Niewiele wiemy o najbliższych, a pozory często mylą.
Bohaterkami powieści są trzy siostry: Ania (nauczycielka), Gosia (malarka) i Matylda (stewardesa). Pewnego dnia znika średnia z sióstr, zaczynają się więc poszukiwania w zaułkach Chełmna. Okazuje się, że Ania i Matylda
niewiele wiedzą o życiu Gosi, choć wydawało się, że mają ze sobą dobry kontakt. Każdy ślad prowadzi na manowce, odkrywając kolejną tajemnicę Małgorzaty. Czy malarka żyje? Czy jej zniknięcie jest artystycznym
happeningiem? Dlaczego tak uparcie malowała niebieskie motyle?
Autorka prowadzi czytelnika w poszukiwaniu Gosi jak przez labirynt, przypominając, że nie wszystko jest tym, czym wydaje się na pierwszy rzut oka. Jednak prawidłowa odpowiedź zazwyczaj leży w zasięgu ręki, a o
najważniejsze sprawy nie można przestać walczyć. Bo to one nadają życiu prawdziwe barwy.
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2020-02-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Anna Sakowicz bardzo upodobała sobie powieści obyczajowe. To dla tej autorki zaleta, a nie wada. Sama po raz kolejny zostałam bardzo miło zaskoczona. Otrzymałam solidną dawkę obyczaju, nic nie było przesłodzone, a coś, co pozornie wygląda dobrze, wcale takie być nie musi. Bardzo dobrze też, że ,,Niebieskie motyle", które ukazały się na rynku w 2020 roku, a zatem nie aż tak dawno, są dodatkowo opatrzone w niezły ładunek emocjonalny. Nie da się przygód trzech sióstr nie skonfrontować z własnymi problemami.
Sam tytuł wydawał mi się wymowny, myślałam, że tematyka będzie zupełnie inna. Zaskoczenie to kolejny plus dla pisarki. Ważne jest przecież, abyśmy nie czytali czegoś, co nas nudzi, co jest przewidywalne od pierwszej do ostatniej strony. W przypadku tej powieści nie ma mowy o nudzie, bardzo chciałam poznać perypetie bohaterek. Czasem sądziłam, że już docieram do prawdy, a jednak Anna Sakowicz zadbała o to, aby wyprowadzać mnie w przysłowiowe pole. To nic, wówczas cała zabawa z uważnym śledzeniem tekstu zaczynała się od nowa.
Ania, Gosia i Matylda to trzy główne bohaterki, a zarazem siostry. Kiedyś obiecywały sobie dozgonną przyjaźń i wspierały się słynnym hasłem: JEDEN ZA WSZYSTKICH, WSZYSCY ZA JEDNEGO. Młodość jednak przemija, spojrzenie na świat także. Po trzech dekadach każda z nich poszła w swoją stronę, każda zapragnęła być szczęśliwa na swój sposób. Co się jednak stanie, gdy jedna z sióstr, konkretnie Gosia, zniknie? Co więcej, Gosia jest artystyczną duszą, ma męża, a także dwójkę dzieci. Jak zareagują jej najbliżsi, gdy dowiedzą się o tym tajemniczym zniknięciu? Dlaczego Gosia w ogóle zdecydowała się na taki chaos w życiu? Cóż, ja niczego nie będę zdradzać, ale z każdym następnym rozdziałem autorka odkrywa przed nami coraz to bardziej interesujące historie, które wcześniej nie ujrzały światła dziennego przed Anią i Matyldą.
Książka ta to na pewno niesamowita okazja ku temu, by dobrze przemyśleć własne relacje rodzinne. Ważny jest stały kontakt z bliskimi- nie zaniedbujmy go, nie mówmy standardowego ,,zdzwonimy się" albo ,,kiedyś musimy się spotkać". Niestety, często okazuje się, że na rodzinne spotkania naprawdę jest już za późno i nic nie zostaje między sobą wyjaśnione. A powinno.
Bardzo zainteresowała mnie też obłuda obcych ludzi, którzy potrafią karmić się czyimś dramatem, a nawet chcą na tym zarobić (!). Gdy Gosia znika z domu, wtedy koszmar dotyczy każdego członka rodziny, a wszystkie formy odnalezienia mają być tymi skutecznymi. Lawina telefonów od obcych ludzi, którzy ponoć widzieli zaginioną bohaterkę, przyprawia czytelnika o dreszcze, ale też o coś w rodzaju odrazy. Czyżby obcy człowiek był świrem, wariatem, hieną, a nawet potworem psychicznym?
Niezapomnianym wątkiem jest też swego rodzaju magia, a konkretnie korzystanie z usług jasnowidzów czy wróżek. Sama nie wierzę w magię, jestem realistką. Mimo nazwiska Wróż nigdy nie udałam się do wróżki i prawdopodobnie tego nie zrobię. Zakładam tylko jeden wyjątek- tonący brzytwy się chwyta i w dramatycznych chwilach szuka się każdej alternatywy, by sobie pomóc. Moim zdaniem nie można takiego działania krytykować czy wyśmiewać. Dopóki sami nie znajdziemy się w takich tarapatach, nie mamy prawa na złośliwe docinki.
Bardzo się cieszę, że sięgnęłam po tę powieść. Znalazłam w niej wszystko to, czego aktualnie potrzebowałam. Wszystkie szczegóły zostały dobrze dopracowane, mam na myśli język, styl, powiązanie wątków, bardzo mocne ukazanie problemów zwyczajnej polskiej rodziny.
Polecam.
"Gdy cierpię, to płaczę. Gdy jestem szczęśliwa, to się śmieję. Pozwólmy sobie na słabości".
Życie często odziera nas ze złudzeń dotyczących tego, że dobrze znamy najbliższą sobie osobę – siostrę, brata, przyjaciółkę. Ludzie posiadają bowiem swoje tajemnice, o których byśmy ich nie podejrzewali. "Niebieskie motyle" to książka dotykająca sedna tego problemu, ale nie tylko, jak to w prozie jednej z moich ulubionych polskich pisarek.
Anna Sakowicz to absolwentka filologii polskiej, filozofii oraz edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim, a także edytorstwa na Uniwersytecie im. kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Autorka swoje teksty publikowała w prasie pedagogicznej, debiutowała zaś zbiorem humoresek pt. "Żółta tabletka". Mieszka obecnie na Kociewiu, uwielbia wędrówki po meandrach literatury, kolekcjonuje stare książki.
Ania, Gosia i Matylda to trzy siostry. Ania, najstarsza z nich jest wypaloną nauczycielką, Gosia malarką, a najmłodsza Matylda niepracującą stewardesą. Pewnego dnia, zupełnie nieoczekiwanie Gosia nie wraca do domu. Ania i Matylda postanawiają rozpocząć poszukiwania siostry, która nie mogła przecież z dnia na dzień porzucić rodziny. W trakcie śledztwa, wychodzą na jaw tajemnice, które zupełnie zaskakują bohaterki.
Po raz kolejny nie zawiodłam się na prozie Anny Sakowicz, która uraczyła mnie powieścią ukazującą blaski i cienie siostrzanej miłości, mającej zawsze charakter wielowymiarowy. Autorka tworząc pogłębione kreacje psychologiczne trzech głównych bohaterek pokazała to, jak często tworzymy nasze osądy poprzez przez pryzmat pozorów. To bowiem właśnie pozory stwarzają dla kobiet swoistą pewność tego, że doskonale się znają. Przeświadczenie to jednak dość szybko pryska niczym bańka mydlana, ukazując skomplikowane relacje, pełne niespełnionych tęsknot i marzeń. Myślę, że najbardziej intryguje w tej historii to, co niedopowiedziane, czyli wszelkie tajemnice odkrywane w toku rozwoju akcji.
Fabuła obfituje w dość głęboko ukazane relacje międzyludzkie, ale nie tylko. Anna Sakowicz przemyca do historii trzech sióstr problematykę depresji i towarzyszącej jej samotności. Autorka dosadnie wyjaśnia czym jest ta choroba, jakie symptomy jej towarzyszą, ale przede wszystkim pokazuje skalę współczesnej presji na bycie szczęśliwym. Odsłania ciemną stronę kultu wiecznego sukcesu, widocznego szczególnie w wirtualnym życiu. Warstwa ta zawiera wiele trafnych spostrzeżeń i obserwacji, które niewątpliwie dają sporo do myślenia.
Kolorem tej powieści jest oczywiście niebieski, który jak uświadomiła mnie autorka, nie jest uniwersalnie postrzegany przez wszystkich ludzi. Nie zdradzę wam oczywiście, co oznacza oryginalny tytuł tej książki, ale mogę wam powiedzieć, że każdy jej rozdział rozpoczynają parafrazy z "Boskiej komedii" Dantego, co także łączy się z samym tytułem i tajemnicą zniknięcia jednej z sióstr.
"Niebieskie motyle" to przepełniona emocjami powieść, która zabierze was w tajemnicze obszary ludzkiej duszy, ale nie tylko, gdyż razem z bohaterkami zwiedzicie także dość urokliwe miejsca Chełmna. Warto dać tej książce szansę, bo pomimo dość sztampowej okładki, może was zaskoczyć.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Niebieskie motyle to współczesna powieść obyczajowo-psychologiczna z dawką kryminału, której fabuła umiejscowiona została w Chełmie.
Ania, Gosia i Matylda to trzy siostry, które łączy silna siostrzana więź. Każda z kobiet mieszka w innym mieście, ale kilometry nie dzielą tego co je łączy. Przynajmniej tak się wszystkim wydaje. Kiedy któregoś dnia jedna z sióstr – Gosia, znika i wszelki ślad po niej ginie, pozostałe siostry postanawiają jej poszukać. Wydaje im się, że znają swoją siostrę, ale czy tak jest naprawdę? Z każdym kolejnym dniem kobiety odkrywają coś nowego, czego nie wiedziały o swojej siostrze. Każdy kolejny ślad poszukiwań okazuje się zwodniczy. Czy znana w mieście malarka, jest osobą świadomą swojego zniknięcia, czy ktoś ją pozbawił życia? Dlaczego, kiedy jeszcze była, zaczęła malować niebieskie motyle? Jakie tajemnice ukrywała przed swoimi siostrami, z którymi podpisała w dzieciństwie dokument łączący ich na wieki siostrzaną miłością.
Patrząc na okładkę, człowiek ma wrażenie, że za nią kryje się lekka, łatwa i przyjemna powieść kobieca, w której znajdzie tylko pozytywne emocje. Niestety, to iluzja.
Nie wszystko jest tym czym się wydaje.
Kto zna książki tej autorki, ten wie, że lubi ona manipulować emocjami czytelników, tak również robi w tej powieści. Tutaj humor przeplata się ze łzami wzruszenia, a fabuła od samego początku przesiąknięta jest specyficzną tajemnicą, od której nie można się oderwać. A kiedy narracja jest w pierwszej osobie czasu przeszłego i czytelnik ma wrażenie, że właśnie słucha zwierzeń kogoś bliskiego, to chyba nie muszę więcej dodawać.
Każdy rozdział poprzedzony jest tajemniczo brzmiącymi słowami - fragmentów „Boskiej komedii” Dantego, które sprawiają wrażenie pewnego rodzaju niedopowiedzenia połączonego z irracjonalnym lękiem.
Niby mamy zwyczajną opowieść, o zwyczajnych kobietach, ale historia tu opowiedziana, jest czymś w rodzaju dziennika tajemnic.
Czasami wydaje nam się, że znamy kogoś na wylot, ponieważ jesteśmy z tą osobą blisko spokrewnieni czy zaprzyjaźnieni, ale tak naprawdę to nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile tajemnic kryje w sobie ta osoba i dlaczego nigdy nie podzieliła się nimi z nami. Ale czy my sami jesteśmy na tyle otwarci, aby nie chcieć czegoś zatrzymać tylko dla siebie? Od czego to zależy? Od braku zaufania? Od osobowości?
Czasami dopiero w obliczu dramatu czy jakiegoś nieszczęścia zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo tęsknimy, jak bardzo zależy nam na danej osobie i chociaż wcześniej nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy pogrążeni we własnym życiu, we własnych problemach dnia codziennego, nagle otwierają nam się oczy i zaczynamy widzieć coś, czego wcześniej nawet nie dostrzegaliśmy. I wszelkie zakłócenie naszej „normalności” nagle zaczyna obrastać grubą warstwą niepewności i strachu. Zaczynamy bać się o kogoś, kto powinien być zdrowy i szczęśliwy, bo my tego chcemy.
Ta książka to piękny przewodnik po uczuciach, ale nie tych widocznych, namacalnych i powszechnych, ale o tych ukrytych gdzieś głęboko w człowieku, który nawet często nie zdaje sobie sprawy z tego, że one tam są.
Ludzie często bagatelizują pewnego rodzaju oznaki chorób. Kiedy ktoś jest smutny, zdołowany, przygnębiony, nie chcą widzieć tego smutku i starają się wypędzić go nic nie znaczącymi dla tej osoby słowami czy gestami. Często śmieją się z niej, upokarzają mówiąc, aby przestała się „mazać i wzięła w garść”, nie zastanawiają się, że to może nie jest tylko zwykły smutek, że to coś dużo gorszego, co może doprowadzić do prawdziwej tragedii.
Depresja.
Co to takiego jest? To lenistwo ciała i umysłu? To lekceważenie otoczenia? To udawanie?
Niewiele osób tak naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką siłą dysponuje ta depresja, jak potrafi zniszczyć człowieka i odsunąć go nawet od tych, na których mu zależy. Z największej gwiazdy potrafi zrobić „śmiecia”, który fałszywym uśmiechem i fałszywym zachowanie maskuje ten swój śmietnik jaki powstał w jego głowie.
Myślę, że ta książka wiele osób skłoni do myślenia. Pobudzi refleksje, ale dzięki temu zrobi też wiele dobrego. Jeśli chodzi o mnie, to w trakcie czytania tej powieści byłam u mojej siostry, z którą widuję się ZBYT rzadko, rozmawiałyśmy na temat fabuły kilka godzin i… doszłyśmy do wniosku, że jest nas w tej książce wiele.
Jestem pewna, że niejedna kobieta i niejeden mężczyzna odnajdzie cząstki siebie wśród bohaterów tej lektury, bo nie tylko depresja jest tutaj problemem. Depresja, która jest skutkiem samotności w tłumie. Ilu z nas wygląda na szczęśliwych zadowolonych z życia, uśmiechniętych kiedy wymaga tego okoliczność, a w środku ledwo udaje mu się unosić ciężki głaz życia.
Autorka w bardzo ciekawy sposób pokazała różne osobowości kobiet, przedstawiła ich przemyślenia i fakty dotyczące życia, w połączeniu z pewnego rodzaju ukrytymi tęsknotami za drugim człowiekiem, ale i za niespełnionymi marzeniami. Dzięki tym kobietom właśnie, ta książka nie jest nudna, bo nie zawsze ciekawa fabuła idzie w parze z nietuzinkowymi bohaterami.
Wbrew temu, co widzimy na okładce, ta książka nie jest lekką powieścią; ta uśmiechnięta pani być może wcale się nie uśmiecha, być może między uśmiechami połyka łzy.
Polecam tę książkę osobom, które gustują w dobrej literaturze. Nie powiem, że polecam ją paniom w wieku od… do…, bo polecam ją również panom, bowiem mamy w niej również drugoplanowe męskie postaci, które w pewnym stopniu mają wpływ na fabułę.
Ale zanim sięgniecie po tę książkę, zarezerwujcie sobie czas, bo trudno będzie się oderwać od jej stron. Odrobina tajemnicy, w połączeniu z odrobiną kryminału i szczyptą romansu, doprawiona spora dawką psychologii… trzeba czegoś więcej?
Czytelnik wraz z siostrami i przyjaciółką Gośki artystką Michaliną szuka zaginionej. Znalazł się „w labiryncie ludzkich spraw” i musi się zmierzyć z prawdą, trudnymi decyzjami, niewygodnymi prawdami. Siostry nie są do końca szczere wobec siebie. Ich relacje od lat mają dziury. Żadna z nie chce się przyznać do problemów. Każda przez całe życie coś ukrywa przed resztą, a niby znają się jak łyse konie. Stąd niejasności, złość, pretensje. Nie wszystko jest tym, czym się wydaje być w pierwszej chwili. Z pozorów wysnuwane są straszne hipotezy... Autorka ukazała mobilizację rodziny w obliczu zniknięcia jednego z jej członków i prawdopodobnie grożącego mu niebezpieczeństwa. Maluje jednocześnie kilka obrazów typów ludzkich i ich postawy w danej sytuacji. Dobierając odpowiednie cechy charakteru i ubierając je w emocje, tworzy złożone obrazy bohaterów z pierwszego i drugiego planu. Emocje przeplatają się w książce niczym nitki w kolorowej dzianinie – złość i lęk mieszają się z nadzieją, strach z tęsknotą, bunt z płaczem i stagnacją. Reakcje dzieci na zaginięcie matki są różne. Im najtrudniej zrozumieć zachowanie dorosłych, zwłaszcza matki.
Książkę czytałam z niesłabnącym zainteresowaniem dzięki intrygującej i nieprzewidywalnej fabule pełnej tajemnic i komplikacji oraz temu, że dałam się wciągnąć w poszukiwania. Razem z Anką i Matyldą odkrywałam elementy łamigłówki zaginięcia artystki oraz urok miasteczka. Wprawdzie to powieść obyczajowa, lecz autorka wprowadziła do niej elementy kryminalne, doprawiła to nutą sensacji i grozy, dozując napięcie i stopniowo odkrywając prawdę. Dodatkowo do całości wplotła cechy powieści psychologicznej, stwarzając niezwykły klimat. Niejako przy okazji uwrażliwia czytelnika na pierwsze objawy depresji.
Niebieski jak niebo. Nie bo nie. (s. 129)
Metaforyczny tytuł wiedzie czytelnika poprzez poszukiwania o budowie oka i widzeniu barw, istocie niebieskości, kolorze niebieskim i niebieskich motylach. Wyłaniają się one z okładki, obrazów i gablotek. Autorka pokazuje ich piękno, pod którym ukryła dramat malarki, jej największą tajemnicę. Stopniowo go ujawnia, pozwalając zgłębić zawiłości artystycznej duszy.
Opowieść o rodzinie i problemach życiowych, dziurawych jak sito relacjach rodzinnych ubranych w standardowe i uspokajające słówka, walce o najważniejsze sprawy w życiu i dramacie malarki Anna Sakowicz ukryła w przepięknej okładce i podpisała optymistycznym tytułem Niebieskie motyle. Stworzyła pozory. Bo i o pozorach jest ta książka. Jak one mylą, o tym lepiej przekonać się na kartach literackiej opowieści niż zbyt często w realnym życiu. Chodzi o uczciwość i o to, by potem nie okładać się słowami.
Świat może być pełen niespodzianek, jeśli tylko potrafimy się na nie otworzyć. Przekonuje się o tym bohaterka książki, Janka, której życie zawirowało...
Agata z małymi przeszkodami realizuje kolejne punkty planu. Chce przecież być jak Bridget Jones. Nie udało się jej schudnąć, nie znalazła jeszcze mężczyzny...
Przeczytane:2020-03-01,
Nic tak w życiu nie myli jak pozory
Choć nie chcemy w to uwierzyć, choć wydaje nam się to bardzo mało prawdopodobne często żyjemy w świecie pozorów. Za oczywiste przyjmujemy to, co jest nam na rękę, w co jest nam wygodnie wierzyć i przyjmować za pewnik. Pozory mylą jak nic na świecie. Nie raz w życiu bywa tak, że wpędzają nas w ślepą uliczkę. Stawiają pod ścianą i przewracają nasz świat do góry nogami. Jak się przed tym bronić? Pewnie w sprawach oczywistych trzeba być bardziej czujnym, ale tak naprawdę przed pozorami nic nas skutecznie nie obroni.
"Niebieskie motyle" to najnowsza powieść Anny Sakowicz. Jej głównymi bohaterkami są trzy siostry. Każda z nich jest dorosła i ułożyła sobie życie osobiste. Każda mieszka w innej miejscowości, jedna w innym kraju. Ich kontakty osobiste i wzajemne relacje nie są złe, ale już nie tak bliskie jak wtedy, gdy mieszkały pod jednym dachem. Pewnego dnia okazuje się, że jedna z nich, Gosia znika bez śladu. Rozpływa się niczym duch. Zawiadomione o tym zdarzeniu Ania i Matylda przyjeżdżają do Chełmna. Rozpoczynają się poszukiwania, a wraz z nimi rozpoczyna się odkrywanie tajemnic i sekretów, których jak się okazuje jest kilka.
Co stało się z Gosią? Czy jej zniknięcie ma związek z jej profesją? Co było przyczyną malowania przez nią motyli w kolorze niebieskim?
"Niebieskie motyle" to moje pierwsze spotkanie z prozą Anny Sakowicz. Moje wrażenia po lekturze są jak najbardziej pozytywne, a czytanie było prawdziwą przyjemnością. Książka dostarczyła mi wiele przyjemnych chwil, a w trakcie lektury cały czas był obecny dreszczyk emocji, który niesamowicie drażnił moją ciekawość, co nie ukrywam bardzo lubię. Szybko, właściwie od samego początku dałam się wciągnąć świetnie skonstruowanej fabule, która niesie w sobie mnóstwo niespodzianek. W powieści ciągle coś się dzieje, stale coś się komplikuje. Pozory non stop mylą, a bohaterowie są zaskakiwani. Sprawdza się stara, choć czasem niewygodna prawda, że rzadko kiedy znamy kogoś na wylot, a każdy z nas miewa swoje tajemnice i grzeszki obciążające jego sumienie. Gosia, która wiedzie tylko na pozór uporządkowane życie ma swoje sekrety. Udaje przed całym światem, ale w duszy jest rozbita i rozdarta. Jej poszukiwania odkrywają jej problemy, jej prawdziwe "ja". Zaginiona bohaterka nie jest kryształowa, a jej życie okazuje się skomplikowane.
Anna Sakowicz napisała świetną książkę, która bardzo szybko omotuje czytelnika i mocno przyciąga jego uwagę. Trudno się od niej oderwać, a nic w jej konstrukcji nie jest przewidywalne i sztampowe. Z treści wieje świeżością i oryginalnością. To nie jest typowa obyczajówka z wątkiem sensacji. Dużo w niej z thrillera i lektury psychologicznej. Jej lektura pozwala na podróż w głąb kobiecej a zarazem artystycznej duszy, która ma swoje zawiłości.
Tytuł czyta się szybko, a w trakcie lektury odczuwa się niesamowity klimat. Jest w nim coś niepokojącego, coś nerwowego i trudnego do zdefiniowania. Książka z pewnością Was nie znuży i nie rozczaruje. Polecam zapoznanie się z sekretami tajemniczej malarki. Miłej lektury.