W czwartym już małym atlasie para znakomitych twórców składa hołd swojej wielkiej miłości: kotom. Napotkamy tu między innymi puchate koty norweskie, niebieskookie syjamy, japońskie koty z pomponikiem zamiast ogona, jak również kota nad kotami: wielorasowego dachowca. Osobiste historie przeplatają się w tej książce z dostosowanymi do wieku czytelnika informacjami o kociej naturze, o kocim języku czy o dzikich kuzynach kota domowego. Tekstom towarzyszą zachwycające ilustracje: pełne czułości kocie portrety wyczarowane z tkanin, eleganckie akwarele oraz przestrzenne koty z papier mâché. Nie mogło też zabraknąć fotografii i oczywiście dziecięcych rysunków, które wykonała zaprzyjaźniona z autorami Ola.
Choć koty od tysiącleci żyją u boku człowieka, zachowują niezależność, poczucie własnej godności, a także... całe mnóstwo sekretów! Przespacerujmy się więc - jeśli nam pozwolą - tajemniczymi kocimi ścieżkami.
Paweł Pawlak jest ilustratorem precyzyjnym, sumiennym, zdyscyplinowanym i do tego stopnia odpowiedzialnym, że ilustracje koloruje też od spodu. Ostrzenia ołówków uczył się na stażu prowadzonym przez amerykańskich specjalistów, do malowania stosuje pędzelki wyprodukowane z włókien nylonowych hodowanych w dobrostanie, a prąd, który napędza jego komputer, pochodzi wyłącznie z legalnych źródeł. Dba, by postacie, które przedstawia na swoich ilustracjach, otrzymały gruntowne wykształcenie i były dobrze wynagradzane za swoją pracę.
Jednym z pierwszych wspomnień Ewy Kozyry-Pawlak jest graffiti, które przyszła artystka z wielką pasją wykonała kredkami świecowymi na ścianie swojego pokoju (korzystając z okazji, chciałaby przeprosić późniejszego właściciela tego lokalu). Bardzo wcześnie, z absolutną powagą, poświęciła się sztukom plastycznym, a szczególnie rzeźbie w plastelinie, haftom i szydełkowaniu. Gdy tylko ukończyła studia na ASP we Wrocławiu, niezwłocznie wróciła do klejenia, szycia i dziergania. Zilustrowała kilkanaście książek dla dzieci, pisze wiersze, kaligrafuje i tłumaczy, a w jej pracowni znajdują się tysiące kolorowych szmatek.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 40
Pewien Anglik, który uczył się naszego języka, twierdził, że nikt nie kocha psów jak Polacy. Zapytany dlaczego, odpowiedział: ,,Bo macie znaki drogowe:...
,,Mały atlas motyli" to już drugi po ,,Małym atlasie ptaków" ogrodowy pamiętnik pary znakomitych ilustratorów. Znajdziemy tu przedstawicieli...
Przeczytane:2022-02-09, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, pożyczone,
Odkąd sięgam pamięcią to zawsze w moim domu i u najbliższej rodziny były koty. Na mnie zawsze mój brat mówił "kocia mama" a ja mówiłam, że gdy będę miała swój dom, to również będą w nim koty. I tak jest faktycznie, moje dzieci wychowywały się z kotami a teraz moje wnuki też lubią i mają koty. Zdecydowana większość kotów w mojej rodzinie, to zwykłe dachowce, chociaż mój syn ma dwa koty brytyjskie.
"Mały atlas kotów" przyniosły do mnie wnuki, lecz wcześniej czytaliśmy inne pozycje i wreszcie dzisiaj nadszedł ten moment aby przejrzeć tę książkę. Oczywiście czytaliśmy kilka razy, bo zawsze któreś z moich wnucząt chciało usłyszeć coś raz jeszcze. A że przedszkole od dzisiaj zamknięte, więc czasu nam nie brakowało. A towarzyszył nam zawzięcie mój kocurek, który uwielbia leżeć na książkach.
W książce tej mali czytelnicy mogą zapoznać się z rasami kotów oraz różnymi ciekawostkami ich dotyczącymi. Rasy wybrane zostały spośród kotów, które sami posiadają oraz ich znajomi czy krewni (można sprawdzić do kogo należy dany kot). Każdy kot ma tu swoje imię i opisana jest jego historia.
Można również się dowiedzieć co każdy kotek lubi, jak się zachowuje, jaki ma charakter. Dodatkowym atutem tej książki są nie tylko fotografie, ale także bardzo ładne ilustracje przedstawione różnorodną techniką, która dzieciom się podoba, dodatkowo kartki są z odpornego na czytanie przez maluchów kartonu, więc mogą ją do woli kartkować nawet małe dzieci.
Mam w domu kilka książek i albumów z kotami, ale właśnie ta publikacja przeznaczona jest dla dzieci i pozwala im na poznanie kociego środowiska.
Myślę, że nawet osoby, które maja niejako awersje do zwierząt to chętnie zapoznają się z nimi i ich zwyczajami a może nawet je polubią..., lub chociaż spojrzą na nich bardziej życzliwie.
Wiadomo, że te kotki przedstawione w książce, są lubiane przez domowników, lecz moje wnuki widzą na ulicy koty, które nie mają właścicieli i swoich domów. Włóczą się po po całym osiedlu i na moje podwórko również zaglądają, tym bardziej, że zawsze znajdą tu coś do schrupania. Co prawda mój kocur nie jest z tego zadowolony, że musi się podzielić jedzeniem z innymi kotami.
Dodam jeszcze, że państwo Ewa i Paweł Pawlakowie stworzyli jeszcze trzy inne albumy, które warte są tego, aby się z nimi zapoznać.