Dziennikarz Damian Wolczuk ma ogromnego pecha. Jego życie prywatne wali się w gruzy, później traci pracę i przegrywa proces o zniesławienie. W poszukiwaniu drugiej szansy rusza więc do Krakowa, gdzie planuje zacząć nowe życie. Nie jest mu jednak dane tam dotrzeć.
W środku nocy na rozkopanym odcinku drogi dochodzi do kraksy. Auto Wolczuka zostaje skasowane, sprawca zamieszania ucieka, a on sam udaje się do pobliskich Chęcin, gdzie czeka go nocleg w miejscowym ośrodku leczenia uzależnień.
Z czasem Damian Wolczuk dowiaduje się, że w miasteczku grasuje morderca, a do tego miejscowi przekazują sobie szeptem legendy o czającym się w okolicy złu. Giną kolejni ludzie i Wolczuk decyduje się przeprowadzić własne śledztwo, pod nosem policji i ekscentrycznego prokuratora, Arkadiusza Painera.
Wieść niesie, że w tym niepozornym miasteczku każdy ma swoje tajemnice.
Wolczuk spróbuje poznać je wszystkie…
źródło opisu:
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2020-06-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 496
Język oryginału: polski
Interesująca akcja, dobrze przeplatane wątki. Damian jest dziennikarzem, który zastał dziewczynę w łóżku z innym facetem i postanowił uciec do Krakowa. Po drodze ma wypadek i ląduje w Chęcinach. Wydarzenia sprawiają, że postanawia zostać na dłużej, aby potem o tym napisać. Niedługo potem okazuje się, że ktoś czyha na jego życie, Damian czuje, że jest bliski rozwiązania zagadki popełnionych morderstw. Dobry kryminał. Polecam.
„Odmęt” to pierwszy kryminał Jacka Łukawskiego, który otwiera cykl „Krąg Painera”. Myślę, że jak na debiut w tym gatunku, autor spisał się całkiem dobrze. Książka ma fajny klimat małego miasteczka, gdzie wszyscy wszystkich znają, gdzie skrywane są tajemnice. Do tego dochodzi okoliczny zakon i dziwne legendy o złu. Postacie są świetnie skonstruowane, nikt nie jest krystalicznie czysty, ale wszyscy wzbudzają ciekawość i sympatię. Według mnie to rasowy, rzetelnie zbudowany i przemyślany kryminał. Jedynie wątek kończący i spinający śledztwo w całość jest ostatnio dosyć popularny, ale to chyba nie wina autora – wygląda na to, że w tym samym czasie kilku autorów wpadło na podobny pomysł ;) W każdym razie jestem z lektury zadowolona i czekam na tom drugi! Polecam fanom mrocznych, dusznych kryminałów!
Gdy bogowie odwracają twarze, pieśń zwycięstwa i krzyk rozpaczy niosą się wśród bezkresu Martwej Ziemi. Arthorn, niegdyś przykładny oficer, po...
Posłuchajcie Arka Olsona, który z dryfującej wśród chmur wyspy trafił na pokład latającego okrętu. Opowie wam, jak z chłystka zmienił się w powietrznego...
Przeczytane:2022-02-13,
Gdy dziennikarz Damian Wolczuk podróżuje do Krakowa dochodzi do stłuczki samochodowej. Jego auto ląduje w rowie, a on zmuszony jest spędzić noc w pobliskich Chęcinach. Splot wydarzeń sprawia, że Wolczuk zostaje w miasteczku i usiłuje złapać grasującego w okolicy mordercę.
Po lekturze mam mieszane uczucia. Nie jest to książka pełna wartkiej i szybkiej akcji. Dla mnie to była taka sinusoida. W jednej chwili byłam zaciekawiona, by za chwile czytać ze znużeniem. Mamy tu sporo opisów przyrody i miasta, za którymi za bardzo nie przepadam. Co do fabuły – dziwiły mnie pewne sytuacje. Wydawały mi się one mało realne, zwłaszcza, że dotyczą one tak poważnej sprawy jak morderstwo. Ja wiem, że alkohol zacieśnia więzi itp., ludzie się otwierają i są bardziej skorzy do zwierzeń, ale żeby policjant po jednym takim zakrapianym wieczorze wszedł w taką relację z obcym człowiekiem i opowiadał mu o śledztwie oraz dzielił się z nim kolejnymi odkryciami? Nie jestem przekonana.
Co było dla mnie najbardziej irytujące? Rozmowy przez telefon bohaterów. Nie mamy przedstawionego tu bowiem całego dialogu ,tylko tak jakbyśmy słyszeli osobę rozmawiającą przez telefon, która stoi obok nas. Znamy tylko jedną część tej rozmowy. Nie wiem jak Wy odbieraliście taki zabieg, czy tylko mnie to tak irytowało? Jakoś nie mogłam się skupić czytając te fragmenty.