieco ciężkawym w odbiorze. Autor nie kokietuje czytelnika ani lekkością pióra, ani ciekawostkami, ani dykteryjkami. Podaje wiedzę (skądinąd bardzo interesującą) w sposób klasyczny, posługując się akademickim językiem, jakby bał się, że brak powagi odbierze pracy dostojeństwo.
Odbiór dzieła utrudnia także specyficzny styl autora. Niektóre zagadnienia wydają się nurtować go na tyle, że nie jest w stanie powstrzymać się przed powtórzeniami i zbytnim rozdymaniem rozważań. Zabieg ten, zamiast dodawać głębi argumentom, odejmuje im mocy. Odnosi się wrażenie, że Said nie jest pewien klarowności własnych wywodów, i krąży wokół tematu, jakby chciał się po raz kolejny upewnić, że jego rozważania dotarły do odbiorcy.
„Orientalizm” nieco mnie zaskoczył. Być może dlatego, że nie przeczytałam dokładnie opisu na ostatniej stronie okładki i zasugerowałam się tytułem oraz okładką. Spodziewałam się książki o kulturze Azji oraz Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Tymczasem „Orientalizm” nie jest książką o Oriencie. To książka o orientalizmie jako nauce, czyli o tym, jak cywilizacja Zachodu radziła sobie (albo i nie radziła) podczas spotkania z odmienną i nieznaną kulturą.
W tym miejscu warto nadmienić, że „Orientalizm” jest tytułem nieco zbyt ogólnikowym. Autor praktycznie pomija zagadnienia dotyczące kontaktów kulturowych między Zachodem a Azją Wschodnią. W praktyce koncentruje się głównie na świecie islamu. Biorąc pod uwagę pochodzenie Saida – jest on palestyńskim Arabem – nie ma w tym nic dziwnego. Zajął się tym wycinkiem zagadnienia, które jest mu najbliższe. Nieświadomie wpada przez to w pułapkę subiektywizmu, a naukowcowi wszak nie do końca subiektywizm przystoi. Chwilami rozważania o dyskursie Zachodu ze Wschodem zamieniają się w próbę obrony własnej kultury. Trzeba jednak Saidowi przyznać, że nawet wtedy stara się trzymać argumentów naukowych, a nie emocjonalnych.
W trosce o kompletność rozważań autor bardzo dużo miejsca poświęca pracom i poglądom osób sławnych w swoich czasach, lecz obecnie zupełnie zapomnianych. Co więcej, pełne zrozumienie wywodu Saida wymaga od czytelnika sporej wiedzy na temat historii i kultury islamu. Bez tego wiele myśli autora po prostu odbiorcy umyka. Muszę przyznać, że kilkakrotnie odkładałam książkę, by poszukać dodatkowych informacji w innych źródłach. Z jednej strony z pewnością dobrze to wpłynęło na moją ogólną wiedzę i erudycję, ale osoby mniej zainteresowane tematem mogą się zniechęcić lub poczuć pokusę, by darować sobie wnikliwe czytanie całości i pewne fragmenty książki jedynie pobieżnie przekartkować. Za to osoby zainteresowane tematem czeka bonus: staranne przypisy ułatwiające samodzielne poszukiwanie dodatkowych źródeł i zgłębianie tematu.
W “Orientalizmie” Said analizuje główne stereotypy kulturowe, bada ich korzenie, śledzi rozwój, i oczywiście stara się je obalać. Co ciekawe, autor nie próbuje dawać rad ani nikogo nawracać. Punktuje jedynie stwierdzania, które uważa za fałszywe lub krzywdzące. Dostarcza wiedzy, pozostawiając czytelnikowi decyzję, co ma z nią zrobić.
Choć „Orientalizm” został napisany czterdzieści lat temu, to do dziś nie stracił nic na aktualności. Może nawet zyskał w świetle wydarzeń ostatnich lat. Choć zamierzeniem autora było, jak mniemam, dopomóc nam, ludziom Zachodu, w zrozumieniu Wschodu, myślę, że osiągnął coś innego, równie ważnego. Może nawet ważniejszego. „Orientalizm” pomaga nam zrozumieć nas samych. Nasze lęki i obawy. Wejrzeć w głąb siebie, przeanalizować własne wyobrażenia i uczciwie dopowiedzieć samemu sobie na pytanie, na ile nasz prywatny obraz Orientu jest owocem własnych przemyśleń i doświadczeń, a co jest jedynie powielaniem stereotypów i uproszczeń. To coś, co każdy Europejczyk dziś powinien zrobić. Nie oznacza to jednak, że każdy musi od razu przewartościować swoje poglądy, ale ważne jest, by wyrobić sobie własną, świadomą opinię. W moim odczuciu „Orientalizm” to w dzisiejszych czasach lektura obowiązkowa.
I małe post scriptum. Wiem, że liczy się przede wszystkim treść, nie wygląd, ale nie mogę się powstrzymać, by choć w jednym króciutkim zdaniu nie pochwalić wydania książki: twarda okładka i elegancka obwoluta sprawiają, że może być ona źródłem doznań nie tylko intelektualnych, ale i estetycznych.