Błyskotliwy thriller policyjny, poruszająca historia wojennego braterstwa broni oraz… najbardziej niezwykła opowieść o demencji, jaką kiedykolwiek przeczytacie! Los płata nam czasem figle. Sheldon Horowitz, były żołnierz Marines i weteran wojny w Korei, ma już 82 lata, ale właśnie teraz przeniósł się ze Nowego Jorku do Oslo. Zamieszka tu z wnuczką, która chce zaopiekować się wpadającym w demencję dziadkiem. Tymczasem Horowitz staje się świadkiem morderstwa, przed którym udaje mu się ocalić siedmioletniego chłopca. Okoliczności zmuszają go do przedzierania się z małym przez dziewiczą norweską przyrodę. W ślad za nimi rusza bezwzględny zbrodniarz wojenny z Bałkanów oraz norweska policja. Po drodze zaś niezbędne okażą się wojskowe umiejętności Sheldona – pytanie tylko, czy zdoła sobie przypomnieć triki z pola walki. Tym bardziej, że coraz częściej stają mu przed oczami obrazy z Korei oraz z Wietnamu, gdzie zginął jego syn. Jak funkcjonować w towarzystwie zmarłych, a jednocześnie ratować w teraźniejszości żywych: siebie i chłopca?
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2014-09-24
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 392
Tytuł oryginału: Norwegian by Night
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Łukasz Praski
Ilustracje:Mariusz Banachowicz
Osiemdziesięciodwuletni Żyd, niedawno owdowiały Sheldon Horowitz niechętnie przenosi się z Nowego Jorku do Oslo, aby zamieszkać ze swoją wnuczką i jej norweskim mężem. Powoli rozwija się u niego starcza demencja i coraz częściej wspomina zmarłych przyjaciół i syna, który zginął w wojnie w Wietnamie. Niespodziewanie pewnego dnia Sheldon staje się świadkiem zabójstwa kobiety i ratuje jej małego synka. Od tego momentu ich życie jest w ciągłym niebezpieczeństwie. Ich śladami podąża bałkański zbrodniarz wojenny. W obcym kraju i nie znając języka Sheldon próbuje, mimo piętrzących się na każdym kroku problemów, pomóc chłopcu.
Od pierwszej strony całkowicie zanurzyłam się w tej historii. Sheldon to człowiek nawiedzany przez duchy przeszłości i próbujący zaradzić codziennym frustracjom z powodu starzenia się. Wyrwany z ojczyzny, czuje, że jego niezależność jest zagrożona. W obcym świecie przeszłość i teraźniejszość przeplatają się ze sobą. Bez najmniejszego zawahania pomaga malcowi. Sheldon jest zepsuty i kłótliwy, ale niemożliwym jest, żeby go nie polubić, a jego głos jest wyraźnie słyszany w głowie czytelnika jeszcze przez długi czas po zakończeniu lektury. To stary, amerykański Żyd, który "zrobił to, co musiał zrobić" podczas wojny.
Wiele tu jest opowiedziane z perspektywy Sheldona. Nie jest wcale jasne jak wiele z tego co mówi czy myśli jest prawdą. Rozmowy Horowitza z martwymi i retrospekcje (prawdziwe i wyimaginowane) burzliwych punktów kulminacyjnych wprowadzają bardzo ważne i jednocześnie przerażające postacie. Siła tej książki pochodzi z tego, co dzieje się w jego umyśle. Miller ukazał za pomocą jego przeszłych doświadczeń życiowych, że człowiek musi wznieść się ponad tragedię aby utrzymać swoje zdrowie psychiczne. A poczucie winy i horror przeszłości odbijają swe piętno w teraźniejszości. Zawarte tu studium postaci powoduje, że bardziej identyfikowałam się z tym starym człowiekiem, który stara się zrozumieć zarówno teraźniejszość i przeszłość.
Relacja pomiędzy Sheldonem i chłopcem to jakby aluzja do relacji głównego bohatera i jego zmarłego syna. Oba pokolenia ciągle próbują odnaleźć jakąś wspólną płaszczyznę porozumienia. Obraz życia starca to pretekst do unaocznienia różnych problemów politycznych i społecznych mających wpływ na życie w Norwegii. Miller wprowadził mnie w temat zachowania Norwegów wobec Żydów w czasie II wojny światowej, a także w sytuację obecną w tym kraju. W książce autor porusza tematykę starzenia się społeczeństwa, wzbudza liczne refleksje na temat tożsamości i doświadczeń narodu semickiego. Dzięki niej ujrzałam dziedzictwo wojny, jej skutki dla tych, którzy walczyli. Ponadto poznałam norweską politykę imigracyjną i wizerunek starego człowieka, który pragnie zachować godność w obcym kraju.
Na koniec podkreślę, że to debiut. Dodam, że wspaniały. Książka jest tak bogata treściowo, że wymyka się wszelkim klasyfikacjom. To zapis ostatniej przygody człowieka, który wciąż próbuje pogodzić się z tragedią swego życia. To zarówno thriller jak i emocjonalna opowieść o życiu. Nieoczekiwane zwroty akcji i wzrastające napięcie. Policja, przestępcy, nieustający wyścig z czasem. I pięknie sportretowane ostępy Norwegii. Polecam.
Co się dzieje w umyśle dziecka, które jest świadkiem morderstwa swojej matki? Jaki ma to wpływ na jego przyszłość? Tego być może dowie się staruszek, który jest eks-snajperem amerykańskiej armii i w dodatku, a może przede wszystkim – Żydem. Jak to wszystko ma się do Norwegii? Tego dowiedziecie się z „Norweskich nocy” Dereka Millera.
Autor funduje nam na dzień dobry piękne tło – Norwegia, jak zresztą cała Skandynawia, jest bardzo malownicza. Nawet dla Sheldona Horowitza, który jest nowojorczykiem z krwi i kości. Nagłe zmiany w jego życiu doprowadzają do przeprowadzki z hałaśliwego i wiecznie żywego Nowego Jorku do spokojnego i wiecznie życzliwego Oslo. Ponoć starych drzew się nie przesadza? Jak Scheldon zniesie całą tą zmianę i jaki wpływ wywrze na nim obca mentalność i zupełnie inna kultura?
Dlaczego zaakcentowałam kwestię jego pochodzenia? Bo nasze pochodzenie często determinuje to kim jesteśmy, choć niekoniecznie ma ogromny wpływ na to kim się staniemy. Wszystko zależy od wielu czynników, ale nie można ujmować faktu, że na Żydów ogromny wpływ miał Holokaust, nazistowskie obozy koncentracyjne i prześladowania. Nie da się tego ukryć, ani temu zaprzeczyć. Taka była historia i to te kwestie zostają poruszone w książce w intrygujący sposób. Sheldon bowiem rozmawia w większości sam ze sobą i z duchami swojej przeszłości. Nie, to nie objaw starczej demencji, choć wielu to podejrzewa (a może jednak?). Chciał walczyć przeciw nazistom, ale był zbyt młody, by tego dokonać, zatem uznał wojnę w Korei za swoje powołanie. Potem, gdy miał już syna, wpajał mu patriotyzm i przekonanie, że trzeba walczyć. Jaki wpływ na Sheldona miała zatem jego śmierć? Czy walczy z wyrzutami sumienia, czy też próbuje ciągle usprawiedliwiać się sam przed sobą? Bogactwo wewnętrznych monologów jest tutaj niesamowitym urozmaiceniem, które nie jest absolutnie nużące – rozbiór psychologiczny tej postaci wywołuje ogrom przemyśleń i uruchamia te ośrodki w naszym mózgu, które być może były ciut zakurzone lub nigdy nie otwarte. Poznajemy wojnę z jego perspektywy, ale nigdy tak naprawdę nie wiemy, czy to tylko projekcje w jego umyśle, czy prawda.
W całym tym tle ma miejsce morderstwo. Dokładnie w tej kolejności. W tym kryminale to morderstwo schodzi na dalszy plan – pierwszy zajmuje Sheldon Horowitz, jego historia, jego próba pogodzenia się z rzeczywistością i co ważniejsze – przeszłością. To w jego wspomnieniach widzimy motyw, dla którego zajął się chłopcem, który bez tej opieki mógłby trafić w ręce swojego bestialskiego ojca. Bowiem w tej książce od razu wiemy, kto zabił. Nie żartuję. Wszystko jest podane jak na tacy w tym aspekcie. Cóż za innowacyjność! Przyznam, że ten motyw mnie zachwycił. W „Norweskich nocach” nie chodzi o łapanie zabójcy. Chodzi przede wszystkim o kontekst. Nie tylko morderstwa. Ważniejsze są tu kwestie wolności, wojny jednych narodów z drugimi, różnic kulturowych. I to wszystko podane w urzekającej otoczce skandynawskiej krainy.
Derek Miller funduje nam bardzo spójny kryminał, podsycony sporą dawką poczucia humoru (często czarnego i sarkastycznego!), co jest skarbem dla dobrej książki. Mamy do czynienia z przejrzyście zarysowanymi postaciami – Sheldon Horowitz jest Żydem z krwi i kości, ale ma w sobie też wiele moralnych dylematów. Sigrid Ødegård, nadkomisarz policji w Oslo, to kobieta nie w pełni spełniona – przynajmniej w obszarze prywatnym, bo uzyskanie stopnia nadkomisarza jest obecnie szczytem jej ambicji zawodowych. To te dwie główne postaci, wśród których, o dziwo, Sheldon jest tą dominującą, a nie pani nadkomisarz! Właśnie te cechy sprawiają, że „Norweskie noce” są bardzo wyjątkowym thrillerem – doceniam oryginalność i umiejętność połączenia wielu kwestii w taki sposób, aby Czytelnik jednocześnie wykrzesał z siebie ogromną dozę uśmiechu i przemyśleń.
Bardzo rzadko czytam książki tego typu i nie mogę ukryć, że okładka oraz opis mnie do tego zachęciły. Treść w ogóle mnie nie zawiodła. Świetny język, prosty i zwięzły. Świetna charakterystyka postaci. Doskonałe opisy . Jak dla mnie bardzo dobry kunszt autora, na pewno sięgnę po więcej jego książek.
Piękna historia , która porywa od pierwszych stron. Bardzo wiele w książce się dzieje i to właśnie jest jedną z najmocniejszych stron tej lektury.
Oprócz samej ksiażki muszę powiedzieć również o tym, że jej wydanie zachęca do czytania.
Przeczytane:2016-11-01, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016,