Anna i Tobias nie podejrzewają, że zmiana życiowych planów spowodowana narodzinami niepełnosprawnej córki Frei okaże się dla nich początkiem niezwykłej duchowej wędrówki. Przede wszystkim jednak żadne z nich nie spodziewa się tego, jak bardzo Freja samym swoim istnieniem wpłynie na życie wszystkich dookoła.
Anna, Tobias i Freja opuszczają szary Londyn i zamieszkują w Langwedocji, w sypiącym się, pełnym gryzoni wiejskim domu, który jak magnes przyciąga rozmaitych dziwaków. Anna robi wszystko, by jej życie wróciło na właściwe tory, ale im bardziej stara się zapanować nad otoczeniem, tym silniej wszystko sprzysięga się przeciw niej.
W miarę jak z upływem pór roku dojrzewają kolejne owoce i kwiaty – wiśnie, figi, róże damasceńskie – Anna, korzystając z pochodzącego z czasów wojny notesu z przepisami dawnej mieszkanki Les Rajons i bohaterki lokalnego ruchu oporu, mozolnie przerabia je na konfitury i przelewa do słoików na tyle solidnych, by oparły się wszędobylskim gryzoniom.
Brawurowa książka pełna niestosownych żartów, rzucania talerzami, skoków w bok i mało heroicznych prób ucieczki od matczynych i ojcowskich obowiązków – słowem, pełna wszystkiego, co przynosi chwilową ulgę ludziom pod skrajną presją.
Informacje dodatkowe o Myszoodporna kuchnia:
Wydawnictwo: Drzewo Babel
Data wydania: 2016-02-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
9788364488092
Liczba stron: 344
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2019-03-10,
Rok z życia pewnego małżeństwa któremu rodzi się niepełnosprawne dziecko. Opowieść o tym, jak radzą sobie z obcymi im dotąd problemami, jak zmienia się ich związek wobec tego wielkiego wyzwania i jak oni sami się zmieniają.
Kiedy przychodzi na świat mała Freja nic nie dzieje się tak, jak powinno. Poród przedłuża się, konieczne staje się cesarskie cięcie, a po urodzeniu dziewczynka zachowuje się inaczej niż wszystkie noworodki. Przyczyna tego stanu rzeczy jest straszna - malutka cierpi na wiele złożonych wad mózgu, przez co do końca życia pozostanie upośledzona. Jej rodzice Anna i Tobias nie bardzo chcą przyjąć do wiadomości stan swojej córki i starają się za wszelką cenę realizować swe dotychczasowe plany. Sprzedają swoje mieszkanie w Londynie i kupują stary dom we francuskiej Langwedocji. Walka o doprowadzenie go do stanu "używalności" staje się dla nich nie mniej ważna od walki o życie swojego dziecka.
Początkowo "Myszoodporna kuchnia przypominała mi "Poczwarkę" Doroty Terakowskiej - też mamy niepełnosprawne intelektualnie dziecko, też różne, czasami wręcz skrajne, reakcje rodziców na jego pojawienie się. Tu jednak podobieństwa się kończą. O ile bowiem w powieści Terakowskiej zachowanie głównych bohaterów nie dziwi mnie, a wręcz wydaje się naturalną reakcją na cios jakim są narodziny nieuleczalnie chorego dziecka, o tyle postępowanie Anny i Tobiasa zdaje się być zupełnie oderwane od rzeczywistości. I nie chodzi mi o ich odczucia psychiczne - bunt, negacje tego co się wydarzyło na przemian z całkowitą akceptacją czy wręcz idealizowaniem małej Frei. Nieracjonalna jest dla mnie cała historia z przeprowadzką do Francji. Rodzice Frei zabierają zaledwie trzytygodniowego noworodka z poważnymi problemami neurologicznymi w kilkugodzinną podróż samolotem i zamieszkują wraz z nim na głębokiej prowincji (do najbliższego szpitala są dwie godziny drogi), w nieogrzewanym, niezamieszkałym do tej pory brudnym domu, choć każda infekcja może okazać się dla niego śmiertelna. No gdzie tu logika? Na końcu książki autorka pisze iż tworząc tą powieść inspirowała się doświadczeniami z choroby jej własnej córki, lecz ja odnoszę wrażenie że nigdy nie miała do czynienia z poważnie chorym dzieckiem. Poza tym odnoszę wrażenie że, mimo tego co deklarują, córka niezbyt ich interesuje - dziecko leży przez większą część dnia w kojcu przy piecu a oni zajmują się swoim hobby.
"Myszoodporna kuchnia" klimatem przypomina też nieco popularne kilka lat temu sielskie powieści dziejące się w urokliwych regionach Francji i Włoch. Podejrzewam, że zestawiając ten pogodny nastrój francuskiej prowincji z przytłaczającą atmosferą towarzyszącą choremu dziecku autorka chciała podkreślić wagę nieszczęścia które dotknęło Annę i Tobiasa i ukazać jak dalekie od normalności będzie teraz ich życie, jednak w efekcie stworzyła obraz dwojga dorosłych uciekających przed odpowiedzialnością w świat młodzieńczych marzeń.
Czytając powieść Sairy Shah zagłębiamy się także w kulturę francuskiej Langwedocji, a zwłaszcza w tradycję kulinarną tamtego regionu. Poznajemy wiele przepisów, nietypowych zastosowań znanych i nieznanych produktów oraz świąt i innych uroczystości z okazji których są one przyrządzane. Większość nazw tych potraw pozostaje nieprzetłumaczonych, być może nie da się ich przełożyć na język polski - nie wiem, nie znam francuskiego - jednak nieprzetłumaczonych zostało także wiele francuskich zwrotów czy powiedzeń co przeszkadzało w lekturze. Jakieś wyjaśnienia "o czym oni mówią" powinny znaleźć się chociażby w przypisach.
Lubię powieści obyczajowe właśnie za to, że pozwalają mi zbliżyć się do sytuacji w których nigdy nie byłam (i często raczej nie chciałabym być), zobaczyć jak radzą sobie ludzie postawieni przez los przed nietypowymi wyzwaniami, tacy, których życia na pewno nie można nazwać zwyczajnym. I to w "Myszoodpornej kuchni" znalazłam. Jednak od powieści obyczajowej oczekuję też jako takiego realizmu, logiki wydarzeń, a tego moim zdaniem jest w tej książce za mało.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat powieści": http://swiat-powiesc.blogspot.com/