Czerwiński serwuje nam carskie danie, będące też rollercoasterem. W dobrym tempie i na różne sposoby patrzą nam z tej książki w twarz: las, cały kosmos, koniec świata, śmierć i rozkosz, z nimi duch, teorie i praktyki podważające osądy i schematy, które utarły się być właściwymi, takież żarty, świadectwa osobności i momenty realizacji w spotkaniu, być może wcale nie tylko pogrywanko sacrum, zwyczajnie polityka i sny. Co się Marcinowi śni? Śnimy mu się wszyscy my. (Ilona Witowska)
Trwanie… Zdarzenia, odstępy między zdarzeniami. Skradanie się istot. Leśnych, miejskich. Kora i uzębienie. Loty nad wielką płytą. Czwarta współrzędna? Łóżko jest wygodne albo z wystającym gwoździem. Tydzień = 604 800 sekund. Byt konieczny, przypadkowy, intencjonalny, z konopią lub bez. Z kolorowym motylem pod pachą. Zapachami i twardymi kulkami na szelkach. Wiadoma piosenka: You know it means no mercy/They caught him with the gun/No need for Black Maria/ Goodbye to the Brixton sun. To nie jest teatr elżbietański! To nie jest choreja obrzędowa. Puls, tylko puls ziemskiej, mocno zaniepokojonej/maksymalnie opanowanej istoty. (Grzegorz Wróblewski)
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2020 (data przybliżona)
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 50
Język oryginału: polski
"Smutek labiryntu" jest próbą wspomnienia pewnej prastarej religii, która zaginęła w dziejach cywilizacji i kultury, a mimo tego reprezentowała tak uniwersalne...