Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 2017-06-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Melody Sawicka to świetny, ambitny, doceniany bankowiec. W zawrotnym tempie wznosi się na wyższe szczeble kariery. Ma cudownych przyjaciół, jest osobą atrakcyjną, spełnioną zawodowo, pełną energii i nowych pomysłów. Jej życie wygląda na pozbawione jakichkolwiek trosk. Właśnie awansowała i zdaje się, że nic nie może popsuć tego wspaniałego nastroju. Niestety, staje się uczestnikiem samochodowej stłuczki. Właściciel drugiego auta, Paweł Barycki, nie zamierza kobiecie odpuścić, tym bardziej, że naprawa jego Porsche z pewnością będzie kosztowna. Dziewczyna na początku uważa go za zwykłego oszusta, jednak nie umyka jej uwadze, jak bardzo jest atrakcyjny. Mimo wątpliwości umawia się z nim i zaczyna darzyć coraz większą sympatią. Mężczyzna jest nie tylko niezwykle przystojny i bogaty, ale także bardzo zafascynowany nową znajomą.
Jak się już domyślacie, stają się parą, a egzystencja Melody zamienia się w przepiękną bajkę.
Niestety los bywa ironiczny i niesprawiedliwy, więc beztroska nie trwa zbyt długo.
Wiadomość, jaką otrzyma bohaterka, zmieni jej życie już na zawsze.
Muszą przyznać, iż na początku obawiałam się, że to będzie taka pospolita, niczym niewyróżniająca się historia romantyczna. Przez pewien czas twierdziłam nawet, iż jestem w stanie przewidzieć zakończenie. Złapałam się także na tym, że usilnie wyszukiwałam wad w Pawle, a także argumentów, dlaczego ten związek nie ma szans by przetrwać.
Byłam bardzo zaskoczona, gdy dotarło do mnie, jak mocno się myliłam. To nie jest jakaś banalna opowiastka o miłosnych zawirowaniach. "Mój pomysł na życie" okazał się naprawdę wartościową, refleksyjną powieścią, poruszającą jeden z największych problemów, jaki może spotkać każdego z nas.
Nie będę wam psuć zabawy odkrywania tej książki, dlatego nie zdradzę dokładnie, co się wydarzyło. Mogę was jedynie zapewnić, że wywoła to z pewnością wiele intensywnych emocji, nie da się być wobec czegoś takiego obojętnym.
Postać Melody jest doskonale wykreowana. Poznajemy jej myśli, dzięki czemu możemy kobietę dokładnie rozszyfrować.
Początkowo bohaterka trochę mnie drażniła. Denerwowało mnie to, iż po każdej lekkiej wymianie zdań czy kłótni, z góry zakładała, że to koniec związku. Było to dziecinne i po prostu niemądre, jednak na tym kończą się wady dziewczyny.
Ogólnie jest to osoba, którą z całego serca podziwiam za siłę i dyscyplinę. Nie znam słów, by opisać jak bardzo współczułam, gdy spotkała ją taka tragedia. Osobiście nie wiem jak bym postąpiła na jej miejscu, ale obawiam się, że mogłabym się poddać. Nawet nie umiem i nie chcę sobie tego wyobrażać.
Historia ta w każdym razie uzmysławia, że w obliczu poważnych problemów, człowiek dopiero odkrywa w sobie, jak wiele ma mocy.
Szanuję ją również za to, że żyje według własnych przekonań, nie dostosowuje się do otoczenia, co w obecnych czasach jest niezwykle trudne i świadczy o prawdziwej odwadze.
Bardzo urzekło mnie, że jest postacią szalenie wyróżniającą się i co najważniejsze, nie pozwala, by ktokolwiek zniszczył w niej tę wyjątkowość.
Spodobał mi się także sposób, w jaki autorka opisała relację między Pawłem i Melody. Nie był to jakiś przesłodzony związek. Tak jak wszędzie pojawiały się różne kłopoty, sprzeczki, niedomówienia, różnice charakteru. Powieść uświadamia, że los nikogo nie rozpieszcza, bogaci też mają problemy, które są niezwykle poważne i niemożliwe do rozwiązania poprzez pieniądze.
"Mój pomysł na życie" jest niezwykle poruszającą, skłaniającą do głębokich refleksji historią o przemijaniu. Uzmysławia, jak nieprzewidywalny bywa nasz los, nic nie jest nam dane na stałe. Dobra materialne, dla których tak się poświęcamy, są rzeczą ulotną. To nie one stanowią największą wartością. Trzeba żyć chwilą, doceniać to co mamy, cieszyć się każdą sekundą, bo nikt nie ma pewności, czy nadejdzie kolejny dzień.
Tragedia, która spotkała główną bohaterkę, pozwoliła jej inaczej spojrzeć na życie. Melody przeszła naprawdę ogromną metamorfozę. Zaczęła zwracać uwagę na to, o czym przez zatracenie w pracy, zupełnie zapomniała. Dostrzegała zwykłe, codzienne, drobne sprawy, zaczęła odczuwać więcej radości i wdzięczności. Inaczej postrzegała siebie i resztę ludzi. Jej zachowanie udowadnia, że to, czy jesteśmy szczęśliwi, zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Cokolwiek nas spotka, nadal możemy kochać życie i odczuwać radość.
"Każdy dzień jest ważny, każdy dzień jest cenny. Jest pora na smutek i pora, aby go porzucić."
Ta porywająca opowieść uświadamia także, że warto walczyć o swoje marzenia. Jeśli czegoś pragniemy z całego serca, nie możemy się poddawać. Nasze życzenia mają szansę się spełnić, jeżeli tylko będziemy o nie uparcie walczyć.
"Marzenia są po to, aby za nimi iść. Pragnienia są po to, aby je realizować."
W trakcie lektury zastanawiałam się wielokrotnie, czy wybory, który dokonałam, były na pewno tylko moimi decyzjami, czy ktoś mi je narzucił. Najważniejsze jest przecież, by żyć zgodnie z sobą samym. Nie musimy realizować czyichś planów, to nasza egzystencja i powinniśmy przez nią przejść tak, jak tego chcemy.
Kolejną bardzo ważną lekcją, jaką dostajemy od autorki, jest przedstawienie, na czym polega prawdziwa miłość i przyjaźń. Podkreśla również, jak ważne jest wewnętrzne piękno. To właśnie ono, a nie powierzchowność, świadczy o naszej wartości, atrakcyjności. Nie kocha się człowieka za wygląd, ale za to jakim jest. Podstawą szczerego uczucia jest jednak akceptacja samego siebie.
"Kiedyś myślałam, że moje piękno zależy od wyglądu zewnętrznego, a tak nie było. Pawła pociągało we mnie to, kim byłam w sercu. Po chwili zeszłam po schodach podekscytowana. Na dole czekał na mnie mężczyzna, przy którym nie bałam się być kobietą. Każdego dnia odsłaniałam przed nim kolejną cząstkę siebie, a jego miłość umacniała mnie, by iść wybraną przez siebie drogą. "
Podsumowując, "Mój pomysł na życie" to niebanalna, poruszająca do łez, przepiękna książka, która skłania nas do wielu wartościowych przemyśleń. Pomaga zrozumieć, co tak naprawdę jest istotne oraz docenić to, co mamy. Przede wszystkim jednak, wywołuje masę silnych emocji. Chłonie się ją z zapartym tchem, nie sposób oderwać się od lektury, gdyż jest to niewątpliwie historia, która mogłaby spotkać każdego z nas.
Ta niezwykła powieść wiele wniosła do mojego życia i z pewnością na długo pozostanie w sercu. Serdecznie zachęcam was do przeczytania tej książki. Naprawdę warto!
Któż z Was ma swój własny pomysł na życie? Ilu z Was kieruje się w życiu tym czego sam pragnie? A może lubicie, gdy Waszym życiem kierują inni, np. rodzice? Czy zastanawialiście się kiedykolwiek jak ma wyglądać Wasze życie?
Melody Sawicka to kobieta, która jest doskonała w swoim fachu, bez problemu wspina się po szczeblach kariery, każdego dnia udowadniając jak jest świetna w tym co robi. Tryska energią, jest otoczona mnóstwem przyjaciół, nie brak jej nowych pomysłów. Pewnego dnia poznaje Pawła Baryckiego w niezbyt sprzyjających okolicznościach. Choć ten mężczyzna ją elektryzuje samym spojrzeniem, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Czy można jednak zaradzić naszemu przeznaczeniu?
Muszę przyznać, że wciąż nie otrząsnęłam się po przeczytaniu powieści. Wybaczcie mi więc, jeśli wprowadzę jakiś chaos w moją recenzję. Autorka zafundowała mi istną mieszankę wybuchową dotyczącą emocji, które odczuwałam dosłownie na każdej stronie powieści. Niejednokrotnie przechodziły mi ciarki po ciele, a łzy pojawiały się w oczach. Odczuwałam przyspieszone bicie serca, a czasem i strach. Zżyłam się z Melody, ale pokochałam też Pawła. To postacie z krwi i kości, choć czasem wydawało mi się, iż Paweł wydaje się zbyt idealny, bo gdzie w dzisiejszym świecie moglibyśmy znaleźć takiego mężczyznę jak on? Ale wybaczam to autorce.
Na pierwszy rzut oka, czytając tę powieść, mogłoby się wydawać, iż to historyjka o romansie jakich wiele. Jednak im dalej brniemy w treść, tym bardziej uświadamiamy sobie, iż tak nie jest. Owszem jest miłość, ale to książka przede wszystkim o tym jak zaakceptować siebie samego i swoje wewnętrzne piękno, a także o podążaniu za pragnieniami. Autorce udało się to przedstawić w niebanalny sposób. Pierwszoosobowa narracja pozwala nam odczuwać silną więź z Melody, gdyż wnikliwie patrzymy na wszystko z jej perspektywy. Język Elżbiety Kosobuckiej jest niezwykle plastyczny, dialogi dynamiczne, a całość napisana zmysłowym kobiecym językiem, dzięki czemu przez powieść płyniemy.
Życie choć piękne, w ułamku sekundy może zamienić się w piekło. Przekonała się o tym nasza bohaterka, która dowiadując się o ... (nie zdradzę, przeczytajcie o czym). Po tej wiadomości zamknęła się w sobie, odcinając się od świata nie tylko miłości, rodziny, ale także i przyjaciół. Czasem jedna przykra wiadomość, a potrafi wywrócić nasze życie do góry nogami. W takich momentach myślimy, iż poradzimy sobie sami, ale w gruncie rzeczy pragniemy mieć obok siebie kogoś, kto nas wesprze. Melody potrzebowała czasu, aby zrozumieć, iż źle postąpiła i że sama sobie ze swoim problemem nie poradzi. W końcu odnalazła w sobie energię, zaczęła nawet spełniać własne marzenia, choć prędzej nie miała na to odwagi. Otworzyła się na miłość, której każdy mógłby jej pozazdrościć.
Jedna przykra wiadomość nie może przekreślić naszego dotychczasowego życia. Miewamy chwile zawahania, to ludzka rzecz. Ale życie mamy tylko jedno i nawet, jeśli nie dane nam będzie go przeżyć do końca, to powinniśmy nasz czas na ziemi wykorzystać w pełni, ciesząc się każdą drobnostką, nie bojąc się osiągać własnych pragnień.
Elżbieta Kosobucka napisała przepiękną powieść, i choć zakończenie sprawiło, iż wylałam mnóstwo łez, to książka dostarczyła mi wiele refleksji i przemyśleń nad własnym postępowaniem. Każdy z nas posiada w sobie wewnętrzne piękno, którego sami często nie potrafimy dostrzec.
Mój pomysł na życie to historia kobiety, która w swoim życiu kroczy własnymi ścieżkami i własnymi zasadami, udowadniając nam samym, iż w życiu zawsze należy walczyć o własne pragnienia. To historia, która inspiruje, ciekawi i wnosi w nasze życie nowe doświadczenia. Polecam z całego serca!
"Każdy dzień jest ważny, każdy dzień jest cenny. Jest pora na smutek i pora, aby go porzucić".
Ależ mnie ta książka zaskoczyła. Jej początkowe strony zapowiadały bowiem kolejną powieść o miłości, która zakończy się happy endem. Tymczasem, ku mojemu zdziwieniu, fabuła zaczęła skręcać w zupełnie nieprzewidywalnym dla mnie kierunku. Bardzo lubię być tak zaskakiwana.
Elżbieta Kosobucka to mieszkanka Gdyni, interesująca się psychologią, będąca także miłośniczką tańca, opery, książki i filmu. Autorka do tej pory publikowała swoją prozę na blogu. "Mój pomysł na życie" to jej debiut literacki.
Melody Sawicka jest niezastąpioną specjalistką od udzielania kredytów w banku, w którym pracuje. Jej kariera pnie się do góry, a sukces goni sukces. Pewnego dnia, w dość nieprzyjemny sposób, poznaje Pawła - biznesmena, który w późniejszym czasie zabiega o jej serce. Gdy Melody w końcu czuje, że spełniają się jej marzenia, dostaje od życia celny cios, po którym już nic nie jest takie samo.
"Mój pomysł na życie" to książka, która z pewnością stałaby się jedną z wielu umilających czas powieści obyczajowych z powtarzalnymi elementami, gdyby nie dwa wątki - zupełnie nie przystające do naszych czasów przekonania głównej bohaterki oraz to, co spotyka ją, a na co nie ma w ogóle żadnego wpływu. Wspomniane składowe fabuły bardzo mocno zaskoczyły mnie podczas lektury tego utworu, wywołały wiele przemyśleń oraz skłoniły do szeroko zakrojonej refleksji w temacie tego, do czego dążę i co jest tak naprawdę ważne w życiu. I myślę, że to główna wartość dodana tej książki, która czyni ją wartą poznania przez rzesze czytelników.
Sposób na życie, jaki wybrała główna bohaterka można analizować w dwojaki sposób. Pierwszy, biorąc po uwagę jej staroświeckie poglądy, które nie spotykają się ze zrozumieniem ludzi wokół niej. Przy okazji tego wątku, autorka w dosadny sposób ukazała, w jaki sposób rządzą nami stereotypy oraz pewne wzorce, które czerpiemy z popkultury. Postawa Melody może bowiem szokować i budzić skrajne uczucia - od podziwu do kompletnego niezrozumienia. Druga interpretacja może dotyczyć przykrej niespodzianki, jaką los przygotował dla głównej bohaterki, w wyniku której ta przewartościowuje swoje poglądy i postanawia w końcu żyć po swojemu. Te dwie warstwy, najważniejsze warstwy fabularne powieści, doskonale łączy przewrotny tytuł, niezwykle dopasowany i trafnie oddający cały przekaz historii Melody.
Debiut Elżbiety Kosobuckiej, pomimo początkowych pozorów, nie jest sztampową książką. Niektóre, słabo skomponowane dialogi rekompensuje bowiem ciekawa i zaskakująca fabuła oraz pierwszoosobowa narracja głównej bohaterki, pozwalająca wejrzeć głęboko w jej umysł. Polecam czytelnikom spragnionym silnych emocji i wzruszeń.
Melody Sawicka to ambitna, dowcipna i mądra kobieta, przez większość lubiana i podziwiana. Ewidentnie ma swój plan na życie, i raz za razem realizuje jego punkty. Spełnia się w życiu zawodowym i osobistym: przed trzydziestką zostaje wicedyrektorem banku i poznaje mężczyznę swojego życia, z którym zaczyna budować przyszłość. Jednak idylla bardzo szybko się kończy, bo los napisał jej całkiem inny scenariusz na życie. Wydarzyło się bowiem coś nieoczekiwanego, co całkowicie zmieniło jej pogląd na przyszłość. W jednej chwili jej świat całkowicie się rozsypał i zawaliło się wszystko na, co ciężko pracowała latami.
Zaczynając książkę, pomyślałam, że zapewne będzie to kolejna komedia romantyczna, bądź obyczajówka z dużą dawką humoru, ponieważ uśmiech nie schodził mi z twarzy. Od razu wyobraziłam sobie, że czytam kolejne lekkie babskie czytadło, o którym z pewnością szybko zapomnę. Jakże mylne było moje założenie i jakie zdziwienie, gdy dotarłam do momentu, który zmienił mój odbiór lektury o 180 stopni i od tej pory ciągle w moich oczach gościły łzy.
Czytelnik bardzo szybko przenosi się w wykreowany świat, dlatego, że historia przedstawiona jest płynnie i nad wyraz naturalnie. Warstwa językowa nie jest skomplikowana, lekturę czyta się z dużym zainteresowaniem, ale gdzieś między wierszami fabuły można także znaleźć mądry przekaz, który mówi, aby spełniać własne marzenia, mieć swój pomysł na życie i mieć odwagę dążyć do jego realizacji, nie poddawać się, próbować być szczęśliwym i spełnionym mimo wszystko. Kosobucka zadbała o to, aby w fabule oprócz relacji między Melody a Pawłem, pojawiły się wątki uboczne poruszające kwestie: więzi między dzieckiem a rodzicami; wpływu rodziców na wybory, jakie dokonuje dziecko; dziewictwa; przyjaźni; wsparcia najbliższych podczas najcięższych chwil w życiu.
Kreacja bohaterów być może kierowana jest utartymi schematami, ale prawdą jest, że ludzie lubią czytać o ludziach ładnych z zewnątrz, a okaleczonych od środka. Mimo że Paweł jest chodzącym ideałem, to Melody nie jest do końca doskonała, jej „skaza” niszczy i zabiera wszystko na, co tak ciężko pracowała latami. Pierwszoosobowa narracja poprowadzona przez Melody pozwala czytelnikowi bardzo mocno się z nią zżyć, wczuć się nie tylko w jej sytuację, ale też dogłębnie poznać jej uczucia i emocje oraz zrozumieć jej intencje. Stopniowo zauważamy zmiany, jakie w niej zachodzą, które powodują, że ostatecznie Melody odnalazła szczęście i czuła się spełniona w życiu.
Mój pomysł na życie to obiecujący debiut powieściowy Elżbiety Kosobuckiej. Niezmiernie się cieszę, że trafiłam na tę publikację i mogłam objąć ją patronatem medialnym. Książka jest szalenie emocjonalna, chwilami wstrząsająca i bolesna, ale przede wszystkim skłaniająca do refleksji dotyczących życia, przyszłości, własnych planów, spełnionych bądź niespełnionych marzeń. Zdecydowanie jest to pozycja godna polecenia.
„Mój pomysł na życie” to wydawniczy debiut Elżbiety Kosobuckiej. Autorka ma na swoim koncie jeszcze dwie powieści, które póki co czekają na wydanie. I mam nadzieję, że niedługo będę mogła trzymać je w swoich dłoniach.
„Mój pomysł na życie” to powieść, która mocno zaskakuje czytelnika.
Początkowo sądziłam, że jest to stylizowany poradnik dla kobiet, w stylu jak odnieść sukces, karierę i spełnić swoje marzenia. Później, kiedy już zaczęłam czytać, pierwsze co mi przyszło do głowy to, to że jest to kolejna lekka historia o miłości i zakończy się związkowym happy endem. A jednak autorka miała inny plan i stworzyła historię, która mocno mnie ścisnęła za serce.
Powieść zaprasza kobiece serca do podążania własną drogą, odkrywania siebie. Melody Sawicka, odnosząc spektakularne sukcesy, pnie się po szczeblach kariery w bankowości. Bohaterka, otoczona gronem przyjaciół, tryska energią i nowymi pomysłami. W niesprzyjających okolicznościach spotyka intrygującego biznesmena, Pawła Baryckiego, który wprowadza zamieszanie w jej uporządkowane dotąd życie. Kiedy wydaje się, że ostatni puzzel trafił na swoje miejsce, do układanki wkrada się niechciany element. Młoda kobieta odnajduje szczęście TAM i WTEDY, gdy myśli, że wszystko jest stracone...
Autorka wykreowała w swej powieści bohaterów, którzy żyją w świecie kariery, pieniędzy i to tych z górnej puli finansowej. Otoczeni drogimi samochodami, smartfonami i i markowymi ciuchami od Prady. Przyznam szczerze, że trudno mi było się na początku z nimi zaprzyjaźnić czy też wczuć w ich postrzeganie świata. Pochodzę z zupełnie innego środowiska dlatego zajęcia, hobby czy też sposób spędzania wolnego czasu bohaterów były dla mnie totalnie abstrakcyjne.
Melody Sawicka – to trzydziestoletnia kobieta sukcesu, dąży konsekwentnie do celu, do bycia podziwianą i szanowaną w sferze finansjery. Wszystko w jej życiu ma swój czas i swoje miejsce. Można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że nie ma takiej rzeczy, której Melody nie kontroluje. A jednak. Ta pozornie silna i władcza kobieta jest jednocześnie wewnętrznie małą dziewczynką. Nie mówię tego bez kozery. Przejawia się to głównie w jej podejściu do związku i relacjach damsko- męskich. Momentami Melody strasznie działała mi tym na nerwy, gdyż niektóre z jej zachowań były dla mnie infantylne. Niejeden raz zirytowała mnie swoim tokiem rozumowania, zachowaniem a nawet napadami słownej agresji wobec płci przeciwnej. Bardzo się to gryzło ze wszystkim innym, co sobą reprezentowała zawodowo. Czasami byłam nią wręcz zmeczona i musiałam odłożyć książkę i zrobić sobie przerwę. Mimo to, wzbudziła we mnie również sporo szacunku, głównie za sprawą swoich przekonań, których broniła jak lwica i nie ulegała opiniom innych.
Paweł Barycki – przystojny, szalenie szarmancki i nieprzyzwoicie bogaty facet, dla którego ludzie i ich zasady są najważniejsi. Cóż więcej o nim można by rzec? Po prostu rycerz na białym koniu, o którym marzą kobiety od zarania dziejów.
Konstrukcja powieści jest zaskakująca.
Pozornie zwyczajna historia, o pięknych, młodych i bogatych ludziach, o miłości i marzeniach. Jednocześnie zawiera w sobie potężną dawkę realizmu, bólu i cierpienia. Autorka nie wprost ale w całości konstrukcji powieści dotknęła bardzo ważnego tematu. Zauważyła, że dzisiejszy świat opiera się w znacznej mierze na posiadaniu. Zdobywaniu, otaczaniu się gadżetami: samochodami, motorami, telefonami, kosmetykami, butami etc. można tak wymieniać w nieskończoność. A przecież nie to powinno być w życiu człowieka najważniejsze. A jeśli nie to, to co właściwie winno być ważne? Na czym powinniśmy skupiać naszą energię?
Żyjemy wszak w społeczeństwie, które wg. naukowców, stało się społeczeństwem głównie konsumpcyjnym. Wszystko zmierza w tym kierunku i zewsząd mamią nas nowe pokusy i nowinki techniczne. Jesteśmy atakowani z każdej strony kolejnym „must havem”.
Tymczasem „Mój pomysł na życie” zwraca naszą uwagę w innym kierunku. Autorka wzięła sobie za cel, by czytelnika sprowadzić na ziemię, by spojrzał na swoje życie z perspektywy nie tego, co posiada albo co może mieć. „Mój pomysł na życie” skłania do zatrzymania się i refleksji, nad tym dokąd zmierzam? Czy warto? Czy to jest dobra droga?
Powieść jest propagandą zmiany życia z konsumpcyjnego na społeczne i uczuciowe. Na to, by realizować się, owszem ale nie w myśl błysków fleszy czy zazdrosnych spojrzeń. Autorka stara się poprzez treść powiedzieć nam, że realizacja i spełnienie stają się w pełni właściwe, kiedy dążymy do nich po to by sprawiały nam radość, byśmy podczas finału czuli się dobrymi ludźmi.
Więcej nie będę Wam zdradzać.
Koniecznie przeczytajcie.
Uprzedzam jednak lojalnie, że chusteczki będą potrzebne.
Ty i ja dwa różne światy jest opowieścią o związku dwojga młodych ludzi, w którym pragnienie dawania miłości prowadzi do przekraczania własnych...
Świat siedemnastoletniej Julii z dnia na dzień wywrócił się do góry nogami. Dziewczyna, będąc w niechcianej ciąży, mierzy się z przerastającymi ją problemami...
Przeczytane:2019-03-10,
Kilka dni temu trafiła do mnie książka Elżbiety Kosobuckiej Mój pomysł na życie. Nie ukrywam, że tym razem kolejność była inna niż zwykle – najpierw poznałam Autorkę, później dzieło. Gdy Ela powiedziała mi o swojej powieści, byłam jej bardzo ciekawa. Po przeczytaniu recenzji na stronie Subiektywnie o książkach – jeszcze bardziej. Skoro Wioli się podoba, to warto – pomyślałam!
Przyznam jednak, że czuję się zaskoczona. Jestem trochę rozdarta pomiędzy niczym nie zmąconym zachwytem, a stwierdzeniem, że nie wszystko mi się podobało. Dlaczego?
Pierwszy rozdział powieści czytałam bardzo długo i ciężko było mi przez niego przebrnąć. Zbyt wiele epitetów, szczegółowych opisów – wszystko to wydawało mi się jakoś nad wyraz, naciągane. Z przeczytanych wcześniej recenzji wiedziałam jednak, że warto czytać dalej.
Cieszę się, że nie rzuciłam książki w kąt! Mimo tego, że czasem odnosiłam wrażenie, że czytam erotyk (przez, jak dla mnie, zbyt rozbudowane opisy zbliżeń intymnych bohaterów), to fabuła wciągała mnie niezwykle mocno.
Główna bohaterka, Melody Sawicka, początkowo mnie irytowała. Miałam wrażenie, że zachowuje się jak rozkapryszone dziecko w sklepie z zabawkami. Z czasem okazało się, że nic nie jest oczywiste… Melody to wzięty bankowiec, kobieta sukcesu, z zewnątrz – osoba bardzo wyzwolona. Ale to tylko pozór. Wewnątrz jest kobietą spragnioną miłości i bezwarunkowej akceptacji. Kobietą, która w życiu kieruje się twardymi zasadami nie pasującymi do wyzwolonego świata.
Bohaterka w nietypowych okolicznościach poznaje Pawła. Tutaj akcja nabiera niesamowitego tempa, każda kolejna strona opowieści była dla mnie zaskoczeniem. Były momenty, że nie mogłam (i nie chciałam!) się od niej oderwać. Wiele wątków, zdarzeń, ludzkich historii.
Gdy wydawało się, że Melody i Paweł stworzą związek sielsko anielski pojawił się problem. To przewartościowuje każde wydarzenie, zmienia bohaterkę, pokazuje świat z innej perspektywy.
Co ma z tym wspólnego realizacja marzeń z dzieciństwa i dlaczego Melody zostaje wolontariuszem dziecięcego hospicjum? Czy ona i Paweł będą razem? Jak potoczą się losy bohaterów? Jakie wartości będą wyznawać?
Książka pełna zaskoczenia. Mimo drażniących mnie opisów, pełna głębi i spojrzenia tam, gdzie na pozór mało kto patrzy. Tęsknota, za tym co nieosiągalne. Miłość tam, gdzie najmniej się jej spodziewamy.
Na okładce książki widnieją słowa:
"Powieść, która zaprasza kobiece serca do podążania własną drogą, odkrywania siebie"
Czy w moim sercu coś się zmieniło? Tak. Jest mocne przesłanie, które zapewne jeszcze wiele dni we mnie zostanie.
https://niezawodnanadzieja.blog.deon.pl/2018/07/17/moj-pomysl-na-zycie-recenzja/