Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2010-10-24
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 216
Generalnie cierpię na taką przypadłość, że po horrorach śnią mi się koszmary. Serio, nawet po Harrym Potterze w nocy pożerały mnie wilkołaki... Dlatego sięgnęłam po książkę dla młodszych czytelników, by z jednej strony poznać coś innego niż romanse, a z drugiej spać później spokojnie ;)
Przeczytane:2014-07-06, Ocena: 6, Przeczytałam, Ulubione,
Opowieści grozy są nieodłączną częścią mojej osoby. Będąc jeszcze dzieckiem zaczytywałam się namiętnie w powieści Brama Stokera i Stephena Kinga, przemycane przez starszą koleżankę, której jestem winna podziękowania za setki nieprzespanych nocy i ówczesny strach przed ciemnymi miejscami. Opowieści grozy wuja Mortimerauznałam za świetny powrót do koszmarów dzieciństwa, ale w znacznie delikatniejszym stylu. To było z mojej strony wyjątkowo naiwne myślenie, bo bez wątpienia nie poleciłabym tych historii młodszym czytelnikom (a przynajmniej nie z czystym sumieniem)!
Tytułowy wuj Mortimer jest nieco zdziwaczałym człowiekiem. Jego przestarzały dom jest pełen jednocześnie niesamowitych i przerażających przedmiotów. Na prośbę swojego bratanka, Edgara, zamienia się w gawędziarza, opowiadającego historię każdego eksponatu. Jednakże jego opowieści bardziej przypominają twory pana Poe w wersji light, niżeli bajeczki ze szczęśliwymi zakończeniami na dobranoc. Młody Edgar, początkowo sceptycznie nastawiony co do prawdziwości tworów, stopniowo zaczyna tracić swoją pewność. Czy jego wuj postradał zmysły, czy koszmarne opowieści Mortimera są prawdą?
Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, nim zabrałam się za czytanie Opowieści grozy wuja Mortimera,było dokładne przestudiowanie szaty graficznej ów książki. Od razu pokochałam zawarte w niej ilustracje, które są utrzymane w groteskowo-gotyckim klimacie. Właściwie, to ciężko było mi oderwać od nich zachwycone oczy i ten sam problem miałam z oderwaniem się od treści. Styl pisania Chrisa Priestley'a jest po prostu niesamowity; dojrzały, a jednocześnie mający w sobie coś z bajki, budzący grozę, a jednak posiadający jakiś drobny morał i pozytywną iskierkę. Mimo braku szczęśliwego zakończenia i dość makabrycznych wizji autora, ta niepozorna książeczka wniosła w moje życie bardzo wiele i nie mam tu na myśli tylko strachu. Po prostu... sama nie wiem. Być może brakowało mi powieści grozy, w których (zamiast rozlewu krwi i bijącej w tęczówki przemocy) są zawarte historie budzące prawdziwy niepokój, dodatkowo spotęgowany dziecięcymi bohaterami? Ponadto każda opowieść wuja Mortimera jest niezaprzeczalnie oryginalna, a sam pomysł przedstawienia ów postaci nagrodziłabym medalem. Nieprzewidywalne zakończenie sprawiło, że gdybym mogła, to ucałowałabym autora i poprosiła o więcej, bo - bądźmy szczerzy - już uzależniłam się od Chrisa Priestley'a i już nie mogę doczekać się kolejnej dawki jego narkotycznych opowieści!
Opowieści grozy wuja Mortimera polecam miłośnikom horrorów, gęsiej skórki i bajek, nie do końca przeznaczonych dla dzieci. No i, biorąc pod uwagę moje nieczyste sumienie, polecam tę książkę również i młodszym czytelnikom, co by się im lepiej pod kołdrą i dziesięcioma kocami spało. 3:)