Weronika wraz z dworkiem dziedziczy duży majątek. Jako miastowa nie ma pojęcia o funkcjonowaniu domu. Światło, woda, ogrzewanie, szambo czy komin to dla niej wyzwania. Liczyła na romans z weterynarzem lub leśnikiem, a zamiast tego znalazła się w samym środku morderstw i porwań. Wszyscy są podejrzani. Czy znajdzie swoją miłość? Czy poradzi sobie ze spadkiem po babci? Czy pies pomoże jej rozwikłać kryminalne zagadki?
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2022-10-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
Uwielbiam czytać debiuty, poznawać nowe nazwiska, odkrywać style pisania charakterystyczne dla pisarza, jednak powroty do poznanego wcześniej pióra, są również ekscytujące. Tak było w przypadku:
MIASTOWA NA TROPIE ANNA M. BRENGOS
Pierwsze spotkanie było udane, zabawne i lekkie, a pamiętacie, że takie teraz książki postanowiłam czytać. Oczywiście, nie jest tak, jak założyłam i nadal czytam różne rodzaje, ale ta książka z pewnością poprawiła mi humor.
Zmiana miejsca zamieszkania może być problemem; wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, ileż obowiązków wiąże się z mieszkaniem na wsi, w domku wolnostojącym, do tego w okolicy, gdzie z dostępem do pewnych udogodnień może być problem; chyba, że masz środki na pokonanie wszelkich utrudnień bytowych. Bohaterka książki ma i korzysta. Do tego jest wygadana, ciekawska i sprytna, a to duży plus w życiu samotnej kobiety na nieznanym terenie.
Powieść Pani Anny to kryminalna komedia, lub kryminał z wątkiem prześmiewczym. Aczkolwiek morderstwa się zdarzyły, uprowadzenia i właściwie seryjny też był. Oczywiście jak to bywa, najciemniej zawsze pod latarnią, pozory, zmowa milczenia i potępienia społeczności wiejskiej, która tworzy zwarty krąg i trudno się wbić nowym osobom. Raz podjęta decyzja, jest wykładnikiem wszystkiego. Zatem nowa miastowa musi się pilnować, uważać i nie wychylać ze swoimi pomysłami, a ma ich dużo; bardziej lub mniej innowacyjnych.
Autorka udowodniła, że intrygę ze śmiercią w tle, można opowiedzieć łagodnie, chwilami zabawnie, a życie to nie tylko ciąg smutków i problemów.
empikgo #reklama
"Miastowa na tropie" @annam.brengos to połączenie powieści obyczajowej ,okraszonej dużą dawką humoru, z kryminalnym wątkiem w tle.
Główna bohaterka, Weronika, otrzymuje spadek po babci.
W związku z tym przenosi się na wieś, gdzie przejmuje dworek i staje się właścicielką niezłego majątku, o czym dowiaduje się dopiero po jakimś czasie. Narazie musi się uporać z brakiem prądu, wody, gazu i z... żywym budzikiem mieszkającym po sąsiedzku, a z którego najchętniej zrobiłaby rosół. Niezwykle pomocny okazuje się miejscowy "kryminalista", człowiek skreślony przez mieszkańców wioski. Czym zasłużył sobie na taką opinię ? Czy Weronika robi dobrze nie słuchając ostrzeżeń przed znajomością z Bartkiem? Kto stoi za tajemniczymi zaginięciami kobiet? I czy miastowa może czuć się bezpiecznie w tej obcej społeczności do której trafiła?
Odpowiedź na te pytania znajdziecie w tej rewelacyjnej powieści do której was zachecam.
Wspaniale spędziłam z nią czas. Nie nudziłam się ani przez chwilę. Zabawne przemyślenia Weroniki dodają tej powieści niezwykłej lekkości, choć wątek śmierci Jagody i zaginięcia kolejnych kobiet dodaje tajemniczego charakteru fabule. Nic tutaj nie jest takie jakie sie wydaje. Sprawdza się stare porzekadło, że pozory mylą. Warto czasem spojrzeć na drugiego człowieka własnym okiem i dać sobie szansę na wyrobienie o nim zdania bez "pomocnej" opinii otoczenia. Bo często ten kogo mamy za pewnik jest tym kogo najbardziej powinniśmy się wystrzegać..
Oj tutaj to dopiero wspaniale się bawiłam. Książka naprawdę żywiołowa z podziałem na lekki romansik, leciutki, nieco kryminału i w główniejszej roli obyczajówka. Lekki romansik w chwili, kiedy Weronika wspomina swojego byłego chłopaka i następnie poznaje innego, którego każdy ma za ,,złego człowieka". Ja od samego początku polubiłam Bartka, gdyż pomagał Werce zawsze, kiedy tylko była w tarapatach. Niekiedy i jemu mogło się coś przydarzyć, lecz nie dbał o własne dobro. Całkowicie zrezygnowany, gdyż osądzali go o morderstwa. I tutaj zaczyna się wątek kryminalny. W pewnym momencie będąc na spacerze z psem, który jest jej i nie jest jednocześnie, odnalazł coś, co należało do zaginionej kobiety. Był to nowy trop w śledztwie, które musieli rozpocząć na nowo. Ktoś ewidentnie kopał pod nim dołki, tylko bardzo długo nie dowiemy się kto i dlaczego i czy w ogóle jest niewinny. Ma dobre serce, to na pewno, gdyż starsza pani, a babcia Werki miała do niego zaufanie. Troszkę smutno, że nie znamy dokładnego jego wyglądu. Wciąż jawi mi się jako przystojny z miłym i uwodzicielskim głosem, lecz dalej moja wyobraźnia nie sięga. A wracając do wątku obyczajówki, to dokładam tutaj jeszcze komedię, gdyż takie wczasy kobiety z miasta bywają naprawdę zabawne. Niby mądra, ale o wielu podstawowych rzeczach nie ma pojęcia. Niekiedy ludzi sobie z niej żartują, a do niej dochodzi to po fakcie. Miło, że ma do siebie dystans, bo wielokrotnie musi kogoś prosić o pomoc. Sprawa z kogutem była tu naprawdę śmieszna:-) Dzięki prawnikowi i Bartoszowi dowiaduje się wielu rzeczy na temat babci. Kiedy rozmawiają o spadku w pewnym momencie robi się bardzo miło. Ona dowie się w jaki sposób babcia się o niej wyrażała i co o niej wiedziała. Pozostawiła dla niej naprawdę pokaźny spadek z czego ona długo nie zdaje sobie sprawy. Nie zadam tu pytań końcowych, gdyż książka bardzo mnie urzekła i nie chcę zdradzić końca. Naprawdę wciąga, rozbawi, niekiedy przestraszy i wzruszy. Jej styl jest lekki i przyjemny, a bohaterów się kocha, a później za nimi tęskni...
🌲Zamieszkanie w nowym miejscu zawsze jest wyzwaniem i obawa,czy wszystko będzie tak jak sobie zaplanowaliśmy.Nasza bohaterka postawiła wszystko na jedna kartę,zostawiajac przeszłość i zamieszkała w odziedziczonym dworku.
Świetnie poprowadzona akcja z niebezpiecznymi sytuacjami i odkrywaniem kolejnych zbrodni daje do myślenia nie tylko mieszkańcom powieści,ale także czytelnikowi.Głowiłam się i troiłam,by odkryć osobę odpowiedzialna za tajemnicze zaginięcia.Snucie domysłów,potencjalnych winnych i nowych zaginięć trzyma w wielkim napięciu.Dodając do tego psa przybłędę i jego „dobrego”nosa robi się ciekawiej..
Autorka potrafiła tak manewrować wydarzeniami,że ciężko jest odkryć prawde.Dreszczyk emocji wraz z nadchodzącym niebezpieczeństwem czyni lekture niemal nieodkładalną,by przeczytać zakończenie i rozwiązanie skrywanych tajemnic.
Zakończenie wbija w fotel,a ostatnie zdanie dezorientacje…
Jeśli szukacie dobrej książki z możliwością rozwiązywania zagadek zaginięć i zabójstw to ta lektura jest idealna.Ja ją gorąco polecam.
Powykopki to miejscowość do której zabiera nas główna bohaterka.
Znacie jakieś zabawne nazwy miejscowości?
Weronika to prawdziwa miastowa babka, która dziedziczy po babci dworek wraz z dużym majątkiem.
Przeprowadza się do Powykopek i tutaj zamierza rozpocząć swoją przygodę z... wsią oraz zagadką kryminalną.
Jako typowy mieszczuch nie ma pojęcia o funkcjonowaniu domu, o szambie, prądzie, ogrzewaniu. Czeka ją prawdziwy obóz przetrwania.
Na Weronikę czeka jeszcze wiele innych atrakcji jak na przykład morderstwo czy porwanie, bo dlaczego by nie zapewnić miastowej więcej adrenaliny.
Chociaż liczyła na jakiś romans z tutejszymi panami to najpierw przyjdzie jej się zmierzyć z innymi równie ciekawymi wyzwaniami.
"Miastowa na tropie" to świetna, lekka obyczajówka, której słuchało mi się z ogromną przyjemnością. Humor sytuacyjny, zabawne dialogi i otoczka wiejskiej społeczności idealnie ze sobą współgrały. Wizualizacja Weroniki w danych sytuacjach powodowała niekontrolowane wybuchy śmiechu.
Polecam na poprawę humoru.
Weronika ucieka z miasta - od chorobliwie zazdrosnego narzeczonego i życia w złotej klatce. Dzięki temu, że odziedziczyła dworek po babci, ma szansę rozpocząć wszystko od nowa. Mocno postanawia być szczęśliwa! Babcia Gosia, niczym dobra wróżka z bajki o Kopciuszku, umożliwiła dziewczynie nowy start... i to jaki!
Perypetie tytułowej ,,Miastowej", która próbuje poradzić sobie w wiejskich realiach, przypominają trochę dowcip o domku w Karkonoszach. Bardzo zabawnie, ale ze znawstwem materii, autorka zaprezentowała zmagania z przyłączami, przyrodą, zjawiskami meteorologicznymi... i kogutem... Na szczęście Werka może liczyć na Bartka - zaufanego przyjaciela babci, który zna jej dom jak własny i jest chętny do pomocy. Tylko czy można mu ufać, skoro wszyscy dookoła uważają go za złego człowieka, ,,łajdaka i świnię", powiązanego ze śmiercią Jagody? Z biegiem czasu emocje w Powykopkach nie wyciszają się, przeciwnie - giną kolejne kobiety - a miastowa dziewczyna ma pecha pojawiać się w niefortunnych miejscach w niewłaściwym czasie... Jednocześnie dzięki inteligencji i intuicji wpada na trop w sprawie tajemniczych zaginięć...
Polecam tę historię, to naprawdę świetna rozrywka, gwarantująca odskocznię od wszystkich problemów! Trochę sensacji, sąsiedzkich plotek, niebezpiecznych przygód i mnóstwo humoru - to wszystko składa się w cudowną powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym.
Przyznam szczerze, że ja tej książki nie przeczytałam, ja ją dosłownie pochłonęłam czytelniczo w dwa dni.
Lekka, łatwa i przyjemna - te słowa powinny wystarczyć na rekomendację tej powieści, ale zmobilizuję się i napiszę więcej.
Wyznam na wstępie, że bardzo polubiłam Weronikę - główną bohaterkę. Moim zdaniem autorka świetnie wykreowała jej osobowość. Dziewczyna pogodna, z poczuciem humoru, odważna i zaradna, a przy tym nieco pyskata i jak się popularnie mówi ,,z głową na karku".
Babcia natomiast (a właściwie wspomnienie o niej) jest przedstawiona jako bardzo gospodarna, inteligentna i przedsiębiorcza kobieta, przeciwieństwo typowych wiejskich babć. I chociaż w książce owa babcia występuje już jedynie jako osoba zmarła, to muszę przyznać, że też bardzo ją polubiłam.
Pierwsza połowa fabuły to powieść obyczajowa opowiadająca o tym, jak to młoda kobieta, dotąd odwiedzająca wieś jedynie jako gość wakacyjny, będący w odwiedzinach u babci, po otrzymaniu w spadku starego domu musi nauczyć się gospodarowania w miejscu, które dotąd traktowała jedynie jako dom babci.
Druga połowa fabuły to wciągający kryminał, którego oczywiście główną postacią jest samozwańcza detektyw, czyli Weronika próbująca rozwikłać zagadkę zaginięć młodych kobiet z okolic wsi, w której właśnie zamieszkała. Sposób dedukcji jakim mogła się pochwalić, mógłby zaskoczyć nawet dobrego policjanta.
Autorka w bardzo realistyczny sposób przedstawia społeczność wiejską, w której teoretycznie niewinne plotki mogą zniszczyć człowiekowi życie, niesprawiedliwie go o coś oskarżając.
Wieś, w której znalazła się główna bohaterka, a właściwie dom, w którym zamieszkała odbiega trochę od wyobrażenia jakie ja pamiętam z moich dziecinnych lat, kiedy sama jeździłam na wakacje do krewnych.
Mieszkanie w nowoczesnej wsi nie różni się zbytnio od mieszkania w mieście. Są wszelkie potrzebne wygody i jedną z różnic między miastem a wsią może być to, że o świcie nie budzi mieszkańców śmieciarka, ale kogut.
Moim zdaniem jest to świetna, lekka, trochę poważna i trochę zabawna lektura na weekend. Jeżeli ktoś chce na chwilę zapomnieć o troskach dnia codziennego, to jest to idealne antidotum na te troski.
Barwna akcja, świetne dialogi, doskonale wykreowane osobowości bohaterów i idealnie odzwierciedlona wiejska rzeczywistość, a w to wszystko wpleciony wątek kryminalny.
Tą powieścią autorka udowodniła, że dobry kryminał nie musi być krwawy i brutalny, ale intrygę kryminalną można opowiedzieć w miarę łagodnie. A Weronika idealnie się spisała w roli samozwańczej detektyw.
Lektura wciągnie, momentami rozbawi, ale i chwilami wzruszy.
Zapraszam Was do Powykopek, polskiej wsi, w której wiele się może wydarzyć.
Polecam tę książkę zarówno czytelnikom preferującym powieści obyczajowe jak i kryminały, myślę, że nikt nie będzie się przy niej nudził.
Całkiem przyjemna książka i dobrze mi się ją czytało.
Weronika ucieka od swojego zaborczego faceta i przenosi się na wieś, gdzie odziedziczyła spory majątek wraz z domem po zmarłej babci. Postanawia osiąść tam na stałe borykając się z problemami dnia codziennego takimi jak prąd, a właściwie jego brak, ogrzewanie, szambo, przymulający internet. Idyllę zakłóca to, że we wsi zaczynają znikać młode dziewczyny, a i nasza bohaterka przez swoją ciekawość zostaje wzięta na celownik przez porywacza i mordercę.
Nie jest to jakaś wybitna książka, ale lekka lektura, idealna na lato. Polecam.
Weronika jest redaktorką - zawód wolny, który pozwala jej na pracę z każdego zakątka na ziemi, w którym jest internet.
Kiedy w spadku po zmarłej babci otrzymuje dworek, stawia wszystko na jedną kartę i przenosi się na wieś, gdzie wszystko jest dla niej nowe. Sprawy nie poprawia fakt, że miastowe nawyki bardzo szybko okażą się zbędne. Ona kontra wiejskie życie. Może chociaż romans z męskim leśniczym?
Niestety, nie będzie jej dany.
Za to czeka na nią inna niespodzianka.
Czy detektywistyczny nos redakcyjny pomoże jej w rozwikłaniu zagadki zaginięć? A może to inny nochal postawi kropkę w tym zdaniu?
???????????
Kolejne spotkanie z dziełem autorki okazało się strzałem w środek tarczy. Było zabawnie, tajemniczo oraz wciagająco!
Tym razem mamy bohaterkę, którą los wyrwał że świata, w jakim dotychczas mieszkała, i wstawił w miejsce, które jest jej obce.
Bardzo podobało mi się podkreślenie różnicy, jaka niewątpliwie jest między mieszkaniem na wsi a w mieście.
Coraz częściej możemy zauważyć teksty, w jakich autorzy pokazują piękno wsi. Tym razem również spotykamy się z jasnym przekazem, który uświadamia nam, że wioska nie jest czymś gorszym.
Wracając do książki, muszę wspomnieć, że ta pozycja zdecydowanie trafi do osób, które prócz zagadki kryminalnej, lubią się pośmiać.
Nie zabraknie również chemii, która narodzi się pomiędzy... ???
Dziękuję za egzemplarz recenzencki i z całego serducha polecam tę pozycję.
Tytuł sugeruje, że jest do rozwiązania jakaś zagadka. I to nie jedna, jak się okazuje. Sielskość wsi zaburzają echa zaginięć kobiet i sprawa samobójstwa jednej z nich. Weronika przypadkiem wplątuje się w śledztwo. A może i nie? Jako korektorka tropi cudze błędy. Spostrzegawczość i trzeźwość umysłu przydają się jej na co dzień. Także wtedy, gdy trafia na jakiś ślad. Widzi skojarzenia, sieć powiązań. Zaczyna zadawać trafne pytania. Naraża się na niebezpieczeństwo. Morderca coraz bardziej się do niej zbliża. Atmosferę grozy buduje jesienna aura, ciemność, liczne pożary we wsi...
Inne śledztwo dotyczy kwestii zarządzania dworkiem. Miastową los zostawił samą sobie na noc w domku w czasie ulewy. Ogarki świec i zakurzona kapa towarzyszą Weronice na nowych włościach. Kobieta jest na tropie zagadek jak włączyć prąd i ogrzewanie, spuścić wodę w sedesie, dlaczego brak gazu. Jeszcze potem dochodzą zagadki związane z paleniem w kominku i smrodem za oknem. Organizacja życia na wsi idzie z trudem. Pomoc dobrosąsiedzka jest w cenie i ten wątek został dobrze ukazany. Jednak dzięki perypetiom bohaterki czytelnik otrzymuje gotowy poradnik, jak przetrwać (czyt. poradzić sobie) w wiejskim domu.
Osadzając akcję na wsi, Anna M. Brengos wzięła pod uwagę mentalność jej mieszkańców. Wścibstwo i plotki są tutaj czymś naturalnym. Wrabianie miastowej, podśmiewywanie się z niej trwa do czasu. Bawiła mnie sprawa naturalnego budzika i perypetii tegoż czy to za życia, czy też po śmierci, chociaż najbardziej pokochałam bardzo mądrego psa Hugona z tendencją do gigantów. Wracając do samobójstwa... Powykopczanie mają swoje teorie, hipotezy i zdanie. Wydają szkalujące opinie o innych i rozpowszechniają je jako pewniki. Autorka zwróciła uwagę na to, jaką krzywdę ludzie robią innym, oskarżając ich bezpodstawnie o czyny karalne, jak psują im życie i renomę, utrudniają prowadzenie własnego biznesu. I nie ma tu znaczenie ich wykształcenie czy stan posiadania.
Jak się dorwałam, to przepadłam. Miałam chwilę poczytać przed snem, a nie wyszło. Naraz przeczytałam pół książki. Powieść odłożyłam tylko dlatego, że było późno. Za to następnego dnia... przepadłam na drugą połowę. Czytałam, dopóki nie skończyłam. I choć wcześniej przewidziałam, kto jest sprawcą, to mimo wszystko dobrze się bawiłam. Tak mi się lekko i dobrze czytało, że gdyby nie różne zbrodnie, to w ogóle nie przyszłoby mi do głowy, że to kryminał. Potrzebowałam takiej przyjemnej lektury dla relaksu, napisanej lekko, z humorem, ,,wiejskością" w pełnej krasie, inwentarzem wszelakim lub jego pozostałościami, bohaterami różnej maści.
,,Miastowa na tropie" to kryminał z akcją na wsi i miastową w roli nieformalnej śledczej, która tropi zagadki domu i zupełnie przypadkiem poważne sprawy kryminalne. Perypetii i grozy nie brakuje. Zapraszam do Powykpek. Kurdesz.
Nie byłam pewna, czy to pierwsze objawy klimakterium, czy też moje ciało tak zareagowało na widok, który się przede mną objawił. Najpierw zrobiło...
Anna M. Brengos znów nas zaskoczy i… rozśmieszy. Nad Wioską Małą od wieków ciąży klątwa. Obecnie walczą z nią Babcia z Zuzką. W...