Fascynujące losy Pawła Jasienicy, i właściwie Leona Beynara, mogłyby stać się kanwą nie jednej, aliści wielu książek. Przedwojenne Grodno i Wilno, pasje turystyczne realizowane w Klubie Włóczęgów z takimi współwłóczęgami jak Czesław Miłosz. Po wybuchu wojny spisek i przynależność do Związku Walki Zbrojnej, tajny uniwersytet powszechny organizowany wraz ze Stanisławem Stommą, od tego czasu walka zbrojna w AK i w brygadzie Zygmunta Szyndzielorza, czyli słynnego majora Łupaszki. A potem równie burzliwe losy w PRL, poniżej czujnym okiem bezpieki. Może właśnie w taki sposób silne dotyk poprzez historię spowodowało, iż Paweł Jasienica stał się jednym z najlepszych pisarzy zajmujących się polską historią. Ewa Beynar, córka Pawła Jasienicy, zebrała w niniejszej książce wszystkie fakty, a także opowieści rodzinne. Swoiste rekapitulacja życia ojca napisały dokumenty, do jakich dotarła za pomocą IPN-u.
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2018-09-26
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 300
Narratorem dzisiejszej opowieści jest córka pisarza, Ewa Beynar, Mój ojciec Paweł Jasienica. Autorka w sposób intrygujący ukazuje nam postać historyka i eseisty .Przedstawia koleje losów swojego ojca, przybliża nam jego życie prywatne i zawodowe.
Swego czasu z wielką pasją zaczytywałam się w jego książkach, w szczególności zaś bliskie mi są: Polska Piastów, Polska Jagiellonów, Historia to nie dziwka. Antologia tekstów (..).
Paweł Jasienica był niesztampową postacią z dramatyczną kartą życia. Poliglota, biegle władał kilkoma językami obcymi. Wyśmienity obserwator życia codziennego, wiele podróżował. W tych interesujących wspomnieniach Ewy Beynar, przeczytamy też o zmaganiach twórcy z cenzurą. W tle dzieje XX wieku. Życiorys tego ciekawego człowieka mógłby stać się przyczynkiem do powstania wielu opracowań.
List 34 (1964), wydarzenia Marca '68 odcisnęły piętno na życiu bohatera. Tragedią stały się donosy na pisarza do SB, ich autorką była... jego małżonka, Zofia O' Bretanny ( TW "Ewa'').
Mój ojciec Paweł Jasienica jest szczerą, osobistą opowieścią, wymykającą się jakimkolwiek ocenom. Polecam Wam tę arcyciekawą pozycję, w której zabrakło mi szerszego spojrzenia autorki na cały dorobek literacki jej ojca. Ale to taka moja, drobna uwaga:)
Ocena: 4,8/5.
Dzisiejsza recenzja będzie nieco emocjonalna. W końcu znalazł się czas na dokonanie tego, co powinnam zrobić dawno. W dniu premiery.
Paweł Jasienica to tak naprawdę Leon Lech Beynar. Urodzony w tym samym miejscu, co Włodzimierz Lenin, czyli w Symbirsku, dzisiaj: Uljanowsk.
Od dziecięcych lat wiedział, że chce zostać historykiem. Na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie studiował filozofię historii. Był uczniem Stefana Kościałkowskiego, ba, napisał u niego pracę magisterską. Uczył się również kilku języków.
W trakcie studiów uczył w szkole. Zajmował się również dziennikarstwem. W 1939 roku został powołany do wojska. Po wojnie brał udział w różnych akcjach, m.in. w manifestacji studentów, związanej ze sztuką "Dziadów" Kazimierza Dejmka w styczniu 1968 roku.
Pisał książki historyczne, a swoją twórczością rysował dzieje Polski. Jego żona, Zofia O'Bretenny, donosiła na niego Służbie Bezpieczeństwa.
Dlaczego warto? Książka została napisana przez jego córkę, która była świadkiem jego historii. Wiele faktów zostaje tutaj wyjaśnionych. Dementowanie kłamstw? Jak najbardziej. Poza tym, warto znać postacie niebanalne.
Czyta się dobrze, Ewa Beynar Czeczott posiada niezwykłą łatwość pisania.
Zapraszam Was do poznania Pawła Jasienicy a właściwie Leona Lecha Beynara wybitnego eseisty, pisarza oraz publicystę (najbardziej znany był z pracy dla „Tygodnika Powszechnego”). Bałem się tej książki, jestem amatorem jeśli chodzi o biografię. Czytałem już wcześniej kilka książek biograficznych, ale ta jest inna niż te z którymi do tej pory miałem do czynienia. Jest to biografia mocno historyczna. Opisuje historię rodzinną w centrum stawiając Pawła Jasienicę. Chwytając książkę do ręki obawiałem się jednego — stronniczości — ukazywania swojego ojca jako osobę wybitną, nieskalaną. Jednak się pomyliłem, Pani Ewa przedstawiła swojego ojca nie jako bohatera lecz jako człowieka i swojego ojca. Dodatkowym atutem jest moim zdaniem wydanie (jestem wzrokowcem), które nakłoniło mnie do przeczytania. Cudowna oprawa, okładka, piękne zdjęcia rodzinne, wszystko od strony wizualnej jest dopracowane i na najwyższym poziomie. „Po obiedzie tato już nie pracował, ale często omawiał z mamą problemy powstałe w trakcie pisania. Mama miała celne spostrzeżenia i ojciec jej uwagi bardzo sobie cenił. Była jego pierwszym czytelnikiem i surowym krytykiem. Miała dobre wyczucie, jak coś „pod cenzurę” sprytnie napisać. Wieczorami niekiedy rodzice szli do kina lub na spacer. Obydwoje bardzo lubili Stare Miasto, a w szczególności kościół św. Marcina” Ten fragment wzbudził we mnie ogromne emocje, delikatność i lekkość szczęśliwego życia codziennego, ciepło domowego ogniska skontrastowane z jednym słowem — cenzura. Cenzura, czyli Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk funkcjonował w latach 1944-1990, od 1981 w zmienionej nazwie: Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk. Każdy z nas wie czym jest cenzura i jak działała. Na samą myśl o tym mam dreszcze, może dlatego ten fragment tak na mnie zadziałał. Piękno tego kontrastu jest niezaprzeczalne. Jedynym minusem, w moim odczuciu, jest założenie, że znamy historię i postać Pawła Jasienicy oraz jego znajomych, osób bliskich w jego życiu. Spotkałem się z opiniami „Każdy musi znać Pawła Jasienice!” — chociaż dla mnie nazwisko nie było zupełnie obce, fakt jest taki że nie każdy musi je znać. Warto je poznać to prawda, ale nie można zakładać że tak jest. Wiele osób nie zna również sytuacji politycznej panującej w Polsce tamtych lat. Stosowne byłoby dodanie większej ilości opisów i wyjaśnień dla młodszych czytelników, którym lekcje historii nie są wystarczająco bliskie i ciekawe. To nie są wady bardzo znaczące przy odbiorze książki mimo to trzeba o nich wspomnieć. Dziękuję bardzo za możliwość przeczytania tej wspaniałej i pouczającej książki zarówno wydawnictwu MG jak i Pani Ewie Beynar-Czeczott. Rozumiem ile pracy trzeba było w nią włożyć, za to również ogromne chapeau bas. Na zakończenie poruszę jeszcze jedną ciekawą i burzliwą (jak na nasze realia) kwestię, posłużę się ku temu większym fragmentem książki: „Jeżeli się przyjżeć historii Europy w XIX i XX stuleciu, łatwo można zauważyć , że w miarę gruntownej demokratyzacji państw coraz bardziej wzrastał nacjonalizm. Nie ma w tym cudu ani sprawki szatana. Dochodzenie do głosu warstw ludowych jest zjawiskiem, bardzo dodatnim, ale i ten medal ma swoją drugą stronę. Uzyskały znaczenie te klasy społeczne, które poprzednio nie uczestniczyły w światowej wymianie dóbr kulturowych. Ich widnokręgi były z musu ciasne i nie przekraczały granic gminy, miasta, w najlepszym wypadku własnego państwa. Ludzie tak wychowani silniej niż pozostali odczuwać mogą obcość innych, zupełnie sobie nieznanych kręgów kultury. Jeśli ludzie ci są obywatelami państwa słabego, będą się zamykać we własnych granicach jak żółw w skorupie…” Jest to fragment z reportażu podróży Jasienicy do Chin, który ukazuje jak dobrym był on obserwatorem. Lecz autorka na tym nie poprzestała, ukazała nie tylko umiejętność Jasienicy w obserwacji, analizy społeczeństwa i sytuacji politycznej ale pokazała również silne więzi rodzinne łączące ich ze sobą. — zdefiniowała miłość rodzinną, raz lekką i przyjemną, a raz cięższą na przykładzie własnych relacji z ojcem.