,,Gdybym mogła być leczona przez kobietę, oszczędzono by mi największych cierpień"
Jeszcze na początku XIX wieku zawód lekarza wykonywali tylko mężczyźni. Kobiety masowo umierały na uleczalne choroby, bo unikały opieki medycznej. Badania prowadzono w poniżający i często bolesny sposób, a lekarze nie rozumieli problemów zdrowotnych kobiet.
Porody odbierano pod kilkoma warstwami koców, bo medycy wstydzili się nagości rodzącej. Z tego samego powodu wielu z nich nie miało pojęcia o kobiecej anatomii. Nic dziwnego, że w Paryżu przez prawie całe stulecie żadna kobieta nie przeżyła cesarskiego cięcia! Uważano, że ,,istnieje mnóstwo przypadków chorób, które lekarz potrafi wyleczyć dzięki temu, że jest mężczyzną".
Dla pacjentek oznaczało to jedno: bycie na łasce brutali.
W takim świecie trzy kobiety znalazły w sobie siłę i determinację, żeby otworzyć przedstawicielkom swojej płci drzwi do zawodu lekarza. Podanie Elizabeth Blackwell o przyjęcie na studia medyczne uznano za świetny żart i tylko dlatego rozpatrzono je pozytywnie. W Szkocji wściekły tłum chciał zabronić studentkom wstępu na salę wykładową. Mimo to zdobyły one wykształcenie, rozpoczęły praktykę lekarską i wywołały prawdziwą rewolucję. Sprawiły, że medycyna zaczęła w końcu dostrzegać potrzeby kobiet w zakresie zdrowia.
,,Ważny rozdział historii kobiet i medycyny" - ,,Publishers Weekly"
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2022-03-09
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 448
"Kobietę cechuje słabsza pod względem sprawności i siły konstrukcja fizyczna. Mniejsze kobiece mózgi oznaczają mniejszą zdolność do skupienia myśli i mniejsze zdolności intelektualne. Przewaga właściwości emocjonalnych w naturze kobiety nie pozwala jej należycie przystosować się do wykonywania zawodu lekarza".
Totalnie bzdurne argumenty, prawda? Ale wyobraźcie sobie, że w epoce wiktoriańskiej takie rozumowanie było na porządku dziennym i mówili to mężczyźni - lekarze. Co ciekawe, według ostatnich badań to kobiety są lepszymi lekarzami, "ścisłej trzymają się wytycznych klinicznych i zapewniają pacjentom lepszą profilaktykę". Dzisiaj mamy dostęp do wspaniałych lekarek i odpowiedniej opieki medycznej. Niestety nie zawsze było tak kolorowo. O trudzie i walce kobiet o prawo do wykonywania zawodu lekarza opowiada świetna książka Olivii Campbell pt. "Na łasce brutali. Kobiety w świecie medycyny".
W tej książce poznajemy historie pionierek na gruncie medycyny.
Elizabeth Blackwell, Elizabeth Garrett Anderson i Sophia Jex-Blake to trzy niezłomne kobiety, które zostały lekarkami. Początkowo nie zdawały sobie sprawy, jak duże znaczenie może mieć wprowadzenie kobiet do zawodu lekarza. Jednak szybko okazało się jak ważna i nieoceniona jest ich praca. Nie tylko wykazały determinacją w świecie zdominowanym przez mężczyzn ale też zdobyły odpowiednie wykształcenie, osiągając nieraz najlepsze wyniki. Udało im się przełamać bariery w nauce i społeczeństwie. Stały się pierwszymi pełnoprawnymi lekarkami, rewolucjonizując sposób, w jaki kobiety otrzymują opiekę zdrowotną. Wiedza była ich atutem, a poprzez swoją służbę niosły wielu pacjentom ratunek. Ich wysiłki nie poszły na marne, przetarły szlaki dla innych kobiet, młodych studentek, które dzięki nim mogły śmielej kroczyć po drodze medycyny.
Czytałam tę książkę z nieustającym zaciekawieniem. Stanowi ona nie tylko doskonałą charakterystykę wyżej wspomnianych bohaterek, ale też daje obraz czasów i problemów XIX wieku. Warto przeczytać i poznać historię tych kobiet. Bardzo polecam.
„Na łasce brutali. Kobiety w świecie medycyny” to książka opowiadająca jaką drogę musiały przejść kobiety, aby zaczęto je traktować poważnie w świecie medycyny.
Jest to historia niezwykłych kobiet, pionierek które stały się niesamowitymi lekarzami. To tak naprawdę dzięki nim kobiety nie umierają już na choroby uleczalne. Dlatego śmiało można powiedzieć, że Elizabeth Blackwell, Elizabeth Garrett oraz Sofia Jex-Blake odmieniły nasze życie.
Książka jest niezwykle ciekawie napisana i kompletnie nie da się odczuć, że jest to dość obszerne tomisko. Opisywana droga kobiet była niezwykle ciężka, a smaczki o medycynie z XIX potrafią wstrząsnąć. Pacjenci uważani byli za ciało, którym trzeba się zająć. Przez prawie całe stulecie żadna kobieta nie przeżyła cesarskiego cięcia. O higienie w miejscu pracy można było pomarzyć. To właśnie dzięki kobietą i oczywiście rozwojowi udało się to wszystko zmienić. Nasze pionierki udowodniły, że kobiety nadają się do czegoś innego niż zajmowanie się domem i rodzenie dzieci. Pokazały, że kobieta na uniwersytecie medycznym to nie żart. To dzięki nim powstały szkoły, gdzie kobiety mogły się kształcić i rozwijać swoje umiejętności.
„Na łasce brutali. Kobiety w świecie medycyny” to książka, która z całą pewnością zasługuje na rozsławienie. Już wcześniej miałam okazję czytać książkę o podobnej tematyce, jednak ta zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Jest dużo ciekawiej napisana i co najważniejsze tematyka została wykorzystana w 100%. Nic tutaj w moim odczuciu nie zostało potraktowane po macoszemu za co muszę podziękować autorce.
Jeżeli interesuje Was historia medycyny to z czystym sumieniem mogę Wam polecić tę książkę.
W świecie nowożytnym mężczyźni rościli sobie prawo monopolu na wiedzę. A jak wszyscy doskonale wiemy, na stosach spalono tysiące kobiet, w tym mądrych babek, znachorek i akuszerek. Dopiero w 1847 r. Elizabeth Blackwell jako pierwsza kobieta w historii Stanów Zjednoczonych rozpoczęła studia medyczne, wcześniej ten przywilej zarezerwowany był tylko dla mężczyzn. Kobieta lekarzem, co za niedorzeczna myśl! Jej droga do przekonania profesorów i władze uczelni nie była prosta. Mężczyźni przekonywali ją, że jeśli bardzo chce zostać ,,medykiem", może zostać położną lub pielęgniarką. Kiedy Elizabeth w końcu udało się zasiąść w studenckich ławach, napotkała kolejny problem. Aby móc ukończyć studia musiała odbyć staż, a lekarze rezydenci nie chcieli z nią pracować. ,,Kobieta, która ośmieliła się aspirować do ich z trudem zdobytej pozycji, była dla nich zniewagą, a jej motywy wydawały im się podejrzane. (...) Utrudniali więc jej naukę, zaprzestając notowania na karcie pacjenta u węzgłowia łóżka informacji o diagnozie, planie leczenia oraz przebiegu choroby." Mimo tych przeszkód, Blackwell udało się zdobyć upragniony tytuł doktora. Wydawać by się mogło, że skoro jednej kobiecie się udało, to dla jej następczyń, drzwi uczelni medycznych w USA powinny stanąć otworem. Nic bardziej mylnego. Władze większości uczelni medycznych, uznały, że jedna to i tak o jedną za dużo. Dość powiedzieć, że zasada zabraniająca przyjmowania kobiet na wydział medyczny na Harvardzie obowiązywała, aż do 1945r!
O Blackwell rozpisywały się medyczne periodyki, nie zawsze w pochlebnym tonie, ale ona sama (pozornie) zdawała się tym nie przejmować i podróżowała po Ameryce i Europie z wykładami, w których zachęcała młode kobiety do domagania się prawa do nauki. Jedną z kobiet, które postanowiły pójść w jej ślady, była kolejna Elizabeth, angielka nazwiskiem Garrett. Panna Garrett, zwana przez rodzinę Lizzie, napotkała jeszcze większy sprzeciw niż jej starsza koleżanka. Większość mężczyzn, do których udała się po wsparcie, uważało, że ,,zawód lekarza oraz chirurga wymaga przymiotów, które posiadają wyłącznie mężczyźni." Skostniałe angielskie społeczeństwo, uważało, że dobrze wychowana młoda dama, nie powinna myśleć o takich rzeczach, ale niej przeznaczone było życie żony i matki, żadna kariera! Jak pisała sama Elizabeth ,,Kobieta lekarka zderza się z murem społecznej i zawodowej niechęci, która skazuje ją na dojmującą samotność i pozbawia wsparcia, szacunku oraz profesjonalnej porady." Kolejne strony książki, pokazują nam walkę zarówno obu Elizabeth jak i kobiet podążających ich śladem, do uzyskania wykształcenia i praktykowania medycyny.
,,Na łasce brutali. Kobiety w świecie medycyny." To połączenie reportażu, powieści historycznej i historii medycyny. Spotykamy tutaj szokujące terapie (leczenie rtęcią, tak rtęcią! to naprawdę świetny sposób), całkowity brak zasad higieny (prosto od sekcji zwłok do odbierania porodu, bez mycia rąk, przecież nic złego nie może się stać, prawda?), skostniały sposób myślenia zarówno mężczyzn jak i kobiet o społecznej roli kobiet. Jednak książka nie jest do tak do końca pesymistyczna, kobiety lekarki pomogły niezliczonej ilości innych kobiet, które nie mogły ze względów finansowych leczyć się u lekarzy mężczyzn, lub nie mogły być dobrze zdiagnozowane, gdyż wstydziły się lekarza mężczyzny, lub były przez niego niezrozumiane.
,,Na łasce brutali. Kobiety w świecie medycyny." polecam nie tylko przyszłym lekarkom, czy osobom zainteresowanym historią medycyny. To świetna pozycja także, dla tych, którzy ,,chcą wiedzieć więcej" lub lubią reportaże. Przeczytajcie, nie zawiedziecie się.
Przeczytane:2022-05-15,
Ważny rozdział historii kobiet i medycyny.
Tak naprawdę to jedno zdanie obrazuje o czym jest ta wyjątkowa książka.
Nie od dziś wiadomo, że kobiety zawsze miały pod górkę w różnych dziedzinach życia. Medycyna była jedną z tych, które były zarezerwowane dla mężczyzn.
Kobiety masowo umierały na choroby uleczalne,bo unikały opieki medycznej.
Badania przeprowadzano w sposób poniżający i bolesny dla nich.
Porody odbywały się pod kocami, bo medycy wstydzili się nagości rodzącej. Mało, która kobieta była w stanie przeżyć cesarskie cięcie, a w Paryżu przez stulecia żadna go nie przeżyła.
Uważano, że tylko lekarz, który jest mężczyzną potrafi wyleczyć.
Na szczęście ten etap mamy dawno za sobą.
Autorka przybliża nam sylwetki trzech kobiet, które znalazły w sobie siłę, wytrwałość i determinację, aby zostać lekarkami i zmienić myślenie społeczeństwa.
Pionierki Elizabeth Blackwell, Sofia Jex-Blake oraz Elizabeth Gareth Anderson to im możemy podziękować za przełamanie stereotypów i bronienie kobiet w sferze medycznej.
Świetny reportaż, który czytało się jak powieść.
Pochłonęłam ją ekspresowo, wciągnęła mnie całkowicie.
Autorka wykonała naprawdę kawał dobrej roboty i przeprowadziła bardzo wnikliwą pracę badawczą.