Martwe dusze

Ocena: 4.8 (10 głosów)
Inne wydania:

Paweł Iwanowicz Cziczikow – grzeczny, zadbany, porządny obywatel – zajeżdża ze swym stangretem Selifanem oraz lokajem Pietrkiem do miasta gubernialnego N., gdzieś na rosyjskiej prowincji. Cziczikowa poznajemy powoli. Nie jest zbyt bogaty, ale też i nie jest biedny, "ani tłusty, ani chudy" – raczej dosyć bezbarwny. Zapoznaje się najpierw z ważnymi osobistościami miasta. Robi to bardzo zręcznie, wzbudza ogólną sympatię i zainteresowanie. Następnie zaczyna objeżdżać okoliczne majątki, w celu skupowania martwych dusz chłopskich. Podróżując z nim poznajemy najróżniejsze charaktery ludzkie. Początkowo, wszystko wydaje się układać gładko, ale o Cziczikowie zaczynają krążyć plotki. Piękne pozory zmieniają kształty jak w krzywym zwierciadle.

Informacje dodatkowe o Martwe dusze:

Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2020-10-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 978-83-7779-653-5
Liczba stron: 256
Tytuł oryginału: Мертвые души
Tłumaczenie: Władysław Broniewski

Tagi: literatura piękna

więcej

Kup książkę Martwe dusze

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Martwe dusze - opinie o książce

O duszach

Postanowiłem przeczytać „Martwe dusze” Mikołaja Gogola, wydane w serii Biblioteka Narodowa przez Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich – Wydawnictwo. W roku 2009 było to już trzecie wydanie tego dzieła. Znaczy to, iż rodacy moi jednak literaturę czytają. Tłumaczeniem tomu pierwszego zajął się Władysław Broniewski. Tat, tak, to on. Resztki drugiego tomu pozostałe do naszych czasów przełożyła Maria Leśniewska. Całość opracował Bohdan Galster, co w przypadku Biblioteki Narodowej ma znaczenie, bowiem sam wstęp omawiający życie i twórczość autora oraz zawiłości dzieła zajęły sto siedemdziesiąt stron.

Już pierwsze zdanie owego wstępu wiele wyjaśnia. „Mikołaj Gogol należy do najoryginalniejszych pisarzy rosyjskich, ta zaś oryginalność już w chwili jego debiutu budziła – i nadal budzi – ostre spory.” Otóż to. Dowiadujemy się więc, iż nie wszyscy uważają wyśmienitego autora „Martwych dusz” za mistrza godnego uznania. Znaleźli się zapewne tacy, którzy tą twórczość krytykowali, najprawdopodobniej ze zwykłej zawiści i zazdrości. Nie po raz pierwszy oryginalne okazało się zbyt trudne do zrozumienia dla ciasnych umysłów ograniczonych tumanów. Nic nowego pod słońcem.

            Ileż to razy na polu współczesnego życia literackiego spotykałem się z nawiedzonymi nauczycielami czystości gatunku, znawcami uczącymi prawidłowego budowania fabuły, prowadzenia narracji, komplikowania akcji, stopniowania napięcia, kształtowania bohatera i wielu jeszcze innych bzdur. Wszyscy oni twierdzą, że trzeba pisać tak i tak, żeby książka była dobra, bo inaczej powstanie amatorski bubel zamiast profesjonalnego dzieła. Profesjonalizm jest ich bożkiem, którego wielbią. To właśnie dlatego większość książek leżących w księgarni została napisana na jedno kopyto. Często wystarczy zamienić okładki i nikt nie rozpozna zamiany. Bo oryginalność w dzisiejszym zabieganym świecie nie jest w cenie. Wręcz przeciwnie, oryginalność zmusza do myślenia, a na to przecież nie ma czasu.

            Nawet laureaci najwyższych nagród literackich, z Nagrodą Nobla włącznie, bywają krytykowani przez zadufanych w sobie znawców, przez rzemieślników słowa, przez nauczycieli, redaktorów i recenzentów. Oni przecież wiedzą lepiej. Zapominają jednak, iż artysta nie jest żadnym rzemieślnikiem. Artysta jest mistrzem właśnie dlatego, że przekracza normy, wyznacza nowe reguły, tworzy sztukę a nie podręcznik użytkownika. To właśnie oryginalność wynosi artystę ponad tłumy przeciętniaków, zawistników i głupków.

            „Do bramy hotelu w gubernialnianym mieście N. wjechała dość ładna, nieduża bryczka na resorach, w rodzaju tych, którymi jeżdżą kawalerowie: dymisjonowani pułkownicy, sztabskapitanowie, ziemianie posiadający około setki dusz chłopskich, słowem wszyscy ci, których nazywają średnio zamożnymi.” No i już w pierwszym zdaniu utworu zostaliśmy zapoznani z wyjątkowym stylem pisarskim Gogola, a także z tym jakich to dusz dotyczy owa księga. Jedno zdanie, a ileż informacji. Owi propagatorzy zwięzłego i prostego stylu już pewnie dawno zapadli się pod ziemię ze wstydu. Niech więc tam pozostaną.

            „W bryczce siedział pan niezbyt przystojny, ale i niebrzydki, ani nazbyt tłusty, ani nazbyt chudy; nie można powiedzieć, żeby stary, jednak niezbyt młody.” O! Jakże po tych słowach musieli zapłakać gorzko propagatorzy wyrazistych bohaterów. Zaprawdę nie otrząsną się po takim ciosie. Niechaj więc ziemia im lekką będzie.

            „Przyjazd jego nie zrobił w mieście żadnego hałasu i nie towarzyszyło mu nic szczególnego; tylko dwaj rosyjscy chłopi, stojący u drzwi karczmy naprzeciwko hotelu, poczynili jakieś spostrzeżenia, odnosząc się zresztą bardziej do pojazdu niż do tego, kto w nim siedział.” Znowuż przyszło mi współczuć współczesnym mistrzom i nauczycielom literatury, którzy propagują zasadę, iż najpierw musi nastąpić trzęsienie ziemi, a potem napięcie musi nieustannie wzrastać. Cóż to za biedni ignoranci. Powstrzymam się od dalszego naśmiewania się z tych osób, bo to nie byłoby humanitarne postępowanie.

            „Pokój był wiadomego rodzaju, bo i hotel też był wiadomego rodzaju, to jest właśnie taki, jakie zwykle bywają w miastach gubernialnianych, gdzie za dwa ruble na dobę przyjezdni otrzymują dogodny pokój z karaluchami jak suszone śliwki, wyglądającymi ze wszystkich kątów, i z drzwiami do sąsiedniego pomieszczenia zawsze zastawionymi komodą, gdzie zagospodarowuje się sąsiad, człowiek małomówny i spokojny, ale nadzwyczaj ciekawy, interesujący się wszystkimi drobiazgami dotyczącymi przyjezdnego.” To zdanie należy do niezwykle pięknych. W czasach gdy powstawało to dzieło literatury nikt jeszcze nie wymagał od autorów zdań prostych, jasnych i krótkich, jakby czytelnicy książek byli wyłącznie debilami.

            Otóż i dotarłem zaledwie do końca drugiej strony „Martwych dusz”. Zakończę na tym moje uwagi, gdyż dalsze komentowanie tego wspaniałego dzieła musiałoby nieuchronnie doprowadzić do niekończącego się elaboratu. Polecam lekturę Mikołaja Gogola.

Link do opinii
Człowiek, który wykupuje martwych ludzi, ale chce ich mieć tylko na papierze. Po co i dlaczego? Tajemnicza, okrutna i pouczająca powieść.
Link do opinii
"Martwe dusze" to taka perełka, która w moje ręce trafiła przypadkiem. Za namową Taty, ku zgorszeniu Siostry, zabrałam się za lekturę wiedząc jedynie, że Gogol "wielkim pisarzem był". To, co oczarowało mnie na samym początku to klimat, jaki stworzył Autor opisując małe prowincjonalne, rosyjskie miasto, i zamieszkujących je ludzi. Jednocześnie, tak jakby mimowolnie i stopniowo Gogol roztaczał niezwykłą atmosferę wokół głównego bohatera. Paweł Iwanowicz Czyczykow na pierwszy rzut oka (nawet zdaniem Autora) nie wyróżniał się niczym szczególnym. Ot, cytując samego Pisarza "pan niezbyt przystojny, ale i nie brzydki, ani nazbyt tłusty ani nazbyt chudy; nie można powiedzieć żeby stary, jednak niezbyt młody"* Mimo takiego niesprzyjającego aurze niezwykłości opisu, Czyczykow okazał się nie lada tajemnicą. W krótkim czasie zjednał sobie wszystkich mieszkańców wspomnianego miasteczka, brylując na salonach, zaskarbiając sobie sympatię wszystkich liczących się w lokalnej hierarchii postaci. Kolejne karty powieści przynosiły jedynie nowe niespodzianki. Po cóż bowiem naszemu bohaterowi martwe dusze chłopów? Kim naprawdę jest Czyczykow? Nie chcąc zdradzać szczegółów fabuły powiem tylko że zagadka się rozwiązała, jak to jednak bywa - nie bez komplikacji dla Pawła Iwanowicza i mieszkańców miasteczka. Bardzo żałowałam, że Gogol podobno zniechęcony falą krytyki swojego dzieła nie zdecydował się ostatecznie, aby historię opisaną w książce kontynuować, chociaż ta myśl przyświecała mu przy pisaniu "Martwych dusz" (w założeniu pierwszej części czegoś większego) Ta książka ma duszę, na wskroś rosyjską, zawadiacką, czasami melancholijną duszę. Dlaczego trafiłam na nią tak późno? To kolejna zagadka, ale zgodnie ze starym przysłowiem "lepiej późno niż wcale". Polecam do przeczytania każdemu. Może i ma swoje wady, ale świat zbudowany przez Gogola jest wart tego, żeby zatrzymać się przy lekturze chociaż na chwilę. * M. Gogol, "Martwe dusze" str. 7
Link do opinii
Historia o nietuzinkowym Cziczikowie, który zapragnął być bogaty. Ale zanim poznamy jego motywację, najpierw przejdziemy przez zaskakujące transakcje, w których kupuje on - ale tylko na papierze - martwych chłopów. Przekrój przez całą gamę ludzkim charakterów i zachowań, w których niejednokrotnie rządzi "pierwsze wrażenie", "plotki i pogłoski" oraz liczne domniemania.
Link do opinii

Niedokończona powieść Mikołaja Gogola to przekrój rosyjskiego społeczeństwa. Od tych najważniejszych w społeczeństwie postaci jak gubernator czy prezes sądu, po upadłych gospodarzy zaniedbanych gospodarstw czy służących i chłopów. Główny bohater, Cziczikow skupuje "martwe dusze" czyli nabywa prawa do zmarłych chłopów.  Po co? nie do końca wiadomo, dla jednych to świetny interes, dla innych bohater zdaje się niegroźnym wariatem, dla jeszcze innych jest podejrzanym cwaniakiem, który chce wykiwać mieszkańców rosyjskiej prowincji. Na początku powieści razem z bohaterem przyglądamy się rosyjskiemu społeczeństwu. Pod koniec to sam Czicikow jest obiektem naszej obserwacji. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2021-08-25, Ocena: 5, Przeczytałam, E-booki, 2021, Literatura piękna,
Avatar użytkownika - planka1981
planka1981
Przeczytane:2018-06-18, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - HumbertRoskalnik
HumbertRoskalnik
Przeczytane:2016-10-25, Ocena: 5, Przeczytałem,
Inne książki autora
Ożenek. Rewizor
Mikołaj Gogol0
Okładka ksiązki - Ożenek. Rewizor

Państwowy Instytut Wydawniczy prezentuje dwie nieśmiertelne komedie Mikołaja Gogola: Ożenek czyli zdarzenie całkiem niewiarygodne w dwóch aktach oraz Rewizora...

Martwe dusze
Mikołaj Gogol0
Okładka ksiązki - Martwe dusze

Paweł Iwanowicz Cziczikow przemierza w interesach rosyjską prowincję. Pije szampana z prezesem sądu, gra w wista z policmajstrem, chadza na bale do gubernatora...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy