Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2016-03-30
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 488
Miłość, to dość ciężkie uczucie, które może występować pod różnymi postaciami. Mamy miłość matczyną, małżeńską czy tę między rodzeństwem. Niestety, także pojawia się ta, która bezinteresowna nie jest. W książce autorstwa Hanni Münzer mamy do czynienia z wieloma jej obliczami, i tymi dobrymi, i bardzo złymi. Co najważniejsze, to wielkie uczucie został opisane przez autorkę w bardzo ciężkich czasach.
Miłość w czasach zagłady, to bardzo ciekawie skonstruowana książka. Bohaterkami są w niej kobiety znajdujące się w niewygodnych i trudnych sytuacjach życiowych. Matka i córka padły ofiarą uczuć, a w ich tle toczyła się wojna.
Najpierw II Wojna Światowa wisiała w powietrzu, przez co Elisabeth Mulpran wraz z mężem planowali ucieczkę z kraju. W tych niełatwych dla europy chwilach, małżeństwo przeżywało katusze, a Elisabeth musiała pokazać, do czego jest zdolna, aby chronić swoje dzieci, które miały po ojcu korzenie żydowskie. Matka zrobiła wszystko, aby je uratować przed złem wojennym oraz piętnowaniem ze względu na pochodzenie.
Młoda dziewczyna, Debora, zaufała za bardzo swojemu ojczymowi, a budzące się w niej nastoletnie emocje, zniosły ją na bardzo grząski grunt. Bowiem zadawanie się z wyznawcą Adolfa Hitlera nie mogło jej wyjść na dobre, zwłaszcza gdy dopiero zaczyna się rozumieć sytuację mającą miejsce w europie.
Pani Münzer opowiada o wojnie z nieco innej strony. Porusza kwestie miłości, a przede wszystkim o pewnego rodzaju naiwności. Tak jak już wspominałam, książka jest ciekawie nakreślona. Styl pisarki jest miły w odbiorze i dobrze czyta się tę powieść, a sama historia jest wciągająca. Ogólnie rzecz ujmując – chce się to czytać i brnie się w tę powieść coraz dalej. To nie jest książka historyczna ani romans. To trochę hybryda gatunkowa, bo oprócz prawdy historycznej, dostajemy nieco fikcji, a także można w niej znaleźć troszkę miłości, sensacji i mnóstwo intryg.
Myślę, że Miłość w czasach zagłady, to tytuł dla fanów powieści, których akcja toczy się w czasach wojny, gdzie surowość obyczajów miesza się z ogromem emocji. Warto sięgnąć po książkę pani Münzer, bo jest wciągająca i wzruszająca i opowiada o sile kobiet. A takie książki lubię najbardziej. Po co nam superbohaterowie? Przecież kobiety potrafią góry przenosić w imię miłości.
Mroczna historia z czasów zagłady.
Wojna to okrutny czas zagłady, zniszczeń, mordów. To czas, w którym nikt nie chciałby się znaleźć. A mimo wszystko w takim okresie jest miejsce na miłość. Nie wszyscy się na nią odważą, lecz ci którzy to zrobią są bez wątpienia zwycięzcami. ,,Miłość w czasach zagłady" to powieść o ciężkich czasach, czasach kompletnego chaosu, zagłady, przelewu krwi. Hanni Münzer w doskonały sposób przedstawiła oblicze II wojny światowej z perspektywy matki, która pragnie ratować swoje dzieci i córki - pół-Żydówki - która pragnie pomścić ojca. Idealna powieść dla tych, którzy nie są za pan brat z historią, nie interesują się wojnami - ta książka sprawi, że pokochacie czytać książki z wątkami historycznymi.
,,Miłość jest jedyną miarą ludzkich pragnień, tylko miłość jest zdolna znieść granice między bogactwem a biedą, arystokracją a mieszczaństwem, a nawet między rasami. Tylko ona sięga aż poza śmierć..."
Felicity musi wyjechać niespodziewanie do Rzymu w poszukiwaniu matki. Tam, czytając dziennik swojej babki, poznaje szokującą historię swojej rodziny. Wojna nie była łaskawa dla przodków Felicity, nie tylko ze względu na ofiary, ale również na osoby, jakie w tym czasie poznały Elizabeth i jej córka Deborah - babka Felicity. Jedno jest pewne - dramatyczny los jaki dosięgnął tę rodzinę wstrząśnie każdego czytelnika.
,,A przecież prawda zawsze kieruje się własnymi prawami. Kiedy najmniej się tego spodziewamy, wypływa na powierzchnię jak pęcherzyk powietrza, by rzucić nam w twarz oskarżenie."
Powieść Hanni Münzer to opowieść o najgorszych czasach jakie tylko można sobie wyobrazić - czasach wojny. W czasie, gdy myślimy, że nie ma czasu na miłość, ona jednak kiełkuje w sercach. I ta miłość jest nie tylko szczęściem, ale również zgubą i cierpieniem dla wielu ludzi, w tym dla głównych bohaterów. Mąż Elizabeth Malpran znika, gdy próbuje wyjechać z Niemiec. Jest Żydem, więc domyślamy się, że jego los jest przesądzony. Matka z dwójką dzieci również podejmuje próby ucieczki, które kończą się porażką. Wtedy do jej życia wkracza Albrecht Brunnmann, wysokiej rangi esesman. I odtąd życie Elizabeth i jej dzieci, a w szczególności córki Debory pisze mroczny scenariusz. Autorka w pierwszej kolejności pokazuje losy Elizabeth, jej miłości do męża i dzieci, a także do muzyki. Niestety szczęście tej rodziny nie trwa długo. Deborah rośnie i następnie autora skupia się na życiu młodej dziewczyny, która swoje najlepsza lata musi przeżyć w czasie okrutnej wojny, u boku człowieka, którego przyjdzie jej nienawidzić. Powieść ta jest piękna, lecz dramatyczna i mroczna.
,,Miłość w czasach zagłady" to powieść, która porusza serce. To co działo się w czasie II wojny światowej jest niebywałym okrucieństwem. Osadzić fabułę w tamtych czasach i przekazać ją tak, by poruszyć i zainteresować czytelnika to nie lada wyczyn. Hanni Münzer udało się to idealnie. Powieść czyta się szybko i lekko, chociaż fabuła nie wskazuje na to, by to była lekka powieść. To poruszająca opowieść o miłość, oddaniu i poświęceniu. ,,Miłość w czasach zagłady" to nie jedynie fikcja literacka. Znajdziecie tam dużo historii, która przyprawia o dreszcze.
,,Dobro to rezultat prostej logiki umysłowej, którą nazywamy rozsądkiem, zło zaś to długa i szkodliwa droga okrężna i nazywa się głupotą."
Hanni Münzer napisała powieść, po której trudno się otrząsnąć. Takie właśnie książki potrafią wstrząsnąć czytelnikiem do tego stopnia, że historia opowiedziana przez autora na długo pozostanie w pamięci. Piękny język i styl to tylko dodatkowe atuty, które przemawiają za atrakcyjnością książki.
Dużym plusem powieści są jej bohaterowie. To postacie bardzo dobrze wykreowane, idealnie wpasowujące się do fabuły i czasu, w których przyszło im żyć. Felicity i jej matka są osobami współczesnymi, które również zmagają się z miłością, a raczej jej brakiem. Matka Felicity, nie doświadczając miłości od swojej matki Debory, nie umie obdarzyć matczynym uczuciem swojej córki. Deborah, która w swoim życiu przeszła o wiele za dużo, jej los jest dramatyczny, a wręcz tragiczny, nie umie dać miłości swojej córce, nie umie jej pokochać. Jej postawę zaczynamy rozumieć dopiero po poznaniu całej jej historii. Autorka nie szczędziła niczego, gdy kreowała bohaterów. To postacie barwne, odznaczające się silnym charakterem. Postacie drugoplanowe są bardzo dobrze dobrane. Połączenie fikcyjnych bohaterów z osobami, które znamy z lekcji historii to naprawdę trudna sztuka, a Hanni Münzer udało się stworzyć naprawdę interesującą opowieść.
Szczerze polecam książkę każdemu czytelnikowi. ,,Miłość w czasach zagłady" to powieść, która mimo lekkości czytania porusza bardzo trudne tematy. Poznajemy czasy, w których prócz przelewu krwi niewinnych ludzi jest czas na miłość. Miłość ta jednak nie prowadzi do niczego dobrego i jej następstwa ciągną się przez kolejne lata, rzucając cień na kolejne pokolenia.
Miłość jest zawsze... Pojawia się nawet w gorszych historycznie momentach i nic sobie nie robi ze sprzyjających lub nie warunków...
Zawsze z trudnością przychodzi mi opisywanie tego co czytam w takich książkach. Bestialstwo i okrucieństwo to w tamtych czasach chleb powszedni. Nie ważny kraj czy pochodzenie - nie jesteś Aryjczykiem znaczyło jesteś podludzkim wybrykiem natury, kimś kto nie ma prawa stąpać po ziemi. Piękna i zarazem smutna powieść o miłości, odwadze i nadziei na lepsze czasy.
Wojna to trudny temat. Ciezka fabula jednak warta przeczytania
Są książki, które się czyta dla zabicia czasu, albo po prostu dla relaksu. Są książki, które bardzo szybko stają się bestsellerami i pamięta się ich fabułę bardzo długo. I są książki, które są diamencikami literackimi i do tej właśnie grupy zaliczam tę powieść.
Ta książka jest dowodem na to, że self-publishing to nie tylko grafomania, tak jak powszechnie uznawane jest w naszym kraju.
Od tej książki trudno jest się oderwać nie dlatego, że autorka w bardzo ciekawy sposób przenosi czytelnika od czasów współczesnych do lat trzydziestych, czyli okresu przedwojennego, ale dlatego, że fabułą potrafi wzbudzić w czytelniku ogromne emocje. Dużo wiemy na temat wybuchu II wojny światowej, ale tak naprawdę niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że koszmar wojny dla wielu ludzi zaczął się długo przed pierwszym września.1939 roku. Mam tu na myśli koszmar rodowitych Niemców, czy Żydów niemieckiego pokolenia, którzy potępieni przez pewnego człowieka pochodzenia austriackiego, stali się „zwierzyną” łowną. Jakim cudem ten niepozorny człowiek potrafił rozbudzić w jednych ludziach potężną nienawiść, a w drugich i ogromny strach.
Ta książka opowiada między innymi o tym, jak Hitler dochodził do władzy, jak bardzo potrafił uzależnić od siebie ludzi i jak mocno wszczepiał w nich nienawiść do Żydów.
Autorka zabiera czytelnika do przedwojennego Monachium, wojennego Krakowa i współczesnego Rzymu. Ukazuje jak wielka potrafi być władza opływająca w luksusach i wygodach, w czasach, w których wielu ludzi musiało walczyć o życie ukrywając się, przebywając w obozach, czy żyjąc pod ciągłym nadzorem kogoś, dla kogo władza i uzależnienie od Hitlera było ważniejsze od najbliższej rodziny.
Czy w tamtym czasie prawdziwa miłość miała rację bytu? Czy można było kochać, nie narażając się na upokorzenia i ból zadawany przez tę kochaną osobę? Wiadomo jednak, że nie ma silniejszej miłości niż miłość matki do dzieci. Bohaterki książki poświęciły siebie, swoje ciała, dusze, poglądy polityczne i przyjaźnie dla utrzymania w miarę bezpiecznej pozycji dla swoich dzieci czy rodzeństwa. Zakłamanie, otaczające ich ze wszystkich stron, pozwoliło im wierzyć w to, że ich poświęcenie nie pójdzie na marne. Wszak wiadomo, że matka potrafi zrobić wiele dla ratowania swoich dzieci. Tyle samo jest w stanie zrobić siostra dla potępionego przez okrutną politykę brata.
Ta książka nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych i myślę, że niejednej osobie wyciśnie z oczu łzy. Autorka w bardzo przystępny dla czytelnika sposób ukazuje bowiem dramat tamtych czasów, okrucieństwo, które może zadać tylko człowiek dotyczące zarówno ludzi jak i zwierząt, fałsz kierujący się utrzymaniem lub zdobyciem władzy i przede wszystkim wpojoną nienawiść do ludzi innych niż rodowici aryjczycy.
Ale w bardzo piękny sposób ukazuje również siłę miłości, przyjaźni i odpowiedzialności za drugiego człowieka, która mimo tak trudnego okresu potrafi być piękna ale i niebezpieczna.
Ciekawie przedstawieni bohaterowie pod względem osobowościowym, to z pewnością jeden z wielu plusów tej powieści, a w połączeniu z zapierającymi dech w piersi wątkami i wciągającymi dialogami, to… dla mnie literacka perełka.
Ta powieść, to połączenie miłości, poświęcenia, tęsknoty, bólu i odwagi. To niesamowity splot emocji, który wpłynął na kilka pokoleń niezwykłych kobiet, o których losach przesądziły wertepy historii.
Polecam tę książkę zarówno miłośnikom historii międzywojennej i wojennej, ale również osobom czytującym w romanse. Wcale nie jestem zaskoczona, że powieść ta w okresie kilku lat stała się bestsellerem w wielu krajach, bo ukazana w niej bolesna prawda, długo będzie jeszcze obecna w świadomości ludzi.
Nie będę ukrywać, że lubię powieści, których akcja dzieje się podczas II wojny światowej. To był zresztą główny powód, dla którego sięgnęłam po tę pozycję. Na moją decyzję wpłynęła również przyciągająca wzrok okładka pierwszego i drugiego tomu. Poza tym ciekawa byłam, jak do tego trudnego okresu w swojej historii podeszła Niemka. Przeczytałam pierwszą część „Miłość w czasach zagłady” Hanni Munzer i przyznam, że mnie zaskoczyła. Niestety, nie do końca pozytywnie, chociaż początek jest bardzo obiecujący.
Młoda Amerykanka Felicyty musi pozmieniać swoje życiowe plany, kiedy dowiaduje się, że jej matka z nieznanych nikomu przyczyn pojechała do Włoch. Przecież opanowana, zimna i zdystansowana wobec świata pani Martha Benedict nie mogła przejąć się do tego stopnia śmiercią swojej matki, która od lat cierpiała na chorobę Alzheimera. A jednak pośpieszne rodzinne śledztwo wykazało, że opuściła pokój zmarłej niezwykle wzburzona, trzymając w rękach pudełko – jak się potem okaże pełne rodzinnych sekretów.
Felicyty odnajduje w końcu matkę w rzymskim hotelu, zgłębiającą wycinki ze starych gazet oraz kartkującą gruby zeszyt w żółtej oprawie – zapisany w języku hebrajskim pamiętnik zmarłej babki. Już na samym początku swojej drogi w poszukiwaniu przeszłości swojej matki, Martha napotyka na wyjaśnienie wielu zagadek dotyczących jej własnego życia. Jednak prawdziwą rodzinną bombą okaże się ów tajemniczy żółty zeszyt. Kiedy znajomy ksiądz przetłumaczy to, co jest spisane na jego kartach, dla Marthy i dla Felicyty wiele rzeczy ulegnie zmianie. Świat, w którym żyły matka i córka okazał się zbudowany na kłamstwie. „ (…) I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” mówi Pismo Święte. Czy tak będzie w tym przypadku? Bo wraz z czytelnikiem Martha i Felicyty zagłębiają się w świat wspomnień zmarłej kobiety, o którym nie miały pojęcia. Są to Niemcy z lat dwudziestych i trzydziestych XX w. widziane oczami zwykłych ludzi, którzy na początku bagatelizowali krzyki Austriaka ze śmiesznym wąsikiem, a potem zrozumieli, że tę postać można na pewno określić wieloma słowami, ale na pewno nie można jej lekceważyć. Największą w moim odczuciu zaletą tej książki jest właśnie przedstawienie niemieckiej inteligencji, która obserwuje, jakimi metodami Hitler dochodził do władzy i tę władzę utrzymywał. Jest to ukryte gdzieś w tle powieści, w rozmowie służby, w zaobserwowanej sytuacji na ulicy, o której wspominają bohaterowie, w losach dziennikarza Fritza Gerlicha. Strach i terror zdają się przenikać szczelnie zamknięte drzwi i zasłonięte kotarami okna tych, którzy mają na tyle odwagi(?), ludzkiej przyzwoitości(?), że myślą inaczej niż nakazują obowiązujące doktryny.
Elisabeth – operowa śpiewaczka- swoim talentem i urodą wzbudza ogromne zainteresowanie nazistowskich elit, łącznie z samym fuhrerem. Jej rodzina już takiego zachwytu nie wzbudza: mąż Gustav, cóż z tego, że świetny lekarz, ale pochodzący z rodziny żydowskiej. Dwójka dzieci – dziewczynka Deborah i chłopiec Wolfgang ( na dodatek nie do końca sprawny fizycznie) mają przez to niedobrą krew. Prawa wprowadzone przez III Rzeszę zdają się jednoznacznie przesądzać o losie najbliższych Elizabeth. Rodzina postanawia więc uciec do Anglii, ale seria nieszczęśliwych zbiegów okoliczności sprawia, że ich plan nie wejdzie w życie. Elizabeth radę i opiekę znajduje w osobie wysokiego oficera SS Albrechta Brunnmanna – tak łudząco podobnego do zaginionego męża Gustava. Ten związek ma zapewnić nietykalność jej dzieciom. Jednak jej przedwczesna śmierć ponownie zagrozi ich bezpieczeństwu- zwłaszcza Wolfgangowi. Siedemnastoletnia Deborah zastąpi swoją matkę, wikłając się w dziwną erotyczną relację ze swoim ojczymem. Fascynacja miesza się z obrzydzeniem, mroczne pożądanie i wyuzdanie brukają dusze młodej kobiety. Kiedy jak jego kochanka poznaje w Krakowie Marlene – agentkę polskiego podziemia, dla Marii ( bo oficer SS takiej rangi jak Brunnmann, nie mógł pokazać się z kobieta o żydowskim imieniu, więc nakazał Deborah zmianę imienia), dostaje od losu szansę, by uwolnić się od Brunnmanna i przy okazji pomóc wszystkim innym Żydom.
Zastanawiałam się, czy opiniować tę książkę przed przeczytaniem drugiego tomu. Zdecydowałam się na to, bo dzisiaj wiem już, że po „Marlene” nie sięgnę zbyt prędko. Owszem, z pewnością ja kiedyś przeczytam, ale na razie wędruje na półkę o nazwie „ na kiedyś tam”. „Miłość w czasach zagłady” po prostu mnie nie satysfakcjonuje, bo autorka moim zdaniem chce w tej powieści jak w przysłowiu „złapać kilka srok za ogon”. Hanni Munzer nagromadziła w tej powieści tyle wątków – trzeba przyznać, że ładnie ze sobą powiązanych –że w którymś momencie zaczęło mi to przeszkadzać. Nie oszczędziła nawet Marthy i jej nieżyjącego ojca, wspominając o ich nietypowej przeszłości. Poza tym odniosłam wrażenie, że autorka nie mogła się zdecydować, czy pisze powieść historyczną, obyczajową, psychologiczną, szpiegowską czy erotyczną.
Jeżeli chodzi o bohaterki Elisabeth i Deborah – Marię w mojej ocenie są tyle samo piękne, co po prosu głupie. Nie znajduję w tych postaciach większej głębi, jakby nawet nie rozumiały, że za oknem ich pięknego domu czy apartamentu umierają ludzie. Zresztą sama Marlene zwróci Deborah – Marii uwagę, że chyba zauważyła, że na świecie trwa wojna. Elisabeth mnie denerwowała; wielka artystka, która stała się ofiarą własnej sławy i urody. Jej próby ucieczki po prosu mnie rozśmieszały ( nie wiem dlaczego przypominały mi ucieczkę francuskiej pary królewskiej podczas rewolucji francuskiej- ot takie moje skojarzenie). Deborah- Maria była wystarczająco dorosła, że wiedziała doskonale, jakim człowiekiem jest Brunnmann. Starszy kochanek na początku zaimponował jej szykiem i wprowadzeniem w świat erotyki. Nie przekonują mnie jej problemy psychiczne rozwiązywane za pomocą żyletki i nie trafia do mnie argument, że ten związek to z poświęcenia dla brata.
Za to sporą dawką inteligencji ( czyżby dla przeciwwagi?) autorka obdarzyła Marlene. Jest do tego sprytna, uparta i twarda, jak kamienie więziennej celi, w której ją torturowano. Tylko co z tego, skoro motorem jej działań- podobnie zresztą jak później Deborah- Marii – jest nawet nie miłość, a zwierzęce pożądanie do członka działacza podziemnego? Czy naprawdę wszystko w tej książce jest oparte na najniższych ludzkich instynktach? Wygrywają one z przyjaźnią, odpowiedzialnością, wzajemnym zaufaniem ( Deborah – Maria nie waha się spotykać z Jakubem, mimo że wie, że coś go łączy z Marlene; sam Jakub też ma sporo za uszami; wiem, ze to nadinterpretacja, ale chwilami odnosiłam wrażenie, że by zdobyć Jakuba, Deborah- Maria nie zawahałaby się przed zdradą koleżanki…). Nie przekonało mnie nawet „odkrywanie” żydowskiego świata przez Deborah – Marię, kiedy wyrwała się spod kurateli, by zobaczyć jak wyglądają ulice krakowskiego getta.
W końcu czarny charakter tej powieści – Albrecht Brunnmann. Autorka pisze, że wzorowała tę postać na Adolfie Eichmannie. Jest tak zły, cyniczny i zdeprawowany, że trudno znaleźć coś na jego usprawiedliwienie. Dodatkowo jest odpowiedzialny za masowe mordy na Żydach. Nie lubi go autorka, nie lubią bohaterki, czytelnik też go nie polubi. Zastanawia mnie tylko jak tak wysokiej rangi oficer SS, mógł związać się z kobietami mającymi związki z narodem żydowskim. Co prawda, autorka wspomina, że Brunnmann ukrywał swój związek z Deborah- Marią, ale takie to ukrywanie było, że wszyscy z jego otoczenia doskonale o tym wiedzieli.
Jest wiele książek dużo lepszych od powieści „Miłość w czasach zagłady”. Ta historia miała spory potencjał, ale nie do końca według mnie został on wykorzystany w dobrym kierunku. Chociaż mnie osobiście ta książka nie oczarowała, sądzę, że wielu osobom się spodoba. Styl jest lekki, jak wspomniałam wcześniej mnogość wątków sprawnie powiązanych ze sobą i całą opowieść czyta się jednym tchem. Może zakończenie jest trochę spłycone, bo akcja gwałtownie przyśpiesza, ale pewnie ma to związek z drugim tomem. Wierzę, że dla tej książki można zarwać noc. Powinni po nią sięgnąć czytelnicy, którzy dopiero zaczynają się swoją przygodę z powieściami, których akcja dzieje się podczas II wojny światowej. Sądzę, że znajdą w niej coś ujmującego. Chociaż nie do końca jestem zadowolona z tego, co przeczytałam, coś jest w tej historii, że pewno sięgnę po nią kiedyś po raz drugi. Może wtedy inaczej ją odbiorę, mniej krytycznie i stwierdzę, że piękna okładka idealnie współgra z treścią tej powieści.
Wyczekiwana kontynuacja bestsellera Miłość w czasach zagłady. Monachium, lipiec 1944 roku. Marlene Kalten, przyjaciółka Debory Berchinger, stoi...
Przeczytane:2020-07-17, Ocena: 6, Przeczytałam, E-booki, 2020, 52 książki 2020, Historyczne,
"Miłość w czasach zagłady" Hanni Münzer należy do powieści historycznej i otwiera cykl o tym samym tytule. Nigdy nie byłam zwolenniczką powieści historycznych, ale ostatnio chyba się do nich przekonuję. W każdym razie powieść jest naprawdę bardzo dobrze napisana. Niestety opowiada o naprawdę bardzo ciężkich czasach kiedy naukichach panowała śmierć i strach. Miłość w tych czasach była czymś na co nie każdy mógłby sobie pozwolić. Jednak istniała.
Elizabeth Malpran chcąc ratować swoją rodzinę wiąże się z Albrechtem Brunnmannem. Niestety nie wie, że tym samym podpisuje pakt z diabłem. Pakt, który wpłynie na życie jej córki. Deborah ma przed sobą mroczną przeszłość, na którą natyka się jej wnuczka Felicity, kiedy wyrusza na poszukiwanie swojej matki. Obie kobiety zarówno Deborah jak i Elizabeth zostały w pewien sposób zniszczone, co niestety rzuciło pewien cień także na Felicity.
Muszę przyznać, że wahałam się z przeczytaniem tej książki. Ani przez minutę nie pomyślałam, że mogłaby mnie wciągnąć, a tak się stało. Niestety jest to smutna, ale prawdziwa historia pewnej rodziny.
Do czego zdolna jest córka, żeby ppomścić ojca? Albo jak daleko posunie się matka, by ratować swoje dzieci ? Przekonajcie się sami !
Myślę, że okładką powieści również w pewnym sensie oddaje jej nastrój. E każdym razie uważam, że jest to książka naprawdę godna przeczytania i zasługuje na uznanie. Porusza naprawdę bardzo ważne kwestie i zdecydowanie jest lepiej napisana niż niektóre podręczniki do historii. Jest w niej parę niezgodności z prawdziwymi wydarzeniami jednak bynajmniej nie zmienia to jej przeznaczenia i sensu.
Naprawdę myślę, że ta książka poruszy nie jedno serce, tak jak poruszyła moje.
Ponadto być może za niedługo przeczytam również następną część z tego cyklu. Jestem naprawdę ciekawa kontynuacji tej smutnej, ale pięknej i poruszającej historii.