Daniela Walkowiak, brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Rzymie, w ostatniej chwili dotarła na linię startu, bo polska ekipa odjechała z wioski olimpijskiej bez niej. Na tych samych zawodach Jarosława Jóźwiakowska, mająca jedynie sto sześćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu, wywalczyła srebrny medal w skoku wzwyż. Po latach mówi, że skakała charakterem, nie możliwościami fizycznymi. Ewa Kłobukowska, złota medalistka igrzysk w Tokio, z telewizyjnych wiadomości dowiedziała się, że uległa kontuzji i nie pojedzie na zawody do Montrealu.
,,Olimpijki" to wspaniały reportaż o determinacji, walce z własnymi słabościami i z polityką PRL-u. Sulińska kreśli portrety niezwykłych kobiet, które pokazują, że rywalizacja, wola walki i potrzeba zwycięstwa nie mają płci. To właśnie one, bez profesjonalnego sprzętu i wsparcia, potrafiły dokonać rzeczy niemożliwych i przetarły szlaki kolejnym pokoleniom polskich sportsmenek. Mierząc się za kulisami z dyskryminacją, a niejednokrotnie z upokorzeniem, na arenach biły kolejne rekordy, zdobywały serca kibiców i tworzyły - często niesłusznie pomijaną - historię sportu. To historie wojowniczek. Polskich medalistek olimpijskich.
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2020-07-15
Kategoria: Sport
ISBN:
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski
Bardzo udany reportaż Wydawnictwa Czarne. Autorka skupiła się głównie na mało znanych, czy wręcz zapomnianych dziewczynach, które zdobywały medale na IO w okresie PRL. Ze znanych szerszemu gronu gwiazd sportu mamy tu tylko Irenę Szewińską i Stanisławę Walasiewicz.
Reportaż "Olimpijki" świetnie pokazuje jak wyglądał sport w okresie komuny i aż trudno uwierzyć jak nieprawdopodobne rzeczy się wtedy działy. Dziewczyny występowały na Igrzyskach we własnych strojach, były takie, które nie miały w ogóle trenera, nikt nie troszczył się, aby zabrać je z wioski olimpijskiej na miejsce startu, brak było także podstawowego sprzętu, który pożyczano od ekipy z innego kraju, gdy rozpoczęły się Igrzyska, reprezentacje jechały w okrojonych składach, aby z kadrą mógł się zabrać jakiś działacz, bo na wyjazdach na Zachód można było dobrze zarobić. Sportowcy trenowali w fatalnych warunkach, na starym , zniszczonym sprzęcie (co widać na zdjęciach). Pomimo tego wszystkiego osiągano bardzo dobre wyniki.
Książka nie tylko dla fanów sportu. Warto przeczytać. Polecam.
Anna Sulińska - Olimpijki
Ciekawy zbiór reportaży o bardziej lub mniej znanych naszych olimpijkach, ich walce z przeciwnikami, przeciwnościami losu, niezrozumieniem praw kobiet i niekiedy problemów z tożsamością płciową. Dla mnie: 4/5
W 1903 roku Orville Wright wzbija się w powietrze maszyną napędzaną silnikiem spalinowym i na nowo definiuje wolność. W 1945 jej smak poznaje w Polsce...
Przeczytane:2020-07-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Nic tak nie rozbudza emocji jak zmagania sportowe naszych rodaków i rodaczek na najważniejszych zawodach świata. Igrzyska olimpijskie to czas, gdy kibice ze wstrzymanym oddechem śledzą przebieg rozgrywek, mając nadzieję na medal swoich reprezentantów. To co my jako obserwatorzy, widzimy na stadionie czy ekranie telewizora, jest efektem miesięcy ciężkich treningów.
Książka „Olimpijki” powstała, by oddać hołd zawodniczkom, które dążąc do swoich marzeń, musiały pokonać mnóstwo przeciwności. I to nie tylko tych związanych z brakiem kadry szkoleniowej, sprzętu do ćwiczeń czy hal sportowych. Ale należało także zmienić światopogląd, że kobieta nadaje się tylko do opieki nad domem i udowodnić, że na równi z mężczyznami może odnosić sukcesy w sporcie.
Autorka, by oddać klimat panujący wśród zawodniczek, w czasach, gdy na olimpiadach kobiety były w zdecydowanej mniejszości, przeprowadziła rozmowy z żyjącymi nadal medalistkami (niestety, część zmarła w trakcie tworzenia tej książki). Wyjątkiem jest Stanisława Walasiewicz, która zmarła w 1980 roku, ale jej historia jest naprawdę ciekawa i cieszę się, że znalazła się w tej książce. Taki zabieg sprawia, że lektura „Olimpijek” staje się naprawdę cennym zapisem tak ważnych dla naszego kraju wydarzeń, które czyta się z ogromnym zainteresowaniem.
Oprócz sylwetek znanych olimpijek, które reprezentowały nasz kraj, zyskujemy wiele ciekawostek o organizacji i przebiegu zawodów sportowych w XX wieku. To co mnie najbardziej zaskoczyło, i co aktualnie nie miałoby prawa się odbyć, to sposób na orzekanie o płci zawodniczek. Tak zwane ‘parady golasów’, które zmuszały uczestniczki igrzysk do rozebrania się do naga, by zweryfikować ich płeć, to działania, które naruszają prawa człowieka i obdzierają go z godności. Autorka wspomina jeszcze o innych badaniach na weryfikację płci. I dla mnie ten rozdział był najciekawszy.
„Olimpijki” to reportaż przedstawiający nam sylwetki zdeterminowanych kobiet, które sport stawiały na pierwszym miejscu. Czytając tę publikację uświadamiamy sobie jak trudno było utrzymać formę i trenować w czasach, gdy kobiety na olimpiadach były rzadkością. Przyjrzymy się zawodniczkom różnych dyscyplin i ich karierze, poznamy kontrowersyjne metody weryfikacji płci zawodniczek, a także będziemy świadkami jaka radość ogarnia człowieka, gdy lata jego wyrzeczeń i ciężkiej pracy w końcu przynoszą spełnienie marzeń. W książce znajdziemy również zdjęcia bohaterek reportażu.