W świecie, gdzie trzy słońca prawie nigdy nie zachodzą, początkująca morderczyni wstępuje do szkoły dla zabójców, planując zemstę na osobistościach, które zniszczyły jej rodzinę.
Córka powieszonego zdrajcy, Mia Corvere, ledwie uchodzi z życiem po nieudanej rebelii jej ojca. Samotna i pozbawiona przyjaciół ukrywa się w mieście wzniesionym z kości martwego boga. Ścigają ją senat i dawni towarzysze jej ojca. Jednakże jej dar rozmawiania z cieniami doprowadza ją do drzwi emerytowanego zabójcy i otwiera przed nią przyszłość, jakiej nigdy sobie nie wyobrażała.
Szesnastoletnia Mia zgłębia teraz tajniki fachu u najbardziej niebezpiecznych zabójców w całej Republice – w Czerwonym Kościele. W salach Kościoła czeka ją wiele zdrad i prób, a porażka oznacza śmierć. Jeśli jednak przetrwa inicjację, zostanie przyjęta w poczet wybrańców Pani od Błogosławionego Morderstwa i znajdzie się o krok bliżej tego, czego naprawdę pragnie.
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2017-09-13
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 608
Tytuł oryginału: Nevernight
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec
Początkowa forma narracji nieco działała mi na nerwy i nie ukrywam, że przez to trochę się zniechęciłam do tej książki. Ale
na szczęście, akcja szybko nabrała tempa i ta dziwna forma narracji się skończyła.
Domyślam się, że autor chciał stworzyć wyjatkowo brutalny świat, z ciekawą fabułą rozgrywającą się w szkole dla zabójców. Ale niestety wiek głównych bohaterów zdecydowanie nie pasował mi do niektórych scen. Już nie mówię o brutalnych
morderstwach, tylko o dokładnie opisanych scenach erotycznych... (I dziwić się, że później coraz młodsze DZIECI mają
dzieci...). Mam nadzieję, że chociaż w bibliotekach ktoś weryfikuje książki, które umieszcza pod hasłem "książka dla
młodzieży".
Co do samej fabuły i postaci - ten schemat: osoba po przejściach, pałająca żądzą zemsty i szkolenie na mordercę, był już
opisany milion razy, ale mimo to autorowi udało się stworzyć coś ciekawego i nieco innego.
Już od początku narrator uprzedza nas, że to nie jest historia z happy endem, więc nawet powieka mi nie drgnęła, gdy kilka z głównych postaci zginęło. Ale nie będę ukrywać, że śmierć pewnej potężnej osobistości, mocno wyprowadziła mnie z
równowagi... Spodziewałam się, że ta postać odegra ważną rolę w pozostałych częściach, a tu taki psikus...
W tej części wydarzyło się wiele i szczerze powiedziawszy nie wiem, co autor chce wycisnąć z jeszcze 2 tomów, które ponoć ma liczyć ta seria? Pozostaje mi uzbroić się w cierpliwość i czekać na wydania tych książek w Polsce.
"Nigdy się nie wzdragaj. Nigdy się nie lękaj. I nigdy, przenigdy nie zapomnij."
Mia Corvere to dziewczyna z dobrego do domu, której niczego nie brakuje. Jej życie zmienia się diametralnie, gdy ojciec zostaje uznany za zdrajcę i umiera na szubienicy. Matka wraz z jej młodszym bratem trafia do więzienia, gdzie traci zmysły. Mia zostaje porwana przez przeciwników ojca i ma zginąć. Jednak z pomocą przychodzi nie-kot utkany z cienia i emerytowany zabójca - Mercurio. Szkoli ją, aby mogła wstąpić w szeregi Czerwonego Kościoła - elitarnej szkoły dla płatnych zabójców.
Jednak aby zostać Ostrzem i pomścić rodzinę, Mia musi przejść krwawe szkolenie i pokonać pozostałych akolitów, bo z całej grupy tylko cztery osoby mogą zostać pełnoprawnymi Ostrzami.
Jeżeli lubicie mroczny klimat, czarny humor i starożytny Rzym, to ta książka jest zdecydowanie dla Was. Ja jestem totalnie kupiona ? i biorę się za drugą część.
Młoda dziewczyna poprzysięga zemstę na wysoko postawionych figurach winnych śmierci jej ojca w egzekucji oraz uwięzieniu i śmierci jej matki i małego braciszka. Mia początkowo miała sporo szczęścia - tajemnicze zdolności, które pojawiły się w odpowiednim momencie i uratowaly jej życie oraz sklepikarz i były zabójca, który ją przygarnął i przez lata szkolił. Komplikacje pojawiaja się, gdy trzeba dotrzeć do szkoły zabójców, a potem ją przetrwać.
Narracja przypominała mi trochę Pratchetta, chociaż (bardzo rozbudowane) przypisy częściej irytowały niż bawiły. W pewnym momencie zaczęłam też wypunktowywać podobieństwa losów Mii Covere i bohaterki cyklu "Szklany tron" Celaeny Sardothien i zastanawiać się, którą historię wolę. Do konkluzji na razie nie doszłam. Ale głęboka więź łacząca Mię z Panem Życzliwym była interesująca. Finał pierwszej części katapultował raptem jedną z wielu adeptek sztuki zabijania na pozycję wybawicielki Zakonu. Niezły skok w karierze, trzeba przyznać.
Z reguły nie czytam takich książek, wolę romanse lub fantastykę z elementami romansu. Jednak to tej serii słyszałam dużo dobrego i stwierdziłam, że sama muszę się przekonać, czy warto poświęcić na nią czas. I zdecydowanie było warto. Książka w kilku momentach mnie zaskoczyła, ale też i trochę rozczarowała (liczyłam na inne zakończenie). Teraz szybko muszę zabrać się za Bożogrobie.
Jak to jest z tymi męskimi autorami i ich kanciastym odwzorowaniem żeńskich protagonistów? Cała książka jednak zachwyca oryginalnością. Wbrew pozorom jednak absolutnie nie jest to książka dedykowana młodszym czytelnikom!
Pomimo trudnego początku (miliony zupełnie niepotrzebnych dygresji) - książka jest świetna. Nie bardzo wiem jak ją zakwalifikować - nie jest to pozycja dla młodszego czytelnika pomimo młodego wieku bohaterów, ponieważ za dużo tu krwi i seksu, ale również nie jest to książka dla dorosłych. Prawdopodobnie świetnie będzie się wpisywać w format "young adult". Pomysł na uniwersum jest dopracowany a historia wciągająca i pełna zwrotów akcji.
Bardzo mile spędziłam czas podczas lektury.
Wampirze cesarstwo to pierwszy tom niewiarygodnej nowej serii dark fantasy Jaya Kristoffa, autora bestsellerów z listy „New York Timesa”.Ze...
Oto nadszedł kres świata, który znali. Wraz ze śmiercią Aishy przestała istnieć dynastia Kazumitsu. Zdziesiątkowana rebelia Kagé - niegdyś zaciśnięta pięść...
Przeczytane:2022-03-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 2022, Mam,
Fantastyka jest jednym z moich ulubionych gatunków i od jakiegoś czasu coraz częściej czytam tego typu powieści. Ostatnio postanowiłam w końcu sięgnąć po "Nibynoc" autorstwa J. Kristoffa, której dość długo kazałam na siebie czekać. Na szczęście postanowiłam to zmienić i nie żałuję. Ale zacznijmy od początku...
Jay Kristoff zabiera nas do niezwykłego aczkolwiek brutalnego świata, który nieco rożni się od tego, który znamy. Na niebie widnieją trzy słońca, a w mroku kryją się bezwzględni mordercy służący Pani od Błogosławionego Morderstwa.
Na początku powieści poznajemy Mię, która jest świadkiem egzekucji ojca i później aresztowania matki. Sama cudem unika śmierci z rąk senatu oraz byłych towarzyszy ojca. Podczas ucieczki dar, którym jest obdarzona dziewczynka zaprowadza ją do drzwi emerytowanego mordercy, który przyjmuję Mię pod swoje skrzydła. Kilka lat później dziewczyna podejmuje naukę fachu u najbardziej niebezpiecznych zabójców w Republice i coraz bardziej zbliża się do swojego celu, którym jest zemsta za to co spotkało jej rodzinę.
~*~
Proza Kristoff'a kusiła mnie właściwie od lat, jednakże trochę się jej obawiałam. A to dlatego, że ja akurat jestem z tych osób, które zniechęcają się do danych książek, jeżeli mówi się o nich dużo... jakoś zawsze boję się, że zwyczajnie się zawiodę. I to głównie dlatego dość długo zwlekałam z sięgnięciem po trylogię, którą zaczyna "Nibynoc".
Jednakże okazało się, że już w trakcie czytania pierwszych rozdziałów moje wątpliwości zaczęły się rozwiewać. Okazało się, że momentami ironiczne poczucie humoru i cięty język autora bardzo mi odpowiadają, a historia, którą czytam ma szansę stać się jedną z moich ulubionych. Podczas lektury nie raz uśmiechałam się pod nosem, albo wręcz wybuchałam śmiechem. W dodatku dość szybko okazało się, że w "Nibynocy" znajduję wątki, które lubię i często miałam wrażenie, że autor podczas pisania pewnych scen czy tworzeniu bohaterów inspirował się innymi popularnymi powieściami. W Mii odnalazłam m.in. cząstkę Aryi z "Gry o tron", a wątek z zabójcami, którzy służą Pani od Błogosławionego Morderstwa dość mocno kojarzył mi się z Ludźmi bez twarzy. W przypadku "Gry o tron" miałam bardzo mocny niedosyt tego wątku, ale już "Nibynoc" wypełniła pustkę, którą zafundowała mi seria Georga R. R. Martina. Jednak w trakcie lektury miałam też więcej skojarzeń, chociażby z wątkami czy postaciami, które znalazłam w "Z mgły zrodzonym", serii "Mroczne Materie" czy w "Diunie". Jednak nie jest to czymś złym, bo przypuszczam, że na pewnym etapie tak to już tak jest, że skojarzenia z innymi powieściami zaczynają przychodzić same. Dlatego też wiele zależy od tego jak dany autor ogra konkretny motyw. A Jay Kristoff niewątpliwie zrobił to świetnie - a przynajmniej mi się podobało. W końcu "Nibynocy" znalazłam pełnokrwiste postaci, które nie udają kogoś kim nie są oraz potrafią postawić na swoim. A to wszystko jest podane w ciekawy, chociaż brutalny sposób.
Poza tym moim zdaniem kolejną zaletą tej historii jest również stworzenie systemu wierzeń oraz nazewnictwa pieniędzy i generalnie dbanie o szczegóły. Dzięki temu cała historia świetnie się czyta i ja osobiście nie dopatrzyłam się żadnych nieścisłości podczas czytania powyższej lektury. W dodatku jeżeli chodzi o "Nibynoc" to w przypadku zarówno tej książki, jak i kolejnych części bardzo ważne jest zwracanie uwagi na przypisy. W nich znajduje się nie tylko wytłumaczenie określonych rzeczy w tej historii, ale często również znajdziemy tam zabawny bądź też ironiczny komentarz autora - w sumie do tej pory zastanawiam się nad tym, jakie dźwięki wydają z siebie wielbłądy. ;)
W powyższej powieści znalazłam wciągającą historię, po którą sięgałam zawsze kiedy tylko miałam chociaż chwilę na czytanie. Bywało, że wspomagałam się audiobookiem, kiedy fizycznie nie mogłam sięgnąć po książkę, a miałam zajęte ręce i akurat nie robiłam czegoś, co wymagałoby ode mnie jakiegoś większego skupienia. Jednak mimo tego, że powyższa powieść okazała się dla mnie świetną rozrywką to nie jest to książka/seria dla wszystkich, ze względu na język, którym posługuje się autor oraz pikantne sceny czy też przemoc, która przewija się na kartach tejże powieści. Jest to zdecydowanie książka dla osób dorosłych, bo młody czytelnik na pewno nie będzie gotowy na wiele scen zawartych w tej historii.
Jak widzicie ta książka bardzo przypadła mi do gustu i zapewne dość szybko sięgnę po kolejne części. Jednak mając na uwadze tą historię pamiętajcie, że sięgacie po nią na własną odpowiedzialność.