Nominacja do Goodreads CHOICE AWARDS 2022
w kategorii ,,Najlepszy romans"
Kiedy wróg staje się sprzymierzeńcem, a może kimś więcej...
Bee Königswasser żyje według jednej prostej zasady: Rób to, co w danej sytuacji zrobiłaby Maria Curie. Gdyby NASA zaproponowała Marii posadę menedżerki w projekcie neuro-inżynieryjnym, zaakceptowałaby ją z wdzięcznością. To w końcu spełnienie marzeń. Pierwsza wielka fizyczka świata nie miała jednak nigdy do czynienia z Levim Wardem, a to właśnie z nim musiałaby dzielić obowiązki szefowej.
Levi jest przystojny, ma ciemne włosy i piękne zielone oczy... Ale przecież to właśnie on na studiach doktoranckich dał Bee do zrozumienia, że jej nie cierpi. Dwoje arcywrogów ma zarządzać wspólnym projektem? To się nie może udać.
Od samego początku nic nie idzie zgodnie z planem. Ginie cenny sprzęt a pracownicy centrum badawczego ignorują nową menedżerkę. Wtedy niespodziewanie Levi przychodzi jej z pomocą - wspiera ją na każdym kroku, zawsze staje po jej stronie, a przy tym wręcz pożera ją wzrokiem. Czy to możliwe, że Levi Ward jej sprzyja?
Z dnia na dzień cały świat Bee staje na głowie...
KSIĄŻKA DLA CZYTELNIKÓW 18+
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2023-05-17
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Love on the Brain
Bee to pozytywnie zakręcona neurobiolożka, a także ogromna fanka Marii Curie. Kiedy otrzymuje możliwość kierowania ważnym projektem w NASA, zgadza się bez wahania. Szkopuł tkwi w tym, że będzie musiała dzielić posadę z Levim, który jeszcze w czasach doktoranckich przejawiał wyraźną niechęć do jej osoby. Jak kobieta poradzi sobie na nowym stanowisku? Czy będzie w stanie udowodnić, że płeć w tym Zawodzie nie ma znaczenia? I jaki tak naprawdę okaże się Levi?
Druga przeczytana przeze mnie książka Hazelwood okazała się… w większej mierze kalką pierwszej. Autorka powiela schematy z „The love hypothesis” i z reguły w takim zabiegu nie ma nic złego. W końcu nie ma to, jak powiew świeżości połączony z kliszą. Niestety autorka po raz kolejny przedstawia nam Olive i Adama, z tym, że w innej dziedzinie nauki i okolicznościach. Choć w żadnym razie nie jest to podobna historia, niektóre rzeczy są tak bliźniacze, że aż momentami nudne i przewidywalne.
Tak jak w poprzedniej historii autorka porusza temat braku równouprawnienia w niektórych dziedzinach. Widać natomiast, że w „Love on The Brain” ma on zdecydowanie większy wydźwięk. Dzieje się tak ze sprawą większej ilości powiązanych z nim scen, zdecydowanie bardziej świadomej głównej bohaterce i nawiązaniu do naszej noblistki.
Nie brakuje tu pikantnych scen, które idąc w parze z urokliwą relacją głównej pary wywołują motyle w brzuchu i szeroki uśmiech. Przedstawiony romans zapewnił mi to, czego brakowało w historii Adama oraz Olive – wspólnych scen ściśle związanych z nauką. Obserwujemy, jak Levi realnie wspiera swoją współpracownicę i staje za nią murem, gdy seksistowskie otoczenie usiłuje ją stłamsić.
Choć trochę zawiodłam się na tej książce, to nie da się ukryć, że jest ona lekka, Zabawna i Urocza. Hazelwood nie próbuje na siłę nadać jej głębi, ale też nie daje nam do bólu przerysowanej historii o niczym. Za to dostarcza odmóżdżającą rozrywkę, W której wszystkie elementy dawkowane są „ze smakiem”.
🧠Recenzja💖
Współpraca barterowa @youandyabooks @wydawnictwomuza
Premiera 17.05.2023
„Love on the brain” – Ali Hazelwood
Moje pierwsze spotkanie z historią o tematyce miłości w NASA, umysłów ścisłych, wiele zawikłanych słów, rzeczy i sytuacji. Czy to był dobry wybór ? To nie był dobry wybór to było genialne. Oderwać się od niej nie mogłam, gdy tylko ją odkładałam, to mój wzrok i dłonie leciały w jej kierunku. A to za sprawą wiele wątków, które są rozpoczęte ale na ich wyjaśnienie i zakończenie musiałam długo czekać, ale to była słodka tortura. Ale może zacznę od początku.
Bee to genialna, młoda neurolożka, której marzeniem są własne badani więc gdy dostaje propozycję od NASA to jest wniebowzięta. Wreszcie będzie mogła się realizować i spełniać marzenia. Oderwie się od głupiego szefa i myśli o byłym facecie. Jej idolką jest Maria Skłodowska-Curie i robi wszystko tak jakby zrobiła to ona. Mocno czuć to jak Bee jest związana z tą postacią i właśnie to jest w niej niezwykłe. Nie jest standardową dziewczyną, ma kolorowe włosy, kolczyki i tatuaże, a do tego jest piekielnie inteligentna. Nie poddaje się łatwo, gdy ktoś rzuca jej kłody pod nogi to ona podnosi się i idzie dalej. Ma w sobie wielką pasję i odwagę. Nie boi się wyzwań i mówi to co myśli. Jedynie czego już nie chce w życiu to miłości, bo ona powoduje tylko ból i kiedyś jej zabraknie.
Levi to zdolny facet, który razem z Bee ma kierować projektem. Nie dość, że przystojny to inteligentny, chociaż na początku nie pałałam do niego sympatią. Jego zachowanie nie raz wywoływało moją złość, bo nie rozumiałam jak można być takim człowiekiem. Jednak gdy poznałam jego powody to zmieniłam zdanie i potem było coraz lepiej. Levi skrywa pewien tajemnice, które po wyjściu na jaw powodują, że cała historia staje się logiczna. A tak w ogóle to dobry i miły facet. Nie gra jakiego bad boya, który swoją inteligencją próbuje wyrywać kobiety. Ma w sobie coś takiego co przyciąga.
Bohaterowie o nieprzeciętnym umyśle, którzy ramię w ramię walczą o projekt. Początki były trudne i nieprzewidywalne. Ona nie może zrozumieć czumu on taki jest, a on ma swoje powody do bycia zimnym. Autorka udowadnia, że szczera rozmowa może rozwiać wszystkie wątpliwości. A dawna niechęć może się przerodzić w przyjaźń i może nawet w miłość. Będzie między nimi również gorąco, ale nie tylko od czułych rozmów ale od intymności i namiętności.
Autorka zdobyła moje serce całą książką, każdy jej aspekt jest mocno wciągający. Począwszy od romansu, który jest mocno wciągający aż po naukowe sytuacje i rozmowy. Język jest dosyć specyficzny ale z drugiej strony lekki i przystosowany do zwykłego czytelnika. A takie trudne terminy nie tylko pobudzały moje zainteresowanie ale i skłaniały do poczytania o tym więcej. Autorka zawarła w książce również różne problemy i emocje które ciężko ogarnąć. Ostatnim słowem ta historia jest genialna i świeża. Jeszcze nie spotkałam się z taką ciekawie stworzoną historią o ponadprzeciętnych umysłach, których połączyły różne emocje i tajemnice, które trzeba rozwiązać. Polecam każdemu z całego serca.
11/10❤️❤️
"Nie musisz nawet przyznawać sama przed sobą, że mnie kochasz, bo ja kocham cię za nas dwoje."
Zdarza się, że robię reread czegoś, co czytałam wcześniej w oryginale i tak właśnie było z książką "Love on the brain" Ali Hazelwood. Moje przemyślenia? Spodobało mi się bardziej, niż za pierwszym razem! 🩷
Autorka pisze powieści i nowele, których bohaterowie poruszają się po świecie nauki, badań, uniwersytetów, odkryć i wynalazków. Już sama ta tematyka zachęca do sięgnięcia po jej pozycje, bo jest szalenie interesująca i rzadko wykorzystywana w romansach. 😉
W "Love on the brain" poznajemy szaloną Bee- neurobiolożkę, która otrzymuje szansę pracy dla NASA. To spełnienie jej marzeń i duży sukces, zważywszy, że kobiety w jej środowisku rzadko są odpowiednio doceniane.
Niestety, okazuje się, że Bee będzie musiała współpracować z Levim - facetem, który nienawidził jej przez cały okres studiów, nie wiadomo z jakiego powodu.
Mimo to, Bee nie zamierza unosić się honorem i próbuje zachowywać się profesjonalnie.
Niestety, nic nie idzie zgodnie z planem.
Brakuje sprzętu, projekt stoi w miejscu, a wszystko wskazuje na to, że to Levi macza palce we wszystkim, co złego się dzieje.
Tylko czy aby na pewno?
A może nic nie jest takie, jak mogłoby się wydawać?
😁
Tak mi się ta książka podobała, że aż nie wiem, od czego zacząć!
Może od tego, co jest już na pierwszej stronie, czyli wątek Marii Skłodowskiej-Curie! Ja wiem, że to chyba cecha Polaków, że bardzo się jarają, jak tylko ktoś wspomni o słynnym rodaku, ale nic na to nie poradzę! Zwłaszcza, że Maria okazała się tu być bardzo ważną postacią, wręcz jedną z głównych bohaterek, choć tylko platonicznie.
Inną ciekawą kobiecą postacią była asystentka Bee! Bardzo barwnie zbudowana, dziwnie świetna i uroczo zabawna, chciałabym ją poznać w realu, chociaż pewnie czułabym w jej obecności ziarenko niepokoju.😉
O Levim nie ma się co rozpisywać- kolejny idealny facet dołączający do listy moich książkowych mężów. 🤷🏼♀️ Może nieco nieśmiały, ale nie w każdej sytuacji. 😉
Bee również skradła moje serce, i myślę, że wiele czytelniczek znajdzie w niej cząstkę siebie, bo była tak bardzo normalna, a przy tym genialna! Cudowna, wrażliwa kobieta, z jednej strony przestraszona i niepewna, a z drugiej odważna i pracowita. Kiedy dorosnę, chcę być jak Bee!
Wątek romantyczny tutaj to lekki slow burn, jeśli czytaliście "The love hypothesis", to możecie spodziewać się czegoś podobnego, ale jednocześnie absolutnie wyjątkowego. 🩷
Nie zabraknie tu również humoru i chemii między bohaterami, a nawet wątku lekko sensacyjnego!
Tutaj również ukłony w stronę tłumacza- świetna robota, a sam fakt, że ponowne przeczytanie tego po polsku spodobało mi się bardziej, niż pierwszy raz w oryginale, też o czymś świadczy. 😁
Uwielbiam w tej książce wszystko i bardzo Wam ją polecam!
9/10🩷
P.S. Podczas czytania wiadomości Ćmaka, zaczynającej się od słów "wiem, jak pachnie" prawie się popłakałam!😁🩷
Lubicie amerykańskie komedie romantyczne? Zdarza mi się niekiedy takie filmy oglądać, a ostatnio nawet takie książki czytać. Lekkie, romantyczne i strasznie schematyczne. Niejednokrotnie wam narzekałam na schematyczność w książkach, jednak w przypadku “Love on the brain” Ali Hazelwood, owa schematyczność nie przeszkadza mi, a nawet cieszyłam się nią. Niekiedy potrzeba nam takich prostych historii, które dają pocieszenie, nie trzeba się nad nimi za dużo rozwodzić, jedyne co trzeba to cieszyć się miłą lekturą. Ten tytuł właśnie dzięki swojej schematyczności skojarzył mi się z amerykańską komedią romantyczną. Powiedzcie prawdę, niejednokrotnie można spotkać się z dwoma przyjaciółkami, jedna kolorowa i zadowolona z życia a druga gotka, często prawiąca o śmierci. Do tego dodajmy motyw hate-love, który okazał się nad wyraz rozdmuchany, oczywiście nie zapomnijmy o ogromnym przyrodzeniu głównego bohatera, który musiał być tak wielki i niejednokrotnie musiało być to wspominane, ponieważ inaczej można byłoby zapomnieć, że to książka Ali Hazelwood.
Bee Königswasser uwielbia Marię Skłodowską Curie, swoje działania opiera na myśli: co zrobiłaby Maria? Ostatnio jej życie się posypało, najlepsza przyjaciółka przespała się z jej narzeczonym, przez co Bee decyduje, że w jej życiu nie jest potrzebna miłość. Wystarczy jej praca i osiągnięcia naukowe oraz fakt, że dostała się do elitarnego programu NASA. Levi Ward to prawdziwy przystojniak, wysoki, umięśniony i posiadający piękne i niezwykle zielone oczy. Do tego dodajmy fakt, że jest cenionym inżynierem i właśnie on będzie osobą, z którą Bee musi ściśle współpracować. Kilka lat temu poznali się w innych okolicznościach, jednak Ward od samego początku pokazywał, że nie cierpi Bee, więc teraz nie widzi jej się praca z człowiekiem, który nią gardził. Czy uda im się zakopać topór wojenny?
Często spotykacie się z nawiązaniami w książce do naszych rodaków, oczywiście chodzi mi o książki zagraniczne. W “Love on the brain” bardzo często jest wspominana Maria Skłodowska Curie, ale to nie wszystko, sama główna bohaterka jest w jednej części polką, a dokładniej jej matka była w połowie polką. Ucieszył mnie ten fakt, ponieważ mało kiedy spotykam się z polskim akcentem w zagranicznych książkach.
Bohaterowie są świetnie napisani, nie spodziewałam się, że w lekkim romansie spotkam główną bohaterkę, do której będę żywić takie uczucia, kibicowałam jej, cieszyłam się razem z nią i przeżywałam każde niepowodzenie. Tak samo miałam z Levim, chłopak był bardzo przewidywalny, jednak na tyle słodki, że ciężko było mi doszukać się jakichś jego wad. Nie można również zapomnieć o humorze, który dosłownie wylewa się ze stron, nieistniejący kot, który atakuje jak prawdziwy tygrys to mój ulubiony fragment książki. Co prawda miała ona swoje dziwaczne momenty, autorka chyba z nich słynie, ponieważ w obu jej książkach czułam niekiedy zażenowanie. Jednak chyba zostało mi się pogodzić z tym i czekać na kolejną książkę autorki i jakoś przymknąć oko na jej momenty żenady.
Ten tytuł jest pełen pikantnych scen, napisanych dość dobrze, jednak nie idealnie i ze smakiem. Choć przyznam, że czytałam dużo gorzej opisane sceny erotyczne, więc nie mogę ich zaliczyć jako jakiś minus książki.
Nie mogę zapomnieć, że spotkamy się tu z bardzo ważnym tematem, jaki jest niesprawiedliwe traktowanie kobiet, czy osób z niższych klas społecznych w świecie naukowców. Ten temat bardzo mnie zaciekawił i mam nadzieję, że w innych książkach autorka go również pociągnie.
Polecam wam ten tytuł, jako lekką książkę, którą się szybciutko czyta, która rozbawi i wzbudzi same ciepłe uczucia. Za egzemplarz do recenzji dziękuję bardzo wydawnictwu Muza i You and Ya.
Co mają ze sobą wspólnego NASA, kot i pączki? ???
To "Love on the Brain"! Jeśli chcecie się dowiedzieć dlaczego takie połączenie wybrałam to przeczytajcie do końca moją recenzję ?
Bee zajmuje się neurobiologią. Jest zdecydowanie niedoceniana przez swojego przełożonego, ale dostaje propozycję współpracy przy projekcie dla NASA.
Razem ze swoją asystentką wyrusza do Teksasu, żeby pracować z kolesiem, który nienawidził jej na studiach. Dla takiej szansy jednak warto się poświęcić. Choć z początku są jej rzucane kłody pod nogi, a wegańskie pączki wyjadane to przystępuje do pracy i opieki nad (nie)wyimaginowanym kotem, a raczej kotką ?
O dziwo Levi po pierwszych zgrzytach zachowuje się względem niej całkiem znośnie i chcąc nie chcąc uwalnia się między nimi chemia.
Dalej nie będę spojlerować, tylko zachęcać do sięgnięcia po "Love on the Brain".
Ali Hazelwood świetnie operuje piórem i z trudem odrywałam się od czytania.
Do tego nie zabrakło znaczników i zakreślaczy, za co dawna ja spaliłaby mnie na stosie ?
Jeśli szukacie książki, w której oprócz romansu znajdziecie kilka ważnych przekazów to naprawdę warto sięgnąć po tę książkę.
Ja już wiem, że po książki Ali Hazelwood mogę sięgać w ciemno i się nie zawiodę.
Okropna książka. Czytałam inną tej autorki i czytało mi się ją przyjemnie, więc albo czytałam ją w złe dni, ale ta jest znacznie gorsza.
Twórczość Ali Hazelwood znam nie od dziś dlatego, gdy data premiery "Love on the Brain" ujrzała światło dzienne, wiedziałam, że będzie to jedna z książek, na które czekam w tym roku najbardziej. Teraz gdy jestem już po lekturze, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, iż w dalszym ciągu jestem zauroczona twórczością kobiety, której pierwsza wydana w naszym kraju książka, czyli "The Love Hypothesis", wyrwała mnie w zeszłym roku z czytelniczego zastoju i przywróciła radość z czytania książek.
"Love on the Brain" to kolejna publikacja, która pozwala czytelnikowi poznać środowisko naukowe, w którym kobiety pozostają niedoceniane, dyskryminowane i traktowane zdecydowanie gorzej od mężczyzn, tylko z powodu swojej płci. Dlatego jestem dumna z Ali Hazelwood, że zdecydowała się zwrócić uwagę na ten odwieczny problem, ponieważ uważam, że jeżeli coś jest ważne, należy mówić o tym głośno!
Książka "Love on the Brain" opowiada historię Bee Königswasser, której idolką jest Maria Skłodowska-Curie. Właśnie dlatego Bee stara się żyć według jednej prostej zasady: rób to, co zrobiłaby Maria. Dzięki tej dywizie neurobiolożka jest w stanie podjąć każdą życiową decyzję i stawić czoła wszelkim problemom. Zarówno tym zawodowym, jak i osobistym.
Bee powoli zaczyna tracić nadzieję na lepsze jutro, ponieważ po raz kolejny nie otrzymała dofinansowania swoich badań. Jej kariera utkwiła w martwym punkcie, a w dotychczasowym miejscu pracy musi użerać się z seksistowskim przełożonym. Właśnie wtedy kobieta otrzymuje propozycję współpracy z NASA. Jest przekonana, iż złapała Pana Boga za nogi, ale okazuje się, że przyjęcie oferty wiąże się z koniecznością bliskiej współpracy z Levim Wardem. Wysokim i atrakcyjnym mężczyzną z przepięknymi zielonymi oczami, z którym łączy ją burzliwa przeszłość. Jaka? Otóż na studiach doktoranckich Levi traktował Bee jak zło konieczne i bardzo wyraźnie sygnalizował, że jej nie cierpi. Czy zatem Bee i Levi będą umieli znaleźć wspólny język i dadzą radę zarządzać wspólnym projektem? Czy zdeklarowani arcywrogowie niespodziewanie staną się sprzymierzeńcami, którzy będą wspierać się na każdym kroku? Odpowiedzi na te pytania otrzymacie, sięgając po "Love on the Brain" autorstwa Ali Hazelwood.
Muszę przyznać, że autorka stworzyła lekką i urokliwą historię, pełną ciekawostek, informacji oraz zagadnień związanych ze środowiskiem naukowym, w którym pracują główni bohaterowie. Ali Hazelwood umiejętnie wplotła w nią wiele zabawnych dialogów i romantycznych momentów, które sprawiają, że książkę czyta się z zainteresowaniem, a kolejne strony dosłownie przewracają się same.
Na pochwałę zasługuje również kreacja bohaterów. Zarówno głównych, jak i tych drugoplanowych. Bee dała się poznać czytelnikom jako osoba wrażliwa, ambitna i piekielnie inteligentna, której z powodu życiowych doświadczeń brakowało trochę pewności siebie. Natomiast Levi, mimo że w niektórych momentach sprawia wrażenie niezwykle oschłego i wycofanego, w rzeczywistości jest bardzo ciepłym i troskliwym mężczyzną, którego niejedna kobieta pragnęłaby zaprosić do swojego życia. Na uwagę zasługują również liczni współpracownicy oraz zwierzęta, którzy są nieodzownym elementem tej historii, ale nie będę się na ich temat rozpisywać, aby nie psuć Wam radości z czytania.
Muszę zaznaczyć, że również bardzo podobał mi się wątek wpływu mediów społecznościowych na dzisiejszy świat i chociaż nie jestem fanką aplikacji z niebieskim ptaszkiem, przyznaję, że czytałam te fragmenty powieści z wielkim entuzjazmem.
Dlatego, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z książką "Love on the Brain" serdecznie Was do tego zachęcam. Gwarantuję, że nie będzie to strata czasu.
"Love on the brain" to książka napisana przez Ali Hazelwood wydana przez Wydawnictwo You&YA [współpraca reklamowa z @youandyabooks]
,,Rób to, co zrobiłaby Maria Skłodowska-Curie"? To motto życiowe Bee Königswasser, młodej neurobiolożki, która, dzięki tej zasadzie, jest w stanie podjąć każdą życiową decyzję.
Życie Bee wygląda aktualnie po prostu beznadziejnie. Jej kariera stanęła w martwym punkcie, dziewczyna jest pracownikiem niższego szczebla i musi użerać się z seksistowskim przełożonym, nie udało się jej otrzymać odpowiedniego dofinansowania, a do tego jej narzeczony zdradził ją z jej najlepszą przyjaciółką. Jak już coś się wali, to po całości, prawda? Jednak wszechświat miał jeszcze jakieś plany wobec losu dziewczyny i rzucił jej pod nogi propozycję współpracy z... Levim Wardem. Dziewczyna ma pracować jako współprzewodnicząca przy projekcie BLINK, w którym razem z NASA ma stworzyć hełm dla astronautów, zwiększający możliwości neuroprzekaźników. Super, ale właśnie - z Levim Wardem?!
Atrakcyjny, wysoki, ciemnowłosy, seksowny. Czego chcieć więcej? Może łatwiejszej, wspólnej przeszłości. Na studiach doktoranckich Levi, wyraźnie to sygnalizując wszem i wobec, nie znosił Bee. Traktował dziewczynę jak największego wroga. Jak współpracować, skoro zwyczajnie, po ludzku, się nie da?
Książka, jak to książki z motywem enemies to lovers, mogłaby być przewidywalna. Mogłaby zanudzić na śmierć, a na koniec sprawić, że chce nam się rzygać przez jakąś nad wyraz uroczą scenę. ,,Love on the brain" nie jest jednak książką schematyczną i przewidywalną. Wiadomo, traktowanie jak najgorszego wroga, skrywane uczucie, próba dotarcia do siebie i... komplikacje. To nawet nie jest spojler, a opis tradycyjnego schematu ETL. I pewnie, wszystko mogłoby być oczywiste, a jednak - nie jest, bo wykonanie jest po prostu boskie.
,,Love on the brain" jest drugą książką autorki, którą miałam okazję przeczytać. Od autorki otrzymujemy wciągającą i angażującą historię, charakterne, sarkastyczne i zapadające w pamięć postaci, dialogi na wagę złota i potyczki słowne, które rozwalają na łopatki, sytuacje komiczne, dramatyczne i rozczulające.
Jest to mieszanka wybuchowa, która sprawia, że książkę czyta się z ogromną przyjemnością i w błyskawicznym tempie. Dodatkowo, sceny erotyczne, które pojawiają się w książce, nie są żenujące.
Podoba mi się również to, że autorka skupia się na przedstawieniu środowiska kobiecego w kręgu naukowców, w tym przytaczając problem lekceważenia, podważania decyzji kobiet, umniejszania, kwestionowania, dyskryminacji. Nie oszukujmy się, mimo, że nastąpiły ogromne zmiany pod tym względem na lepsze, to nadal niektórzy żyją w średniowieczu. Poruszanie takich tematów jest dobre.
Dodatkowym plusem są oczywiście ciekawostki o Marii Skłodowskiej-Curie.
Jeśli macie ochotę na uroczą, zabawną i romantyczną opowieść z mnóstwem komplikacji po drodze i naukowym tłem, to sięgnijcie po ,,Love on the brain".
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu You&YA.
Po przeczytaniu ,,The Love Hypothesis" wiedziałam, że będę w ciemno sięgać po każdą kolejną książkę Ali Hazelwood i okazuje się, że ,,Love on the Brain" zachwyciło mnie już od pierwszych stron.
Autorka ma niezwykle lekkie pióro, a jej książki pochłaniam w jeden wieczór. Naukowa otoczka niezwykle mnie fascynuje, a wzmianka na pierwszej stronie o Marii Skłodowskiej-Curie była dla mnie przyjemnym zaskoczeniem. Jak się okazało ta niezwykle silna i niestety niedoceniona kobieta była inspiracją do stworzenia całej powieści i postaci Bee, czyli naszej głównej bohaterki.
Ali jak nikt inny potrafi kreować silne kobiece postaci i pomimo, że wszyscy bohaterowie książki są świetni to jednak kobiety są tutaj górą. Bee to postać niezwykle silna, niezależna, dążąca do celu i przede wszystkim znająca swoją wartość. Kolejny raz zostajemy przeniesieni w naukowe środowisko, gdzie sukces odniosą kobiety tylko i wyłącznie te, które nie dają sobie w kaszę dmuchać i oczywiście Bee całkowicie się do nich zalicza. Podobnie jak w pierwszym tomie na drodze tej silnej kobiety musiał stanąć mężczyzna - Levi. Ich romantyczna relacja jest opisana ze smakiem i w porównaniu z TLH zbliżeń jest znacznie więcej. Mężczyzna należy do tych, których po prostu nie da się nie lubić.
Pomimo, że żyjemy w XXI wieku to codziennie wiele kobiet jest dyskryminowanych i nie branych na poważnie przez swoją płeć. To właśnie o tym pisze autorka i ukazuje walkę kobiet o swoje prawa. Walkę przeciw różnego rodzaju stereotypom i ogromnej sile jaka drzemie w każdej z nas. Oczywiście w książce wątków jest wiele i tworzą one ze sobą niesamowitą całość po którą zdecydowanie warto sięgnąć.
Pierwsza z trzech nowelek autorki bestsellerowej powieści The Love Hypothesis Młoda doktorantka mieszkająca pod jednym dachem ze swoim wrogiem numer jeden...
Wampirzyca i wilkołak zawierają niebezpieczny związek. Z tego małżeństwa wynikną same problemy. Z nią będą same problemy. W świecie zamieszkanym...
Przeczytane:2024-04-27, Ocena: 5, Przeczytałam,
,,(...) nigdy nie przywiązuj się do ludzi. Wcześniej czy później wszyscy odchodzą."
Dla całej książki mam tylko dwa drobne minusy. Pierwszym jest mniejszy druk ciasno osadzony, aby treści na każdej stronie było jak najwięcej i drugi, choć niektórzy się w tym mogą nie zgodzić, jest momentami pokazanie życia w smutnych barwach. Ale to takich beznadziejnych, odbierających nadzieję na pozytywne myślenie w tym kierunku. Ja wiem, że życie przemija, ale drążenie tego tematu od beznadziejnej strony tylko wprawiało mnie w dołek. Jednak to na tyle złych cech, według mnie. Teraz pora na plusy:-) Duża dawka humoru oraz zabawne sytuacje normowały smutne aspekty książki. Pomimo tego, że kobieca postać nie jest dzieckiem, to jednak często się tak zachowywała. Potrafiła cieszyć się z drobnych rzeczy i zabawnie histeryzować na ich punkcie. Często porównywała się do postaci Marii Skłodowskiej-Curie, zwłaszcza wtedy, kiedy doznawała wielkich zaszczytów. W momencie, kiedy NASA powiadomiło ją, że dostała posadę głównej badaczki w programie BLINK, czyli jednym z najbardziej prestiżowych projektów naukowych w dziedzinie neuroinżynierii, od razu pozwoliła sobie na wszelkie emocje radosnego dziecka. I kiedy nagle znajduje się na miejscu jej marzeń, dostrzega dawny obiekt toksycznego zachowania względem jej osoby. Oj emocji będzie tutaj co niemiara, gdyż razem, najwięksi wrogowie, muszą poprowadzić ważny projekt. Jednak o dziwo, jej przekonanie o dawnym wrogu wydaje się być obecnie nie ma miejscu. Nie rozumie, dlaczego przybiega do niej ratując ją z opresji, czemu w ogóle jej pomaga i staje po jej stronie. Będąc wnikliwym czytelnikiem od razu rzuci się w oczy rosnąca chemia między nimi. I w sumie nie dodałam tego, że nazewnictwo pewnych części ciała budziło mój niesmak. Ja wiem, że będąc po przejściach można porównywać sobie partnerów, tym bardziej jeśli obecny pozwala czuć się docenioną i posiadającą władzę, jednak te wulgarności nęciły mój nos niczym pyłek na który mam uczulenie. To zdecydowanie rozrywkowa książka, jednak pełnoletność jest tu wymagana. Dla grona ludzi lubiących zabawę i ostrość;-)