Wszyscy śnimy sen o miłości...
Kiedy nie masz miłości, możesz jej cierpliwie szukać. Czasem bezskutecznie. Możesz też ją wymyślić...
„Marieke naga” to opowieść o okrutnie skrzywdzonych ludziach, którzy starają się nie stracić nadziei na to, że pewnego dnia uda im się odnaleźć prawdziwe uczucie. On jest mężczyzną w średnim wieku, niepotrafiącym zbudować wartościowego związku, szukającym mocnych erotycznych doznań. Ona przeszła piekło Auschwitz, gdzie była ofiarą bestialskich eksperymentów medycznych. Opowieść o ich przyjaźni daleka jest jednak od oczywistości. Wspomnienia przeplatają się z teraźniejszością, a jawa ze światem onirycznych fantazji. To powieść zmysłowa, czasem drastyczna i okrutna, czasem wzruszająca i pełna ciepła, która wciąga czytelnika w wir splątanych uczuć i emocji, z którego nie sposób się uwolnić.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2019-09-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 286
Język oryginału: polski
Sama nie wiem co napisać o tym debiucie. Mam ogromny dylemat, jak ocenić tę książkę. Nie wiem, niespotykana pustka i niemoc. Czy mnie czymś autor zauroczył bądź zaskoczył? Czy zastosował zabiegi literackie, które są rzadko spotykane w powieściach? A może zastosował plastyczny język przyciągający czytelnika?
O czym jest ta powieść? Jednym zdaniem, o pisaniu powieści. Bohater książki, Piotr jest tłumaczem i pisarzem. Początkującym pisarzem. Ma zamysł napisać powieść opartą na relacjach osób, które były więźniami obozu w Auschwitz i przeżyły. Piotr spotyka starsze małżeństwo Marieke i Paula, obecnie mieszkające w Holandii, z którym się zaprzyjaźnia. Ona doświadczyła na sobie eksperymenty medyczne niemieckiego doktora. Ale przeżyła, wyszła z tego obronną ręką. Oczywiście, cała sytuacja odbiła piętno na jej psychice i dalszym życiu. Niespodziewane pojawienie się Piotra w ich życiu, wyzwoliło w niej chęć podzielenia się z innymi osobami przeżyciami obozowymi, trudnymi i traumatycznymi wspomnieniami. A jeżeli relacja mogła dodatkowo posłużyć jako materiał na książkę, to dlaczego nie spróbować się wyzwolić z jarzma wspomnień? Marieke nabrała zaufania do Piotra i bardzo się przed nim otworzyła. Obnażyła swoje słabości, przyznała się do błędów i kłamstw. Ale czy pisarz skorzystał z dostarczonych przez Marieke relacji i czy ta powieść powstała? Zgłębienie tej wiedzy należy już do Was.
Sam bohater w moim odczuciu jest dość dziwny, niezdecydowany, taki bezpłciowy, czasami bujający w obłokach i oderwany od rzeczywistości. Jego nieudane małżeństwa, liczne i przelotne romanse, zwłaszcza z dużo starszą od niego profesorką - Marią, nie stawiają go w zbyt dobrym świetle i tym zachowaniem nie przekonuje do siebie czytelnika. Wydaje się, że sam nie zna swoich oczekiwań wobec świata. Trudno jest momentami zrozumieć, a jednocześnie zaakceptować jego postępowanie. A jak można ocenić jego późniejsze relacje z Marieke, już po śmierci jej męża? Czy łączył ich tylko seks, a może głębsze uczucie, które było skrywane przez nich? Mnie on nie przekonał do siebie …
Marieke naga to powieść o poszukiwaniu natchnienia i weny twórczej przez bohatera, odkrywaniu gorących tematów mogących posłużyć za kanwę dobrej powieści. Ale to również lektura o głębszym wejrzeniu w głąb samego siebie, zrozumieniu i określeniu własnych potrzeb i celów w życiu. Bo cóż znaczy człowiek, który nie wie czego oczekuje od życia, żyje dniem dzisiejszym i nie ma żadnych planów na przyszłość? Smutne jest życie takiego człowieka, z każdej strony otacza go bezkresna nicość. Ale pomiędzy kartami tej powieści można też wyłuskać drugie dno, nie wiem, na ile jest ono istotne dla czytelnika, ale mi dostarczyło dużo wiedzy. Chodzi o wspomnienia i relacje Marieke z życia obozowego, z których wyłania się tragiczny i wstrząsający obraz ówczesnej rzeczywistości. To relacje prawdziwe, z pierwsze ręki, bez zbędnego ubarwiania i koloryzowania. Przedstawione przez osobę, która tam żyła, zmagała się z niedogodnościami warunków obozowych, walczyła o przetrwanie. Była świadkiem, ale i uczestniczką bolesnych i krzywdzących zabiegów i eksperymentów medycznych, napatrzyła się na ból i cierpienie kobiet. Te obrazy zapewne niejednokrotnie przewijały się jej przed oczami i nie pozwalały na spokojny i głęboki sen.
Powieść czyta się dość przyjaźnie i spokojnie, głębsze emocje się uwidaczniają przy wspomnieniach Marieke. Mnie nie przypadł do gustu, i momentami wzburzał, opis perwersji i wyuzdanych potrzeb seksualnych partnerki Piotra, Marii. Nie było to smaczne, ani gustowne. W powieści są dość liczne dygresje autora, w którym wraca do swoich młodzieńczych lat i przeżyć, wspomina swoje dzieciństwo, jak również ocenia swoje byłe małżeństwa. Momentami można się zaplątać i zgubić, wprowadza to pewien chaos i nieład. Takie przeskakiwanie w czasie, kluczenie pomiędzy wydarzeniami z różnych okresów życia, nie zachęca w żaden sposób do dalszej lektury.
Mnie ta powieść nie przekonała do siebie, nie wiem, jaki w ogóle autorowi przyświecał cel. Nie zachwyciła mnie, owszem, przebrnęłam do końca, ale już dziś mogę powiedzieć, że na dłużej w moim sercu nie zagościła.
Jeżeli ktoś poszukuje czegoś nowatorskiego i niesztampowego, lubi liczne dygresje i uważa, że urozmaicają one fabułę, to ta powieść jest właśnie dla niego. Może do takich lektur trzeba dorosnąć? A ja widocznie, jeszcze wiele mam przed sobą.
Marieke naga, czyli historia o losach dwójki osób, szukających własnej życiowej ścieżki. Piotr jest mężczyzną po przejściach, już jako dziecko doświadczył traumatycznych zdarzeń. W książce jest on narratorem, opowiada o czasach przeszłych i teraźniejszych. Przeplata ze sobą wspomnienia, aktualne wydarzenia. Autor dodaje od siebie również teksty oniryczne, co nie tylko urozmaica lekturę, ale także ją komplikuje.
Marieke w głównej mierze opowiada nam o swoich przeżyciach z obozu koncentracyjnego. Opisuje wszystko dokładnie, niejednokrotnie wywołując obrzydzenie u czytelnika.
Andrzej Pietrus zabiera nas w podróż pełną zagadek, pasji i uczuć. Książka niejednokrotnie wywołuje dość sprzeczne emocje, lecz nie odrzuca. Autor skacze między wątkami, co dla czytelnika może okazać się nieco problematyczne.Osobiście przyznam, historia Marieke i Piotra zainteresowała mnie. Nie spodobał mi się jednak styl autora, ciężkość utworu. Książka nie jest przyjemną, banalną lekturą, wręcz przeciwnie - opowieścią trudną, skłaniającą do przemyśleń.
Lubię czasem przeczytać książkę spod pióra Paula Austera, gdzie jawa i sen są nie do odróżnienia. Ten moment, w którym zostajemy z milionem pytań w głowie o to, co się na kartach tej powieści wydarzyło? Czy to była prawda? Czy kompletna fikcja?
Dlaczego o tym wspominam pisząc o powieści "Marieke naga" Andrzeja Pitrusa? Od pierwszych już stron czułam ten podobny do Austera klimat i w sumie nie zdziwiłam się kiedy sam autor w treści wspomniał właśnie o jego twórczości.
Głównymi bohaterami powieści Andrzeja Pitrusa są Piotr i Marieke. Narracja prowadzona jest w osobie pierwszej, w czasie przeszłym przez Piotra. Mężczyzna prowadzi rozmowy z Marieke, kobietą która przeżyła piekło Holocaustu. Doświadczyła niewyobrażalnych tortur, była królikiem doświadczalnym w Auschwitz, w którym przeprowadzano na niej eksperymenty medyczne. Mężczyzna chce napisać o niej książkę, więc zbiera materiał podczas ich wspólnych spacerów. Przeszłość Piotra poznajemy z jego opowieści, przybliża niektóre fakty Marieke, a niektóre informacje z kolei pojawiają się w czasie jego monologu wewnętrznego, lub też jako krótkie rozdziały, których tytuły nie pozostają bez znaczenia dla całości historii. Forma wypowiedzi jaką stosuję również nie jest oczywista.
Piotr był ofiarą molestowania seksualnego - choć już nawet to jest kwestią interpretacji. Ma wiele problemów z tym związanych, stale szuka nowych doznań seksualnych. Widział jako dziecko gwałt, gwałt na dziewczynce, którego dokładny i mocno sugestywny opis jest zawarty na kartach tej powieści. Dodatkowo zmaga się, więc z olbrzymim poczuciem winy z powodu zaniechania. Jest poniekąd ofiarą tego bestialskiego aktu. Akty seksualne są odarte z wszelkiej poetyki, czy niedopowiedzeń i nie brakuje ich w tej powieści.
Oboje poszukują, mimo swych przeżyć, prawdziwej miłości, a może ona się im już zdarzyła? A może nic z tego co przeżyli w ogóle się nie wydarzyło?
"Marieke naga" to niezwykle trudna książka. Męcząca, dusząca, a w niektórych momentach określiłabym ją mianem obrzydliwej. Dodatkowo autor stosuje technikę oniryczną, wobec tego zostajemy zostawieni sami sobie, w kwestii interpretacji tego, co właśnie przeczytaliśmy. To nie jest powieść przy której odpoczniemy. Naszpikuje nam głowę obrazami, które nie łatwo będzie nam wymazać. Wzburzy i zniesmaczy.
Mogłoby się wydawać, że nie mam zbyt dobrych odczuć po tej lekturze...
Ale nie jest tak do końca. Treść tej książki, jest mimo wszystko bardzo głęboka. Pole do interpretacji jakie przed nami roztacza jest nieograniczone, jeżeli tylko się temu poddamy i nie zamkniemy, po tym co zafundował nam autor.
Człowiek jest opowieścią, sumą zdarzeń, których doświadczył i emocji jakie nim targają, właśnie z uwagi na to, co przeżył. Działania, które podejmuje są wynikową tego, co się ze sobą ściera w jego wnętrzu.
Myślę, że o tym jest właśnie ta książka. Definiujemy się poprzez to, czego doświadczamy, ale często subiektywnie przedstawiamy naszą egzystencję i wypaczamy fakty, które pamiętamy przez pryzmat tego, co czuliśmy lub też się nam jedynie wydawało?
Każde zdanie, które zostało w niej zapisane można analizować praktycznie bez końca.
To książka dla czytelnika, który nie boi się okropnych obrazów, lubuje się w nieoczywistości, wielości interpretacji i bardzo trudnej treści.
Douglas Sirk należy do grona twórców sytuujących się pomiędzy pozornie odległymi od siebie tradycjami kina. Jego filmy należą do kanonu Hollywoodu, a jednocześnie...
Przeczytane:2019-10-27,
Po książkę "Marieke naga" Andrzeja Pitrusa sięgnęłam z uwagi na tematykę - druga wojna światowa, obóz w Oświęcimiu... Tak przynajmniej sugerował opis na stronie wydawcy. Sądziłam, że będzie to kolejna książka o wojennej traumie, o dramatycznych wydarzeniach obozowych, które wywarły piętno na całym późniejszym życiu bohaterów, o ich poszukiwaniu sensu istnienia. Tymczasem przeczytałam zadziwiającą opowieść o trójce ludzi - parze staruszków z Holandii oraz o polskim pisarzu, który chce o nich (a właściwie: o niej, o tytułowej Marieke) napisać książkę. Zaprzyjaźnia się ze swymi bohaterami, staje się wręcz częścią ich życia. Podróżują razem, spacerują, nawet śpią razem... Autor wyciąga z Marieke najbardziej intymne sekrety, jednocześnie dzieląc się z nią - i z nami, czytelnikami również - dramatycznymi szczegółami z wlasnej przeszłości. I... ? No właśnie - książka o Marieke i jej mężu nigdy nie powstaje. Zastanawiam się, co tak naprawdę przyswiecało autorowi przy pisaniu. Kilkakrotnie musiałam odkładać lekturę, bo drastyczne opisy (np. gwałt na dziewieciolatce!!!) były dla mnie zbyt szokujące. Seks obdarty jest z jakichkolwiek uczuć. Jest wulgarny, plugawy i poniżający. Przemoc, agresja, zwierzęcy instynkt. Tylko... tak naprawdę po cóż to wszystko? Co jest głównym tematem książki? Sama już nie wiem, pogubiłam się pomiędzy opisami siwego łona Marieke a ekscesów seksualnych byłej partnerki pisarza. To trudna książka. Ani łatwa, ani przyjemna w odbiorze. Nie skreślam jej jednak, bo relacje Marieke z obozowego życia wydają się jak najbardziej realne, nie są ubarwione, podane nam niejako "z pierwszej ręki". Jest to - nie da się ukryć - pewna zaleta tej książki. Pokazuje nam ona złożoność ludzkich emocji oraz to, jakie piętno odciskają na ludzkiej psychice wydarzenia z młodości, zadane psychice rany. Być może do tego typu lektur trzeba dorosnąć, aby znaleźć w nich to, co najwartościowsze (gdy już przebrnie się przez nagromadzenie tego co trudne, złe, brudne, plugawe... -ALE ! Może takie właśnie jest nasze życie?). Lektura nieszablonowa. Dla wytrwałych. Poszukujących głębszego sensu w książce.