Gdzie jest granica między zdrowiem psychicznym a szaleństwem?
Samantha James jest najlepszą terapeutką w nowojorskim ośrodku dla psychicznie chorych. Jest też alkoholiczką, ale potrafi to ukryć przed innymi pracownikami i pacjentami. Jednak wraz z pojawieniem się Richarda, tajemniczego pacjenta z kryminalną przeszłością, na perfekcyjnym wizerunku Sam pojawia się rysa. Pomiędzy tym dwojgiem rozpoczyna się dziwna i ryzykowna gra. Wkrótce nie wiadomo już, kto jest pacjentem, a kto terapeutą...
Połączenie "Lotu nad kukułczym gniazdem" i "Dziewczyny z pociągu".
"Wciągająca i ostra jak brzytwa debiutancka powieść Brady ukazuje świat tonącej kobiety, która desperacko próbuje utrzymać głowę nad wodą."
"Publishers Weekly"
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2018-10-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: The Blind
"Tylko pozornie dzieli nas przepaść. W gruncie rzeczy to tylko niewielka szczelina, linia na piasku, którą łatwo przekroczyć... czasami granica się zaciera."
Książka z ciekawym potencjałem, jednak nie został on w pełni wykorzystany, a szkoda, bo niewiele brakło, aby zaliczyć ją do grona dobrych i satysfakcjonujących. Plus za pomysł na fabułę, chęć ukazania mrocznej strony natury człowieka, rzucenie pytań ku refleksjom o dziedziczenie skłonności do chorób psychicznych. Minus za brak napięcia w thrillerze, niewystarczające drażnienie wyobraźni czytelnika, zbytnie prześlizgiwanie się po tematyce osobowości, rozwlekłą narrację ujmującą z dynamiczności, mało mocnej akcji podtrzymującej wyczekiwaną w tym gatunku literackim niepewność.
Kluczowej postaci przypisano mnóstwo wad i wciągnięto w wiele problemów, jednak zabrakło głębi, wyjścia poza podręcznikowy zarys typów mentalności, a przez to ucierpiała realność i wyrazistość. Nieprzekonująco, a zatem trudno zainwestować w wiarę, zrozumienie i poruszenie. Łapałam się na tym, że chciałam, aby główna bohaterka spadła na samo dno, może wówczas drgnęłoby napięcie w przybliżanej historii. Spodziewałam się intensywniejszej kulminacji w swoistej grze prowadzonej przez Samanthę, cenioną psychoterapeutkę z nowojorskiego szpitala, i jej tajemniczego pacjenta Richarda. Wyczekiwałam mocniejszego tupnięcia, które pozwoliłoby wybaczyć zbędne przeciągnięcia w scenariuszu zdarzeń.
Aspekt psychologiczny, pomimo odwołań do bogatej terminologii, wydawał się zbyt pobieżnie potraktowany, nie było w nim niczego, czego nie otrzymałam w podobnych thrillerach. Na nieszczęście dla odbioru przygody czytelniczej, już po pierwszych stu stronach zorientowałam się dokąd zmierza przybliżana historia, a przewidywania znalazły potwierdzenie w niezaskakującym zakończeniu. Słaba okazała się warstwa obyczajowa, przejaskrawione toksyczne relacje, choć trzeba przyznać, że wiele w nich ekspresyjności i sugestywności. Terapeutka, która choć doskonale pomaga chorym, to jednak gubi się w zawiłościach własnej osobowości, złych nawyków, nie do końca poznanej i przepracowanej przeszłości.
Zastanawiałam się, jak placówka medyczna wyznaczana do leczenia i pomocy chorym w kwestiach psychiatrycznych nie jest w stanie dostrzec tego, co dzieje się z pozornie wzorowym pracownikiem, odpowiednio zareagować na jego zachowanie, które jednoznacznie domaga się pomocy. Rozumiem niedoinwestowanie, funkcjonowanie na krawędzi zamknięcia, przeciążenia personelu, fatalne warunki pracy, lecz mimo wszystko. Czyżby to zawoalowane rzucenie przez autorkę pod rozwagę kłopotliwych aspektów ze społecznej, finansowej i decyzyjnej otoczki leczenia zaburzeń osobowości, również zwrócenia uwagi na to, że nikt z nas nie może zostać do końca prawidłowo zdiagnozowany, gdyż kryje się za mistrzowsko odmalowanymi maskami?
bookendorfina.pl
Rzeczywistość bywa bardziej skomplikowana niż wydaje się postronnym, nawet jeśli należą do grona bliskich osób. Czasem można zręcznie tkać iluzję szczęścia, sukcesów oraz panowania nad swoim życiem. Jednak za tym zręcznym rękodziełem pozorów niejednokrotnie kryją się bolesne realia egzystencji pełnej strachu i oszukiwanie wszystkich wokoło, a najbardziej siebie samego.
Trudne przypadki stanowią wyzwanie, chociaż nikt tego głośno nie powie. W końcu są to ludzie z krwi i kości z wyniszczającymi ich demonami. Sam jest znana ze swych osiągnięć terapeutycznych z tego rodzaju pacjentami, jednak Richard stanowi swojego rodzaju zagadkę i to nie jedynie psychologiczną. Otacza go sieć plotek, niedomówień, podejrzeń i przypuszczeń, a to nie sprzyja podjęciu rzetelnego leczenia oraz obiektywnej diagnozie. Co kryje przeszłość tego mężczyzny i jak ma wpływ na teraźniejszość? Sam nie poddaje się w swoich wysiłkach terapeutycznych, czy chce coś udowodnić sobie czy też została po mistrzowsku wmanewrowane w grę, której zasad jeszcze nie zna? Ten pacjent wymyka się i prostym i skomplikowanym ramom, zdaje się nie pasować do szpitala, natomaist terapia, która miała mu pomóc przybiera całkowicie inną formę niż Sam zakładała. Układ pacjent – psycholog zaczyna przypominać coś odwrotnego, kim jest Richard i w co wciąga swoją terapeutkę?
Do bólu bezkompromisowa, brutalnie szczera i przede wszystkim bez usprawiedliwień ukazująca rzeczywistość terapii psychologicznej oraz kulisy pracy oraz pobytu w szpitalu psychiatrycznym. „Na krawędzi” nie ma w swej fabule zbyt wielu jasnych stron, czasem wręcz stwarza klaustrofobiczną atmosferę i to nie tylko związaną z ograniczoną przestrzenią, w jakiej rozgrywa się akcja książki, lecz również związana z uczuciami, równie skutecznie oddającymi zamknięcia w destrukcyjnej emocjonalnej klatce. A.F. Brady nie stara się by czytelnicy polubili główną bohaterkę, pokazuje ją w świetle jaki daje jesienny bądź zimowy dzień bez słońca i zachmurzony, rzucający cień na wszystkich. Dodatkowo jej zachowanie także nie sprzyja by uznać ją za ofiarę, wprost przeciwnie, ale równocześnie jej osoba przyciąga uwagę, tak samo jak i to co zaczyna się rozgrywać na oczach czytających. Swoista rozgrywka z własnym życiem i cudzym, próby utrzymania wizerunku oraz chęć wykonywania zawodu, chociaż pobudki są niekiedy odmienne od tych, jakie chce widzieć otoczenie. Tytuł książki oddaje w pełni główny motyw, ta krawędź lub też inaczej balansowanie nad przepaścią odczuwalne jest cały czas, świat na zewnątrz i ten ograniczony do terapii to nieustanna walka by nie upaść lub by powstać, toczy się ona wciąż od nowa, a lęk przed zatraceniem się nie opuszcza większości. W tle tej opowieści jest Nowy Jork taki jaki znany jest z filmów i reklam albo przynajmniej tak go widzimy w pierwszej chwili, ponieważ już przy drugim i kolejnym spojrzeniu zauważamy rysy na wydawałoby się prawie idealnym obrazie, jedynie pozornym innym od tego z szpitala psychiatrycznego.
' Ludzie w ogóle lubią udawać, bo udawany świat jest ładniejszy ''
Samantha James (Sam) ma 37 lat , pracuje w szpitalu psychiatrycznym na Manhattanie. Jest tam psychologiem . Bardzo dobrym psychologiem . Sama szefowa , która doskonale wie że na Sam zawsze może liczyć, nazywa ją '' Złotą dziewczyną '' . Sam dostaje wszystkie najtrudniejsze przypadki z którymi inni nie potrafią sobie poradzić . Właśnie dlatego dostała też nowo przyjętego pacjenta Richarda McHugha . Teczka z aktami Richarda jest niemal pusta, nie ma nawet postawionej diagnozy , a to co o nim wiadomo , to same plotki , dość krwawe plotki . To jest ta Sam której twarz widzą inni , pacjenci , pracownicy, szefowa itd. Jednak pani psycholog ma też inną twarz i inne życie, tak zwane prywatne w którym to życiu my czytelnicy jej towarzyszymy , za pomocą pierwszoosobowej narracji .
Nie wiem co jest z tą książką nie tak, że nie rzuciła mnie na kolana, chociaż ja tak lubię wszelkie pozycje traktujące o psychiatrykach i wszelkich psychicznych chorobach i zaburzeniach . Mam wrażenie, tak wynika z treści książki, że autorka (sama psychoterapeutka ?) próbuje mnie na siłę , zbyt nachalnie (rozważania Davida) przekonać, iż mówiąc trywialnie '' psycholog też człowiek '' i ma prawo do załamań, złych dni, czy chorób psychicznych . Ale ja nie bardzo się chcę z tym zgodzić, bo jak czytam co wyprawia ta nieznana swoim znajomym ze szpitala, Sam ze swoim prywatnym życiem, to aż chciałabym krzyknąć głośno '' Chroń mnie opatrzności przed takim lekarzem '' . Nie uważam bowiem, iż aby wiedzieć jak boli oparzenie , trzeba koniecznie pakować rękę w ogień . Wystarczy szeroko pojęta empatia , a to chyba powinno być jedną z głównych cech dobrego psychologa ? czyż nie ?
Nie znam się aż tak drobiazgowo na psychologii, by osądzić czy Sam jest chora, czy tylko skrajnie głupia i nieodpowiedzialna. W każdym razie, jak historie ze szpitala , kłopoty pacjentów , terapie , czy nawet kłopoty finansowe placówki były w miarę ciekawe . To jednak długie opisy nocnego szlajania się Sam po knajpach, uprawianie seksu w przysłowiowym '' schowku na szczotki '' czy ciągłe maskowanie siniaków, stało się po kilku powtórzeniach zwyczajnie nudne . No i to nagłe '' ozdrowienie . Wyleczenie bez pomocy bez terapii z alkoholizmu itd. Jakoś tak miałam wrażenie że zbyt szybko i pobieżnie . Zważając na to jak wcześniejsza '' akcja '' była rozwleczona .
Być może tak wyglądają te zaburzenia o których autorka pisze, być może nawet z takim czymś można pracować jako psycholog, ale ja bym do takiego '' udawanego '' psychologa się nie wybrała , bo to tak jakby powiedzieć że ksiądz to też człowiek i ma prawo mieć na boku kochanki , mimo ślubów i celibatu . Chcesz mieć kochanki ? Nie pchaj się na księdza, tak się składa że w życiu nie można mieć wszystkiego . Z czegoś trzeba zrezygnować i to się nazywa kompromis i emocjonalna dojrzałość. Jest to debiut, więc ode mnie gwiazdka dodatkowo na zachętę , jednak książkę nie bardzo polecam, mnie nie przekonała . Nawet zakończenie, mimo że powiedzmy lekko zaskakujące, to wprawny czytelnik, dużo wcześniej jest w stanie się go domyślić .
W pracy wszyscy kojarzą Sam z profesjonalizmem i zaangażowaniem. Kobieta wydaje się naprawdę cenić dobro pacjentów, chętnie podejmuje się również leczenia tych najtrudniejszych przypadków. Jednym z nich zdaje się być Richard. Mężczyzna trafia pod opiekę Sam, choć wydaje się, że takiej opieki właściwie nie potrzebuje. Kim jest? Jak trafił do ośrodka? Jaki ma cel?
Rozpoczynając lekturę powieści autorstwa A. F. Brady liczyłam na mroczną i psychologiczną opowieść, jaka na długo pozostanie w mojej pamięci. Swego czasu o tym tytule było niezwykle głośno, później jednak negatywnych opinii pojawiło się odrobinę więcej, niż można by przypuszczać. Tym bardziej byłam ciekawa tej powieści i chciałam się z nią zmierzyć na własną rękę.
Akcja od początku rozwija się dość wolno. Autorka skupia się na problemach emocjonalnych i psychicznych, zarówno pacjentów ośrodka, jak i samej terapeutki. Dla mnie kwestie te okazały się nad wyraz interesujące i nie czułam żalu, że nie mogę dostrzec tych elementów charakterystycznych dla thrillera, na które tak wcześniej liczyłam. Poza tym, szczerze trzeba przyznać, że samo miejsce akcji i występujący w powieści bohaterzy potrafią wzbudzić w czytelniku zaniepokojenie i wywołać gęsią skórkę.
Zupełnie nie spodziewałam się, że Brady poświęci tak dużo miejsca głównej bohaterce. Kolejne rozdziały książki to przewrotne przyglądanie się sylwetce pani psycholog i ocenianie kogoś, kto zawodowo zajmuje się przecież oceną innych. Choć na dłuższą metę opisy dotyczące postępowania Sam mogą nieco nużyć, głównie ze względu na powtarzalność zachowań i powielanie wzorca, to jednak i one okazały się dla mnie mimo wszystko na plus. Z jednej strony doceniłam, w jaki sposób autorka wniknęła w psychikę terapeutki, próbując dociekliwie tę postać przedstawić, z drugiej zaś w tym miejscu właśnie spodziewałam się mrocznych niespodzianek.
To właśnie charakterystyka Sam jest moim zdaniem najmocniejszym punktem tej powieści. Autorka pokazała tę postać bardzo wnikliwie, docierając do najgłębszych zakamarków jej umysłu. Początkowo może się wydawać, że ta kobieta jest dość płytka i prezentuje sobą zestaw naprawdę niegodnych pozazdroszczenia cech, jednak angażując się w tę lekturę, odkrywamy, jak powierzchownie ją potraktowaliśmy. Sam bowiem ma do zaoferowania (i ukrycia) o wiele więcej. Może to jej tak naprawdę potrzebna jest profesjonalna pomoc?
Choć w powieści można doszukać się pewnych elementów charakterystycznych dla thrillera (bo wydawało mi się, że po ten gatunek przecież sięgam), to jednak ja określiłabym tę książkę jako powieść psychologiczną. Przede wszystkim ze względu na fakt, że cały wywołany podczas lektury niepokój wiązał się bardziej z wykreowanymi postaciami, niż faktycznie z samymi wydarzeniami. Być może Brady trochę za bardzo skupiła się na problemach głównej bohaterki i przez to fabuła została złagodzona. Bardzo dobra powieść psychologiczna- tak, thriller (nawet psychologiczny)- nie.
Powieść czyta się dobrze, w dużej mierze za sprawą narracji pierwszoosobowej. Może nie jest łatwo wczuć się w sytuację głównej bohaterki, ale przy odrobinie dobrej woli można ją zrozumieć. Czytając jej relację czujemy, że coś jest nie tak i na to rozwiązanie zagadki czekamy, odnosząc wrażenie, że coś w końcu się wydarzy, a całość przypomina ciszę przed burzą. I dzieje się, faktycznie, jednak trochę trzeba na ten zwrot akcji poczekać.
„Na krawędzi” to książka, która nie trafi do wszystkich i nie przez wszystkich zostanie doceniona. Mnie taka forma przypadła do gustu, ale powiem uczciwie, że niewiele by się zmieniło, gdyby została nieco okrojona i skrócona, a akcja zaczęła nabierać rozpędu trochę wcześniej.
Debiut powieściowy amerykańskiej psychoterapeutki A.F. Brady, to zgrabnie napisana, mroczna powieść psychologiczna, którą błyskawicznie się czyta. Pisarka ma niesamowicie lekki styl, więc lektura jest bardzo przyjemna, choć podjęta przez nią tematyka do łatwych bynajmniej nie należy.
Samantha James to supermenka, złota dziewczyna, która od lat jest najlepszą terapeutką zatrudnioną w Centrum Psychiatrycznym Tyflos. Na wiedzę i profesjonalizm Sam liczą wszyscy – zarówno przytłoczona problemami administracyjnymi szefowa, jak i mniej doświadczeni koledzy po fachu. Nikt nie wie, że pod maską opanowania utalentowana pani psycholog skrywa demony, nad którymi stopniowo zaczyna tracić kontrolę. Presja otoczenia, nawał pracy, problemy w związku, pogłębiające się uzależnienie odciskają mocne piętno na niestabilnym umyśle bohaterki. Czytelnik z rosnącym niepokojem śledzi historię złotej dziewczyny – genialnej manipulatorki i aktorki, która zdaje się nie dostrzegać własnych problemów i z uporem maniaka nie dopuszcza do siebie myśli, że sama potrzebuje pomocy. Postać Sam budzi w czytelniku szereg sprzecznych emocji. Z jednej strony trudno zrozumieć i zaakceptować autodestrukcyjne zachowanie głównej bohaterki, z drugiej z niemałą fascynacją odkrywa się jej kolejne sekrety.
„Na krawędzi” to mocny tytuł, w którym pisarka poruszyła rozległą problematykę. W powieści pojawiają się wątki dotyczące chorób psychicznych, alkoholizmu oraz nawiązywania toksycznych relacji. Mocnym punktem było osadzenie w roli głównej bohaterki i zarazem narratorki doświadczonej terapeutki, która - mimo całej posiadanej przez siebie wiedzy - nie jest w stanie uchronić się przed błędami oraz pułapkami uzależnienia. Cała historia staje się dzięki temu zabiegowi jeszcze bardziej przejmująca. Skomplikowana opowieść Sam pochłonęła mnie bez reszty.
Jeśli jesteście fanami dobrych powieści psychologicznych, koniecznie pamiętajcie o tym tytule.
Przeczytane:2023-12-05, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku,
Sugerując się opisem z okładki "Na krawędzi" to powieść, która ciekawie się zapowiadała. Jednak okazała się rozczarowaniem. Liczyłam na więcej emocji, czekałam kiedy akcja się rozkręci i nabierze tempa, kiedy pojawi się jakiś niesamowity, zaskakujący zwrot w tej historii. Niestety nic takiego się nie wydarzyło. Większość książki to ciągłe biadolenie Samanthy, która jest terapeutką w ośrodku dla psychicznie chorych. W swojej pracy jest świetna i radzi sobie z najtrudniejszymi przypadkami. Być może to przez to, że jest osobą, która sama pilnie potrzebuje terapii. Jest alkoholiczką, ma partnera, który znęca się nad nią psychicznie i fizycznie, ma za sobą przeszłość, której nigdy nie przepracowała. Jednak świetnie się kamufluje i większość ludzi widzi w niej suberbohaterkę, która radzi sobie zawsze i ze wszystkim. Z czasem pojawia się rysa na jej idealnym wizerunku, a wizja, że wszyscy poznają prawdę o Sam staje się coraz bardziej realna. Do czego kobieta jest w stanie się posunąć aby ukryć prawdę o sobie? Ogólnie jak dla mnie już sama postać Samanthy jest irytująca. Jedyne zaskoczenie w tej powieści pojawia się dosłownie na ostatniej już stronie. Książka jest nijaka.