Muchomor

Ocena: 1 (1 głosów)

Tuż po bankiecie w Instytucie Morskim w Gdańsku umiera w męczarniach dr hab. Robert Kaniecki – specjalista od rozrodu ryb. Lekarz orzeka zatrucie grzybami, więc do akcji wkraczają śledczy: doświadczony, choć mrukliwy sierżant Pucio i początkująca w wydziale kryminalnym aspirant Drozd. Pomaga im pełna energii prokurator Filipiak. Rozpętuje się wielka afera. Tropów jest kilka, podobnie jak podejrzanych, ale potrzeba dowodów, a te niełatwo znaleźć w hermetycznym światku uniwersyteckim. Czy tej trójce, współpracującej od niedawna ze sobą, uda się dotrzeć do sedna sprawy i złapać mordercę?

Informacje dodatkowe o Muchomor:

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2016-02-02
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-8083-030-1
Liczba stron: 212

więcej

Kup książkę Muchomor

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Muchomor - opinie o książce

Avatar użytkownika - Varo
Varo
Przeczytane:2016-03-18, Ocena: 1, Przeczytałam, 52 książki w 2016 roku, Mam,
Kilka dni temu dostałam od wydawnictwa Novae Res paczuszkę książek, wśród nich znalazła się zrecenzowana już ,,Czarownica" Sylwii Chołoty. Kolejną pozycją, którą chciałam wam przedstawić jest ,,Muchomor" Anny Marii Śnieżko. Polski kryminał. Mamy już na rynku wydawniczym kilku poważnych graczy w tej kategorii, m. in. Katarzynę Bondę, Marka Krajewskiego, Zygmunta Miłoszewskiego. Nie wspominając już o plejadzie zagranicznych twórców. Czy kolejne nazwisko trafi na moje top czy raczej spadnie na dno listy? Cóż, powiem już na wstępie, że mam mieszane uczucia. I nie chodzi tutaj wcale o to, że podchodzę do świeżych autorów z dystansem, bo uwielbiam poznawać i chłonąć nowe style, historie. Nacięłam się, po prostu. O ile udało mi się dotrzeć do Sylwii Chołoty w poszukiwaniu informacji o niej, o tyle nie mogłam odszukać żadnego kontaktu z Anną Śnieżko. Szkoda, że nigdzie nie można natrafić na chociaż krótką biografię czy informację. Tuż po bankiecie w Instytucie Morskim w Gdańsku umiera w męczarniach dr hab. Robert Kaniecki - specjalista od połowów morskich. Lekarz orzeka zatrucie grzybami, więc do akcji wkraczają śledczy: doświadczony, choć mrukliwy sierżant Pucio i początkująca w wydziale kryminalnym aspirant Drozd. Pomaga im pełna energii prokurator Filipiak. Rozpętuje się wielka afera. Tropów jest kilka, podobnie jak podejrzanych, ale potrzeba dowodów, a te niełatwo znaleźć w hermetycznym światku uniwersyteckim. Czy tej trójce, współpracującej od niedawna ze sobą, uda się dotrzeć do sedna sprawy i złapać mordercę? Na początku myślałam, że ,,gołe" dialogi z nielicznymi opisami to tylko stan przejściowy. Łudziłam się, że autorka chciała zastosować zabieg rozpędzenia akcji, żeby wciągnąć czytelnika jak najmocniej w historię. Niestety, ciągnęło się to przez całą powieść. Niezmiernie mnie to rozczarowało. Jeśli jesteśmy już przy temacie dialogów to im dalej w las, tym bardziej drętwe się stawały. Epicentrum nastąpiło już w połowie długości ,,Muchomora": ,,- Czy ty już masz portret psychologiczny mordercy? - Nie, Karolino, to tylko próby. Tak pomyślałam z sierżantem, że to jednak nie ekolodzy. Przejrzałam stronę internetową partii Zieloni. Przejrzałam strony WWF i Greenpeace. To bardzo często weganie i pacyfiści. Oni z założenia unikają cierpienia i zabijania. - Nie, Katarzyno, zawężasz krąg podejrzanych. To są także ludzie zdolni do wykroczeń. - Wykroczeń tak, ale nie morderstwa. - Zgadzam się z Katarzyną. Wykroczenie to nie morderstwo. Karolino, przysięgałaś, że nigdy nie pomylisz tych kodeksów. - Ewo, ja chcę oskarżyć winnego!" Tak, to autentyczny cytat. Na Boga, kto mówi wciąż powtarzając imiona? Jeszcze lepszy był dialog między matką i córką, ale oszczędzę wam przytaczania go. Oprócz sztywnych kwestii przewijają się też sztuczne reakcje na wydarzenia jak na przykład ogólna obojętność na śmierć doktora Kanieckiego. Zupełnie jakby nikogo oprócz rodziny to nie przejęło. Zabrakło mi również typowo ,,policyjnej" atmosfery, która jest niemal namacalna w większości kryminałów, gdzie głównymi bohaterami są funkcjonariusze. Gdzie rubaszne żarty i typowo męskie zachowanie nawet wśród kobiet? Wszystko wyszło zbyt gładko. Przez cały czas pojawiały się nowe wątki, większość z nich nieistotnych dla sprawy oraz nie wypływających później. Wywoływało to spory chaos. Irytujące stawało się też stałe zainteresowanie głównych bohaterów kawą. Parzyli ją, pili, rozmawiali o niej. Przez chwilę podejrzewałam ją o morderstwo, skoro tak mocno została zaznaczona na kartach. Przy okazji czytania ,,Drota", który poważnie kandyduje do tytułu najgorszej książki roku, stworzyłam top3 największych absurdów znalezionych na łamach powieści. Tutaj muszę pokusić się o podobny ranking. Na pozycji trzeciej znajduje się mieszanie nazwisk. Jeden z bohaterów raz nazywał się Kowal, a za chwilę Kowalski. Możliwe, że miał taką ksywkę, jednak czytając miałam non stop wrażenie, że są to dwie kompletnie inne osoby. Numer dwa - nasza policjantka, Kasia, musi biec do kolegów z drogówki, by zapytać o drogę dojazdu na pewną ulicę. Zaznaczę, że akcja dzieje się we współczesności, istnieją już takie cuda jak GPS i papierowe mapy. Absolutnym hitem jednak okazał się zapis monitoringu na dyskietkach. Nawet tego nie skomentuję. Żal mi strasznie, bo historia sama w sobie była bardzo ciekawa, jednak brak opisów i hermetyczne dialogi całkowicie uniemożliwiają mi polecenie wam tego kryminału. Szkoda. Polecam... Chyba tylko tym, którzy nie mają niczego innego pod ręką i chcą błyskawicznie przejść przez fabułę bez dłuższego zatrzymania się przy dialogach i opisach. ,,Na parterze budynku stał nieskazitelnie ubrany portier. Zatrzymał ich i sprawdził, czego szukają. Po krótkich negocjacjach zdecydowali się zacząć od pokojów, w których mieściła się katedra rozrodu ryb. Sierżant już chciał iść wskazaną mu przez portiera drogą, jednak Katarzyna wyjęła zdjęcie Roberta Kanieckiego i spytała portiera, czy go widział feralnego dnia po południu. Stróż potwierdził, że widział go tego dnia rano, ale o piątej po południu już nie. Aspirant Drozd zapytała o monitoring. Uzyskała potwierdzenie, że takowy jest. Poprosiła o dostęp. Okazało się, że muszą się kierować do pokoju informatyków. Sierżant zdecydował, że najpierw tam właśnie pójdą. Zabrali dyskietki i ruszyli na drugie piętro."
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy