Dziewczyna, która przeżyła, by śpiewać
1947. Na gruzach Warszawy wybucha życie. Gustawa Starewicz wojenne traumy leczy alkoholem, przypadkowym seksem i śpiewem. Bieda i brak perspektyw sprawiają, że pogrąża się w beznadziei. Kiedy jej mistrzyni - diwa znana jako Baden-Baden - umiera na oczach Gustawy, dziewczyna dostaje szansę, by zastąpić ją podczas koncertów inaugurujących scenę operową w Puszczy Białowieskiej.
Pakuje kostiumy i wyjeżdża, by zamieszkać w wozie cyrkowym w sercu prastarego lasu. To tam Gustawa Starewicz zamienia się w Gustę Star. Staje się królową sceny ikrólową życia.
Podnosząca się z ruin Warszawa i nieposkromiona dzika natura, miejscy szarlatani i puszczańskie magiczne obrzędy. Zazdrość, nienawiść, miłość i bezlitosna walka o miejsce na szczycie. Trzy zbrodnie i trzy śmierci. Czy łączy je tylko opera?
Sylwia Stano w fascynujący sposób opowiada o świecie, który zna z opowieści swojej babki - Niny Stano. Czy ta historia wydarzyła się naprawdę, wiedzą tylko one.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2023-02-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 384
Życie w biedzie jest bardzo smutne, walka o każdy dzień jest niepewna, ale gdy ma się talent, wielki potencjał, wiedzę, to istnieje cień nadziei na lepsze jutro.
Jesteśmy świadkami, gdzie bohaterki starają się wzajemnie sobie pomagać, mają marzenia zawodowe, a kiedy widzą, że mogą, zaistnieć to można, spojrzeć nieco inaczej na ich życie sądząc, że jest jeszcze szansa na nagłą zmianę lub pozostaje czekać na nagłą śmierć, która czai się właściwie na każdym możliwym rogu. Jedynym sposobem jest ucieczka w nieznane miejsce lub wygranie losu na loterii znienacka, który może przyczynić się, aby nie zwariować w tym trudnym świecie dla bohaterów, którym towarzyszymy i obserwujemy, jak sobie radzą.
Pani Sylwia Stano autorka książki pt.'' Opera na trzy śmierci'' opisuje w niej losy jednej z występujących głównych bohaterek Gustawę Starewicz, które do łatwych w gruncie rzeczy nie należą w samej budowie i pracą nad jej zawodową postawą oraz wykreowaniem jej osobowości.
Można podkreślić mocno to, że należy docenić starania autorki, co do przemyśleń dotyczących zobrazowaniu zachowań występujących u bohaterów drugoplanowych. Byli oni jak dla mnie, co prawda zbyt mało wyraziści.
Czytając książkę pt.'' Opera na trzy śmierci'' odnosiłam takie wrażenie, że nie do końca były przemyślane główne wątki opisywane przez autorkę.
Brakowało, mi czegoś w niej co przyciągnie mnie emocjonalnie, coś, czego dowiem się więcej na temat muzyki operowej.
Mało było w tekście opisanych dialogów, które przedstawiałyby poniekąd zrelacjonowaną rozmowę o upragnionej miłości, która odgrywa ważną rolę w tych trudnych czasach.
Uważam, autorka mogłaby bardziej przybliżyć życie prywatne pozostałych bohaterów.
Na początku jest trudno, wyciągnąć pierwsze wnioski kto tak naprawdę odpowiada za dokonanie dwóch śmierci ze względu na toczącą się w książce akcję, gdyż była zbyt mocno namieszana.
To pierwszy przeczytany przeze mnie kryminał, w którym brakowało mi współpracy z policją oraz ważną dla nich komunikacją. Każdy zdany jest wyłącznie na siebie i szczerze pojawia się taka pustka, w której można się bardzo łatwo pogubić.
Książki tej nie czytało mi się szybko. Składa się z trzech części.
Podobało mi się zaangażowanie osobiste Gusty do działania dotyczącego popełnianych czynów, kiedy to inni zajmowali, się własnymi sprawami, a ona nie zapominała, o nikim mając na uwadze dobro nie tylko własne, lecz innych.
Podsumowując, oczekiwałam czegoś więcej od autorki, której temat opery jest bliski sercu od najmłodszych lat.
Lubicie połączenie kryminału i historii? Ja tak, bardzo lubię. Dlatego sięgnęłam po tę powieść. Czasy powojenne, powoli powstająca z gruzów Warszawa, środowisko muzyków, śpiewaków, a do tego wszystkiego zbrodnia, a nawet trzy. Czegóż chcieć więcej? Nie wiem czego, ale czegoś mi tu zabrakło. Zagadka kryminalna ciekawa, tło historyczne nieczęste – wszak powojenne czasy nie są tak ciekawe dla pisarzy i czytelników jak wojna. Autorka wg mnie nieźle oddała realia epoki. Mam trochę zastrzeżeń do postaci – nie polubiłam żadnej, nie zrobiły na mnie większego wrażenia, niespecjalnie byłam ciekawa, kto, po co i dlaczego.
Mam mieszane uczucia – nie porwała mnie ta historia tak jak oczekiwałam. Chyba jednak nie jestem grupą docelową, szkoda...
Muzyka była jej ocaleniem. Muzyka nie zostawiała pustki, była jak gęsty las, łapała w pajęczynę pięciolinii. Nie była żadnym celem - ona była drogą i celem w jednym.”
Tym jest muzyka dla mnie i tym była dla Gustawy Starewicz, śpiewaczki próbującej odnaleźć siebie w powojennej Warszawie. Marzyła o dźwiękach i śpiewie, które były jak oddychanie, naturalne, prawdziwe i wychodzące z głębi serca. Los nie był dla niej łaskawy. Bieda, z którą musiała się mierzyć, brak perspektyw powodowały, że zatracała się w niemocy. A żeby tego było mało musiała stanąć twarzą w twarz ze stratą, ze śmiercią, nie jednej, a trzech osób.
Wkroczyłam do tego literackiego świata pełna nadziei na niezwykłe doznania czytelnicze. Początkowo zafascynowało mnie połączenie muzyki z wątkiem kryminalnym, ale brnąc dalej miałam wrażenie, że ta muzyka, owszem była, ale słyszałam ją coraz ciszej, jakby gdzieś z oddali, jakby gdzieś ukrytą w wielkiej puszczy, do której prowadzi nas autorka. Może spowodowane to było językiem, którym posługiwała się Sylwia Stano? Nie potrafiłam do końca się w nim odnaleźć, był zupełnie inny, nietypowy, osobliwy i w moim odczuciu zawiły. Miałam wrażenie, że stoję gdzieś daleko i melodia słów mi umyka.
W moim odczuciu fabuła również była osnuta mgłą, tajemnicza, tak naprawdę ostatnie sto stron sprawiło, że wsiąknęłam w ten klimat i odnalazłam się całkowicie. Pomimo wcześniejszych zawiłości każdy tytuł rozdziału niesłychanie mnie przyciągał i powodował, że chciałam tę historię poznać w najdrobniejszym szczególe: Koncert życzeń, Ludzka harfa, Baśniowy bas, czy Aria w puszczy, sami przyznajcie, że są niezwykłe.
Autorka zaprasza czytelnika do osobliwego świata, nie każdy się w nim odnajdzie, ale mam nadzieję, że cichutko, piano pianissimo „wydobywające się” dźwięki zachęcą Was do lektury, ja tymczasem idę zatopić się w dźwiękach Arii Królowej Nocy z opery (właściwie to singspiel) W.A. Mozarta „Czarodziejski flet”.
Powojenna Warszawa, zgliszcza, bieda, ale ludzie też chcą się bawić i miło spędzać czas. Gustawa Starewicz, młoda śpiewaczka operowa, ból i smutek wynikający z marnych perspektyw na szczęśliwą przyszłość, topi w suto zakrapianych imprezach, przygodnym seksie i oczywiście śpiewie. Wkrótce nieoczekiwanie umiera jej mistrzyni – diwa operowa znana jako Baden-Baden. Dziewczyna otrzymuje szansę na pokazanie swoich umiejętności artystycznych, ma zastąpić gwiazdę podczas koncertów w Puszczy Białowieskiej. Zamieszkuje, wraz z przyjaciółmi, na skraju lasu, w wozie cyrkowym. Daje liczne koncerty i staje się gwiazdą, Gustą Star. Podczas pobytu dochodzi do kolejnych przykrych zdarzeń, zostaje otruta jej przyjaciółka. Kto stoi za jej śmiercią? Pojawiają się głosy, że Gusta mogła mieć interes w pozbyciu się partnerki operowej. Kto chce ją wrobić w tą śmierć? A tak naprawdę czy jej przyjazd był dziełem przypadku? Może ktoś celowo chciał, aby dziewczyna była jak najdalej od Warszawy? Gusta rozpoczyna własne śledztwo i dokona ciekawych odkryć, dla których warto przeczytać tę lekturę do końca …
Opera na trzy śmierci to obraz trudnych relacji międzyludzkich, zawiści i zazdrości. Ale jest też miejsce na przyjaźń i wzajemną pomoc. W tle skrywa się walka o miejsce na szczycie sławy, kto będzie tym najlepszym i najbardziej słuchanym przez publiczność. A tam gdzie jest ścieranie się różnych stron, tam pojawiają się konflikty, nieprzyjemne sytuacje i knowania. Każdy liczy na ten najbardziej smakowity kąsek tortu, na wielką sławę i oklaskiwaną karierę. Dzięki opowieściom babci autorki poznajemy świat powojennej Warszawy, widzimy, jak ludzie wtedy żyli i czym się zamartwiali, co spędzało im sen z powiek. Poznajemy relacje z pierwszej ręki, od uczestniczki życia artystycznego Warszawy. Zadaję sobie pytanie, ile z tych wydarzeń miało miejsce w rzeczywistości, a ile to fikcja literacka?
Autorka zaprezentowała kilka ciekawych postaci, dość charakterystycznych, z pazurkiem. Jednak żadna z nich nie zaskarbiła mocniej mojego serca, nie potrafiłam się do nich przekonać. Każdy coś ukrywał, kręcił, prowokował innych do złych zachowań, z czasem pokazywał swoje prawdziwe oblicze. Wzajemne intrygi i tajemnice dodawały smaczku tej historii, ale nie na tyle, aby mnie mocno porwać w wir wydarzeń.
W efekcie zabrakło mi mocniejszych wrażeń, nie mogę powiedzieć, że to emocjonujący kryminał, to raczej obyczajówka z wątkiem kryminalnym, który w moim odczuciu został potraktowany dość pobieżnie. Ale pamiętajmy, że w tle cały czas sączy się muzyka …
Jeżeli potrafisz docenić śpiew operowy i masz ochotę wczuć się w jego klimat, to ta opowieść jest idealna dla ciebie. Sięgnij po nią, pozwól, aby muzyka rozgościła się w twojej duszy na dłużej...
,, Śpiewając, zatracała się w miłości innej niż fizyczna, w myślach innych niż zagłada. Głos, który w niej wibrował i rósł, znajdował ujście w śpiewie. Chciała się zmierzyć z wielką arią".
Wspaniałą bohaterką jest tutaj Gustawa, czyli młoda kobieta, która bardzo chciała wyjechać na stypendium do Wenecji. Początkowo poznajemy ją od strony prywatnej, gdzie często podkreśla, że nie zbyt wielu pieniędzy nawet na zwykłe życie. Zarabia śpiewając, lecz i tak niewiele, kwoty są przeliczane na złotówki. Ma wielkie marzenia i ambicje, choć z braku poparcia u innych czasami chowa się za alkoholem opisując nam swój ból. To bardzo strojny język, mamy piękne ozdobniki i nietypowe porównania. Choć bohaterka odczuwa smutek, to jednak opisuje go niczym najmądrzejszą poezją. Gdyby ktoś chciał, to na każdej stronie można znaleźć wartościowe cytaty. Niby patrząc na okładkę dostrzeżemy tutaj zapowiedź śmierci, do której faktycznie dojdzie, lecz będzie owiana dość sporą tajemnicą. My poznamy ją bardziej pod kątem uczuć, przeżyć bohaterów, ich skotłowanych myśli, a niżeli pod kątem kryminału. Nie wiem jak inni, ale ja odniosłam wrażenie, że tą książkę trzeba czuć, a nie rozkładać na czynniki pierwsze. Już same opisy, kiedy czytamy o tym, że giną te śpiewaczki operowe widzimy bardziej pod kątem niepokoju Gustawy, gdyż zastanawia się czy jej osoba ma z tym coś wspólnego, czy może zwyczajnie ktoś toruje sobie drogę sam na wyższy szczebel kariery. Tutaj było nieco wątków psychologicznych, gdyż nie mamy konkretnych odpowiedzi, bardziej jako gdybanie, bądź domysły. Miłe było to, że jakakolwiek postać się nie pojawiała, to nie zlewała się z tłem. Zawsze wyróżniał ją temperament, bądź jego brak. Niektórzy lubią tu patrzeć na innych z góry, nie pomiatają nimi dosłownie, ale w swoim zachowaniu pokazują kto gdzie ma swoje miejsce. Sława nie zawsze idzie w parze z rozpoznawalnością. Gustawa kocha śpiewać, choć dodatkowo marzy również o pieniądzach na życie. To taka pasja przyjemności, lecz ktoś postanowił nieco namieszać. Spokój i muzyka, tak jawiła mi się jako całość:-)
Uwielbiam czytać książki, w których akcja rozgrywa się podczas wojny, dlatego gdy zobaczyłam zapowiedź książki "Opera na trzy śmierci" wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Przenosimy się do powojennej Warszawy. Jest rok 1947. Na gruzach Warszawy wybucha życie. Utalentowana Gustawa Starewicz walczy o sławę na scenie opery. Nie jest to łatwe, ale gdy mistrzyni Gustawy umiera na jej oczach to Gustawa dostaje szansę od losu. Ma zastąpić ją podczas koncertów w Puszczy Białowieskiej. Gustawa pakuje się i wyjeżdża. Wokół niej krąży zazdrość, nienawiść, miłość, kłamstwa i bezlitosna walka o pozycję na szczyt.
Co wspólnego z operą mają trzy tajemnicze zbrodnie i trzy śmierci?
"Opera na trzy śmierci" to opowieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Bardzo mnie zaintrygowała i czytałam z wielkim zainteresowaniem. Autorka barwnie opowiada nam o świecie, który zna z opowieści swojej babci Niny Stano, śpiewaczki operowej. Poznacie historię powojennej Warszawy oraz o trudach i chorej rywalizacji w walce o karierę.
Jeśli chcecie przenieść się w czasie to sięgnijcie po tę książkę. Jednak jeśli liczycie na mocny kryminał to nie oczekujcie tego po tej książce. Brakowało mi dreszczyku emocji, ale spokojnie ta książka spodoba się fanom lekkich obyczajówek.
Sami przekonajcie się, czy skradnie Wasze serca.
Autorka ma przyjemny styl i spędziłam miły wieczór.
Chętnie sięgnę po inne tytuły tej autorki.
Polecam!
Czas po wojnie był bardzo trudny bieda, strach, ciągła walka o wszystko, ludziom ciężko było się podnieść, przed oczami mieli jeszcze okrutne obrazy, ale tak naprawdę każdy chciał lepszej przyszłości.
Gustawa Starewicz pomimo tego, że przeżywa śmierć diwy zwanej Baden - Baden postanawia zastąpić ją podczas koncertów inaugurujących scenę operową w Puszczy Białowieskiej. Niestety tam zakwaterowana jest w fatalnych warunkach, w międzyczasie umiera kolejna osoba i co niektórzy zaczynają o te przypadkowe śmierci posądzać Gustę, a do tego okazuje się, że sam wyjazd to nie była nagroda, a podstęp sprytnej pani Odojewskiej.
Jeżeli chodzi o tę książkę, to już sama okładka naprowadza nas na to, co znajdziemy w środku, główna bohaterka jest, jak ten kwiat, piękny i kolorowy, który rozkwitł pomimo tego, że wszystko wokół jest szare i zrujnowane, tak samo Gustawa, pomimo tego całego marazmu chciała pokazać swój talent i śpiewać ku uciesze innym. Niestety były to czasy trudne, ludzie nie dojadali, nie ufali sobie nawzajem, patrzyli, jak tylko kogoś wykorzystać, nie było sprawiedliwości.
Tak naprawdę to w tę historię, jakoś nie mogłam się wczuć, okropnie irytowała mnie mama Gustawy, pogrążona jakby w depresji nic nie robiła i niczym się nie interesowała. Do tego ginęli ludzie, a policja jakby sobie nic z tego robiła, bliscy również, własny syn bardziej niż zabójcą interesował się spadkiem, a siostra Kaliny nawet nie wiedziała, gdzie jest ona pochowana, były to zdecydowanie dziwne czasy.
Ciężko tak naprawdę ocenić mi tę książkę, może ma ona potencjał, którego ja nie dostrzegłam, może też dlatego, że ciężko było mi się wczuć w te okropną sytuację, w jakiej ci ludzie się znaleźli. Autorka opisuje nam historię, którą zna z opowieści swojej babki, więc może warto przeczytać i ocenić, czy taka historia mogła się wydarzyć naprawdę, czy pewna kobieta sobie tylko to wszystko zmyśliła.
Najbardziej przejmujące opowieści to te, które zostały zainspirowane prawdziwymi wydarzeniami, poruszają trudną tematykę i bez lukru obnażają ludzkie wady i przywary. Opowieść o losach Gustawy Starewicz pod względem autentyczności jest ogromną zagadką, niemniej jednak wiadomo, że rzeczywistość, w której ją umieszczono, została opisana Autorce przez jej babcię, znaną śpiewaczkę operową, dlatego możemy przypuszczać, iż nie jest to jedynie barwna fikcja literacka. Przede wszystkim, jest to głęboka, życiowa, opowieść o trudnych wyborach, walce o spełnienie marzeń, prawdziwej, dającej nadziei na lepsze jutro pasji, ale także o przykrych powojennej realiach. Jednym słowem, czeka Was wybitna uczta literacka, która zafunduje wam niezapomnianą podróż w czasie i przestrzeni!
Styl Autorki jest przyjemny i nadzwyczaj sugestywny, w silny sposób przemawia do czytelnika. Sylwia Stano stworzyła naprawdę niezwykłe tło historyczne, które umożliwia mentalną, angażującą wszelkie zmysły, podróż do powojennej Warszawy. Czytelnik jest niemal naocznym świadkiem ludzkich dramatów, przeżywa je niczym własne. Wiarygodność przekazu nie tylko wzmaga doznania emocjonalne, ale także sprawia, iż zatracamy się w tej opowieści bez reszty, a pragnienie odnalezienia sprawcy przestępstw dosłownie spędza sen z powiek.
Postacie stworzone przez autorkę są niesłychanie barwne, pełnowymiarowe. Każdy z nich skrywa swoje drugie oblicze, każdego prześladują mroczne demony przeszłości, od których nie sposób się uwolnić. Wszystkie postacie poznajemy w stopniu zamierzonym przez pisarkę tak, by samodzielne rozwiązanie zagadki było zadaniem niemożliwym. Im dalej zabrniemy, tym robi się niespokojniej, a kolejne zbrodnie i intrygi dosłownie przyprawiają o zawrót głowy, uniemożliwiając przerwanie lektury.
Zaskakująca, mocna, pełna sekretów i niedomówień, swą wiarygodnością zarówno zachwyca, jak i przeraża! "Opera na trzy śmierci" to porywająca opowieść o zazdrości, nienawiści i bezwzględnej walce o sukces, ale zarazem boleśnie prawdziwa, przepełniona śpiewem i miłością historia brutalnie obnażająca mroczne oblicze człowieka, osadzonego w brutalnej powojennej rzeczywistości. Polecam gorąco!
Gusta Starewicz wojenne traumy odreagowuje poprzez alkohol i seks. Kiedy śpiewaczka operowa nazywana Baden - Baden umiera, dostaje szanse by zastąpić ją na koncertach w Puszczy Białowieskiej. Gusta zmienia się tam i zostaje królową sceny, jednak kolejny raz styka się ze śmiercią.
"Opera na trzy śmierci" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Przyznam szczerze, że trochę się go obawiałam. Opera to nie moje klimaty, ale no ta śmierć mnie ciągnęła.
Przy drugiej śmierci miałam drobne przeczucia, natomiast trzecia to już było dla mnie zaskoczenie.
Oczywiście nie jest to kryminał, więc nie liczcie na bardzo rozwinięty wątek kryminalny. To raczej tło do opowieści o miłości, zdradzie oraz o życiu po wojnie.
Podobało mi się również to, że z czasem o Guście dowiadujemy się trochę więcej, a przeszłość miała też duży wpływ na to jak się zachowuje. Chociaż nie ukrywam, że trochę brakuje mi większego wytłumaczenia co się stało w przeszłości.
Poza tym książkę czyta się niesamowicie szybko, nim się obejrzałam to za mną było 30, 40 stron. Trochę żałuję, że nie mam więcej czasu na czytanie, bo dużo szybciej przeczytałabym książkę.
Z chęcią sięgnę po inne książki autorki, bo naprawdę dobrze czytało mi się "Operę na trzy śmierci".
Kobieta może się realizować, dokonując różnych wyborów - jako żona albo singielka, z dziećmi lub bez nich, zostając w domu albo wybierając karierę. Może...