Bo za każdym nieoczekiwanym zdarzeniem w życiu, może kryć się szczęście!
1968. Jean ma sześć lat, gdy z dnia na dzień trafia pod opiekę babci. Na całe lato. Na zawsze. Nie przewidział tego. Podobnie jak ona.
Babcia Lucette nie należy do osób łatwych, ale ma dobre serce. Jean, któremu buzia się nie zamyka, jest jak powiew świeżości w życiu starszej pani, która żyła sobie spokojnie, a jej głównym zajęciem były wizyty na cmentarzu i robienie na drutach. Każde z nich jest na innym etapie życia - ona widziała już wszystko, jego wszystko dziwi - Jean i Lucette będą się nawzajem oswajać, czekając na powrót matki chłopca. Razem, w społeczeństwie przeżywającym głębokie przemiany, odkrywają, że proste przyjemności są solą życia.
Niezwykła i sympatyczna para jest gwarancją niezłej dawki dobrego humoru!
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2019-11-13
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 312
Tytuł oryginału: Au petit bonheur la chance!
Czasami wystarczy drobiazg, aby życie trafiło na właściwy tor... Uniwersalna, pełna humoru, wzruszająca powieść. W szkole są dobrzy uczniowie... i jest...
Zabawna i pokrzepiająca książka, która przywraca wiarę w ludzi, poprawia nastrój i bawi do łez! Ferdinand Brun nie zawsze był zrzędliwym...
Przeczytane:2019-11-16, Ocena: 6, Przeczytałam,
„Łut szczęścia” Aurelie Valognes to powieść ciepła, ale i niezwykle poruszająca. Trudno przejść obok niej obojętnie, gdyż autorka głównym bohaterem uczyniła spragnione miłości dziecko, które musi zmierzyć się z problemami przerastającymi nawet dorosłych.
Akcja zaczyna się w 1968 roku. Sześcioletni Jean trafia pod opiekę schorowanej babci, która mieszka w Granville, małym miasteczku położonym w Normandii. Matka nigdy nie zajmowała się nim zbyt troskliwie, chociaż kocha go na swój sposób. Kocha jednak także lekkie życie w Paryżu...
Jean stopniowo przyzwyczaja się do codzienności pod okiem babci. Żyje im się biednie, ale chłopiec wreszcie czuje się bezpiecznie. Zadaje mnóstwo pytań, które nieraz irytują starszą kobietę, ale i wywołują uśmiech na twarzy czytelnika, bo są rozbrajające i szczere.
Mimo ciepła w domu babci, Jean bardzo tęskni za mamą i niecierpliwie czeka na jej powrót. Odlicza dni, tygodnie i miesiące, bo wierzy, że za rok znów będą razem. Życie okazuje się jednak bardziej skomplikowane...
„Łut szczęścia” czyta się jednym tchem i ze ściśniętym sercem. Gdy śledzi się perypetie bohaterów, trudno się nie wzruszyć, nieraz nawet do łez. Nie ma tu jednak miejsca na banały i tanie chwyty.
Przejmujące są relacje panujące w rodzinie chłopca. Aurelie Valognes świetnie pokazuje, jak trudno czasem okazać uczucia, naprawić błędy, podjąć wiążące decyzje i ponieść ich ewentualne konsekwencje.
Na uwagę na pewno zasługuje fakt, że autorka nie ocenia swoich bohaterów, stawia pytania, ale nie daje gotowych odpowiedzi, tworzy też postacie niejednoznaczne, czego przykładem jest matka Jeana.
Plusem jest oszczędny język, który łączy prostotę wypowiedzi i ekonomię słowa z literackim stylem. Czasem mniej znaczy więcej, czego dowodem jest forma i treść „Łutu szczęścia”.
Polecam książkę z czystym sumieniem, także jako prezent na każdą okazję, np. zbliżające się mikołajki. BEATA IGIELSKA