Ponure korytarze szpitalnego oddziału psychiatrii i niepokojące listy od tajemniczego wielbiciela. Wygląda na to, że doktor Joanna Skoczek znalazła się w niebezpieczeństwie.
Joanna Skoczek odbywa rezydenturę na oddziale psychiatrii warszawskiego Szpitala Wschodniego. Podczas gdy ponure szpitalne korytarze same z siebie przyprawiają o gęsią skórkę, w podziemnym magazynie zostaje znaleziony trup jednej z pacjentek. Z oględzin wynika, że powrócił seryjny morderca kobiet, poszukiwany przez policję od trzech miesięcy. W dodatku Asia otrzymuje ostatnio niepokojące listy od anonimowego wielbiciela.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017-10-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Język oryginału: Polski
Każdy z nas ma jakiś odchył”.
Katarzynę Berenikę Miszczuk znałam do tej pory tylko z serii „Kwiat paproci”, która bardzo mi się podobała. Sięgnęłam więc po kryminał w Jej wydaniu, bo uznałam, że skoro tamta seria udała się tak świetnie, to mój ulubiony gatunek tym bardziej powinien mnie zainteresować. Niestety – tak się nie stało. Nie podobało mi się i chwilami się nudziłam i wnerwiałam.
Ale zacznę od pozytywów – bo nie jest tak, że książka jest tragiczna. Nie jest. Na pewno znajdzie się wiele osób, którym bardzo się spodoba. Zresztą jest częścią serii, więc musi mieć zwolenników, bo nie powstałyby chyba kolejne części, gdyby była klapą. Dla mnie za dużo było po prostu takich rzeczy, które mnie strasznie denerwują i zniechęcają – i to wpłynęło na cały obraz.
Na plus na pewno lekki, prosty styl pisania. Poza tym książka zawiera wiele smaczków ze szpitalnego życia – Autorka jest lekarką, więc wszystko brzmi wiarygodnie i dostatecznie absurdalnie, żeby mieć pewność, ż ukazuje prawdziwy obraz polskiej służby zdrowia 😉 To chyba najmocniejsza strona tej historii, która podobała mi się najbardziej, chociaż wyjaśnianie czytelnikom czym jest wenflon albo SOR sugeruje, że Autorka nie do końca wierzy w naszą inteligencję…
Duży plus (i ostatni, niestety) za miejsce akcji i opisy szpitala. Ten mrok szpitalnej piwnicy mi się spodobał, zakamarki, ciemne korytarze, ten nastrój naprawdę robi wrażenie. Szkoda, że jego potencjał nie został w pełni wykorzystany, choć właśnie sceny rozgrywające się w szpitalu mają największą dawkę dramatyzmu i grozy.
A teraz o minusach.
Bohaterka – psycholożka Asia – strasznie mnie denerwowała z tym swoim polowaniem na męża i narzekaniem na emancypację, która zmusiła ją do pracy, zamiast pozwolić leżeć i pachnieć. Trudno mi uwierzyć, że ktoś z takimi poglądami poszedł na studia medyczne… A przy tym jest tak infantylna, że aż wstyd. Myśli i zachowanie w stylu nastoletniej panienki, pierwszy raz na randce z chłopakiem… I jeszcze do tego dochodzi reakcja mężczyzn na tę bohaterkę – absolutnie wszyscy tracą głowy i padają jej do stóp, gotowi natychmiast otoczyć damę opieką i wesprzeć silnym ramieniem. O rany…
Przeczytałam do końca, choć nie wciągnęła mnie ta historia i sporo rzeczy mnie tam raziło – jak choćby to, że kobiety opisywane są tak, że wiem, jaki która ma biust i nogi, ale już niekoniecznie – kolor włosów czy imię… Seksizm zawsze mnie razi – a tutaj wypływał prawie z każdej strony, plus stereotyp, że przystojny lekarz sypia prawie z każdą pielęgniarką ze szpitala i oczywiście one wszystkie tylko czekają na jakikolwiek znak z jego strony.
Zakończenie mnie rozczarowało, bo od dłuższego czasu spodziewałam się właśnie takiego obrotu spraw i miałam nadzieję, że autorka nas zaskoczy – a tu nie. Prościutko do rozwiązania…
Żałuję, że sięgnęłam po tę książkę, bo zepsułam sobie obraz autorki. Zauważyłam, że są kolejne części – ale ja na pewno za nie podziękuję. Książkę odkładam – i zapominam.
Komu ta powieść może się spodobać? Osobom, które lubią, jak w kryminałach na pierwszy plan wysuwa się życie uczuciowe bohaterów. Miłośnikom obyczajówek – bo dla mnie to była obyczajówka z domieszką sensacji.
Podsumowując: wielkie rozczarowanie po serii „Kwiat paproci”.
"Obsesja" Katarzyny Bereniki Miszczuk to pierwszy tom z cyklu "W lekarskim fartuchu". Powieść należy do kategorii kryminału, sensacji, thrillera.
Autorkę znam już z poprzednich powieści i szczerze mogę powiedzieć, że się nie zawiodłam.
No dobra to czas przejść do fabuły.
Joanna Skoczek pracuje na oddziale psychiatrii warszawskiego Szpitala Wschodniego. W podziemnym magazynie zostaje znaleziony trup jednej z pacjentek. Z oględzij wynika, że seryjny morderca kobiet powrócił. A Asia dostaje niepokojące listy od anonimowego wielbiciela. Czy policji uda się wreszcie złapać seryjnego mordercę, który zabija od ponad trzech miesięcy? Czy Asia pomoże policjantom odkryć zabójcę ?
Książka napisana jest bardzo dobrze. I zdecydowanie polecam tę książkę. Nie mogę się doczekać kontynuacji.
Ogromny szpital, wokół wielu nieznajomych i jedynie kilka znajomych życzliwych twarzy. Doktor Joanna Skoczek próbuje na nowo zacząć układać sobie życie po nieudanym związku i rozwodzie, który nie był dla niej łatwym przeżyciem.
W labiryncie korytarzy szpitala psychiatrycznego zaczyna dostawać tajemnicze wiadomości, a wokół niej pojawia się coraz więcej tajemniczych wielbicieli. Tylko czy aby na pewno wszystko jest takie na jakie wygląda.
Każda kobieta uwielbia być adorowana, ale co jeśli adorator zaczyna nas prześladować.
Bezbronna kobieta i w okół pojawiający się wielbiciele, tylko tak naprawdę nie do końca Pani Doktor wie, komu może zaufać. Początkowo drobne gesty zaczynają przeistaczać się w obsesyjne prześladowanie i nieciekawe historie. Sama Pani Doktor czuje się osaczona i zupełnie zagubiona.
Rynek wydawniczy wciąż kusi nowymi tytułami, jednak mimo ogromnych chęci, nie sposób poznać wszystkich autorów, których się pragnie. Mimo, że często czytam literaturę polską, dotychczas nie miałam okazji poznać twórczości Katarzyny Bereniki Miszczuk... Widać, czekałam na właściwą dla mnie książkę... Tak, to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Czy będą kolejne?
Warszawa, Szpital Wschodni
Joanna Skoczek ma dwadzieścia dziewięć lat i jest rezydentką na psychiatrii. Tak do końca to sama nie wie, dlaczego wybrała akurat tą specjalizację, zamiast - na przykład - chirurgii. Często w praktyce okazuje się, że kiepski z niej lekarz tejże specjalności, bowiem nie potrafi rozgryźć zachowań ludzi. Do stolicy wróciła pół roku temu i próbuje żyć na nowo. Przeszłość niby jej bardzo nie pokiereszowała, ale pragnie teraz być sama. Choć jak wiadomo, los potrafi być nieźle złośliwy i w chwili, gdy tego najmniej pragniemy, stawia na naszej drodze gromadkę wdzięczących się facetów. Tak właśnie było z Aśką...
Jeden z tajemniczych wielbicieli podrzucał jej nawet liściki do pracowniczej szafki, co lekarka początkowo uznała za żart a potem i tak zbagatelizowała. Tylko czy słusznie? Co musiało się wydarzyć, że do akcji wkroczyła policja? Ujmę to w zagadkowy sposób - trzymający się przepisów pracownik firmy odbierającej ze szpitala odpady do utylizacji. A potem zrobiło się jeszcze ciekawiej i bardziej niepokojąco, kiedy Joannie zaczęło przybywać wrogów...
Mroczne szpitalne korytarze szpitala kryją wiele... Potajemne schadzki, szepty z groźbami, wypalone w ciemnym korytarzu zabronione papierosy i wszystko to w przerażających podziemiach placówki zdrowotnej. Joanna wielokrotnie samotnie wędrowała korytarzami piwnic, gdyż to właśnie tam znajdowała się szatnia, windy oraz możliwość przejścia do innych części szpitala. Napotykała wtedy na wrogie czy natrętne spojrzenia, ale nie była do końca świadoma dlaczego i komu zawiniła. Jak potoczy się akcja? Czy Aśka jest bezpieczna? Kim jest tajemniczy wielbiciel? Kto ma obsesję na punkcie doktor Skoczek? Ile kobiet zginie oraz co łączy ofiary? Czy to powrót seryjnego mordercy czy może naśladowca?
Pytań, które pojawiają się podczas lektury jest wiele i wciąż mnożą się i mnożą... Odpowiedzi nie zawsze satysfakcjonują (co jest zdecydowanym plusem książki), ponieważ Miszczuk tak poprowadziła akcję, iż czytelnik wielokrotnie gubi tropy a podsuwani mu podejrzani wciąż się zmieniają... Kiedy już myślałam, że wiem kto jest mordercą zaraz pojawiały się fakty, które temu przeczyły i moja uwaga była kierowana w inną stronę. A już finał to mistrzostwo, bowiem takiego rozwiązania się nie spodziewałam!
Poprzez kolejne stronice powieści przesuwają się niezwykli bohaterowie - lekarze, pielęgniarki, pacjenci, pracownicy szpitala oraz policji... Niektórzy są dla siebie zupełnie obcy, inni głośno wyrażają długoletnią znajomość, zaś ostatnia grupa to postacie, które wciąż coś ukrywają... Każdy znajdzie sympatię i "czarny charakter", bowiem Miszczuk zadbała o pełen przekrój kobiet i mężczyzn. Wszyscy zostali doskonale scharakteryzowani w sferze wyglądu oraz cech charakteru.
Joanna uwielbia chodzić w butach na wysokich obcasach, co w szpitalu nie zawsze jest możliwe a stukot potęguje uczucie strachu w piwnicach szpitala. Ulubieńcem lekarki jest kot, dość wyjątkowy pod wieloma względami a bohaterka będąc jednocześnie narratorką, pozwala nam poznać wszystkie momenty tej historii z pierwszej ręki. Jest to plus również z perspektywy pokazania pracy szpitalnych oddziałów, zwłaszcza psychiatrii i szczerze mówiąc, miewałam przeświadczenie, że nie każdy pracownik działa tam kompetentnie...
Kryminał ten czyta się bardzo szybko, nawet poświęcając czas - jak ja - na analizę szczegółów, by móc samodzielnie rozwikłać zagadkę. Tym razem jednak nie miałam szans z pokręconym pomysłem twórczyni, ale to dobrze - radość była tym większa z niespodzianki.
W stopce autorskiej na skrzydełku książki jest informacja o tym, że to pierwsza część nowego cyklu powieści... To dobrze, bowiem finał był ogromnie szybki i nie dał mi pełni radości, ale liczę, że to celowe działanie właśnie z uwagi na planowane kolejne tomy oparte na tej historii.
Od trzech lat zwracam na pewną tematykę większą uwagę niż wcześniej - autorka umieściła w książce bohatera chorego na cukrzycę typu 1 - dziękuję za zwiększanie świadomości dotyczącej tej choroby.
Podsumowując - "Obsesja" to dobry kryminał choć można go określić zapewne mianem thrillera medycznego z uwagi na miejsce akcji), w którym nie brakuje trupów, pogmatwanych związków między bohaterami, chrapiącego Kołtuna jako leku na smutki oraz plotek dostarczających wiedzy na różnorodne tematy. Finał sprawia, że czytelnik zawiesza się na chwilę i próbując zamknąć buzię ze zdziwienia analizuje całą historię raz jeszcze... To było udane - i pomimo nieboszczyków dość humorystyczne - pierwsze spotkanie z twórczością Miszczuk.
Ponure korytarze szpitalnego oddziału psychiatrii i niepokojące listy od tajemniczego wielbiciela…
Katarzyna Berenika Miszczuk jest młodą polską pisarką, która na koncie ma już dwanaście powieści. Niestety z żalem przyznaję, że Obsesja jest moją pierwszą przeczytaną książką autorki. Zamierzam zmienić ten stan rzeczy w najbliższym czasie, a co więcej nawet jedną książkę mam na półce.
Miszczuk, z wykształcenia lekarka, osadziła akcję swojej najnowszej powieści w jednym z warszawskich szpitali i widać, że ten klimat w pełni jej odpowiada.Obsesja nie jest typowym thrillerem i widać w niej wszechstronność pisarki. Zdecydowanie można powiedzieć, że jest to thriller, kryminał i powieść obyczajowa w jednym, a wszystko okraszone sporą dawką humoru [czarnego humoru].
Bohaterką Obsesji jest młoda lekarka Joanna Skoczek, odbywająca rezydenturę na oddziale psychiatrycznym w Szpitalu Wschodnim. Szpital Wschodni, tak jak prawie każda tego typu placówka, został stworzony po to aby można było nakręcać w nim horrory. Ponure szpitalne korytarze z ciągle gasnącym światłem, rozklekotane windy i przyprawiająca o gęsią skórkę szatnia pracownicza. Wystarczy przeczytać kilka kartek Obsesji, by wejść w gęsty, mroczny klimat historii.
Joanna Skoczek, młoda lekarka, której nie za bardzo wyszło w życiu prywatnym. Asia jest rozwódką i jak na razie nie zamierza mieć nic wspólnego z żadnym mężczyzną. Jednak atrakcyjna pani doktor przyciąga do siebie, jak magnes, co i rusz kolejnych adoratorów. Zaczyna się od pracownika pralni Łukasza, który jest przedziwną i bardzo tajemniczą postacią. Drugi w kolejce jest kolega z roku, pracujący w tym samym szpitalu, chirurg Tomek. Ale najciekawszy wydaje mi się kandydat numer trzy, lekarz medycyny sądowej Marek. Jakby tego było mało Joanna odbiera anonimowe listy, które powodują w niej coraz większy niepokój. Ale naprawdę zaczyna się bać wtedy, gdy na terenie szpitala zostaje odnalezione ciało zamordowanej pacjentki. Tym bardziej, że ów trup okazuje się preludium do większego dzieła. Joanna zaś okazuje się łudząco podobna do ofiary.
Nie mam porównania do wcześniejszych dzieł Katarzyny Bereniki Miszczuk i to chyba dobrze. Miałam niczym niezakłócony odbiór lektury. Przyznaję, że książkę czytało mi się z ogromną przyjemnością. Polubiłam główną bohaterkę i powiem wam, że z chęcią bym się z nią zaprzyjaźniła. Sądzę, że więcej kobiet w podobny sposób odbierze przesympatyczną panią doktor. Gdybym była młodsza to wzdychałabym do oryginalnego wielbiciela numer trzy – Marka Zadrożnego. Ale moje serce w całości należy do kocura Joanny o wiele mówiącym imieniu Kołtun.
Przyznaję się bez bicia, że dałam się wmanewrować Miszczuk. Niby szłam za wydarzeniami, obstawiałam podejrzanych, ale pozwoliłam się wodzić za nos. Każdy z moich typów okazał się nie trafiony, a ja czułam się jak dziecko we mgle, zwłaszcza wtedy, gdy nadszedł finał i faktycznie było już wiadomo kto zacz.
Swoje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Bereniki Miszczuk uważam za udane na tyle, że mam ochotę na więcej jej książek. Jeżeli poszukujecie historii, która wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć, to sięgnijcie po Obsesję. Przejdźcie się wraz z bohaterką ciemnymi, odrapanymi korytarzami szpitalnymi i poczujcie ten wyjątkowy klimat. Gorąco polecam.
www.posredniczka-ksiazek.pl
Kryminały nie są moim ulubionym gatunkiem literackim, nie można powiedzieć nawet, że lubię je czytać, ponieważ „Obsesja” Katarzyny Bereniki Miszczuk była pierwszą książką z tego gatunku, po którą sięgnęłam. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć, co jest pociągającego w krwawych jatkach, gwałtownie wydłużających się listach denatów, czy zbieraniu dowodów obciążających psychopatycznych morderców. Gdzie tu romantyzm? Gdzie emocje i rozrywka? Gdzie to coś, co nie pozwoli mi oderwać się od lektury?
Najnowsza powieść Katarzyny Bereniki Miszczuk nie ma absolutnie nic wspólnego z jej poprzednimi książkami. Nie mamy tu do czynienia ze słowiańskimi legendami, nie uświadczymy również aniołów i demonów. Mamy za to psychopatycznego mordercę z obsesją na punkcie kobiet z czarnymi kręconymi włosami. Mamy kilka ciał podrzuconych w dziwnych miejscach, wielu podejrzanych, ogromną ilość adrenaliny i co niesamowite, wielką dawkę cudownego humoru. Brzmi banalnie? Nie dajcie się zaskoczyć!
Ciemne, przerażające korytarze Warszawskiego szpitala poznajemy z perspektywy lekarza psychiatry Joanny Skoczek, która od jakiegoś czasu zaczęła otrzymywać dość niepokojące listy. Nie są to listy z pogróżkami, ale z pewnością nie można ich nazwać miłosnymi. Wszystkie są od jednej osoby, która twierdzi, że ma na jej punkcie obsesję. Muszę przyznać, że pani doktor ma niesamowite powodzeniu u płci przeciwnej. Każdy z zabiegających o nią panów przejawia chorobliwe wręcz zainteresowanie jej osobą, co wcale nie ułatwia W odgadnięciu zagadki. Sama zainteresowana wydała mi się dość dziwną osobą. Z jednej strony jej największym problemem zdaje się być, poszukiwanie kandydata na przyszłego męża, z drugiej zaś odpycha wszystkich potencjalnych absztyfikantów. Niby by chciała, ale jednak nie do końca. Zawsze mi się wydawało, że psychiatrzy powinni być bardziej konkretni i bardziej... normalni.
Nieco mnie zawiodły opisy pracy na oddziale psychiatrycznym, a raczej ich brak. Byłam strasznie ciekawa, jak autorka sobie z tym poradzi, co wymyśli i jak to przedstawi. Choroby psychiczne są zagadnieniem, które bardzo mnie interesuje. Niestety dla mnie, nie było to kluczowe dla sprawy i zapewne dlatego zostało tylko lekko nakreślone.
Akcja w powieści jest umiarkowana, nie zostałam zarzucona niezliczoną ilością morderstw, a przy tym ciał, ale też nie sposób było się nudzić. Katarzyna Berenika Miszczuk bardzo umiejętnie budowała napięcie, mamiła poszlakami i zmuszała do domysłów, tylko po to, by na koniec zszokować rozwiązaniem zagadki. Gdyby moje życie zależało od tego, czy rozpoznam mordercę lub chociaż będzie wśród moich podejrzanych, już dawno byłabym zimnym trupem, bez oka i z wyrytym numerem na twarzy.
Nie pozostaje mi nic innego, jak tym pozytywnym akcentem, gorąco Was zachęcić do przeczytania powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk. „Obsesja” jest zjawiskiem nieprzewidywalnym. Mrozi krew w żyłach, podnosi ciśnienie, pozbawia oddechu, ale potrafi również bawić. Weźcie książkę w dłoń, pozamykajcie drzwi na wszystkie zamki, zaopatrzcie się w jakieś narzędzie, które posłuży wam do samoobrony i zanurzcie się w tej niesamowitej lekturze, która Was pochłonie. Pamiętajcie, żeby pod żadnym pozorem nie otwierać drzwi, bo obcym nie można ufać... przyjaciołom zresztą, też.
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
PREMIERA: 27.09.2017
„ – Odkąd zniknęłaś z Warszawy, szukałem dziewczyny podobnej do ciebie. Prawie każda kobieta, z którą się spotykałem, była brunetką tak jak ty. W ten sposób usiłowałem znaleźć ciebie. Chociaż małą część. Z żadną nie udało mi się jednak stworzyć czegoś stałego.
– Okej… ja nie wiem, co o tym myśleć.
Facet miał najwyraźniej obsesję.” – fragment powieści.
Kiedy dowiedziałam się, że Katarzyna Berenika Miszczuk, autorka poczytnej serii „Kwiat paproci”, zapoczątkowanej przez tytuł „Szeptucha”, wypuszcza na rynek thriller, tylko z satysfakcją zatarłam ręce w oczekiwaniu na moment, w którym trafi on do mnie. Darzę bowiem autorkę ogromną sympatią za pomysłowość oraz poczucie humoru, których mieszanka sprawia, że lektura każdej jej książki to przyjemna rozrywka i świetna zabawa. Nawet jeśli trup ściele się gęsto, jak to ma miejsce w najnowszej „Obsesji”.
W „Obsesji” pierwszoplanową rolę gra dwudziestodziewięcioletnia Aśka Skoczek, lekarz-psychiatra w warszawskim szpitalu z poukładanym życiem zawodowym, ale jak to zwykle bywa, z wymagającą reparacji sferą prywatną. Wokół Aśki angażującej się w codzienne obowiązki na oddziale psychiatrycznym i biegającej pomiędzy przypisanymi jej pacjentami a konsultacjami na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, zacieśnia się krąg niepokojących zdarzeń, jak również mężczyzn zabiegających o jej uznanie. Facetów wokół Aśki jest w pewnym momencie tylu i to prezentujących tak odmienne charaktery i życiowe filozofie, że ta kobieta mogłaby narzekać na klęskę urodzaju.
Trudno jest jednak układać sobie życie uczuciowe, kiedy nieznajomy wielbiciel podrzuca coraz bardziej dwuznaczne anonimy, a każdy nocny dyżur emanuje atmosferą niepokoju. Kiedy dochodzą do tego brutalne morderstwa kobiet dokonywane na terenie szpitala, blady strach pada na personel placówki, a zwłaszcza na główną bohaterkę, do której wszystkie ofiary są uderzająco podobne.
Historia może i jest nieco szablonowa, mamy bowiem do czynienia z jednej strony z seryjnym zabójcą, a z drugiej z kobietą w opałach, a następnie z wybawiającym ją z opresji rycerzem (może nie na białym koniu, ale na motocyklu ;)), ale całościowo powieść wypada bardzo dobrze w kategoriach rozrywkowych. Zwłaszcza, że niemalże do końca byłam zwodzona jeśli chodzi o postać sprawcy i w ostatecznym rozrachunku dość późno zorientowałam się, kto zabija i co tak naprawdę jest motorem jego poczynań: tytułowa obsesja, a może zazdrość i zemsta.
Brawo dla autorki za czarny humor, wpleciony w dynamiczną akcję, co paradoksalnie nadaje lekkości dość krwawej fabule. Ten charakterystyczny dla Miszczuk lekki styl sprawia, że można tę książkę przeczytać z dystansem i na luzie. Bo niektóre uwagi czy przemyślenia Joanny są po prostu prześmieszne i, nawet w momencie konfrontacji z zabójcą, pozwalają naszej bohaterce zachować zimną krew. Kolejnym plusem są autobiograficzne wątki, a właściwie cechy głównej postaci, jak na przykład jej wygląd czy zamiłowanie do kotów.
Polecam Wam tę powieść, tym bardziej, że pod ostatnim zdaniem powieści chciałoby się dopisać „ciąg dalszy nastąpi”. Bo zakończenie daje taką nadzieję, prawda Pani Kasiu?
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za możliwość przedpremierowej lektury „Obsesji”.
www.facebook.com/domiczyta
Joanna Skoczek od kilku miesięcy pracuje w Szpitalu Wschodnim. Praca, przeplatana przez smutne wspomnienia i przykre refleksje, nie spełnia jej oczekiwań. List od tajemniczego wielbiciela rozpoczyna serię niefortunnych zdarzeń. Jak wiele w nich zbiegu okoliczności, a jak wiele premedytacji i ludzkiego okrucieństwa?
Za „Obsesję” zabierałam się z obsesyjną wręcz niecierpliwością, z jednej strony będąc szalenie ciekawą tytułu, którego opis kwalifikował go do tak lubianych przeze mnie gatunków, z drugiej zaś pragnąc przekonać się, dlaczego nazwisko Miszczuk jest w ostatnim czasie tak popularne. Bo ja akurat o twórczości tej autorki nie wiedziałam nic.
Dość spokojny początek książki nieco mnie zmartwił, choć dzięki temu miałam okazję lepiej poznać główna bohaterkę i jej rzeczywistość. Doktor Joanna Skoczek zajmuje się psychiatrią. Nieco wypalona, doświadczona w związkach, niepewna, jak powinno wyglądać jej życie i co zrobić z własną przyszłością. Nie od razu zapałałam sympatią do tej bohaterki. Wydawała mi się dość miałka, trochę rozchwiana, nie znalazłam u niej cech, które pozwoliłyby mi spojrzeć na nią łaskawym okiem, choć bez wątpienia niektóre elementy sprawiły, że wydała mi się realistyczna, a problemy, z którymi się zmagała świetnie odwzorowały dylematy z jakimi musi sobie poradzić niejeden z nas. Wraz z rozwojem akcji nie sposób było jednak Joanny nie polubić. Okazało się, że to całkiem barwna i odważna kobieta. Mam wrażenie, że postać ta bardzo się rozwinęła na książkowych stronach, a obserwowanie jej ewolucji sprawiało mi wiele radości.
Szpital psychiatryczny to miejsce, które przez autorów zostało wykorzystane wielokrotnie, a oferowane przez niego możliwości poprowadzenia fabuły z pewnością doprowadzą do tego, że w literaturze pojawi się jeszcze niejeden raz. Miszczuk odnalazła się w tym klimacie, na kolejnych stronach prowadząc nas po ciemnych korytarzach, niewyremontowanych szatniach, zgubnych zaułkach. Towarzystwa dotrzymywały nam również stare, trzeszczące windy i morderca, którego obecność stawała się coraz bardziej wyczuwalna. Autorka bardzo umiejętnie wykorzystała tę scenerię, sprawiając, że akcja powieści stała się bardziej intrygująca i niepokojąca.
A niepokój stawał się wyraźniejszy z każdym rozdziałem, powodując, że do głosu coraz częściej dochodziły emocje. Listy od tajemniczego wielbiciela, budzący obawę pacjenci, podejrzani pracownicy szpitala, stopniowo odkrywane sekrety- te kwestie pozwoliły autorce zbudować niezwykły klimat, jednak na tyle subtelny, by czuć w nim było kobiecą rękę. Co ważniejsze, Miszczuk potrafi zręcznie i bezbłędnie łączyć ze sobą elementy charakterystyczne dla różnych gatunków. W „Obsesji” dopatrzymy się i kwestii odpowiednich dla literatury kobiecej i takich, które świetnie sprawdziłyby się w dobrym kryminale. Powiązanie ich ze sobą sprawia, że książka nabiera więcej barw, staje się cenniejsza, bardziej intrygująca, odpowiednia dla większej grupy odbiorców.
Podoba mi się, w jaki sposób Miszczuk opowiedziała nam tę historię. Wykorzystanie narracji pierwszoosobowej pozwala czytelnikowi lepiej poznać uczucia i dylematy głównej bohaterki, poczuć towarzyszące jej obawy, zrozumieć jej postępowanie. Dzięki temu możemy poczuć się jak uczestnicy książkowych wydarzeń. Autorka zwraca również uwagę na pozostałych bohaterów i choć nie poświęca im zbyt wiele miejsca, udało jej się bardzo dobrze zarysować ich charaktery i urozmaicić ich obecnością akcję powieści. Miałam do niej nieco żalu, że tak zmarginalizowała policyjne śledztwo, jednak wtedy jeszcze nie wiedziałam, co zaplanowała dla nas w drugiej części powieści. Kiedy już się o tym przekonałam, wszelkie żale i obawy momentalnie ustąpiły na rzecz zadowolenia z czytanej lektury.
W trakcie czytania byłam przekonana, że wiem, kto jest mordercą. I nawet pozwoliłam sobie na wewnętrzną krytykę autorki, zakładając, że ujawnienie sprawcy sprawi, że zamknę książkę z uczuciem zwątpienia i lekkiej irytacji. Ale ta pycha mnie zgubiła. Nie jestem pewna, czy przegapiłam subtelne sygnały, czy one zwyczajnie się nie pojawiły, nakierowując nas na wybory oczywiste, ale zakończenie bardzo mnie zaskoczyło i sprawiło, że nabrałam bardzo ciepłych uczuć wobec tej pozycji.
Miszczuk pisze lekko, zgrabnie operując słowem i korzystając z prostego słownictwa. Książkę czyta się przyjemnie, szybko, nie poświęcając czasu na niepotrzebne przystanki.
„Obsesja” to powieść, która bardzo przypadła mi do gustu i sprawiła, że nabrałam chęci na poznanie kolejnych książek autorstwa Miszczuk. Świetna na jesień, bardzo klimatyczna, nastrojowa, skłaniająca także do pewnych refleksji. Polecam.
Wcześniej nie miałam okazji poznać prozy pani Miszczuk, choć słyszałam wiele pozytywnych słów na jej temat. Obsesja zaciekawiła mnie nie tylko krótkim opisem fabuły, moją ciekawość wzbudziło też samo miejsce, w którym toczy się akcja. Mam na myśli oddział psychiatryczny, w którym pracuje główna bohaterka, intrygowało mnie, jak od zaplecza został przedstawiony zawód lekarza.
Kilka scen odgrywa się w szatni znajdująca się w podziemiach szpitala. Niestety miejsce nie napawa optymizmem, a wręcz przeciwnie, na samo wspomnienie o tym, co działo się na korytarzach podziemia, przechodzą mnie ciarki. Autorka bardzo przemyślanie poprowadziła fabułę. Było wiele zbiegów okoliczności, które prowadziły do jednej osoby, potem zaczęła mylić trop, nawiązując do kolejnych postaci, tak, że nie sposób jest się domyślić, kto jest sprawcą całego zamieszania, póki nie doczytamy książki do końca.
Postaci zostały opisane dobrze, ich charakterystyka jest zróżnicowana, a profil psychologiczny odpowiednio rozbudowany. Jedynym moim zastrzeżeniem jest brak opisów ich życia prywatnego. W tym przypadku autorka opisuje w przeważającej części pracoholików, jest naprawdę bardzo mało scen, w których bohaterowie wychodzą poza mury swojego miejsca pracy. Jeśli miałabym wskazać postać, którą polubiłam najbardziej, to jest to Marek Zadrożny, lekarz medycyny sądowej, który w jednej chwili potrafił doskonale rozluźnić atmosferę i wywołać niesamowity humor.
Miszczuk operuje dość lekkim i swobodnym językiem, mimo że wtrąciła wiele fachowego słownictwa, to wszystko dla zwykłego śmiertelnika jest bardzo dobrze zrozumiałe i nie stanowi większego problemu. Historia zawarta w książęce wydaje się bardzo realna. Widać, że autorka doskonale się przygotowała z tematu i z dużą dokładnością opisała pracę lekarza oddziału psychiatrycznego. Z pewnością pomógł również fakt, że autorka podobnie, jak Joanna Skoczek również jest lekarzem, lecz specjalizuje się w innej dziedzinie.
Obsesja to wciągający thriller medyczny połączony z komedią romantyczną. W mojej opinii mieszanina tych dwóch gatunków wyszła książce na plus, ponieważ raz jest słodko, innym razem przerażająco, przy czym wątek romantyczny został jedynie lekko zarysowany. Od pierwszej strony w wielkim przejęciem śledziłam losy Joanny i pozostałych bohaterów i mimo że czasami akcja zwalniała to tylko po to, aby za chwilkę znów przyspieszyć. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ta książka i uważam, że czas z nią spędzony nie należy do zmarnowanego.
To było moje pierwsze zetknięcie się z twórczością Pani Miszczuk. Tak wiem, wstyd. Już od jakiegoś czasu słyszę, iż książki spod pióra tej kobiety są czymś niezwykłym. Jednak zwykle bywało tak, że nie miałam czasu albo coś mnie od niej odciągało. I jak się okazuje, to bardzo źle. Bo ta książka zmieniła wszystko. Już dawno nie sięgałam po cos takiego!
Od jakiegoś czasu miałam ochotę na dobry kryminał. Ale nie rodem z powieści Agaty Christie, ale coś bardziej lekkiego, lecz z nutką grozy i tajemnicy. I tak, właśnie było. Książka idealnie wpasowała się w moje potrzeby jeśli chodzi o fabułę. A co ze stylem? Otóż pomimo faktu iż egzemplarz przedpremierowy miał dość małą czcionkę (nie mam pojęcia jak wygląda to w wersji finalnej), to całość czytało mi się dość szybko i sprawnie, a tym samym przyjemnie. Aż chciało się po ciężkim dniu pracy, kiedy do domu wracałam ok 22.30 sięgnąć po książkę by przeczytać choć rozdział.
To co działo się natomiast w książce, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Bo w zasadzie, spodziewałam, się tego, że będzie to coś ciekawego. Już sam trailer w formie wideo, zapowiadał tę książkę bardzo interesująco. Widzieliście? Jeśli ni, to koniecznie musicie obejrzeć! Warto! Ale wracając do meritum sprawy, książka ogromnie mnie wciągnęła. Podobało mi się to, że autorka prowadząc nas przez kolejne etapy historii zwodziła as na manowce, proponując kolejne osoby, które potencjalnie mogłyby zostać sprawcami czynu. I w zasadzie już w 1/3 książki byłam pewna, że wiem kto zabił. Czy oceniałam trafnie? Powiem jedno- zakończenie wprawiło mnie w osłupienie. I dzięki temu mam wielki szacunek do autorki, bo odwaliła kawałek dobrej roboty. Widać, że to nie jest jej pierwszy profesjonalny tekst.
Podobało mi się też to, że treść była pokazywana z różnych perspektyw. Co prawda nie często, ale to z pewnością urozmaiciło całość. Ważne jednak było to, że nie było nudno. Pani Miszczuk nie rozwodziła się za długo nad jednym tematem, nie powtarzała tego co było mniej istotne i nie powinno pojawiać się więcej niż raz. Ale takim sposobem, mogłoby się wydawać, że akcja pędzi na łeb na szyję. Ale tak nie było. Całość była idealnie wyważona i ułożona.
Bohaterowie? Cóż mogę powiedzieć. Najlepiej w trakcie całość miałam okazję poznać Asię oraz jej przyjaciela z czasów studiów. Postaci interesujące, a także ciekawie się uzupełniające. Ich dialogi, dość dobrze napisane, powodowały, że nieraz się uśmiechałam, byłam w szoku, czy czekałam na dalszy rozwój sytuacji. One także świetnie budowały całą książkę.
Jedynym zastrzeżeniem jakie mam, jest okładka. Kompletnie mi się nie podoba. Według mnie nie oddaje klimatu książki i nie pokazuje całości jej charakteru. Co do reszty wydania się nie wypowiem. Miałam jedynie styczność z egzemplarzem przed korektą, zatem nie mam pojęcia na temat jakości wydania wersji finalnej.
Czy polecam? Zdecydowanie! Książka warta polecenia. Ale chyba to już udowodniłam. Wciąga i pozostaje w pamięci! Na pewno na długo. Nie będziecie zawiedzeni!
Narracja jest zmienna. Z jednej strony mamy bezpośrednią relację Asi i jej wewnętrzne obawy oraz pragnienia. Trzecioosobowa narracją pojawia się rzadko, ale dzięki niej poznajemy wydarzenie bezpośrednio niezwiązane z lekarką. Dodatkowo dochodzą krótkie urywki z poczynań mordercy, które są tak tajemnicze, że trudno z nich coś wywnioskować. Całość naprawdę dobrze się czyta. Pomimo morderstw i niebezpieczeństwa, to powieść jest lekka i można przy niej miło spędzić czas. Pojawia się kilka zabawnych akcentów i sytuacji, więc jak dla mnie jest to thriller niemal idealny. Lubię mieszankę morderczo- miłosną, więc w całości jestem na TAK!
„Obsesja” to książka, która potrafi nie tylko wywołać gęsią skórkę u czytelnika, ale w najmniej oczekiwanych momentach doprowadzić do śmiechu. Tajemnicza i nieprzewidywalna akcja w całości pochłania czytelnika! Polecam 7/10
kingaczyta.blogspot.com
Joanna Skoczek to młoda rezydentka na oddziale psychiatrycznym w jednym z warszawskich szpitali. Nie dość, że pani doktor musi poradzić sobie z życiowymi zawirowaniami, to jeszcze zaczyna dostawać w pracy coraz bardziej niepokojące listy od tajemniczego wielbiciela, którym może być w zasadzie każdy. Na dodatek w szpitalu zostają znalezione zwłoki zamordowanej kobiety. Sytuacja robi się coraz bardziej napięta, a Aśka coraz bardziej przestraszona. Czy i jej coś zagraża?
Do sięgnięcia po "Obsesję" w pierwszej kolejności zachęciło mnie miejsce akcji, a mianowicie polski szpital psychiatryczny i generalnie cała ta medyczna otoczka. Zawsze mnie ciekawiło, jak to wszystko wygląda, a kto mógłby lepiej o tym napisać, jak nie autorka, która jest także lekarzem? Właśnie dlatego "Obsesja" to idealna książka dla osób, które są zainteresowane zawodem lekarza albo chcą poznać go od kuchni. Autorka wplata w akcję książki pewne wady tej profesji, ukazuje czarne strony medycyny. Ja osobiście bardzo zwracałam uwagę na te fragmenty. Autorka wie o czym pisze, więc książka jest po prostu wiarygodna i odpowiada polskim realiom. Mam nadzieję na kolejne tytuły w tym stylu!
Jednak spokojnie. "Obsesja" to nie tylko książka o zawodzie lekarza. Co to, to nie! Dla mnie jest to mieszanka powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym i oczywiście romantycznym, a perypetie Joanny to całkiem niezła komedia. Bo wiedzieć musicie, że bohaterowie to ważny punkt tej książki. Są to postaci barwne i różnorodne, obdarzone dużym poczuciem humoru. "Obsesja" to książka, przy czytaniu której świetnie się bawiłam i nie chciałam się z nią zbyt szybko rozstawać. To dobra rozrywka na nadchodzące jesienne i deszczowe wieczory.
Rozwiązanie zagadki, które przyszykowała autorka, jest zaskakujące. Nie udało mi się odgadnąć, kto jest sprawcą tego wszystkiego i byłam w lekkim szoku, kiedy się dowiedziałam. Miałam swoje podejrzenia, które oczywiście okazały się niesłuszne, a autorce udało się mnie wywieść w pole. Przyczepić się jedynie mogę do zbyt małej ilości napięcia, jak na thriller, ale pozostałe zalety są w stanie mi to wynagrodzić.
Książka łączy w sobie aż cztery gatunki, więc jest bardzo typowa dla stylu Katarzyny Bereniki Miszczuk. Wątek obyczajowy bezustannie miesza się z komediowym i thrillerem, a gdzieś tam z boku wychyla się kryminał. Ten barwny kolaż nie pozostawia chwili wytchnienia i sprawia, że bezustannie oczekujemy jakiegoś wydarzenia. Taka czujność tylko dodatkowo podkręca emocje.
Sam początek wprowadza nas w standardowy dyżur na oddziale psychiatrycznym. Joanna przyjmuje nowego pacjenta, przeprowadza wywiad, gawędzi z kolegami, udziela konsultacji na innych oddziałach. Odkrywa, że na chirurgii pracuje jej super przystojny kolega ze studiów i że jeden z salowych jest chyba nie do końca stabilny psychicznie. Ta całkiem nieźle rozbudowana zwyczajność bez przerwy walczy o laur pierwszeństwa z chwilami, kiedy skórę pokrywa gęsia skórka.
Autorka do tej pory była mi znana jedynie z literatury fantasy przełamanej najprzedniejszą komedią. Zresztą seria o Wiktorii Biankowskiej jest jedną z moich ulubienic już od kilku lat. Tym bardziej byłam ciekawa jak wypadnie thriller w wykonaniu pisarki operującej tak naturalnym, niewymuszonym humorem. W końcu nie powinniśmy się przecież zwijać ze śmiechu, kiedy bohaterka jest ścigana przez mordercę. No i nie było tak. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie gęsty klimat i zachowanie tragizmu niektórych scen. Zdarzało się, że było przerażająco, do głosu dochodziły naprawdę silne emocje. Dały się odczuć obsesyjne zapędy napastnika, bohaterka nigdzie nie była bezpieczna, a mnie jako czytelnika w miarę postępowania fabuły przenikał coraz większy niepokój.
Na szczęście nie zabrakło też morza wątków pobocznych. Teoria psychiatrów, którym to najbardziej jest potrzebna pomoc psychiatryczna, a więc problemy z życia kolegów Asi, bawiły niezmiernie. Największym jednak geniuszem humoru był lekarz medycyny sądowej, niepokorny motocyklista, Marek Zadrożny. To właśnie on utrzymywał zarówno bohaterkę jak i mnie w doskonałym humorze. Oczywiście Joannę wprowadzał również w inne stany, ale to już inna historia…
Nie do końca przypadł mi do gustu wątek kryminalny. Do tej pory poznałam dwa typy takiej literatury. Jedna to taka, gdzie przedstawiciel prawa ma otwarte pole i na bazie dedukcji i poszlak dociera do sprawcy. Drugi, który występuje w książce, polega na tym, że autor ustawia zamknięte grono osób, którzy są potencjalnym sprawcą. Wiadomo, że to ktoś z nich. Ślady rzucają podejrzenie na jedną lub dwie osoby i staje się jasne, że je od raz możemy wykluczyć. I tak naprawdę wynik jest zupełnie losowy, bo każdej z pozostałych można na poczekaniu wymyślić jakieś alibi. Nie ma w tym żadnej zabawy w detektywa, żadnego dochodzenia prawdy.
Bardzo ciekawie skonstruowana fabuła swoim urozmaiceniem pochłania bez reszty. Powoli obnażane tajemnice bohaterów drugoplanowych bardzo intrygują i nie ukrywajmy, że bawią. Bo ludzie mają tendencję do ukrywania naprawdę nietuzinkowych spraw. To zupełnie nieszablonowy dreszczowiec, który z jednej strony bawi do łez, ale z drugiej zawiera niepokojący realizm, co również jest cechą charakterystyczną Miszczuk. Nawet diabła obmalowała jak żywego 😉 Ponieważ autorka sięgała porad lekarza medycyny sądowej, psychiatry i anestezjologa, oraz sama jest lekarzem, mamy niepowtarzalną możliwość zajrzenia do gabinetu „od kuchni”. Co również wiąże się z wieloma przygodami.
Szczerze zachęcam do sięgnięcia po „Obsesję”. Poważę się wysnuć twierdzenie, że to thriller stworzony dla wszystkich typów kobiet. Zarówno tych twardo stąpających po ziemi, jak i niepoprawnych romantyczek. Dla mnie był to świetnie spędzony czas.
Joanna Skoczek ma 29 lat.Mieszka w Warszawie na Pradze Północ. Jest lekarzem w trakcie specjalizacji z psychiatrii.
Jest niepoprawną romantyczną, z kompleksem nieprzystępnej księżniczki. Boi się wind i nieustannie nieświadomie pakuje się w kłopoty.
Jest uzależniona od kupowania butów na obcasie, bo ma problem z oceną długości swoich nóg. Trudności w nawiązywaniu bliższych relacji z mężczyznami rekomendowane miłością do otyłego,chrapiącego kota perskiego.
Zaleca się poznanie tajemniczego Wielbiciela. Unikanie seryjnego mordercy grasującego po szpitalu.
Nadzieją na pomóc e Marku Zadrożnym i Sebastianie Polu.
Po zakończeniu zdecydowanie chce się więcej książek z panią i panem doktor,
Książak sama w sobie ciekawa. Dobrze sie czyta o różnych sytuacjach w szpitalu. Osobiście uważam, że niektóe postacie są zbyt mocno przerysowane, ale główna bohaterka z kotem jak najbardziej mi się spodobała. Jako lekka i ciekawa książka z wyjątkowo zaskakującym zakońćzeniem, polecam.
Zazwyczaj nie czytał kryminałów, ale ten mi się podobał. Główna bohaterka- Asia, ma problem z adoratorami i jednym wielbicielem, który podrzuca jej trupa do szafki. Na dodatek to ona jest typowana na kolejną ofiarą seryjnego mordercy. I ten osobnik okazuje się kimś inym niż typuje policja. I jeszcze powód zabójstw. Idiotyczny, ale cóż psychopata nie myśli racjonalnie. Tak czy tak z przyjemnością siegnę po kolejną część, by się dowiedzieć czy rozwinie się związek Asi i Marka.
„Każdy z nas ma jakiś odchył”.
Katarzyna Berenika Miszczuk swoją twórczością już dawno temu podbiła moje serce. Jej trylogia o byłej diablicy, a niedoszłej anielicy okazała się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Niestety sprawiła też, że zaszufladkowałam Miszczuk jako autorkę literatury fantastycznej i nie potrafiłam sobie wyobrazić jej w innym gatunku niż ten, a już zwłaszcza w kryminale. Z jednej strony było to bardzo krzywdzące dla twórczości tej Pani, ale z drugiej strony sięgając po „Obsesję” nie miałam zbytnio wygórowanych oczekiwań, dzięki czemu naprawdę mile się zaskoczyłam.
Na początku lektura tej książki trochę mi się dłużyła. Autorka zdecydowanie za bardzo wzięła sobie do serca to aby porządnie wprowadzić czytelnika w fabułę, przez co zanim przeszliśmy do głównych wydarzeń minęło kilka dobry rozdziałów, których połowa moim zdaniem była po prostu zbędna. Jednak kiedy już uporałam się z przydługawym wstępem to przepadłam na dobre.
Lekki, przyjemny i zabawny styl autorki sprawił, że czytałam „Obsesję” z nieskrywaną przyjemnością. Nie spodziewałam się, że dialogi między bohaterami tak mnie rozbawią. Chyba nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się sięgnąć po książkę, która rozbawiłaby mnie tak bardzo, że roześmiałabym się na głos, a tej właśnie się udało.
Dużą zaletą tej historii bez wątpienia jest także realizm. Naprawdę doceniam to, że autorka postanowiła w żaden sposób nie upiększać tutaj otoczenia. Wchodząc do budynku, w którym pracuje główna bohaterka widzimy szpital taki jaki jest w rzeczywistości, a nie ten piękny, wymuskany, niczym prosto z serialu o chirurgach.
Katarzyna Berenika Miszczuk pisząc „Obsesję” udowadnia, że zdecydowanie nie jest autorem jednego gatunku. Ta książka okazała się świetny thrillerem, który nie tylko będzie trzymał Was w napięciu, ale również sprawi, że nie raz się zaśmiejecie. Mam nadzieję, że już niebawem doczeka się swojej kontynuacji, bo ja osobiście nie mogę się doczekać kolejnych zabawnych sytuacji z Joanną i Zadrożnym w roli głównej. Gorąco polecam!
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Obsesja” autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Porywająca, świetnie napisana powieść, w której XXI-wieczną Polską nadal rządzą Piastowie, a wiara i obrzędy przodków są cały czas żywe. A wszystko przez...
Świętokrzyskie legendy, pradawna puszcza i noc, która zaskoczyła grupę przyjaciół na szlaku. Tylko czy aby na pewno nastolatki przypadkiem nie dotarły...
Ogólnoświatowe jednoznaczne określenie w kręgach medycznych, która strona pacjenta jest prawa, a która lewa, z całą pewnością miało wpływ na zmniejszenie liczby amputacji niewłaściwych kończyn.
Więcej