Czy zbrodnia może być dziełem sztuki?
W Łodzi dochodzi do serii makabrycznych zbrodni. Łączy je intrygujący schemat - seryjny morderca pozbawia ofiary palców, a w ich usta wkłada martwe ptaki. Nad sprawą pracuje para śledczych - komisarz Kyrcz i podkomisarz Szolc. Sprawca nie pozostawia po sobie żadnych śladów. Jest perfekcyjny. W końcu jednak popełnia błąd. Czy zrobił to przypadkowo? A może świadomie manipuluje śledczymi albo fabrykuje dowody, by zmylić policjantów?
W całą sprawę wplątana zostaje Laura Wójcik, z zawodu rysowniczka. Dziewczynę fascynuje śmierć, szczególnie samotna śmierć ptaków. Dlatego intrygują ją ostatnie zbrodnie. Czy to tylko przypadek, że jest autorką portretów kolejnych ofiar mordercy? Wstrząsające i zarazem fascynujące wydarzenia, skłaniają ją też do refleksji na temat własnej przeszłości. Czy ma ona związek ze sprawą, którą żyje całe miasto?
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021-04-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 480
Język oryginału: polski
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam okładkę tej książki, wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Okładka intrygująca, tytuł jeszcze bardziej, a opis tylko mnie utwierdził w przekonaniu, że jak najszybciej muszę po nią sięgnąć.
Akcja powieści dzieje się w Łodzi, gdzie dochodzi do serii makabrycznych morderstw. Znakiem rozpoznawczym mordercy są obcięte palce u ofiar, oraz w usta włożone martwe ptaki. Przerażające prawda? Sprawą zajmuje się dwójka śledczych. Poznajemy również rysowniczkę Laurę, która zostaje wplątana w całą sprawę. Dziewczynę fascynuje śmierć, a zwłaszcza śmierć ptaków. Czy ma jakiś związek ze sprawą?
Po przeczytaniu mocnego prologu byłam zachwycona. Brutalne morderstwa, które zostały opisane na kartach tej powieści, przyprawiły mnie o szok i niedowierzanie. Po kilku stronach powiedziałam wow to będzie świetne. Do połowy, książkę czytało mi się bardzo szybko, a później jakoś moje emocje opadły. Ta powieść sama w sobie jest dobra, brutalne opisy morderstw, intrygujące wydarzenia, postać Laury to na pewno plusy, które mogę wymienić po przeczytaniu tej powieści. Styl autora mi się podoba, aczkolwiek momentami przeszkadzały mi zbyt długie opisy. Wydaje mi się, że gdyby skrócić tę książkę o jakieś 100 stron to dla mnie wtedy byłoby idealnie. Tę książkę czytałam razem z Justyną @justus_reads i jestem zaskoczona przeogromnie, bo obie w połowie przewidziałyśmy zakończenie, co naprawdę rzadko mi się zdarza. Ta książka na pewno wielu z Was się spodoba, jednym bardziej innym mniej, więc zachęcam, abyście wyrobili sobie o niej swoje zdanie. Ja chyba tym razem miałam zbyt wysokie oczekiwania i troszeczkę się zawiodłam. Mam nadzieję, że moje kolejne spotkanie z twórczością autora będzie bardziej udane, bo po kolejne książki na pewno sięgnę.
Śmierć fascynuje ludzi od zawsze. Laura, studentka ASP, rysuje martwe ptaki, które odchodzą w ciszy, niezauważone. W ten sposób daje upust swoim emocjom. Czym kieruje się natomiast brutalny morderca, który grasuje na terenie Łodzi, okaleczając swoje ofiary i wkładając w ich usta martwe ptaki? Czy wybrany przez niego modus operandi skrywa głębszy przekaz?
Kryminał Macieja Kaźmierczaka szokuje nie tylko okładką, ale przede wszystkim dosadnością opisów zbrodni i scen seksu, obskurnością zatęchłych zaułków i kamienic i wszechobecnym obrazem śmierci. Momentami nieco przydługie opisy nie były w stanie odciągnąć mnie od intrygującej zagadki, której rozwikłania podejmują się komisarz Kyrcz i podkomisarz Szolc. Błądzą jednak we mgle, a jedynym ogniwem łączącym zbrodnie wydają się być rysunki Laury, którą niespodziewanie zaczynają interesować się lokalne media. Czy kolejne ofiary przybliżą ich do rozwiązania zagadki i odkrycia tożsamości sprawcy i jego motywów?
Prócz wątków głównych związanych ze zbrodniami i prowadzonym śledztwem oraz rodzącą się relacją pomiędzy główną bohaterką, a początkującą dziennikarką, Julią, autor porusza ciekawe kwestie związane z problemami rodzinnymi bohaterów, podejściem do imigrantów, mniejszości seksualnych, czy brakiem tolerancji. Sprawia to, że bohaterowie zyskują drugi wymiar i wydają się prawdziwi, ludzcy.
Fabuła okazuje się intrygująca i zaskakująca zarazem. Umiejętnie poprowadzona buduje mroczny klimat wyzierający nie tylko z szarego, brudnego miasta, ale i wnętrza bohaterów. Jeśli szukacie dobrej, mocnej kryminalnej rozrywki, to ta powieść spełnia wszelkie kryteria by Was zadowolić. Spędziłam z nią kilka fascynujących godzin i jedynie zakończenie wydało mi się nieco przekombinowane. Ale widziałam, że wiele osób zachwyciło, więc najlepiej oceńcie sami.
53/100/2021
~Czy zbrodnia może być dziełem sztuki?
Witajcie!!
Z jaką książką spędzacie dzisiejszy dzień? Ja właśnie skończyłam czytać Martwego Ptaka i chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na jej temat. Zapraszam :)
Pana Macieja znam z profilu Lepiej nie będzie, dlatego też bardzo chętnie sięgnęłam po jego najnowsze dzieło. Przez nakład obowiązków, braku wolnego czasu, czytałam ją cały tydzień 🤦♀️ dlatego nie powiem Wam, czy czyta się ją szybko. Mimo to spędziłam z nią ciekawe, pełne grozy i dreszczyku emocji chwile. A także obrzydzenia, ale tylko i wyłącznie przez sceny, które były opisane tak dobrze, że czułam ten smród, widziałam te ciała przed oczami. Brawo! Nie zdarza mi się to często.
Zdradzę Wam teraz troszkę z fabuły. Akcja toczy się w Łodzi, gdzie dochodzi do serii dziwnych zbrodni, bowiem każda ofiara pozbawiona jest palców, a w ustach mają martwe ptaki. Śledczy nie znajdują danych śladów mordercy, dosłownie jakby robił to duch. Udaje im się natknąć na pewien ślad. Czy jest to niedopatrzenie zabójcy? A może ślady zostawił celowo?
W gazecie pojawiają się makabryczne zdjęcia, które, wywołując ogromne oburzenie czytelników, szybko zostają zastąpione rysunkami Laury Wójcik. Dziewczyna zostaje oskarżona o współudział, jednak brak dowodów odwraca od niej uwagę policji.
Kto jest za to wszystko odpowiedzialny? Prawda okazuje się bardzo szokująca.
Książkę polecam wszystkim fanom mrocznych historii. Jestem w szoku tak dobrze napisanej książki. Polecam!
W Łodzi dochodzi do serii okrutnych morderstw. W każdym przypadku sprawca pozostawia po sobie charakterystyczny znak rozpoznawczy - martwego ptaka, a ofiarom obcina palce. Sprawę prowadzą komisarz Krzysztof Kyrcz i podkomisarz Kamila Szolc, lecz morderca nie pozostawia po sobie żadnych śladów i śledztwo zdaje się tkwić w martwym punkcie.
Równocześnie sprawą interesuje się młoda rysowniczka Laura Wójcik, zafascynowana śmiercią, zwłaszcza śmiercią ptaków, i jej wyobrażeniami. Okazuje się, iż jej rysunki w dziwny sposób przypominają portrety kolejnych ofiar mordercy. Uwaga, którą przyciągają, sprawia, że nie tylko ona zaczyna zastanawiać się, w jaki sposób zamieszana jest w sprawę okrutnych morderstw.
„Martwy ptak”, kryminał autorstwa Macieja Kaźmierczaka, zachęcił mnie intrygującym, ale i dość abstrakcyjnym opisem. Morderca wkładający w usta swych ofiar martwe ptaki? Po co? – zastanawiałam się i aby poznać odpowiedź na to pytanie, zabrałam się za lekturę natychmiast po otrzymaniu książki i z zapałem pochłaniałam kolejne strony. Zaczęło się standardowo od znalezienia ciała. Tutaj muszę przyznać, iż autor nie szczędzi czytelnikom makabrycznych i szczegółowych opisów, acz dla wrażliwszych osób nadmienię, że nie ma ich aż tak wiele.
Choć motyw ciekawy, z początku mnie nie porwało. Tuż po wyjściu na jaw pierwszej zbrodni poznajemy komisarza Kyrcza i podkomisarz Szolc. Niestety nie zdobyli oni ani odrobiny mojej sympatii. Byli oschli, jacyś tacy nijacy, nieszczególnie angażowali się w prowadzoną sprawę. Ponadto trudno mi było zrozumieć ich relację, która wydawała mi się jakaś taka wymuszona. Inaczej miała się sprawa z rysowniczką Laurą Wójcik, która została postawiona na pierwszym planie. Na początku stwierdziłam, że jest trochę szurnięta i nie zmieniłam zdania podczas lektury, ale dla mnie zdecydowanie była to najciekawsza z postaci i najlepiej mi się o niej czytało.
Niestety, co wpłynęło na moją ocenę książki, autor powielał schematy, takie jak problemy z alkoholem, trudne dzieciństwo czy nieprzychylni, wywołujący presję przełożeni. Nie będę wspominać, których bohaterów to dotyczyło, żeby nie spoilerować. Wątek kryminalny, choć ciekawy, stał tutaj na drugim planie. Przez dłuższy czas nie działo się w nim nic istotnego, a policjanci prowadzili tę sprawę jakby od niechcenia. Brakowało mi jakiegoś zwrotu akcji gdzieś w środku, czy innego momentu wbijającego w fotel. Niektóre fragmenty wydawały mi się też niezbyt wiarygodne, jak choćby notatka prasowa dotycząca pierwszego morderstwa. Jak dla mnie brzmiała ona dość nieprofesjonalnie, poza tym wydaje mi się, że policja raczej tak od razu nie podaje do wiadomości publicznej tylu szczegółów (a przynajmniej tak wynika z innych przeczytanych przeze mnie kryminałów).
Ale były oczywiście i dobre momenty. Każde morderstwo było na swój sposób oryginalne i różniło się od pozostałych i ciekawiło mnie. O Laurze i dziennikarce Julii dobrze się czytało. Podobało mi się też zakończenie. Choć dziwne, było też mocne, spektakularne i niejednoznaczne. Ogólnie mówiąc, książka mnie wciągnęła. Z jednej strony był to dość mroczny kryminał, a z drugiej nie brakowało tu elementów obyczajowych. Książka dobrze napisana, wciągająca, ale nie porywająca.
Okładka prezentuje się interesująco, ale i... odpychająco. Na nitce wisi trup ptaka, powieszony za nóżkę. Martwy ptak - to motyw przewodni tego thrilleru. Według mnie to jedna z najciekawszych okładek, który działa na wyobraźnie. Zresztą sam opis działa kreatywnie na naszą wyobraźnię, a później czytając o zbrodniach, trupach... idzie zwariować. :) Ale przechodząc raz jeszcze do szaty graficznej... Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi typu zagięcia. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorze, a na drugim fragment książki. Stronice są kremowe, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówek brak. Do książki miałam dołączoną naklejkę ptaka, specyficzną zresztą. Ale chyba nigdzie jej nie nakleję... Żeby mi się jakieś koszmary później nie śniły, ani nie przytłaczały za bardzo. 😨
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem, chociaż jakiś czas temu widziałam jego powieść "Dziennikarz", która jak mnie pamięć nie myli, została wydana w wydawnictwie NieZwykłe. Nie miałam jednak okazji czytać jego historii, recenzowana dzisiaj powieść jest tym pierwszym spotkaniem. Już na wstępie powiem, że całkowicie udanym! Czytałam ją wprawdzie kilka dni ze względu na brak czasu, by móc przeczytać ją jak najszybciej... Niemniej jednak, gdy zaczynałam poznawać kolejne strony, ciężko było się oderwać. Autor ma tak wyczute pióro, że wie jak podejść czytelnika i pozostawić z rozdziawioną buzią z szoku oraz zainteresować na tyle, by z trudem odrywać się lektury. Czyta się szybko i niekoniecznie przyjemne ze względu na opisy trupów, bo one nie są ani trochę przyjemne, momentami wręcz obrzydliwe. Jednak jestem tak zadowolona, że nie zostaje mi nic innego, jak Wam szczerze polecać!
To jest jedna z oryginalnych historii! Czytaliście thriller, gdzie trupy mają w ustach ptaki? Ja nie (a przynajmniej nie pamiętam) dlatego jestem tak bardzo zadowolona. W końcu coś nowego, ciekawego, na tyle interesującego, że człowiek bardzo myśli o tym, co czyta, nawet wtedy, gdy książka leży w całkowicie innym miejscu. Dzieje się tutaj naprawdę wiele, akcja jest dopracowana pod każdym względem. Nie ma niejasnych sytuacji, zostawionych bez wytłumaczenia. Krok po kroku dowiadujemy się coraz więcej, by w końcu domyślić się, kto za tym wszystkim stoi i jaki w tym miał cel? Ja już pod koniec zaczęłam się domyślać, kto może za tym stać, jednak nie poświęcałam temu długiej chwili, wolałam się cieszyć lekturą i dać się zaskoczyć. Autorowi się udało, wielkie brawa!
Ciekawie skonstruowana zagadka, kilka trupów, niebanalne sytuacje i nasi bohaterowie, którzy wywołali we mnie mieszane odczucia. Jedni przypadli mi do gustu, drudzy niekoniecznie. Pisarz pokusił się również o podjęcie tematów dla wielu jeszcze wciąż kontrowersyjnych. Pokazuje nam również, jak wygląda praca w gazecie, oczywiście nie mówię, że od razu w każdej tak jest, ale jak to mówią, w każdej opisanej historii jest ziarenko prawdy i ja w to w ogóle nie wątpię. Całość jest dopieszczona pod każdym szczegółem, a na koniec wszystko staje się jasne...
Bohaterów zostawiłam sobie na koniec... Komisarz Kyrcz (nie wiem dlaczego, ale od razu stanął mi przed oczami autor książek i były oficer policji Kazimierz Jr.Kyrcz) oraz podkomisarz Szulc. Niestety, oni w ogóle nie przypadli mi do gustu. Pani podkomisarz na początku w ogóle się nie popisała, wręcz wywołała u mnie odruch obrzydzenia... Z kolei Kyrcz odypchał mnie swoim zachowaniem, jakie często ukazuje się o pracy w policji po latach = alkohol. Oh, jak mnie to zdenerwowało i od razu trafił u mnie na czarną listę postaci.
Z kolei Laura Wójcik, nasza rysowniczka, która świetnie rysuje ptaki. Martwe ptaki. Ma taki talent do tego typu obrazów, że zachwycają wiele osób i gdy pewnego razu zainteresowanie okazuje nią gazeta, wplątuje się w coś, co później mocno odbije się na jej psychice... Była ciekawą postacią, jej orientacja również jest tutaj poruszona, co wielu może wzburzyć. Mnie to kompletnie nie przeszkadzało, nawet to na plus, zawsze coś się działo.
Jest jeszcze PTAK, który wzbudził we mnie dziwne odczucia. Na samym początku poczułam obrzydzenie. Na miejscu Laury, gdybym zastała go w takiej sytuacji, w takiej... pozie - chyba bym uciekła z wrzaskiem. Jednak im dalej w las, zaczęłam się zastanawiać, czemu jest akurat taki, a nie inny?
Postacie są świetnie wykreowane, niczego im nie brakuje. Myślę, że i Wy część możecie polubić, a części nie. :)
Reasumując uważam, że jest to na tyle fascynująca historia, częściowo obrzydliwa, że aż chce się czytać dalej. To, co spotykamy w tekście nie raz sprawia, że oczy rozszerzają nam się ze zdziwienia. Trafiłam na jedna z niewielu, oryginalnych historii, która na dłużej zostanie w mojej głowie. Niesamowicie się cieszę, że miałam okazję ją przeczytać i tym samym jest jedną z największych zaskoczeń tego roku. Thriller, który zdecydowanie zasługuje na Waszą uwagę! POLECAM!
Laura Wójcik ma niecodzienne hobby- portretuje Śmierć w każdej jej odsłonie. Za głównych "modeli" ma zwierzęta, w szczególności ptaki. Skoro nikt nie zwraca uwagi na śmierć tych małych istot, to właśnie Laura postanowiła sprawić, iż ich odejście będzie w jakiś sposób... zapamiętane, udokumentowane. Malowanie tego typu obrazów nie tylko sprawia, że jej dzieła są oryginalne, zapewniając jej rosnące grono fanów w mediach społecznościowych, lecz także pomaga pogodzić się z własną śmiertelnością, oswoić strach.
W międzyczasie w Łodzi dochodzi do makabrycznego morderstwa, a prowadzący śledztwo komisarz Kyrcz wraz z podkomisarz Szolc nie mają ani jednego śladu. Poranione ciała zamordowanych nie dają ani jednej wskazówki co do motywu sprawcy, nie ma też niczego w ich przeszłości, co wskazywałoby na zemstę. Wepchnięte w usta zabitych martwe ptaki nie dają odpowiedzi, lecz dokładają kolejne pytania. Dlaczego akurat to niewadzące nikomu małżeństwo? I jakie przesłanie niosą za sobą owe skrzydlate stworzenia... ?
Pozornie losy Laury nijak nie przeplatają się z prowadzonym śledztwem, a jednak dziewczyna zostaje w nie wplątana.
Sprawczyni czy kolejna osoba na morderczej liście...?
Zapowiadała się bardzo ciekawa historia z nietypowym wątkiem. Z gatunku tych, które wbijają w fotel, nie pozwalają złapać tchu. Taka, która przenika aż do kości, wywołuje dreszcze. Którą chce się czytać i czytać. Niestety, tylko się zapowiadała. Ostatecznie... no cóż.
Jestem jedną z tych czytelniczek, które uwielbiają brutalne opisy (oczywiście dopóki pozostają wyłącznie w sferze wyobraźni). Akurat w tym temacie autor doskonale wpasował się w moje gusta- krew leje się litrami, a rany, jakie noszą na sobie martwe ciała, zostały bardzo plastycznie opisane. Również oryginalny kierunek malarski Laury bardzo mnie zaintrygował: w jej uwielbieniu uwieczniania śmierci dopatrywałam się jakiejś traumy z przeszłości, a i sama bohaterka czas od czasu przebąkiwała coś na ten temat. Na tym jednak -moim zdaniem- plusy Martwego ptaka się kończą.
Negatywnych aspektów jest -niestety- o wiele więcej. Zacznijmy od śledztwa i prowadzących go policjantów. Na dobrą sprawę morderca wodzi ich notorycznie za nosy, a jedynym tryumfem duetu Szolc & Kyrcz jest właściwe odczytanie jego wskazówek. Tyle, że już po fakcie, gdy przed ich oczami stygło kolejne ciało. Brak jakiegokolwiek charakterystycznego rysu w ich charakterach, dzięki któremu moglibyśmy uznać, czy ich lubimy czy nie. Bez tego są zwyczajnie nijacy, zlewają się z tłem, rzekłabym nawet- zbędni dla tej historii. Niby są, acz całkowicie i bezwzględnie pomijani. Miałam wrażenie, że ich głowy bardziej zaprzątała myśl o ich wzajemnej relacji niż toczące się śledztwo. A taka historia wręcz błaga o dobrych policjantów, którzy staną w szranki z mordercą pozornie nie do schwytania. Nie lepiej sprawa ma się z Laurą, czyli naszą główną bohaterką. Zazwyczaj nawet jeżeli dana postać jest zwykłym, szarym człowiekiem wrzuconym w sam środek dziwnych wydarzeń, to czytelnik z przyjemnością obserwuje zachodzące w niej zmiany- to, jak sobie radzi z sytuacją, jak ona wpłynęła na jej życie, poglądy, decyzje. Wiecie, obserwujemy po prostu rozwój tegoż bohatera, co w jakimś stopniu wypływa również na nas. W przypadku panny Wójcik... cóż. Ciężko jest określić postać jako nudną emocjonalnie, ale w jej przypadku tak właśnie jest. Więcej emocji zapewniły mi jej "walki" z dziennikarką Julią. Nie ma w niej nic, co przywiązałoby do niej czytelnika na dłużej; co zmobilizowałoby nas do grzebania głębiej, by poznać wszystkie jej tajemnice. Nawet te jej przykre doświadczenia z przeszłości były takie... bezuczuciowe. Jakbym czytała ulotkę dołączoną do lekarstwa, a nie czyjeś traumatyczne przeżycia.
Jeżeli w historii brakuje ciekawych bohaterów, a śledztwo kuleje, to co tak naprawdę nam zostaje? Nic.
I z tymi słowami Was zostawiam.
Krwawe miejsca zbrodni i martwe ptaki. Co łączy ofiary i czemu zostały ucharakteryzowane w ten nietypowy sposób?
Uwielbiam krwiste, zaskakujące kryminały. Dobrze czuję się również czytając o sztuce. Czy takie połączenie jednak nie jest zbyt ryzykowne? Czy te tematy mogą się zgrać i połączyć w interesującą i kompletną całość? Tym tytułem Kaźmierczak przekonuje nas, że tak.
„Martwy ptak” to historia dość brutalna. Opisy zbrodni dają do myślenia, pobudzają wyobraźnią i sprawiają, że czytelnik ma wrażenie, jakby to wszystko mógł zobaczyć na własne oczy. W żadnym razie natomiast nie odniosłam wrażenia, by było to przerysowane czy zbyt krwawe. Lubię mocne, mroczne i spływające krwią ofiar opowieści, a mój dziwny apetyt na podobne historie został w tym przypadku zaspokojony.
Powieść Kaźmierczaka pozwala nam podążać śladem seryjnego zabójcy. Podczas lektury obserwujemy jego zbrodnie, szukamy śladów i usiłujemy poznać jego tożsamość. Przyznam szczerze, że po części udało mi się rozszyfrować zagadkę, ale zakończenie książki okazało się na tyle zdumiewające, że nie stanowiło to dla mnie problemu. Autor w interesujący sposób zarysowuje postać mordercy, sprawiając, że w oczach czytelnika nabiera ona zupełnie innego wymiaru.
Kaźmierczak pomyślnie zdał test z kreowania bohaterów. Każda z przedstawionych osób zrobiła na mnie wrażenie wyrazistej i przekonującej. Autor zaoferował im nie tylko teraźniejszość, obdarzył je również bogatą przeszłością, złymi decyzjami, własnymi problemami. Dzięki temu sporo miejsca zostało w książce poświęcone obyczajowemu tłu. Zdarzało mi się pomyśleć, że powieść jest w związku z tym nieco przegadana, a niektóre kwestie niepotrzebne. Nie stanowiło to natomiast wielkiej przeszkody, bo poruszane kwestie dobrze dopełniały całość i nie odbierały przyjemności z czytania.
Akcja rozwijała się w kilku wątkach. Główny temat momentami spychany był na boczny plan. Autor zadbał natomiast, by fabuła była interesująca i angażująca. Przede wszystkim tytuł ten sprawdzi się u czytelników lubiących wyjątkowo mroczne opowieści, każdy jednak mógłby znaleźć w nim coś dla siebie. „Martwy ptak” stanowi bogate połączenie przeróżnych tematów i kwestii. Na stronach książki zbrodnia łączy się ze sztuką, sprawiając, że w niektórych chwilach ciężko odróżnić jedną od drugiej, albo określić która jest która. Kolejne rozdziały pozwalają czytelnikowi poznać siłę miłości, ból zazdrości, konsekwencje nieszczęśliwego dzieciństwa, moc tworzenia czy piętno inspiracji. Wszystko ciekawie się przenika i uzupełnia.
Po tę książkę sięgnęłam jednak przede wszystkim ze względu na zbrodnię. I ta powieściowa zbrodnia mnie przekonała. Podobał mi się rozwój wypadków, krwawy szlak, powiązanie między ofiarami, próba rozgryzienia nazwiska zabójcy i mocne zakończenie. Autor dobrze sobie poradził i chętnie się przekonam, do czego jeszcze jest zdolny.
To moje pierwsze spotkanie z autorem i było niezwykle udane.
Opis wrzucam Wam na drugim zdjęciu ale tylko dlatego, że Was lubię i chcę się dzielić tym co dobre.
Autor dał nam poznać Laure Wójcik, wprost hipnotyczna postać, przepełniona magnetyzmem. Jej tajemnicza przeszłość połączona ze swoistymi upodobaniami przyciągnęła mnie do siebie od pierwszej chwili. Poznawałam ją i próbowałam zrozumieć jej pasje i miłość do tego co robi z największą chęcią.
Do tego zbrodnie, które morderca aranżuje tak jakby były pewnego rodzaju spektaklami z udziałem ofiar. No i oczywiście para śledczych, komisarz Kyrcz i podkomisarz Szolc. Para, którą łączy swoista relacja.
Niewątpliwie ciekawą osobą jest również Julia, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ją spotkam.
Niezwykle ciekawa fabuła z interesującymi wątkami osobistymi bohaterów. Miałam poczucie, że zanurzam się w panujący mrok i udziela mi się niepokój. Do tego książka jest pełna zaskoczeń i zwrotów, które oprócz wspaniałej rozrywki gwarantują nam możliwość analizowania samemu zbieranych danych i ,,szukania" mordercy.
Zakończenie zaskakujące i jak dla mnie szokujące. Panie Macieju, wpuścił mnie Pan w maliny wielokrotnie i bardzo mi się to podobało.
Bardzo przemawia do mnie sposób prowadzenia opowieści. Bohaterowie, którzy mają coś ,,za uszami", no i oczywiście sam pomysł. Dla mnie wprost kapitalny początek znajomości z piórem @maciej_kazmierczak_
Nadrabianie!! Ciąg dalszy 😁. Wydawnictwo Muza się kłania po raz trzeci.
"Martwy ptak" muszę przyznać, że pomysł na fabułę jest dość orginalny. Makabryczne zbrodnie i martwe ptaszki. Od samego początku zostałam pożarta przez fabułę. Jest wciągająco i brutalnie. Z każdą stroną moja ciekawość rosła, aż sięgnęła zenitu. Jednak momentami było nużąco, ale było tego tylko tyci, tyci. Jednak największe emocje wywarły na mnie opisy morderstw. Nadal je widzę przed oczami. Strach się bać. A zakończenie? No cóż... Mnie zaskoczyło. Było rewelacyjne.
Mój pierwszy raz z @maciej_kazmierczak_
uważam za bardzo udany i wiem, że nie będzie on ostatni.
"Martwy ptak" odbiega gatunkowo od wcześniejszych pozycji Kaźmierczaka. Nie jest to bowiem powieść grozy, lecz kryminał. Widoczne są tutaj co prawda upodobania autora, jego słabość do mrocznych scen, do kreowania ponurej, gęstej, wzbudzającej grozę atmosfery. Jednak wszystko z zachowaniem względnego realizmu. Czytelnik może liczyć na kawał naprawdę niezłej lektury.
Akcja powieści początkowo toczy się powoli, lecz im bliżej do finału, tym bardziej nabiera tempa. Na sam koniec, tuż przed końcowymi scenami, znowu zwalnia, co potęguje uczucie niepokoju, trzymając czytelnika w sidłach napięcia. Fabuła podąża za rozwiązaniem w porządku chronologicznym, nie ma tu przeskoków pomiędzy liniami czasu. Wspomnienia jednej z głównych postaci pojawiają się tu i teraz, nie zaburzając rytmu wydarzeń. Pozwala to głębiej wniknąć w codzienność bohaterów oraz w śledztwo prowadzone przez policjantów.
Bohaterowie wykreowani przez Kaźmierczaka są bardzo różnorodni, nie tylko pod względem charakterów czy sposobu bycia, ale również poziomu dopracowania. Dużo uwagi autor poświęcił Laurze, młodej artystce, która fascynuje się śmiercią i uwiecznia ją na swoich obrazach. Z kolei Kyrcz i Szolc zyskali znacznie mniej uwagi autora, schodząc przez to na dalszy plan. Można powiedzieć, że autor nadał im wyłącznie kontury, nie skupiając się na szczegółach. Najbardziej tajemniczą postacią jest morderca, którego motywy czytelnik odkrywa dopiero na koniec. W trakcie lektury odbiorca może jednak zaobserwować, jakimi umiejętnościami dysponuje zabójca. To postać, której czyny wzbudzają strach i grozę, ale również ciekawość.
Z pewnością nad lekturą powinny zastanowić się osoby o dużej wrażliwości, ponieważ Maciej Kaźmierczak opisuje miejsca zbrodni oraz stan ofiar dość obrazowo, wyraziście. Jest krwawo i brutalnie, choć z drugiej strony autor potrafi to „barbarzyństwo” ubrać w słowa, tak by czytelnika zbytnio nie zrazić. Kaźmierczak stara się raczej przygnieść odbiorcę gęstą, mroczną atmosferą, zamknąć w szponach niepokoju, nieustannego napięcia, co całkiem dobrze mu wychodzi. Tło społeczno-obyczajowe sprzyja nawarstwianiu się tego mroku. Łódź jest tutaj przedstawiona jako miasto mało przyjazne, brudne, biedne, obce nawet dla jego własnych mieszkańców.
Autor podejmuje w powieści kilka tematów tabu. Jednym z nich jest śmierć, o której zwykle mówi się mało, a która przecież jest nieodłącznym elementem ludzkiego życia. W książce zbrodnia staje się czymś w rodzaju dzieła sztuki, które przeraża, szokuje, ale przede wszystkim skupia uwagę ludzi. Przypomina o tym, że śmierć jest wszechobecna, że dotyczy każdego z nas. Nie jest jej afirmacją, lecz próbą ukazania, że człowiek nie może się przed nią uchronić. Śmierć, podobnie jak wiele innych momentów w naszej codzienności, jest nieunikniona. Pojawia się również wątek związany z relacjami społecznymi, z nietolerancją wobec odmienności, rasizmem i homoseksualizmem.
Książka zawiera kilka drobnych mankamentów, ale jako całość wypada naprawdę dobrze. Finał historii przyniósł niemałe zaskoczenie. Wszystko zostało w końcowych scenach przeinaczone, odwrócone o sto osiemdziesiąt stopni. Okazało się czystą manipulacją ze strony autora. A elementy układanki trzeba było pozbierać do kupy jeszcze raz.
"Martwy ptak" to wciągający, mroczny kryminał, który roztacza nad czytelnikiem ponurą, gęstą atmosferę. Nakreślona przez Macieja Kaźmierczaka historia przypomina o tym, że śmierć i zło towarzyszą nam przez całe życie. Nawet jeśli nie zwracamy na nie uwagi, to zawsze są gdzieś obok, podążają za nami niczym cienie.
„MARTWY PTAK”
Maciej Kaźmierczak Wydawnictwo MUZA
„Martwy ptak” to bardzo mroczny thriller. Po przeczytaniu tej książki już nigdy nie spojrzycie normalnym okiem na martwe ptaki. Niesamowicie trzyma w napięciu aż do ostatniej strony.
Wydawało mi się, że zbrodnia nie może być dziełem sztuki – aż do tej chwili.
W Łodzi grasuje seryjny morderca, który swoim ofiarą obcina palce, a w ich usta wkłada martwe ptaki. Kim on jest? Dlaczego tak postępuje? Komu tym sposobem daje znaki? Sprawca tych morderstw nie zostawia śladów. Wydaje się, że jest profesjonalistą. Tą trudną sprawę próbują rozwiązać komisarz Krycz i podkomisarz Szolc.
Laura Wójcik nasza główna bohaterka jest rysowniczką. Rysuje na zamówienie. Od urodzenia uwielbia rysować. Najchętniej rysuje martwe ptaki. Fascynuje ją wszystko związane ze śmiercią. Dziewczyna jest bardzo mroczna. Jej zainteresowania mnie przerażają i te rysunki. Co ona ma wspólnego z tymi zbrodniami? Przekonajcie się czytając „Martwy ptak”. Czy życie Laury jest zagrożone?
Nie mogłam doczekać się, kiedy poznam kim jest ten seryjny morderca. Jak go poznałam byłam w głębokim szoku. Tego się nie spodziewałam. Wy zapewne też będziecie w szoku.
Idealna fabuła, akcja bardzo dobra – chociaż czasami zwalniała. Dobrze prowadzone śledztwa. Morderstwa, które są prawdziwym dziełem sztuki. Tajemniczy i mroczny klimacik głównej bohaterki. Jestem oczarowana tą powieścią. Im bardziej mroczniej tym lepiej.
Brawa dla autora Macieja Kaźmierczaka. Niesamowita robota. Z niecierpliwością czekam na kolejną, mroczną książkę.
Uwielbiacie książki w mrocznych klimatach ze zbrodnią w tle? To dobrze trafiliście. Nie możecie przegapić tego tytułu. Tej wiosny króluje „Martwy ptak”.
Łódź. To tutaj mają miejsce ostatnie brutalne i dość tajemnicze morderstwa. Na dodatek zwłoki mają wetknięte w usta martwe ptaki. Sprawami zajmują się komisarz Kyrcz i podkomisarz Szolc, niestety morderca jest dobrze przygotowany i nie zostawia po sobie żadnych śladów, przez co praca śledczych jest utrudniona. Do czasu…
Makabryczne zbrodnie wzbudzają fascynację u rysowniczki i studentki Akademii Sztuk Pięknych, Laury, która lubi pokazywać w swoich dziełach śmierć. Uważa, że zwierzęta są samotne, pomijane. Kiedy dochodzi do morderstw w jej mieście, natychmiast marzy o ich zobrazowaniu.
Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron, a to nie lada wyzwanie, ponieważ kryminały nie należą do moich ulubionych gatunków literackich. Mrok, który wydobywa się z tej powieści, sprawiał, że miałam ciarki na plecach. Fabuła jest niezwykle ciekawa i oryginalna, zawiera mnóstwo zwrotów akcji i gwarantuje nam niezapomniane przeżycia. Nieszablonowi bohaterowie, których możemy poznać również od strony prywatnej, nadają charakter powieści. Dodatkowym atutem jest bardzo zaskakujące zakończenie, którego totalnie się nie spodziewałam.
Bardzo podobały mi się i niezwykle przemawiały do mnie opisy morderstw, miejsc zabójstw oraz tok prowadzenia śledztwa. Jest co prawda dużo opisów w książce, których ja w żadnym gatunku nie lubię, ale nie ujmują one w żaden sposób powieści. Możemy spotkać się także z paroma erotycznymi scenami, jednak o dziwo, nie przeszkadzały mi one wcale, wręcz dodawały pikanterii całej fabule.
Naprawdę wielkie chapeau bas dla Autora za stworzenie świetnego kryminału, którego nie da się odłożyć na bok przed poznaniem finału! Nie spodziewałam się takich emocji i świetnie spędzonego czasu, także naprawdę polecam przeczytać! Nie jestem typową fanką kryminałów, choć przeczytałam ich w swoim życiu parę, to ten zdecydowanie jest najlepszy!
Śmierć, zwłaszcza tragiczna i brutalna fascynuje. Kiedy do morderstw dołożymy tajemnicze symbole zrozumiałe jedynie dla zabójcy to robi się mrocznie i intrygująco. Czy Maciej Kaźmierczak w „Martwym ptaku” zaleje czytelników posoką i sprawi, że z przyjemnością się w niej zanurzą?
Martwy Ptak
„Martwy ptak” to kryminał, w którym bardzo dużą rolę odgrywa wątek obyczajowy Laury Wójcik, czyli artystycznej, pokiereszowanej przez życie duszy, która specjalizuje się w rysowaniu śmierci, a zwłaszcza śmierci ptaków. Rysowniczka Śmierci i jej podejście do tego co martwe jest intrygujące, a w kontekście samych morderstw niezwykle ważne. Autor dużą wagę przywiązał także do kreacji tła wydarzeń. Łódź ukazana została jako miejsce idealne dla brutalnych zbrodni – czuć tutaj brud, metaliczny odór śmierci i bezwzględność oprawcy. Same zbrodnie są krwawe i tajemnicze. Martwe ptaki pozostawione w ustach ofiar w dziwny sposób fascynują i nadają całości mrocznego, niepewnego klimatu.
„Martwy ptak” pomimo ciekawego założenia, niestety nie ustrzegł się wad. Bohaterowie, za wyjątkiem Laury, są słabo zarysowani, a występujące między nimi relacje przywodzą na myśl schematyczne i oklepane telenowele. I chociaż autor starał się nadać im wyrazistości to są oni zwyczajnie nudni, a bardzo często trudni do zrozumienia. Mamy więc śledczych, którzy nie są za bardzo zainteresowani śledztwem i nie do końca umieją go prowadzić, upijają się, dogryzają sobie, po czym nagle są tak sobie bliscy, że jest czas na szybki niezobowiązujący numerek. Są także dziennikarze, czyli typowe hieny i buce oraz uciskana Ukrainka, która nagle zyskuje siły aby się postawić. Zwyczajnie schemat goni schemat, przez co trudno wykrzesać w sobie jakieś głębsze i nowe odczucia wobec takich relacji. Warto również wiedzieć, że przez większość książki nie dzieje się zbyt wiele wokół zbrodni, gdyż autor mocno skupił się na Laurze i jej życiu. W moim odczuciu – zbyt mocno. O ile sama postać jest intrygująca to po pewnym czasie jej życie uczuciowe i problemy zaczynają przytłaczać i nudzić. Problem mam także z samym zakończeniem, gdyż zarówno motywy mordercy, działania dziennikarzy i Laury są dla mnie wydumane i przekombinowane. Wydaje mi się, że autor za bardzo chciał zaskoczyć czytelnika i to zwyczajnie nie wyszło. Szkoda także, że motyw martwych ptaków umieszczonych w ustach ofiar nie został do końca wykorzystany. Liczyłam w tym względzie na dużo więcej.
Podsumowanie
„Martwy ptak” to historia przeciętna z dużym potencjałem, który nie został wykorzystany. Lekkie pióro autora pozwala szybko i bez problemu przebyć podróż do brudnej Łodzi, w której powietrze przeniknęło posoką ofiar. Jest krwawo i tajemniczo, a wszystko dopełnia Rysowniczka Śmierci i jej intrygujący pogląd na świat. Niestety historia zbacza z tej mrocznej ścieżki, wpadając w schematyczność i nudę, które finalnie prowadzą do pompatycznego i przekombinowanego zakończenia. Jednak pomimo tych wad autor zaintrygował mnie i w przyszłości na pewno sięgnę po jego kolejną książkę, aby sprawdzić w jakim kierunku rozwinęło się jego pióro.
Ostatnio pochłaniam książki jedna za drugą ? Jednak wiem, że ta fala może się zaraz skończyć, stąd staram się wybierać te tytuły, które mają okazać się perełkami ?
Niestety, powieść „Martwy ptak” mimo, że historia jest intrygująca, to brakowało mi tu napięcia ? Opisów było momentami aż nadto , a do tego były dość obszerne. Przez co „krwawe” fragmenty gubiły się w ich gąszczu. A szkoda, bo były mega! ?
Ale! Ostatnia scena jest niesamowita! Od razu skojarzyła mi się z jednym z filmowych ekranizacji o Hanibalu Lecterze ?
Niemniej, miło spędziłam przy niej czas.
Przerażające myśli, paranoje, lęki. Surrealistyczne światy, w których zatraca się swoje człowieczeństwo, przestaje rozumieć, czym jest dobro, a...
Jakie tajemnice skrywa opuszczona ubojnia na odludziu? Skąd pochodzi przerażający okolicznych mieszkańców złowieszczy skowyt? Władzę nad Warszawą...
Przeczytane:2021-09-18, Ocena: 3, Przeczytałam,
Powiem wam szczerze - to co przyciągnęło mnie w tej książce to nie jej opis tym razem, a dokładnie rzecz biorąc okładka! Dlatego też, chociaż nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością Pana Macieja postanowiłam dać szansę jego powieści, choć przyznam szczerze dość sceptycznie podchodzę do nowych autorów i nie oczekuję zbyt wiele - już.
Czy w takim razie ta powieść według mnie „udała się” autorowi? Sprawdźcie!
Akcja powieści dzieje się w Łodzi.
Dochodzi tu do serii makabrycznych zbrodni, które łączy intrygujący schemat- seryjny morderca pozbawia ofiary palców, a w ich usta wkłada martwe ptaki. Nad tą sprawą pracuje para śledczych - Komisarz Kyrcz i podkomisarz Szolc. Sprawca nie pozostawia po sobie żadnych śladów. Jest prawie perfekcyjny.
W końcu jednak popełnia błąd! Czy zrobił to przypadkowo? A może po prostu świadomie manipuluje śledczymi albo fabrykuje dowody, by w ten sposób zmylić policjantów?
W całą tę sprawę zostaje wplątana również Laurą Wójcik, z zawodu rysowniczka. Dziewczynę fascynuje śmierć, szczególnie samotna śmierć ptaków. Dlatego też intrygują ją ostatnie zbrodnie. Czy to tylko przypadek, że jest autorką portretów kolejnych ofiar mordercy ?
Wstrząsające i zarazem fascynujące wydarzenia skłaniają ją do refleksji na temat własnej przeszłości. Czy to możliwe, że ma ona związek ze sprawą, którą żyje całe miasto?
Szczerze mówiąc sama do końca nie wiem jak mam się odnieść do tej powieści. Z jednej strony fabuła powieści jest dość ciekawa ( no i umiejscowiona w moim rodzinnym mieście co też dużo daje przy czytaniu), ale z drugiej strony nie wiem … czegoś mi tu zabrakło.
Z początku naprawdę ciężko mi się było zainteresować tą historią, szło to strasznie opornie. Niektóre z dialogów czy opisów były po prostu dość irytujące co sprawiało, że powieść jak i całą historia powoli tacą jakąkolwiek logikę.
Praca śledczych, którą przedstawia nam tu autor także nie była jakaś sensowna. Można by powiedzieć, że zrobili to tylko tak na „odwal się” aby jak najszybciej sprawę zakończyć, w ogóle nie przykładając się do niczego. Trochę to denerwujące było.
Jeśli chodzi o język użyty w tej powieści nie powiedziałabym, że był on jakiś wymyślny. Do tego przyczepić się nie mogę, ale żal tego niewykorzystanego do końca potencjału historii.
Zakończenie? Na pewno nie do przewidzenia więc tu duży plus dla autora akurat się należy.
Ogólnie rzecz biorąc dla mnie ta powieść do najgorszych książek nie należała jakie do tej pory przeczytałam, ale i do najlepszych też nie. Jednakże stwierdzam, że każdy z nas powinien dać szansę autorowi i samemu wystawić mu własną opinię!
Polecam ją sprawdzić!