Nie gaś światła

Ocena: 5.36 (22 głosów)

W wigilijny wieczór Christine Steinmayer, znana dziennikarka radiowa, wybiera się na pierwsze spotkanie z rodzicami narzeczonego. Przed wyjazdem znajduje w swojej skrzynce na listy osobliwy list. Jest to anonim, w którym ktoś informuje ją, że zamierza popełnić samobójstwo. Pomyłka? Niewczesny żart? Wokół kobiety zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Ktoś próbuje ją zaszczuć, odizolować od otoczenia, doprowadzić do obłędu. W tym samym czasie komendant Martin Servaz, który po traumatycznych przejściach przebywa w ośrodku dla policjantów w depresji, także otrzymuje niezwykłą przesyłkę: magnetyczny klucz do hotelowego pokoju i bilecik z datą i godziną spotkania. Perspektywa nowego śledztwa wyrywa policjanta z letargu. Czy coś łączy te dwa wątki? Powieść Bernarda Miniera to opera w trzech aktach. Dyskretny dyrygent buduje tempo, krok po kroku prowadząc czytelnika w sam środek piekła psychologicznych manipulacji i do samego końca toczy z nim pełną napięcia grę.

Bernard Minier - dorastał u stóp Pirenejów. Jest laureatem wielu konkursów na opowiadania.

Informacje dodatkowe o Nie gaś światła:

Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2014-10-10
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-7818-606-9
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: N'eteins pas la lumiere
Język oryginału: francuski
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Ilustracje:Michał Pawłowski/ Alamy/ BE&W/ John Dalton

więcej

Kup książkę Nie gaś światła

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Nie gaś światła - opinie o książce

Avatar użytkownika - Mamut
Mamut
Przeczytane:2017-06-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie 2017 - 52 książki,

Niepokojacy list to zaledwie początek koszmaru, jaki czeka Christine. Potem są: telefon w trakcie audycji na żywo, mocz na wycieraczce, śmierć psa i bezdomnego, oskarżenia o pobicie i molestowanie stazystki, słowem- ktoś niszczy życie młodej kobiety. Początkowo myślałam, że to sprawka Leo, ale akcja robi obrót o całe 180stopni. Uwielbiam takie zwroty akcji!

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ivy
Ivy
Przeczytane:2017-01-19, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2017 ,
'' Nie gaś światła '' , to już trzecia świetna pozycja pana Bernarda Miniera którą miałam przyjemność przeczytać . Przyznaję z uznaniem że książka trzyma porządny poziom swoich poprzedniczek . Ucieszyłam się ze spotkania na kartach tej wyśmienitej lektury dobrego znajomego Martina Servaza , co prawda mocno '' nadszarpniętego '' po poprzednich ciężkich przecież śledztwach i przebywającego obecnie w ośrodku dla depresyjnych policjantów , w którym to miejscu koszmarnie się nudzi i nie bardzo chce się integrować z innymi pensjonariuszami , ale przecież wciąż żywego i fizycznie zdrowego . Jednak i w takim miejscu policjant nie nudzi się zbyt długo . Przestępcy przecież nie śpią , ani nie zasypują gruszek w popiele . Pewnego dnia Servaz otrzymuje magnetyczny klucz do pokoju w hotelu i propozycję spotkania w tymże miejscu . Dowiaduje się że pokój ów zarezerwowany jest właśnie na jego nazwisko , a co bardziej ciekawe , że w tym właśnie pokoju jakiś czas temu popełniła samobójstwo pewna artystka . Nasz policjant nie byłby przecież sobą , gdyby nie zaczął '' grzebać się '' w tej sprawie , dochodzić , wypytywać i sprawdzać . Tym to sposobem w niedługim czasie trafia na ślad pewnego kosmonauty który ma do opowiedzenia bardzo ciekawą historię . Jednocześnie autor przedstawia nam drugą główną bohaterkę Christine Steinmayer , kobietę która mieszka sama z psem i jest prezenterką radiową . Jest '' głosem '' swojej stacji i wydaje jej się że wszyscy ją lubią i podziwiają . Christine ma też swoją tajemnicę rodzinną , którą to pisarz nam bardzo powoli i w kawałeczkach dawkuje . Ale nic w tym dziwnego , gdyż nie o losach rodzinnych tej pani jest ta opowieść . A o czym jest ? Przede wszystkim o stalkingu i to takim w wersji mocno hardkorowej . A zaczyna się tak niewinnie ot , jakaś wiadomość w skrzynce sprawiająca wrażenie że wrzucona tam została przez pomyłkę , a potem zaczyna się prawdziwe piekło . Bałam się razem z Christine jak sobie próbowałam wyobrazić że ktoś pod moją nieobecność był w moim mieszkaniu i nie , wcale nie narobił mi bałaganu i nie ukradł czegokolwiek , tylko na przykład , nasikał na wycieraczkę ! wyobrażacie sobie coś takiego ? Ale za to jakby w zamian ten ktoś zostawia włączoną płytę z operową arią . Ale to też jeszcze nie było najgorsze , to jeszcze nie ta część hard . W sumie dla mnie najgorsze było to że nikt pani redaktor nie wierzył , dostawała cięgi tak bolesne że została w końcu samiusieńka , wyrzucona z pracy , upokorzona przez stażystkę i odepchnięta przez narzeczonego . Ktoś naprawdę usilnie , bardzo usilnie starał się wpędzić kobietę w obłęd . Kto i dlaczego ? długo nie wiadomo . Tropy i podejrzenia ją ciągle zmieniane i odtrącane , to znowu przybliżane . Nieźle mi autor nakręcił w głowie :) Zanim wszystko zostało wyjaśnione . Czytałam tę książkę i czułam się tak jakbym jeździła na naprawdę szalonym rollercoasterze , serce raz w gardle raz uciekało w pięty z emocji . Pan Minier jest prawdziwym profesjonalistą . Wszystko w tej historii jest dokładnie dopracowane i cała akcja i postacie pod każdym względem . Końcówka trochę inna niż się spodziewałam , ale to nie znaczy że gorsza . Pozostaje mi tylko poczekać na okazję przeczytania następnej książkę tego autora z nadzieją że i w niej wysoki poziom zostanie utrzymany .
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2017-03-23,
Puszcza Białowieska, zamieć. Mężczyzna z psem przedziera się przez zaspy, szukając drogi do szałasu, drogę oświetla mu delikatny blask księżyca. To komisarz Servaz i jego wierny pies Rex - co robią w skutej lodem wschodniej Polsce? Być może dowiedziałabym się, gdyby nie fakt, że nieświadomie zaczęłam czytać serię książek z Martinem Servazem od ostatniej - trzeciej części. Brawo. Książka jednak nie zachwyciła mnie na tyle, żeby porzucić lekturę i zacząć od początku, lub ewentualnie kiedyś nadrobić zaległe pozycje. Chociaż - nie było najgorzej. Posłuchajcie: Kiedy Servaz w końcu dociera do szałasu, z daleka dostrzega otwarte drzwi. To co w środku zastaje, burzy jego świat na drobne kawałki - Marienne nie żyje. Jej nagie ciało leży na drewnianym stole pośrodku szałasu, a ciepła, jeszcze parująca krew spływa na podłogę. Policjant dostrzega wyjęte z klatki piersiowej serce... Wie, że mordercą jest Hirtmann, jest tego pewien. Rex zaczyna być niespokojny, tuż obok chaty słychać wycie. Zostali otoczeni przez wilki - wygłodniałe leśne bestie wywęszyły łatwy łup. Jak zakończy się ten koszmar? Spokojnie - to dopiero pierwszy rozdział (a właściwie akt), a autor szykuje dla nas jeszcze wiele zaskakujących rozwiązań. Wydarzenia śledzimy naprzemiennie oczyma dwójki bohaterów - ofiary: Christine i policjanta: Servaza. Moglibyście pomyśleć, że wspomniany gliniarz prowadzi dochodzenie związane z wymienioną wcześniej kobietą. Nic bardziej mylnego, poznają się tuż przed końcem! O co więc w tym wszystkim chodzi? Martin Servaz jest cierpiącym na głęboką depresję byłym policjantem, zamieszkującym w specjalnym ośrodku dla emerytowanych funkcjonariuszy. Personel i rezydenci nie darzą go zbytnią sympatią, a najbliższą mu osobą jest odwiedzająca go czasami córka - Margot. Martin po swojej stronie ma również dawnego współpracownika - partnera Vincenta Esperandieu i jego żonę - poza nimi były policjantnie ma nikogo. Jest zupełnie samotny i zdaje sobie z tego sprawę. Do kogo wiec zwróci się, po otrzymaniu tajemniczej przesyłki? Servaz podejmuje trop, który w miarę upływu czasu prowadzi go do... ośrodka badań kosmicznych! Drugą pierwszoplanowa postacią w Nie gaś światła jest pracownica rozgłośni radiowej - Christine Steinmayer. W Wigilię Bożego Narodzenia znajduje w swojej skrzynce list od kobiety - samobójczyni. Jest przekonana, że ktoś pomylił skrzynki. Wkrótce okazuje się, że kobieta pada ofiarą ataków i manipulacji podobnych do tych, które opisywał anonimowy list samobójczyni. Ktoś włamuje się do jej mieszkania, krzywdzi ukochanego psa, kompromituje ją w pracy, sprawia że rozstaje się z nią narzeczony, a bliscy odsuwają się. Wszyscy uważają ją za wariatkę, a policja zamiast pomóc, oskarża ją o czyny, których nie popełniła. Wreszcie dochodzi do konfrontacji z przeciwnikiem, który okazuje się być jedynie pionkiem w grze przeciwko Christine - a właściwie jednym z pionków - dziennikarka jest zaszczuta, bezbronna i sama zaczyna wierzyć, że nie ma szans na ratunek przed napastnikami. Osaczona i poniżana kobieta szuka ukojenia w środkach nasennych, co potęguje tylko uczucie otępienia i pobłażliwe spojrzenia znajomych z pracy i policjantów. Jedynym wyjściem z sytuacji (dokładnie rzecz ujmując: wyjściem które podsuwa jej tajemniczy przeciwnik) jest samobójstwo. Christine znajduje w sobie ostatnią iskrę nadziei i siłę by walczyć - jednak czy pokona sadystycznego psychopatę, który ciągle jest o kilka ruchów przed nią? Wszyscy bohaterowie książki Bernarda Miniera mają swoje mniejsze lub większe grzeszki, kilkoro nadaje się do wtórnej resocjalizacji, kilkoro do zamkniętego zakładu bez klamek, a pozostali - hm, to ludzie popełniający błędy. Może o wiele bardziej źli, uparci, rozpustni lub podstępni, niż tacy z którymi spotykamy się na co dzień, ale ciągle - po prostu ludzie. Dlatego też książka robi tak duże wrażenie - opisuje w pewnym sensie do jakich bestialskich czynów zdolny jest człowiek, jak daleko popchnie go szaleństwo i jak bardzo pragnie zemsty. Opuszczony przez prawo człowiek, stawia siebie ponad prawem. Niedopuszczany do oficjalnego śledztwa Servaz rozpoczyna własne dochodzenie, a wyśmiewana i nie mogąca liczyć na organy ścigania Christine, sama zawalczy o swoje życie, a także o sprawiedliwość. Ostatecznie ich drogi się splotą, a liczne wątki zazębią, nie pozostawiając niedomówień. Zakończenie niestety od pewnego momentu staje się przewidywalne, przez co końcówka nieco nuży i pozostawia niesmak po efektownym wstępie i wykręcającym wnętrzności rozwinięciu. (thebooksspot.blogspot.com)
Link do opinii
Avatar użytkownika - tymbarkowax3
tymbarkowax3
Przeczytane:2016-02-25, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2016, Mam,
Jak dla mnie najlepsza z wszystkich części o komendancie Servazie!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2016-02-16, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Bernard Minier już dawno trafił do grona moich ulubionych autorów. Byłam przeszczęśliwa mając okazję spotkać go na zeszłorocznych targach książki w Krakowie i poprosić o autograf. Jego powieści zajmują specjalne miejsce w mojej biblioteczce i sercu. Każda jego książka jest idealna, wprowadza mnie w jedyny i niepowtarzalny klimat, całkowicie zachwyca i zaskakuje. Podobnie było i tym razem, bowiem ,,Nie gaś światła" jest lekturą doskonałą! Życie Christine Steinmayer niedawno zaczęło się doskonale układać. Zakończyła związek, który nie był dla niej odpowiedni, zaręczyła się z przystojnym i ułożonym Geraldem, doskonale radzi sobie w pracy i nie ma żadnych problemów psychicznych. Aż do dnia, gdy w skrzynce pocztowej znajduje tajemniczy list, w którym jego autor informuje ją, że zamierza popełnić samobójstwo. Christine początkowo uznaje to za zwykłe nieporozumienie i pomyłkę, ale wkrótce zaczynają się dziać wokół niej dziwne rzeczy, które całkowicie wyprowadzają kobietę z równowagi i sprawiają, że ludzie nie chcą mieć z nią nic wspólnego. W tym samym czasie Martin Servaz również otrzymuje dziwną przesyłkę i mimo że jest na urlopie chorobowym, podejmuje charakterystyczne dla niego działania, aby rozwiązać nowe, tajemnicze śledztwo. Powieść porwała mnie już od pierwszych stron. Uwielbiam styl Bernarda Miniera, który jest dojrzały, pełen pasji i idealnie zastosowanych zabiegów stylistycznych. Choćby się chciało znaleźć jeden najmniejszy mankament w języku, jakim napisana jest ta książka, jest to po prostu niemożliwe. Czy można się dziwić, że powieści tego autora zawsze trafiają na listy bestsellerów? Nie! Ten człowiek to geniusz, który tak sprawnie knuje swoje intrygi, że czytelnik całkowicie zatraca się w lekturze. Na pozór dwie niepowiązane ze sobą historie spotykają się w oszałamiającym punkcie kulminacyjnym, a czytelnik aż do ostatniej chwili nie może być pewien tego, co jeszcze ma szansę się wydarzyć. To niesamowite, że Minier potrafił tak doskonale skonstruować dwa różne przypadki - Christine i Servaza - a potem połączyć je w tak umiejętny sposób w jedną logiczną całość. ,,Nie gaś światła" jest książką, która zaskakuje na każdym kroku. Tempo akcji jest umiarkowane i przyspiesza w odpowiednich ku temu momentach, nie brakuje tutaj jej zaskakujących zwrotów czy rosnącego napięcia, które chwilami sprawia, że czytelnik aż cały drży, a serce podchodzi mu do gardła. Z łatwością można postawić się w sytuacji poszczególnych bohaterów, którzy są doskonale wykreowani. Nie tylko Martin Servaz, którego znamy już z poprzednich powieści autora, ale także nowe osobistości, które związane są z tą historią - również postacie drugoplanowe. Jest to powieść od początku do końca nieprzewidywalna. Nawet mnie, zaprawionej w bojach czytelniczce thrillerów, kryminałów czy powieści detektywistycznych nie udało się prawidłowo rozwiązać całej zagadki. Jest to oczywiście ogromna zaleta tej powieści, która rozbudza czytelniczą ciekawość i sprawia, że jesteśmy w stanie całkowicie zatracić się w spisanej przez Miniera historii. Na uwagę zasługuje również atmosfera tej powieści. Mroczna, ciężka, chwilami brutalna i nie do zniesienia, dająca nam się we znaki na każdym kroku... Jest naprawdę niesamowita i nigdy nie wyjdę z podziwu dla tego autora, bowiem jest jednym z nielicznych pisarzy, którzy potrafią aż tak namacalnie wykreować niepowtarzalny klimat idealnie oddający powagę i emocje czytanej historii. ,,Nie gaś światła" to powieść praktycznie idealna. Wciągająca fabuła, doskonali bohaterowie i nieprzewidywalny bieg wydarzeń. Pojawiają się tutaj chwile strachu i grozy, autor nie boi się operować mocnymi słowami, nie stroni również od brutalnych scen, w których jesteśmy świadkami przebudzania się najmroczniejszych zakątków ludzkiego umysłu. Ta książka pokazuje, jak łatwo jest manipulować czyimś otoczeniem i sprawić, że całkowicie postrada zmysły. To doskonale skonstruowana historia pełna zawiści i pragnienia zemsty. Po raz kolejny zostałam całkowicie oczarowana twórczością Bernarda Miniera i wiem, że nigdy nie poczuje się rozczarowana sięgając po każdą jego kolejną powieść. www.bookeaterreality.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - jezyna122
jezyna122
Przeczytane:2015-12-04, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2015,

,,Nie gaś światła" to już trzeci tom cyklu ,,Martin Servaz". W poprzednich częściach autor udowodnił, że umie doskonale poprowadzić fabułę, skutecznie wyprowadzić czytelnika na manowce, doprowadzić do palpitacji serca i sprawić, że niemożliwe staje się możliwym. Zafascynował i wprowadził w zdumienie. Na pewno też jego umiejętności pisarskie sprawiły, że z niecierpliwością czekałam na następną jego książkę. W tej części Christine Steinmayer, dziennikarka radiowa dostaje anonim, z którego wynika, że nadawca ma popełnić samobójstwo. Jest czas świąteczny, być może nie zrobiła wszystkiego co powinna w danym momencie, nie powiązała ze sobą faktów tak jak powinna. Wiadomości były tak lakoniczne, ciężko było wysunąć odpowiednie wnioski. Martin Servaz, z kolei, czterdziestoletni policjant z Tuluzy przechodzi okres depresji i jest odsunięty od prowadzenia spraw. Przechodzi ciężkie chwile i trudno mu normalnie funkcjonować. Autor prowadzi swoją powieść dwutorowo, akcja rozwija się z dwóch różnych punktów. Poznajemy historie rozpoczęte z różnych miejsc, po to aby w końcu mogły spotkać się i zaistnieć wspólnie. I zapewniam, że nie będzie to przyjemne spotkanie. W tej powieści wybija się na pierwszy plan to, że naprawdę warto nieraz zaznajomić się dokładnie z różnymi metodami manipulacyjnymi. Szantaż emocjonalny może okazać się naprawdę ogromnie skutecznie niszczącą bronią. Taką, która może doprowadzić nawet do obłędu. Nie łudźmy się że będziemy spokojni czytając. Nie będzie to lekka powieść. Będzie dotykać nas emocjonalnie aż do bólu. Jest tu szantaż emocjonalny, molestowanie seksualne, problem dominacji czyli wszystko to co najbardziej odbija się na psychice. Budowany misternie nastrój strachu jest wszechogarniający i namacalny, mogący nawet momentami doprowadzić do pewnego dyskomfortu w życiu codziennym. Trudno dziwić się Christinie, że w pewnym momencie wyda się sama sobie szaloną. Prześladowca jest dosłownie wszędzie, w każdym miejscu gdzie tylko się pojawi, będziemy nawet krzywo patrzeć na jej własną rodzinę, wplątaną bezwiednie w perfidną grę. Martina Servaza czeka nielekkie zadanie, pełne mrocznych chwil, będzie musiał zmierzyć się z mistrzowską intrygą a co najtrudniejsze walczyć sam ze sobą.
Dodatkowo autor wprowadza czytelnika w świat przemysłu kosmicznego, astronautów. Świetnie wykorzystał to, że Tuluza, w której dzieje się akcja, jest centrum przemysłu kosmicznego i lotniczego. Dzięki temu w fabule wszystko idealnie współgra a każdy element ma swoje znaczenie.
Nie zdziwiłabym się, gdyby Bernard Minier napisał powieść, która by nie zawierała elementów sensacyjnych, lecz była bardzo dobrą powieścią psychologiczno- obyczajową. To jak pisze, jakich porównań używa, jaką ma erudycję ( przynajmniej takie robi wrażenie) predysponują go do tworzenia i sprawdzenia się w innych gatunkach literatury. Autor bardzo wysoko ustawił sobie poprzeczkę. Nauczył czytelnika, że nie podsuwa prostych rozwiązań, że jego wskazówki nie do końca mogą być pomocne. Potrafi go świetnie zmylić, by później odpowiednio nakierować. Osobiście uważam, że jego powieści są na ogromnie wysokim poziomie, kompletnie nie dają o sobie zapomnieć i po przeczytaniu zostajemy sami ze sobą z ogromem pytań, na które ciężko znaleźć odpowiedzi. Powieść ,,Nie gaś światła" polecam wszystkim o mocnych nerwach, lubiącym dedukować. Przeczytać naprawdę warto.

Link do opinii
Avatar użytkownika - OkiemMK
OkiemMK
Przeczytane:2015-06-12, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2015,
Przeczytawszy thriller Alex myślałam o jego autorze jako o mistrzu suspensu, tymczasem po przeczytaniu powieści Nie gaś światła stwierdziłam, iż Lemaitre ma poważnego konkurenta do tego tytułu. To moje pierwsze spotkanie z Bernardem Minierem i na pewno nie ostanie, gdyż w przemyślany sposób buduje on napięcie i wielokrotnie wyprowadzał mnie w pole, dodając niespodziewanie kolejne elementy fabuły i zawirowania akcji. Żałuję tylko jednego, iż nie czytałam wcześniej Bielszego odcienia śmierci i Kręgu, dzięki którym z pewnością uzyskałabym pełniejszy obraz jednego z głównych bohaterów Martina Servaza. Zapraszam Was do lektury poniższego tekstu i moich przemyśleń po przeczytaniu tejże pozycji. Fabuła. Nie gaś światła to thriller, którego fabuła przedstawiona jest dwutorowo. Z jednej strony poznajemy dziennikarkę radiową Christine, z drugiej komendanta Martina Serveza przebywającego w ośrodku dla pacjentów w depresji. Christie ktoś wyraźnie manipuluje, próbując ją odizolować od otoczenia. Kto pragnie doprowadzić ją do obłędu? A może to tylko gra? Czy przesyłka z kluczem magnetycznym do pokoju hotelowego, którą otrzymał komendant łączy się z wydarzeniami w życiu dziennikarki? Czy losy tych dwóch osób się połączą? Manipulacje. Osaczenie. Tajemnicze paczki. Ta powieść jest tego pełna. Wrażenia. Nie gaś światła to thriller, kryminał i sensacja w jednym. Książka, która wdziera sie do umysłu czytelnika od pierwszych stron, by potem zwolnić i pozostawić wiele niedopowiedzeń i pytań, które w miarę postępu akcji ukazują się jako zazębiająca się całość. Uważam, że ten zabieg oraz występujący na wielu etapach historii suspens są największymi atutami tej lektury. Autor w realny i inteligentny sposób przedstawił świat w jakim funkcjonują bohaterowie, zasiewając niepewność, co do tego, kto jest tutaj dobry, a kto zły. Nie można ich odbierać jako pozytywnych, negatywnych, winnych czy niewinnych. Dopiero na samym końcu opowieści poznajemy, ich prawdziwe motywy, działania oraz charaktery. Podobnie było w powieści Alex. Tutaj, jednakże autor o wiele bardziej zagmatwał fabułę. Nie gaś światła to utwór logiczny, sprawnie poprowadzony i przemyślany. Minier nie pozostawia nic przypadkowi. Język jest dość lekki, a dialogi nie są płytkie, ani drętwe przez co powieść czyta się dość szybko. Postacie, a przede wszystkim ich historie i motywy napisane są z rozmachem, trzymając do samego końca w napięciu. Podsumowując. Nie gaś światła to thriller z naprawdę dobrą atmosferą, logicznym ciągiem przyczynowo-skutkowym i suspensem występującym na każdym etapie tej opowieści. Niespodziewane zwroty akcji, zaskoczenia i narastające napięcie to największe plusy tej opowieści, czyniące z Miniera pretendenta do tytułu mistrza suspensu. Mimo faktu, iż jest to III część serii można się w niej zagłębić nie czytając wspomnianych wyżej poprzedniczek. Aczkolwiek, jeśli chcecie lepiej poznać komendanta Serveza najlepiej rozpocząć tę przygodę od Bielszego odcienia śmierci. Polecam gorąco. http://okiemmk.com/opinia-nie-gas-swiatla-minier-bernard/
Link do opinii
Avatar użytkownika - Isgenaroth
Isgenaroth
Przeczytane:2015-02-27, Ocena: 4, Przeczytałem, E-book, Mam,
Dziwnie czyta mi się książki, w których główny bohater przestaje być tym najważniejszym. W powieści ,,Nie gaś światła" Bernard Minier ustanawia Martina Servza jakby obserwatorem akcji i odsuwa go na boczny tor, pozostawiając najważniejsze role innym osobom tej dość mrocznej opowieści. Być może na lepsze czasy autor zostawia także konfrontacje Servaza ze jego największym wrogiem Hirtmannem, poświęcając temu drugiemu jedynie niewielki wątek. Przyznam od razu, że zdecydowanie lepiej czytało mi się dwa poprzednie kryminały Miniera, kiedy to Servaz ,,był na chodzie" i spędzał swoje życie na odpieraniu ataków psychopatycznego zabójcy Hirtmanna. W żadnym wypadku nie twierdzę, że ,,Nie gaś światła" jest książką złą, słabą. Czytało mi się ją całkiem dobrze, choć muszę przyznać, że irytowało mnie irracjonalne postepowanie głównej postaci tego thrillera, Christine Steinmayer. Czasami odnosiłem wrażenie, że cała fabuła jest uszyta zbyt grubymi nićmi a autor ukazując sylwetki stworzonych bohaterów, w szczególności ich działania, wciska mi trochę kit. Nie zawsze jestem w stanie przełknąć w książce nieprawdopodobne wydarzenia, które autor kreuje na zwykłe i dające się w prosty sposób wytłumaczyć działania bohaterów. Choć przeczytałem ją z niemałym zaciekawieniem, muszę uznać tę powieść z najsłabszą z cyklu o Martinie Servazie, choć sądzę, że było to delikatne potknięcie autora, które wynagrodzi mnie i innym czytelnikom przy okazji wydania kolejnej pasjonującej powieści, z działającym na wysokich obrotach komendantem policji w Tuluzie. Ocena: 4,5/6
Link do opinii
Avatar użytkownika - zuzankawes
zuzankawes
Przeczytane:2015-01-23, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek - 2015 rok,

Lubię powieści, które w pewien sposób łechcą naszą, polską megalomanię. A nic tak bardzo nie wzrusza, nas, Polaków, jak choćby epizod związany z naszym pięknym krajem nad Wisłą w filmie, czy książce. Znać, że skoro o nas piszą, to nas dostrzegają…

Bernard Minier w swojej powieści Nie gaś światła połechtał nas w sposób szczególny. Początek kryminału może wprawić w dumę niejednego Polaka. Autor umieścił pierwsze sceny swojego ekscytującego thrillera w Puszczy Białowieskiej, by potem jednak nas zawieść i szybko przenieść się z akcją na stałe do Francji… Ostatecznie, po przeczytaniu kryminału - wybaczyłam.

 

Mówiąc poważnie, Minier zafundował czytelnikom potężną dawkę adrenaliny. Jego Nie gaś światła, to książka, która potrafi porządnie zestresować czytelnika podczas lektury. A wszystko za sprawą dwójki głównych bohaterów, których losy śledzić będzie można na kartach powieści.

On – Martin Servaz, policjant na zwolnieniu, leczący depresję po ciężkich przeżyciach, z których nie potrafi się otrząsnąć. Motyw stary jak świat, za to wciąż jak widać chwytliwy. Przebywając w ośrodku na leczeniu, otrzyma pocztą klucz do pokoju hotelowego wraz z adresem i terminem spotkania. Po co? Czas pokaże… Ona - Christina Steinmeyer, odnosząca sukcesy w życiu zawodowym i osobistym dziennikarka, która w jednej chwili straci niemal wszystko. Gdy w Wigilię Bożego Narodzenia w swojej skrzynce na listy znajdzie list samobójczyni, będzie to dla niej początek kłopotów… I trudno stwierdzić, czy jest to początek paranoi, czy perwersyjna gra z szaleńcem.

 

 Dlaczego kryminał, czy może thriller Miniera tak bardzo jeży włosy na głowie? Bo obraca się w świecie manipulacji, która potrafi doprowadzić człowieka do obłędu i zrujnować jego życie. A to dopiero początek, bo autor sprawnie napędza stracha czytelnikowi... Uczucia towarzyszące osaczeniu, stalkingowi i manipulacji, z którymi borykać muszą się bohaterowie, szybko udzielają się czytającemu, który mocno identyfikuje się z bohaterami Nie gaś światła. Minier dołożył do tego jeszcze spory zakres wiedzy z dziedziny zdobywania kosmosu, co jako całość tworzy powieść niebanalną i pełną zagadek.

Powiedzieć, że akcja powieści zmienia się jak w kalejdoskopie, to spore niedopowiedzenie. To, co dzieje się w Nie gaś światła, to szaleńcza gonitwa, jazda rollercoaster’em.

Szaleńcze tempo, przewrotność, wywracanie wydarzeń do góry nogami, o 180 stopni, w dodatku raz za razem, wszystko to sprawia, ze książkę pochłania się jak najsmaczniejszy kąsek. A im bliżej końca, tym wrażenia mocniejsze, tym większe wstrząsy wywołuje Bernard Minier. Mistrzostwo świata.

Minier dobrze wie, jak zagrać na delikatnych emocjach czytelnika i na jego wrażliwości. Snuje opowieść pełną grozy o złu w najohydniejszym wydaniu, o ludzkim okrucieństwie i nieludzkiej podłości.

Mocne, gorąco polecam!

Link do opinii
Czekałam i czekałam na tą książkę i doczekać się nie mogłam. Aż w końcu nastał tan upragniony dzień. Trzecie spotkanie z Martin Servazem, który jednak w tej części zszedł na drugi plan, palmę pierwszeństwa oddał Christine Steinmayer.Christine jest znaną dziennikarką radiową, która w wigilijny wieczór w skrzynce na listy znajduje osobliwy anonim. Ktoś pisze, że popełni samobójstwo, od tego czasu zaczynają się dziać dziwne rzeczy, ktoś próbuje zaszczuć i zniszczyć Christine. Nie będę opisywać całej fabuły, powiem tylko, że to kryminał najwyższych lotów, istny majstersztyk. Tym, którzy nie znają jeszcze Bernarda Miniera zazdroszczę, dopiero przed wami radość z tak dobrej lektury. Tym, którzy już znają Miniera, podaje rękę, wspólnie możemy oczekiwać na kolejne jego powieści. Podsumowując - polecam z całego serca, koniecznie to trzeba przeczytać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - MonikaP
MonikaP
Przeczytane:2014-10-23, Ocena: 6, Przeczytałam, x 52 ksiażki 2014,
Świetny thriller trzymający w napięciu prawie do ostatniej strony. Chociaż to już trzecia część serii, niekoniecznie trzeba czytać najpierw dwie poprzednie. Ta część jest zdecydowanie mniej krwawa i brutalna, co nie znaczy że mniej straszna. Świetni główni bohaterowie, zaskakujące zwroty akcji i sprawca, niemożliwy do odgadnięcia. Polecam miłośnikom dobrego thrillera!
Link do opinii
Avatar użytkownika - bambi12
bambi12
Przeczytane:2014-10-15, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Christine Steinmeyer uwierzyła, że wiadomość odnaleziona w skrzynce pocztowej to pomyłka... Wkrótce podejrzane incydenty zaczynają się mnożyć, jak gdyby ktoś przejął kontrolę nad jej życiem. Tymczasem policjant Martin Servaz otrzymuje klucz do pokoju hotelowego. Miejsca, w którym rok wcześniej miały miejsce przerażające wydarzenia. Czy te dwie sprawy coś łączy?

Mimo, że ta książka to już trzecia część serii - fakt ten nie przeszkadza w lekturze. "Nie gaś światła" to thriller trzymający w napięciu przez cały czas. Lodowaty wstęp zapowiada smakowitą lekturę. Autor zbudował tu "zimną" atmosferę, pełną koloru białego. Kojarzącego się bezosobowo. Wywołującego uczucie niepewności. Im dalej brnęłam tym bardziej mi się wydawało, że ten niepokojący początek jest jednak najmniej przerażający.

Bardzo szczegółowe opisy - a jednocześnie proste - niebywale mnie angażowały, popychały w głąb pełnej pułapek historii. Autor bawił się mną, sterował moimi myślami, zręcznie blefował. Pozostawiał wystarczająco dużo wskazówek, abym próbowała sama rozwiązać zagadkę. A jednak było ich zbyt mało, abym miała jakąkolwiek szansę na jej rozwikłanie. Ta książka to jakby pakiet zawierający "te" niepokojące elementy, które obudziły we mnie nieznane mi dotąd ludzkie instynkty.

Autor postawił mnie tu w sytuacji walki bohatera z trudnościami, jego bolączkami. Martin Servaz to bohater z traumatyczną przeszłością. Zdiagnozowany jako niezdolny do pełnienia obowiązków. Cierpiący na depresję. Poznawszy jego historię byłam pełna zrozumienia stanu obecnego jego psychiki. Natomiast Christine to przykład osoby poddanej presji psychologicznej. Ofiary destrukcji niewidzialnego przeciwnika. Obserwowałam jej powolne popadanie w obłęd. Jej otoczenie stawało się coraz bardziej wrogie i niebezpieczne. A może tylko tak jej się wydawało? Nikt nie był takim jakim się jej wydał. Aż strach pomyśleć, że mogłabym znaleźć się na jej miejscu.

Czytanie momentami stawało się trudne. Bohaterowie zabrali mnie w piekielny wir ich szalonych prób wydostania się z matni. Śledziłam każdy ich krok. Kontrolowałam każdą ich reakcję. Spodziewałam się sama odnaleźć klucz do tajemnicy, ale szybko zdałam sobie sprawę, że autor po mistrzowsku oszukał mnie. Utkał pajęczynę. Bardzo krótkie rozdziały. Szybka akcja. Byłam zmuszona iść ciągle do przodu, wiedząc, że napotkam kolejne pułapki. Autor manipulował mną od początku do końca, a przerażenie coraz bardziej ściskało mi gardło.

Muszę przyznać, że Bernard Minier posiadł umiejętność utrzymania niepokojącej atmosfery do ostatnich stron. Na wiele sposobów podkreślał wzrastające poczucie niepewności. Naciski, manipulacje, mechanizmy kontroli innych, niszczenie psychiki. Pisarz posiadł niezwykły dar wciągania w głąb historii, budowania nastroju strachu. Stworzona przez niego atmosfera to ta pisana przez wielkie "A". Niepokój nie opuścił mnie ani na chwilę.

Czy nasi znajomi są tymi za kogo się podają? A może ukrywają jakieś mroczne tajemnice? Apeluję do Was - na wszelki wypadek "nie wyłączajmy światła". Bądźmy zawsze przygotowani na najgorsze...

Link do opinii

Tak książka przeraża. Cały czas czytając miałam wrażenie, że otacza mnie jakieś zło, że atmosfera jest przesiąknięta bólem, obłędem, strachem, wręcz paniką. Najgorsze jest to, że taka sytuacja może przytrafić się każdemu. To nieprawdopodobne, że tak łatwo można zniszczyć komuś życie, sprowadzić go do kupki nieszczęścia, wyalienowania i utraty wszystkich bliskich, przyjaciół i znajomych, obłędu popychającego do odebrania sobie życia. A wszystko może dziać się wokół nas. Autor wcisnął, a właściwie wdeptał, mnie w fotel i ciągle nie mogę jeszcze wstać. Tylko jak na książkę o komendancie Martinie Servazie trochę brakowało mi właśnie tego bohatera. Jego obecność na stronach książki była właściwie marginalna. Nie mniej jednak to połączył luźne nitki i dotarł do kłębka. I super zakończenie. Polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Aga_love_books
Aga_love_books
Przeczytane:2019-08-13, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,

Kolejna książka Bernarda Miniera, która pokazuje mi, że autor ma po prostu talent. Poza ciekawą fabułą, postaciami, akcją, napięciem, niewiadomą i spektakularnym zakończeniem powieść pokazuje jaką autor ma niesamowitą wiedzę. To jak nam ją przekazuje jest świetne. Każda jego książka skupia się na różnych aspektach. W jednej mamy laboratorium, w innej stacje kosmiczne, w jeszcze innej stadninę koni, uniwersytety. Każdej powieści poświęca wiele czasu i researchu. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem. Bardzo mi się to podoba, gdyż dzięki takim wzmiankom dostaję nowe, ciekawe informacje. A co za tym idzie - moja wiedza się powiększa. I żeby nie było - nie są to suche fakty. Każda nowinka jest wpleciona w fabułę tak, że czyta się to z wielką przyjemnością i zainteresowaniem. 
To moja 4 powieść Miniera i każda jedna jest coraz lepsza. Oj polubiliśmy się bardzo. :)
Dodam jeszcze, że autor świetnie buduje napięcie, ma niesamowity talent do opisywania krajobrazu, miejsc, postaci. Kiedy czyta się jego książki wszystko samo się wizualizuje. 
Ogromnie polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - Aramina
Aramina
Przeczytane:2017-12-13, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2017,

Napięcie jest budowane w bardzo przemyślany sposób, a czytelnik gdy już mu się wydaje, że wszystko wie, kolejny raz zostaje wyprowadzony w pole. Akcja dzieje się dwutorowo. 
Z jednej strony jest dziennikarka pracująca w lokalnym radiu Christine, a z drugiej detektyw Martin Servez, który przebywa na zwolnieniu lekarskim w ośrodku dla pacjentów leczących się z depresji. Christine zostaje wciągnięta w bardzo przemyślaną i okrutną intrygę. Ktoś próbuje ją zniszczyć doprowadzając do obłędu.
„Nie gaś światła” to powieść napisana bardzo lekkim i zrozumiałym językiem oraz z suspensem od początku do samego końca. 
Nie można jej odłożyć na bok i przestać o niej myśleć, trzeba czytać dalej i dalej aż do samego końca.
Gorąco polecam.

Link do opinii

Wyobraźcie sobie, że macie takie zwykłe, normalne życie: przyjaciele, praca, rodzina, pies czy kot. I że nagle to wasze życie staje na głowie: pies czy kot zaczyna chorować, tracicie pracę, przyjaciele się od was odsuwają, a rodzina uważa, że zwariowaliście i powinniście się leczyć na głowę. Niemożliwe? A dlaczego nie? Wystarczy, że na waszej drodze stanie niewłaściwa osoba; albo że wy staniecie na czyjejś drodze…  Tak jak Christine Steinmayer, dziennikarka radiowa, której życie ktoś zamienia w piekło. Kto i dlaczego? I jaką rolę w tym zamieszaniu odegra Martin Servaz?

Trzeci tom powieści o komendancie z Tuluzy, „Nie gaś światła”, jest historią nie tyle zbrodni, co mobbingu.  Historią  przerażającą, bo może  spotkać każdego. Jak przekonać otoczenie, że to nie my wariujemy, że ktoś nas wrabia, nęka i osacza? Gdzie szukać pomocy? Wszak nie każdy zna rzutkiego francuskiego gliniarza… Minier jak zwykle w formie: wciągająco, klimatycznie i z kapitalnym zakończeniem. Czas sięgnąć po czwarty tom.

Link do opinii
Avatar użytkownika - mag-maggie
mag-maggie
Przeczytane:2023-03-01, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2023,
Inne książki autora
Bielszy odcień śmierci
Bernard Minier0
Okładka ksiązki - Bielszy odcień śmierci

Grudzień 2008 roku, dolina w Pirenejach. Wczesnym rankiem pracownicy elektrowni wodnej znajdują na górnej stacji kolejki linowej okaleczone ciało...

Paskudna historia
Bernard Minier0
Okładka ksiązki - Paskudna historia

Na początku jest strach.Strach przed zatonięciem.Strach przed innymi - tymi, którzy mnie nienawidzą, którzy chcą mi się dobrać do skóry.I jeszcze - strach...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy