Miłość nie zawsze jest prosta. I to nie tylko ta między dwojgiem partnerów, szczególnie jeśli ich związek nie przystaje do „norm”. Także ta, która zdawałaby się naturalna – miłość matki do swoich dzieci.
Książka przedstawia równolegle kilka różnych historii o miłości, odrzuceniu, nienawiści, pojednaniu. Pokazuje poplątane ludzkie losy i to, jak trudno jest się odnaleźć w życiu komuś, kto czuje się pozbawiony korzeni. Narratorem powieści jest znany już czytelnikom książek autorki Sasza Nowicki, którego potoczny, nieraz dosadny styl ubarwia lekturę humorem.
Wydawnictwo: e-bookowo.pl
Data wydania: 2023-10-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 367
Język oryginału: polski
Ilustracje:Magdalena Bartczak/okładka
Od wielu tygodni zabieram się za napisanie recenzji o powieści Mad Bartnickiej Motherless. Dawno żadna historia nie wbiła mnie tak bardzo w fotel.
Na początku miałam potrzebę ciągłego mówienia na temat książki, nawet nagrałam Tik-Tok na jej temat. Ta szybka opinia po przeczytaniu pozwoliła mi odrobinę poskładać swoje przemyślenia na temat Motherless, a także poukładać swoje myśli i zebrać szczękę z podłogi, moim zdaniem Autorka zasługuje na popularność. Znam co prawda dopiero jedną jej powieść, ale jeśli wcześniejsze opowieści są podobne do tej, to jest to klasa sama w sobie.
Nie trzeba śmierci, żeby kogoś stracić*.
W Motherless poznajemy historię Saszy i jego partnera Kamila, jednak to nie jest jedyny wątek powieści. Główną osią jest temat miłości i relacji, nie tylko między partnerami, ale również relacje w rodzinie, między synami a matkami, przeszłością, która ich ukształtowała, a teraźniejszością. Wszystkim, co sprawiło, że są takimi.
Niektóre słowa bolą bardziej niż uderzenie otwartą dłonią*.
Na początku, gdy zaczęłam czytać, czułam napięcie w tej historii, wiedziałam, że to nie będzie szybka lektura. Po kilku pierwszych stronach, byłam już pewna, że przeczytanie zajmie mi kilka dni.
Dlaczego?
Jest wiele powodów.
Ze względu na niezwykle przedstawioną psychologię bohatera, którego historię poznajemy stopniowo. Autorka wprowadza nas w jego życie powoli, na kanwie teraźniejszości Saszy, ale również jego przeszłości i jego przemyśleń, w których przygląda się samemu sobie. To bardzo interesujący zabieg, ponieważ bohater jest wielowymiarowy, bardzo podobny nam i przez to zdaje się być wyjątkowo bliski. (Przynajmniej ja tak czułam).
Po drugie Autorka pokazała w powieści niezwykle ważną sprawę. Wrażliwość mężczyzn, dla mnie to przełamanie stereotypu, który utrwalił się w naszej kulturze. Mężczyzna ma być macho, twardy jak skała i nie wolno mu ukazywać emocji. Moim zdaniem Mad Bartnicka uderza w ten stereotyp, w historii nie brak emocji, rozmów na ich temat i ukazania tego, że każdy ma prawo do przeżywania trudnych emocji niezależnie od płci.
Pisarka nie unika tematów trudnych, ale pisze o nich nie tylko z przemyśleniem i niezwykłą lekkością, ale również niezwykle bogatym językiem.
W wielu recenzjach spotkałam się ze zdaniami, że ten język jest prosty. Moim zdaniem on robi takie wrażenie, ale zdecydowanie to nie to. Jak to powiedziałam na Tik-Toku, w książce jest esencja języka polskiego. Słowa są dobrane znakomicie, z przemyśleniem, dopełniając treść, kontekst. Chciałabym sama pisać z taką świadomością i w sposób tak kompletny.
Według mnie język w historii Saszy jest bardzo bogaty, nie tylko ze względu na smaczki wzięte z innego języka, ale jest też komponentem składającym się na postaci. Inaczej wyraża się Sasza, inaczej Kamil. Ich mowa, to część ich charakteru. Wydaje mi się, że nie wielu pisarzy zwraca na to uwagę. A to ważna część każdego człowieka.
U Mad Bartnickiej cenię również ciekawą kompozycję powieści, która skojarzyła mi się z historiami rodem z Japonii. Autorka stworzyła historię pełną głębi, ale opisała ją na podstawie kilku bohaterów i przemyślanych wątków. Ktoś powie, że to prostota. Owszem, coś w tym jest. Może lepszym słowem będzie minimalizm. Myślę, że to jest też pewien rodzaj obserwacji i kontemplacji życia i tego, co w nim doświadczamy. Czasem one są zupełnie różne, czasem bardzo trudne, a dotykanie ran, potrafi stworzyć nas zupełnie na nowo. I zaprowadzić tam, gdzie się nie spodziewamy, czasem do wyborów, o które byśmy się nie podejrzewali.
Ważna informacja, książka jest napisana w taki sposób, że nie trzeba znać poprzednich powieści Autorki aby móc ją przeczytać.
Można powiedzieć, że to historia o blaskach i cieniach ludzkich relacji, ale wydaje mi się to zbyt proste i banalne stwierdzenie mimo wszystko. Ciężko jest napisać dobrą recenzję o tak fantastycznie skomponowanej książce. Naprawdę dawno, (choć przeczytałam dość dużą ilość książek) nie miałam takiego wrażenia o powieści, że jest kompletna pod każdym względem.
Mam tylko nadzieję, że Autorka będzie zauważona i doceniona za swoje historie oraz nietuzinkowość, dopracowanie.
Bardzo zachęcam Was do sięgnięcia po książkę.
Tak, można powiedzieć, że jestem zafascynowana powieścią napisaną przez Mad Bartnicką.
*Mad Bartnicka, Motherless, e-book, s. 3-4.
Czy to jak kochamy w dorosłym życiu bierze się z tego co widzimy i wynosimy z domu i rodziny, w której się wychowaliśmy? Czy brak odwagi, żeby powiedzieć w dorosłym życiu "Kocham" zakorzenia się w nas już w dzieciństwie? Czy powielamy schematy, w których się wychowaliśmy i utrwalamy je w swoim związku i rodzinie, którą tworzymy, i nie zauważymy tego, że niektóre nawyki są po prostu złe? Na te wszystkie pytania stara się odpowiedzieć Mad Bartnicka w czwartej części cyklu z Saszą Nowickim.
Jak dla mnie "Motherless" to najtrudniejsza i zarazem najbardziej "dojrzała" (za sprawą "dorośnięcia"do dorosłości bohaterów) ze wszystkich trzech części, które do tej pory przeczytałam. Jestem nią zachwycona, bo autorka pokazała różne odcienie miłości (szczególnie tej matczynej) w taki sposób, że niejednokrotnie włosy stawały mi dęba, a emocje, które targały moim sercem, niejednokrotnie zmuszały mnie ocierania łez współczucia i żalu, nad losem niekochanego, niechcianego i niespełniającego pokładanych w nim nadziei oczekiwań, dziecka...
Jak pamiętamy z poprzednich części, matka Kamila porzuciła go we wczesnym dzieciństwie, by spełniać się na ekranie, teraz za sprawą tajemniczych pamiętników dowiadujemy się, co tak naprawdę nią kierowało, o czym naprawdę marzyła, czym się tłumaczyła... Z tych pamiętników wyłania się obraz kobiety... no właśnie jakiej? Nieodpowiedzialnej, niegotowej na założenie rodziny? A może wręcz odwrotnie- silnej i niezależnej, pragnącej spełniać swoje marzenia, i prąca do przodu po przysłowiowych trupach? Czy Kamil zrozumie jej postępowanie? Czy wybaczy? A może na zawsze zatrzaśnie w głowie drzwi z tabliczką "Matka"?
Matka Saszy natomiast nie umie się pogodzić z tym jaką drogę wybrał jej jedyny syn, niejednokrotnie raniąc go słowami, brakiem akceptacji, wygórowanymi oczekiwaniami doprowadza w końcu do zerwania i tak mocno nadszarpniętych więzi...
Pośród tego wszystkiego dwójka zagubionych dorosłych mężczyzn, którzy nie umieją poradzić sobie z uczuciami zarówno tymi rodzinnymi jak i tymi, które dzieją się między nimi. Nie umieją o nich mówić, boją się odrzucenia, nie rozumieją siebie nawzajem. Co z tego wszystkiego wyjdzie, już nie napiszę, ale wierzcie mi, niektóre ich decyzje i wybory naprawdę Was zaskoczą, a całość z każdą przewróconą stroną jest coraz gęstsza od emocji- nie zawsze tych dobrych i oczekiwanych.
"Motherless" to złożona historia, niezwykle emocjonująca, smutna, a zarazem piękna, i niezwykle poruszająca opowieść o poszukiwaniu siebie, tolerancji i zrozumieniu, o pragnieniu miłości, różnorodności, odpowiedzialności za innych, ostracyzmie społecznym, odrzuceniu przez najbliższych, chorobach i uzależnieniu. Jest to mocna mieszanka, zostająca na długo w głowie, dająca sporo do myślenia, ale pokazujące różne odcienie miłości i życia- jego blaski i cienie. Pokazująca, że po każdej, nawet największej burzy, zawsze wyjdzie słońce.
Autorka wykreowała postacie nieidealne, obdarzone wadami, mające swoje problemy i kłopoty, ale dzięki temu stają się one czytelnikowi niezwykle bliskie, przez co bardzo autentyczne i wielowymiarowe, wywołujące momentami skrajne odczucia i emocje co do siebie, ale dające się naprawdę polubić- no dobra, Vesny- matki Saszy nie lubię.
Książkę czyta się fantastycznie, sama popadłam przy niej w skrajności, chciałam więcej i więcej, a jednocześnie nie chciałam, by ta historia się kończyła. Przepadłam w niej od pierwszej po ostatnią stronę.
Bardzo się cieszę, że mogłam poznać tę kolejną część i przyznam, że z przyjemnością poczytałabym o ich kolejnych losach... Pokochałam ich obydwu całym sercem. Pani Autorko, czy coś w tym temacie się jeszcze wydarzy?
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To wzruszająca opowieść o wielowymiarowej i różnorodnej miłości, o godzeniu przeszłości z teraźniejszością. Wielowątkowa, niebanalna warta każdej minuty spędzonej na lekturze historia.
Książka opowiada o pewnej rodzinie. Rodzinie, składającej się z matki i syna. I o tym, że owa matka nie toleruje życiowego wyboru swojego jedynaka. Rodzina jest po przejściach, ale mimo tego matka non stop uprzykrza synowi życie swoimi słowami i czynami względem jego życiowego wyboru. Wprost mu mówi, że nie podoba się jej, kogo wybrał sobie za bratnią duszę.
Książka jest o bólu związanym ze stratą, o bólu spowodowanym uprzedzeniami. Pokazuje też nietolerancję że strony najbliższych osób. Pokazuje jak ciężko żyć małemu chłopcu bez matki, ponieważ ta go porzuciła.
Książka została napisana z punktu widzenia jednej osoby, główny bohater - Sasza - wspomina też czasami, czas, kiedy jako mały chłopiec wraz ze swoimi rodzicami musiał uciekać do Polski. Nie wiedział dlaczego to robią i co ich tam czeka. W książce tej poznajemy także Kamila, partnera Saszy i dopiero z czasem zaczynamy rozumieć, dlaczego nie lubił opowiadać o swojej matce. I choć został porzucony, to mimo tego był kochany.
"Społeczeństwo wciska nam nieustannie jakieś mity. Że macierzyństwo to największe szczęście dla kobiety, że każda się w tym odnajdzie. Gówno prawda. Nie powinnam być matką." - wiele kobiet tak myśli, jestem jedną z nich i dlatego potrafię zrozumieć zachowanie matki Kamila i jest mi jej szkoda, że musiała tak wiele przejść w swoim życiu. Teraz nazwane by to zostało "depresją poporodową", jednak wtedy... Szkoda, że nie nikt nie chciał jej zrozumieć i jej pomóc.
Historia nie jest podzielona na rozdziały, przez co trochę ciężko mi się ją czytało, robiłam sobie przerwy w dowolnych momentach. Ogólnie książka nie jest zła, ale wydaje mi się, że nie każdemu przypadnie do gustu. Jeśli jesteś ciekawy/a to przeczytaj i się przekonaj jak tobie się ta książka spodoba. Mi początkowo się ciągnęła bardzo, jednak im dalej czytałam, tym coraz bardziej nie mogłam się od niej oderwać. A ostatnie strony, kiedy poznawałam lepiej punkt widzenia Urszuli, przyprawiały mnie o smutek. Szkoda mi było tej młodej dziewczyny, która tak szybko została wrzucona w wir "rodziny". Miała wiele dylematów z którymi musiała się mierzyć sama, i nikt nie widział, albo nie chciał widzieć co się z nią dzieje i jej nie pomógł.
Sasza potrafi skomplikować sobie wszystko. Tym razem jedno nieopatrznie zadane pytanie powoduje głęboki wewnętrzny konflikt, a ten z kolei prowokuje konflikty...
Jest rok 2017. Sasza, trzydziestoparoletni biseksualny mężczyzna, przyjeżdża z Dublina do Polski. Na chwilę, żeby sprzedać mieszkanie po ojcu. Przynajmniej...
Przeczytane:2024-05-20, Ocena: 6, Przeczytałam,
Historia jest smutna, napisana z żalem i pretensją. Wiecie co, według mnie nie ważne kogo nasze dzieci wybiorą na resztę swojego życia, ważne, by przy tym były szczęśliwe. Nasz tytułowy bohater miał wcześniej dziewczynę. I tutaj miło autorka dodała poniższą informację, że ta historia była opisana w innej książce o tytule ,,Syn wiosny". Nie czytałam jej, ale jeśli jest równie pięknie opisana, to chętnie bym nadrobiła:-) W tej części natomiast najbardziej skupia się na swojej relacji z matką, a raczej jej brakiem, czy też może przymusowym utrzymywaniem kontaktu z powodu rodzinnych więzi. Mamy tu opisane, jak jego mama go traktuje. Przy tym podane mamy klika porównań, które dogłębnie, ból jaki on odczuwa, podkreślają. Ja na początku nie umiałam powiedzieć dlaczego ona go tak traktowała. Czy dlatego, że ktoś umarł i go obwiniała, czy powodem było to, że związał się z chłopcem o imieniu Kamil. Prawdziwa matczyna miłość mi by nakazywała to zaakceptować, gdyż ja nie przeżyję życia moich dzieci za nich. Jednak na taką reakcję nie mógł liczyć nasz bohater. Zresztą on sam wciąż zwraca się do niej po imieniu, kiedy nam o niej wspomina. Często podkreśla jej złe cechy, by ukazać jak trudno mu w życiu. Relacja dwojga chłopców się rozwija, a matka coraz gorzej to znosi. Oczywiście na wieść o przeprowadzce jej syna do domu po rodzicach Kamila od razu zastrzygła uszami, gdyż była wszystkiego ogromnie ciekawa. Jednak przykre było to, że totalnie ignorowała partnera syna i zawsze zapraszając go do siebie zaznaczała, że ma być sam. Miałam na to na nią nerwy, bo sama nie była święta, a czepiała się każdego. Jak zatem sądzicie rozwinie się ta sytuacja?
To naprawdę smutna historia. Traktowanie dziecka w sposób poniżający sprawia tylko, że przeniesie to na własne rodziny czy też relacje. W tej książce nie działo się dobrze. Doszło nawet do tego, że syn zastanawiał się jak to jest żyć bez swoich korzeni. To bardzo emocjonalna pozycja, wzruszenie jest murowane! Piękna jednocześnie sensem i stylem przekazania go słowami. Bardzo polecam:-)