Fascynująca opowieść o cieniach i blaskach życia na morzu
Jak postrzega świat człowiek, który niemal pół wieku spędził poza lądem?
Kapitan Cezary Konieczny przez większość swojego życia pływał po oceanach, morzach i rzekach różnych kontynentów. Mierzył się z wyzwaniami wynikającymi z szybkiego pokonywania stref czasowych oraz klimatycznych, przygotowywał załogę i statek na napaść piratów i toczył nierówne boje z afrykańskimi urzędnikami.
Książka pozwala czytelnikom wypłynąć na nieznane dotąd wody – odkryć wrażliwość marynarza, kształtowaną z jednej strony przez pasję do podróży i pracy, a z drugiej tęsknotę za rodziną, bliskimi oraz czymś, co na lądzie nazywane jest rutyną codziennego życia. Samotność, której doświadcza, przebywając przez wiele miesięcy na statku, skłania do dbałości o to, co w życiu najważniejsze: „metacentrum”, czyli punkt równowagi pomiędzy krańcowo różnymi dążeniami człowieka.
Mógłbym to porównać do pierwszego oddechu niemowlęcia, pierwszego wypełnienia płuc rześkim powietrzem, które już od tej chwili zostało w mym wnętrzu na zawsze. A on nadal nie był widoczny, ciągle zbyt daleko, ale na pewno gdzieś tam, na końcu skweru, zasłonięty skąpą zabudową nabrzeża, budkami wypełnionymi pamiątkami znad morza, drzewami, sylwetkami spacerujących ludzi. Byłem niecierpliwy, ale jednocześnie chciałem to napięcie, które odczuwa się tuż przed pierwszym spotkaniem, doświadczać jak najdłużej. Bo już nie będzie tak samo za drugim, trzecim, kolejnym razem.
Cezary Konieczny
Kapitan żeglugi wielkiej, urodzony w Aleksandrowie Kujawskim w 1962 roku. Absolwent pływającej szkoły na statku Edward Dembowski – Liceum Morskiego w Gdyni oraz Wydziału Nawigacyjnego Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Pływał kolejno na Darze Pomorza, statkach Polskich Linii Oceanicznych, a następnie u armatorów zagranicznych. Przeszedł przez kolejne szczeble marynarskiego cursus honorum. Zaczynał karierę zawodową jako starszy marynarz i asystent pokładowy, po czym pływał na stanowiskach oficerskich. Od 2000 roku pracuje jako kapitan na statkach amerykańskiego armatora Seaboard Overseas Ltd. zawijających do portów na wszystkich kontynentach. Poza pracą na morzu fascynują go nauka języków obcych oraz literatura polska i zagraniczna. Uwielbia pisać.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2024-01-16
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 324
Język oryginału: polski
Przeczytane:2024-02-16, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2024,
Góry czy morze? Dla niektórych wybór jest prosty, ja jestem rozdarta. Piękno górskiego krajobrazu zapiera niejednokrotnie dech w piersiach, ale bezkres wód jest fascynujący i przerażający zarazem. Zdecydowanie bliżej, biorąc pod uwagę kilometry mam do morza i do jednego z moich ulubionych miast w Polsce – Gdyni. Od czasów, kiedy w moje ręce przypadkiem trafiła książka Znaczy kapitan Karola Borchardta chętnie sięgam po literaturę związaną z szeroko pojętą żeglugą.
Cezary Konieczny w sposób bardzo ciekawy snuje opowieść o miłości do morza. Jak powstała, jak zdołał przebrnąć przez egzaminy, które dla czternastolatka były dość trudne i zajmujące, ale fascynacja oraz pasja zrobiły swoje. Przez wspomnienia kapitana żeglugi wielkiej się po prostu płynie, a nie o nich czyta. To obraz człowieka, który kocha swoją pracę i dla niej skłonny był do wielu poświęceń. Połączenie miłości do morza, statków, do podroży i pracy. Robić to, co się w życiu kocha. Cóż lepszego może człowieka w życiu spotkać?
Autor przeszedł przez wszystkie szczeble kariery. Pływał na Darze Pomorza, wielu statkach Polskich Linii Oceanicznych, a do dziś pracuje u zagranicznego armatora, którego statki zawijają do portów na wszystkich kontynentach.
Cezary Konieczny zabrał mnie w niesamowity rejs, podczas którego poznałam zarówno blaski, jak i cienie zawodu marynarza. Dowiedziałam się o szczegółach pracy na morzu, która z jednej strony daje mnóstwo satysfakcji, z drugiej jest wyczerpująca, ciężka i bardzo odpowiedzialna. Okraszona dodatkową tęsknotą i rozłąką z rodziną i krajem na długie miesiące. Poznałam uniwersalny język, którym posługują się marynarze na całym świecie. Zwiedzałam wraz z Autorem liczne porty, w tym nie tylko te bardzo egzotyczne, ale również ze skorumpowanymi urzędnikami. Poznałam krótką historię niektórych statków, prawa morskiego, czytałam o pasażerach na gapę, uśmiechałam się od ucha do ucha z licznych anegdotek.
Muszę przyznać, że kapitan miał bardzo ciekawe życie, pełne przygód. Poznał mnóstwo ludzi, krajów, zwyczajów. Czy zazdroszczę? Z jednej strony trochę tak, ale chyba za bardzo kocham domowe pielesze, by na dłużej się ze swojego zacisza ruszać. Mam też liczne pasje, które pozwalają oderwać mi się od codzienności, zrelaksować po pracy czy po prostu poprawić nastrój. Nawiązuję tym samym do tajemniczego tytułu publikacji. Otóż Autor wspomniał, że metacentrum jest to rodzaj odnalezienia punktu równowagi pomiędzy różnymi dążeniami człowieka np. pracą a wypoczynkiem, tak by zachować w życiu równowagę ważną dla zdrowia psychicznego. Lubić pracę, kochać rodzinę, ale równocześnie mieć swój własny, mały świat zainteresowań. Każdy z nas powinien znaleźć swoje metacentrum.
„Życie jest jak morze, my jak małe statki, które raz się unoszą, raz opadają w rytm fal...”.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl oraz dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res