Gdy bóg podziemi porzuci swój tron, z głębi puszczy wyjdą potwory
Magiczny czas zimowego przesilenia oraz kłótnia z nagle negującym magię kapłanem sprawiają, że Jaga daje się porwać w wir przygody. Razem ze Swarożycem będzie musiała stawić czoła upirom z najgorszych ludzkich koszmarów. Kiedy Weles opuszcza zaświaty, z najciemniejszych czeluści puszczy wychodzą żądne wolności i krwi demony. Tymczasem Jaga nie może narzekać na nudę, bo oto w szczodry wieczór porywa ją Swarożyc. W zachowaniu zdrowego rozsądku nie pomaga także Mszczuj, który nagle zaczyna negować wiarę w magię. Niespodziewanie do Bielin przybywa tajemniczy podróżnik ze wschodu, a wraz z nim nadchodzą śnieg i mróz.
Czy szeptucha ocali mieszkanki swojej wsi? Czy zdoła też ocalić siebie? Jej życie zmieni się nieodwracalnie. A każda podjęta w te święta decyzja będzie mieć ogromne znaczenie.
Powieść rozszerzona o nową wersję opowiadania „Czterej bracia“.
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 2024-01-17
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 398
Język oryginału: Polski
To miała być krótka przygoda z wierzeniami słowiańskimi, jedna historia, która stała się przyczyną poznania cyklu „Kwiat Paproci” @katarzynaberenikamiszczuk Zawsze chciałam je przeczytać, ale jak to bywa w życiu książkoholika, coś stawało na przeszkodzie. Książki kusiły, trafiały do koszyka i wyskakiwały z niego, karuzela trwałaby, jednak przyszła do mnie niespodzianie powieść #mszczuj i właściwie klamka zapadła.
Swego nie znacie, cudze chwalicie.
Tym zdaniem mogę zamknąć opisywanie tej jakże pięknej, bogatej w treść i przygody, opowieść o siłach rządzących światem. I nie mówię tu o bogach, zjawach, upiorach, czy innych istotach z przestrzeni wierzeń i mitów. Przez szereg tomów poznajemy potęgę i chart, wielkość serc, moc uczuć i panowania nad emocjami przez wieki, nawet w starciu ze śmiercią. Wszystko zostało okraszone sporą dawką humoru, wesołości, która na pierwszy rzut oka nie powinna się znaleźć w treści, a okazała się tym spoiwem, dzięki któremu chce się więcej i więcej.
Autorka, pisząc książki wykazała się ogromną wiedzą, wspaniale pospinała wątki, nie zgubiła pomniejszych historyjek, precyzyjnie wizualizowała świat stworzony dla Jagi, Mszczuja, Gosi i innych postaci występujących w powieści. Poświęciła wiele uwagi drobiazgom, które stały się kołem napędowym dla dalszych perypetii. Przechodziła z jednej szalonej historii w kolejną, nie dając wiele czasu na ochłoniecie. Stworzyła świat plastyczny, naszpikowany uczuciami i wszelkimi odcieniami podekscytowania.
Zastaliśmy zaproszeni do fantastycznego świata, w którym pisarka połączyła elementy mitologii, magii i przygody, efektem jest powieść fantasy, której każdy tom otwiera bramy do naszej wyobraźni. Kreuje marzenia, myśli, ubogaca nasze życie kreatywnością. Intrygująca fabuła prowadzi nas przez wieki i krainy, pozwala zgłębiać tajemnice ukryte przed śmiertelnikami i dobrze się bawić.
„Mszczuj” nie zamyka historii, jest jej kontynuacją. Jestem oczarowana i zachęcam wszystkich lubiących taką formę literacką, do poznania tego zwariowanego kawałka przygody.
empkgo #reklama
Ogromnie nie mogłam się doczekać powrotu do Bielin, do Jarogniewy i Mszczuja.
Zdarza wam się tęsknić za ulubionymi miejscami w książkach?
Ja tęsknie i przyznaję się bez bicia, że zamykając książkę “Mszczuj” Katarzyny Bereniki Miszczuk, miałam ochotę sięgnąć po “Szeptuchę” i zacząć przygodę w Bielinach od nowa. Jak tylko się odkopie, to obiecuję, że tam wrócę.
Autorka przychodzi do nas z już siódmym tomem cyklu Kwiat paproci, za to wydawnictwo Mięta nas rozpieszcza i po raz kolejny daje nam wybór, możemy sobie wybrać, czy bardziej nas ciągnie do okładki miękkiej, czy twardej. Obie okładki są piękne i różnią się od siebie. Twarda jest bardziej graficzna, za to miękka przedstawia postać, prawdopodobnie Jarogniewy. Bardzo podoba mi się to, że mamy wybór, a jeszcze bardziej podoba mi się to, że wydawnictwo pomyślało o tych wszystkich fanach, którzy posiadają ten cykl, w starej szacie graficznej, bądź tak jak ja, w wersji kieszonkowej. Obecnie wszystkie poprzednie tomy otrzymały nowe wydania z pasującymi okładkami do “Gniewy” i “Mszczuja”. Moje serce usilnie chce mnie namówić na kupno całej serii w identycznej szacie graficznej.
Nadchodzą Szczodre Gody w Bielinach, zima nie odpuszcza, potężna śnieżyca odcina przemarzniętą Jagę od jej męża i innych mieszkańców wsi. Jedyną osobą, która jej wtedy może pomóc, jest Swarożyc, który na swój własny sposób ogrzewa Jagę i ratuje od zamarznięcia. Od tej pory bóg ognia pomaga Jadze tyle samo, co utrudnia jej życie. Nie tylko on utrudnia jej życie, czterej bracia doprowadzają ją do szewskiej pasji, a do Bielin zawitaj gość ze wschodu, który zamierza szukać żony, wśród mieszkanek wioski. Jego odwiedziny są solą w oku Jagi i Mszczuja, który nie odstępuje na krok swojej upartej żony. Czy owy gość ze wschodu przyniesie jeszcze więcej problemów? Gdzie podział się Weles, który wyszedł na spacer w Szczodre gody i nie ma zamiaru tak szybko wrócić z niego?
Zróbmy listę książek, w których znajdują się wierzenia słowiańskie. Polećcie mi jakieś tytuły, z przyjemnością napiszę wam, czy znam, czy nie.
Katarzyna Berenika Miszczuk po raz kolejny zaprosiła nas do świata szeptuchy Jarogniewy, która musi się użerać z mężem z przypadku, Swarożycem, mieszkańcami Bielin i bestiami, które chcą ją pożreć. Po raz kolejny autorka zapewniła mi świetną przygodę, podczas czytania “Mszczuja” i po raz kolejny nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Coś czuję, że wtedy wbije mnie w fotel.
Bardzo spodobał mi się prolog, to w nim znów spotykamy Gosię, która powoli zbliża się czterdziestki. Znając Gosię, można było się spodziewać, jak będzie przyjmować fakt starzenia się, jednak najbardziej spodobały mi się momenty, gdzie wspominany był Mieszko, syn Szeptuchy. Cieszę się, że Jarogniewa, mimo faktu, że nie jest spokrewniona Gośką, nadal uczestniczy w życiu młodszej szeptuchy.
Co do samego głównego wątku gościa zza wschodniej granicy, to przyznaję, że to był dla mnie strzał w dziesiątkę. Pokazało nam to, że autorka dopracowuje w każdym szczególe świat, który wykreowała i przygotowała dla nas smaczki, typu bogowie, szamani i inne bestie, które nie są powiązane z wierzeniami słowiańskimi. Nawet przez chwilę był wspominany kosmos, który też ma swoje tajemnice, które mogłyby być zdradzone przez Swarożyca, oczywiście, jeśli by mu się chciało.
Sam Swarożyc to postać kultowa i jego brak spodni to bardzo ważna kwestia, bynajmniej dla tych, którzy nie są świadomi awersji boga do ubrań. Za to zrobiło mi się bardzo szkoda Mszczuja. Jarogniewa opowiedziała ich historię tak, że nie tylko nam, czytelnikom jest go szkoda, ale również ona w końcu poczuła się winna temu jak skończył jej udawany mąż. Czy faktycznie jest winna? To pozostawię wam do oceny.
Zakończenie było świetne, ale coś czuję, że kolejny tom rozpocznie się jakimś małym armagedonem, na który po cichu liczę. Niby wiem, jak wszystko się kończy, w końcu historia Jagi była już w mniejszym stopniu nam ukazana, jednak mnie bardziej interesuje ta szersza perspektywa. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu, a wydawnictwu Mięta dziękuję bardzo za egzemplarz recenzencki.
Mszczuj" to już siódmy tom cyklu Kwiat Paproci i ja mam nadzieję, że nie ostatni bo chce więcej przygód szprychy z Bielin. Książka skupia się na przygodach Jagi. Trwają przygotowania do Szczodrych Godów. Jaga oczywiście jest zbyt zajęta problemami ze Swarnym Bogiem by zająć się własnym mężem czyli tytułowym Mszczujem.
~
Mężczyzna jest coraz bardziej zdenerwowany i sfrustrowany zachowaniem swojej żony. Ale jak to w Bielinach we wsi pełnej magii bywa pojawiają się demony i upiry. Bieliny są skute lodem i przychodzi zima stulecia. A wszystko spowodowane jest Dziadem Mrozem, który poszukuje Staruchy Zimy.
~
Oczywiście nasza żywiołowa i ciekawska Jaga zrobi wszystko aby rozwiać tajemnice. Ciekawość bierze górę i kobieta mimo wszystko naraża swoje życie jak i Mszczuja aby tylko dowiedzieć się kto kryje się za tajemnicza Zimą. Czy kobiecie uda się rozwiać zagadkę? Czy Jaga będzie żałować swoich decyzji? Czy cała ta historia skoczy się happy-endem?
~
Uwielbiam tą serię i jak tylko dowiedziałam się, że będzie kolejny tom to po prostu nie mogłam się doczekać. Autorka tak świetnie opisuje słowiańskie zwyczaje i bóstwa, że czuje się jakbym sama brała w tych akcjach udział. Książkę pochłonęłam w weekend jak każdy poprzedni tom tej serii.
~
Jaga to jest bohaterka którą się albo kocha albo po prostu nienawidzi. Kobieta jest przebojowa i chłonna przygód. Ja ją uwielbiam. Kobieta jest odwazna i żywiołowa co powoduje że wszystko się szybko toczy i zanim coś przemyśli to już działa. Dlatego bardzo lubię jej przygody.
~
Brakuje mi tu troszkę Mszczuja, ponieważ wszystko toczy się wokół Jagi. A ja chciałabym poznać jednak troszkę bardziej mężczyznę bo do tej pory dla mnie jest takim ciapowatym małym chłopcem, który nie radzi sobie w dorosłym życiu.
~
Książkę oczywiście polecam jak i całą serię Kwiatu Paproci. Kocham to uniwersum i mam nadzieję, że autorka nie zostawi swoich czytelników w tak urwanej historii bo ja osobiście chce więcej przygód bohaterów. Bóstwa i upiry też mi się podobaja chociaż czasem przyprawiają o dreszcze. Reasumując ta książka to cudo. Cudowny świat magii, wierzeń, guseł, słowiańskie bóstwa. Książka przenosi czytelnika w świat słowiańskiej mitologii. Czytając chce się więcej i nie można się po prostu oderwać od lektury.
Choroba ma swoje prawa. Można robić "nic", więc przysiadłam pod kocykiem z książką, na stoliku pojawił się kubek ciepłej herbaty i paczka chusteczek higienicznych.
Nie przepadam za rozbudowanymi powiązanymi ze sobą treściowo seriami. Czuję wewnętrzną potrzebę przeczytania wszystkich wydanych tomów, obojętnie czy są w moim klimacie czy nie. Ale kiedy Wydawnictwo Mięta ogłosiło nabór recenzencki do powieści "Mszczuj" Katarzyny Bereniki Miszczuk, nota bene siódmej części cyklu Kwiat paproci, chętnie się zgłosiłam. To był impuls. Znak od bogów. Zastanawiałam się nad przeczytaniem tego cyklu, już od ponad roku. Jak nie dłużej. I nie przeszkadzało mi, że nie poznam wszystkich powieści we właściwej kolejności – jestem tak roztrzepaną istotą, że często mi się to zdarza.
Ale do rzeczy...
Powieść zaczyna się od odwiedzin Jagi u chorej Gosi. Kobiety rozmawiają o chorobach, gotowaniu i plusach techniki pomagających w przygotowaniu posiłków. Całym sercem rozumiem miłość Gosławy do „samogotujących garnków”, oczywiście takich z jednym przyciskiem. Gdy rozmowa zeszła na temat Garda, syna Gosi i jego ciut rozbrykanego zachowania, Jarogniewa skierowała pogawędkę na inne tory – przygody, bogowie i... żałowanie swych decyzji, stały się wyjściem do podróży w czasie, gdy Baba Jaga była jeszcze młodą kobietą.
Rozpoczynają się Szczodre Gody – święto celebrująca przesilenie zimowego. Jest to zwycięstwo światła nad ciemnością, gdyż zaczyna przybywać dnia, a ubywać nocy. Mieszkańcy Bielin przygotowują się do świątecznej wieczerzy. Jarogniewa i Mszczuj spędzają ten czas wspólnie, gdy po pomoc do kapłana zgłasza się mieszkaniec wioski. Szeptucha zostaje sama... Ale tylko chwilę, gdyż porywa ją (głównie w swe ramiona) Swarożyc.
Po nocy ze słowiańskim bogiem ognia, Jaga odkrywa, że wieś nawiedziły potwory a władca podziemi – Weles chwilowo (miejmy nadzieję) porzucił swe królestwo. Mszczuj, mimo że jest kapłanem, po ostatnich wyjazdach doszkalających zaczyna wątpić w istnienie magicznych istot i pradawnej magii. Nie pomaga to wcale w odkryciu, co stało się z Bielinami i ich mieszkańcami.
Kolejnej nocy pojawia się tajemniczy zaprzęg i podróżnik ze Wschodu. Moja mama opowiadała mi w dzieciństwie, że nas na początku grudnia odwiedza święty Mikołaj, a u Rosjan jest Dziadek Mróz, który przynosi chłód i pięknie zdobi szyby. Ale to była wersja dla dzieci. W powieści pojawia się on jako stary Dziad, niosący nie tylko przenikliwy ziąb i lód, ale także niebezpieczeństwo. Szuka on swej zaginionej żony. Jego złowieszczy orszak składający się z wilków, dzików i lelenia (pradawnego władcy puszczy) nocą przejeżdża przez wieś. Jego wietrzni pomocnicy nucą pieśń przywołującą. Żadna kobieta (niezależnie od wieku) nie jest bezpieczna!
Tak oto świąteczny czas Szczodrych Godów staje się momentem walki o mieszkanki wsi, własną wolność oraz życie. Waleczna Jarogniewa i kochający ją Mszczuj stają do boju z obcym bogiem.
Historia kończy się w takim punkcie, że tak naprawdę nadal nie wiemy wszystkiego. I to jest cudowne! Bo liczę na kolejny tom.
Aha, wydanie, które otrzymałam poszerzone jest o opowiadanie „Czterej bracia”. Cieszę się, że zostało dodane, bo zamyka pewien rozdział o kiepskich relacjach sąsiedzkich. Brakowało mi w samej powieści jakiejś konkretnej reakcji Jarogniewy na zachowanie braci. Jej imię – srogi gniew, przecież zobowiązuje. Jednak ona woli zemstę na zimo. Chyba lepiej smakuje...
Podsumowując...
Okładka – majstersztyk. Nadal utrzymana jest w stylu poprzednich tomów – liście paproci (uwielbiam) i postać bohatera/ki – zakładam, że to Jaga, która mimo tytułu powieści rości sobie prawa do przejęcia sterów nad całą historią :). Jest to dużym plusem, bo widać, że wydawnictwo dba o ciągłość graficzną. Pięknie to potem wygląda na półce, cieszy oko każdego bibliofila. Każda część serii ma inny kolor, co też ułatwia odnalezienie konkretnego tomu i uatrakcyjnia wizualnie kolekcje wolumenów.
Układ książki bardzo przystępny – duże litery; dialogi przeplatane z opisami, co nie męczy ani oczu ani czytelnika. Rozdziały średniej długości, sprzyjają łatwości i szybkości czytania.
Treść lekka, zabawna, ale i pełna zwrotów akcji oraz pikantnych smaczków. Książkę czyta się szybko. Akcja jest tak prowadzona, że po chwili spokoju następuje mała „katastrofa”, czy to miłosna czy magiczna, przez co ma się ochotę odkrywać przygody Jagi z większą prędkością i... zachłannością. Podoba mi się, że Autorka przybliża w książce (i całej serii oczywiście też) mitologie słowiańską. Niestety coraz bardziej zapominaną. Sama muszę przyznać, że niestety mało jestem w stanie wymienić bogów z naszych ziem, łatwiej skandynawskich. Pewnie ze względu na pojawienie się tych bogów w szeroko pojętej popkulturze. Czas to zmienić i odkryć na nowo wierzenia pradziadów.
Bohaterowie... No cóż, po tytule nastawiałam się, że główną postacią będzie Mszczuj. Nie da się ukryć, że kobiety tu jednak rządzą. Jaga jak przystało na samodzielną i odważną kobietę przejęła tu stery. Nie tylko odkrywające jej przeszłość, ale także pokazujące kto ma „jaja”. To ona nadaje życie powieści. Jest odważna, wręcz brawurowa, dba o mieszkańców wsi, uważa to za swą powinność. Ale jest też samolubna, brak jej czasami empatii i zrozumienia dla drugiego człowieka. Jednak potrafi skraść serce i całą uwagę. Kapłan Mszczuj niestety nie... Jest spokojny, wycofany i bojaźliwy. Kocha i dba o swoją żonę, ale pozwala jej na całkowite przejęcie sterów w relacji. Brak tu partnerstwa między nimi, czy nawet wzajemnego oddziaływania. To Jarogniewa i jej decyzje mocno odbijają się na uczuciowym Mszczuju. Niestety, bo coraz częściej sięga po alkohol. Postacią stojącą nieco z boku jest Swarożyc – bóg ognia. Swą postawą przypomina mi bezczelnego i nader pewnego siebie Lokiego z mitologii skandynawskiej. Wie czego chce, i sięga po to bez zastanowienia. Ma ironiczne poczucie humoru, lubi zabawy słowne i erotykę. Nie liczy się z uczuciami ludzi... Jest bogiem. Choć i tu znajdziemy odstępstwa... Bo potrafi zatroszczyć się o szeptuchę z Bielin oraz pojawić się w momentach przełomowych jak w walce z leleniem czy Dziadem Mrozem. Mam wobec niego mieszane uczucia, choć jako postać literacka lepiej, barwniej wypada w powieści niż kapłan.
Czy polecam powieść? Tak!
Świetnie spędziłam weekend – odkryłam zapomniana przeze mnie mitologię słowiańską, folklor ziem świętokrzyskich. Historia wywoływała we mnie rozmaite emocje – po tym poznać dobrą książkę. Byłam zaciekawiona, zniesmaczona (zdradą Jagi), rozbawiona. Dałam się wciągnąć opowieści szeptuchy...
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Mięta za możliwość recenzji „Mszczuja” oraz przypinkę i tatuaż. Dobrze, że „konkretny” wiek nie określa czasu, kiedy trzeba (lub wypada) skończyć z miłością do gadżetów ;)
Recenzja ukazała się na stronie -
Nie będę dziś pisać streszczenia, bo dzieje się tu, tyle że każde źle dobrane słowo może być spoilerem.
Powiem Wam kochani, że mam problem z ocenianiem tej książki.
I nie wiem, czy to dlatego, że nie jest to książka dla mnie, czy dlatego że nie czytałam wcześniejszych tomów.
Historia nie jest zła, dzieje się w niej dużo, fabuła, trzyma w napięciu a bohaterowie to nietuzinkowe postacie.
Autorka serwuje swoim czytelnikom przygody, tajemnice, magię i dużo humoru co działa na plus.
Jednak nie potrafiłam się w niej odnaleźć, chwilami zastanawiałam się, dlaczego jest tak, a nie inaczej. (Tu wychodziła nieznajomość wcześniejszych tomów)
Sam tytuł no cóż, tego Mszczuja było tu jak na lekarstwo, więcej było dziadka Mroza, który był dla mnie z leksza zagadką.
"- To co? Wracamy do domu? - zapytałam. - Tak, chodźmy. Niestety piechotą, bo moje auto chyba właśnie umarło. (...) - Przykro mi to mówić, Mszczuju, ale ono było martwe już od dawna. Jeździło tylko dzięki twojej nadziei."
Tu się powtórzę, książka nie jest zła, spędziłam z nią naprawdę przyjemnie czas i na pewno sięgnę po wcześniejsze tomy, aby przekonać się, czy moje niezdecydowanie rzeczywiście pochodzi z tego, że nie poznałam wcześniejszych tomów serii.
Wam kochani polecam. Sięgnijcie, przeczytajcie, dajcie się wciągnąć w ten magiczny i niebezpieczny świat, a później podzielcie się swoją opinią?.
Na koniec dodam, że okładka przyciąga wzrok, jest naprawdę cudowna?.
"Mszczuj" to już siódmy tom cyklu Kwiat paproci i trzeci opowiadający historię Jagi, szeptuchy z Bielin.
Akcja toczy się zimą. Przygotowania do Szczodrych Godów idą pełną parą. Niestety Jaga jest zbyt zajęta problemami ze Swarożycem by zająć się własnym mężem (nawet takim na niby).
Mszczuj jest coraz bardziej sfrustrowany zachowaniem Jagi, choć ich małżeństwo to czysty układ jest zakochany w kobiecie po uszy.
Do tego przechodzi kryzys wiary, choć jako żerca nie powinien mieć z tym problemu. Mimo wcześniejszych wydarzeń zaczyna negować istnienie demonów i innych stworzeń z bestiariusza.
Kryzys w małżeństwie przerywa pojawienie się Dziada Mroza, który poszukuje w Bielinach czegoś co dawno zgubił, choć nie należało do niego.
"Mszczuj" porównując do reszty tomów jest utrzymany bardziej w tonie tajemnicy, nie ma dynamicznych zwrotów akcji, choć nie zabraknie ognistego temperamentu szeptuchy ?
Dla mnie było również za mało Mszczuja, mimo że to jego imię występuje w tytule. Cały czas kręcimy się wokół relacji Jagi ze Swarożycem.
Jeśli jeszcze nie znacie cyklu Kwiat paproci to zachęcam Was do nadrobienia. Zwłaszcza, że uniwersum powiększyło się o książki dla dzieci.
Wersja świata wykreowanego przez Katarzynę Berenikę Miszczuk, gdzie Polska nie otrzymała chrztu jest naprawdę bardzo ciekawa! Istoty z bestiariusza oraz bóstwa słowiańskie są opisane naprawdę w przystępny sposób.
"Mszczuj" to siódmy tom serii Kwiat Paproci autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk. Tytuł sugeruje, który z bohaterów tym razem wysunie się na pierwszy plan, ale oczywiście nastawcie się na więcej wątków i atrakcji związanych nie tylko z bielińskim kapłanem.
Autorka długo kazała nam czekać na kolejny tom przygód bohaterów cyklu, jednak było warto. Rozwój wypadków w tej części zahaczy nawet o lekką sensację.
W Bielinach mieszkańcy przygotowują się do świętowania Szczodrych Godów. Wszelkie plany jednak biorą w łeb, kiedy zaczyna się źle dziać. Ludzie przestają wychodzić z domu, bo po wiosce zaczyna grasować coś niebezpiecznego. Z puszczy wyłania się demon leleń, którego Jaga podejrzewa o straszne rzeczy. Okazuje się jednak, że sprawcą zamieszania we wsi jest nietypowy gość, który poszukuje... ukochanej. Nie znajdziecie jednak w tych poszukiwaniach ani krztyny romantyzmu czy głębokiego uczucia, chociaż z drugiej strony zależy, co kto uważa za "głębokie uczucie" ;-) Żadna kobieta w Bielinach nie jest bezpieczna.
Jaga czuje się winna, że nie dopilnowała bezpieczeństwa ludzi, których przecież jako szeptucha ma pod opieką. Stara się z całych sił przywrócić spokój we wsi, jednak to wcale nie jest takie poste, jak mogłoby się wydawać. Weles zniknął nie wiadomo gdzie, a Swarożyc nie poczuwa się do niesienia pomocy. Zostaje Mszczuj, który zanim rozkręciła się ta cała katastrofa, poinformował Jagę, że... chce rozwodu. Młoda żona z jednej strony ucieszyła się z możliwości odzyskania upragnionej wolności, ale jednocześnie w sercu odczuła ukłucie żalu. I jak tu trafić za kobietą?
Jarogniewa wraz z Mszczujem podejmują wiele działań mających na celu wyekspediowanie niechcianego gościa tam, skąd przybył. Problem w tym, że on wcale nie zamierza się wynosić, dopóki nie odnajdzie swojej miłości. Co wymyśli nasz duet? Jak zakończą się poszukiwania ukochanej?
Akcja powieści rozgrywa się w czasie, kiedy szeptucha jest młodą kobietą i świeżo upieczoną żoną Mszczuja. Dopiero rozkręca się w swojej profesji, ale już jest poważana przez mieszkańców Bielin. Dzieje się sporo, a i humoru sytuacyjnego nie zabraknie. Zabawne dialogi, szczególnie przekomarzanki między Jagą a Swarożycem, bardzo przypadły mi do gustu. Zakończenie jest interesujące, już jestem ciekawa, co autorka wymyśli na wielki finał w ósmej części!
Polecam Wam całą serię, rzecz jasna, koniecznie we właściwej kolejności, bo seria ma ciągłość fabularną, a ja na przykład lubię wiedzieć co i jak, a nie domyślać się brakujących informacji :-)
Lekka i przyjemna lektura na zimowy wieczór pod kocykiem. I rewelacyjny prezent dla miłośniczki fantastycznych historii ze słowiańskimi wątkami. Tak, gdybym nie miała całej serii na półce, z pewnością ucieszyłabym się z takiego prezentu. Z niecierpliwością czekam na ostatni tom cyklu.
Rodzeństwo Lipowskich po raz kolejny musi zmierzyć się ze słowiańskimi demonami. Trwają gorące wakacje, ale mama musi wrócić do pracy. W związku z chorobą...
A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Ewa należy do silnego kobiecego rodu. Mimo trzydziestki na karku mieszka z matką, babką i prababką...
Przeczytane:2024-03-05, Ocena: 4, Przeczytałam,
"Mszczuj" jest kolejną, siódmą częścią serii "Kwiat paproci". Znacie, czytaliście? Tytułowy Mszczuj to jeden z wielu bohaterów, i wielu wątków pojawiających się w powieści. Narrację w utworze przejmuje Jaga i to z jej perspektywy poznajemy całą historię, co muszę przyznać, jest bardzo ciekawym doświadczeniem. Oprócz szeptuchy odnajdziemy tu wielu typowo słowiańskich postaci, jak np bogowie, słowiańskich obrządków czy wierzeń, jak np przesilenie zimowe i inne bardzo ciekawe motywy. Sama akcja jest bardzo dynamiczna, pełna przygód. Ale oprócz tej warstwy akcji spotkamy tu z perypetiami miłosnymi Jagi, Swarożyca, Mszczuja. Nie zabraknie również ciętego języka bohaterki, a co za tym idzie pewnego humoru dialogowego. A wszystko to podszyte niesamowitym słowiańskim klimatem. Fajna kreacja Jagi, która wykazała się tutaj wielką odwagą i wiedzą. Mszczuj również wypadła nieźle, chociaż dla mnie to Jaga gra pierwsze skrzypce. Zakończenie powieści bardzo interesujące i zaskakujące. I z chęcią sięgnę po kontynuację