Przez trzy lata znosiła setki godzin przesłuchań, tortur, głód, policyjną przemoc, zimno, szczury, noce pod oślepiającym neonem celi, kafkowskie mechanizmy niszczenia. Nazywa się Gulbahar Haitiwaji i jest pierwszą ujgurską kobietą, która przeżyła chiński obóz reedukacyjny i odważyła się o tym opowiedzieć.
Te obozy są dla Chin tym, czym gułag był dla ZSRR. Od 2017 roku deportowano tam ponad milion Ujgurów. Świat grzmi o ludobójstwie, a Komunistyczna Partia Chin neguje iż są to obozy koncentracyjne i legitymizuje ich istnienie mówiąc o ,,walce z islamskim terroryzmem, infiltracją i separatyzmem".
Ujgurowie to tureckojęzyczna muzułmańska grupa etniczna zamieszkująca Xinjiang. Region bardzo pożądany przez Komunistyczną Partię Chin, ponieważ znajduje się na ,,Nowym Jedwabnym Szlaku", którego odtworzenie jest flagowym projektem politycznym prezydenta Xi Jinpinga.
Świadectwo Gulbahar jest przerażające: opowiada, czego doświadczyła w trzewiach chińskiego systemu obozów koncentracyjnych i jak została uratowana.
.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2022-03-09
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 240
Gulbahar Haitiwaji to pierwsza urugijska kobieta, która została zwolniona z chińskiego obozu reedukacyjnego. W obozie przetrwała trzy lata. Spędziła setki godzin na przesłuchaniach, była torturowana i głodzona.
Gulbahar znalazła w sobie odwagę by opowiedzieć o tym co ją spotkało, a jej "wspomnienia" zostały spisane przez francuską dziennikarkę Rozenn Morgat i wydane we Francji 13 stycznia 2022r.
Gulbahar opowiada o okolicznościach w jakich została zatrzymana, co było powodem oraz o warunkach w jakich przyszło jej odbywać karę.
Obozy reedukacyjnego są dla Chin tym, czym kiedyś dla ZSRR był Gułagu. Od 2015 roku do obozów tych trafiają Ujgurzy, mniejszość etniczna i religina zamieszkującą prowincję Sincjang. Obszar ten jest szczególnie ważny dla Chin, ponieważ znajduje się na Nowym Jedwabnym Szlaku, który jest flagowym projektem politycznym prezydenta Xi Jinpinga.
"Ocalała z chińskiego gułagu" to przerażający portret ukazujący nam, jak traktowana jest mniejszość etniczna przez władze Chin. To bardzo ważna i potrzeba książka, którą powinien przeczytać każdy, by wiedzieć, że obozy koncentracyjne wciąż są "w użyciu".
Historia Gulbahar jest bardzo wstrząsająca i bolesna, tym bardziej, że wydarzyła się w XXI wieku. I takich historii jest więcej, tylko nie każdy ma w sobie odwagę by o nich opowiedzieć. Ja natomiast ze swojej strony gratuluję Gulbahar odwagi, że nie bała się mówić głośno o tym co ją spotkało. Mam nadzieję, że z czasem takich osób będzie więcej a przerażające szkoły reedukacyjnego i obozy znikną z użytku codziennego.
Jeżeli lubicie reportaże to z całego serca zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę i poznania historii Gulbahar.
„Ocalała z chińskiego gułagu” to historia kobiety, która jako pierwsza Ujgurka uciekła z chińskiego gułagu. Nie będę tutaj owijać w bawełnę - historia ta jest ciężka. Gulbahar przez trzy lata była poddawana torturą, przemocy fizycznej jak i psychicznej, przesłuchaniom, a nawet praniu mózgu. Wszystko to w imię systemu i represji wobec Ujgurów, czyli tureckojęzycznej muzułmańskiej grupy etnicznej zamieszkującej Chiny.
Całość napisana jest niezwykle emocjonalnie. Osobiście czułam wszystko o czym opowiadała nasza bohaterka. Wraz z nią cierpiałam i… płakałam. Jednak czułam także wściekłość do chińskiego rządu, bo zanim po tę książkę kompletnie nie miałam pojęcia, że mogą tam dziać się takie rzeczy! Początkowo miałam problem, żeby odnaleźć się w dość chaotycznej narracji, jednak poznając tą historię w zupełności on mi nie przeszkadzał.
W wielu momentach może nam się wydawać, że Gulbahar nie zachowuje się racjonalnie. Niemniej jednak tak naprawdę nie ma to oceniać. Nie byliśmy nigdy w podobnej sytuacji (i obyśmy się w niej nie znaźli), dlatego nie wiemy co sami byśmy wtedy zrobili. Jednak nie można odmówić naszej bohaterce odwagi za to, że postanowiła się z nami podzielić tą historią. Z historii dobrze wiemy, że podobne systemy były okrutne dla ludzi, którzy źle się o nich wypowiadały. Przeraża mnie fakt jak ludzie karmieni są dezinformacjami przez system i wydaje im się, że takie życie jakie im zgotowano jest normalne. Wmawia się im, że nic złego się nie dzieje, a oni nawet nie potrafią samodzielnie myśleć. W moim odczuciu jest to najzwyczajniej w świecie odebranie im godności i człowieczeństwa. Odebranie tego co w życiu mają najważniejsze.
„Ocalała z chińskiego gułagu” to świadectwo brutalności drugiego człowieka, ale i systemu. Systemu, który jest bestialski i tak naprawdę jak najwięcej osób powinno się o nim dowiedzieć. Mam nadzieję, że dożyjemy czasów, gdzie to wszystko się zmieni. Gdy Ujgurowie zaczną żyć normalnie i przestaną być poniżani. Gdzie nie będą się bali mówić otwarcie mówić tego co myślą i będą mogli żyć jak chcą. Dlatego będę polecać tę książkę jak największej ilości osób. Mój egzemplarz już wyruszył w #booktour i mam nadzieję, że jeżeli będzie posiadać własne to one także dotrą do jak największego grona odbiorców.
Pójście do więzienia z powodów politycznych, tylko dlatego że pojechało się do Mekki? Bo wzięło się udział w weselu bezalkoholowym koleżanki, która nosi chustę? Bo wysłało się pieniądze członkowi rodziny, który mieszka za granicą? Brzmi głupio, ale tak przedstawia się rzeczywistości. Gulbahar Haitiwaji wyjechała z rodziną do Francji, ale nawet to jej nie uratowało. Władza zdobyła zdjęcia jej córki, na których widać ją podczas manifestacji potępiającej represje w Sinkiang i to w zupełności wystarczyło, by pod błahym powodem ściągnąć ją do Chin i od słowa do słowa zamknąć w areszcie. Zamknąć na kilka miesięcy w małej celi z innymi kobietami, gdzie ciągle włączone jest światło, kamery śledzą każdy ruch, obowiązuje długa lista zakazów i trzeba uważać na to, co się mówi. Za niepozorny błąd można skończyć z kajdanami przymocnowanymi do łóżka, a przyszłość może przynieść karę śmierci, więzienie lub pięknie brzmiącą szkołę, czyli obóz reedukacyjny.
Gulbahar trafiła do szkoły. Do sterylnie czystego miejsca z okropnie brudnymi duszami pracowników. Miejsca, gdzie ciągle jej ubliżano, wpajano jej zdania, które nie były prawdą i zmuszano do codziennego wysiłku. A z czasem było tylko gorzej.
Szczepionka, po której kobiety przestały miesiączkować. Sfingowane rozprawy sądowe, które z rozprawą niewiele miały wspólnego. Ciągłe otępienie i utraty pamięci, których powód nie jest znany. Pogłoski o elektrowstrząsach. Przemoc psychiczna oraz fizyczna. A na tym horror się nie kończy.
Wszystko to po to, by pozbyć się islamu oraz kultury ujgurskiej z Chin. Zniszczyć ludność Sinkiang i zastąpić ją Chińczykami Han. Codzienne represje dla mieszkańców są tam czymś normalnym. Policja na masową skalę przechowuje próbki DNA, odciski palców i obraz tęczówek. Niewinne osoby ciągle oskarżane są o terroryzm przez bzdury, a potem podzielają los Gulbahar, choć zakończenie ich historii zwykle nie wiąże się z wolnością. Młode Ujgurki z pustką w oczach prawdopodobnie zmuszane są do ślubów z Chińczykami Han. Nikt nie może czuć się bezpiecznie.
A to pod naszym nosem.
Z roku na rok natomiast jest tylko gorzej.
,,Ocalała z chińskiego gułagu" to bardzo ważne świadectwo osoby, która przeżyła okrucieństwo chińskiego systemu. Która pomimo możliwych konsekwencji zdecydowała się podzielić z światem swoją historią. Technicznie tekst nie zawsze mi pasował, a początkowy chaos w czasie prowadzenia narracji to nieprzyjemny minus, ale wciąż to tytuł BARDZO ważny. Cudzych doświadczeń nie zamierzam oceniać, więc to jedyny minus, który mogę z łatwością wskazać. Z ochotą jednak będę wkładać tytuł ten w kolejne ręce, by zwiększać świadomość następnych osób. Warto wiedzieć. Po prostu.
przekł. Beata Łaskawska
Gulbahar Haitiwaji jest Ujgurką.
Kobietą, która przebywała trzy lata w chińskim gułagu.
Przesłuchiwana, głodzona, torturowana i poddawana praniu mózgu.
Przetrwała to wszystko, a teraz daje nam świadectwo prawdy tego, co dzieje się za zamkniętymi bramami obozu.
Ujgurzy to mniejszość zamieszkująca prowincję Sinciang, która jest flagowym projektem politycznym prezydenta Xi Jinpinga.
Jak myślicie?
Za co można trafić do takiego obozu?
Bo jest się terrorystą, mordercą, a może złodziejem?
Nie. Trafia się tam, bo jest się Ujgurem.
Można by wiele napisać o tej książce, w której szok miesza się z niedowierzaniem, ale w obecnej sytuacji, gdzie fanatyzm i szaleństwo jednego człowieka niszczy ziemie i życie drugiego sprawia, że już po prostu nic mnie nie dziwi.
,,Człowiek człowiekowi wilkiem"
Ciągle mam to z tyłu głowy i to jest bardzo smutne, bo bardzo prawdziwe.
Dlatego kłaniam się nisko Gulbahar, że zechciała opowiedzieć o piekle, którego doświadczyła i modlę się, aby takich wspomnień było jak najmniej.
Żeby ,,marzenia" jednych nie niszczyły drugich.
Żeby żądza przestała krzywdzić niewinnych ludzi, którzy chcą tylko spokojnie celebrować kolejny dzień.
Książkę oczywiście polecam, bo aby mieć serce i podejmować mądre decyzje trzeba mieć uszy i oczy otwarte.
Gulbahar Haitiwaji jest Ujgurką i trzy lata spędziła w chińskim obozie reedukacyjnym. Była bita, katowana i głodzona, a to wszystko działo się w latach 2016-2019.
Autorka powoli wprowadza nas w świat Sinkiangu. Na początku znajdziemy mapę regionu oraz drzewo genealogiczne rodziny Gulbahar. Poznajemy historię ludności tam żyjącej, następnie główną bohaterkę - jej dzieciństwo, małżeństwo, rodzinę, wspomnienia oraz powody podjęcia decyzji o wyprowadzce do Francji. Spokojne życie w Europie zakłócił telefon, który zmusza kobietę do powrotu do ojczyzny, gdzie następnie została zatrzymana i ślad po niej zaginął. Zaczynają się przesłuchania, głodówka i strach o siebie i najbliższych.
Jest to bardzo ważna lektura na rynku czytelniczym. Dla własnej świadomości i ku przestrodze. Żeby coś się zmieniło na lepsze, trzeba mówić o takich miejscach jak to, w którym Gulbahar spędziła trzy lata swojego życia. Zamknięta w celi i poniżana przez strażników. Wypchnięta za margines społeczny. Mam nadzieję, że dożyję czasów, iż takich miejsc na świecie nie będzie. Proszę, sięgnijcie po nią, bo naprawdę warto.
Przeczytane:2022-11-20,
Gulbahar to ujgurka, która ze względu na swoje pochodzenie etniczne trafiła do obozu “reedukacyjnego” na trzy lata. Przez trzy lata przesłuchiwana, katowana, głodzona. Przez trzy lata żyła, a właściwie wegetowała w miejscu, które w ogóle nie powinno istnieć.
Gulbahar wraz z mężem i dwiema córkami mieszkała w chińskiej prowincji Sinciang - rejonie znajdującym się na Nowym Jedwabnym Szlaku, bardzo ważnym dla Chin - krainie złotem i ropą płynącą. Zaraz po studiach Gulbahar i jej mąż, Kerim dostali propozycję pracy w firmie naftowej znajdującej się w Karamayu, mieście zbudowanym w tempie ekspresowym, głównie z myślą o rodzinach robotników. Zadowoleni z zarobków i warunków pracy, przez wiele lat żyli szczęśliwie, mając stabilną sytuację materialną. Jednak w pewnym momencie zbyt dużo zbiegów okoliczności świadczących o nierównym traktowaniu Ujgurów wzbudziło niepokój Kermia. Mężczyzna rzucił pracę i postanowił znaleźć azyl w Europie. I tak trafił do Francji. Kiedy w końcu uzyskał status uchodźcy, dołączyła do niego Gulbahar z córkami. Był rok 2006. Po dziesięciu latach kobieta odebrała telefon od mężczyzny dzwoniącego z Chin pod pretekstem ściągnięcia jej do kraju w celu podpisania dokumentów potrzebnych do przejścia na emeryturę. Początkowo wzbudziło to niepokój w kobiecie, ale ostatecznie zdecydowała się na pokonanie tysięcy kilometrów. W tak perfidny sposób władze Chin dopięły swego. Schwytały w swoje sidła kolejną ujgurską ofiarę. Kobieta spędziła trzy lata w tamtejszym obozie koncentracyjnym. Poniżana, torturowana fizycznie i psychicznie, w brutalny sposób namawiana do wyrzeczenia się swojego pochodzenia i zmuszana do nauki pieśni ku chwale partii komunistycznej przeżyła, została uratowana.
Przerażające, że w dzisiejszych czasach poniżanie drugiego człowieka ze względu na jego “inność” nadal jest praktykowane i to przez państwa potężne, którym takie działania w ostatecznym rozrachunku uchodzą na sucho.