Kiedy w królestwie Delain ginie dobry król Roland, o otrucie władcy zostaje oskarżony jego syn Peter, następca tronu. W rzeczywistości winny zbrodni jest królewski czarnoksiężnik Flagg, jeden z największych żyjących magów, człowiek, który tysiąc lat swego życia spędził na studiowaniu Wielkiej Księgi Zaklęć. Flagg zrobi wszystko, by władzę objął młodszy syn Rolanda - Thomas.
Peter zostaje aresztowany, osądzony i skazany na uwięzienie przez resztę życia w celi na szczycie Iglicy. Flagg obejmuje stanowisko doradcy nowego króla - Thomasa. Szepcząc młodzieńcowi na ucho, spiskując i knując, zły czarodziej przejmuje stopniowo władzę nad całym państwem. Z lubością oddaje się swoim ukochanym rozrywkom: prowokuje konflikty, przygląda się rozlewowi krwi... Do czasu, gdy prawowity następca tronu ucieka z wieży, by stawić mu czoła. Tylko Peter może ocalić Delain od horroru, jaki szykuje sadystyczny mag. Jeśli mu się nie uda, drugiej szansy nie będzie...
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2010 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: The Eyes of the Dragon
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Sylwia Twardo
Stephen King jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych pisarzy. Dotychczas znałam go głównie od strony literatury grozy i choć w jego horrorach często pojawiają się wątki paranormalne, to ciężko było mi wyobrazić sobie ów pisarza jako twórcę fantasy, a co więcej - bajarza!
W „Oczach Smoka” król horroru przenosi nas do baśniowego królestwa Delain, nad którym rządy sprawuje niezbyt mądry, ale za to dobroduszny król Roland. Niestety, jak to bywa z władcami, którym brakuje inteligencji, większość decyzji dotyczących królestwa podejmuje za niego doradca, czarnoksiężnik Flagg, któremu niezaprzeczalnie nie brakuje drygu do intryg i siania zła. Flagg przyczynia się między innymi do śmierci ukochanej żony Rolanda, Sashy, a także królobójstwa, za które winą obarcza starszego syna Rolanda, Petera. Niewinny chłopak zostaje skazany na dożywocie na szczycie iglicy. W ten sposób czarnoksiężnik pozbywa się jedynej przeszkody na swojej drodze do władzy. Wykorzystując zaufanie młodszego syna, Thomasa, Flagg wprowadza krwawe rządy, które powstrzymać może jedynie prawowity spadkobierca tronu. Czy Peterowi uda się przechytrzyć królewskiego czarnoksiężnika?
King bez wątpienia jest królem tworzenia klimatu, a w „Oczach Smoka” pokazał tego najwyższy poziom. Wciela się tutaj bowiem w rolę gawędziarza, który opowiada nam o wydarzeniach w Delain. Było to dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem, gdyż owy zabieg przywołał mi na myśl wspomnienia z dzieciństwa, w których to kochana mama opowiada mi baśnie na dobranoc.
Nie wspominając o tym, że wiele wtrąceń narratora jest doprawdy kluczowych i nadaje całości bajkowego posmaku, który wręcz wielbię w wszelakiej literaturze. Miało to jednak i swoją wadę – chwilami odnosiłam wrażenie, jakoby autor starał się nam odrobinkę narzucić swoją opinię o danych bohaterach. I właściwie to jedyna wada „Oczu Smoka”, bo choć bohaterowie nie są pierwszej klasy, to wśród nich panuje niezaprzeczalna różnorodność i barwność charakterów.
Król Roland na swój sposób przywoływał mi na myśl podstarzałego, krzywonogiego wikinga, bo jego zachowanie było iście skandynawskie, Peter – ponad przeciętnie inteligentnego księcia na białym rumaku, bez którego nie ma szans na szczęśliwe zakończenie, natomiast Thomas – akurat do tej postaci mam najbardziej mieszane uczucia i ciężko mi o nim cokolwiek powiedzieć, nie zdradzając ważnych elementów fabuły. Za to Flagg bez wątpienia jest najciekawszą postacią w całym kanionie twórczości Kinga, gdyż spotkałam się z nim już w innych powieściach króla horroru – m.in. w „Bastionie” i cyklu „Mroczna Wieża” – i zawsze budził we mnie wstręt, strach i odrazę. Tak było też w tym przypadku. Oczywiście, w „Oczach Smoka” występuje znacznie więcej postaci, choćby urocza Naomi, czy wyjątkowa suczka Frisky, ale najlepiej będzie, gdy poznacie je „osobiście”.
Wracając do tytułowych Oczu Smoka - mają one bardzo istotny wpływ na całość powieści, a przede wszystkim na postać Thomasa. King wspaniale dzięki nim rozwinął akcje, a także nasunął mi na myśl drobną refleksję na temat osób, które na pozór „znamy”, a konkretniej masek jakie na co dzień przywdziewamy. Tylko w samotności tak naprawdę jesteśmy w pełni sobą, bo nie ogranicza nas nic – ani etykieta, ani strach przed osądzaniem przez inne osoby.
Ludzie rzadko wyglądają korzystnie, gdy są sami. Zazwyczaj w takich chwilach odkładają na bok maski grzeczności, dobrego wychowania i kultury. A co się znajduje pod spodem? Jakiś porośnięty brodawkami potwór? Coś tak obrzydliwego, że ludzie z krzykiem uciekaliby na jego widok? Może czasami, ale zwykle nie jest to nic tak strasznego. Zazwyczaj ludzie po prostu śmialiby się, zobaczywszy nas bez masek – śmiali, krzywili z obrzydzenia albo jedno i drugie.
Na koniec, krótko podsumowując, King po raz kolejny pokazał, że potrafi pisać, a „Oczy Smoka” są tego niepodważalnym dowodem. W powieści tej nie brakuje zwrotów akcji, autor niemalże na każdej stronie zaskakuje czytelnika, a emocje jakie towarzyszą lekturze są niedopisania!
„Oczy Smoka” polecam fanom literatury króla grozy, a także miłośnikom fantastyki, baśni i wszelkich intryg, przez które niejeden włos jeży się na głowie.
Historia mega wciaga, ale kiepsko sie czyta - nie wiem czy King miał gorszy okres kiedy to pisał, czy tłumacz tak bardzo spartolił.
„Oczy smoka” to pozycja w dorobku Kinga, którą podświadomie zepchnęłam na sam koniec listy książek do przeczytania. Mimowolnie bałam się fantastyki od króla, dlatego gdy Oliwia @unirosbooks rzuciła wyzwanie na luty, stwierdziłam że czas nadrobić zaległości i przekonać się czy faktycznie jest czego się bać.
Polowanie
Już po kilku pierwszych stronach byłam miło zaskoczona. Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Na myśl przychodzą wieczorne bajania przy kominku, w którym pali się ogień. King niczym prawdziwy gawędziarz opowiada baśń – historię o królewskim rodzie, polowaniach, dorastaniu i złu, które nieustannie czuwa. „Oczy smoka” to z pozoru prosta opowiastka, doskonała dla nawet młodszych czytelników, jednak nie pozbawiona wartości moralnych. I chociaż nie ma w sobie niczego świeżego, co w fantastyce już nie zostało opisane, to pod przykrywką schematów dostrzec można odwieczną walkę dobra ze złem, wartości miłości i prawdy. Również przyjaźń, która poddawana jest wielu próbom, podziałom społecznym i upływowi czasu potrafi przetrwać. Zło natomiast, którego symbolem i twórcą jest Flagg posiada wszystkie te cechy, których w życiu codziennym powinniśmy unikać. Bohaterowie w książce są w pewnym stopniu przejaskrawieni, co pozytywnie wpływa na ich odbiór. Każdy z nich jest inny, indywidualny, pełen wad. Nawet poboczne postacie są przedstawione w intrygujący sposób, tak aby jak najwięcej móc się od nich nauczyć.
Podsumowanie
„Oczy smoka” to historia schematyczna i powolna. Czy jednak to jest jej wada? Absolutnie! Jest to książka lekka i przyjemna, pełna wartości które można chłonąć. Nie zaskakuje i nie szarpie emocji, ale hipnotyzuje i wciąga w ten baśniowy świat, tak. Gdzieś czytałam, że powstała dla córki Kinga, która nie lubiła jego horrorowych historii ?
Dziennikarz poszukujący sensacyjnego tematu do reportażu natrafia na ślad pilota-wampira, którego zagadkowe pojawienia się na odległych od siebie...
Na jałowej, spieczonej ziemi, przypominającej planetę po apokaliptycznej zagładzie czy jeden ze światów równoległych, istniejących obok naszego...