Na dno

Ocena: 3 (1 głosów)

W maleńkim Hvalviku posterunkiem policji dowodzi sierżant Gunnhildur Gisladóttir, znana tu „wszystkim ludziom oraz ich psom” - co sama powtarza - jako Gunna Policjantka. Do dyspozycji ma dwa stare auta, a pomaga jej tylko policjant Haddi. Bo prawdziwą policyjną robotę i ekipę to mają w oddalonym o dobrą godzinę jazdy Keflaviku. Odkrycie zwłok pływających w pobliskich morskich wodach wywołuje sensację nie tylko na posterunku, ale i zjazd reporterów. A kiedy okaże się, kim był topielec, sprawa zaczyna mieć podejrzany wydźwięk. Bo śmierć mężczyzny może wiązać się z innym podejrzanym zgonem kilka miesięcy wcześniej. A także z budową huty aluminium w pobliżu, której sprzeciwiają się ekolodzy. Dla Gunny to będzie pierwsze rasowe śledztwo na tej prowincji. Kiedy jednak próbuje przesłuchać prominentne osoby, mogące mieć związek z tym tajemniczym zgonem, przełożeni Gunny pokazują jej właściwe miejsce w szeregu...

Informacje dodatkowe o Na dno:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2014-11-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-7470-306-2
Liczba stron: 334
Tytuł oryginału: Frozen Out
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Wojciech Kallas
Ilustracje:Ewelina Barcicka

więcej

Kup książkę Na dno

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Na dno - opinie o książce

Avatar użytkownika - OkiemMK
OkiemMK
Przeczytane:2015-05-14, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
W dotychczasowej czytelniczej podróży miałam okazję przeczytać sporo kryminałów. W dyskusjach na ich temat spotykałam się często z zarzutem, iż są nierealne - mało życiowe. Zbyt fantastyczne, mijają się z prawdą dotyczącą tego jak wygląda policyjna praca. Jeśli szukacie realności w książkach to powieść Na Dno - Quentina Batesa właśnie ją posiada. Ma sporo wad, o których napiszę później, ale autentyczny opis śledztwa oraz bohaterów tej opowieści jest jej największą siłą. Fabuła. Popełniono morderstwo, w małej islandzkiej wiosce, a grupa policjantów na czele z sierżant Gunnhildur Gisladóttir zwaną Gunną Policjantką, nie tylko poszukują mordercy, ale i walczą z biurokracją oraz układami na wysokich szczeblach. To pierwsze tak poważne śledztwo w maleńkim Hvalviku. Jak poradzi sobie główna bohaterka i czy przedrze się przez zwarte szeregi wyższych sfer? Świat przedstawiony. Autor opisując otaczający bohaterów świat nie pozbawia czytelnika jego szarości, przeciętności i nudy. Na dno to historia z powolnym tempem, pozbawiona wartkiej akcji, za to ze szczegółowym i skrupulatnym opisem przebiegu śledztwa. Quentin opisał każdy etap dochodzenia - od papierkowej roboty, telefonów i walki z przełożonymi po polityczne machlojki, utrudnianie przesłuchań i wtrącanie się urzędników do śledztwa. Otoczenie. Bates jak sam pisze tworząc wioskę Hvalvik pragnął oddać prawdziwy charakter tego typu miasteczek istniejących w Islandii. Spokój, jaki w nich panuje, ciężką pracę i niepokój związany z tym czy ziemia bądź morze oddadzą swoje bogactwa mieszkańcom zapewniając im utrzymanie. Zabieg ten udał się autorowi, byłam w stanie wczuć się w realia takich wiosek, mimo tego, iż nie były one zbyt interesujące, raczej szare, przeciętne i zajęte sobą - żyjące w znanym sobie rytmie i przyzwyczajeniach. Bohaterowie tej opowieści to postacie dobrze znające siebie i realia, jakie panują w ich otoczeniu. Postacie nad wyraz zwyczajne, prowadzące bardzo prozaiczne życia. Z drugiej strony mamy ludzi z wyższych sfer, którzy przyzwyczajeni do dobrobytu i bezkarności przesuwają granicę dobrego smaku i tego, co jest prawe czy legalne. Jak widać Na dno zawiera wiele typowych wzorców osobowości m.in. szarego, prostego człowieka myślącego o tym, co włożyć do garnka czy osób zakochanych w sobie i władzy, jaką posiadają. Jedyną jednostką, która według mnie zasługuje na bardziej szczegółową uwagę jest Gunna. To kobieta o przeciętnej urodzie, która straciła męża, musi radzić sobie z prowadzeniem domu, byciem policjantką na prowincji i jeszcze znaleźć w sobie upór i odwagę by przeciwstawić się istniejącym układom i zależnościom. Jednocześnie mimo wielu zalet brakowało mi w niej humoru, ostrości czy arogancji. Cech, które określałyby ją, jako bardziej dynamiczną postać, taką, która przyciąga do siebie, o której chce się czytać. Najbardziej interesującymi elementami historii był dla mnie opis śledztwa oraz wątki związane ze światem sceny politycznej oraz biznesowej, postać Gunny Policjantki, która z uporem i skrupulatnością, niczym taran dążyła do celu oraz tajemniczy i nieuchwytny Skandalblogger, który przez całą opowieść dostarczał pikantnych plotek i szczegółów z życia wyższych sfer świata biznesu i polityki. Podsumowując historia, którą przedstawił Quentin Bates robi wrażenie przemyślanej. Wszystkie jej elementy łączą się w logiczną całość, jednakże realistyczne opisy niezabarwione ostrzejszą, bardziej wartką akcją przykładowo z suspensem, który stosuje np. Jo Nesbo czy Yrsa Sigurdardottir spowodowały, iż powieść nudziła mnie przez większość czasu. Nie dostarczała wrażeń, które towarzyszą temu gatunkowi literackiemu, jednocześnie mając w sobie niewiele elementów typowej literatury faktu. Mimo realności, a właściwie może przez jej nadmiar była niczym ciekawostka, kolejne doświadczenie, które w ogólnym rozrachunku okazało się w wielu momentach mdłe i bezbarwne jak opisywana wioska rybacka. Nie uważam powieści Na dno za złą. Napisana jest poprawnie i rzetelnie, dialogi nie zawierają dłużyzn, jednak zdecydowanie brakuje jej dynamiki. Książka może spodobać się osobom, które mają ochotę na bardzo powolną akcję i szeroko oraz realistycznie opisane dochodzenie policyjne. http://okiemmk.com/ksiazki-opinia-na-dno-quentin-bates/
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2015-04-03, 52 książki 2015,
Zastanawiałam się kiedyś, jakie tło geograficzne jest odpowiednie dla rasowego i trzymającego w napięciu kryminału. I choć tak naprawdę dobry pisarz postara się, by każde miejsce na Ziemi było dobre dla jego powieści, to w moim odczuciu najlepiej w tej roli sprawdzają się kraje nordyckie. Autorzy pochodzący z tamtych rejonów nierzadko są mistrzami w oddawaniu w swoich książkach klimatu tych na ogół zimnych i wietrznych zakątków. A czy pisarz, który nie pochodzi stamtąd, ale mieszkał tam przez pewien okres, ma szansę dotrzymać kroku tamtejszym twórcom? W ostatnich dniach dzięki kryminałowi pt. "Na dno" Quentina Batesa przyszło mi się przekonać, czy to możliwe. Autor jest Brytyjczykiem, który pewnego razu postanowił rzucić wszystko i wyjechać hen daleko, obierając za metę swojej podróży Islandię. Tak się w majestacie tego państwa zatracił, że chwilowy wypad przerodził się w długi pobyt, który nie tylko rozkochał go w tym miejscu, lecz także dodał mu weny twórczej. Weny w mrocznej odsłonie: głównym tematem tej powieści jest bowiem zagadkowa śmierć pewnego mężczyzny. Jego zwłoki pływające u brzegu morza odnajduje przypadkowy człowiek, który informuje o tym miejscową policję. Śledztwo spada na barki sierżant Gunnhildur Gisladóttir i natychmiast rusza z kopyta. Pierwsze fakty wskazują na to, że śmierć mężczyzny nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, jednak kolejne zdają się temu przeczyć: bo jakim cudem denat utonął w miejscu oddalonym o około sto kilometrów od tego, w którym po raz ostatni widziano go żywego? Sprawa okazuje się dużo bardziej zawiła, niż początkowo zakładano - zwłaszcza że może mieć związek z nowo powstającą w pobliżu firmą oraz innym tajemniczym zgonem, który miał miejsce niewiele wcześniej. Śledztwo z dnia na dzień staje się coraz bardziej żmudne i zawikłane, jednak autor nie uronił z niego ani kropelki. Doprawdy rzadko spotykam się z tak szczegółowo i misternie opisanym procesem dochodzenia kryminalnego. Bez wątpienia jest to największy plus powieści, jednak w moim skromnym odczuciu na tym jej pozytywne strony się kończą. Szczerze mówiąc, wiedziona rzekomym zachwytem pisarza nad rejonami islandzkimi, spodziewałam się znakomitych opisów tła geograficznego powieści, specyficznego nadmorskiego i chłodnego klimatu, który za pośrednictwem kart książki przenikałby mnie na wskroś - niestety niczego takiego nie doświadczyłam. Kolejny mankament to dreszczyk emocji, napięcie, którego również mi tu zabrakło. Zdaję sobie sprawę z tego, że kryminał wcale nie ma obowiązku zawierać elementów thrillera, jednak jakieś emocje winien wywoływać u czytelnika. "Na dno" czyta się beznamiętnie i bez większego zaangażowania. Równie ,,duże" emocje wywołują bohaterowie, którzy ani nie dają się lubić, ani nienawidzić. Reasumując, Na dno nie jest w moim odczuciu kryminałem wysokiej jakości. Wiele mu brakuje, ale potencjał w sobie ma. Jedynym, ale za to dużym plusem jest dobrze opisany proces śledztwa, a to - jakby nie było - ważny element, który dodaje fabule każdego kryminału jakże cennego realizmu. Ocena: 3/6 Na blogu: http://www.ksiazkowka.pl/2015/04/na-dno-quentin-bates.html
Link do opinii
Inne książki autora
W niepokoju
Quentin Bates0
Okładka ksiązki - W niepokoju

Sierżant Gunna zostaje włączona do specjalnej jednostki policyjnej z siedzibą w stolicy kraju, Reykjaviku. Bo w spokojnej dotąd Islandii dochodzi ostatnio...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Lato drugich szans
Dagmara Zielant-Woś
Lato drugich szans
Upiór w szkole
Krzysztof Kochański
Upiór w szkole
Dolina Marzeń. Przeszłość
Katarzyna Grochowska
Dolina Marzeń. Przeszłość
Piwniczne chłopaki
Jakub Ćwiek
Piwniczne chłopaki
Z okruchów nadziei
Anna Siedlecka
Z okruchów nadziei
Kroniki Czasu Ziemi
Andrzej Góral
Kroniki Czasu Ziemi
Niewolnica elfów
Justyna Komuda ;
Niewolnica elfów
Gorath. Uderz pierwszy
Janusz Stankiewicz
Gorath. Uderz pierwszy
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy