Krew i stal


Tom 1 cyklu Kraina Martwej Ziemi
Ocena: 4.82 (11 głosów)

Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała dosięgnąć zdrajców.

Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie.

Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on - tajemniczy Arthorn - nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata.

Krew i stal to mocny debiut Jacka Łukawskiego, w którym klimat wczesnego średniowiecza znakomicie miesza się ze słowiańskim kolorytem.

***

Klasyczna fantasy - droga, misja, tajemnica, magia plus słowiańska demonologia. Myślę, że o Łukawskim jeszcze nie raz usłyszymy.

- Jarosław Grzędowicz

Powieść Łukawskiego odwołuje się do szerokiej tradycji high fantasy, ale autor zgrabnie przepuścił ją przez filtry realizmu i zdrowego rozsądku. Niezła fantastyczna awantura w głównym nurcie przygodowego fantasy.

- Michał Cetnarowski, "Nowa Fantastyka"

Jacek Łukawski serwuje pełną akcji wyprawę w nieznane, podczas której niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku. Trzyma w napięciu od pierwszej strony.

- Tymoteusz Wronka, Katedra.nast.pl

***

Jacek Łukawski (ur. 1980) - Urodził się w Kielcach, z zawodu jest grafikiem komputerowym. Gdy nie miał jeszcze obowiązków, a miał czas, machał mieczem i strzelał z dział czarnoprochowych. Hartował ciało i ducha w organizacji strzeleckiej, brał udział w zawodach sprawnościowych i ćwiczył karate. Próbował też jeździć konno. Zwiedzał Polskę autostopem i na motocyklu. Zaczytywał się w książkach historycznych i fantasy. Jest laureatem wojewódzkiego konkursu Talenty 2000. Po kilkunastu latach przerwy napisał cykl opowiadań, które pojawiły się drukiem w antologii Gawędy motocyklowe. Współtworzył kwartalnik motocyklowy ,,Swoimi Drogami". Wraz z żoną mieszka w pobliżu chęcińskiego zamku.

Krew i stal to jego debiutancka powieść, stanowiąca pierwszy tom serii Kraina Martwej Ziemi.

Informacje dodatkowe o Krew i stal:

Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2016-02-17
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788379245840
Liczba stron: 376
Język oryginału: polski
Ilustracje:Paweł Szcepanik/Rafał Szłapa

więcej

Kup książkę Krew i stal

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Krew i stal - opinie o książce

Avatar użytkownika - Everyfree00
Everyfree00
Przeczytane:2019-03-10,

Pierwsza część serii Kraina Martwej Ziemi "Krew i Stal" Jacka Łukawskiego, książka trudna i ciężka do przeczytania, szczególnie dla mnie, fantasy w każdym calu więc pewnie jedni ją pokochają a drugim ciężko będzie dobrnąć do końca.
Cała akcja toczy się w tzw Martwicy wymyślonej przez twórce, miejsce bliżej nieokreślone, oddział żołnierzy wyrusza żeby sprowadzić do Wondettel coś co zostało ukryte u podnóża Smoczych Gór. Misja jest bardzo trudna ponieważ nie mają dużo czasu, muszą zrobić to jak najszybciej ponieważ są narażeni na pęknięcie Zasłony Martwej Ziemi. Na niej wszystko pod wpływem czarów umiera, dlatego nie możliwe jest tam życie, ale czary nie są wieczne w Martwicy zaczynają tworzyć się przejścia do dawno opuszczonych miejsc. Arthorn jako jedyny wie po co tak na prawdę wyruszyli ale dowództwa tej misji jest Dartor, czy uda im się wykonać tą misję i wrócić cało? To wszystko czeka na Was w książce.
Całość książki kręci się wokół Martwicy i bohatera Arthorna przez co staje się trochę nudno, jest wiele innych krótkich wątków które można by poprowadzić dłużej tak żebyśmy mogli lepiej poznać inne miejsca i bohaterów. Cała akcja jest dobrze opisana, wszystko skupione w jednym miejscu, perypetie bohaterów i ich tułaczka, walka z przeciwnościami losu ich rozterki.
Ponieważ cała fabuła jest pisana bardzo zagadkowo to ciężko jej się odnaleźć osobą prosto myślącym, musiałam czasami wracać kilka stron w tył żeby wszystko dobrze zrozumieć przez co zrażałam się do książki, do tej pory kilka rzeczy pozostaje dla mnie tajemnicą.
Trudno skupić się na tym o jakiej postaci jest książka od początku na pewno możemy dostrzec Arthorna jest to osoba wierna, bardzo oddana służbie królestwu, trudno go odgadnąć, jego postać jest owiana tajemnicą co mnie bardzo wciągnęło. Jest osobą myślącą, inteligentną i bardzo pomysłową a do tego jest bardzo sympatyczny i często rzuca dowcipne komentarze, jest również wiele innych postaci ale moim zdaniem mało ważne takie poboczne.
Książka która zaskoczy nie jednym, czasami możemy poczuć się nią zdezorientowani albo nawet znudzenia ale na pewno to nie powód do skończenia jej przed końcem.

Link do opinii
Avatar użytkownika - poszukiwanieidea
poszukiwanieidea
Przeczytane:2019-03-10,

"Krew i stal" to książka opowiadająca o losach członków wyprawy, mającej na celu odnalezienie pewnych mistycznych artefaktów. Misja ta okazuje się niebezpieczna, a bohaterom przyjdzie zmierzyć się z różnymi niebezpieczeństwami.Samo odnalezienie artefaktów nie zakończy ich przygód. Smaku całości dodają słowiańskie demony i rywalizacja o władzę w królestwie.

Klimat nieco przypomina mi Wiedźmina, nawet zauważyłam swoiste nawiązanie do Geralta(długowłosy z mieczem na plecach, szukający zleceń). Średniowieczne realia, dzielni wojownicy, wyprawa w nieznane w poszukiwaniu magicznych przedmiotów, plejada słowiańskich potworów, smoki oraz tajemniczy piraci na horyzoncie. 
Pomysł na książkę jest bardzo ciekawy - niebezpieczna misja, dzielny bohater, brutalna walka o władzę. 
Na wstępie zaznaczę, że jest to debiut pana Jacka, więc pewne niedoskonałości są w ten sposób nieco uzasadnione. Książka ma trzy główne ścieżki - losy dzielnego woja Arthorna, młodej królewny oraz tajemniczych nieznajomych. Fabuła na początku jest dość monotonna(droga, obozy) i przewidywalna, przez co naprawdę ciężko było mi się wczuć w tę książkę. Pierwsze sto stron stanowiło dla mnie dość nieprzyjemną przeprawę. Całe szczęście później(w drugiej połowie książki) akcja się rozwija i stanowi już przyjemniejszą podróż przez bezdroża fantastyki. Wtedy też narracja rozdziela się na trzy główne perspektywy co również nieco pomaga w dynamizowaniu powieści, ale niestety nadal nie widać dokąd to wszystko zmierza. 
Książka ta nie wprowadza do fantastyki nic nowego, mamy tu mieszankę pomysłów z różnych klasycznych przedstawicieli gatunku, ale nic ponadto. 

Plusem są dokładne i plastyczne opisy krajobrazów, miejsc i postaci, dzięki czemu bez problemu wizualizowałam sobie je w wyobraźni bez większego problemu. Minus za słabe opisy charakterów postaci, ich psychiki, sposobu myślenia, systemu wartości. Świat jest dość rozbudowany - geografia, historia, krajobrazy, magowie, smoki, demony, potężna magia - to ciekawa mieszanka.

Język w książce podlega stylizacji, większość wypowiedzi jest archaizowana(co niestety często okazywało się dla mnie nużące, ponieważ ciężko się te archaiczne wypowiedzi czytało). Na plus za to na pewno jest dostosowanie używanego języka, słów, zwrotów do postaci, dzięki czemu marny kmiotek nie wysławia się jak dzielny wojownik i na odwrót. Dodatkowo w kwestii języka w książce, uprzedzam, że można znaleźć tu sporo wulgaryzmów(często dość fantazyjnych). Co do uwag technicznych, dodać mogę, iż jest tu dużo scen walki, z czego wiele z nich jest do siebie podobnych, a niektóre są specyficzne, tu przykład - "unik, cios, unik, obejście, cios, unik". 

Książka jest bardzo ładnie wydana - świetne ilustracje, dopracowana okładka i ciekawie oznakowane rozdziały. 


Za książkę serdecznie dziękuję portalowi czytampierwszy!

Link do opinii
Avatar użytkownika - Nardumia
Nardumia
Przeczytane:2019-03-10,

"Krew i Stal" jest debiutanckim dziełem Jacka Łukawskiego. Książka posiada typową budowę high fantasy czyli: świat przedstawiony wykreowany od zera, działający na własnych zasadach i oparty na unikalnym mechanizmie. Bohaterów można podzielić na realistycznych i fantastycznych w przypadku tej powieści nie ma większych problemów z podziałem, ponieważ różnice są oczywiste i widoczne gołym okiem. Jest to również książka przygodowa z dużą ilością akcji i bardzo wyraźnymi celami, które są podkreślane na co piątej stronie. Zatem przejdźmy do szczegółów.

Fabuła jest spójna, jednowątkowa (z naprawdę drobnym rozgałęzieniami, które zanikają tak szybko jak się pojawiają) oraz rozsądnie i realistycznie zaplanowana. Bardzo wyraźny jest motyw drogi/podróży, czyli stopniowe odkrywanie tajemnic, wykonywanie misji, powstawanie związków przyczynowo skutkowych itd. Właściwie cała książka jest oparta na ciągłym rozwijaniu nowych problemów i naprawianiu skutków poprzednich wyborów. Powieść rozwija się nieco lakonicznie i zanim poznamy dobrze bohaterów, świat przedstawiony i jego sytuacje mija mniej więcej sto stron. Wraz z rozwojem historii akcja nabiera tempa. Mamy walki, podchody, dynamiczne obmyślanie strategii oraz wyjątkowe potyczki z fantastycznymi istotami, których lepiej nie wywabiać z czeluści ich siedlisk. Należy tu docenić kompetentność i dokładność opisów. To jest naprawdę niesamowita rzecz kiedy autor serwuje nam wszystkie ruchy, blokady i rodzaje ataków jakie stosuje bohater - coś pięknego.

Jak wcześniej wspominałam bohaterów stanowią zarówno postacie realistyczne - ludzie, i fantastyczne - dziwożony, czorty, utopce, powrotniki itd. Główny bohater Arthorn oczywiście jest człowiekiem i oczywiście rycerzem. Rozsądny, inteligentny, odważny, lojalny wobec zwierzchnika, nie przeciętnie władający bronią itd. - po prostu typowy przedstawiciel "dobrego" bohatera w fantastyce. Dlatego jest to zarówno plus i minus ponieważ ciągłe powodzenie tej postaci jest irytujące. Owszem widać w książce próby walki z tym zjawiskiem czyli ciosy których Arthorn nie zablokuje bądź opisy obrażeń jakich doznał, ale dla mnie to za mało. Podczas czytania modliłam się w myślach żeby w końcu poważnie mu się powinęła noga, ale do tego niestety doszło. Fakt ten sprawia że książka jest czasem bardzo przewidywalna i momentami nudna. Bohaterowie drugoplanowi nie mają znacznego wpływu na fabułę jedynie ja ubogacają lub są przyczyną kolejnych działań głównego bohatera np. Dartor - będący przywódcą wyprawy zostaje zamordowany co daje głównemu bohaterowi pretekst do pościgu za mordercą, czy Marcas - towarzysz Arthorna który dorzuca zabawne stwierdzenia i komentarze. jednak to co wyróżnia te pozycję na tle innych jest fakt posiadania unikalnych postaci fantastycznych zaczerpniętych z rodzimej mitologi słowiańskiej. Stworzenia te są naprawdę dobrze i naturalnie wpasowane w całą historię. Ich opisy wywołują gęsią skórkę i nieprzyjemne odczucia obecności - doceniam takie zjawiska.

Pozwolę sobie wspomnieć również o języku tej książki, co do którego opinie są podzielone. Jest on stylizowany w moim odczucie na staropolską gwarę rycerską. Jest to duża zaleta tej pozycji ponieważ rzadko spotykam się z tym zabiegiem w literaturze polskiej. Cała gwara jest dopracowana choć raz na jakiś czas można dostrzec nieścisłość, jednak w żaden sposób nie ujmuje ona stylowi. Warto również wiedzieć że mimo stylizacji historia nadal jest bardzo przyjemna i klarowna w odbiorze.

Myślę że całokształt jest wart uwagi nie tylko ze względu na nawiązania do mitologii słowiańskiej, ale również ze względu na nietypowy język, dobrze wykreowany świat, sporą dawkę akcji, walk i adrenaliny. Jest to dobra odskocznia po lekturze trudnych w odbiorze książek. Nadaje się również dla czytelników którzy dopiero odkrywają świat high fantasy. Serdecznie polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - ania0134
ania0134
Przeczytane:2017-09-11,

Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie. Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on – tajemniczy Arthorn – nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata.

 

Trzeba przyznać, że autor naprawdę bardzo dobrze utrzymał średniowieczny klimat, o czym świadczą nie tylko liczne opisy walk, jazdy konno czy pięknych widoków, ale też język, jakim posługują się bohaterowie. Autor zastosował tutaj podobny sposób pisania, jaki znamy już z „Wiedźmina”. Jest to kolejny plus dla książki, ponieważ ten charakterystyczny język świetnie komponuje się z całością.

 

„Krew i stal” jest pełna akcji, dlatego nie można się przy niej nudzić! Ale poza licznymi wydarzeniami autor nie zapomniał wpleść w fabułę nutki intrygi. Poznajemy historie bohaterów oraz ich osobowości, dzięki czemu „Krew i stal” staje się z każdą chwilą jeszcze bardziej wciągająca.

 

Główni bohaterowie dają się lubić. Mają swoje tajemnice, które z czasem wychodzą na jaw zaskakując czytelnika. Jednak uważam, że autor powinien trochę bardziej popracować nad osobowością poszczególnych bohaterów. Sama fabuła jest bardzo dobrym pomysłem i została świetnie zrealizowana, ale postacie mogły być bardziej barwne. Ale jest to debiut tego autora, dlatego czytelnicy nie powinni oczekiwać arcydzieła. ;)

 

Autor prawdopodobnie wzorował się na „Wiedźminie”, ale nie stworzył marnej podróbki. „Krew i stal” to zupełnie inna historia, zdecydowanie oryginalna i z pewnością spodoba się fanom fantastyki. Zwłaszcza tym, którzy lubują się w charakterystycznym klimacie średniowiecza, który ostatnio staje się coraz bardziej popularny wśród autorów książek czy twórców gier komputerowych.

 

Podsumowując, „Krew i stal” to wciągająca przygoda, która spodoba się niejednej osobie. Jeżeli lubicie fantastykę – nie ma się nad czym zastanawiać! A jeżeli dopiero zaczynacie swoją przygodę z tym gatunkiem literackim, to również dobra okazja do przeczytania tej książki. Być może to właśnie „Krew i stal” będzie początkiem Waszej przygody z fantastyką. Mimo drobnych i nielicznych błędów, autor stworzył naprawdę dobrą historię, którą warto poznać. 

Link do opinii
Kiedy Martwica zaczyna się cofać to znak, że po czasie pokoju nastanie kolejny czas wojny. Arthorn to tajemniczy człowiek, który wraz z oddziałem zbrojnych wyrusza w niebezpieczną drogę by odnaleźć tajemnicze przedmioty, które mogą odmienić losy królestwa. Ta wyprawa nie może jednak przynieść niczego dobrego, a jej członkowie albo stracą życie albo będą w wielkim niebezpieczeństwie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Pabottyro
Pabottyro
Przeczytane:2016-08-30, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
O książce Jacka Łukawskiego przez pewien czas było bardzo głośno w blogosferze. Co chwilę natykałam się na jej recenzje i w końcu stwierdziłam, że również muszę ją przeczytać. Ciekawy opis wydawniczy jak i pochlebna opinia Jarosława Grzędowicza - jednego z najsłynniejszych twórców polskiej fantastyki potwierdziły jedno - ta książka jest dla mnie idealna. ,,Kraina Martwej Ziemi" ujęła mnie swoją historią praktycznie od pierwszej strony. Tajemnicza i niebezpieczna wyprawa w nieznane i groźne ostępy po magiczne artefakty stała się czymś więcej. Okazała się walką o przetrwanie. Podczas czytania ,,Krainy Martwej Ziemi"nie sposób się nudzić. Akcja jest dynamiczna, a autor zgrabnie przeplata ze sobą różne wątki w powieści. Czasami nie chciało mi się wierzyć, że to debiut. Świetny styl pisania, barwny i zdecydowanie ciekawy. Mimo że sporo tu opisów, których nie jestem wielką fanką, autor nakreślił je w sposób, do którego również nie mogę się przyczepić. Nie ciągną się jak flaki z olejem, są dynamiczne i intrygujące. Co więcej? Świetny humor. Naprawę sporo się śmiałam, czytając pierwszą część powieści Jacka Łukawskiego. Autor nie wykorzystuje tylko starych i znanych wszystkim motywów fantasy, co również jest jego wielkim atutem. Chciałam się przyczepić do braku ciekawej kobiecej postaci, aż tu nagle bum! Jest i ona! (zawsze jak coś nasuwało mi się na myśl, to autor jakby to wyczuł i pac - chciałaś babo, to masz) Cały czas jednak nie wiem, co sądzić o Arthornie... Intryguje mnie ta postać. Jedynym minusem, który znalazłam jest dość ciężki język. Jacek Łukawski posługuje się starą mową, używa archaizmów. Zważając na to, że książki w większości czytam późnymi wieczorami i nocami, dla mojego mózgu okazało się to całkiem sporym wyzwaniem. Kiedy jednak czytałam książkę za dnia, właśnie taki styl dodawał powieści realizmu. (Tak wiem, kobietę trudno zadowolić, haha :D) O czym Wam jeszcze powinnam powiedzieć? Tak, wiem. Podczas nocnego czytania zdarzyło mi się mieć gęsią skórkę. Niektóre fragmenty bardzo działają na wyobraźnię. Mogę pogratulować wydawnictwu świetnej oprawy graficznej powieści. Rzucająca się w oczy okładka to bowiem nie wszystko! W środku czekają na nas świetne grafiki, podkreślające klimat książki i coś co lubię chyba najbardziej - cudowne ozdobne litery zaczynające każdy rozdział. Normalnie rozpływam się. Podsumowując. Co urzeka w ,,Krainie Martwej Ziemi"? Realizm! Jacek Łukawski osadził swoją powieść w średniowieczu i co najważniejsze trzyma się jego realiów. Potężni rycerze, wielkie starcia, zdrady, okrutna polityka i liczne tajemnice. Świat mroczny i pełen niebezpieczeństw. Słowiańskie wierzenia i demonologia są niezaprzeczalnym wzbogaceniem powieści. Niebezpieczne istoty rodem z legend tutaj stają się rzeczywistością. Chcesz historii osadzonej w czasach średniowiecza? Ta książka nie powinna Cię zawieść. Autor posługuje się nawet językiem odpowiednim dla tego okresu. Wyraźnie zarysowuje różnice pomiędzy warstwami społecznymi, a opisani przez niego bohaterowie to ludzie z krwi i kości - mający chwile zwątpienia, rozpaczy, zmęczenia - nie wyidealizowani herosi. W ,,Krwi i stali" liczą się honor i odwaga. To świetna powieść z dobrze zarysowanym światem przedstawionym. Do końca pełna akcji i przygód. Napięcie niejednokrotnie sięga zenitu. Otwarte zakończenie, pozostawiające sporo pytań i dające do myślenia, skłania czytelnika do jednego! Jacku Łukawski - pisz szybciej kontynuację, bo ja tu czekam! http://pabottyro.blogspot.com/
Link do opinii
Avatar użytkownika - figlarna24
figlarna24
Przeczytane:2016-08-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016,

Lubię czytać polską literaturę i odkrywać nowych, rodzimych pisarzy. Właśnie dlatego moją uwagę przykuła książka „Krew i stal" Jacka Łukawskiego, która zostałam wydana nakładem Wydawnictwa SQN. Świetna okładka i zagadkowy opis również zrobiły swoje. Jak finalnie wypadła ta książka? O tym więcej za chwilkę. " Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała dosięgnąć zdrajców". Mija sto pięćdziesiąt lat od powstania Martwej Ziemi. Z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, aby wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. Tymczasem w starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie... Dartor-dowódca oddziału to stary, doświadczony w bitwie oficer. Wraz z odziałem przemierza stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik– tajemniczy Arthorn . Jednakże nawet Arthorn nie wie, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata... Książka zaczyna się naprawdę świetnie. Nie wiemy zbyt dużo o bohaterach ani tego, co się dokładnie dzieje. Stopniowo odkrywamy kolejne fakty i .... tu akcja nabiera tempa. Robi się dość zawile, ale jakże fascynująco. Autor, Jacek Łukawski skonstruował coś wyjątkowego.

Początkowe fragmenty powieści są zagadkowe i tajemnicze, ale potem zdecydowanie akcja nabiera rozpędu, co wzmagało moje zainteresowania. Odkładałam książkę, by szybko do niej powrócić. Na próżno! Niepotrzebnie się tylko wymęczyłam.Powinnam siąść i pochłonąć lekturę od razu. Wciągnęłam się na maksa. Jestem zafascynowana początkiem tej serii. Przypuszczam, że zabraknie mi cierpliwości, aby czekać na kolejny tom serii. Chciałabym poznać kontynuacje tu i teraz. Fabuła "Krwi i stali" jest fantastyczna, a świat oraz bohaterowie są doskonale wyimaginowani. Stwory, potwory, demony, wiły, dziwożony, mroczne dusze, nocnice, bagienniki, to tylko początek. Widać, że autor ma potencjał. Swoją pisarską karierę zapocząkował mocnym przytupem. I chyba o to chodzi w poznawaniu twórczości nowych, świeżych indywidualności na polskim rynku wydawniczym. Więc jeśli gustujecie w takich kreacjach jak; demony, wiły, dziwożony, mroczne dusze, nocnice, bagienniki, plątniki, utopce, błędne ognie, powrotniki i leszy, bogowie ziemi, skał, wojny, płodności, wirów, prądów morskich, ciemności, to w tej książce znajdziecie ich co nie miara. Ze swej strony zachęcam was, by zapoznać się z debiutem Jacka Łukawskiego, gdyż naprawdę warto. Polecam

Link do opinii
Avatar użytkownika - askier
askier
Przeczytane:2016-05-04, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Podszedłem do tej książki tak samo, jak do każdej książki fantasy ostatnich lat - z dystansem. Nie z powodu jakichś uprzedzeń, a raczej z powodu obaw, które jakże często okazały się mieć solidne podstawy w rzeczywistości. Piękny niegdyś gatunek jest dziś redukowany do roli bajeczek dla nastolatków, a etos walki dobra ze złem, intrygi i złożony wielowątkowy świat zamienione na proste historyjki miłosne nieopalonego wampira z idiotką. Pomimo faktu, że nadal jestem wielkim fanem tego gatunku, podchodzę do niego ostrożnie. I właśnie tą ostrożnością kierowałem się, sięgając po ,,Krew i stal: Krainę Martwej Ziemi" Jacka Łukawskiego. Czy debiut pisarza zalicza się do udanych czy też jest to kolejna lektura typu przeczytaj/zapomnij? ,,...to zła droga, co cierpień wielu przysporzy, lecz zdaje się, że jedyna, jaka pozostała. Jeśli zdrada tak daleko wbiła swe szpony w królestwo, to tylko krew i stal może je oczyścić..." Na wstępie warto wspomnieć, że wydawnictwo SQN, które dostarczyło książkę w przyciągającej wzrok okładce, wykonało kawał dobrej roboty: przedstawia ona zakrwawiony, trochę biednie wykonany miecz, leżący na suchej ziemi. Na pierwszy rzut oka, pomimo estetyki okładki, wydaje się ona dość typowa. Taki tam miecz, pokryty krwią, na oddającej niby poważny klimat opowieści suchej ziemi. Okazuje się, że jest to symbolika, a raczej proste nawiązanie do wątku fabularnego pozycji, co, gdy już to odkryłem, ucieszyło moje serce i sprawiło, że pokochałem okładkę. Ponadto dobra czcionka nie męczy oczu... Zobaczymy jednak, co przyniesie czas. ,,- Chyba go nie...- A gdzie tam. - Machnął ręką - Przecie zanim ten dureń se miecz zza pleców wygimnastykował, to w pysk dostał ostrzegawczo." Sztampa? To zależy. Cóż też ciekawego nam ten Łukawski wymyślił? To była chyba moja największa obawa. Niezwykle często autorzy pisząc książki fantasy popadają w skrajną baśniowość i piszą infantylnie, upraszczając odbiór całej opowieści jako, że "to fantasy, a to przecież dla dzieci". Zarys fabularny również nie wytrącił mnie z przekonania, że będziemy mieli do czynienia z czymś oryginalnym. Ot, wyprawa grupy śmiałków po potężny, tajemniczy artefakt, ukryty wieki temu na wrogiej ziemi. Brzmi to jak opowieść niezwykle sztampowa i oklepana. Archetyp wielkiej podróży był eksploatowany tak agresywnie w różnorakich grach, książkach i filmach tego typu, że widząc wprowadzenie, byłem niezwykle zawiedziony. Moje serce wypełniła jednak radość, gdy zaczytując się w kolejne karty opowieści zacząłem dostrzegać coraz więcej komplikacji i zawirowań, które koniec końców absolutnie zmieniły motywacje i cele biorących w niej udział bohaterów. Po pewnym czasie to nie arcyważna misja stała się najważniejsza, a chęć przetrwania i powrotu w rodzinne strony. Widać, że autor stara się napisać poważną, wciągającą fabułę, która będzie jak najbardziej odchodzić od sztampy na rzecz oryginalności i świeżości. Nie mogę jednak powiedzieć, że linia fabularna nie ma żadnych wad. Ma ona wzloty i upadki, czasami widać, że autor starał się za mocno podkreślić powagę swojej historii, przez co wychodzą mu nieco dziwne w kontekście obecnej sytuacji rozważania danych postaci. Nie jest to jednak błąd poważny, a jedynie coś, czemu powinien się on przyjrzeć. Styl pisania jest, jak wszyscy doskonale wiemy, jednym z najważniejszych elementów każdej lektury. Jeśli jest lekki i wciągający, to mamy ochotę czytać długo i nie męczymy się. Gdy jednak autor wyraźnie nie potrafi uchwycić więzi ze swoim czytelnikiem, to robi się problem. W tym przypadku całe szczęście występuje to pierwsze. Łukawski pisze niezwykle płynnie i lekko, często wplatając humor oraz elementy "niszczące czwartą ścianę". Zaniosłem się śmiechem podczas opowieści kilku żołnierzy na temat wariata z siwymi włosami i mieczami na plecach, który domagał się zapłaty za ubite potwory. Tak samo śmieszne były słowa Mędrca, który z lekkim poirytowaniem wspominał jednego ze swoich "pacjentów", który przekonany o swojej racji, ciągle uciekał z domu w góry, by w wulkanie spalić pierścień. Brzmi znajomo? Otóż takich smaczków jest o wiele więcej, a to się chwali. Uwielbiam być nagradzany za to, że coś wiem, coś czytałem i w czymś się orientuję. To puszczanie oka to dowód na niezwykłą swobodę operowania słowami przez autora. Jego opisy, barwne i detaliczne, potrafią jednak znużyć, gdy ciągną się przez kilka stron bez przerwy. Jest to jednak jak najbardziej subiektywny minus, gdyż niektórzy ludzie uwielbiają tego typu szczegółowość. Minusem jest, niestety, główny bohater. Może to moja wina i po prostu nie zdążyłem się do niego przyzwyczaić i go polubić, ale no... nie porwał mnie. Choć autor stara się jak może zapoznać nas z tą postacią, to nie potrafi sprawić, aby zaczęło mi na Arthornie zależeć. Według mnie jest to postać niezwykle typowa. Zamyślony, uzdolniony wojownik. Przystojny, bohaterski, z trudną przeszłością i wieloma umiejętnościami. Pomimo jednak swego szerokiego wachlarza talentów nie potrafił wzbudzić we mnie żadnych emocji poza suchymi przemyśleniami na temat jego osoby. To niezwykle dziwna sprawa, gdyż nasz debiutant pokazał mi, że potrafi tworzyć barwne i tajemnicze postaci. Gwydon, szelmowski ale wierny żołnierz i bawidamek. Dartor, wojskowy oficer o niezwykłej werwie, rubaszny i oddany sprawie, jaka by ona nie była. Wreszcie Fardor, postać niezwykle tajemnicza, ale - jak się okazuje - istotna dla przebiegu fabuły. Owiany tajemnicą jegomość sprawnie skrywa przed nami tak wiele rzeczy, że odkąd go poznajemy, zastanawiamy się, kim jest, jak stał się tym kim jest i jakie są jego motywy w tym pełnym przemocy świecie. Pisarz zręcznie operuje naszymi uczuciami i tworzy postaci, których nienawidzimy, które kochamy bądź o których pragniemy dowiedzieć się więcej. Dziwnym jest więc dla mnie, że główny bohater, z którym spędzimy większość czasu, jest tak... mdły i bez życia, jak gdyby robiony na siłę, bo coś przecież ciągnąć te wątki musi, prawda? Czy Martwica (ziemia, po której chodzą bohaterowie) jest wiarygodna? Fantasy dzieli się na wiele gatunków i podgatunków. Wszystkie zaliczają się do swojego rdzenia, a jednak są tak różne, że absolutnie każdy znajdzie coś dla siebie. Ja lubię dark fantasy, coś jak ,,Gra o Tron" czy ,,Wiedźmin". Światy realistyczne i zbliżone do naszych, światy prawdziwe. Brudne, brutalne i tylko przejawiające oznaki dobra, uczciwości i dobroci. Szanuję artystów, którzy potrafią takie światy stworzyć i tchnąć w nie dusze, świeżość i realizm. Podchodząc do tej książki nie byłem pewien, w jaki podgatunek fantasy się ona wpasuje. Mogę powiedzieć z prawdziwą ulgą, że ,,Krew i stal" to opowieść mroczna, brutalna i pełna niezwykle dzisiejszych trudności. Co prawda, nie jest to jeszcze opowieść wyrobiona, dlatego też autor nieco raczkuje w tym mroku, nie zdając sobie sprawy do końca z tego, co stara się osiągnąć, ale jest to świetny krok w kolejne książki z tej serii. Często wręcz niepokojąca, nie stroniąca od wątków brutalnych i pełnych strachu lektura pokazuje, że jest poważna i tak należy na nią patrzeć. Strony nie ociekają gimbo-erotyzmem ani nie ma tu też przesadzonych wątków miłosnych, które są w dzisiejszych czasach wplatane absolutnie we wszystko. Poczułem sympatię do Jacka Łukawskiego, gdyż widać na kim między innymi się wzorował. Przerzucając stronę za stroną nie możemy oprzeć się wrażeniu, że to Andrzej Sapkowski natchnął autora talentem opisywania rzeczywistości. To nie bajka dla dzieci o krasnoludkach i elfach, a klasyczna opowieść fantasy. To w niej niezwykle cenię. Tak samo jak cenię nawiązania do wiecznie żywej demonologii słowiańskiej, która niezwykle wpisuje się w klimat absolutnie każdego fantasy. Mroczne demony i stwory czekające w mroku na nieostrożnych chłopów. Autor daje znak, skąd pochodzi, nawiązując do ludowych polskich bajań, i daje nam prawdziwie europejską opowieść, w której czuć europejski, bardziej niż amerykański, klimat i styl. Co ja sam sądzę o tej książce? To moja pierwsza recenzencka książka. Czuje, że jest to początek długiej, ale niezwykle przyjemnej drogi jako recenzenta, skryby doświadczeń. Cieszę się, że to właśnie z tą pozycją rozpocząłem swoją "poważną działalność recenzencką". Jest to opowieść brutalna, realistyczna, ale przejawiająca humor i prześmiewczość. Robi to jednak w tak ludzki sposób, że nie da rady nie związać się z tą historią emocjonalnie pomimo faktu, że główny bohater wypada niezwykle blado na tle reszty. Niezwykle detaliczne opisy pozwalają nam na odwzorowanie w swoich głowach tego przepełnionego słowiańską, i nie tylko, demonologią, polityką i intrygą świata. To niezwykle mocny debiut młodego pisarza, o którym z całą pewnością jeszcze nie raz usłyszymy. Ja natomiast czekam na Tom 2, gdyż zakończenie postawiło mi pytania, na które pragnę odpowiedzi.
Link do opinii

Wczorajszy dzień był jednym z najbardziej intensywnych dni ostatnimi czasy. Wiecie, ilu Jokerów można spotkać w Poznaniu? Przekonałam się, że całkiem sporo. Pyrkon w rozkwicie i aż mi smutno, że akurat musiałam być na uczelni i nie mogłam zajść zobaczyć kilku stoisk wydawniczych. Ach, chciałoby się uścisnąć rękę Ćwiekowi albo Łukawskiemu. A jeśli jesteśmy już przy fantastycznych klimatach i panu Łukawskim. Oj, nabroił pan, nabroił. Wydawnictwo SQN ma niesamowite szczęście i wyczucie do autorów. Dotychczas nie czytałam kiepskiej powieści spod tego znaku. Czy moja opinia nie zmieniła się po lekturze ,,Krwi i stali"? Przekonajmy się.

 

Urodził się w Kielcach, z zawodu jest grafikiem komputerowym. Gdy nie miał jeszcze obowiązków, a miał czas, machał mieczem i strzelał z dział czarnoprochowych. Hartował ciało i ducha w organizacji strzeleckiej, brał udział w zawodach sprawnościowych i ćwiczył karate. Próbował też jeździć konno. Zwiedzał Polskę autostopem i na motocyklu. Zaczytywał się w książkach historycznych i fantasy. Jest laureatem wojewódzkiego konkursu Talenty 2000. Po kilkunastu latach przerwy napisał cykl opowiadań, które pojawiły się drukiem w antologii Gawędy motocyklowe. Współtworzył kwartalnik motocyklowy ,,Swoimi Drogami". Wraz z żoną mieszka w pobliżu chęcińskiego zamku.

Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała dosięgnąć zdrajców. Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie. Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on - tajemniczy Arthorn - nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata. Krew i stal to mocny debiut Jacka Łukawskiego, w którym klimat wczesnego średniowiecza znakomicie miesza się ze słowiańskim kolorytem.

Autor już od pierwszych stron daje mocno do zrozumienia, że doskonale wie, na jakich zasadach działa fantasy i pełnymi garściami czerpie ze słowiańskiej kultury oraz historycznych nawiązań do klimatu średniowiecza. Czy może być coś piękniejszego? Połączenie tych dwóch rzeczy jest czymś, za czym tęsknię i wyczekuje na polskiej scenie książkowej. Myślę, że na jakiś czas mój apetyt został zaspokojony, ale to tylko do ukazania się kolejnego tomu, albowiem ,,Krew martwej ziemi" to dopiero początek. Pierwszym, co mnie ujęło, były pięknie rozbudowane opisy, które niesamowicie urealniają całą wykreowaną rzeczywistość. Za nią należą się wielkie brawa, bo stworzenie tak żywego uniwersum jest niełatwą sztuką. Z niecierpliwością będę wypatrywała nie tylko kolejnej części powieści, ale też [mam nadzieję] może jakiegoś zbioru legend i podań tej krainy? Kto wie, czym nas zaskoczy autor. Ja zgłaszam, że będę pierwsza w kolejce po taki zbiór - historia wciągnęła mnie do tego stopnia, że chciałabym poznać ten świat lepiej. Bohater powieści - Arthorn, bo to wokół niego kręci się większość wydarzeń - to chłop jak dąb i niewiele rzeczy w życiu jest w stanie go przerazić. Śmiało stawia czoło nie tylko wrogom, ale też stworzeniom nie z tego świata. Aż chciałoby się mieć takiego w swojej drużynie na wyprawę w dziki świat. Jeśli szukacie lekkiego i niewymagającego fantasy, lepiej idźcie dalej. ,,Krew i stal" to high fantasy pełną gębą, która wciąga na wiele godzin. Czasami czytałam po kilka razy niektóre fragmenty, chcąc z nich wycisnąć jak najwięcej. Im dalej w las, tym więcej zagadek mamy do rozwiązania i kiedy przy końcu już miałam nadzieję na wyjaśnienie kilku wątków - bum! Panie Jacku Łukawski - nie cierpię pana za zakończenie. Mam nadzieję, że szybko napisze pan kolejny tom. Dla moich nerwów, które zniszczył pan i zszargał kilkoma ostatnimi stronami. Czekam! Zapamiętajcie tego autora, bo to już dzisiaj gorące nazwisko na liście polskiego fantasy. Czytając nie mogłam się nadziwić, że to debiutant, tak lekkie ma pióro. Gdzie on się podziewał tyle czasu i dlaczego nie poznaliśmy go wcześniej?

Polecam fanom Tolkiena, Pratchetta i Sapkowskiego. U mnie ,,Krew i stal. Kraina martwej ziemi" wylądowała na półce z najciekawszymi powieściami, jakie czytałam.

,,Cicha rozmowa wyrwała Dartora ze snu.. Ktoś starał się przekonać wartowników, aby wpuścili go do namiotu, czemu obaj coraz ostrzej się sprzeciwiali. Dowódca wstał i odchylił zasłonę. W blasku pochodni rozpoznał Arthorna, co nie było łatwe, biorąc pod uwagę, że całą twarz umazaną miał ziemią. Chrząknął, by zwrócić uwagę strażników, a gdy ci spojrzeli na niego, kiwnął głową i cofnął się w głąb namiotu.

- Wybaczcie, że was budzę o tej porze. - Arthorn ściągnął z pleców przemoczony, bury płaszcz i rzucił go obok wejścia. - Wierzę jednak, ze nie będziecie chować urazy, gdy usłyszycie, co mam wam do powiedzenia.

- Domyślam się, że to ważkie sprawy, więc siadajcie i mówcie... choć zanim zaczniecie, to proszę was, mości Arthornie, powiedzcie pierwej, czemu... wyglądacie jak kretowisko?

- Chciałem się niepostrzeżenie wydostać z obozu i potem do niego w ten sam sposób powrócić, ale...

- Hola! - Przerwał zaskoczony. - Chcecie mi powiedzieć, że wam się udała ta sztuczka?

- Nie. - Wyszczerzył zęby. - Wpierw mnie wartownicy na wyjściu przyuważyli, więc im musiałem tłumaczyć i, wybaczcie, na rozkaz wasz powołać, prosząc, aby was obudzili w celu potwierdzenia. Jak się zapewne domyślacie, nie chcieli was fatygować. Wracałem już po zmianie warty i tym razem mało brakowało, a cały obóz by poderwali, bo mimo mgły szybko mnie dostrzegli. ,,

 

Link do opinii
Grupa walecznych żołnierzy zostaje wysłana na pewną ryzykowną i ciężką misję, w której ich zadanie polega na dotarciu do klasztoru i zabranie stamtąd tajemniczych przedmiotów. Sami uczestnicy nie wiedzą do końca o co chodzi w owych przedmiotach ani jaki jest główny cel misji. Nie zostają informowani o wszystkim i nie czują się pewni na każdym kroku. Spotykają po drodze wiele osób, które nie zawsze są do nich nastawione pozytywnie. Muszą radzić sobie na tyle, na ile mogą. Pomimo, że niektóre osoby rzekomo są poinformowane o wszelkich szczegółach akcji, to wcale nie muszą to być najważniejsze szczegóły. Bohaterowie przeżywają podróż pełną ryzyka oraz tajemnic, które mogą zmienić ich losy. Świat nie jest miejscem, które jest bezpieczne dla wszystkich. Zasłona Martwicy się zmienia, a świat jej wtóruje. Średniowiecze? Słowiański klimat i legendy? Świat wojowników przepełniony tajemnicami? To coś, co zdecydowanie lubię i głównie dlatego z chęcią sięgnęłam po "Krew i stal". Niestety, na początku moja radość została szybko ugaszona i męczyłam się czytając ową powieść. Mamy tu do czynienia z wieloma typowo wojskowymi wyrażeniami, sprzętami, nazwami, które muszę przyznać - są niemałym problemem, ponieważ jak zauważyłam, wiele osób ma problem z wciągnięciem się i pełnym skupieniu na książce właśnie przez specjalistyczne słownictwo. Jednak po przeczytaniu większej ilości stron, problem znika i można delektować się świetną powieścią Jacka Łukawskiego. Poznajemy wielu barwnych bohaterów o imionach typowo średniowiecznych i wojennych, którzy są zarówno zabawni, jak i waleczni oraz pełni złości wobec wrogów. Historia opowiedziana na kartach powieści jest idealnie wykreowana i dopracowana w każdym calu. Opowieść jest niesamowicie klimatyczna, w czasie której możemy poczuć obecność wszelkich kreatur ukazanych w książce, a także oddać się panującej tam atmosferze i wszystko przeżywać wraz z bohaterami. Wprowadzenie różnorakich, niemal demonicznych postaci jest ogromnym plusem tej powieści, ponieważ dzięki temu podróż wojowników jest jeszcze ciekawsza i bardziej emocjonalna. Czytelnik nie spodziewa się, co będzie następne i przez resztę historii jest ogromnie zaskakiwany. Losy bohaterów opisywane są w sposób dynamiczny i akcja nie jest zbyt wolna. W książce "Krew i stal" znaleźć możemy również wiele ciekawych i świetnie oddających rzeczywistość bohaterów ilustracji. Są czarno białe i wprowadzają dodatkowy klimat powieści. Dodaje to książce wiele uroku i jest ogromnym plusem wydania.
Link do opinii
Avatar użytkownika - dobrerecenzjepl
dobrerecenzjepl
Przeczytane:2016-03-13, Ocena: 6, Przeczytałem,
Wiek około średniowiecza. Prawdziwe krwiożercze smoki, rycerze w lśniących zbrojach na białych dumnie stąpających rumakach i magia. Nie biała, nie dobra i pomagająca wszystkim. Czarna oleista maź szkodzi ludziom, a obszar, który jest nią pokryty nie jest zaludniony. Za to las, który tam istnieje jest rozległy, gęsty i nie do przebycia. Mieszkają w nim różne istoty, które czekają tylko na okazję, aby zwabić człowieka w odpowiednie miejsce i pozbawić go ciała, krwi i energii życiowej. Pewnego razu do Wiski przybywa nieustraszony drużynnik zwany Arthornem, który przysłany przez samego króla władającego rozległymi ziemiami ma za zadanie wyruszyć wraz z pewną grupą rycerzy na obszar tak zwanej „Martwicy”. Jest to ziemia, na której kiedyś żyli wielcy czarownicy, którzy kuli stal i broń z czystego srebra i zamykając w niej różnego rodzaju magię. Podczas wojen między nimi, czarna magia uwalniając się zniszczyła wszystko co napotkała na swojej grodze. Ludzie, zwierzęta, nawet smoki zastygli w śmiertelnym letargu, z którego nigdy się nie obudzili. Ich trupy pozostały w tych samych pozycjach co przed śmiercią. Po pewnym czasie grupa bardzo młodych, ale za to doświadczonych żołnierzy odzianych w miecze i zbroje wyrusza konno w stronę pustkowia, mając za zadanie odnaleźć wcześniejszy patrol, który wyruszył w tamtą stronę i dotąd nie powrócił. Na swojej drodze oddział spotyka wiele niebezpiecznych, ale i również kuszących istot, które pragną pożywić się ich ciałem i krwią. Spotykają również dziwne plemię, które wrogo nastawione do nich od razu zza ubrań wyciąga łuki. Jednak to dopiero Arthorn na swoje własne oczy zobaczy mężczyznę, który prawdopodobnie nie jest człowiekiem. Oczy czarne, jak dwa węgle bez źrenic tego dowodzą. Rumak czarnego jeźdźca również wygląda, jak nie z tego świata. Potężny kruczoczarny koń przewyższający niejednego człowieka. Na sam jego widok rycerzowi każdy włosek na plecach jeży się ze zgrozy. Książka świetnie napisana, wciąga i przyprawia o dreszcze, na które czytelnik nie jest gotowy. Bardzo spodobała mi się książka, ponieważ po pierwsze historia bardzo mnie zaciekawiła, po drugie temat jest blisko związany ze średniowieczem i rycerzami i wreszcie na końcu okładka urzekła mnie od pierwszego spojrzenia. Powieść w tonacji ciężkiego hight fantasy, chociaż, jak niektórzy twierdzą, została przepuszczona przez filtry realizmu. Okładka bardzo, bardzo w moim stylu, a historia miecza na niej jest dogłębnie opisana w książce. Polecam i zapewniam, że na tej książce na pewno nie zawiedziecie się czytając ją. Ocena: 10/10 Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-03-10, 52 książki - 2016,
Moją uwagę przykuła tutaj okładka, która bardzo mi się podoba. Postanowiłam się dowiedzieć co nie co na temat tej pozycji, byłam jej bardzo ciekawa. Kiedy w końcu trafiła w moje ręce i miałam możliwość się z nią zapoznać nie mogłam w to uwierzyć. Tradycyjnie zanim zacznę czytać książkę, patrzę przez kilka minut, czasem ten czas się zwiększa, na okładkę i wyobrażam sobie, w jaki sposób może nawiązywać do książki. Czasami wydaje mi się, że to jest strata czasu, bo przecież mogłabym już zacząć zagłębiać się w strony powieści i szybciej bym się dowiedziała. Czy ta książka mi się spodobała? Przekonajcie się sami! Jacek Łukawski urodził się w Kielcach, z zawodu jest grafikiem komputerowym. Gdy nie miał jeszcze obowiązków, a miał czas, machał mieczem i strzelał z dział czarno-prochowych. Hartował ciało i ducha w organizacji strzeleckiej, brał udział w zawodach sprawnościowych i ćwiczył karate. Próbował też jeździć konno. Zwiedzał Polskę autostopem i na motocyklu. Zaczytywał się w książkach historycznych i fantasy. Jest laureatem wojewódzkiego konkursu Talenty 2000. Po kilkunastu latach przerwy napisał cykl opowiadań, które pojawiły się drukiem w antologii Gawędy motocyklowe. Współtworzył kwartalnik motocyklowy "Swoimi Drogami". Wraz z żoną mieszka w pobliżu chęcińskiego zamku. Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała dosięgnąć zdrajców. Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie. Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on - tajemniczy Arthorn - nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata. Zacznę od wady, która troszkę mnie zdenerwowała i za nią obniżyłam ocenę tej książki. Mianowicie chodzi tu o początek. Przez pierwsze 3 rozdziały (tj. ok. 50 stron) lektura była troszkę nudna. Nie mogłam się wciągnąć, a czytanie tych pierwszych stron zniechęciło mnie do jej dalszej części. Myślałam też, że książka okaże się totalną klapą i będę się z nią męczyć wieki. Momentami miałam ochotę odłożyć ten debiut na półkę, odczekać parę dni i ponownie wrócić do niego, ale obeszło się bez takich. Jakoś udało mi się przebrnąć przez ten początek, a dalsza część książki, była bardzo wciągająca. Fabuła książki jest intrygująca. Gratuluję autorowi za pomysł na powieść. Język jakim została napisana jest lekki, łatwy do zrozumienia dla czytelnika. Opisy są długie i - z wyjątkiem początku - ciekawe. Wprowadzają czytelnika w świat ukazany w lekturze, dzięki temu zabiegowi czułam się, jakbym sama przeżywała wszystkie przygody i podróżowała razem z bohaterami. Od książki jest się bardzo ciężko oderwać i czyta się ją bardzo szybko. Zauważyłam też, że w dialogi autor wplótł trochę archaizmów, co uważam za bardzo ciekawy pomysł. Bohaterowie od razu przykuli moją uwagę i zyskali ode mnie sympatię. Każda postać była dobrze wykreowana i wyróżniała się czymś charakterystycznym. Pomimo, że bohaterów troszkę było, nie pogubiłam się. Ciężko też jest mi określić, które postacie można nazwać głównymi, ale myślę, że nie jest to, aż tak mocno istotne. W bohaterach dostrzegłam parę podobnych cech. Każdy z nich starał się być odważny i wypełniać postawione rozkazy. Jednym się udawało, innych niestety to przewyższyło. Wiele postaci wykazało się też sprytem, co bardzo mi się spodobało. Podsumowując, książka okazała się świetnym debiutem. Gratuluję i dziękuję autorowi za napisanie tak dobrej pozycji, bo gdyby nie to, nie miałabym możliwości przeczytania tej historii. Pomimo tej jednej wady, o której wspomniałam na początku, powieść zasługuję na wysoką ocenę. Zdecydowanie, książka jest godna polecenia, warto się z nią zapoznać. Polecam! Co wy sądzicie o tym debiucie? Zapraszam do dyskusji w komentarzach! MOJA OCENA: 9/10 Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2016-03-07, Ocena: 5, Przeczytałam,
"...to zła droga, co cierpień wielu przysporzy, lecz zdaje się, że jedyna, jaka pozostała. Jeśli zdrada tak daleko wbiła swe szpony w królestwo, to tylko krew i stal może je oczyścić..." Świetny debiut, powieść pochłonęłam błyskawicznie, z dużym zainteresowaniem i wielkim dreszczykiem śmiertelnego niebezpieczeństwa grożącego bohaterom. Bardzo dynamiczna narracja, nagłe zwroty akcji, intrygujące zdarzenia, realistyczne dialogi wsparte dawką dobrego humoru i staropolskiego języka, powodują, że chętnie zaczytujemy się w opowiadanej historii. A do tego wielka dbałość o szczegóły, nie tylko w mnogich wątkach fabuły, opisach walk, stroju i broni, ale również w portretowaniu ciekawych postaci i atrakcyjnej kreacji niezwykłej krainy, w której poruszają się bohaterowie. Autor stworzył wyjątkowy klimat powieści opartej na średniowiecznym, mistycznym klimacie, akcentach z barwnych słowiańskich legend i wierzeń. Demony, wiły, dziwożony, mroczne dusze, nocnice, bagienniki, plątniki, utopce, błędne ognie, powrotniki i leszy. Mamy również bogów ziemi, skał, wojny, płodności, wirów, prądów morskich, ciemności, co na każdego czeka. Smoki. Złe czary, klątwy, przekleństwa, kapłani, magowie, skarbce, świątynie, runiczne inskrypcje, magia artefaktów i miejsc. Cykl powstania, rozkwitu, zmierzchu i upadku, a w tym intryga, szpiegostwo, zdrada, zagrożenie, przyjaźń, oddanie sprawie i heroiczna walka. Fantasy na wysokim poziomie, ze świeżym powiewem pomysłów, czytelnik otrzymuje to co najbardziej lubi i oczekuje w tym gatunku literackim. Mamy sekretną wyprawę z misją o wielkim znaczeniu dla królestwa, mnóstwo różnorodnych przygód i niebezpiecznych perturbacji, walkę ze znanym i nieznanym wrogiem, cenne i magiczne przedmioty, zagrożoną równowagę świata, a przede wszystkim umiejętnie budowane napięcie i staranne oddanie klimatu ówczesnych czasów. Wszystko razem tworzy spójną i logiczną całość, która z łatwością przekonuje nas do siebie. I jeszcze piękna oprawa graficzna książki. Pierwszy tom "Krainy Martwej Ziemi" zapewnia sporą dawkę świetnej czytelniczej przygody, mam ogromny niedosyt wiedzy, co dalej z królestwem, powieściowymi postaciami i wypełnianiem przeznaczenia. Czym jest i jaką faktycznie pełni rolę Orhekryst? bookendorfina.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Patrycja_Pyciaaa
Patrycja_Pyciaaa
Przeczytane:2016-03-02, Przeczytałam,

Od jakiegoś czasu na Polskim rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej powieści fantastycznych pisanych przez naszych rodzimych autorów. W moim krótkim życiu przeczytałam już trochę książek z tego gatunku, nad którymi piałam z zachwytu, jednak często trafiałam na pozycje, które były po prostu nudne, schematyczne i wstyd je było nazywać prawdziwym fantasy. Krew i stal zaciekawiło mnie swoim opisem, a raczej jednym zdaniem, które sprawiło, że oczy zabłyszczały mi z podniecenia. Wiedziałam, że będzie to coś dobrego... i po raz kolejny przeczucia mnie nie zawiodły.

 

Martwica zaczyna znikać. Wąskim przesmykiem pomiędzy Martwymi Stepami w tajemnicy wyrusza grupa z pewną misją, jednak w krótkim czasie ślad wszelki po nich ginie. Z Wondettel w drogę wyruszają kolejni żołnierze, by odnaleźć poprzednich i wypełnić ich misję. Okazuje się jednak, że jest to zadanie o wiele niebezpieczniejsze niż mogłoby się zdawać. Za Martwicą czai się coś mrocznego, moc i siła, mogąca zniszczyć wszystko co znane jest ludziom i zburzyć kruchy porządek panujący w kraju.

 

Głównym bohaterem powieści jest tajemniczy Arthorn – mężczyzna, mający być przewodnikiem drugiej wyprawy i zapewnić misji powodzenie. Jest on postacią bardzo intrygującą, której przeszłość do samego końca pozostaje wielką tajemnicą. Muszę przyznać, że autor bardzo dobrze się spisał, tworząc tę postać. Doskonale wyważył wszystkie cechy i stworzył bohatera, który potrafi zabijać z zimną krwią, a jednocześnie w którym kryje się wewnętrzny smutek i strach spowodowane wydarzeniami z przeszłości. Bohaterzy drugoplanowi także są warci wspomnienia, a w szczególności Marcus i Gwydon. Na łamach powieści poznajemy ich dość dobrze i z zainteresowaniem śledzimy dalsze poczynania. Ogółem w całej powieści nie doszukałam się nikogo, kto byłby w jakikolwiek sposób papierowy. Wszyscy bohaterowie, czy to tacy, którym towarzyszymy dłuższy czas, czy jedynie epizodyczni, posiadają pewną iskierkę, dzięki której z przyjemnością słuchamy ich historii i z zainteresowaniem czytamy sceny, w których występują.

 

Krew i stal jest książką niemal idealną pod względem fabularnym. Skomplikowane intrygi, krwawe bitwy, wielkie tajemnice, magiczne przedmioty i pochodzące z mitologii słowiańskiej demony – to wszystko i wiele więcej znajdziecie w tej książce. Składa się ona z akcji w czystej postaci. Gdy już zostaniemy porwani w wir wydarzeń, trwamy w nim aż do ostatniego akapitu, a potem zamykamy książkę i wracamy do zwykłych zajęć, lecz myślami dalej śledzimy przebieg historii Arthorna i jej możliwe rozwinięcie w kolejnych tomach. Ponadto, mimo że wydarzenia mają miejsce w wyimaginowanym świecie, mają one logiczny ciąg przyczynowo skutkowy. Nic nie jest wzięte z kosmosu, a żadna postać nie jest wykreowana na kształt Supermana, nawet Arthorn. Nie zabrakło także odrobiny czarnego humoru i lekkiego zwolnienia, czyli chwil, spędzonych przez bohaterów na rozmowach na zwyczajne, ludzkie tematy.

 

Powieść Jacka Łukawskiego pisana jest lekko archaicznym stylem, co w połączeniu z bardzo tajemniczą fabułą przez kilkanaście pierwszych stron może nieco dekoncentrować. Jednak po krótkim czasie wszystko nabiera lekkości i przestaje przeszkadzać, co więcej zaczynamy piać z zachwytu nad pięknym, niezwykle doszlifowanym i potrafiącym nadać powieści klimat, warsztatem autora. Bardzo plastyczne i dynamiczne opisy sprawiają, że szybko wsiąkamy w świat stworzony przez pisarza i wraz z bohaterami przemierzamy Martwe Stepy, a także następnie miejsca, znajdujące się za nimi.

 

Jeśli ktoś dałby mi do przeczytania tę książkę bez żadnego opisu ani nazwiska autora, a następnie powiedział, że jest to debiut trzydziestosześcioletniego Polaka, to zwyczajnie bym go wyśmiała. Ale nie, to naprawdę jest DEBIUT i to w dodatku POLSKIEGO AUTORA. Po przeczytaniu Krwi i stali składam wielki ukłon w stronę pana Jacka. W tej powieści znajdziecie wszystko, co spokojnie zadowoli najbardziej wybrednego czytelnika fantasy. Zaczynając od bohaterów, poprzez dynamiczną akcję, na magicznej rzeczywistości kończąc. W niektórych momentach krew leje się litrami, kiedy indziej ciarki przechodzą po plecach przy pojawieniu się nocnicy. Do tego nieziemsko skonstruowane intrygi i brak jakichkolwiek schematów. Jacek Łukawski stworzył coś lekkiego, klasyczno-współczesnego, ciekawego i niebanalnego. Po prostu dobry kawał pełnokrwistego high fantasy.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-02-22,
Krew, pot, łzy — z tego składa się prawdziwa walka. Jak wśród pewnego strachu odnaleźć moc? Jak zachować przejrzystość myśli, gdy jesteśmy atakowani? Czując na plecach oddech śmierci… Do polskiego fantasy zwykle podchodzę sceptycznie. Nie mam dużej wiedzy w tym temacie, choć staram się ją poszerzać. Dlatego zdecydowałam się na przeczytanie debiutu Jacka Łukawskiego. Zaintrygował mnie tytuł, okładka i opis. Postanowiłam spróbować. Wydanie jest naprawdę świetne, w środku znajdziemy także szereg rysunków, naprawdę ciekawie wykonanych. Tak zachęcona wzięłam się za czytanie i zniknęłam na parę godzin. Warto wspomnieć, że w nasze ręce trafia dopiero pierwszy tom, a zaplanowano trylogię. Jestem z tego powodu zadowolona, bo „Krew i stal” to rozrywka na sporym poziomie. A autor miał ciężką drogę do przybycia. Trudno przebić się wśród ostatniego nawału fantasy, a jemu może się to zdecydowanie udać. I trzymam za to mocno kciuki! Wondettel przed ponad wiekiem nawiedził przerażający kataklizm, a żniwo tragedii nadal jest zbierane. Nie można przejść ziemi, którą z tego powodu nazwano Martwicą. Istnieje jednak śmiałek, który musi zebrać w sobie całą odwagę i dokonać niemożliwego — ma na imię Arthorn. To królewski posłaniec mający za zadanie poprowadzić komesa Dartora i jego oddział do prawdziwego celu. Jakiego? To wie właśnie Arthorn. Lecz nawet on nie jest do końca świadom niebezpieczeństw czyhających na podróżników… Jak wspominałam, nie jestem wyjadaczem w polskim fantasy, jednak w „Krwi i stali” słyszę pewne echa „Wiedźmina”. Daleko temu do wady, bo w końcu to książka, która zawsze jakoś prowadzi inne. Mimo tego twórczość Jacka Łukawskiego jest oryginalna. Polega to na udanej zabawie klasyką, równocześnie dopisując własną treść i pomysły. Bohaterowie, których stworzył potrafią wzbudzić w czytelniku odpowiednie emocje. Nie ma tutaj miejsca na kiepskie kopiowanie, zaręczam. I to uznaję za jeden z największych plusów debiutu Łukawskiego, bo pewne rzeczy po prostu potrafią się przejeść. Zwłaszcza, gdy trzeba mierzyć się z legendą. Styl pisania Łukawskiego nie każdemu może się spodobać, ale mnie przypadł do gustu. Opisy są dość długie, ale ciekawe. Zgrabnie wprawiają nas w atmosferę miejsc i odnosi się wrażenie, że podróżujemy razem z bohaterami, oglądając otaczający świat ich oczami. To sprawia, iż powieść bez problemu wciąga, nęci i trudno się od niej oderwać. Dialogi wzbogacono o archaizmy, co doceniam, choć są osoby, które nie lubią takich zabiegów. Ja należę właśnie do tej pierwszej kategorii. Oczywiście, nie jest to książka, która ma za zadanie wzbudzać w czytelniku same filozoficzne rozważania nad sensem istnienia. Chodzi raczej o przyjemne spędzenie czasu, wdrążenie się w historię i ekscytację w oczekiwaniu na dwa kolejne tomy. Czuć w tym pasję. Nie znam Jacka Łukawskiego osobiście, ale jestem pewna, że stworzył swoją powieść po prostu z radością wynikającą z pisania. Bez zbędnego nastawiania się na poklask i zysk. Widzę szczerość, która idzie w parze ze świetnym wykonaniem. Dlatego trzymam kciuki za jego dalszą karierę i życzę grona wielbicieli — zasłużył! Komu polecę „Krew i stal”? Przede wszystkim fanom gatunku, czego można się domyślić. Jednocześnie tym, którzy chcą poszerzać horyzonty i sięgać po nieznane. Ja przy okazji czytania odkryłam w sobie kiełkującą pasję do fantasy. A myślę, że taka jest właśnie dobra lektura — popychająca do odkrywania.
Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2016-02-22, Ocena: 4, Przeczytałem,
KRWIĄ I MIECZEM W ostatnim czasie polskie Fantasy ma się bardzo dobrze. Różne odmiany tego gatunku wychodzą spod ręki najróżniejszych autorów. Od humorystycznego ujęcia tematu, przez klasyczne Heroic Fantasy po głęboko osadzone w historycznych realiach. Najnowsza propozycja od wydawnictwa SQN, powieść debiutanta, wpasowuje się gdzieś w środek tej rozpiętości, zabierając nas do twardego świata męskiej fantastyki. W świecie, w którym jeden krok za daleko oznacza śmierć, rozpoczyna się wyprawa zainicjowana przez lorda Aurissa, której celem jest odnalezienie pewnych tajemniczych, acz cennych przedmiotów. A właściwie przedmiotów bardzo niebezpiecznych, gdyby wpadły w niepowołane ręce. Mieli odzyskać je z klasztoru u podnóża Smoczych Gór i sprowadzić z powrotem do królestwa, jednak kiedy minęło dość czasu by wrócili albo chociaż dali jakiś znak, okazało się, że zaginął po nich wszelki słuch. Pomimo, iż opóźnienie może wynikać z błahych nawet przyczyn, sytuacja jest na tyle delikatna, a cała wyprawa tak tajna, że z wyjaśnieniem wszystkiego wyrusza zaprawiony w bojach Dartor. Wraz ze swoim oddziałem wkracza na stepy, nieświadomy co takiego czeka na niego i jego ludzi i jakie mogą być konsekwencje ich czynów... ,,Krew i stal" to całkiem udany debiut polskiego autora, który choć z wykształcenia jest na zupełnie innym biegunie zainteresowań niż sugeruje to tematyka jego książki - bo informatykiem - to już jego prywatne zamiłowania do miecza i dział doskonale wpasowują się w te realia. Z umysłu człowieka łączącego obie te rzeczy zrodziła się fantastyka, ale fantastyka przyziemna i realistyczna. Pierwszy tom ,,Krainy Martwej Ziemi" to nie satyra, a solidna dawka twardej Fantasy, gdzie na bohaterów czekają potyczki, przelana krew i - oczywiście - porcja magii. Jest też intryga z przewodzącą jej tajemnicą, ale nade wszystko jest także własny pomysł na autorski świat. Czymże bowiem byłby autor parający się tym popularnym gatunkiem, bez oryginalnej krainy rządzącej się własnymi prawami. W przypadku ,,Krwi i stali" takim charakterystycznym akcentem staje się Martwa Ziemia. Terytorium o ruchomej w pewnym stopniu granicy, której przekroczenie choćby w najmniejszym stopniu oznacza śmierć. Stylistycznie powieść wpasowuje się w klasyczne ujęcie tematu. Lekko archaiczna, swojska w klimacie Średniowiecza, posiadająca konieczne dla gatunku elementy, jak choćby inicjujący wszystko quest, przyozdobiona porcją ilustracji i tolkienowskich nawiązań... Coś w sam raz dla fanów gatunku. Recenzja opublikowana także na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/02/22/krew-i-stal-jacek-lukawski/
Link do opinii
Avatar użytkownika - AlopexLagopus
AlopexLagopus
Przeczytane:2018-05-14, Ocena: 6, Przeczytałam, 2018 - 52 książki ,

Rewelacja. Czyta sie ją po prostu swietnie. Jak akcja zagęściła się tak, że można ją było kroić nożem, a ja gryzłam pazury do łokci, okazało sie, że nie jestem nawet w połowie :-). Podstawowe założenia są w miarę przewidywalne. Wymyślony świat w okresie podobnym do średniowiecza, szlachetny i prawy bohater, misja, przygoda, dworskie intrygi i spiski. do tego wszechobecna magia i istoty rodem ze słowiańskich wierzeń. Niby normalka, ale jakoś tak świeżo podana. Myśle, że fani Sapkowskiego Martina i Tolkiena bedą zadowoleni :-)

Link do opinii
Avatar użytkownika - olywka
olywka
Przeczytane:2018-04-20, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2018, 52 książki 2018,

150 lat temu powstała Martwica, obszar ziemii na którym nic nie może wyrosnąć, a każdy kto na nią wkroczy umiera. Jednak na tym terenie dzieje się coś dziwnego.Istnieją swego rodzaju przesmyki, czyli pewnego rodzaju korytarze, którymi idzie dostać się na niezwykle niebezpieczny obszar.
Ale po co tak właściwie ktoś miałby ryzykować własnym życiem aby tam się dostać? No właśnie...
W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór znajduje się coś, co jest bardzo ważne dla społeczeństwa i musi wrócić królestwa, zanim obszach Martwej Ziemii zniknie.
W tym celu na misję zostaje wysłany oddział pod dowództwem Dartora. Jednak w ostatniej chwili przybywa przewodnik Arthorn, który zna prawdziwy cel tej oto podróży. Ale czy aby na pewno jest świadomy tego, co może go tam spotkać?
Jak dla mnie książka ta jest napisana bardzo prostym i dobrze przyswajalnym językiem. Posiada wiele wątków fantasy. Bitwy są bardzo malownicze. Tematyka opiera się głównie na szpiegach i zdradach.
Ta książka to niesamowita podróż i jednocześnie dobrze rozegrana gra. Postaci w tej książki potrafią przybierać maski, w zależności od potrzeby.
Uważam, że ta książka nie jest dla każdego. Jej język jest dość charakterystyczny, ale mi on jednak przypadł do gustu.

Link do opinii
Inne książki autora
Bezwładność
Jacek Łukawski0
Okładka ksiązki - Bezwładność

Rodzinne traumy i zbrodnie sprzed lat nie dadzą o sobie zapomnieć - oto thriller, którego ponury czar rośnie z każdą stroną. Stare, brzydkie gospodarstwo...

Pieśń i krzyk
Jacek Łukawski0
Okładka ksiązki - Pieśń i krzyk

Gdy bogowie odwracają twarze, pieśń zwycięstwa i krzyk rozpaczy niosą się wśród bezkresu Martwej Ziemi. Arthorn, niegdyś przykładny oficer, po...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy