Trudne wybory, walka o przetrwanie i poszukiwanie miłości w skomplikowanej atmosferze Dolnego Śląska na początku XX wieku
Mada w swoim krótkim życiu widziała już wiele zła, zaznała głodu i nędzy. Pomiatano nią, kiedy pracowała jako służąca, a później psuła wzrok w podrzędnym zakładzie krawieckim. Wybawieniem dla niej zdaje się być propozycja zamożnego Andreasa Schwietza.
Dziewczyna rozpoczyna służbę w jego domu, zbudowanym na jednej z wysp Jeziora Sławskiego. Odcięta od świata całymi dniami sprząta, gotuje i znosi dokuczliwe zainteresowanie pracodawcy. Uświadamia sobie, że została sam na sam z człowiekiem, który nie ma wobec niej dobrych zamiarów.
Pewnego dnia na wyspę przybywa nowy ogrodnik, Johann. Andreas jest zazdrosny i jego obsesja na tle Mady zaczyna się pogłębiać. Tragedia wisi w powietrzu. Czy da się jej uniknąć? Czy Madzie uda się uciec z ponurej wyspy? Czy Johann będzie jej oparciem w walce z przeciwnościami losu? Czy w trudnym życiu dziewczyny jest w ogóle miejsce na miłość?
Medea z Wyspy Wisielców to opowieść, w której grecki mit o Medei ożywa na nowo.
O autorce
Magda Knedler - autorka dwudziestu pięciu powieści, które zapewniły jej między innymi nominację do Bestsellera Empiku, nagrodę w plebiscycie Książka Roku 2020, organizowanym przez portal Lubimy Czytać, oraz nagrodę Radia Wrocław Kultura. Pisze głównie powieści historyczne i obyczajowe. Z wykształcenia filolożka i logopedka. Uwielbia stare dokumenty, malarstwo i polską fonetykę. Interesuje się biblio- i bajkoterapią, czyli uzdrawiającą mocą tekstów.
Wydawnictwo: Zwierciadło
Data wydania: 2024-01-24
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 272
“Omijanie prawdy nie pomoże się z nią uporać, ale pokaże ci twoje życie w takim kształcie, w jakim chciałabyś je widzieć. Życie, które mogłabyś mieć, gdybyś podjęła inne decyzje, poszła w inną stronę, przyjęła jakąś propozycję, a inną odrzuciła, gdybyś urodziła się gdzie indziej i po innym nazwiskiem, gdyby… nie spotkało cię żadne nieszczęście.”
Najnowsza książka Magdaleny Knedler, która miała swoją premierę w styczniu,wydana przez wydawnictwo zwierciadło, zaskoczyła wszystkich czytelników swoją piękną okładką i barwionymi brzegami.
Co do samej historii, ponownie jest ona inspirowana mitologią grecką, a konkretnie mitem o Medei. Przedstawia on archetyp czarownicy, kobiety niezależnej, innej, kierującej się swoimi pasjami, która potrafi podejmować własne decyzje. Gdyby nie ta książka, nie poznałabym tej mitologicznej historii.
Kreacja Medei, głównej bohaterki bardzo mnie zaintrygowała. Młoda kobieta, bez wykształcenia pracująca za marną pensję, mimo to nie narzeka, aż do czasu gdy pojawił się Andreas i zabrał ją na Wyspę Wisielców. Wszystko zaczęło się psuć. Dziewczyna musiała żyć ze strachem, że któregoś dnia mężczyzna weźmie ją sobie, nie pytając o zgodę. Była silna, stawiała mu opór, opóźniając rychłą katastrofę. Medea swoją inteligencją przewyższała wielu ludzi, oczytana, marzyła o zostanie guwernantką i nauczeniu. Jednak, wszystko zmieniło się, gdy na wyspę trafił nowy ogrodnik, który jak się później okazało zmienił życie Mady.
Nie można też pominąć wątku miłosnego między Medeą a Johannem. Delikatnej, czułej opartej na zaufaniu prawdziwej miłości, która z czasem zamieniła się w zbiór intryg i kłamstw.
Im dalej czytałam, tym bardziej nienawidziłam Johanna. Popsuty i opętany przez wizję bogatej przyszłości, doprowadził Made do obłędu i szaleństwa, które o mały włos nie skończyło się tragedią.
Obraz silnej niezależnej kobiety, która prawie zabiła swoje dzieci, kłóci się ze stereotypową wizją matki. Z tego powodu ta książka jest niepowtarzalna i intrygująca.
Historia o trudnych wyborach, walce o przetrwanie i o miłości, która potrafi zniszczyć najsilniejszy charakter.
Książka wciąga od pierwszych stron, zaskakuje i zachwyca.
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗦𝗺𝘂𝘁𝗻𝗮 𝗵𝗶𝘀𝘁𝗼𝗿𝗶𝗮
𝑁𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑤𝑖𝑛𝑛𝑦 𝑧𝑏𝑟𝑜𝑑𝑛𝑖 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑡𝑒𝑛, 𝑘𝑡𝑜 𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑎 𝑛𝑎𝑟𝑧ę𝑑𝑧𝑖𝑒. 𝑇𝑎𝑘 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑ę 𝑤𝑖𝑛𝑛𝑒 𝑠ą 𝑜𝑘𝑜𝑙𝑖𝑐𝑧𝑛𝑜ś𝑐𝑖. 𝑆𝑦𝑡𝑢𝑎𝑐𝑗𝑎. 𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑤𝑜𝑘ół, 𝑘𝑡ó𝑟𝑧𝑦 𝑑𝑜 𝑡𝑒𝑔𝑜 𝑑𝑜𝑝𝑟𝑜𝑤𝑎𝑑𝑧𝑖𝑙𝑖.
Magda Knedler, autorka znana z umiejętności tworzenia porywających i głęboko emocjonalnych opowieści, stworzyła kolejną niesamowitą powieść pełną napięcia, tajemnic, zawiłych ludzkich losów i zaskakujących zwrotów akcji. Zabrała mnie w podróż na tajemniczą wyspę, gdzie nieustannie splatają się przeszłość z teraźniejszością. 𝑀𝑒𝑑𝑒𝑎 𝑧 𝑤𝑦𝑠𝑝𝑦 𝑤𝑖𝑠𝑖𝑒𝑙𝑐ó𝑤 to nie tylko powieść, która trzyma w napięciu od samego początku do końca, ale historia, która zmusza do refleksji nad złożonością ludzkiej natury.
Magda Knedler próbuje odpowiedzieć na kilka fundamentalnych pytań. Jaki wpływ ma przeszłość na teraźniejszość? Czy geny odpowiadają za nasze wybory? Czy to, jacy jesteśmy, wyssaliśmy z mlekiem matki? Czy nasze prawdziwe oblicze prędzej, czy później da o sobie znać? Czy najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa? […] 𝑖𝑠𝑡𝑛𝑖𝑒𝑗ą 𝑟óż𝑛𝑒 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑎𝑗𝑒 𝑘ł𝑎𝑚𝑠𝑡𝑤𝑎, 𝑎𝑙𝑒 𝑛𝑎𝑗𝑔𝑜𝑟𝑠𝑧𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑡𝑜, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑚 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑐𝑧ę𝑠𝑡𝑢𝑗ą 𝑠𝑎𝑚𝑦𝑐ℎ 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒.
Dodatkowym atutem powieści jest fascynująca bohaterka, skomplikowana i wielowymiarowa, pełna sprzeczności. Mada jest jednocześnie silna i zraniona, odważna i empatyczna, tajemnicza i lojalna. To, co sprawia, że potrafi wszystko przetrwać pomimo trudności, to jej siła charakteru, ducha i serca.
Mada była jedyną służącą w domu zbudowanym na jednej z wysp Jeziora Sławskiego, zwanej Wyspą Wisielców. Przebywała tam razem z dwoma mężczyznami, którym usługiwała, bo nie miała dokąd pójść. Pracowała ponad siły i nie miała czasu na nic innego. Po zapasy musiała przepływać jezioro i iść do wsi, znosząc znaczące spojrzenia oraz drwiące i złośliwe uśmieszki mieszkańców. Doskonale zdawała sobie sprawę, co o niej myślą. Nikogo nie obchodziła jej prawdziwa historia, co faktycznie przeżyła, dlaczego tu przyjechała i co robiła. Ludzie wiedzieli swoje – w ich opinii uchodziła za podejrzaną. Była winna, była zbrukana.
Panom szacunek się należał, to nie ulegało wątpliwości; im wszystko było wolno, nikt ich nie osądzał. Madzie szacunek się nie należał. Odkąd pracuje w domu zamożnego Andreasa Schwietza, niby nie jest głodna i ma dach nad głową, ale pracuje całymi dniami i jest odcięta od świata. Dodatkowo musi znosić niechciane awanse pracodawcy, który napawa się jej bezsilnością, znalazła się bowiem w pułapce, z której nie ma ucieczki. Gdy na wyspie pojawia się nowy ogrodnik Johann, obsesja Andreasa zaczyna się pogłębiać. Tragedia wisi w powietrzu, bo Andreas nigdy w życiu nie pozwoli jej odejść.
Tajemnicza wyspa, która kiedyś była miejscem egzekucji, skrywa mroczne sekrety. Przybycie tu Medei jest motywowane jej osobistą tragedią. Kobieta w swoim krótkim życiu widziała wiele zła, zaznała głodu i nędzy. Znajduje się w trudnej sytuacji, ale próbuje poradzić sobie ze swoimi lękami i poczuciem winy, niestety przebywanie pod jednym dachem z człowiekiem, który wobec niej nie ma dobrych zamiarów, wcale w tym jej nie pomaga. Andreas w pewnym sensie uratował ją przed nędzą i upadkiem, ale to ocalenie ma swoją cenę. Czy Johann stanie się dla niej oparciem? Czy jego pomoc jest bezinteresowna?
𝑀𝑒𝑑𝑒𝑎 𝑧 𝑤𝑦𝑠𝑝𝑦 𝑤𝑖𝑠𝑖𝑒𝑙𝑐ó𝑤 to powieść o manipulacji, winie i odkupieniu. Opowieść o zdradzonej miłości, o matce, która poświęciła wszystko dla swoich dzieci. A także o tym, że pieniądze szczęścia nie dają, ale potrafią odebrać rozum i możliwość racjonalnego postrzegania rzeczywistości.
𝑀𝑒𝑑𝑒ę 𝑧 𝑊𝑦𝑠𝑝𝑦 𝑊𝑖𝑠𝑖𝑒𝑙𝑐ó𝑤 czyta się jak najlepszy kryminał, bo Magda Knedler stworzyła wyjątkową i niepowtarzalną fabułę i umiejętnie zbudowała napięcie. Motyw wisielców i duchów wywołuje atmosferę niepokoju i tajemnicy, główna bohaterka zaś staje przed licznymi wyzwaniami i przeszkodami, które testują jej siłę, odwagę i moralność, a skomplikowana przeszłość Mady nadaje jej postaci niezwykłej głębi i autentyczności. Autorka zręcznie splata wątki tajemnicy, dramatu i psychologicznego napięcia, tworząc historię, która wciąga od pierwszej do ostatniej strony.
Mada przeszła już tak wiele, a gdy wydawało się, że jej życie ma szansę na poprawę, została uwięziona niczym ofiara w gnieździe żmij i drapieżników. Na nic zdają się jej uroda i mądrość, bo w starciu z bogaczami, w świecie gdzie rządzi pieniądz ona i tak nie ma szans. Czym zawiniła Medea? Bo była kobietą, bo była biedna i nieznanego pochodzenia. Każdy mógł nią pomiatać, mówić jej co ma robić. Nie ma znaczenia, że jest piękna i inteligentna. To nie jest jej świat, to świat mężczyzn, świat bogaczy, a jej zabrali dosłownie wszystko. Godność, miłość, dzieci, a ją uwięzili w złotej klatce. Czy znajomość ze znanym psychiatrą zmieni coś w jej życiu? Czy Mada ma szansę na prawdziwą miłość?
Medea to postać skomplikowana i wielowymiarowa. Magdzie Knedler udało się stworzyć bohaterkę, z którą można się łatwo utożsamić, a jej losy śledzi się z zapartym tchem. Imponowała mi determinacja Mady, by odkryć prawdę, ale gdy miała chwile słabości i zwątpienia, współczułam jej i zaciskałam pięści z bezsilności.
Dawno nie czytałam tak emocjonującej lektury. Magda Knedler mistrzowsko buduje atmosferę grozy i napięcia. Fantastyczne opisy, bogate w szczegóły sprawiają, że prawie czułam chłodny wiatr i słyszałam szum fal uderzających o skały wyspy. Opisy miejsc i sytuacji są tak sugestywne, iż miałam poczucie, jakbym znajdowała się w miejscu akcji. Autorka umiejętnie wplotła w fabułę retrospekcje i wspomnienia Medei, dzięki temu stopniowo odkrywa się prawdę o przeszłości bohaterki, a jednocześnie śledzi jej zmagania współcześnie.
Gehenna Mady zdaje się nie mieć końca. Gdy mogłaby żyć spokojnie u boku ukochanego mężczyzny, wpada w sieć kłamstw i intryg. Staje się trybikiem w machinie bogatych ludzi pozbawionych skrupułów. 𝑀𝑒𝑑𝑒𝑎 𝑧 𝑤𝑦𝑠𝑝𝑦 𝑤𝑖𝑠𝑖𝑒𝑙𝑐ó𝑤 to poruszająca historia, chwytająca za serce. Mada, najmniej winna, pragnąca tylko miłości, została skrzywdzona najbardziej. Jej postawa jest jednak inspirująca i pokazuje, że nawet w najciemniejszych momentach warto walczyć o siebie i swoje przekonania.
𝑁𝑖𝑒𝑠𝑎𝑚𝑜𝑤𝑖𝑡𝑒 𝑗𝑎𝑘 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑒 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑠ą 𝑤 𝑠𝑡𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖ć 𝑝𝑜𝑑 𝑤𝑝ł𝑦𝑤𝑒𝑚 𝑠𝑢𝑔𝑒𝑠𝑡𝑖𝑖, 𝑚𝑎𝑛𝑖𝑝𝑢𝑙𝑎𝑐𝑗𝑖, 𝑝𝑒𝑟𝑠𝑤𝑎𝑧𝑗𝑖… 𝐼 𝑛𝑖𝑒𝑠𝑎𝑚𝑜𝑤𝑖𝑡𝑒, 𝑛𝑎 𝑖𝑙𝑒 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑑𝑎𝑗𝑒 𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑦, ż𝑒 𝑖𝑛𝑛𝑖 𝑘𝑖𝑒𝑟𝑢𝑗ą 𝑗𝑒𝑔𝑜 𝑧ż𝑦𝑐𝑖𝑒𝑚. 𝑇𝑢 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧ą 𝑠ł𝑜𝑤𝑜, 𝑡𝑎𝑚 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑖𝑒, 𝑘𝑜𝑔𝑜ś 𝑑𝑜 𝑛𝑎𝑠 𝑧𝑛𝑖𝑒𝑐ℎę𝑐ą… 𝐴 𝑚𝑦 𝑚𝑦ś𝑙𝑖𝑚𝑦, ż𝑒 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑦 𝑝𝑜 𝑝𝑟𝑜𝑠𝑡𝑢 𝑏𝑖𝑒𝑔𝑛ą 𝑠𝑤𝑜𝑖𝑚 𝑡𝑜𝑟𝑒𝑚. 𝑁𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑑𝑧𝑖𝑚𝑦 𝑐𝑢𝑑𝑧𝑦𝑐ℎ 𝑟𝑎𝑘. 𝑁𝑖𝑒 𝑠ł𝑦𝑠𝑧𝑦𝑚𝑦 𝑐𝑢𝑑𝑧𝑦𝑐ℎ 𝑠łó𝑤.
🔥🔥🔥🔥🔥 Recenzja 🔥🔥🔥🔥🔥
Magda Knedler " Medea z wyspy ognia " #2
@magdaknedler
Seria:Medea Steinbart #2
Wydawnictwo: Zwierciadło
@wydawnictwo_zwierciadlo
🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
" Horst tkwil przy oknie i wygladal na ulice. Mada nie po ra pierwszy pomyślała, ze salon wygląda pięknie, i zachwyciła sie nim tak, jak często zachwycała sie rzeczami, które nie należą,do niej..."
"Medea z Wyspy Ognia" to kontynuacja losów Medei Steinbart, ukazująca jej burzliwe i tragiczne przeżycia w Breslau podczas Wielkiej Wojny..
Po rozstaniu z Johannem, Medea poznała Horsta Achillesa Lange, psychiatrę, który okazał się dla niej ważnym wsparciem..
Jednak ich rozwijająca się znajomość odkrywa skrywane tajemnice, prowadząc do tragedii.. Powieść porusza nie tylko dramatyczne losy, lecz także wątki feministyczne, ukazując niesprawiedliwość w społeczeństwie.. Fascynująca lektura, która pochłania uwagę i porusza istotne tematy społeczne..
Autorka charakteryzuje się bogatymi opisami wydarzeń i emocji bohaterów.. Opisuje losy Medei w sposób, który ukazuje jej wewnętrzne rozterki i zmaganie się z trudnościami życiowymi.. Autorka tworzy napięcie i tajemnicę wokół losów postaci, co sprawia, że jesteśmy ciekawi, co się dalej wydarzy.. Opisuje także relacje międzyludzkie, jak miłość, lojalność oraz tajemnice, które sprawiają, że fabuła staje się interesująca i pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji..
Ostatecznie, autorka prowadzi nas przez historię, która skupia się na losach bohaterów w okresie burzliwych wydarzeń historycznych, co dodaje głębi i dramatyzmu całej opowieści..
Możemy również zauważyć, że autorka w swoim stylu wykorzystuje bogate opisy otoczenia, co pomaga czytelnikowi wizualizować miejsca, w których toczą się wydarzenia oraz atmosferę panującą w danej scenie.. To dodaje głębi i realizmu opowieści, sprawiając, że możemy przenieść się w świat stworzony przez autorkę i być bliżej bohaterów..
" Słucha polecenia, jak żołnierz. Jest żołnierzem. Żołnierka. To jej wojna. Jeśli wygra te, wygra już każdą. Gdzieś to juz słyszała. Czy gdzieś to słyszała? Fritz, oczywiscie. Fritz w ponurym zamku, tak dawno temu..."
Historia Medei Steinbart w "Medea z Wyspy Ognia" zaczyna się od tragicznych wydarzeń w pałacu Falkenberg.. Po konflikcie z Johannem, Medea przenosi się do Breslau, gdzie znajduje wsparcie u psychiatry Horsta Achillesa Lange.. Między nimi rodzi się uczucie, ale los sprawia, że Horst wyrusza na front wschodni przed wybuchem pierwszej wojny światowej.. Medea pozostaje sama i czeka na wieści, ale słuch po nim zaginął.. Nie wiedząc, co się stało, Medea musi zmierzyć się z nową rzeczywistością i podjąć radykalne decyzje..
Medea to postać tragiczna. Zrobiła wiele dla ukochanego Jazona, a ten porzucił ją dla Kreuzy, córki króla Kreona. Magda Knedler ożywia mit o Medei na ziemiach Dolnego Śląska na początku XX wieku. Jej Medea nie jest tak bezwzględna. To skromna dziewczyna z nizin społecznych. Jedyna, która przeżyła, kiedy jej ojciec desperacko zabił swoje dzieci, a potem popełnił samobójstwo. Mada, bo takiej formy swojego imienia używa bohaterka książki wie co to nędza. Za marne grosze pracowała w zakładzie krawieckim, gdzie wypatrzył ją bogaty Andreas. Zaproponował posadę służącej. Czy przyjmując ją dziewczyna poprawi swój los? Niekoniecznie. Mieszkając na odludnej wyspie z dwoma mężczyznami staje się obiektem plotek, a jej pracodawca okazuje nią niezdrową fascynację i – mówiąc wprost – dręczy i molestuje służącą. Pewnego dnia na wyspę przybywa nowy pracownik, ogrodnik. Mada niewątpliwie wpada mu w oko, ale czy będzie miał odwagę stanąć w obronie dziewczyny.
Poprzedni akapit to jedynie wstęp to opisanej przez Magdę Knedler historii, gdzie biedna dziewczyna staje się ofiarą manipulacji bogaczy. „Panom szacunek się należał, wiadomo, jacykolwiek by nie byli”[1]. A jej? Ona jest nikim. Dziewczyną z rynsztoka, o wątpliwej reputacji. Nikt nie zwraca uwagi na to, że przewyższa ich pod względem wiedzy i doświadczenia. Że jest warta więcej niż oni wszyscy razem wzięci. Słabymi stronami Mady jest też skromność, wrażliwość i potwornie niska samoocena. Albo jest boleśnie świadoma, że jest sama przeciwko wpływowym ludziom, że takie jak one głosu nie mają.
„Medea z Wyspy Wisielców” to jedna z takich książek, która wywołuje oburzenie. Będziecie krzyczeć: „Jak tak można” obserwując tę biedną dziewczynę otoczoną przez hieny. Magda Knedler sprawnie balansuje między wrażeniem, iż jakoś się wszystko ułoży, a złym przeczuciem główniej bohaterki, dyskretnymi znaki i fatalizmem greckiego dramatu, którym się inspiruje, żeby w pewnym momencie wyprowadzić fabułę na proste tory do finału. Czy będzie on radosny czy tragiczny dla Mady? Tego wam nie zdradzę.
Lubię i nie lubię takie książki i jest to komplement. Czyta się je bardzo... ekspresyjnie. Co mam na myśli? Wytrzeszczam oczy, łapię się za głowę, a czasami i włosy rwę, zasłaniam twarz, przeklinam itd. To robi ze mną fabuła. Trzęsę się jak w febrze o główną bohaterkę. Jestem oburzona ludzkim egoizmem i niegodziwością, ale nie mogę się oderwać od lektury. Emocje buzują jeszcze długo po odłożeniu książki i często jest tak, że nie pozwalają mi zasnąć.
Do samego dramatu o Medei nie przywiązywałabym się tak bardzo. Powieść nie jest retellingiem, a jedynie luźno nim zainspirowana. Samo dzieło też pojawia się na stronach książki, bo bohaterka bardzo je lubi i przypuszcza, że ma greckie korzenie. Dodaje to też historii fatalizmu. Jasno widać obszary, w jakich Mada jest „związana” ze starożytną Medeą. Widać też, że jest to kompletnie inna osobowość. Znacznie delikatniejsza. Nie tak demoniczna. W moim odczuciu Mada i jej historia obroniłaby się bez Medei. Grecka tragedia jest dla mnie jedynie fajnym, ale jednak smaczkiem.
„Mężczyzna bez szwanku na reputacji wychodzi, a kobieta...”[2] Ta nieszczęsna reputacja. Chyba jeszcze ciągle jest przekleństwem. Co ją kształtuje? Dlaczego tak łatwo ją zniszczyć, a trudno naprawić? Mada z powieści Magdy Knedler jest niewątpliwie ofiarą reputacji. Gdyby mogła się od niej odciąć była by damą, poliglotką, a tak jest tylko nic nie wartą dziewczyną nizin społecznych.
[1] Magda Knedler, „Medea z wyspy wisielców”, wyd. Zwierciadło, Warszawa 2024, s. 11.
[2] Tamże, s. 268.
Kiedy otrzymałam od wydawnictwa Zwierciadło do zrecenzowania nsjnowszś książkę Magdy Knedler pod tytułem "Medea z Wyspy Wisielców" zachwyciłam się okładką i jej wydaniem. Barwione brzegi i połyskująca okładka są cudne. Ale to przecież nie o okładkę chodzi tylko o środek, który mnie zaskoczył. Tytułowa Medea została sierotą po tym gdy jej mama zmarła a ojciec nie umiejąc poradzić sobie z problemami najpierw powiesił pięcioro swoich dzieci a potem sam popełnił samobójstwo. Jedynie ją udało się uratować. Wychowała się w żydowskim Domu dla Samotnych Kobiet i Maltretowanych Żon, która prowadziła Paula. To ona opowiadała jej o życiu i uczyła języków. Dziewczyna chwytała się rozmaitych zajęć by przetrwać w tym świecie. Los jej nie oszczędzał, nieraz była poniżana a przecież ona tylko albo aż chciała być kochaną i wieść spokojne życie. Jednak były to czasy, że osoby szlachetnie urodzone inne osoby miały za nic. Mimo iż Mada władała kilkoma językami i była oczytana dla innych była tylko służącą. Czy dziewczyna odnajdzie szczęście? Czy los wreszcie się do niej uśmiechnie? Jest to bardzo mocna a zarazem trudna książka, bazująca na naszych emocjach. Autorka pokazuje jak ważne dla każdego z nas jest szczęście i nadzieja na lepsze jutro. Do tego miłość, która czasami potrafi doprowadzić do tragedii, trudne wybory i walka o przetrwanie głównej bohaterki. Nie znałam wcześniej mitu o Madei ale autorka rewelacyjnie uwspółcześniła ten grecki mit, dzięki temu czytało mi się ja świetnie. Już nie mogę się doczekać, aż zacznę czytać drugi tom.
✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨
Tytuł: "Medea z Wyspy Wisielców"
Autor: Magda Knedler
Wydawnictwo Zwierciadło
Trochę faktów połączonych z literacką fikcją, trochę greki by powieść nabrała klimatu i mój niespodziewany zachwyt gotowy. Bo tak - jestem tą powieścią zachwycona. Nie spodziewałam się,że tak mnie ujmie, że tak mnie wciągnie a tym bardziej, nie przewidziałam że ostatnie strony będę czytać ze ściśniętym gardłem...
Mada to młodziutka, piękna dziewczyna,która w dzieciństwie cudem uniknęła śmierci. Nie ma na tym świecie nikogo, kto mógłby rozłożyć nad nią parasol ochronny przed niesprawiedliwościami losu. Zmuszona ciężką sytuacją finansową pewnego dnia przyjmuje propozycję pracy u Andreasa mieszkającego na wyspie owianą złą sławą. Dziewczyna spodziewała się czego mężczyzna będzie chciał w zamian za jej "wybawienie", myślała jednak że uda jej się jakoś do tego czasu przygotować. Zniecierpliwiony Andreas pomału zaczyna tracić cierpliwość a Mada przekonuje się,że mężczyzna jest gotowy użyć siły byleby tylko dostać to czego od niej chce. Wkrótce na wyspie pojawia się ogrodnik, który wyciąga do niej pomocną dłoń. Czy dziewczyna ją chwyci? Czy zaufa obcemu mężczyźnie,który nie traktuje jej przedmiotowo?
Piękna,ale zarazem tragiczna historia która ma miejsce przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Język jakim posługuje się autorka sprawia,że przez historię Mady się płynie -a ja nie chciałam by ta podróż się kończyła.
Jedna z piękniejszych książek jakie czytałam...
Bardzo lubię historie zainspirowane mitami i legendami, zawsze chętnie sięgam po nie ciekawa, jaki autorzy mieli pomysł i jak go wykorzystali. W wypadku tej książki nie wiedziałam czego się spodziewać, jako że opis fabuły nie do końca o tym mówi, a raczej to co możemy wyczytać, to tylko początek tej zagmatwanej historii. Nie będę opowiadać o czym jest, bo już wszyscy mają jako takie pojęcie, więc skupię się tylko na moich odczuciach.
Książka budzi emocje i porusza, mnie poruszyła. Kobiety ogólnie mają gorzej niż mężczyźni, zawsze miały, a już na początku XX wieku to chyba najbardziej. Jedną z takich kobiet jest główna bohaterka czyli Medea, dalej zwana Madą. Dorastała ona w otoczce mrocznej przeszłości, która snuje się za nią, i której nie może zostawić w tyle. Życie jej nie rozpieszczało, nic też nie zapowiada świetlanej przyszłości, a ona chciałaby tylko spokoju, bezpieczeństwa i może odrobiny miłości. Przyznaję, że miałam nadzieję, że w jej pochmurnym życiu w końcu wyjrzy słońce, a ona będzie mogła przez dłuższy czas grzać się w jego promieniach. Chociaż przecież można przewidzieć, że jak w antycznej tragedii happy endu nie będzie, to wierzyłam, że autorka znajdzie dla Medei ratunek.
"Zanim się rozeszli, zawsze siedzieli chwilę w ciszy. Oni, którzy mieli zniknąć. Byli figurkami, którymi bawili się okrutni bogowie, zimne mojry, prządki losu. On wiedział, że to się musi stać, dla niego nie było nadziei. Nić zostanie przecięta już wkrótce. Ale Mada wciąż trzymała swoją nić w ręku, nadal mocną, nie traciła nadziei."
Nie sposób nie docenić wyglądu zewnętrznego książki, przyciąga wzrok, ale zapewniam was, którzy jeszcze jej nie czytaliście, że i zawartość jest równie wspaniała. Mnie książka zaskoczyła bardzo pozytywnie, czekam na kolejny tom. Gorąco polecam.
Początek XX wieku. Dolny Śląsk.
Mada to samotna kobieta, która pomimo młodego wieku, przeszła już wiele i widziała nie jedno. Bieda zmusiła ją do pracy, w której nie zaznała szacunku, niewspominając o godnym zarobku. Gdy na jej drodze pojawił się Andreas i zabrał do swojego domu, na wyspie zwanej Wyspą Wisielców, mogłoby się wydawać, że dziewczyna wreszcie odetchnie i jej los się ustabilizuje. Niestety, jej nowy pracodawca zaczyna wykazywać Madą niezdrowe zainteresowanie. Dzień, gdy w domu pojawia się nowy ogrodnik, staje się początkiem zmian, ale i niesie ze sobą przedsmak tragedii.
"Medea z Wyspy Wisielców" to książka, od której ciężko się oderwać i która pozostawia swój ślad w pamięci czytelnika. Przejmująca opowieść, pełna bólu, niełatwych wyborów, śladem których podążają nieuniknione konsekwencje. Opowieść stworzona na kanwie greckiego mitu o Medei, zawiera w sobie również prawdziwe miejsca i postacie. Przez cały czas czytania tej historii miałam wrażenie, jakbym przedzierała się przez gęstą, mroczną mgłę, z której wydobywają się jęki zagubionych dusz w poszukiwaniu miłości, swojego miejsca na ziemi. Ciągła walka o przetrwanie, jaką przyszło toczyć głównej bohaterce, wywołała w moim sercu wiele współczucia do jej niełatwego losu. Ale nie obyło się i bez nerwów w stosunku do niej 😀 Autorka stworzyła niesamowicie sugestywną fabułę, której akcja z początku utrzymująca tempo, z każdym kolejnym rozdziałem nabiera rumieńców. Również postacie wykreowane zostały tak, że nie można przejść obok nich obojętnie. Więc emocje gwarantowane.
To moje pierwsze spotkanie z piórem pani Magdy i jestem pewna, że nie ostatnie, bo kupiła mnie tą książką.
W mojej recenzji nie mogę pominąć tematu oprawy książki. Cudowna okładka i te barwione brzegi kartek. Toż to przysłowiowa wisienka na torcie 😍
Polecam!!! Niech i was zauroczy "Medea z Wyspy Wisielców" 💙
🏞 🏞 🏞
Historia mlodej Mady , dziewczyny ktora niemiala lekko w swoim zyciu .
Propozycja od zamoznego Andrea Schwietza .
Mada zaczela prace gosposi. Miala sprzatac , gotowac i trzymac nerwy na wodzy przez swojego pracodawce.
Ale Andreas robi sie coraz to bardziej zaborczy gdy na wyspie pojawia sie nowy ogrodnik.
🏞 🏞 🏞 🏞 🏞
Dlaczego Andreas jest tak zaborczy wobec Madei ?
Czy zatrudniane Mady na wyspie bylo jego chytrym planem ?
Aby miec ja tylko dla siebie ?
Dlaczego jest tak zazdrosny o nowego ogrodnika ?
🏞 🏞 🏞 🏞 🏞
@wydawnictwo_zwierciadlo
@magdaknedler #madeazwyspywisielców #wydawnictwozwierciadło #magdaknedler
„Medea z wyspy wisielców” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Magdy Knedler i przyznaję od razu, że jestem zachwycona. Z pewnością będę nadrabiała twórczość autorki!
Medea, to główna bohaterka, która już w wieku dziecięcym przetrwała piekło na ziemi. Cudem uszła z życiem, gdy ojciec wymordował całe jej rodzeństwo. Kobieta usilnie pragnęła w życiu miłości, co niestety w jej przypadku okazało się zgubne. Kobieta została służącą w domu bogatego Andreasa Schwietza, który początkowo wydawał się jej jedyną deską ratunku. Jednak już w niedalekiej przeszłości przyszło jej się przekonać o tym, że ponownie musi szukać ratunku, aby uciec z mrocznej wyspy, na której się znalazła. Nadzieją okazał się nowo zatrudniony Johann – ogrodnik, w którym Medea upatruje wymarzonej miłości, a także nadziei na poprawę swego życia.
Główna bohaterka, to kobieta z ogromnym bagażem doświadczeń, której życie nie oszczędzało. Goniła za miłością. Którą niestety okazała się być w tym przypadku destrukcyjna. Niemniej jednak jest niezwykle silna, podnosi się i wciąż próbuje o siebie zawalczyć.
Książka ujęła mnie przede wszystkim główną bohaterką, jej charyzmą i życiowym doświadczeniem, ale również klimatem w jaki przeniosła nas autorka. Wszystko zostało doskonale przemyślane, a całość składa się na wyjątkową, piękną, porywającą i wzruszającą historię.
Sama czytałam dopiero, gdy oddała mi teściowa i mama, bo obie zachłysnęły się tą historią, która je porwała! Już sam ten fakt chyba jest najlepszą polecajką!
Tak fenomenalnej powieści nie czytałam już dawno.
“Medea z wyspy wisielców” bez wątpienia trafia na moją listę ulubionych książek tego roku!
Nie zdawałam sobie sprawy, że ta zachwycająco wydana powieść z pięknie barwionymi brzegami, w oprawie zdobionej przez kwiatowe motywy, kryje w sobie tak wiele emocji.
I to trudnych emocji...
Smutek.
Ból.
Cierpienie.
Poczucie jakiejś palącej niesprawiedliwości towarzyszyło mi podczas czytania tej książki. To lektura z gatunku tych, które przez długi czas pozostają w głowie i nie dają o sobie zapomnieć.
To historia głęboka i na wskroś przeszywająca emocjonalnie. Niezwykle gorzka, przepełniona poczuciem rozczarowania, odrzucenia i braku nadziei.
Jest w niej coś, co sprawia, że zapamiętam ją na długo i z pewnością wrócę do niej za jakiś czas, żeby zrobić #rereading. Czuję się również zachęcona do sięgnięcia po inne powieści autorki, która tą jedną powieścią całkowicie przekonała mnie do swojego warsztatu pisarskiego.
Takich książek szukam i chciałabym, aby było o tym tytule głośno. To powieść, w której autorka precyzyjnie dobiera słowa, wykazując się umiarem w narracji, a jednocześnie przekazując wszystko, co niezbędne do głębokiego odbioru tej historii. Mimo iż jest to opowieść przepełniona trudnymi emocjami, czuję się nią oczarowana i bez wahania oceniam ją na 10 gwiazdek.
Dla tych, którzy nie mieli okazji zapoznać się z opisem książki przybliżę go pokrótce:
Medea, zwana Madą to młoda kobieta, której los bez wątpienia nie rozpieszczał. Jest sierotą. Doświadczyła w życiu wiele krzywdy i cierpienia. Już wydaje się, że jej los ma się odmienić, dostaje bowiem propozycję pracy jako służąca od niejakiego Andreasa. Propozycję tę przyjmuje. Szybko jednak okazuje się, że mężczyzna ma wobec niej niecne zamiary i również pod tym dachem czeka ją życie pełne upokorzeń i odarcia z godności. Sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy do rezydencji przybywa nowy ogrodnik – Johann. Wówczas do głosu dochodzi skrywana zazdrość Andreasa.
Jak to się skończy? – przekonajcie się sami.
"Medea z Wyspy Wisielców" to opowieść pełna cierpienia, walki o godność i poszukiwania miłości w trudnych czasach na Dolnym Śląsku przed I wojną światową. Główna bohaterka, Mada, stawia czoła wielu trudnościom ze względu na swoje pochodzenie, ubóstwo i odmienność, co sprawia, że jest wielokrotnie wykluczana społecznie. Knedler w ciekawy sposób umieszcza historię Mady w kontekście mitu o Medei, nadając jej postaci niebanalne cechy i poszerzając narrację o elementy mitologii greckiej i wątki greckich mitów.
Centralną postacią jest Mada, bohaterka o niejasnym etnicznym pochodzeniu, cygańskim, żydowskim, może nawet greckim, która doświadcza wielu trudności i upokorzeń. Mada jest inteligentną służącą, której uroda przyciąga nie tylko pożądanie, ale także niebezpieczeństwa. Historia Mady to nie tylko opowieść o jej życiu w służbie, ale także o wyborach, jakie musi dokonywać, by przetrwać i zdobyć niezależność. Po przyjęciu propozycji Andreasa, syna zamożnego właściciela wyspy, Mada staje się pionkiem w jego grze, w której lada chwila grozi jej upokorzenie i przemoc. Niespodziewanie pojawia się jednak nadzieja w postaci ogrodnika Johanna, który okazuje się być jedyną osobą oferującą jej troskę i dobro. Tylko czy na zawsze zaopiekuje się Madą?
Magda Knedler nie oszczędza swojej bohaterki, wiernie oddając biedę jej życia, wewnętrzne troski, niechciane, brutalne doświadczenia, prawdziwą miłość, piękno namiętności i rozczarowania, przez kłamstwa, wreszcie niespodziewane zdrady i upokorzenia. Knedler z ogromnym wyczuciem kreśli jej los, pozwalając czytelnikowi zrozumieć motywacje Mady i uczestniczyć w jej przeżyciach. Mimo że książka nie trzyma się ścisłych zasad tragedii antycznej, to jednak od samego początku czytelnik spodziewa się tragicznego rozwoju wydarzeń.
Knedler biegle balansuje między kreowaniem postaci, ukazaniem społecznych nierówności, a jednoczesnym wprowadzeniem elementów mitologicznych. Mada, mimo wielu ciosów losu, nie poddaje się, walcząc o miłość, rodzinę i swoją godność. Jej postać staje się symbolem oporu wobec społeczeństwa, które ją wyklucza. Knedler oddaje głos nie tylko głównej bohaterce, ale także innym kobietom, które są marginalizowane i cierpią z powodu braku równości społecznej.
Wyrwanie historii z antycznych ram i umieszczenie jej w XX wieku pozwala spojrzeć na nią w zupełnie nowym świetle, co skłania do refleksji nad współczesnymi nierównościami społecznymi. Knedler udowadnia, że podobne historie mogą rozgrywać się w różnych czasach i miejscach, podkreślając niezmienne mechanizmy wykluczenia społecznego.
Autorka przywołuje równocześnie atmosferę przedwojennej rzeczywistości na Dolnym Śląsku, a w szczególności w Breslau, którą to zresztą świetnie odtwarza.
"Medea z Wyspy Wisielców" to nie tylko opowieść o mitologicznej postaci przeniesionej w realia XX wieku, lecz także głęboka refleksja nad ludzką naturą, walką o godność i niezależność. Książka ta, pełna miłości, nienawiści, zdrady i nieufności tworzy istną tragedię grecką w nowoczesnym kontekście. Dla mnie „Medea z Wyspy Wisielców” to przede wszystkim wnikliwy portret złożonych ludzkich relacji i historia wielkich namiętności. To bardzo dramatyczna i mocno wstrząsająca, a przy tym piękna i fascynująca opowieść zachwycająca subtelnością słowa. Szczerze polecam!
Dodam przy tym, że w doskonałej interpretacją Filipa Kosiora, stanowi niezapomnianą podróż przez trudne czasy. Wartością dodaną jest także możliwość sięgnięcia zarówno po audiobooka, jak i tradycyjne wydanie, co sprawia, że czytelnik może przeżyć emocjonujące chwile na różne sposoby.
Władza, pieniądze i manipulacja, to mieszanka, która jest wstanie zniszczyć wszystko, a wtedy to, w co wierzysz i kochasz, pęka, jak bańka mydlana...
Rok 1913, Mada, piękna młoda dziewczyna walczy o przetrwanie. Nie ma żadnej rodziny. Jest sierotą wychowaną w żydowskim Domu dla Samotnych Kobiet i Maltretowanych Żon. Takie jak ona, aby uchronić się od głodu i nędzy, zarabiają na życie ciężką pracą pomywaczek lub sprzedając swoje ciało. Mada jest służącą, ale dzięki pracowitości, inteligencji i nieprzeciętnej urodzie trafia do zakładu krawieckiego. Tam niestety doznaje upokorzenia i traumy na całe życie. Wpada w oko bogatemu panu z Wyspy Wisielców na Jeziorze Sławskim i nie mając nic do stracenia zgadza się przyjąć posadę służącej w jego posiadłości. Szybko okazuje się, że Andreas ma wobec dziewczyny niecne zamiary, a buziaki, w zamian za błyskotki i książki, są coraz bardziej natarczywe. Dziewczyna gromadzi więc kosztowności planując ucieczkę z wyspy. I wtedy zjawia się Johann, enigmatyczny, przystojny ogrodnik, a akcja nabiera szaleńczego tempa…
Już od pierwszej strony autorka wprowadza tajemniczą atmosferę. Wyspa wisielców jawi się, jako przeklęta i pełna tajemnic. Na drzewie nadal powiewa, wyłaniając się z mgieł, kukła syna właściciela, który powiesił się na gałęzi. Historia tego zdarzenia również powoduje ciarki…
Atmosfera tajemniczości, niepewności i grozy utrzymuje się do samego końca powieści. Cały czas coś wisi w powietrzu. Czytelnik wie, że coś musi się wydarzyć, coś bardzo złego... Magda Knedler żongluje emocjami iście artystycznie. Niedowierzanie, złość, poczucie niesprawiedliwości, smutek, współczucie ruszają lawinowo rozdzierając serce... Zbieżność imion głównej bohaterki z mityczną Medeą nie jest przypadkowa. Ale czy piękna mieszkanka Breslau podąży jej tragiczną ścieżką?
Magda Knedler nie po raz pierwszy w swej twórczości zajmuje się tematem ciężkiego losu kobiet, w określonej epoce historycznej. Tym razem pokazuje dosadnie beznadziejną sytuację ubogich kobiet w pierwszej połowie XIX wieku na terenie Dolnego Śląska. „Ciała niektórych dziewcząt nie miały żadnej wartości- dziewcząt bez nazwisk, pozycji, pieniędzy, rodziny i koneksji. Ich cnota nie miała wartości. Ich życie. Takie ciała można było sobie brać, po prostu. Upadlać je, zniewalać, niszczyć.” „Nie znajdzie przecież lepszej posady. Tyle chyba wie. Nie ona, sierota, podrzutek, rasowy mieszaniec, dziewczyna bez domu, doświadczenia, rodziny, referencji.” Ale i te zamożne, ambitne, które chciały się rozwijać miały ograniczone możliwości „ Kobiety, która jest silna i radzi sobie w życiu, nikt nie chce, ani na córkę, ani na żonę. Zwłaszcza kobiety doświadczonej. Kobiety mądrej, która różne rzeczy wie nie tylko z książek.”
Autorka kreuje bohaterkę silną, dumną, niezależną, inteligentną, która chce się uczyć, rozwijać. Czyta książki, zna biegle kilka języków. Planuje i realizuje swoje cele, walczy o lepsze jutro. Taka kobieta może znieść naprawdę wiele, ale są takie sytuacje, które potrafią skruszyć najtwardszą skałę, a psychika ludzka nie daje im rady…
Wspaniały styl pisania autorki, poziom adrenaliny, jaki utrzymuję się od pierwszej do ostatniej strony oraz niesamowity klimat, sprawia, że „Medea z Wyspy Wisielców” to jedna z najlepszych powieści, jakie ostatnio czytałam. Warto również wspomnieć o pięknym wydaniu książki, ze zdobionymi brzegami i praktycznej zakładce. Polecam!
Jaka jest najpiękniej wydana książka w Waszych biblioteczkach? Powiem szczerze, że wcześniej miałam problem z odpowiedzią na to pytanie aż do momentu, kiedy w moje ręce trafiło piękne wydanie książki „Medea z Wyspy Wisielców” Magdaleny Knedler. Co skrywa ta tajemnicza powieść o tak przerażającym tytule, która w swojej opisanej historii ma grecką tragedię w tle? Zapraszam na recenzję!
Mada, mimo swojego młodego wieku doświadczyła już wiele zła. Zaznała ona głodu i nędzy. Najpierw pomiatano nią, kiedy pracowała jako służąca, a w kolejnej swojej pracy w podrzędnym zakładzie krawieckim psuła swój wzrok. Nagle dostała ona propozycję pracy, złożoną przez zamożnego Andreasa Schwietza, która wydała się być dla niej wybawieniem. Mada przyjęła ją i tym sposobem została służącą w jego domu, znajdującego się na jednej z wysp Jeziora Sławskiego. Jest ona tam odcięta od świata i oprócz wykonywania swoich obowiązków musi też znosić dokuczliwe zainteresowanie Andreasa, który niestety nie ma wobec niej dobrych zamiarów. Po przybyciu na wyspę przystojnego ogrodnika Johanna sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje... Pracodawca Mady staje się o nią zazdrosny, a jego obsesja na jej punkcie zaczyna się pogłębiać. Okoliczności na wyspie prowadzą do tragedii... Czy Madzie uda się stamtąd uciec? Czy zazna ona jeszcze miłości w swoim życiu?
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są krótkie, więc szybko się ją czyta. Akcja rozgrywa się na początku XX wieku głównie na Dolnym Śląsku oraz pojawiają się prawdziwe postacie i miejsca. Ogólnie jest ona inspirowana greckim mitem o Medei z Kolchidy, więc nie należy ona do wesołych książek... Podczas czytania można napotkać wiele trudnych wyborów, z którymi musi zmierzyć się głównie bohaterka oraz krzywdzących sytuacji spowodowanych różnicami społecznymi. Oprócz tego w tej powieści występuje wątek miłosny wzbogacony o pikantne scenki. Niestety nie zabrakło też wielu intryg i wiążącej się z nimi zdrady oraz walki o przetrwanie.
Ogólnie, jak dla mnie była to bardzo interesująca powieść, która z początku opowiadała spokojną historię o ciężkim życiu Mady. Kiedy już opowieść ta zaczęła się rozkręcać, coraz trudniej było mi się od niej oderwać, bo z każdą stroną interesowała mnie coraz bardziej, a nawet zaczęła mnie szokować. Bardzo żal mi było głównej bohaterki, którą ciągle pomiatano. Jej historia była bardzo poruszająca i pełna niesprawiedliwości. Po przeczytaniu tej książki ciężko było mi zebrać myśli, bo wywołała we mnie wiele przeróżnych emocji takich jak żal, smutek, czy złość. Mimo wszystko nie żałuję tego, że zdecydowałam się ją przeczytać, bo mocno mnie pochłonęła i zaskoczyła. Z początku, widząc jej piękne wydanie, spodziewałam się lekkiej powieści, o której być może szybko zapomnę, jednak myliłam się, bo emocję, jakie zostawiła po sobie ta książka, będą ze mną jeszcze przed długi czas.
„Medea z Wyspy Wisielców” jest bardzo interesującą i poruszającą powieścią inspirowaną greckim mitem. Jest to książka, od której ciężko się oderwać, mimo że nie należy ona do wesołych. Bardzo polecam Wam tę książkę, jestem pewna, że historia opisana w niej pozostanie z Wami na długo.
Mada tak naprawdę nigdy nie miała łatwego życia. Sierota, która nie miała wielu wyborów, w czasach, w jakich żyła liczył się status społeczny. Pracowała jako między innymi jako służąca niejednokrotnie poniżana, wykorzystywana. Jednak nie widziała dla siebie lepszych perspektyw, jedynie co pragnęła, to aby nie skończyć na ulicy, jak wielu takich jak ona.
Pewnego dnia spotyka Andreasa Schwietza, mężczyznę, który mieszka na wyspie, która ma złą sławę. Każdy, kto tam pracuje, dostaje łatkę i tak naprawdę jest wytykany palcami. Jednak kiedy mężczyzna proponuje jej pracę, ona nie wacha się zbyt długo, widząc w tym pewną szansę na lepsze życie. Pracuje jej się dobrze, nie jest źle traktowana, nie licząc momentów, w których jej pracodawca pozwala sobie na więcej, niż powinien. Co prawda nie zmusza jej do seksu, jednak coraz śmielej dotyka, a ona nie widząc innego wyjścia, w pewnym sensie daje mu przyzwolenie.
Wszystko zaczyna się zmieniać wraz z przyjazdem nowego ogrodnika. Johann zwraca uwagę na Madę, co ani trochę nie podoba się Andreasowi, którego obsesja się nasila wraz z rozwojem znajomości tej dwójki. Niebawem dochodzi do wielkich zmian w życiu Mady. Jakie? Co takiego się stanie? Jak potoczy się znajomość Mady z Johannem? Czy wyjazd na wyspę okazał się dobrą decyzją? Co takiego się na niej stanie i jak mocno zaważy to na jej dalszym życiu?
Historia, jaką znalazłam w książce, mnie bardzo się podobała, a przy tym wielokrotnie mnie zaskoczyła. Kiedy już byłam pewna, że życie bohaterki w końcu będzie szczęśliwe, spadał na nią kolejny cios. Wszystko przeżywałam wraz z nią, niejednokrotnie czując złość na to, co ją spotkało. Akcja sprawnie poprowadzona, pełna zwrotów. Książka mnie mocno wciągnęła i to tak, że przeczytałam ją w całości w jeden wieczór (no dobra z zarwaniem nocy, ale było warto).
Muszę jeszcze wspomnieć o wydaniu, ponieważ mnie zachwyciło. Piękna okładka i brzegi z ładną grafiką to wszystko zdecydowanie uatrakcyjniało mi czytanie.
Główną bohaterką jest Mada, młoda kobieta, która w swoim życiu już wiele przeszła. Żyje w czasach, w których ważne jest urodzenie, a ona jako sierota nie ma nic. To bohaterka dzielna, zaradna, na swój sposób odważna. Może nie zawsze zgadzałam się z jej decyzjami, jednak naprawdę ją polubiłam.
„Medea z Wyspy Wisielców” to świetna książka z ciekawą, wciągającą historią, którą przeżywa się wraz z bohaterką. Z przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
💢Czytacie książki w których występują prawdziwe miejsca i postacie?
📖Mada wykonywała różne prace,by się utrzymać.W jednej chwili los się uśmiecha.Otrzymuje posadę służącej w domu bogatego Andreasa na jednej z wysp Jeziora Sławskiego zwaną wyspą wisielców.Odcięta od świata jest skazana na niegodne czyny z rąk swojego pracodawcy.Wszystko się zmienia,gdy zostaje zatrudniony nowy ogrodnik…Mada i Johann pragną być razem i nic nie stanie na ich drodze…
„Kiedy zgodziła się tu przyjechać,teoretycznie znała zasady.Nie była niewinna i nieświadoma.W swoim życiu widziała już wiele brudu,gwałtu,nędzy i rozpaczy”
🔆 Otrzymujemy świetną fikcję literacką do której autorka wplata postacie,miejsca, budowle,które są prawdziwe.To powoduje,że historia staje się bardzo realistyczna.Dodając do tego elementy mityczne robi się naprawdę fascynująco.
🔆Opis powieści przybliża tylko nieznaczna część fabuły,która jest dopiero początkiem historii Mady(Medei).Jej losy są bardzo dynamiczne oraz brutalne.Życie jej nie oszczędza a spotkane osoby na jej drodze potrafili ranić i sprawiać wiele łez.
🔆 W książce bardzo podobała mi się nieprzewidywalność wydarzeń.Jest bardzo zaskakująco i momentami boleśnie.
Akcja dzieje się na początku XXw to opis powoduje jakbyśmy przenieśli się w czasie.Możemy czuć emocje Mady i jej krzywdy z rąk osób,które powinny chronić.
🔆 Historia jest pełna niesprawiedliwości,odrzucenia,trudnych wyborów oraz nieradzenia sobie z powstałymi sytuacjami.Strata i zdrada boli a odebranie nam coś ważnego powoduje gorycz i porażkę.
🔆 Muszę również wspomnieć o pięknym wydaniu książki z barwnymi brzegami i twardą okładka,które zachęca do przeczytania tej historii.
Gorąco wam ją polecam
Czy to możliwe, by ta przepięknie wydana książka była równie dobra w środku co na zewnątrz? Zachęcona mitologią grecką w tle, skusiłam się, nie mając zupełnie żadnych oczekiwań, bo fabuła była dla mnie zagadką.
Młoda Medea zaznała wiele zła, a bieda należała do jej codzienności. Pracowała jako szwaczka w podrzędnym zakładzie krawieckim, którego właściciel bardzo jej się naprzykrzał. Gdy poznaje zamożnego Andreasa, ma nadzieję, że jej los się odmieni. Rozpoczyna służbę w jego ogromnym domu, w którym mieszka wraz z ojcem, na jednej z wysp Jeziora Sławskiego. Dziewczyna całymi dniami sprząta, gotuje, pierze, a bliskość właściciela domu robi się pomału nie do zniesienia.
Na wyspie oprócz niej nie ma nikogo, jest sama z człowiekiem, który nie ma wobec niej dobrych zamiarów. Gdy nieoczekiwanie zjawia się nowy ogrodnik, młody, przystojny Johann, właściciel domu szaleje z zazdrości. Czy któryś z mężczyzn odpuści, czy Medea będzie bezpieczna i zazna wreszcie uczucia miłości?
Przede wszystkim autorka pochyliła się nad prawami kobiet, które są tłamszone na każdym kroku, a pochodzenie ma ogromne znaczenie. Fabuła wyjątkowo dobrze oddaje początek XX wieku. Czasy trudne, bo to, w jakiej rodzinie się urodziliśmy, określa nas jako człowieka mniej lub bardziej wartościowego, szczególnie kobiety mają pod górkę. Wykształcenie nie jest im potrzebne, tak sądzi ogół. Studia są zbędne, ale one walczą o swoje prawa, upominają się i wspaniale jest to pokazane.
Zachwyciło mnie połączenie z mitologią grecką za sprawą głównej bohaterki i jej imienia. Przez co historia dostała wspaniałego polotu, tworząc rzeczywistość realną, ale przenikającą się z czymś mistycznym, jednocześnie prawdziwym. Genialna opowieść, Medea tak bardzo ciekawa z licznymi wadami, ale i talentami. Wywołuje skrajne emocje swoim postępowaniem. Sami nie wiemy, czy dobrze, czy źle i co mamy jej radzić. Przy czytaniu satysfakcja maluje się na twarzy, ale i żal, że się kończy. Tak wiele smutku zaznała dziewczyna i mało życzliwych ludzi miała wokół siebie, ale gdy pierwsza część się kończy, jest jednak jakiś promień nadziei. Jest już część druga i trzecia, także elegancko wydana i bardzo chętnie poznałabym dalsze losy, które, mimo że smutne, zachwycają swą wielowątkowością i pięknym przekazem.
Polecam wszystkim.
Bardzo dobra obyczajowa powieść, która mocno mną wstrząsnęła. Moją niechęć do czasów, kiedy modne było, że bogaci mają służące wynika z tego, że wydawało im się, że mają oni niepisane prawo także do dysponowania ich ciałem. Ponadto gardzę ludźmi, którzy dla bogactwa, stanowiska czy władzy wyrzekają się swoich bliskich, przyjaciół, ideałów czy przekonań. Dlatego też brzydzę się Johannem, który zdradził swoją żonę i wartości, którymi pierwotnie się kierował. Polubiłam zaś Madę, z której los zakpił i bardzo źle potraktował. Wierzę, że w kolejnej części autorka odwróci jej los i szczęście się jeszcze do niej uśmiechnie. Mocno jej kibicuję. Książka właściwie czyta się sama, nie można się od niej oderwać. A ile emocji wywołuje. Dodatkowym plusem jest piękne wydanie. Gorąco polecam.
Choć na moim stosie hańby znajdują się książki Magdy Knedler, swą przygodę z jej twórczością zaczynam od audiobooka "Medea z Wyspy Wisielców", który czyta Filip Kosior.
To historia, wobec której nie mogłam przejść obojętnie, ponieważ bohaterami wplecionymi w fabułę, oprócz autentycznej postaci wybitnej Niemki żydowskiego pochodzenia - Pauli Olendorf, była rodzina Tiele-Wincklerów, silnie związana z wsią, w której mieszkali moi dziadkowie, jak i z dzielnicą miasta, w którym mieszkam. Opowieść, której niesamowity klimat tworzy oprócz tytułowej Wyspy Wisielców, znajdującej się na Jeziorze Sławskim (dawniej woj. Dolnośląskie), czy zamku w Niemodlinie, także należący do wspomnianego arystokratycznego rodu Pałac w Mosznej.
Powieść nawiązuje do mitu o Medei, który Knedler uwspółcześnia poprzez przeniesienie go do Breslau i Dolnego Śląska z początku XX wieku. Główna bohaterka - Medea (Mada) Steinbart została sierotą, kiedy jej matka zmarła, a ojciec nie potrafiący poradzić sobie z problemami najpierw powiesił pięcioro dzieci, a później popełnił samobójstwo i tylko ją udało się uratować. Wychowywała się w żydowskim Domu dla Samotnych Kobiet i Maltretowanych Żon, prowadzonym przez wspomnianą Paulę. To ona opowiadała Madzie o świecie, uczyła ją kilku języków obcych. Samotna dziewczyna, imała się różnych zajęć, próbując przetrwać realia trudnych czasów, pełnych społecznych niesprawiedliwości. Była wielokrotnie poniżana, bezradna, a także pozbawiona perspektyw na lepsze życie. Chciała być kochana i wieść spokojne życie. Została zmuszona do robienia nagannych rzeczy, przez co stała się postacią wywołującą skrajne odczucia. Raz chce się jej współczuć, a za chwilę jej zachowanie skrytykować. Mityczna postać to niezależna kobieta, rządzona swoimi wielkimi pasjami, która potrafi podejmować własne decyzje, stanowi wzór niezależności i jest kobietą, która raczej nie ma skrupułów. Czy bohaterka powieści Knedler jest taka sama? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami.
Losy Medei są niewątpliwie przedstawieniem brutalnych czasów, w których kobieta z nizin społecznych dla wyższych sfer nie znaczyła nic, nawet jeśli znała największe dzieła literatury, języki obce i dysponowała większą wiedzą niż przemysłowcy i właściciele ziemscy, posiadających rozległe dobra i ogromne majątki. Mimo, że wydarzenia opisane przez panią Magdę są fikcyjne, pokazują, iż część ludzi dążyła do zajmowania pozycji w wyższych sferach, sięgając po różne narzędzia, np. intrygi, knowania czy manipulacje. Ci, którym się powiodło, często deprawowała zdobyta pozycja, władza i pieniądze. Wyzbywali się wartości, które powinny być priorytetem: empatia, rodzina, miłość, stateczne życie. Potrafili w jednej chwili kogoś kochać ponad wszystko, nawet zabić z tej miłości, a za chwilę ukochaną osobą pogardzać.
Czyż owy wątek nie jest wciąż aktualny? Po przeczytaniu książki możemy też postawić sobie pytanie, jak duży wpływ na nasze losy mają nie tylko czasy, w których żyjemy, ale też ludzie, którzy nas otaczają?.
Nie mam porównania do poprzednich pozycji autorki, ale tę zdecydowanie mogę zaliczyć jako najlepszą, najwartościowszą i najciekawszą powieść przeczytaną/wysłuchaną do tej pory w 2024 roku. Z niecierpliwością będę wyczekiwała kolejnych dwóch tomów tworzących trylogię. Przez nią też już zawsze zupełnie inaczej będę patrzyła na członków rodziny Tiele - Winklerów, którzy kojarzą się z ogromnym rozwojem posiadanych gmin, a przez to, jak traktowali ludzi i angażowali się w działalność charytatywną do dziś cieszą się szacunkiem. Czytajcie! Warto sięgnąć po wersję papierową, która zachwyca nie tylko zawartością. Wydawnictwo Zwierciadło zadbało bowiem o niepowtarzalne i eleganckie wydanie z barwionymi brzegami, które będzie się ładnie prezentować na półce.
Tragiczna historia Medei i Jazona to chyba jeden z najbardziej znanych mitów, który dosadnie przypomina, iż nawet największa miłość nie zawsze trwa wiecznie, a jej koniec może doprowadzić kobietę do rozpaczy i pragnienia okrutnej zemsty. Czy bohaterka powieści Magdy Knedler jest równie mądra i mściwa, co antyczna Medea? A może okrutny i niesprawiedliwy los, skrupulatnie ją upokarzając i testując wytrzymałość, sam sprowadzi ją na granicę człowieczeństwa?
Magda Knedler nie zawodzi i funduje swoim czytelnikom emocjonalną, jakże przemawiającą torpedę, która angażuje wyjątkowo silnie i dotyka najciemniejszych zakamarków ludzkiego serca. Szok, oburzenie, żal i wszechogarniające poczucie niesprawiedliwości wsiąkają w duszę czytającego z każdą stroną coraz silniej, przeszywają go na wskroś i nie pozwalają na przerwę w lekturze nawet na sekundę. Nadzwyczaj sugestywne pióro Autorki sprawia, że emocje głównej bohaterki stają się naszymi, dlatego cierpimy wspólnie z nią, nie potrafimy pogodzić się z bolesnym losem, przemianą jej męża, jak i okrucieństwem ze strony hrabiny. I choć po wielu traumatycznych wydarzeniach kobieta dostała promyk nadziei, że wreszcie wszystko zacznie się układać, bezduszny los straszliwie z niej zakpił, przemieniając jej życie w prawdziwe piekło...
Bezsprzecznie, ostoją tej poetyckiej historii jest główna bohaterka, jaka została nakreślona niesłychanie starannie. Niestety, autorka ani trochę jej nie oszczędza i otacza ją bezdusznymi ludźmi, fundując tym samym prawdziwe piekło. Tak, to jedna z tych historii, jaka bezdusznie rozrywa serce na milion kawałków, których nie sposób już pozbierać, nawet po zakończonej lekturze.
Wyjątkowa w każdym calu, przeszywająca na wskroś, paraliżująca skrajnymi emocjami! "Medea z Wyspy Wisielców" to nadzwyczaj głęboka, przejmująca, symboliczna opowieść, obok której nikt nikt nie będzie w stanie przejść obojętnie. Toksyczne relacje, bolesne, mroczne traumy, bezsilność, walka o przetrwanie w bezwzględnym świecie, a wszystko to nakreślone nadzwyczaj pięknym, pociągającym piórem! Ta uczta literacka zafunduje wam niezapomniany wachlarz emocji! Polecam całym sercem!
„Klamki i dzwonki” to współczesna powieść obyczajowa z wyraźnym wątkiem miłosnym. Eliza Ostaszewska, poetka utrzymująca się z pracy...
W czasie wojny kocha się inaczej. Mocniej Czerwiec 1938 roku jest wyjątkowo ciepły. Maria czuje, że rozpierają ją energia i młodość. Spotyka się ze swoją...