Pięcioro przyjaciół. Tylko jedno z nich może przeżyć. Komu uda się wyrwać z koszmarnej otchłani? Jaką cenę będzie musiał zapłacić? Wyjątkowy, porywający thriller, w którym czas zapętlił się w wiecznym powtórzeniu.
Beatrice Hartley i pięcioro jej najlepszych przyjaciół tworzyli świetną ekipę. Ale wszystko zmieniła śmierć Jima, geniusza muzycznego i chłopaka Beatrice. Rok po zakończeniu szkoły Beatrice wraca do Wincroft – nadmorskiej posiadłości, gdzie spędzili razem wiele wieczorów, dzielili się tajemnicami i planowali zmienić świat. Beatrice ma nadzieję, że pozna odpowiedzi na mroczne pytania dotyczące okoliczności śmierci Jima. Podejrzewa, że jej przyjaciele wiedzą znacznie więcej, niż chcą zdradzić. Beatrice czuje, że nigdy nie pozna prawdy. Rankiem, po burzy, do drzwi puka tajemniczy mężczyzna. Beztroskim tonem oznajmia coś, co wydaje się niemożliwe: czas się zatrzymał, zapętlił się w wiecznym powtórzeniu, które zdołają przerwać, tylko jeśli podejmą niezwykle trudną decyzję. Beatrice dostaje ostatnią szansę, by poznać odpowiedzi na dręczące ją pytania… I ostatnią szansę, by żyć. Tak zaczyna się Pętla w Neverworld.
Powieść Marishy Pessl charakteryzuje niepokojąca konstrukcja wymyślonego świata, gęsta atmosfera i wciągający wątek psychologiczny. Czyta się z zapartym tchem aż do zaskakującego zakończenia.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2019-01-16
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 364
Tytuł oryginału: Neverworld Wake
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Sięgając po "Neverworld Wake" miałam spore oczekiwania. Byłam oczarowana opisem i ogólnie pomysłem na całość. Liczyłam na ciekawą powieść młodzieżową, w której odbędę niesamowite przygody. Niestety zawiodłam się.
Dużym mankamentem książki jest umieszczanie w niej niepotrzebnych opisów i nazw np. "Cannon poszedł do piwniczki na wino, wrócił z czterema butelkami whisky Chivas Regal Royal Salute...". Nie wiem w jakim celu umieszczane są tutaj takie kwiatki, tak jak w tym przypadku nazwy whisky. Uważam, że jest to zbędne i niepotrzebne. Takich elementów jest sporo, przez to książka wydłuża się i nudzi czytelnika. Ja nie lubię, gdy zamieszczane są takie dodatki, które nie są nikomu potrzebne, tym bardziej, że jest to powieść dla nastolatków, którzy raczej nie znają się na whisky, jej nazwach i nie są smakoszami alkoholi.
Historia przedstawiona w książce jest dość dziwna, przede wszystkim przez bohaterów, których zachowanie jest nietypowe, wręcz dziwne. Czytając powieść, miałam trochę wrażenie, że to książka o psychicznie chorych osobach. Nie umiałam wczuć się w bohaterów, który byli też trochę tacy nijacy, bez wyraźnych charakterów. Jedyne co ich różniło to zainteresowania o ile w ogóle je mieli. Autorka miała ciekawy pomysł na wykreowanie ich jako tajemnicze i nieodkryte osobowości, ale jednak coś jej nie wyszło.
Tajemniczość panująca w powieści z jednej strony jest intrygująca, a z drugiej irytująca. Niby jest tutaj ona, ale w połączeniu z irracjonalnym zachowaniem bohaterów, trafci swój urok. Ogólnie pomysł na powieść był ciekawy, połączenie historii dla nastolatków z thrillere i elementem nadzwyczajnym, jednak wykonanie zawiodło mnie. Tajemnice w powieści są płytkie i niczym mnie nie zaskoczyły. Sądziłam, że wystąpi w niej jakiś mocno zaskakujący moment, który wprawi mnie w osłupienie, ale czytałam książkę bez emocji, tak po prostu, dla zabicia czasu.
Autorka niestety zepsuła wykonanie historii. Jej styl jest topory, a więc czytało mi się ciężko i strasznie dlużyła mi się ta książka. Przede wszystkim właśnie dlatego, że nie lubię zbędnych opisów, a tutaj jest ich pełno i są niepotrzebne. Bo co mnie interesuje, że główną bohaterka wybierała kraby "przeciągając dłonią po ich ruszającyh się kończynach i szczybcach, pąklach i połyskliwych brzuchach"? No właśnie co za dużo to nie zdrowo, a miałam wrażenie, że autorka na siłę próbowała wplatać różne dodatki, opisy, opowieści.
Niestety zawiodłam się powieścią i muszę przyznać, że się po prostu nudziłam podczas czytania. Liczyłam na ciekawą i lekką pozycję młodzieżową z wątkiem tajemnic i nadzwyczajnym elementem, a dostałam to co chciałam, tylko że w wersji nudnej i nieciekawej. Najbardziej zainteresował mnie wątek pętli czasowej, który przykuł moją uwagę, ale poza nim nie było w książce niczego nadzwyczajnego.
Lubię czytać powieści młodzieżowe i nastawiłam się na ciekawą lekturę. Dostałam jednak zupełnie coś innego, a szkoda. Myślałam, że chociaż zakończenie wbije mnie w fotel, a było tak banalne, że aż przykre.
Na różnych forach dużo mówiło się o ,,Neverworld wake''. Z czystej ciekawości po nią sięgnęłam sądząc, że zachwyci mnie swoją zawartością. Niestety po wielu pozytywnych recenzjach na temat tej pozycji spodziewałam się czegoś lepszego. Petardy, historii, która sprawi, że od początku do końca wciągnę się w jej odmęty.
Pomysł na fabułę ciekawy, ale z mojego punktu widzenia niezbyt udany. Książka miała trzymać w napięciu, budzić strach o losy bohaterów. Mi były one zupełnie obojętne.Nie interesowało mnie, co tak naprawdę się z nimi stanie. Nie przekonali mnie do siebie, wydawali mi się tacy sztuczni, mało charakterni, swoim postępowaniem, zachowaniem strasznie irytowali. Nie czułam grozy, mroku, strachu. Niby klimat jest, ale mrok przysłoniły zachowania postaci, na siłę wciśnięty ogrom nic niewnoszących do fabuły opisów, niejasne sytuacje i to ogólne pomieszanie z poplątaniem. Miałam ogromny problem z tym, by odnaleźć się w tej historii, opowieść strasznie mi się wydłużała przez, co mnie nużyła. Bardziej byłam zaabsorbowana tym, co dzieje się wokół niż tym, co dzieje się w powieści. W pewnym momencie przed samym końcem musiałam z historii zrezygnować. Nie potrafiłam już jej zdzierżyć. Nie tego się spodziewałam. Byłam nią strasznie zawiedziona.
Książkę czytałam bez emocji, lektura jest niczym dziecięca kolejna górska, przez dłuższy czas nic, później małe wzniesienie po czym szybko spada i znowu nic się nie dzieje. Dawałam powieści za każdym razem kolejną szansę, gdy chciałam ją odłożyć na półkę, a nuż coś się wydarzy, coś zaskoczy i historia ruszy z kopyta. Nic z tych rzeczy. Im dalej w las tym dalej nic się szczególnego nie dzieło.
Jedynie w całej książce podobało mi się to jak została ukazana pętla, do której trafiają bohaterzy książki. Reszta może być, ale i tak po tej historii oczekiwałam czegoś więcej. Liczyłam na dobrą młodzieżówkę pełną tajemnic, grozy, mroku, z dreszczykiem emocji, która pozwoli mi się zatracić w opowieści do samego końca. Czekam teraz na ekranizację. Sądzę, że ona spodoba mi się bardziej aniżeli książka. To jest moja subiektywna ocena. Jednym lektura może się spodobać, a innym nie koniecznie. Polecam się z nią zapoznać i wyrobić sobie o niej zdanie.
Pessl udało się przez cały czas budować taki swoisty klimat niepokoju, który towarzyszy czytelnikowi aż do momentu zakończenia – nieoczywistego pod kilkoma względami. Dodatkowo autorka posługuje się naprawdę dobrym językiem i potrafi uwydatniać to, na czym jej zależy. Neverworld Wake to książka niemal pozbawiona schematów, świetnie skonstruowana, zaskakująca i trzymająca w napięciu aż do ostatniej strony. Nie brakuje tutaj intrygującej atmosfery i angażującej czytelnika fabuły. Pessl ponownie pozytywnie mnie zaskoczyła, zdecydowanie.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Pięcioro nastolatków zostaje uwięzionych w pętli czasowej. Niezależnie od tego, co zrobią, ten sam dzień będzie się powtarzał, raz po raz, bez końca. Do momentu, gdy zagłosują. Wybiorą spośród siebie jedną osobę, która przeżyje. Jak jednak mają dokonać jednomyślnego wyboru, skoro żadne z nich nie chce umrzeć?
Beatrice dostaje od dawnej przyjaciółki zaproszenie na urodziny. Będzie tam cała licealna ekipa, z którą Bee od ponad roku nie utrzymywała żadnego kontaktu. Od tajemniczej śmierci jej chłopaka, Jima. Pomimo wielkich obaw i wątpliwości, dziewczyna postanawia jednak pojechać do Wincroft. Wieczór spędzony w gronie najbliższych niegdyś przyjaciół wkrótce zmienia się w koszmar. Wszyscy zostają uwięzieni pomiędzy życiem a śmiercią. W pętli czasowej obejmującej 11 godzin i 2 minuty. Cokolwiek zrobią, dokądkolwiek pójdą, wciąż budzą się w Nieświecie, w tym samym miejscu, tego samego dnia. Możliwość ucieczki jest tylko jedna - zagłosować. Wybrać ze swojej grupy jednego szczęśliwca. Tylko on może się uwolnić i żyć dalej, pozostałych zaś czeka śmierć...
"Neverworld Wake" od razu przyciągnęło moją uwagę tajemniczym, bardzo intrygującym opisem. Wiedziałam, że po tę powieść koniecznie muszę sięgnąć i nie zawiodłam się. Niewyjaśniona śmierć Jima, a później ta pętla - emocji nie brakowało już od pierwszych stron, a wraz z rozwojem akcji było ich coraz więcej. Autorka umiejętnie budowała napięcie, każąc mi cały czas zastanawiać się, co jeszcze może się wydarzyć. Wartko prowadzona akcja, pełna nieoczekiwanych zwrotów, sprawiła, że powieść Marishy Pessl przeczytałam jednym tchem. Im bardziej zagłębiałam się w opowiadaną przez nią historię, tym trudniej było mi się od niej oderwać. Choć domyślałam się, kto ostatecznie zwycięży w głosowaniu, zakończenie zaskoczyło mnie i poruszyło naprawdę mocno.
Każdego z bohaterów "Neverworld Wake" można nazwać jednym prostym słowem: piękność, geniusz, rockman, grzeczna dziewczyna... Ale z każdym kolejnym rozdziałem coraz dobitniej ukazują nam, że jest to zdecydowanie zbyt uproszczona charakterystyka. Wszyscy bez wyjątku zmagają się z jakimiś problemami, wszyscy odkrywają przed czytelnikiem najgłębsze, najmroczniejsze sekrety. Jedno szczere wyznanie wystarcza, by ukazać ich w zupełnie innym świetle. Wydaje się, że razem ze spokojną Beatrice wkraczamy do towarzystwa bogatych i zepsutych nastolatków. Whitley, Martha, Kipling, Cannon - każdy coś ukrywa. Ale okazuje się, że to wcale nie takie proste. A kiedy ich sekrety wreszcie wychodzą na jaw, nic już nie jest takie samo.
Największe wrażenie wywarło na mnie właśnie to, co autorka zrobiła z bohaterami. Z pozoru typowi, schematyczni, z czasem odkrywają coraz więcej. Na naszych oczach przeobrażają się w postaci skomplikowane, podejmujące ryzykowne decyzje, zagubione, lecz starające się odnaleźć swoje miejsce w życiu pomimo wszelkich przeciwności. Pomysł na fabułę oraz styl Pessl także przypadły mi do gustu. Powieść kipiała od emocji, a aura tajemnicy otaczała bohaterów do ostatnich stron. W miarę zbliżania się do końca, atmosfera gęstniała coraz bardziej, nie pozwalając się oderwać od czytanego tekstu.
Sięgając po powieść Marishy Pessl, dałam się zabrać w ekscytującą, tajemniczą, ale i niejednokrotnie mroczną podróż. Z zapartym tchem śledziłam losy młodych bohaterów, z każdą mijającą pętlą poznając ich coraz lepiej. Zaskakiwali mnie na każdym kroku swoimi decyzjami, refleksjami, a nade wszystko skrywanymi głęboko na dnie duszy sekretami. Każdy z nich inaczej reagował na sytuację, w jakiej się znaleźli. Uważam, że autorka świetnie się spisała, pozwalając czytelnikowi obserwować całe spektrum różnorodnych zachowań - od paniki, poprzez napady agresji aż po chłodną kalkulację. Całość zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Netflix wykupił prawa do ekranizacji, więc już się cieszę na myśl o powrocie do tej historii. Szczerze polecam!
Główną bohaterką jest Beatrice, nazywana przez byłych przyjaciół Bee. Dziewczyna spokojna, miła no i sympatyczna. Mogłabym się nawet pokusić na stwierdzenie, że jest to dziewczyna idealna. Czy ją polubiłam? Jest dla mnie bohaterką, która jest mi, szczerze mówiąc całkowicie obojętna. Nie przywiązałam się do niej zbytnio (pomimo tego, że była narratorem przez całą książkę), ale też nie zalazła mi za skórę na tyle, żebym ją znienawidziła.
Nie wiem czy jest sens, żebym wypowiadała się na temat każdego z bohaterów. Mogłabym każdego z nich opisać dosłownie kilkom słowami. Whitley, czyli była najlepsza przyjaciółka Bee, jest naprawdę denerwująca. Jej wybuchowy charakter mnie po prostu męczył. Cannon to chłopak, który doskonale zna się na komputerach i technologii. W pewnym momencie również zaczął mnie denerwować, swoim dość infantylnym zachowaniem. Kiplinga nawet polubiłam. Nie był on jakoś szczególnie irytujący i nie przeszkadzał mi. No i na końcu Martha, czyli dziewczyna widmo. Jest, ale jej nie ma. Skubana jest bardzo sprytna, przez co momentami mnie naprawdę przerażała.
Fabuła tej powieści była dla mnie trochę takim pomieszaniem serialu Riverdale i książki 7 razy dziś. Gdyby ktoś kiedyś zastanawiał się, jakby wyglądało właśnie pomieszanie tych dwóch tytułów, to przeczytajcie Neverworld Wake. Bo wychodzi coś tak świetnego, że słuchajcie brak mi słów.
Bardzo spodobał mi się styl autorki, która ma lekkie pióro i idealnie trafiła tym w moje gusta. Bohaterowie oraz cały ten świat został wykreowany tutaj naprawdę świetnie, a historia tu przedstawiona wciągnęła mnie bez reszty. Dzięki temu lektura tej książki mija nie wiadomo kiedy.
Podczas czytania odczuwałam głównie dwie rzeczy: ogromne zaciekawienie tym, co będzie dalej oraz strach, dokładnie o to samo. Nie wiedziałam, co autorka wymyśliła dla piątki przyjaciół oraz jak będzie chciała zakończyć tę historię. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marishy Peessl, więc to wszystko było dla mnie jeszcze bardziej ekscytujące.
Ja tę książkę pochłonęłam w niecałe dwa dni, a myślę, że gdyby nie potrzeba snu, to przeczytałabym ją spokojnie w jeden. Moim zdaniem naprawdę warto sięgnąć po Neverworld Wake i zapoznać się z historią tu przedstawioną. Mnie pozostaje teraz czekać na obiecaną przez Netflixa ekranizację oraz sięgnąć po inne książki tej autorki.
Zdumiewająco dobre połączenie kryminału, thrillera i fantastyki. Do tego zaskakujące zakończenie, czyli wszystko czego potrzeba Czytelnikowi. No prawie, bo każdy ma swoje wymagania. Lektura interesująca, wciągająca i kiedyś na pewno do niej powrócę. Polecam
A jeśli musielibyście przeżywać ten sam dzień wciąż od nowa?
W takiej sytuacji została postawiona Beatrice i jej czwórka znajomych. Kiedyś byli nierozłączni, jednak wszystko zmieniła tragiczna śmierć chłopaka Bee sprzed roku. Co gorsza, muszą wybrać jedną osobę, która ucieknie z pętli. Reszta niestety będzie musiała umrzeć. Czy uda im się wybrać?
Zabrałam się za tę książkę, bo po „Dark” i „The Umbrella Academy” musiałam znowu sięgnąć po coś, gdzie są zabawy czasem i pętle czasowe. I okazało się, że świetnie trafiłam!
Akcja książki początkowo mi się lekko dłużyła. Ale z każdą kolejną stroną przyspieszała coraz bardziej, aż do osiągnięcia tak zawrotnej prędkości, że wręcz nie mogłam wypuścić książki z ręki. Serio, ostatnie 150 stron przeczytałam niemal za jednym zamachem! I to do późna w nocy. Dobrze, że wciąż mam wakacje, bo inaczej byłoby mi ciężko się pozbierać kolejnego dnia...
No ale nie samą akcją książka się broni. Bohaterowie. Może przez większość czasu są oni dość irytujący, może ciężko ich polubić, ale nie mogę powiedzieć, że są źle wykreowani. Mają swoje tajemnice, które stopniowo są odkrywane.
Co jeszcze? Zakończenie. Uwielbiam to zakończenie. Było PRZE-GE-NIAL-NE! Już myślałam, że autorka mnie niczym nie zaskoczy, a tu taki zwrot akcji. Ledwo zdążyłam pozbierać szczękę z podłogi, a już czekało na mnie kolejne potężne zaskoczenie. Po zamknięciu książki po głowie krążyła mi tylko myśl: „O WOW”! No po prostu na takie zakończenie czekałam.
Jedynym minusem-nie-minusem książki jest to, że należy ona do literatury młodzieżowej. Przez to nie wiem, czy spodoba się ona starszemu odbiorcy ze względu na klimat powieści. A jak wiadomo, nikt tak nie wkurza jak nastoletnia główna bohaterka powieści.
Nie będę zbędnie przedłużać – jeśli lubicie nietypowe powieści młodzieżowe to koniecznie sięgnijcie po „Neverworld wake”. W innych przypadkach też polecam Wam tę książkę. Warto.
A jeśli musielibyście przeżywać ten sam dzień wciąż od nowa...
WOW- to była jedna z najlepszych młodzieżówek jakie do tej pory czytałam. A mam ich za sobą, na prawdę wiele. Co tu się działo! Jestem pod mega wrażeniem! Uwlebiam fantasy, a w połączeniu z wątkiem sensacyjno-kryminalnym to wręcz sztos. Pomysł na fabułę genialny! Podziwiam ludzi, którzy mają takie cudowne pomysły i potrafią je jeszcze tak świetnie przekazać odbiorcy. Jest to książka tak różna od wszystkich młodzieżówek, że tym bardziej zyskuje w moich oczach. To coś całkiem innego, niezwykłego i zdecydowanie fantastycznego. Akcja cały czas na pełnych obrotach. Świetne postaci, które tak różne dają niesamowity charakter książce. Świetnie poprowadzona historia, która skłania do ciągłego główkowania i zamiany zdania na temat śmierci Jima- jednego z przyjaciół. Jestem zachwycona i ogromnie polecam! To książka obok której nie można przejść obojętnie. Zostaniecie wciągnięci bez reszty w fabułę i nie oderwiecie się ani na chwilę. Zapewniam. :)
W jednej z recenzji na Goodreads.com przeczytałam, że "Neverworld wake" nieco przypomina bestseller Blake'a Croucha pod tytułem "Mroczna materia", książkę która byłam moim numerem jeden 2016 roku. Jak sami widzicie nie mogłam nie skorzystać z okazji. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że to jednak powieść dla młodzieży a nie mroczny thriller scence fiction,spodziewałam się że znajdę tutaj więcej melodramatyzmu, jednak nie miało to wpływu na moją decyzję. Teraz, już po lekturze, jestem niczym kot który wypił spodek tłustej śmietany. Było smacznie. Elementy fantastyki nie zawładnęły fabułą, pętla czasu była logiczna a całość pełna zwrotów akcji i dynamiki. Wcale się nie dziwię, że producenci Netflix od razu wykupili prawa do ekranizacji. Książka Pessl jest bowiem gotowym scenariuszem na serial. I wierzcie mi będzie to spektakularny obraz. Nie tylko dla młodzieży.
Beatrice Hartley i pięcioro jej najlepszych przyjaciół tworzyli świetną ekipę. Ale wszystko zmieniła śmierć Jima, geniusza muzycznego i chłopaka Beatrice.Rok po zakończeniu szkoły Beatrice wraca do Wincroft – nadmorskiej posiadłości, gdzie spędzili razem wiele wieczorów, dzielili się tajemnicami i planowali zmienić świat. Beatrice ma nadzieję, że pozna odpowiedzi na mroczne pytania dotyczące okoliczności śmierci Jima. Podejrzewa, że jej przyjaciele wiedzą znacznie więcej, niż chcą zdradzić. Beatrice czuje, że nigdy nie pozna prawdy.
Ostatnio coraz częściej sięgam po powieści new adult. Czy powodem tego jest moje "zdziecinnienie" czy może gatunek dla młodzieży przeszedł ostatnio metamorfozę? Jak byłam wieku "targetowym" dla książek NA, to czytało się dzieła Lucy Maud Montgomery, próbowało zrozumieć Tolkiena lub wykradało książki z biblioteki rodziców. Dziś, młodzi dorośli, doczekali się własnych thrillerów, własnej fantastyki a nawet własnych horrorów. Nie ma czemu się tutaj dziwić. Wystarczy wyjrzeć przez okno i zobaczymy, że zmienił się również świat. Dzisiejsza młodzież szybciej wkracza w okres dorastania, szybciej rozpoczynamy życie seksualne, to co kiedyś było tabu dziś jest na porządku dziennym. Nie szokują nas już tak bardzo nastolatki z brzuchami czy imprezy halloweenowe dla młodych, organizowane w środku lasu. Często sami rodzice kupują dzieciom alkohol. Kiedyś chowałam się pod kołdrą by czytać Stephena Kinga, dziś widzę dwunastolatków z książkami mistrza w autobusie. Literatura new adult musiała ewoluować by sprostać tej przemianie. Stała się bardziej, mroczna, bardziej spektakularna i oczywiście bardziej dorosła. Na dobrą sprawę, jedynym co odróżnia ją od powieści dla dorosłych, jest fakt że nadal porusza tematy typowe dla środowiska młodych, jeszcze niedoświadczonych ludzi. Nadal jej zadaniem jest pokazywanie dobrych wzorców i nauka odpowiednich zachowań, choć charakter dydaktyczny z roku na rok spada na coraz dalszy plan. Już niedługo pozostanie sama rozrywka. Pessl napisała świetną książka, którą zachwyceni będą zarówno młodsi jak i starsi czytelnicy. Mało tego, motyw fantastyczny, na którym opiera się książka, nie jest dominujący. Owszem pojawia się tutaj pętla czasu, z której muszą się wyrwać bohaterowie, jednak działania jakie w tym celu podejmują bardziej pasują do kryminału czy suspensu niż typowej powieści scence fiction. Więc, drodzy czytelnicy, nie obawiajcie się przekombinowanej, pseudo-naukowej gadaniny, wyskakujących znikąd potworów czy skomplikowanych podróży w czasie. Choć autorzy często gubią się w tworzonych przez siebie powieściach z motywem czasu zapętlonego, tak tym razem wszystko wyszło spójnie. Brak tutaj chaotyczności a całość jest łatwa do zrozumienia. Czyta się lekko i przyjemnie, i muszę przyznać, z niesłabnącym zainteresowaniem. Co prawda jestem nieco zawiedziona zbyt prostym zakończeniem, dla droga do niego była naprawdę fascynująca.
Na okładce książki możemy przeczytać, że fabuła opowiadać będzie o losach grupki znajomych, którzy nieoczekiwanie wpadają w pętlę czasu. Każdego dnia, przez kilkanaście godzin powtarza się ten sam scenariusz. Jednak żaden wydawca (ani polski ani zagraniczny) nie wspomniał o najlepszym. Mianowicie pod koniec każdego dnia, bohaterowie zmuszeni zostają do wyboru jednej osoby, która ma umrzeć. Decyzja ta musi zostać podjęta jednogłośnie. Prawda, że teraz brzmi to o wiele lepiej? Nie dość, że zapowiada się niezła zabawa to jeszcze pojawia się element dreszczyku. "Neverworld wake" to zresztą doskonały thriller psychologiczny, zmuszający czytelników do przemyśleń nad sensem istnienia i tym , ile warte jest ludzkie życie. Paradoksalnie najważniejszym pytaniem , które pada w tej książce nie jest : kto ma umrzeć lecz "dlaczego to ja mam przeżyć". A na to jest już trudniej odpowiedzieć. Grupka naszych bohaterów poznała się w szkole i wszystko wskazywało na to, że przyjaźń ta przetrwa do końca życia. Stało się jednak inaczej, a to wszystko za sprawą tajemniczej śmierci kochanego przez wszystkich Jima. Każdy inaczej poradził sobie z tą stratą lecz nikt nie chciał uwierzyć, że było to samobójstwo. Po roku od tego smutnego wydarzenia młodzi ludzie spotykają się ponownie, dawne rany zostają na powrót otworzone. Choć fabuła książki dzieje się w czasie teraźniejszym to by w pełni zrozumieć rozgrywającą się przed naszymi oczami historię potrzebne są retrospekcje. To właśnie z tych wybiegów w przeszłość poznajemy najmroczniejsze sekrety tych, których uważaliśmy za przyjaciół. Często nie są oni tym za kogo się podają. Nie da się ukryć, że powieść pełna jest tajemnic i dramatów nastolatków, którzy za wszelką cenę starają się je ukryć. Cały czas zdajemy sobie sprawę z faktu, że mamy do czynienia z młodymi, narwanymi ludźmi, którzy zachowują się zgodnie ze swoją metryką. Często wpadają w szał, denerwują się i obrażają zostawiając główną bohaterkę samej sobie. Momentami tych fochów było aż za wiele. Razi również to, że postaci są niezwykle stereotypowe. Gej jest po prostu gejem, komediant komediantem, fajtłapa fajtłapą. Ludzie Ci nie mają żadnej osobowości. Są jak statystyki i opisy sylwetek na kartach z "Magii i Miecz" czy innej gry planszowej. Robią dokładnie to co jest od nich wymagane i nic ponad to. Zastanawiam się również dlaczego autorka nie wykorzystała do końca całego potencjału swojego pomysłu. Mamy tutaj podróże w czasie, trudne wybory i grę o życie, a bohaterowie zamiast całkowicie się w to zaangażować, usilnie próbują rozwikłać zagadkę śmierci kolegi. Kogoś, kogo czytelnik nawet nie poznał. Postaci, która jest nam obojętna. Co prawda, nadal było ciekawie i tajemniczo , jednak cały czas czekałam na jakiś wielki punkt kulminacyjny, kluczowe wydarzenie, które zatrzęsie całą fabułą. I nadal czekam...
Abstrahując od fabuły i bohaterów w oczy rzuciła mi się jedna rzecz. Autorka często podejmuje temat schizofrenii i choroby dwubiegunowej. Zdarza się, że stosuje obie te nazwy zamiennie, choć są to zupełnie inne schorzenia. Często miałam wrażenie, że choroby umysłowe były przedmiotem żartów. Zabrakło tutaj wyczucia i delikatności. Rozumiem, że naszymi bohaterami są nastolatkowie, których komentarze często są niestosowne i potrafią ranić, jednak niektóre dialogi były niesmaczne i przesadzone. Chociażby rozmowa o psie cierpiącym na depresję i zaburzenia osobowości czy pisanie eseju o "dwubiegunowej mamusi" przyrównanej do kosmitki. Jako dorosły czytelnik byłam w stanie przez to przebrnąć jednak boję się, że u nastolatków może to spowodować swojego rodzaju znieczulicę.
Jak do każdej z książek gatunku new adult, tak i do tej, podeszłam bez większych oczekiwań. Nie nastawiałam się na bestseller, choć muszę przyznać że notka wydawnicza mnie zaintrygowała. Choć dostałam więcej niż się spodziewałam, tak nadal mamy tutaj do czynienia z literaturą, która służyć ma jedynie rozrywce. I właśnie tego dostarcza. Marisha Pessl umie pisać, można ją wręcz nazwać mistrzynią. Jej teksty są przemyślane i logiczne. Nie boi się używać detali w celach ozdobniczych. Autorka doskonale wie jak dozować akcję i jak sprawić by całość wyszła dynamicznie. Było dobrze, było ciekawie czyli dokładnie tak jak chciałam. A to, że po tygodniu zapomnę o czym ta książka była? To już mniej ważne. Polecam. Ku rozrywce.
Ta książka została przez ;New York Timesa; uznana za jedną z pięciu najlepszych powieści 2006 roku. Recenzenci docenili nie tylko język i narrację, ale...
Przeczytane:2019-09-19, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,
Sześcioro przyjaciół tworzy ekipę. Wszystko zmienia się, gdy umiera jeden z członków grupy. Rok później Beatrice dalej przeżywa utratę swojej miłości, jednak postanawia dołączyć do imprezy byłej paczki w Wincroft. Szalona jazda samochodem podczas deszczu kończy się wypadkiem. Przyjaciele utknęli w Nieświecie i tylko jedno z nich może przeżyć. Wszyscy utknęli w jednej pętli czasowej i muszą podjąć decyzję kto przeżyje. Kto to będzie? Jak do tego wszystkiego doszło? Co pomoże przyjaciołom podjąć właściwą decyzje?
Kojarzycie książkę “7 razy dziś” Lauren Oliver? Jeżeli tak, to ta historia jest bardzo do niej podobna. Tutaj pięć osób ciągle powtarza ten sam dzień i pod koniec każdej pętli odbywa się głosowanie, w którym mają wyłonić osobę, która przeżyje. W ciągu tego czasu mogą robić co chcą. Jest to książka, która może wiele nauczyć i pokazać, że nawet jeśli uważacie że kogoś dobrze znacie, to tak naprawdę nie wiecie nawet połowy.
Po książkę chciałam sięgnąć przede wszystkim dlatego, że na jej podstawie ma powstać na Netflix serial, a wiadomo jak to jest zawsze najpierw książka, potem film. Tym bardziej, że właśnie fabuła mocno skojarzyła mi się z książką “7 razy dziś” i chciałam się dowiedzieć jak ktoś inny przedstawi ten wątek. I przyznam się, że w tej powieści jest on o wiele ciekawszy i bardziej rozbudowany. Tutaj bohaterowie poza tym, że muszą podjąć decyzję, chcą się również dowiedzieć, co stało się z ich przyjacielem, bo nie wierzą w to, że popełnił samobójstwo. Podczas poszukiwań odkrywają samych siebie i wiele o swoich przyjaciołach. Do samego końca nie wiadomo, kto wyjdzie z tego żywy.
O bohaterach nie chciałabym Wam opowiadać, ponieważ mogłabym coś zdradzić, a lepiej jeśli sami poznacie postacie i będziecie snuć własne przypuszczenia. Ja mogę tylko coś niepotrzebnie i nieświadomie zasugerować, a to popsuje całą zabawę. Jednak powiem tak, każda postać jest inna i na swój sposób charakterystyczna. Wszyscy coś ukrywają i niczego nie możemy być pewni. Wszyscy bohaterowie są jedną wielką zagadką i dopiero pod koniec poznajemy ich prawdziwe oblicza.
Akcja rozwija się dość powoli. Bohaterowie potrzebują czasu by oswoić się w nowym otoczeniu i pogodzić ze świadomością, że mogą nie wyjść stąd żywi. Jednak od połowy wszystko nabiera tempa i wszystko niesamowicie się rozkręca.
Podsumowując, książka jest naprawdę dobra, bardzo szybko i przyjemnie się ją czyta. Od początku wkręciłam się w cały ten świat, a raczej Nieświat, i problemy bohaterów. wiele razy zastanawiałam się, kto powinien przeżyć. Jeżeli szukacie powieści, która Was mocno zaangażuje i nie pozwoli szybko o sobie zapomnieć, to zdecydowanie powinniście sięgnąć po “Neverworld Wake”.