W makabrycznej wizji przyszłości część ludzkości jest eksterminowana, rzekomo dla jej własnego dobra. Orfeusz, psycholog w obozie koncentracyjnym, zajmuje się przekonywaniem ludzi, iż lepiej jest dla nich być uśmierconymi. W pewnym momencie zaczyna sobie zdawać sprawę, że bierze udział w wielkim oszustwie.
Wydawnictwo: BookEdit
Data wydania: 2023-10-02
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 98
Tytuł oryginału: Ogrody ciszy
Język oryginału: Polski
„Ogrody ciszy” to książka Marka Adama Grabowskiego, po którą sięgałam z wielkim zaintrygowaniem. Osobiście bardzo często sięgam po literaturę obozową, dlatego zaintrygował mnie opis książki. Oczywiście w tym przypadku jest to zupełnie inny rodzaj obozowej literatury, gdyż Orfeusz jest psychologiem w obozie koncentracyjnym, ale jego zadanie polega na przekonaniu ludzi, że to co dzieje się tu i teraz, to szczęście i powinni być wdzięczni za to, co ich spotkało. Sam dopiero z czasem zaczyna dostrzegać to, co naprawdę dzieje się wokół niego.
Książka jest totalną mieszanką gatunków, gdzie autor użył w połączeniu nieomal wszystkich możliwości. Przyszłość przeplata się z przeszłością i teraźniejszością, religia połączona z mitologią, a urozmaicenie wynalazków medycyny dosłownie nie zna granic. Dopiero z czasem, oraz pojawieniem się jednego z pacjentów Orfeusz zaczyna tak naprawdę „otwierać oczy” i dostrzegać, co wokół niego się dzieje. Książka osadzona jest w przeszłości, która czytelnika dosłownie przeraża podczas czytania. Dzieje się w książce bardzo dużo i mimo, że książka nie jest długa, to przedstawiona w niej wizja przyszłości potrafi przerazić czytelnika.
„Ogrody ciszy” to debiut literacki autora, który ja osobiście uznaję za bardzo udany. Zaintrygował, namieszał i połączył wiele gatunków w ciekawą, zaskakującą i nieprzewidywalna fabułę. Podczas czytania polecam w całości poświęcić się lekturze, skupić, aby nic nas nie rozpraszało i abyśmy mogli w pełni odebrać zamysł autora. Objętościowo tak niewiele, a tak wiele w przekazie! Polecam!
,,Większość z nas spostrzega zło jako realnie istniejącą właściwość, która występuje u niektórych ludzi, a u innych nie."
,,Ogrody ciszy" to opowieść, która wstrząsa i porusza, malując przed nami przyszłość, która wydaje się przerażająco realna. Autor tej powieści, nieznany szerzej twórca wizji dystopijnych, z wyjątkową precyzją kreśli świat, w którym humanitaryzm zostaje przewrotnie zamieniony w narzędzie masowego zniszczenia.
Już sam tytuł sugeruje, że nie będzie to zwykła historia o okrucieństwie i przemocy. Ogród kojarzy się z pięknem, harmonią, spokojem - z czymś, co człowiek pielęgnuje i co daje mu ukojenie. Cisza, z kolei, to symbol milczenia, zamilknięcia życia, jakby echo pustki po zniszczonym świecie. Razem tworzą one przewrotny, niemal ironiczny obraz. Autor zdaje się pytać: czym jest piękno w świecie, który pozbawił swoje istnienie sensu?
Książka od samego początku zanurza czytelnika w rzeczywistości, która szokuje swą chłodną, logiczną brutalnością. W tej wizji przyszłości ludzkość osiągnęła taki punkt rozwoju, w którym populacja planety musi być ograniczona, rzekomo dla dobra jej samej. To właśnie w tej chwili zaczyna się najbardziej przerażający aspekt książki: eksterminacja, zbrodnia, zacieranie ludzkiego istnienia nie są tutaj przedstawione jako działania przemocowe, ale jako głęboko humanitarne gesty. Ludzkość, rozkazywana przez zimny, biurokratyczny system, przekonywana jest, że śmierć jest dla niej najlepszym wyjściem.
Jednym z najbardziej uderzających aspektów książki jest sposób, w jaki autor opisuje proces eksterminacji. Ludzie, którzy trafiają do obozu, nie są wykrzywionymi twarzami pełnymi przerażenia, ale raczej spokojnymi, pogodnymi jednostkami, które przyjmują swoje przeznaczenie z rezygnacją, a czasem nawet wdzięcznością. Ten element książki wydaje się niemal surrealistyczny - eksterminacja jako akt miłosierdzia, śmierć jako wybawienie.
,,Ogrody ciszy" nie są jedynie opowieścią o dystopii i moralnym upadku ludzkości. To także głęboka refleksja nad naturą człowieczeństwa, nad tym, co sprawia, że jesteśmy ludźmi i co dzieje się, gdy odbieramy sobie nawzajem prawo do życia. W centrum tej historii znajduje się pytanie o wartość życia - nie tylko fizycznego istnienia, ale także życia duchowego, moralnego.
To powieść, która w mistrzowski sposób łączy dystopijną wizję przyszłości z głęboką refleksją filozoficzną. Autor prowadzi nas przez świat, w którym ludzkość została złamana, a śmierć jest przedstawiana jako akt miłosierdzia. Centralna postać uosabia moralne dylematy współczesnego człowieka, uwikłanego w system, który przekracza jego wyobraźnię. Ta książka nie tylko porusza, ale także prowokuje do myślenia, oferując czytelnikowi wgląd w mroczne zakamarki ludzkiej natury.
Pierwszy raz w życiu zatkało mnie totalnie po przeczytaniu książki. Tak zszokowana to chyba nigdy nie byłam. Krótka pozycja, a ma taką moc, że po przeczytaniu trzeba się porządnie otrząsnąć. Dobre to jest i takie oryginalne, że aż strach. Poza tym taka krótka, ale mówić o niej można bardzo długo. Daje do myślenia. Mam nadzieję, że taka przyszłość nigdy nie będzie miała miejsca. Oby kolejne pokolenia nie musiały być składnikiem do tworzenia lakieru do paznokci czy też innych przedmiotów i produktów.
Wizja przyszłości, jaką przedstawił autor, z jednej strony jest zwariowana, a z drugiej okropna i przerażająca. To na pewno pozycja dla osób, które podejdą do tej fabuły z otwartym umysłem, gdyż niektóre, tkliwe tematy przedstawione są dość intrygująco. Nie można zarzucić autorowi braku wyobraźni. Powiedziałabym nawet, że rozbujał ją i to na maksa i tym mnie kupił. Teraz wiem, że można spodziewać się po nim wszystkiego i za każdym razem zaskoczy nas na nowo.
Podczas lektury nie wiedziałam czasami, czy mam się śmiać, czy płakać, ale oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego sformułowania. Żona Orfeusza to dla mnie kobieta, która mądrością nie grzeszyła. Jakby wypuszczona z wariatkowa, ale za to jej postać, zapada w pamięć i rozbawia czasami do łez.
Nie będę Wam pisać, o czym dokładnie jest fabuła, bo ta książka nie ma nawet 100 stron. To jest pozycja na raz, więc pisanie tutaj o fabułę za dużo zdradzi. Chciałabym, żebyście sami zderzyli się z tym obrazem przyszłości.
Nie no powiem Wam, że nawet jak pisałam tę recenzję, to w głowie siedziały mi obrazy z tej książki. Przeraża mnie to, bo z jednej strony to jest wręcz niewiarygodne, ale z drugiej strony ogłupianie ludzi, likwidowanie ich i tworzenie nowoczesnych obozów koncentracyjnych wydaje się też bardzo realne, jak tak o tym głębiej pomyśleć.
Książka warta przeczytania skłania do przemyśleń i w pewnych momentach nawet rozbawia. Fabuła wydaje się ciężka, ale mimo poważnych tematów, czuć pewną lekkość tej historii.
Polecam! Jestem pewna, że Was również pochłonie.
Co to była za historia! W jaką pokręconą wizję przyszłości autor nas zabrał! Ta książka, ta historia jest świetna. Wkręciłam się w nią tak, że nie mogłam się oderwać. A schowana jest pod tak niepozorną okładką, która przyznam szczerze totalnie mi się nie podoba. A wiecie albo i nie, że jak okładka mi się nie podoba to czasem nawet nie daję książce szans i po prostu po nią nie sięgam. Cieszę, że w tym wypadku coś, mimo tej okładki, mnie do niej pchnęło. Świetnie wykreowani bohaterowie, głupiutka Arete - żona Orfeusza, zwracająca uwagę jedynie na dobra materialne, bardzo powierzchowna, jakby nie mająca swojego rozumu kobieta. Oraz jej mąż Orfeusz - terapeuta, pracownik obozu koncentracyjnego, ku Chwale Ojczyzny. Czy świat może dojść do tego miejsca gdzie aborcję będzie uważało się za najlepsze co można zrobić nienarodzonemu dziecku? Czy może do tego gdzie będziemy sobie wybierać dzieci, jak lalki ze sklepowych półek i wystaw? Czy jest możliwe, że dojdzie do tegoż, że władza będzie w stanie tak zmanipulować ludzkość aby myśleli, że zabicie ich i przerobienie na lakier do włosów to najlepsze co może ich spotkać? Pochwała głupoty, jednotorowe myślenie mas, zero własnego zdania, roboty i marionetki w rękach władzy. Tacy są ludzie w świecie stworzonym przez Marka Grabowskiego. A wiecie jakie było moje zdziwienie jak otrzymałam książkę? Byłam pewna, że ma ona coś około 300-400 stron czyli tak standardowo. Nic bardziej mylnego. Książka ma zaledwie 98 stron. Co sprawia, że przeczytacie ją w zaledwie dwie godziny albo i miej. Ale pozostanie z wami zdecydowanie na dłużej, tego możecie być pewni. Fabuła zmusza do refleksji, wiele można z niej wyciągnąć dla siebie, czytając między wierszami. Zakończenie! Cóż to było za zakończenie. Takie zdecydowanie do głębszej analizy. Znów trafiła mi się książka, która mogłaby być analizowana jako lektura szkolna w liceum lub na studiach, na zajęciach z filozofii. Już widzę te interpretacje, motywy literackie i analizę treści. Znajdziecie tutaj również przekrój społeczny, podział klasowy, inne spojrzenie na obozy koncentracyjne, aborcję oraz wiele innych ważnych życiowych kwestii.
Przeczytane:2023-12-29, Ocena: 6, Przeczytałem,
Hejka
Czy w życiu wszystko powinno przychodzić łatwo i gładko? Czy jednak są sytuacje, w których potrzebne jest podjęcie trudu, by później lepiej docenić efekt, poczuć, że się żyje? Ja uważam, że zawsze to, o co muszę mocniej walczyć lepiej satysfakcjonuje na koniec, chociaż z drugiej strony chciałabym żeby pewne rzeczy przychodziły mi łatwiej....
Natomiast w życiu postaci z "Ogrodów ciszy" autorstwa @marekadamgrabowski , wydanych przez @bookedit.pl wszystko jest łatwe, życie podane jak na tacy. Społeczeństwo nad niczym nie musi myśleć, tylko żyć według jasno określonych reguł. Większość przedmiotów użytku codziennego ma w sobie dereż- składnik pochodzący z ciał zabitych ludzi. Tych ludzi, poprzez specjalną terapię, przygotowuje na śmierć Orfeusz- psycholog pracujący w obozie koncentracyjnym. Wszystkie numery dzięki niemu grzecznie idą na śmierć, z wyjątkiem jednego, który jakby nie chce się pogodzić ze swoim losem. Ale czy to możliwe? Czy numer może nie chcieć śmierci? Czy numer może chcieć żyć? Co to zmieni w życiu Orfeusza?
Ależ to była lektura! Doskonała dawka groteski w najlepszym wydaniu! Autor ukazuje społeczeństwo nastawione na konsumpcje. Główni bohaterowie to małżeństwo "mieć" z "czy być?" i mieć w tej parze bardzo mnie wkurzało, ale myślę, że takie było założenie autora. W dobie, gdy wszystko ma być z założenia szybsze, łatwiej dostępne i piękniejsze taka lektura niepokoi mocno! Świetne jest to, że nie poznajemy tu przemyśleń autora, za to - chcąc nie chcąc - snujemy własne przez całą książkę. Ciekawy jest wątek odejścia od Jedynego Boga na cześć bogów z mitologii greckiej. Jestem pod wrażeniem wyobraźni autora, która w połączeniu z bardzo dobrym stylem dała książkę niebanalną i niesztampową. Na początku byłam zwiedziona niewielką objetością książki - niecałe 100 stron, ale teraz wiem, że taka jest idealna, by historia nie stała się przegadana lub przerysowana. W pewien sposób "Ogrody ciszy" przypominają mi "Wybornego trupa" Augustiny Bazterrica, chociaż jak dla mnie są nawet mocniejsze. Jeśli podobała Ci się tamta książka, "Ogrody ciszy" też z całą pewnością Ci się spodobają