Twoja przeszłość zawsze Cię dosięgnie.
Każdy je ma. Skrywają się głęboko w naszej pamięci, przysypane popiołem czasu, zepchnięte w nicość, spętane i uśpione. Demony przeszłości nigdy nas nie opuszczają. Co się stanie, gdy je obudzimy i wyjdą na powierzchnię? Czy pozwolimy im zawładnąć naszym życiem?
Adam Aleksandrowicz, detektyw wrocławskiej policji, walczy ze swoimi demonami od lat. Teraz udało im się przedrzeć do realnego świata, a kolejne osoby giną mordowane według tego samego bestialskiego schematu.
Czy duet Aleksandrowicz-Soyta rozwiąże kolejną zagadkę? Czy zdążą namierzyć psychopatę, zanim zaatakuje ponownie? Jaką rolę w tej układance pełni Konrad, właściciel nocnych klubów dla gejów?
Niejednoznaczne postaci, zagęszczająca się fabuła i tajemnica, której poznanie może kosztować życie. Witajcie w świecie, gdzie dobro i zło nieustannie się przeplatają, a echa przeszłości zagłuszają teraźniejszość.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2021-11-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 490
Język oryginału: polski
Adam Aleksandrowicz, detektyw wrocławskiej policji, walczy ze swoimi demonami od lat. Teraz udało im się przedrzeć do realnego świata, a kolejne osoby giną mordowane według tego samego bestialskiego schematu.
Czy duet Aleksandrowicz-Soyta rozwiąże kolejną zagadkę? Czy zdążą namierzyć psychopatę, zanim zaatakuje ponownie? Jaką rolę w tej układance pełni Konrad, właściciel nocnych klubów dla gejów?
„Mimo, że to mogło trwać tylko chwilę. Mimo, że nie mógł go w pełni mieć. Mimo, że to wszystko było tylko złuda. Niech trwa chociaż te kilka minut. Kilka chwil, które Adam chciał skraść wszechświatu”.
„Miasto gasnących świateł. Mgła” to książka autorstwa Aleksandry Świderskiej.
Z początku ta pozycja była dla mnie trudna do ogarnięcia. Wiedziałam, że jest jakiś Adam, że jest jakaś Elka, że jest jakaś zbrodnia, ale w sumie nie wiedziałam kto, co, po co? Po prostu jedna wielka niewiadoma.
Nie trwało to jednak zbyt długo. Wkrótce autorka wprowadza nam charakterystykę bohaterów, którzy okazują się zupełnie nietuzinkowi, przez co w mig wzbudzają moje zainteresowanie i sympatię.
Także fabuła okazuje się być niezwykle ciekawa. Wątek kryminalny, choć nie jest, jakoś mocno rozbudowany to na pewno intryguje. Jest tajemniczo, może odrobinę banalnie, ale na pewno z nutką napięcia, jakie oczekuje się właśnie po książkach sensacyjnych.
Dodatkowo w tej pozycji mamy to, co uwielbiam, czyli mocno rozbudowany wątek romantyczny z tym, iż podkreślę, że jest to książka z wyrazistym motywem LGBT. Mamy więc namiętne sceny i takie, które rozgrzewają od środka.
Mnie osobiście to właśnie relacja między Adamem a Konradem najbardziej się podobała. To jak na siebie wpływali, jak się przekomarzali. To jak Konrad często stawiał Adama pod murem i bezczelnie do niego zarywał, te sceny, kiedy Aleksandrowicz wściekała się o to i starała się zaprzeczać temu, co nawet nam czytelnikom wydawało się nieuniknione.
Szczerze polubiłam, tę dwójkę zresztą tak jak polubiłam Elkę, partnerkę Adama. Ta babka jest naprawdę niezła i właściwie sama nadają się na główną bohaterkę jakieś historii.
Ostatecznie całą książkę czytało mi się bardzo dobrze. Zdecydowanie moje klimaty. Na pewno sięgnę po kontynuacje. Dodam jeszcze na koniec, iż okładka tej książki jest zniewalająca i na pewno zadowoli nie jedną okładkową srokę.
Szczerze polecam.
Ogromną zagwozdkę mam z tą książką. Podobał mi się sam pomysł na fabułę i osadzenie akcji w środowisku gejowskim. Przyznam, że niewiele spotykam takich książek i to jest ten duży plus. Aleksandra Świderska zrobiła coś, na co jeszcze odważa się niewielu pisarzy, bo kwestie LGBT, mimo że mówi się o nich coraz bardziej otwarcie, wciąż stanowią temat tabu.
Autorka jednak, w mocno obrazowy sposób, dała swoim bohaterom życie, jakie wiedzie się po tej drugiej stronie miłości – o wiele trudniejszej, mniej akceptowanej, wciąż pogardzanej i ukrywanej, a jednak wciąż miłości. Na tle okrutnych zbrodni i skomplikowanych losów bohaterów opisała ten inny rodzaj miłości i pożądania.
Adam Aleksandrowicz, młody, utalentowany, jeden z najlepszych policjantów kryminalnych, a także nieujawniony gej, podąża tropem zbrodni dokonywanych w bestialski sposób na młodych mężczyznach-gejach, skupionych wokół gangstera, biznesmena i właściciela sieci klubów gejowskich, Konrada Gronczewskiego. Historia Adama i Konrada ma wiele punktów stycznych i sięga wiele lat wstecz, kiedy to ojciec Adama, również policjant, infiltrował środowisko przestępcze, któremu przewodził wówczas brutalny i bezkompromisowy ojciec Konrada, Konrad Gronczewski Senior. Adam i Konrad próbują odkryć kto naprawdę jest odpowiedzialny za morderstwa dokonywane dawniej i obecnie, kto dokonał egzekucji na rodzinie Adama i co naprawdę stało się z przyrodnim bratem Konrada, Sebastianem. Między Adamem i Konradem rodzi się coś na kształt przyjaźni, a ich współpraca odbywa się w cieniu rosnącego wzajemnego pożądania, a może nawet miłości.
Co jest zatem moim problemem we „Mgle”, skoro uważam, że było dobrze?
Ano to, że chwilami miałam mieszane uczucia co do tego, jaki rodzaj literacki czytam. W niektórych momentach, jak na kryminał, wątek osobisty bohaterów mocno przyćmiewał wątek kryminalny. Wielostronicowe opisy amorów obu panów, choć subtelnie i ładnie napisane, przystawały bardziej do romansu niż do powieści kryminalnej. Ok, rozumiem te emocje, które buzowały między Konradem i Adamem, ale wolałabym żeby akurat na tle tych okrutnych zbrodni nie wysuwały się na pierwszy plan.
Drugie moje „ale” to to, że początkowo nie mogłam się „wczytać” w fabułę. Brakowało mi takiego poślizgu, który powoduje, że im dalej tym bardziej fabuła pochłania. Kilka razy odkładałam książkę z uczuciem potwornego znużenia. Z drugiej strony bardzo mnie ciągnęło do dalszego czytania. Po jakimś czasie walki z odkładaniem i wracaniem stwierdziłam, że wiem dlaczego tak się dzieje. Ciekawił mnie wątek, a przeszkadzał mi styl. Jest bardzo plastyczny, mocno barwny, pełen przejaskrawionych opisów, zupełnie niepotrzebnych monologów, dywagacji i przemyśleń. Niemal każdą jedną emocję bohaterów autorka, chyba nie przesadzę, opisywała w kilkunastu i to wielokrotnie złożonych zdaniach. Te bardzo złożone zdania to też, moim zdaniem, pewna przeszkadzajka w skupieniu się nad meritum sprawy.
Zakończenie bardzo emocjonujące. Od dawna podejrzewałam właśnie tę osobę jako sprawcę, a jedno stwierdzenie grafologa tylko mnie w podejrzeniach utwierdziło. Sam wątek kryminalny jest niesztampowy i wydaje się być dopracowany, a przynajmniej ja nie znalazłam w nim jakichś rzucających się w oczy niedociągnięć. Specjalistką kryminalną wszakże nie jestem :)
Cóż :) ostatecznie książkę uważam za bardzo dobrą. Warto było oddać jej noc i pół dnia.
Ach, w jednej intymnej scenie pomiędzy bohaterami zdecydowanie wolałabym „podbrzusze” Adama, a nie „podburze” :) To słowo okropnie zepsuło mi klimat tego momentu :)))
Mam nadzieję, że na część drugą, zapowiedzianą na końcu „Mgły”, nie będzie trzeba czekać kolejnych dziesięciu lat :) (bo tyle, wg słów Autorki zamieszczonych na końcu książki, trwało napisanie powieści).
Jeszcze jedno: okładka zupełnie nie pasuje do fabuły. Pewnie chodziło o ukazanie zamglonego miasta, na tle którego wszystko się rozgrywa, ale wg mnie nie do końca to wyszło. I przede wszystkim mi mgła nie kojarzy się z fioletem…
~Adam Aleksandrowicz, młody detektyw wrocławskiej policji po wielu latach, wciąż stara się odnaleźć winnego morderstwa swojej rodziny.
I tak pewnego dnia, dziwnym trafem, w mieście, zostaje znalezione okaleczone ciało martwego mężczyzny. Schemat zadanych obrażeń przypomina mężczyźnie o zbrodni mającej miejsce kilka lat temu, przywołując tym samym szereg bolesnych wspomnień...
Adam w asyście wiernej partnerki Elki próbuje rozwiązać kryminalną zagadkę, w którą zamieszana jest znana, a zarazem bardzo ważna rodzina z Wrocławia.
Czy uda im się namierzyć niebezpiecznego psychopatę zanim zginą "następni"?Kim jest Konrad, właściciel nocnych klubów?
~"MIASTO GASNĄCYCH ŚWIATEŁ.MGŁA" Aleksandry Świderskiej to debiut literacki autorki, a zarazem zaskakujący powiew świeżości na polskim rynku, gdyż wcześniej nigdy nie spotkałam się z tak nietypową historią😉
Cała opowieść to lekki kryminał z elementami sensacji, thrillera, a nawet powieści obyczajowej, gdzie akcja płynie swoim swoim rytmem co stało się dość interesującym doświadczeniem.
~Autorka w akompaniamencie przyjemnego pióra, gracji, w bardzo naturalny, delikatny i subtelny sposób przemyciła pomiędzy świat mrocznego "półświatku", zagmatwanego śledztwa oraz poszukiwaniu seryjnego mordercy, który morduje według brutalnego schematu, wątek homoseksualizmu między policjantem, a przestępcą, co stało się dość odważnym posunięciem.
Jak dla mnie, ten zaskakujący manewr robi na czytelniku piorunujące wrażenie, gdyż w bardzo realistyczny sposób oddał odczucia jakie towarzyszyły naszemu bohaterowi i z jakimi negatywnymi emocjami musiał sam "walczyć".
To wszystko wraz z barwnymi, ciekawymi i charakternymi postaciami nadało "głębszego smaku" całej opowieści, za co autorce należą się ogromne brawa!
~"Miasto gasnących świateł.Mgła" to tak naprawdę bardzo ciekawy kryminał w którym nie brakuje intryg, kłamstw, ukazując nam iż najmroczniejsze tajemnice zawsze ujrzą światło dzienne.
~Jest to historia, która pomimo ściśle określonego schematu porusza bardzo ważny społeczny temat, który nadal jest tematem tabu.
Mogłabym pisać tak bez końca ale wiem że średnio lubicie długie "wzmianki" o danej pozycji🤫Dlatego odsyłam was do lektury.
Teraz pozostaje mi czekam na kolejne zaproszenie do Babilonu!
Polecam J.K!
Przeszłość jest naszym nieodłącznym elementem życia... Prędzej czy później nas dopadnie. W najmniej oczekiwanym momencie. W najmniej spodziewanym momencie. W najmniej odpowiedniej chwili.
👉Adam Aleksandrowicz, detektyw wrocławskiej policji, walczy ze swoimi demonami od lat. Myślał, że przeszłość ma za sobą i głęboko ją pogrzebał razem z brutalnymi morderstwami, które zostały dokonane na jego rodzinie... Po 10 latach giną kobiety w taki sam sposób jak jego wcześniej rodzina...
IG: Czytomanka
👉Czytanie tej książki dostarczyło mi tyle emocji, że ciężko mi było się od niej oderwać. Po skończonej lekturze był efekt "wow" a emocje długo nie chciały opaść. Świetna książka, którą wręcz pochłonęłam i szczerze polecam! Bardzo dobry, mocny i niezwykle emocjonalny thriller kryminalny!
❗Ocena: 8/10
Książka "Miasto gasnących świateł. Mgła" to ostatnia książka, jaką udało mi się przeczytać. Przekonała mnie do siebie głównie dzięki miejscu akcji. Toczyła się ona we Wrocławiu, dlatego z przyjemnością chciałam wczuć się w klimat i odszukać fikcyjnych wydarzeń w swoim mieście.
Jakie były moje odczucia? Czy mi się podobało? O tym za chwilę, ale wcześniej muszę pochwalić wydawnictwo za okładkę, która się wyróżnia i jest akurat w moich ulubionych kolorach :)
Adam Aleksandrowicz to detektyw wrocławskiej policji i stara się on rozwikłać zagadkę seryjnego mordercy, który sięgnął nawet do jego rodziny. Chce go schwytać po latach i wyrównać rachunki. Zaczyna współpracować z lokalnym gangsterem, który nie jest przypadkowym człowiekiem. Pomimo różnic łączy ich znacznie więcej niż się wydaje. Z czasem wejdą w osobistą relację. Bardzo osobistą. Jednak czy schwytają zabójcę? Czy uda im się ustalić kto stoi za licznymi zbrodniami? A może ta relacja będzie Adama kosztować zbyt wiele?
Oczywiście, że tego Wam nie zdradzę.
Jest to książka, której klimatu nie udało mi się poczuć. Czytałam, jednak nie była to książka, do której z niecierpliwością chciałam wrócić. Na pewno jest to spowodowane również tym, że rzadko który kryminał jest dla mnie wyjątkowy. Za to muszę przyznać, że fabuła jest interesująca, z rozbudowaną charakterystyką bohaterów. Porusza problemy społeczne, traumy z dzieciństwa i relacje rodzinne. Wszystko, co kształtuje osobowości głównych bohaterów. Wątek kryminalny jednak nabrał kolorów dopiero pod koniec. Wcześniej trochę za mało było akcji, której tak oczekiwałam.
Trzeba przyznać, że nie wytypowałam zabójcy i oczekiwałam na rozwój wypadków. Szkoda tylko, że pomimo tego, że był to kryminał, to ten wątek był mało rozwinięty i nie wyróżniał się ponad relację głównych bohaterów.
Autorka zapowiada, że ciąg dalszy nastąpi, jednak obstawiam, że już nie będę kontynuować przygody z detektywem Adamem. Nie poczuliśmy do siebie chemii, ale wiem, że wielu z Was pokocha tę książkę. Na pewno za ciekawe relacje, fabułę i nie schematowe podejście do tematu.
Także daj jej szansę i sam zdecyduj co o niej myślisz :)
Książka ,,Miasto gasnących świateł. Mgła" to debiut książkowy Aleksandry Świderskiej, który premierę miał w listopadzie 2021 roku. Nie będę Was czarować, ale bardzo długo się zabierałam do tej książki. Pewnie wpływ na to miała moja choroba, czytając książkę, jakoś nie mogłam się wczuć w jej klimat, ale gdy mimo to brnęłam dalej, po jakimś czasie ta książka mnie wręcz zachwyciła. Musze pochwalić ten debiut, bo naprawdę wart jest pochwały, myślę, że właśnie w takim stylu powinno więcej być książek na naszym rynku wydawniczym. Już dawno nie czytałam książki napisanej takim językiem i w takim dobrym stylu. Czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. Mam nadzieję, że autorka jeszcze nam pokaże na co ją stać.
"Jego umysł pozostawał jeszcze zanurzony we śnie, kiedy odpalał motocykl i jechał pustymi ulicami - dopiero mieszanka zimnego wiatru i świateł miasta powoli przywracała go życiu. Sprawiała, ze w końcu zaczynał procesować to, co usłyszał."
Adam jest synem policjanta, który kilka lat wcześniej został zamordowany razem z żoną i drugim synem. Niestety nie udało się znaleźć sprawcy zbrodni. Po latach odnaleziono ciało jeszcze jednej ofiary nieuchwytnego mordercy, więc śledztwo zostało wznowione. Adam próbuje rozwiązać tę zagadkę. Tropy prowadzą ponownie do wrocławskiego gangstera i jego środowiska, lecz również do jego syna. Czy jest to dobry ślad, czy Adamowi uda się w końcu odnaleźć nieuchwytnego mordercę nazywanego Śliskim? Autorka tak prowadzi nas posyłając poszlaki, jakby były elementami układanki, puzzli, które pasują tylko w jednym miejscu. Z każdym przeczytanym rozdziałem dowiadujemy się coraz więcej, jednocześnie chcąc jeszcze coraz wiedzieć więcej.
Wątek snuje się dość powoli, i chociaż ja wolę książki, w których akcja bardzo szybko się rozwija, to jakoś mi w tej lekturze nie bardzo przeszkadzało.
Może dlatego, że jest tu i półświatek przestępczy, seryjny i nieuchwytny morderca, glina z przeszłością, tajemnica sprzed lat i piękny, malowniczy Wrocław.
Zabrakło tu może odrobinę większej dawki napięcia i mrocznego klimatu kryminału, ale przecież wszystko jeszcze przed nami, o ile autorka nam to zafunduje w drugiej części, bo zakończenie jest naprawdę zaskakujące, może wbić czytelnika w kanapę i już otwiera następną część.
Gratuluję autorce debiutu książkowego i czekam z niecierpliwością na następną książkę.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Budował sobie wehikuł czasu z trupów i ludzkiego nieszczęścia, tak jak kiedyś budował na tym poczucie własnej wartości”.
Wrocław.
Kładki i mosty.
Mroczne zaułki.
Małe uliczki.
Aranż świecących latarni.
Kakofonia dźwięków ulicy.
Kluby, puby, restauracje, meliny.
Kasa, sex, dragi i alkohol.
I ta magiczna poświata, mgła.. przez którą trudno dostrzec gwiazdy.
Tu noc nie jest nocą, a życie kipi nawet nad ranem.
W tym mieście postępu i występków na straży prawa stoją między innymi komisarz Adam Aleksandrowicz i podinspektor Elżbieta Soyta.
On – bystry facet z krwi i kości, z intuicją, kochający analizować i rozbierać na czynniki pierwsze wszystko, co podejrzane.
Ona – empatyczna i emocjonalna, przewidująca i cholernie inteligentna babka.
Ten duet rasowych psów gończych stanie przed niełatwym zadaniem dorwania psychopaty – seryjniaka o wybrednym guście. Ale zanim poszukiwania zamienią się w łowy, śledczy muszą się wgryźć w mięsistą psychikę sprawcy i poczuć pełnią własnych zmysłów tą słodko-metaliczną mieszankę i zapach śmierci.
Bo morderca to osobnik nieprzeciętny. Zorganizowany, dokładny i pragmatyczny. Nie popełnia błędów. Nie zostawia śladów. Ma swoje nawyki. A jego działania tworzą schemat. „Coś” zapoczątkowuje cykl zbrodni, który zawsze musi się zamknąć zaskakującym finałem, niekoniecznie pasującym do schematu.
Całą sprawę komplikuje fakt, że wiąże się ona z traumatyczną przeszłością Adama. Komisarz będzie zatem zmuszony wyhamować emocje, pozbyć się swojej dumy i zacisnąć zęby, by nie zabłądzić we mgle. Aby tego dokonać musi rozpędzić się jak motor-ścigacz i mknąć do przodu, byle nie na oślep..
„Miasto gasnących świateł. Mgła” to debiut literacki. Moim zdaniem udany. Zagadka kryminalna intryguje, bohaterowie mają flow. Autorka przyciąga stylem, odważnie dotyka kilku ważnych kwestii, od piętna jakie może odcisnąć na ludziach ich własna przeszłość, poprzez wagę tolerancji i szacunku wobec innych, po zbrodnie nie tylko przeciw prawu, ale i sumieniu. I choć sam wątek kryminalny w pewnym momencie zdaje się być przyćmiony przez wątek obyczajowy - bawiłam się świetnie. Z pewnością przeczytam ciąg dalszy.
Polecam💜.
Powiem tak i z góry przepraszam za dosadność w słowach. Jeśli zechcę poczytać sobie o ciupcianiu, bzykaniu tudzież migdaleniu się nawzajem dwóch panów, poszukam sobie stosownej w tym temacie literatury. Jeśli jednak biorę do ręki książkę, która zakwalifikowana jest jako "Kryminał i Literatura detektywistyczna", to właśnie takowej się spodziewam.
I nie, nie chodzi mi o to, że to dwóch panów gejów, których zresztą autorka "uatrakcyjniła" zupełnie przeciwstawnymi, powiedzmy "zawodami". Chodzi mi o to, że ich relacje zostały tak uwypuklone i pokazane w tej książce, że totalnie zdominowały cały wątek kryminalny. Pani Świderska zadbała o to by "ich" było bardzo na wierzchu, gdy na przykład inna relacja, romans policjantki z dużo młodszym kolegą z pracy, zasłużył sobie jedynie na dwie króciutkie wzmianki.
Cały show w tej książce robi Adam Aleksandrowicz cud miód policjant i Konrad - bożek półświatka który "może wszystko", reszta to jakieś nic nieznaczące dodatki, łącznie z tym "złym" i jego czynami. Zresztą marginalny wątek kryminalny, jest "taki se", bardzo szybko odgadłam, kto jest mordercą i co nim kieruje. W porządnych kryminałach to mi się nie udaje, a przynajmniej nie za szybko.
Tak więc, z tą serią tej autorki pożegnam się, gdyż absolutnie nie interesują mnie dalsze losy ani tych dwóch panów, ani nikogo innego z tego towarzystwa.
Gratuluje autorce niesamowitej odwagi, aby wprowadzić na rynek książkę z tak otwartą i szczerą reprezentacją LGBT+.
Podoba mi się też język książki i styl pisania - jest prosty, lekki, ale jednocześnie płynie i bywa momentami poetycki. Czasami miałem wrażenie, że sceny rozwijają się przede mną niczym sceny filmu i muszę przyznać, że było to nowe doświadczenie, ale okazało się pomagać w odbiorze książki.
Wątek kryminalny jest bardzo interesujący, zwłaszcza jego rozwiązanie. Bardzo nietuzinkowy i myślę, że wiele osób będzie pozytywnie zaskoczonym.
Postacie są bardzo wyraziste, barwne i wielowymiarowe, do szpiku kości prawdziwe. Przy czym bardzo przypadła mi do gustu postać Adama i jego zmagania. Wydaje mi się, że ma jeszcze wiele do odkrycia jeśli chodzi o seksualności i widząc w nim samego siebie, bardzo chętnie zobaczę, gdzie będzie zmierzał.
Dialogi są inteligentne i pełne niuansów. Uwielbiam, kiedy pewne kwestie nie są podane na tacy i czytelnik wraz z bohaterem musi czytać między wierszami i trochę ruszyć głową. Tutaj dostałem to i wiele więcej.
Do tego dochodzi jeszcze wątek romantyczny, który jest tak pięknie stworzony i rozwinięty, że brakuje mi słów, aby opisać jak bardzo jestem nim zaskoczony. Wcale nie dziwię się innym bohaterom, że nie mogli oprzeć się Konradowi :)
Podsumowując: myślałem, że będzie to zwykły standardowy kryminał z macho man'em i jego damskim, mało interesującym pomagierem, a dostałem bardzo skomplikowaną opowieść o ludzkich emocjach.
Racja, że wątek kryminalny nie jest jedynym. Powiedziałbym, że w książce są jakby trzy główne wątki. Z tym, że mi to nie przeszkadza, bo o wiele bardziej podobało mi się to, że mogłem dobrze poznać bohaterów, a nie tylko podążałem za jakimś detektywem, nie do końca wiedząc kim jest i co robi po godzinach. Dodatkowo subtelna erotyczność niektórych scen była niczym wisienka na i tak już doskonałym torcie.
Dlatego powiedziałbym, że jest to raczej sensacja z elementami kryminału, romansu i erotyki. I nadal uważam, że takiej książki zdecydowanie brakowało na polskim rynku.
Jest w nas tyle samo światła, co mroku Jachty, szybkie samochody, piękne dziewczyny i ładni chłopcy. Ekskluzywne hotele, pościgi oraz strzelaniny. Przez...
Chcę przeczytać,
Jestem wielbicielką polskich kryminałów, więc gdy otrzymałam propozycję zapoznania się z książką autorki „Miasto gasnących świateł. Burza”, nie wahałam się ani chwili, mimo że okazało się że jest to druga część. Ale że coś mi zgrzytało w rozumieniu treści, zdecydowałam się na odłożenie lektury na później i sięgnięcie do części pierwszej. „Mgła” jest fajnym kryminałem, który czyta się z zaciekawieniem. Mamy wyrazistych bohaterów, tajemnicę sprzed lat, seryjnego zabójcę, problemy rodzinne i intrygi.
Adam Aleksandrowicz, to wrocławski policjant z mroczną przeszłością. Gdy był młodym człowiekiem, cała jego rodzina została zamordowana w tajemniczych okolicznościach. Gdy po wielu latach pojawiają się nowe ofiary, mordowane w podobny sposób, policjant jest pewien, że za tą sprawą stoi Konrad Gronczewski – młody i zarozumiały właściciel gejowskiego klubu i jego ojciec, znany szef wrocławskiego podziemia. Adam i jego partnerka Elka robią wszystko by udowodnić ich winę i wsadzić za kratki. Ale Konrad także ma swoje mroczne tajemnice, demony które chce wygnać dzięki przypadkowym kochankom, alkoholowi i zabawie. Jednak w głębi duszy wie, że tym trybem życia nie osiągnie celu. Póki nie zawalczy o siebie i nie rozprawi się z przeszłością, jego życie się nie zmieni. Szansę widzi w osobie Adama, w którym widzi nie tylko potencjalnego kochanka, ale także człowieka, który chce tego samego co on i pozwoli mu zamknąć przeszłość.
Książka łączy kryminał z romansem i erotyką. Można powiedzieć że autorka robi z bohaterów istnych Superbohaterów, a do tego wzbudza kontrowersje męsko-męską relacją - wiadomo, że nie każdy zaakceptuje taką formułę. Dla mnie jednak była to świetna lektura, czytałam z przyjemnością, a że rozwiązanie sprawy przeciąga się na kolejny tom, to zaraz sięgam po "Burzę".