W "(Nie)młodości" po raz trzeci splatają się losy bohaterów sagi Nataszy Sochy. Tym razem muszą zmierzyć się z kolejnym fetyszem naszych czasów - młodością, zachowywaną wbrew rozsądkowi i za każdą cenę. Starość nie zdobywa lajków. Siwa nitka we włosach, zmarszczki wokół oczu i doświadczenie budzą co najmniej lekceważenie, częściej niechęć, czasem też wstręt. Ale jak w dwóch poprzednich powieściach - "(Nie)miłości" i "(Nie)piękności" - z przewrotnym ,,nie" w nawiasie - i tym razem zakończenie całkowicie was zaskoczy.
Klarysa większość życia ma już za sobą, ale kiedy trafia do domu opieki, rozpoczyna walkę nie tylko z atakującą ją chorobą, ale i ze starością.
Marta jest trzydziestolatką, właśnie traci pracę i wieloletnią przyjaźń. W desperacji chwyta się wszystkiego i chociaż nie lubi starych ludzi, podejmuje się pracy w domu opieki.
Benedykt to 28-letni nauczyciel tańca. Jego uczniami są seniorzy, którzy dzięki muzyce i ruchowi odzyskują nie tylko chęć do życia, ale i zyskują umiejętność pokonywania słabości. Ruch wyzwala ich od narzuconych przez codzienność granic. Pozwala je przekraczać, daje wolność i przepustkę do ostatnich chwil szczęścia.
Czy dialog między starością a młodością jest możliwy?...
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2019-08-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
"Starość ma to do siebie, że pakuje się niepytana. Zaznacza swoją obecność coraz mocniej z każdym kolejnym rokiem, "
Niby każdy wie, że się starzeje. Jedni przyjmują to spokojnie, innym trudo się przestawić na inne tory. Inaczej wygląda rzeczywistość w gronie rodziny, inaczej w domu opieki. A jak się to ma z Klarysą - bohaterką tej powieści? I co mogą wiedzieć takie trzydziestolatki jak Marta?
Naprawdę warto przeczytać
W "(Nie)młodości" po raz trzeci splatają się losy bohaterów sagi Nataszy Sochy. Tym razem muszą zmierzyć się z kolejnym fetyszem naszych czasów – młodością, zachowywaną wbrew rozsądkowi i za każdą cenę. Starość nie zdobywa lajków. Siwa nitka we włosach, zmarszczki wokół oczu i doświadczenie budzą co najmniej lekceważenie, częściej niechęć, czasem też wstręt. Ale jak w dwóch poprzednich powieściach – "(Nie)miłości" i "(Nie)piękności" – z przewrotnym „nie” w nawiasie – i tym razem zakończenie całkowicie was zaskoczy.
Klarysa większość życia ma już za sobą, ale kiedy trafia do domu opieki, rozpoczyna walkę nie tylko z atakującą ją chorobą, ale i ze starością.
Marta jest trzydziestolatką, właśnie traci pracę i wieloletnią przyjaźń. W desperacji chwyta się wszystkiego i chociaż nie lubi starych ludzi, podejmuje się pracy w domu opieki.
Benedykt to 28-letni nauczyciel tańca. Jego uczniami są seniorzy, którzy dzięki muzyce i ruchowi odzyskują nie tylko chęć do życia, ale i zyskują umiejętność pokonywania słabości. Ruch wyzwala ich od narzuconych przez codzienność granic. Pozwala je przekraczać, daje wolność i przepustkę do ostatnich chwil szczęścia.
Czy dialog między starością a młodością jest możliwy?...
"Starość ma te same apetyty co młodość, tylko nie te same zęby." - M. Samozwaniec
Czy dla Was jest starość? Czy o starości świadczy nasza metryka urodzenia? A jeśli w środku wciąż czujemy się jakbyśmy byli młodzieniaszkami? A może wstydzimy się jednego i drugiego? Osobiście uważam, że powinniśmy przede wszystkim czuć się dobrze z samym sobą i nie przejmować się tym: "bo co ludzie powiedzą?". Ludzie nie przeżyją za nas życia?
Natasza Socha porusza w swojej powieści problemy, które mogą dotyczyć każdego z nas. Z pewnością duża część społeczeństwa źle znosi przemijanie, starzenie się, obserwowanie jak z roku na rok przybywa zmarszczek, siwych włosów na głowie czy niedoskonałości ciała. W zasadzie wszędzie możemy zaobserwować ludzi, którzy za wszelką cenę próbują zatrzymać czas, by jak najdłużej wyglądać młodo i świeżo. Niestety często odnoszą odwrotny skutek.
"Szacunek należy się komuś, kto na niego zasługuje. Siwa głowa nie może być jedynym powodem."
Autorka wyraźnie kreśli różnice tego, jak świat postrzegają ludzie młodzi, a jak starsi. Ich poglądy na wiele spraw związane z młodością dotyczą nie tylko różnic pokoleniowych, ale wyznawanych wartości czy podejmowanych decyzji. Jednakże pomimo tego co ich dzieli, można znaleźć podobieństwa. Zarówno jedna, jak i druga strona może spróbować wymienić się między sobą doświadczeniami. Czy jest możliwe, że ich punkt widzenia spotka się gdzieś pośrodku? Uważam że dialog między starością a młodością jest jak najbardziej możliwy. Wystarczy dobra wola obu stron, a przede wszystkim otwarcie się na drugiego człowieka. Ta historia dobitnie pokazuje, iż mimo, że starsze osoby muszą mierzyć się z wieloma ograniczeniami, to nadal mają wiele do zaoferowania światu.
"Młodość ma to do siebie, że jest bezczelna."
Uwielbiam swobodny, ironiczny, sarkastyczny język i styl, jakim posługuje się autorka. Fragmenty książki mogłabym przytaczać bez końca. To prawdziwa skarbnica trafnych spostrzeżeń otaczającej nas rzeczywistości. Autorka obala pewne mity, które przez lata narosły i kolejne pokolenia je powielają. Zakończenie zaś zaskakuje, zmusza do refleksji i wyciągnięcia własnych wniosków.
"Człowiek pogłaszcze po głowie, przytuli, a potem kopnie w dupę…"
"(Nie)młodość. Czy kobiecość ma termin ważności?" to powieść, która stawia młodość w zupełnie innym świetle, ale wciąż prawdziwym. To książka skłaniająca do rozmyślań nad przemijaniem oraz prowadząca do konkluzji, że nic nie jest nam dane na zawsze. Pozytywna energia, wzruszenie, humor i dobra lekcja przypominająca co w życiu najważniejsze - to wszystko znajdziecie na kartach tej książki. To lektura, która dotyczy każdego z nas, jeśli nie teraz, na pewno za jakiś czas. Polecam!
„(Nie) Młodość. Czy kobiecość ma termin ważności?” Nataszy Sochy to już trzecia część cyklu „NIE”. Poprzedniczki były pełne polotu, mądrych i nie pozbawionych ironii uwag oraz wniosków. I tym razem autorka idzie w ten sam deseń, zestawiając ze sobą młodość i starość.
W „(Nie)młodości” po raz trzeci splatają się losy bohaterów sagi Nataszy Sochy. Tym razem muszą zmierzyć się z kolejnym fetyszem naszych czasów – młodością, zachowywaną wbrew rozsądkowi i za każdą cenę. Starość nie zdobywa lajków. Siwa nitka we włosach, zmarszczki wokół oczu i doświadczenie budzą co najmniej lekceważenie, częściej niechęć, czasem też wstręt. Ale jak w dwóch poprzednich powieściach – "(Nie)miłości" i "(Nie)piękności" – z przewrotnym „nie” w nawiasie – i tym razem zakończenie całkowicie was zaskoczy.
Klarysa większość życia ma już za sobą, ale kiedy trafia do domu opieki, rozpoczyna walkę nie tylko z atakującą ją chorobą, ale i ze starością.
Marta jest trzydziestolatką, właśnie traci pracę i wieloletnią przyjaźń. W desperacji chwyta się wszystkiego i chociaż nie lubi starych ludzi, podejmuje się pracy w domu opieki.
Benedykt to 28-letni nauczyciel tańca. Jego uczniami są seniorzy, którzy dzięki muzyce i ruchowi odzyskują nie tylko chęć do życia, ale i zyskują umiejętność pokonywania słabości. Ruch wyzwala ich od narzuconych przez codzienność granic. Pozwala je przekraczać, daje wolność i przepustkę do ostatnich chwil szczęścia.
Czy dialog między starością a młodością jest możliwy?...
„(Nie) Młodość. Czy kobiecość ma termin ważności?” pokazuje jak bardzo różnią się poglądy i postrzeganie świata przez ludzi młodych i starszych. Jest i sporo trzeba to przyznać. Ale pomiędzy tymi różnicami autorka znalazła luki i właśnie to jest największą wartością tej powieści według mnie.
Różnice pokoleniowe, rozbieżności w pragnieniach, odmienne wartości i kompletnie różne postępowanie – nie muszą wcale odgradzać ludzi od siebie.
Autorka odnajdując luki pokazuje bowiem, że pomiędzy tym wszystkim jesteśmy w stanie znaleźć także podobieństwa, że jesteśmy wstanie uczyć się od siebie nawzajem życia.
Czy ludzie młodzi zawsze mają rację?
Czy nie warto byłoby skorzystać z doświadczenia życiowego osób starszych?
Czy nasze babcie i dziadkowie nie mogą nauczyć się czegoś wartościowego od nas?
Czy nasze marzenia i pragnienia są aż tak od siebie różne?
A może to tylko strach ma wielkie oczy? Bo przecież i jedni i drudzy mu ulegają.
W „(Nie)młodości” okazuje się również, że obie główne bohaterki łączą się w jakiś sposób z bohaterami poprzednich części cyklu.
Klarysa to nie kto inny, a ta "niewinna" starsza kobieta, która potrąciła Cecylię z pierwszej części. Natomiast Marta powiązana jest z postacią pięknej Pauliny z drugiej części serii. To bardzo symboliczny zabieg.
Ale w moim mniemaniu bardzo znaczący - pokazuje, że świat mimo różnic dotyczących praktycznie wszystkiego, wcale nie jest taki wielki i wszystko to, czego dotyka w tym cyklu autorka łączy się ze sobą we wszechświecie.
Natasza Socha całym cyklem „Nie” zdobyła moje czytelnicze podwoje do tego stopnia, że teraz w jej powieściach będę zawsze szukała życiowych refleksji oraz rozważania wszelakich poglądów.
Cały cykl to książki napisane z rozwagą, pomysłem i obalają pewne mity oraz schematy na zasadzie kontrastowania różnych zjawisk, poglądów czy utartych ludzkich działań.
To naprawdę książki warte przeczytania.
Warte rozważenia – bo prowadzą faktycznie do wielu przemyśleń i potrafią namącić w głowie, w nierzadko siedzi nam zakorzenione i skostniałe postrzeganie otaczającego nas świata.
Ale żeby nie było, że jest tylko refleksyjnie i poważnie, to zapewniam Was, że autorka zadbała w powieści „(Nie) Młodość. Czy kobiecość ma termin ważności?” o dobry humor i pełne trafności ironiczne uwagi. Będzie zatem tak, że podczas lektury nie raz i nie dwa kąciki waszych ust uniosą się w górę, bądź wybuchniecie śmiechem.
Jeśli zatem ciekawią Was z pozoru proste zjawiska, takie jak młodość i starość, piękno i brzydota, miłość i przyzwyczajenie – to zdecydowanie powinniście sięgnąć po cały cykl „Nie”.
To powieści, które trzeba przeczytać, przemyśleć, przeanalizować i wyciągnąć dojrzałe wnioski wobec tematów poruszanych przez autorkę.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edipresse Książki.
https://przeczytajka.blogspot.com/2019/08/nie-modosc-czy-kobiecosc-ma-termin.html
Imię Lena powstało ze zdrobnienia Heleny i Magdaleny. Mgła jest mieszanką powietrza i wody. Ten dualizm wpływa na całe życie głównej bohaterki. Jest...
Klara - poznańska detektyw zajmująca się starymi, nierozwiązanymi sprawami - i jej nowy partner w śledztwach - Antoni, policjant przysłany z Warszawy -...
Przeczytane:2020-05-29, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku (100), Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
"(Nie) młodość" Nataszy Sochy to kolejna powieść autorki skupiająca się na przeciwnościach - tym razem w szranki stają młodość i starość. Ich przywileje, obowiązki, radości, smutki... Czy w każdym wieku można być szczęśliwym i potrzebnym?
Klarysa ma siedemdziesiąt cztery lata, z zastrzeżeniem, że czuje się na co najmniej trzydzieści mniej. Twierdzi, że starość przyszła do niej znienacka i narzuciła sukienkę ze zmarszczkami. Z chwilą, gdy Maciek - wnuk z którym mieszkała - otrzymuje stypendium w Londynie, Klarysa z bólem serca zgadza się zamieszkać w prywatnym domu opieki - Hebe. Nie chce mieszkać z synem a początki jej demencji stają się coraz bardziej dokuczające. Kobieta marzy, by jeszcze kiedyś zatańczyć tango, nie chce czuć się jak staruszka w szarych ubraniach, która już tylko czeka na śmierć.
Marta ma trzydzieści jeden lat i teoretycznie życie przed sobą. Jednak wspólniczka w zakładzie kosmetycznym ją oszukała i Marta została z niczym. Świat się jej zawalił, bo nie chce wrócić na garnuszek rodziców a poszukiwanie odpowiedniej pracy wcale nie jest łatwe. Z wypiekami na twarzy staje się ekspertką w sklepie z gadżetami erotycznymi na pół etatu a drugie pół będzie spędzała ze staruszkami w Hebe. Czy utrzyma tę pracę skoro nie lubi starości?
"Kradła wspomnienia, zamazywała obrazy z przeszłości, chowała nazwy i imiona, ukrywała wydarzenia, które były (...) ważne." *
[o demencji]
W Hebe krzyżują się ścieżki Klarysy, Marty i Benedykta - nauczyciela tańca. Klarysa tłumaczy negatywnie nastawionej Marcie, że starsi ludzie nie są gorsi, że potrzebują nie tylko kredek, ale też tańca, kursu gotowania czy klubu książki. Janina z kolei udowadnia Marcie, że w 'tym' wieku też można mieć super umiejętności. Liczne rozmowy z Klarysą sprawiają, że młoda kobieta coraz bardziej rozumie swoich podopiecznych i nawiązuje z nimi szczególne więzi.
Benedykt pragnie leczyć tańcem. Twierdzi, że taniec stymuluje mózg, pobudza wydzielanie endorfin, które wywołują u nas szczęście. Jego zadaniem jest spowodowanie, by mieszkańcy Hebe wytańczyli to, co ich boli, nie chodzi o nauczenie się układów.
Powieść jest nie tylko pięknym hołdem dla osób starszych, rodziców, dziadków, ale również dowodem na to, jak bardzo demencja i podobne jej choroby sprawiają, że już po minucie człowiek nie pamięta podstawowych rzeczy. Autorka pokazała, że starością nie można się zarazić i że jest ona stanem umysłu, bo w wielu przypadkach ciało jeszcze wiele może.
Natasza Socha opowiedziała nam kilka historii, każdy bohater ma inną. Każdy chciałby się czymś wyróżniać. Każdy próbuje po swojemu wpasować się w nową rzeczywistość, współmieszkańców, wspólne posiłki i zmieszczenie swojego dobytku w jednym pokoju. W książce pada wiele mądrych stwierdzeń - by młodzi nie decydowali za starszych i nie odbierali im możliwości ubierania się w kolorowe i nieworkowate ubrania. Ludzie starsi mogą z kolei służyć nam swoimi radami, podzielić się pomysłami, obyśmy tylko zechcieli ich posłuchać.
Dzięki naprzemiennej narracji Klarysy i Marty poznajemy grzechy młodości i starości z ich perspektywy. Co myślą o przywilejach swojego wieku, co przeszkadza im w wieku tej drugiej osoby. Czy możliwe jest życie w przyjaźni, bez pretensji, bez uprzedzeń? Przekonajcie się ile niespodzianek czeka na Was w tej książce, do tej podróży w czasie między młodością a starością, nie jest potrzebny bilet.
"Starsi ludzie są trochę jak przywiędłe kwiaty i naszym zadaniem jest wyczarować z nich
jeszcze odrobinę zapachu." **
Podsumowując - "(Nie) młodość" to opowieść o starości, której nie da się ukryć. O młodości, która nie zawsze akceptuje starość. O bezrobociu, samotności, oszustwie, przyjaźni, motywacji do życia, wizualizowaniu siebie, spotkaniach po latach oraz o utracie złudzeń. A przede wszystkim o tym, że nie każdy z nas czuje się na tyle lat, ile pokazuje nasz PESEL. Ludzie starsi też miewają pasje, marzenia, chcą wychodzić do kina, kawiarni, na spacer czy raz jeszcze zatańczyć, tak prawdziwie poczuć się gwiazdą parkietu. Polecam!
* N. Socha, "(Nie) młodość", Edipresse Książki, Warszawa 2019, s. 15-16
** Tamże, s. 138