Moja matka pestka

Ocena: 5.86 (7 głosów)

Los nie pyta nas o zdanie, ale niekiedy podpowiada, do których drzwi zapukać.

Natasza może powiedzieć, że ma dobre życie - jej kariera nabiera tempa, a związek wchodzi w etap stabilizacji. Właśnie wprowadzają się z narzeczonym do nowego mieszkania. Nie planują jednak ślubu, bo przecież, jak twierdzi Patryk, papiery nie są im do niczego potrzebne.

Jeden telefon zmienia wszystko. Natasza dowiaduje się, że od zaraz będzie musiała zająć się cierpiącą na alzheimera matką. Matką, od której uciekła, gdy miała 19 lat.

Patryk nie wyobraża sobie, żeby mieli wziąć chorą do siebie, zaczyna wycofywać się z relacji i unikać narzeczonej. W pracy nikt nie daje Nataszy taryfy ulgowej, koleżanki wolą rozmawiać o lżejszych tematach. Kobieta z przerażeniem zauważa, że nie może liczyć na nikogo, że chora, wymagająca całodobowej opieki matka to tylko jej problem. Po kilku tygodniach po dawnym życiu pozostaje jedynie wspomnienie.

Jak odnaleźć w tym wszystkim nadzieję i sens? Czy da się wybaczyć i pokochać na nowo?

,,Moja matka pestka" to mądra i ciepła opowieść o pojednaniu, zrozumieniu i dojrzałej miłości.

Informacje dodatkowe o Moja matka pestka:

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2024-06-05
Kategoria: Romans
ISBN: 9788383195803
Liczba stron: 368

Tagi: Literatura obyczajowo-rodzinna romans

więcej

Kup książkę Moja matka pestka

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Opinie o książce - Moja matka pestka

Avatar użytkownika - truskawka2
truskawka2
Przeczytane:,
Życie Nataszy zaczyna przypominać piękna bajkę. Wprowadziła się z ukochanym Patrykiem do świeżo wyremontowanego, upragnionego wspólnego gniazdka. Tam chłopak się jej oświadczył. Jest szczęśliwa. Zapomniała prawie o trudnym dzieciństwie z despotyczną, zapatrzona w siebie matka i bezradnym ojcem. Szybko jednak szczęście pryska jak domek z kart. Odnajduje ją opiekunka matki. Okazuje się, że kobieta choruje na Alzheimera. Ojciec natomiast uległ ciężkiemu wypadkowi. Gdy Natasza jedzie do szpitala dowiedzieć się o stan ojca, dostaje wiadomość, że zmarł. Dziwewczyna zostaje jedyną opiekunką chorej matki. Patryk nie potrafi się z tym pogodzić, ucieka od problemów. W pracy jest nie lepiej - nie wspiera jej szef, koleżanki odwiedzając ją są przerażone stanem matki i szybko uciekają. Tymczasem kobieta praktycznie nie poznaje Nataszy, jest bardzo agresywna i nie panuje nad czynnościami fizjologicznymi. Koszmar, na który nakładają się równie okropne wspomnienia z dzieciństwa. Czy Natasza mimo osamotnienia da sobie radę? Czy ma jakiekolwiek szanse pogodzenia się z matką? Przejmująca opowieść o trudnej relacji i samotności. Poświecona, jak wskazuje motto, "pamięci osób bez pamięci". Smutna i bardzo osobista opowieść, która wciąga od pierwszej strony. dr Kalina Beluch

 


TO, CO UMARŁO

 


Na początku czerwca premierę miała nowa powieść Anny Sakowicz. „Moja matka pestka” to opowieść o życiu z chorobą i jej wpływie na rodzinę. Mocna, pozbawiona tkliwej otoczki i bardzo poruszająca analiza rodzinnyh relacji.

 


Natasza realizuje marzenia, o które walczyła wiele lat. Wraz z ukochanym Patrykiem wprowadzają się do nowego mieszkania. Ma stabilną pracę i grono zaufanych przyjaciół. Jej życie zdaje się być idealne. Wszystko to, co skrupulatnie budowała, do czego dążyła przez całe dorosłe życie, burzy jeden telefon. Z dnia na dzień życie kobiety przewraca się jak domek z kart. Od tej pory Natasza musi zaopiekować się chorą na Alzheimera matką. Matką, z którą kontakt zerwała kilka lat wcześniej. Czy Natasza będzie w stanie udźwignąć ciężar, który zrzucił na nią los? Czy możliwe jest zaakceptowanie i przebaczenie, gdy całe twoje życie oparte jest na poczuciu krzywdy?

 


Anna Sakowicz odważnie kreśli fabułę, w której pierwsze skrzypce gra okrutna, postępująca choroba, która niszczy zarówno osobę nią dotkniętą jak i całe jej otoczenie. Przychodzi podstępnie. Nie puka do drzwi. Od razu wdziera się do środka i powoli narzuca swoje brutalne rządy. Kradnie, upokarza, odbiera godność. Nie pozostawia nadziei i zabija wszystko to, co stanowi o naszym człowieczeństwie. Alzheimer – słowo, które mrozi krew w żyłach. Wyrok, który zapada bez udziału sądu. Choroba, która dotyka coraz większej ilości społeczeństwa i nadal pozostaje swego rodzaju tematem tabu. Anna Sakowicz pisze o Alzheimerze na podstawie własnych doświadczeń – choroba dotknęła matkę autorki. Sakowicz odziera Alzheimera z mitów, Ukazuje go takim, jakim naprawdę jest : chorobą, która odbiera pamięć, nadzieję, zdolności poznawcze. Osoba dotknięta Alzheimerem staje się więźniem we własnym ciele. Opowiedziana z punktu widzenia córki, która nagle staje przed faktem choroby matki i koniecznością zaopiekowania się nią, historia, która wstrząsa dogłębnie. Sakowicz nie szczędzi autentycznych opisów zachowań chorego, jego zagubienia i niemożności samodzielnego funkcjonowania. Powieść, która wywoła szereg skrajnych uczuć. Jest w niej brutalny realizm, który poraża swoją dosłownością. Bardzo mądrze napisana książka, która oscyluje między tym, co złe, straszne i przytłaczające, a tym, co piękne, ważne i dające nadzieję. Sakowicz zbudowała bohaterów bardzo autentycznych, którzy zmagają się z tym, co przynosi im życie, tak jak potrafią najlepiej. Nie zabraknie tu łez i smutku, ale jest także i miłośc, nadzieja i wiara w lepsze jutro. Pisarka tworzy w bardzo dojrzały sposób. Konstrukcja zdań, styl i narracja są na bardzo wysokim poziomie. Doskonale czyta się tę książkę. Bazuje na ogromnej skali emocji. Autorka świetnie wie jak prowadzić swoją opowieść, by była ona dla czytelnika interesująca, nie przytłaczała go mimo powagi poruszonej tematyki i dostarczała literackich doznań. Napisana przejmująco i pięknie zarazem. Analiza relacji rodzinnych, którym daleko jest do doskonałości. Misternie budowana i okraszona emocjami, które buzują niczym gejzery. Wywołuje smutek, złość, ale i chwilami uśmiech. W tej powieści ważne jest to, co pozornie łatwo przeoczyć : krótkie chwile radości, nadzieja, która nie opuszcza mimo natłoku trosk i miłość. To opowieść o różnych obliczach miłości : miłości między partnerami, rodzicielskiej i miłości do samego siebie. To takie ważne, by kochać i akceptować siebie. Życie, które potrafi upodlić, odebrać to, co budowało się w wielkim trudzie, ale także życie, które przynosi nowe rozwiązania, poddaje nowe punkty widzenia.

 


Bardzo podoba mi się to, jak Anna Sakowicz opowiada historię swoich bohaterów. Czuć w tym lekkość i naturalny dar tworzenia fabuły. Mimo poruszonej tematyki, powieść nie jest przytłaczająca. Dobre portrety psychologiczne Nataszy i jej matki, złożona relacja między Nataszą i Patrykiem i gra przypadku, który sprawia, że młoda kobieta zbuduje swoje życie od nowa. To także opowieść o traumie wyniesionej z domu. Braku samoakceptacji i panicznym wręcz dążeniu do miłości. Doskonały świat, który upada wskutek potwornego chichotu losu. Czy możliwe jest przebaczenie, kiedy całe twoje życie zostało stłamszone? Czy można nauczyć się kochać od nowa? Natasza przejdzie trudną drogę, na końcu której, stanie się nieco innym człowiekiem.

 


Choroba, starość, opieka nad osobą dotkniętą Alzheimerem odarte zostają z mitów. Sakowicz wrzuca nas w wir bardzo życiowej historii, która stać się może udziałem każdego z nas. Obnaża to, o czym się nie mówi. Nie wybiela, nie zamiata pod dywan, tego co brzydkie i niewygodne, nie idealizuje. Przedstawia opiekę i życie z chorą osobę takim, jakie ono naprawdę jest. Autorka pisze przejmująco, ale bez nadęcia. „Moja matka pestka” to ważna książka. Taka, która pozwala spojrzeć na wiele tematów z innej perspektywy. Doskonały poziom pisarski, głęboka mądrość życiowa i talent, to główne cechy charakteryzujące prozę Sakowicz. Doskonała lektura, która stoi o dwa poziomy wyżej od tego, czym karmi nas rynek. Bardzo przejmująca, prawdziwa i dogłębnie przemyślana książka. Diabeł gorąco poleca.

Link do opinii
Avatar użytkownika - FioletowaRoza
FioletowaRoza
Przeczytane:2024-09-06, Ocena: 6, Przeczytałam,

Historię zaprojektowaną przez autorkę można przypisać wielu śmiertelnikom, zaś Anna Sakowicz podkreśliła, że główny temat, czyli choroba alzheimera, jest jej znany prywatnie. Tym bardziej doceniałam więc szczerość autorki, jak i dramatyczny opis sytuacji, których mogła być świadkiem.

 

Piękna i zarazem interesująca jest już sama dedykacja- PAMIĘCI OSÓB BEZ PAMIĘCI, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że choroba alzheimera nie jest fanaberią, a bardzo poważnym wyzwaniem- nie tylko dla samego chorego, ale też, a może przede wszystkim, dla osób trzecich, czyli rodziny, opiekunek, rehabilitantów. Autorka wiedzę o tej nieuleczalnej chorobie zaczerpnęła, niestety, z własnego doświadczenia, co jest zarówno smutne, jak i godne podziwu. Jak podkreśla sama Anna Sakowicz, co 4 sekundy (!) diagnozowany jest nowy przypadek. Dane te wywołują dreszcze, ale też dają pretekst do tego, by porządnie zastanowić się nad kruchością życia i priorytetami do wykonania.

 

Główna bohaterka, Natasza, zostaje początkowo przedstawiona jako osoba, której można zazdrościć wszystkiego. Ma ona bowiem dobrą pracę, oddane przyjaciółki, zaręczyła się, a mieszkanie zakupione na kredyt przez jej narzeczonego jest piękne, przestronne. Wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy kobieta niemal natychmiast musi przejąć opiekę nad Cecylią, chorą matką. Ważne są też relacje kobiet w przeszłości, które, niestety, nie należały do idealnych. Wszyscy dobrze wiemy, że przeszłości nie da się wymazać i bardzo wpływa ona na nasze dalsze istnienie- tym bardziej, gdy było źle, bezuczuciowo. Nie zdradzę wszystkich szczegółów, ważne jest tylko to, by podczas lektury wykazać się ogromnym zrozumieniem i na jakikolwiek osąd decydować się po przeczytaniu wszystkich rozdziałów.

 

Późniejsze działania Nataszy, by jakoś pogodzić opiekę nad matką z innymi obowiązkami, zmuszą niejednego czytelnika do refleksji nad własnymi członkami rodziny. Co jest lepsze: zbytnia nadopiekuńczość ze strony matki, czy może totalna oziębłość, brak zainteresowania dzieckiem? Przez tak zwane zagłaskiwanie kota na śmierć często dochodzi do scysji między matką a córką, a nawet do całkowitego zerwania kontaktu. Nie doszłam do konkretnych wniosków, to bardzo trudny temat, ale o wiele potworniejsza jest chyba stuprocentowa oziębłość...

 

Cieszę się też, że autorka skupiła się nie tylko na opisie dramatycznej choroby i starań opiekuna, ale znalazła też miejsce na szereg wydarzeń, które spokojnie pasują do literackiego gatunku obyczaju. Czytelnicy zapewne zadadzą sobie pytanie, czy człowiek opiekujący się chorym członkiem rodziny ma prawo do pomyślenia o sobie? Czy może się uśmiechnąć, spokojnie wypić kawę, a nawet zagłębić w innych, przepięknych uczuciach? To także temat do indywidualnego rozważenia. Ważne jest jedno: NIGDY NIE OCENIAJ KSIĄŻKI PO OKŁADCE. Zanim kogoś skrytykujesz, przeżyj to, co on sam przeżywa.

 

,,Moja matka pestka" to coś naprawdę bardzo udanego- to powieść mądra, wzruszająca, prawdziwa, godna polecenia. Od samego początku zastanawiał mnie tytuł, ale w tym przypadku warto postawić na cierpliwość, gdyż autorka wszystko idealnie wyjaśniła. Mogę więc stwierdzić, że nie mam absolutnie nic do zarzucenia tej książce- okładka dodaje tajemniczego charakteru, a ponad 360 stron tekstu można przeczytać w jeden dzień.

 

 

Polecam. 

Link do opinii

Moja matka pestka" Anna Sakowicz

 

My ludzie mamy to do siebie, że kiedy w naszym życiu wszystko układa się po naszej myśli, a my możemy bez przeszkód realizować swoje plany i marzenia, przyjmujemy to jako coś naturalnego i nie dostrzegamy w dziejących się wydarzeniach niczego nadzwyczajnego. Po części wynika to z faktu, że podświadomie żywimy przekonanie, iż tak będzie zawsze. Samo życie jednak bardzo boleśnie potrafi uświadomić nam, że w nim pewna jest tylko przeszłość i to, co już przeżyliśmy. Przyszłość niestety może w jednej chwili odebrać nam wszystko, co mieliśmy i na co ciężko pracowaliśmy. A chwile kiedyś zwykłe uczynić upragnionymi, za którymi będziemy tęsknić. Przekonała się o tym główna bohaterka najnowszej powieści Anna Sakowicz - strona autorska  ,,Moja matka pestka" -  Natasza.

 

Kiedy wraz z rozpoczęciem lektury powieści wkraczamy w życie młodej kobiety, spotykamy ją w najszczęśliwszym jego momencie. Ma u swojego boku wspaniałego mężczyznę, a ich związek, który wszyscy wokół postrzegają jako idealny, wchodzi w kolejny bardzo poważny etap. Właśnie się zaręczyli i wprowadzili do nowego mieszkania. Nic nie wskazuje na to, by coś mogło zburzyć jej szczęście. Wystarczyła jednak krótka chwila, aby Natasza poczuła się niczym uwięziona w alternatywnym niezrozumiałym dla siebie świecie, w którym od teraz będzie musiała opiekować się swoją chorą na alzheimera matką. Na pewno wielu z was pomyśli sobie teraz, że taka przecież jest kolej rzeczy. To normalne, że dzieci opiekują się rodzicami, kiedy zachodzi taka potrzeba. Przecież rodzice opiekowali się nimi, kiedy te były małe, darząc rodzicielską miłością i oddaniem. I owszem zgadzam się z wami, ale rodzinne historie bywają różne, a nasza bohaterka włożyła naprawdę wiele starań w to, aby zapomnieć o swojej przeszłości i odbudować siebie na nowo. Dziś wraz z pojawieniem się matki, wszystko, o czym tak bardzo chciałaby zapomnieć, staje się tak dotkliwie prawdziwe.

 

Budzą się uśpione bolesne wspomnienia, w których zawsze robiła wszystko, aby zasłużyć na, choć odrobinę matczynej miłości i uznania, którą matka przelała na zmarłą córkę Julię. Jak więc teraz opiekować się matką, która nigdy cię nie kochała, a ty przy niej czułaś się gorsza. Kobietę, dla której najważniejszą osobą była ona sama. Apodyktyczną i egocentryczną przez postępowanie i zachowanie, której ty straciłaś poczucie własnej wartości i od której uciekłaś, mając 16 lat, aby nie utonąć w otaczającym cię smutku i samotności.

 

Dziś, choć choroba pozbawia Cecylię tej władczej, pewnej siebie postawy, czyniąc z niej bezbronne, zagubione dziecko, to po raz kolejny wszystko kręci się wokół niej, a Natasza czuje, że matka odebrała jej ustabilizowane życie, które, choć minęło tak niewiele czasu, jej samej wydaje się odległą przeszłością. To życie, które teraz wydaje się toczyć bocznym torem, z którego ona została wyrzucona. Anna Sakowicz doskonale wie, czym jest alzheimer, gdyż jej bliska osoba cierpiała na tę bezwzględną i nieuleczalną chorobę. Dzięki tej niezwykłej książce, do której przeczytania gorąco każdego z was zachęcam i namawiam, skonfrontowała nas z bardzo wstrząsającym i poruszającym obrazem tej choroby. Odzierając ją z fikcyjnych wyidealizowanych obrazów jej postrzegania przedstawianych społeczeństwu, postawiła nas w obliczu bezkompromisowej, nagiej prawdy. Pozwoliła niemalże namacalnie poczuć jej okrucieństwo. Tutaj nie ma miejsca na koloryzowanie rzeczywistości. Czytając tę mądrą i dającą do myślenia powieść poczujecie bezsilność i samotność Nataszy schwytanej w pułapkę choroby rodzicielki.

 

Choć jak pisze autorka, płaszczyzna życia prywatnego Nataszy jest w pełni fabularyzowana, to aspekt choroby jest odzwierciedleniem trudnej codzienności z chorobą. Dlatego warto zwrócić uwagę na to, iż choć dotyka ona pojedynczą osobę, to swój wpływ roztacza na całą jej rodzinę, a także życie prywatne osób opiekujących się chorym. Alzheimer podporządkowuje sobie wszystkich i jak się przekonacie, poznając perypetie Nataszy, często staje się sprawdzianem dla relacji z tymi, którzy mieli być dla nas pomocą i wsparciem. To, co miało być idealne i nierozerwalne w obliczu tak ciężkiej próby może okazać się tylko pozorne i ujawnić prawdziwe oblicze drugiego człowieka. Nie ma bowiem lepszego sprawdzianu dla relacji międzyludzkich, niż właśnie trudne przeżycia, które mogą bardzo wiele zweryfikować.

 

,,Moja matka pestka" to jedna z tych książek, która nikogo nie pozostawi wobec siebie obojętnym, a każdy, kto ją przeczyta, nigdy o niej nie zapomni. I - co więcej - niż pewne wywoła potok niepohamowanych łez. Autentyzm wszystkiego, o czym czytamy na jej kartach sprawia, że czytelnikiem targa wiele silnych emocji, ale też refleksji dotyczących relacji na płaszczyźnie matka - dziecko, które skłonią nas do zadania sobie trudnego pytania: ,,Jak ja zachowałabym się, będąc na miejscu Nataszy? Czy potrafiłabym na nowo pokochać narcystyczną matkę, która mną manipulowała, wpędzała mnie w poczucie winy i obwiniała za każde niepowodzenie?". Koniecznie przeczytajcie tę niezwykle ciepłą i mądrą książkę, w której z pewnością wielu z nas znajdzie cząstkę siebie i własnych przeżyć, a co za tym idzie, odbierze ją mocno osobiście i przekonajcie się, czy znajdzie się w niej miejsce na zrozumienie, a także wybaczenie i miłość.

 

Mimo trudnego tematu, który dla wielu czytelników może okazać się obciążający emocjonalnie, właśnie ze względu na to, że u ich bliskich, tak jak u mojej prababci zdiagnozowano tę straszną chorobę, która okazała się wyrokiem, od powieści nie sposób się oderwać. Choć ja nie znalazłam całkowitego zrozumienia dla postępowania Cecylii wobec córki, to w pewien sposób obie kobiety stały mi się bardzo bliskie. Chciałam bardzo, aby z ich ust padły te najważniejsze w życiu słowa ,,Kocham", ,,Wybaczam", zanim będzie na nie za późno. Czy tak się stało? Musicie to sprawdzić już sami. Naprawdę warto. To jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku.

 

[Materiał reklamowy] duże Ka 

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - dzagulka
dzagulka
Przeczytane:2024-07-29, Ocena: 6, Przeczytałam,
,,[...] alzheimer nie jest ani piękny, ani wzruszający; jest cholernie... - zawahała się - bezwzględny." Powieść Anny Sakowicz ,,Moja matka pestka" swoją premierę miała na początku czerwca. Czekałam z czytaniem tej książki do czasu swojego urlopu. Wiedziałam, że będzie to dla mnie publikacja szczególna i wyjątkowo bliska moim życiowym doświadczeniom. W tej książce znalazłam to, czego się spodziewałam: nadzieję, człowieczeństwo i poświęcenie. Dziś, kiedy jestem już po lekturze tej niezwykle przejmującej książki, przepełnionej jednocześnie bólem, cierpieniem, beznadzieją, czułością, ciepłem i mądrością, pragnę powiedzieć autorce dwie rzeczy. Przede wszystkim dziękuję! Za tę książkę, za ukazanie choroby takiej jaką jest ona naprawdę, za pochylenie się nad opiekunami osób chorujących, nad każdym ich trudnym dniem i wszystkim tym, z czym muszą się nieustannie zmagać, bez chwili wytchnienia. Dziękuję! Po drugie zaś jeszcze raz pragnę podkreślić, że Anna Sakowicz jest pisarką wybitną. ,,Moja matka pestka" to książka, po którą sięgnę na pewno jeszcze wiele razy wiem, że za każdym kolejnym wzruszy mnie ona tak samo. Jest to jedna z najbardziej poruszających książek jakie w życiu przeczytałam. Dla osób empatycznych i wrażliwych będzie to ogromny kubeł emocjonalny. Warto się nim oblać, aby doznać pewnego rodzaju zrozumienia i oczyszczenia. Anna Sakowicz w swojej powieści poddaje analizie rodzinne relacje, trudne jeszcze przed pojawieniem się podstępnej choroby. Kiedy przychodzi moment, w którym młoda, niezależna kobieta, musi zaopiekować się chorą na Alzheimera matką, z którą zerwała kontakty wiele lat wcześniej, jej życie przewraca się do góry nogami. Czy bohaterce uda się unieść ciężar, który rzucił na nią los? Czy przebaczy matce, krzywdy i żale z przeszłości? Czy będzie mogła liczyć na wsparcie partnera i swoich przyjaciół? Autorka posiada niesamowitą umiejętność pisania o sprawach trudnych w sposób delikatny i ujmujący. Odkrywa przed czytelnikiem obraz, którego nadrzędnym punktem jest straszliwa choroba. Alzheimer, niszczy nie tylko chorującego, ale i tych, którzy są obok. Anna Sakowicz wie, o czym pisze, gdyż ta podstępna choroba dotknęła jej matkę. Doświadczenie pozawala jej na odarcie choroby z romantycznych mitów i wyobrażeń. W powieści nie brak dosadnych opisów i autentycznych zachowań chorego. Towarzyszymy bohaterkom powieści, zarówno córce Nataszy jak i matce Cecylii, w ich zagubieniu, trudnościach w samodzielnym funkcjonowaniu, czujemy ich strach, napady złości, bezsilność, zmęczenie. Anna Sakowicz prowadzi czytelnika przez labirynt życia z chorą osobą. Ukazuje wszystkie blaski i cienie rodzinnych relacji. Buduje fabułę w tak emocjonujący sposób, że trudno oderwać się od lektury. W mądry i ciepły sposób, autorka traktuje nie tylko o życiu w cieniu Alzheimera, odkrywa przed czytelnikiem również mechanizmy rozwoju tej podstępnej choroby. Daje szansę na wejście w świat cierpiącego człowieka i próbę zrozumienia go. Wybaczenia krzywd z przeszłości i pielęgnowania czasu, który pozostał dojrzale z miłością. Dzięki powieści ,,Moja matka pestka" możemy uświadomić sobie, jak muszą radzić sobie opiekunowie osób zmienionych przez chorobę. W moim odczuciu to również poszukiwanie człowieczeństwa samym w sobie. Kawał szczerej, pełnej czułości, przejmująco głębokiej literatury o problemie, który w XXI wieku dotyka miliony ludzi na świecie. Inteligentnie i pięknie napisanej, wymykającej się klasyfikacjom. Trudnej i mocnej, jednak niosącej nadzieję. Przemyślanej i pouczającej. Potrzebnej. ,,Moja matka pestka" to jedna z najważniejszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Niewiarygodnie wnikliwa i rozpaczliwie szczera. I wierzcie mi, jeżeli ktokolwiek z Was planuje w tym roku przeczytać wyłącznie jedną książkę niech to będzie właśnie ta książka. Wszak takie właśnie warto czytać.  
Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2024-05-31, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2024,

Książki, których fabuły odnoszą się do jakiejś choroby zawsze wywołują we mnie ogrom emocji. Tak też się stało z najnowszą powieścią Anny Sakowicz, która w bardzo dramatyczny sposób przedstawia swoim czytelnikom na czym polega trudna do zaakceptowania choroba Alzheimera.

Młoda, na swój sposób szczęśliwa kobieta, która z pewnych przyczyn straciła kontakt ze swoimi rodzicami, nagle staje na rozdrożu dróg życiowych i musi wybierać: czy szczęście własne, miłość i luksus, czy opieka nad chorą matką, która tak właściwie nie potrafiła jej zapewnić uczuciowej stabilizacji, na każdym kroku wypominając wady, nigdy nie podkreślając zalet.

Przyznam szczerze, że nie zazdrościłam głównej bohaterce tej książki i nie wiem jak bym się zachowała będąc na jej miejscu.

Oczywiście inaczej by to wyglądało, gdyby matkę i córkę łączyła mocna więź emocjonalna, ale w obliczu ciągłego szykanowania i poniżania od najmłodszych lat sprawa wyglądała zgoła odmiennie.

Nikt z nas nie wie, jak zachowalibyśmy się będąc na miejscu Nataszy. Ktoś mógłby powiedzieć, że ekstremalną sytuację niszczącą i zdrowie psychiczne i fizyczne takiej opiekunki można załatwić szybko, oddając chorą, często nie panującą nad swoimi odruchami osobę do domu opieki.  Łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Kto zna realia pobytów w domach opieki ten wie, że umieszczenie kogoś w państwowym graniczy z cudem wyczekiwania na miejsce nawet kilka lat, co dla takiej opiekunki może być więcej niż tylko dramatem choroby, a do prywatnego, często barierą nie do pokonania są wysokie koszty, na które nie każdy może sobie pozwolić.

Anna Sakowicz stworzyła historię, która może się zdarzyć każdej z nas. Nigdy nie wiemy co los dla nas przygotował. Autorka pokazała jednak, że w obliczu zwątpienia, rozpaczy, bezradności, czy dawnych uraz można zachować szczątki człowieczeństwa. Nauczyć się współpracy z innymi i nauczyć się panowania nad skrajnymi emocjami, które nie zawsze dają się okiełznać.

Choroba seniorki i czas jaki główna bohaterka musiała tak organizować, aby nie robić krzywdy ani sobie ani swojej mamie to jedno, ale muszę przyznać, że pięknie zostało pokazane w powieści coś, co zasługuje na wzmiankę. Tym drugim wątkiem jest powoli rodzące się uczucie, które z pewnością było pozytywne w walce z chorobą matki.

Przyznam szczerze, że chociaż początkowo znajomość Nataszy z pewnym mężczyzną nie wyglądała zbyt różowo, to ja kibicowałam tej ich znajomości. Początek był z pewnością dla obojga trudny, niechęć dziewczyny do ,,wścibskiego" jej zdaniem sąsiada z pewnością wynikała z rozpaczy nad losem, z bezradności i strachu. Długo Natasza nie potrafiła zrozumieć, że ktoś kto wyciąga do niej pomocną dłoń robi to z potrzeby serca, nie dla pokazu.

Jak łatwo wówczas można odebrać słowa: ,,prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Czy główna bohaterka się o tym przekonała?

Niestety często jest tak, że przed obliczem nieznanego i trudnego do zaakceptowania w wyidealizowanym świecie, wielu ludzi ucieka. Dla wygody własnego życia usuwa się w cień zamiast wyciągnąć pomocną dłoń. Smutne to, ale jakże prawdziwe.

To jest książka, obok której nikt nie powinien przejść obojętnie, bo pokazuje jak słabym i jak silnym potrafi być człowiek w obliczu dramatu, który może spaść niespodziewanie.

Ta książka mnie zniewoliła na kilkadziesiąt godzin i chociaż czytałam ją w dość trudnym dla mnie momencie (spowodowanym chorobą) to jak już zaczęłam czytać, nie mogłam się od niej oderwać.

Gwarantuję, że i Wy nie będziecie mogli nawet na chwilę jej odłożyć, bo fabuła wciąga jak magnes. Czy będziecie kibicować Nataszy, czy potępicie ją za jej często trudne do zrozumienia zachowania to już jest inna sprawa.

 

POLECAM tę książkę całym sercem, moim zdaniem to ważna książka, która nas zarówno wiele nauczy jak i pozwoli zrozumieć wiele. Gdy odpowiedzialność za drugą osobę walczy z negatywnymi emocjami to nigdy nie jest to przyjemne, czy Nataszy udało się ustabilizować swoje wywrócone do góry nogami życie, przekonacie się sięgając po tę niezwykłą powieść. 

Link do opinii
Inne książki autora
Złodziejka marzeń
Anna Sakowicz0
Okładka ksiązki - Złodziejka marzeń

Joanna to czterdziestoletnia nauczycielka samotnie wychowująca nastoletnią córkę Lusię. Zmęczona pracą zawodową postanawia iść na urlop zdrowotny i...

POPR-ańcy. Chata pod Wierchami
Anna Sakowicz0
Okładka ksiązki - POPR-ańcy. Chata pod Wierchami

Allleeerrt! Allleeerrrt!  Takiej historii jeszcze nie słyszeliście!  Jeden psi ratownik górski, z rodowodem do czwartego pokolenia, w stanie spoczynku...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Skazana na niepamięć
B. M. W. Sobol ;
Skazana na niepamięć
Nóż
Salman Rushdie
Nóż
Apaszka w kwiaty jabłoni
Anna Wojtkowska-Witala
Apaszka w kwiaty jabłoni
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy