Poruszająca saga rodzinna oparta na prawdziwych wydarzeniach.
Niemcy, wiosna 1944 rok. Stefania Rudzka, dziewiętnastoletnia dziewczyna mieszkająca wówczas w okupowanej Łodzi, w wyniku łapanki trafia do obozu pracy o bardzo zaostrzonym rygorze. Tam poznaje Kazię, wspólna niedola i walka o przetrwanie zbliżają do siebie kobiety. Potajemnie planują ucieczkę, choć pomysł wydaje się nierealny i karkołomny, jednak w niedługim czasie pojawia się szansa na zrealizowanie planu. Droga do domu okazuje się być długa, zawiła i bolesna. Przy życiu trzyma ją wiara, że jeszcze wróci do kraju, ujrzy najbliższych i ukochanego.
Anna Stryjewska maluje obraz pewnej rodziny w okresie wojny i czasach powojennych, w świecie, który pomimo przeciwności losu trzeba było zbudować od początku i na nowych zasadach.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2023-02-08
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
"Twoja rodzina bardzo wiele przeszła... Szczerze współczuję, choć z drugiej strony najważniejsze jest to, że przeżyliście wspólnie ten okropny czas, nadal żyjecie i jesteście razem."
Zagłębiając się w historię naszego narodu, a zwłaszcza czytając o życiu obozowym, wciąż zdumiewa mnie bestialstwo człowieka. Na usta cisną się słowa Zofii Nałkowskiej: "To ludzie ludziom zgotowali ten los". Mimo znajomości faktów trudno mi uwierzyć, iż ktoś mógł pokusić się o wusnucie teorii, zgodnie z którą jedni ludzie są lepsi od drugich. Jak można pozbawiać drugiego człowieka wszelkich praw i godności, a nawet życia w imię wyssanych z palca ideai?
No, jak?
Powyższe rozważania stały się moim udziałem po lekturze "Łódzkiej przystani" Anny Stryjewskiej, powieści otwierającej cykl "Saga klonowego liścia". Choć wzmianki na temat wspomnianego okresu znajdujemy tylko w początkowych rozdziałach książki, są one nad wyraz sugestywne. Czytając o ucieczce głównej bohaterki, Stefanii, z obozu koncentracyjnego, niemalże czułam jej przerażenie i razem z nią modliłam się o szczęśliwe zakończenie tej historii. Pierwsze fragmenty "Łódzkiej przystani" nasunęły mi na myśl powieść Niny Majewskiej-Brown - "Ocalona z Auschwitz", w której też czytamy o podobnym zdarzeniu, przedstawionym w równie realistyczny sposób.
Przejmujące opisy wydarzeń znajdujemy też w dalszej części powieści Anny Stryjewskiej, z tym że ich charakter ulega zmianie. Autorka przedstawia nam wydarzenia od czasów tuż po wojnie, aż po lata 60-te XX wieku. Z przyjemnością wróciłam myślami do okresu wczesnego PRL-u, na tle którego rozgrywały się losy bohaterów. Muszę przyznać, że podoba mi się odpowiednie wyważenie treści historycznych i obyczajowych, dzięki czemu powieść ta wnosi wiele cennych informacji, a jednocześnie nie męczy ich nadmiarem. Autorka porusza szereg aktualnych dziś kwestii, takich jak zdrada czy niewłaściwe relacje w rodzinie, natomiast pisząc o pierwszych latach po wojnie zwraca uwagę na trudności z dostosowaniem się dawnej arystokracji do życia w socjalistycznym społeczeństwie.
"Łódzka przystań" to także powieść o miłości i to wcale nie tej łatwej i przyjemnej, ale takiej, która musiała odejść w cień w obliczu wojny. Wydarzenia mające wtedy miejsce z pewnością rozdzieliły niejedną parę, łamiąc przy tym serce tragicznym kochankom. Ze Stefanią los także nie obszedł się życzliwie, choć w ostatecznym rozrachunku zwrócił jej to, co kiedyś nikczemnie odebrał. Niemniej, życie bohaterki nie należy do latwych, pełne jest wyboistych ścieżek i trudnych wyborów.
Mimo mnogości tematów, które wspomina autorka, nie czujemy się tu zagubieni. Wszystko razem tworzy spójny obraz, którego poszczególne elementy wyświetlają się nam przed oczami niczym film. Anna Stryjewska posługuje się nad wyraz plastycznym językiem, dzięki czemu bez problemu możemy sobie wszystko wyobrazić. Do tego wzrusza i skłania do refleksji nad naturą ludzkiego życia. Stawia pytania, na które trudno uzyskać jednoznaczną odpowiedź. Piękno tej powieści polega nie na udzieleniu właściwych odpowiedzi, lecz na wywołaniu zadumy nad życiem człowieka w różnych jego odsłonach.
Moja ocena 9/10.
Krzywdzenie innych przychodzi wielu ludziom z łatwością i jeszcze są takie osoby zdziwione, że ktoś potrafi się bronić, chociażby słowem. Niektórzy nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa, przez co nie zważają na uczucia innych myśląc, że są najmądrzejsi dzięki zajmowanemu stanowisku, pozycji społecznej, doświadczeniu, czy wieku. Jednakże te czynniki nie zawsze przesądzają o prawdzie danego założenia i każdy powinien się z tym liczyć, a nie narzucać swoje poglądy, stosować rygor, tylko po to, by wszystko toczyło się wedle jego przemyśleń.
Zarys fabuły
W książce spotykamy Stefanię Rudzką mieszkająca z rodzicami i bratem w Łodzi. Pewnego dnia podczas II Wojny Światowej dziewczyna pędząc na spotkanie z ukochanym Felkiem zostaje złapana przez Niemców i wywieziona do obozu. Na miejscu doświadcza, głodu, chorób, a przede wszystkim wszelkiej przemocy fizycznej i psychicznej. Mimo wszystko kobieta nie poddaje się myśląc o swej rodzinie i o ukochanym, a w wytrwaniu w tym pomaga jej nowo poznana dziewczyna Kazia. Wykorzystując zamieszanie podczas nalotu Stefcia i Kazia postanawiają uciec, gdyż ich szanse na przeżycie są coraz mniejsze. Jak przebiegnie ucieczka? Co dalej z jej chłopakiem Felkiem? Kto stanie na drodze Stefci i jakie będą tego konsekwencje? Co się jeszcze wydarzy i jak zakończy się ta historia? O tym w książce „Łódzka przystań” autorstwa Anny Stryjewskiej.
Krzywda ludzka
Autorka za sprawą swej powieści ukazała, jakie życie może być trudne i pomimo jego blasków, to jednak częściej mamy do czynienia z bólem i cierpieniem. Sama wojna przyniosła wiele tragedii, o których częściowo twórczyni wspomniała, ale to, że się ona skończyła, to nie oznacza, że wszystko zaczęło być tylko barwne. Przyszła nowa polityka, która siała nienawiść i nieufność wśród obywateli, a na domiar złego dołączały do tego zdrady, wywyższanie się, kłamstwa i wszelka inna przemoc. W tej książce czytelnik ma okazję zobaczyć, jak życie może się pozytywnie potoczyć, a także to, jak niewiele wystarczy, by stracić szczęście już na zawsze. Losy głównej bohaterki, a także jej rodziny i przyjaciół pokazują z czym się człowiek musiał mierzyć w tamtych latach i co mógł zrobić, by wygrać. Część tych przykrych zachowań przetrwała do dziś i choć świadomość społeczna zaczęła się zmieniać na lepsze, to ból nadal pozostał i będzie trwał dopóki ludzie nie przestaną krzywdzić innych.
Nadzieja
Autorka dzięki głównej bohaterce ukazała również, jak ważna jest nadzieja, dzięki której jesteśmy zdolni przetrwać wszystko, ale żeby tak się stało to musimy mieć serca otwarte na prawdziwe uczucia. Ile razy Stefcia liczyła na pozytywne rozwiązanie danego problemu i choć nie zawsze koniec był szczęśliwy, to jednak nie poddawała się i szła uparcie naprzód. Nadzieja zawsze umiera ostatnia, więc trzeba trwać w danym postanowieniu i się nie poddawać dopóki nie otrzymamy jasnych dowód na przegraną. Oczywiście nie każdy ma tyle sił, co bohaterka, to jednak warto brać z niej przykład i zacząć zmieniać swe nastawienie do życia.
Podsumowanie
Książka oparta na prawdziwych wydarzeniach już od pierwszych stron zaczęła wywoływać u mnie całą gamę emocji wraz z dreszczykiem. Od początku trzymałem kciuki za główną bohaterkę i czytając jej dalsze zawirowania życiowe liczyłem na to, że wszystko się jakoś ułoży. Pozycja jest powieścią obyczajowo-historyczną, a co za czym idzie oprócz wątków dotyczących egzystencji bohaterów, otrzymujemy również obraz życia w tamtym wojennym i powojennym okresie. Dość smutna okładka daje sygnał czytelnikowi o głębi tragicznych uczuć zawartych w tej lekturze, a te piękne kolorowe, błyszczące liście przykuwają wzrok i mogą sugerować, że pojawią się też te piękniejsze chwile. Gorąco polecam książkę, wszystkim którzy chcą poznać ten okres naszych dziejów w dość przystępny i piękny sposób za sprawą historii Stefanii, która cały czas starała się, by jej bliscy byli szczęśliwi ofiarując im swe uczucia i bezinteresowną pomoc.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Agencji Wydawniczo-Reklamowej Skarpa Warszawska.
OTULENI NADZIEJĄ
Anna Stryjewska, to autorka , która jest dla mnie gwarantem dobrej lektury. Szczególnie ucieszyło mnie, że swoją najnowszą książkę wydała w wydawnictwie Skarpa Warszawska, które bardzo cenię. „Łódzka przystań” to pierwszy tom „Sagi Klonowego Liśćia”. Kolejny raz pisarka zabiera nas do Łodzi. Tym razem jest to Łódź okresu drugiej wojny światowej oraz lat tuż po niej.
Wiosna 1944 roku. Dziewiętnastoletnia Stefania idzie na spotkanie z Felkiem, swoim chłopakiem. Na miejsce nigdy nie dociera, ponieważ pada ofiarą niemieckiej łapanki i trafia do obozu. W nowej rzeczywistości, w miejscu, gdzie wypełzają najgorsze ludzkie instynkty, poznaje bratnią duszę Kazię. Kobiety trzymają się razem, wspierają i motywują. To ta wspólnota serc pomaga im przetrwać każdy okrutny dzień w miejscu, o którym zapomniał nawet Bóg. Obie dziewczyny podejmują trudną i ryzykowną decyzję o ucieczce. Cena, którą przyjdzie im zapłacić będzie wysoka, ale czy wolność da się jakkolwiek przeliczyć?
Od obozu i trudnych lat wojny, poprzez ponure i mroczne czasy stalinizmu, aż do lat sześćdziesiątych poznajemy losy Stefanii Rudzkiej. Kobiety, której determinacja i wola przeżycia są imponujące. Przyjaźń, miłość, przywiązanie do rodziny, to wszystko kształtuje ją i pozwala przetrwać najgorszy czas życia. Jednak czy powojenna rzeczywistość w Polsce aż tak bardzo różni się od tej wojennej? Zniszczone budynki wydają się niczym w porównaniu ze zdewastowanymi ludźmi, których życie po wojnie nigdy nie było już takie samo. Ofiary obozów, ludzie, którzy stracili rodziny, smutne produkty niemieckiej maszyny śmierci. Wszyscy oni usiłują od nowa stworzyć swój świat, odbudować życie i iść do przodu mimo swoich traum. Anna Stryjewska zgrabnie kreśli portrety ludzi złamanych lecz nie porzucających nadziei. Młoda kobieta taka jak Stefania, która chce po prostu żyć, śmiać się i kochać, musi zostawić za sobą przeszłość, której piętna nie da się zetrzeć.
Łódź, robotnicze miasto, które przed wojną zamieszkiwało bardzo wielu Żydów. To miejsce, które bardzo dobitnie ten czas wojny odczuło. Jeden z głównych ośrodków przemysłowych w kraju nie został zniszczony tak jak Warszawa, lecz mieszkająca w nim ludność została zdziesiątkowana. Na terenie getta więziono łącznie przez cały okres jego istnienia około dwustu tysięcy ludzi. Było to najdłużej działające getto na ziemiach Polski. Było również największym gettem zaraz po warszawskim. Na jego teren przywożono Żydów z takich krajów jak Austria, Czechy, Luksemburg, a także z samej Rzeszy. W późniejszych latach przekształcone w obóz pracy, pozostaje do dziś ponurą pamiątką człowieczej degrengolady, Na kartach powieści Anny Stryjewskiej Łódź zawsze pozostaje obecna. Bardzo cenię autorów, którzy w taki głęboki, analityczny sposób potrafią pisać o swoich miejscowościach. O ich uroku i brzydocie. Ta Łódź Stryjewskiej to miasto kontrastów, miasto trudne, ale i miasto ukochane. Pisarka zabiera nas w niesamowitą podróż po Łodzi na przestrzeni dwóch dekad. Ulicami miasta, które z nadzieją podnosi się po wojennej zawierusze. To miasto, które dla swoich mieszkańców zawsze będzie ostoją, mimo przeżytych krzywd. I ci ludzie – jest Stryjewska mistrzynią w generowaniu plastycznych postaci- nie poddający się pomimo tak wielu przeciwności. Rodzina, która stanowi siłę. Miłość, która uskrzydla, ale potrafi także ranić i przyjaźń, taka prawdziwa, na całe życie, która leczy najgłębsze rany. Te relacje międzyludzkie są w tej książce przepięknie opowiedziane. Postać Stefanii oparta jest na losach kobiety, która żyła naprawdę. I ta wiedza sprawia, że jeszcze dogłębniej odczuwamy całą tę historię. Młoda kobieta, której przyszło żyć w tak nieszczęsnych czasach, która przeżyła największy koszmar jaki dziś jest nam nawet trudno sobie wyobrazić, próbuje poskładać swoje życie. Kibicujemy jej, śledzimy jej historię z zapartym tchem i tak bardzo chcemy, by jej się udało. Czasami wydaje się, że życie nie może nas już bardziej skrzywdzić. Tymczasem ono, niczym jakiś okrutny władca marionetek, wciąż na nowo rzuca nam kłody pod nogi. A my, maleńkie istotki, dążymy jedynie do szczęścia. Droga Stefanii będzie drogą bardzo wyboistą i pełną zakrętów. Zachęcam do poznania jej. To bardzo wzruszająca powieść. Pełna nostalgii, smutku, ale także dająca ogromny zastrzyk nadziei. Cudownie pisze Anna Stryjewska. Jej książki są jedyne w swoim rodzaju. To najprawdziwsza artystka uczuć. Osoba o głębokiej wrażliwości, którą zaraża swoich czytelników. Każda jej powieść zostawia po sobie ślad w naszych sercach. „Łódzka przystań” to kolejne misterium emocji. Niecierpliwie czekam na kolejny tom sagi. Wiem, że się nie zawiodę.
Bardzo polecam Wam tę powieść. Nie bójcie się tego, że dotyka tak trudnych spraw. Warstwa fabularna porwie Was jak niejeden thriller, a przecież tę historię napisało samo życie. Wspaniale, że trafiła w ręce tak utalentowanej autorki, która potrafiła wydobyć z tej opowieści wszystko, to co najważniejsze i w barwny, poruszający i autentyczny sposób przekazać ją nam. Gorąco polecam. Najwyższa diabelska nota 6 jest tutaj chyba oczywista.
"Łódzka przystań" Anna Stryjewska Autor Skarpa Warszawska to pierwszy tom cyklu "Saga Klonowego Liścia". Powieść jest oparta na faktach autentycznych i pokazuje trudną, bolesną i tragiczną rzeczywistość życia w czasach II Wojny Światowej oraz okresie powojennym.Autorka stworzyła niezwykłą fabułę,czarując słowem. Już po pierwszych przeczytanych stronach przepadłam z lekturą. Podczas czytania targały mną różne emocje. Przyznam, że miałam różne odczucia w stosunku do kilku postaci. Była złość, śmiech i łzy. Tą historię napisało samo życie i muszę Wam powiedzieć nie było lekko.
Poruszająca historia Stefanii Rudzkiej zaczyna się od wyjścia na spotkanie z narzeczonym. Niestety do spotkania nie dochodzi, dziewczyna w wyniku łapanki trafia do obozu. Wtedy zaczyna się walka o życie. Dobrze, że Stefka nie była w tym wszystkim sama przyjaźń z Kazią i planowanie ucieczki dodaje im sił. Kobietom udaje się uciec. Powrót do domu okaże się ciężki, długi i bolesny. Życie Stefki nie jest łatwe. Po powrocie do powojennej Łodzi będzie musiała zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu. Czego będzie musiała doświadczyć? Jak potoczy się jej historia? Czy bohaterowie będą potrafili zawalczyć o swoje życie i szczęście?
Tego musicie dowiedzieć się czytając książkę. Anna Stryjewska zabierze Was w niezwykłą podróż czytelniczą. Spodziewajcie się wielu emocji. Książka wciąga i interesuje treścią. Czytając książkę odczuwamy emocje wszystkimi zmysłami. Historia Stefki i jej bliskich stanie się dla Was bardzo bliska. Ja czułam się jak krewny, który wraca do wspomnień i przeżyć bohaterów. Obok tej książki nie można przejść obojętnie. Musicie koniecznie po nią sięgnąć. Ja osobiście polecam.
"Już wszystkie łzy zostały wylane, tyle bólu, tyle cierpienia, ale dość tego. Trzeba żyć, trzeba iść do przodu!"
Tytuł recenzji: 𝗧𝗼 𝗰𝗼, 𝗱𝗼𝗯𝗿𝗲 𝗶 𝗰𝗼 𝘇ł𝗲
𝐷𝑟𝑢𝑔𝑎 𝑤𝑜𝑗𝑛𝑎 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑜𝑤𝑎 𝑧𝑚ę𝑐𝑧𝑦ł𝑎 𝑠𝑝𝑜ł𝑒𝑐𝑧𝑒ń𝑠𝑡𝑤𝑜 𝑝𝑜𝑙𝑠𝑘𝑖𝑒, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑝𝑟𝑎𝑔𝑛ęł𝑜 𝑜𝑑𝑏𝑢𝑑𝑜𝑤𝑦 𝑘𝑟𝑎𝑗𝑢 𝑖 𝑛𝑜𝑤𝑒𝑔𝑜 𝑝𝑜𝑟𝑧ą𝑑𝑘𝑢, 𝑔𝑑𝑦ż 𝑚𝑜𝑟𝑎𝑙𝑛𝑦 ł𝑎𝑑 𝑢𝑝𝑎𝑑ł 𝑏𝑒𝑧𝑝𝑜𝑤𝑟𝑜𝑡𝑛𝑖𝑒. 𝑊ł𝑎𝑑𝑧𝑎 𝑙𝑢𝑑𝑜𝑤𝑎 𝑚𝑖𝑎ł𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑛𝑖𝑒ść 𝑡𝑒 𝑧𝑚𝑖𝑎𝑛𝑦 𝑖 𝑑𝑎ć 𝑟ó𝑤𝑛𝑜ść 𝑠𝑝𝑜ł𝑒𝑐𝑧𝑛ą, 𝑤 𝑘𝑡ó𝑟ą 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑛𝑎𝑖𝑤𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧𝑦𝑙𝑖, 𝑛𝑖𝑒𝑢𝑠𝑡𝑎𝑛𝑛𝑖𝑒 𝑒𝑝𝑎𝑡𝑜𝑤𝑎𝑛𝑖 𝑝𝑟𝑜𝑝𝑎𝑔𝑎𝑛𝑑𝑜w𝑦𝑚𝑖 ℎ𝑎𝑠ł𝑎𝑚𝑖 𝑜 𝑜𝑑𝑏𝑢𝑑𝑜𝑤𝑖𝑒 𝑝𝑎ń𝑠𝑡𝑤𝑎, 𝑜𝑑𝑧𝑦𝑠𝑘𝑎𝑛𝑖𝑢 𝑝𝑜𝑡ę𝑔𝑖 𝑔𝑜𝑠𝑝𝑜𝑑𝑎𝑟𝑐𝑧𝑒𝑗, 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑜𝑏𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑘𝑎ż𝑑𝑒𝑔𝑜 𝑜𝑏𝑦𝑤𝑎𝑡𝑒𝑙𝑎. 𝑆𝑜𝑐𝑗𝑎𝑙𝑖𝑠𝑡𝑦𝑐𝑧𝑛𝑦 𝑘𝑢𝑙𝑡 𝑝𝑟𝑎𝑐𝑦 𝑚𝑖𝑎ł 𝑠𝑖ę 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑐𝑧𝑦𝑛𝑖ć 𝑑𝑜 𝑧𝑟𝑒𝑎𝑙𝑖𝑧𝑜𝑤𝑎𝑛𝑖𝑎 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑐ℎ 𝑧𝑎ł𝑜ż𝑒ń 𝑝𝑜𝑙𝑖𝑡𝑦𝑐𝑧𝑛𝑜-𝑔𝑜𝑠𝑝𝑜𝑑𝑎𝑟𝑐𝑧𝑦𝑐ℎ, 𝑡𝑦𝑚𝑐𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚 𝑛𝑜𝑤𝑎 𝑤ł𝑎𝑑𝑧𝑎 𝑐𝑎ł𝑘𝑜𝑤𝑖𝑐𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑑𝑝𝑜𝑟𝑧ą𝑑𝑘𝑜𝑤𝑎ł𝑎 𝑠𝑖ę 𝑡𝑒𝑟𝑟𝑜𝑟𝑜𝑤𝑖 𝑆𝑡𝑎𝑙𝑖𝑛𝑎.
Nie jest tajemnicą, że bardzo lubię i cenię sobie książki Anny Stryjewskiej, więc zapowiedź wydania jej kolejnej książki natychmiast wzbudziło moje zainteresowanie. 𝑆𝑎𝑔𝑎 𝑘𝑙𝑜𝑛𝑜𝑤𝑒𝑔𝑜 𝑙𝑖ś𝑐𝑖𝑎 to poruszające dzieje pewnej rodziny oparte na prawdziwych wydarzeniach, których miejscem akcji jest Łódź. Jednej z bohaterek sagi udało się przeżyć łódzkie getto, wtedy przypomniałam sobie o przeczytanej wcześniej dylogii Anety Krasińskiej – 𝑁𝑎𝑢𝑐𝑧𝑦𝑐𝑖𝑒𝑙𝑘𝑎 𝑧 𝑔𝑒𝑡𝑡𝑎. Ułatwiło mi to zrozumienie i wczucie się w powieść Anny Stryjewskiej, która w opowiadanej historii nawiązuje do tego okresu.
Na początku moje serce się buntowało. Następna wojenna opowieść, nie dam już rady czytać o tym kolejny raz, pomyślałam, ale wystarczył jednak jeden rozdział bym przepadła w tej historii, bym się w niej rozsmakowała. Takie powieści robią wrażenie i chce się je czytać mimo wewnętrznych oporów. Dobrze, że powstają. Ku przestrodze i by pamiętać. Poza tym 𝑆𝑎𝑔𝑎 𝑘𝑙𝑜𝑛𝑜𝑤𝑒𝑔𝑜 𝑙𝑖ś𝑐𝑖𝑎 nie jest tylko opowieścią o wojnie, jej okrucieństwach i niesprawiedliwości, ale przede wszystkim o ludziach, którzy w czasach powojennych, w świecie, który pomimo przeciwności losu musieli budować wszystko od początku i na nowych zasadach.
Niemcy urządzali sobie na ulicach Łodzi łapanki. Polowali na ludzi, jak na zwierzęta, wywozili ich potem do obozów, gdzie kazali pracować w nieludzkich warunkach ponad siły. Więźniowie wegetujący w nieludzkich warunkach zazdrościli psom znienawidzonych blokowych, bo były lepiej karmione i traktowane od nich.
Stefka zakochana z głową w chmurach ignoruje sygnały ostrzegawcze o nadchodzącym niebezpieczeństwie i zamiast na randce z ukochanym, ląduje w obozie pracy o zaostrzonym rygorze. Bicie, głód, choroby, wszechobecny smród i ciężka wyczerpująca praca jest odtąd codziennością zrozpaczonej dziewczyny. Strach, głód i brud to od teraz jej towarzyszki, jak i wszystkich kobiet dzielących ten sam los. Gdy któraś umiera, pozostałe skwapliwie zabierają to, co mogło się im przydać i uratować życie. Ta, która umarła była już wolna 𝐽𝑢ż 𝑛𝑖𝑒 𝑠𝑖ę𝑔𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑗 ż𝑎𝑑𝑛𝑎 𝑘𝑢𝑙𝑎, 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑟𝑎𝑧𝑖 𝑝𝑟ą𝑑, 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑏𝑜𝑙𝑖 𝑢𝑑𝑒𝑟𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑎ł𝑘ą, 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑏𝑖𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑛𝑜𝑔ę 𝑝𝑠𝑖 𝑘𝑖𝑒ł. […] 𝑗𝑢ż 𝑏𝑦ł𝑎 𝑝𝑜𝑧𝑎 𝑧𝑎𝑠𝑖ę𝑔𝑖𝑒𝑚 𝑡𝑦𝑐ℎ 𝑝𝑜𝑡𝑤𝑜𝑟𝑛𝑜ś𝑐𝑖.
Stefania zaprzyjaźnia się w obozie z Kazią, z którą wspólnie planują ucieczkę z obozu i chociaż ów pomysł wydaje się niemożliwy do zrealizowania, to jednak dziewczynom dopisuje szczęście i wykorzystują pierwszą nadarzającą się okazję na ucieczkę. Stefania wykazała się niezwykłym hartem ducha i ogromną wolą walki, co pozwala jej wymknąć się z rąk pościgu, a potem przeżyć. Udaje się jej przetrwać tylko dzięki dobroci człowieka, który postanowił ją ukryć, ale w tej sytuacji powrót do domu będzie niemożliwy. Dziewczyna długo będzie musiała czekać, zanim uda jej się wrócić do rodzinnego domu. Po powrocie Stefania stwierdza, jak nie wiele człowiekowi jest potrzebne do szczęścia. Wystarczy pajda świeżego chleba posmarowanego masłem i miodem. Życie Stefci toczy się pozornie szczęśliwie, aż do chwili, gdy dopada ją proza życia. Bardzo chciałam, żeby wszystko się jej poukładało, by doświadczyła szczęścia i miłości, ale niestety nic w życiu nie jest ani czarne, ani białe. Spokój, który zapanował w rodzinie Stefani, jest krótkotrwały i to nie będzie koniec dramatów z jej udziałem, bo ta historia jest prawdziwa, jak życie, które niejednokrotnie potrafi zaskoczyć.
Anna Stryjewska odmalowała wstrząsający obraz życia w przymusowych obozach pracy, bez idealizowania, bez ubarwiania go w wymyślone, niestworzone historie obozowych miłości. Sama naga prawda napisana pięknym językiem. Cuda ocalenia, dzięki dobroci innych ludzi. Przyjaźnie na śmierć i życie, które pozwolą przetrwać piekło. Ludzie potwory, ale też ludzie anioły, o których już potem nikt nie pamiętał, bo ocalili tylko jedno życie, ale przecież 𝐾𝑡𝑜 𝑟𝑎𝑡𝑢𝑗𝑒 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑜 ż𝑦𝑐𝑖𝑒, 𝑡𝑒𝑛 𝑗𝑎𝑘𝑏𝑦 𝑐𝑎ł𝑦 ś𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑟𝑎𝑡𝑜𝑤𝑎ł.
Gdy wydaje się, że wojna dobiegła końca, a Polacy powinni cieszyć się z wyzwolenia, to wizja wolności została przytłumiona obrazem zniszczeń, jakich dokonują Sowieci. Nasz naród wpadł z deszczu pod rynnę, znienawidzonych Hitlerowców zastąpiła dzika horda wspaniałej okrzyczanej sławą armia wyzwoleńcza. Zalali nasz kraj niczym szarańcza. Zachowywali się jak stado zwyrodnialców i potworów, wpadali do domów, wyciągali kobiety i gwałcili na oczach całych rodzin. 𝑍𝑎𝑗𝑚𝑜𝑤𝑎𝑙𝑖𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑜𝑚𝑚𝑖𝑒𝑠𝑧𝑘𝑎𝑛𝑖𝑎, 𝑝𝑎𝑛𝑜𝑠𝑧𝑦𝑙𝑖𝑠𝑖ę, 𝑛𝑖𝑠𝑧𝑐𝑧𝑦𝑙𝑖, 𝑔𝑟𝑎𝑏𝑖𝑙𝑖…𝑑𝑜𝑝ó𝑘𝑖 𝑛𝑖𝑒𝑜𝑔𝑜ł𝑜𝑐𝑖𝑙𝑖 𝑧𝑒𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑒𝑔𝑜. 𝐴𝑝𝑜𝑡𝑒𝑚𝑠𝑧𝑙𝑖𝑑𝑎𝑙𝑒𝑗𝑢𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖𝑎ć 𝑡𝑒𝑛𝑛𝑖𝑠𝑧𝑐𝑧𝑦𝑐𝑖𝑒𝑙𝑠𝑘𝑖𝑝𝑟𝑜𝑐𝑒𝑑𝑒𝑟. […] 𝑆𝑡𝑟𝑎𝑠𝑧𝑛e, 𝑝𝑜𝑡𝑤𝑜𝑟𝑛𝑒! […] 𝐼𝑙𝑒𝑗𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒𝑠𝑝𝑜𝑡𝑘𝑎𝑛𝑎𝑠𝑛𝑖𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧ęść, 𝑧𝑎𝑛𝑖𝑚𝑡𝑒𝑛 ś𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒: 𝑑𝑜ść?
Ocaleni próbują wrócić do normalnego życia, lecz wciąż trwają w zawieszeniu. Nie potrafią spod powiek pozbyć się przerażających obrazów tego, co przeżyli, twarzy współtowarzyszy niedoli, którym nie udało się przetrwać. Rozumieli ich tylko ci, którzy doświadczyli czegoś podobnego. Rodziny cieszyły się z ich powrotu, ale najbliżsi nie potrafili ich zrozumieć. Dziwili się, dlaczego myślami błądzą gdzie indziej, przecież życie toczyło się dalej. Urzekło mnie to, że autorka nie koloryzuje, nie idealizuje, ale w szczery sposób, opowiada o sytuacjach trudnych, o zmaganiach z przeszłością, zdradach i wybaczaniu. Pokazuje prawdę taką, jaką była. […] 𝑊𝑜𝑗𝑛𝑎𝑘𝑎ż𝑑𝑒𝑚𝑢 […] 𝑑𝑜𝑝𝑖𝑠𝑎ł𝑎 𝑛𝑖𝑒𝑧łą ℎ𝑖𝑠𝑡𝑜𝑟𝑖ę. 𝐴𝑙𝑒𝑏𝑒𝑧𝑤𝑧𝑔𝑙ę𝑑𝑢 𝑛𝑎𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜, ż𝑦ć 𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎𝑑𝑎𝑙𝑒𝑗… Tylko czasem nachodzą ich refleksje i przemyślenia. Czy przeszłość sama upomni się o sprawiedliwych tego narodu i postawi im jeszcze pomniki? Czy to, co spotkało Kazię i miliony ludzi miało pójść w zapomnienie? ? Mieli żal do losu, który odebrał im najbliższych, do innych, że zaprzedali swoje ideały. Mieli nadzieję, że historia sama zapisze na swoich kartach to, co dobre i co złe.
W powieści przewija się cała plejada postaci. Tych dobrych i tych złych. I to zarówno w czasie wojny, jak i tuż po niej. Będą odruchy dobrego serca i niecne intrygi, które pozwolą zapewnić sobie odpowiednią pozycję w nowej rzeczywistości. W miejsce starych podziałów klasowych pojawią się nowe. Miłość i zdrady. Złe i dobre wybory. Życie pisze najróżniejsze scenariusze, ale jedno jest pewne, ta historia dotyka serca. Świadomość tego, że jest prawdziwa, wywołała jeszcze większe emocje.
Wspaniała, wzruszająca historia o zwyczajnych ludziach, ich problemach, życiowych wyborach i skutkach tych wyborów. O tych, którym udało się przetrwać wojnę, a teraz muszą borykać się z nowymi problemami i próbować dostosować się do życia, bo nowa władza i propaganda narzuca wszystkim, jak ono ma wyglądać. Moje współczucie wywołały nie tylko wojenne losy bohaterów, ale także to, co spotkało Polaków tuż po wojnie, to, co nadal wspomina się jako czasy głębokiego PRL- u. 𝑆𝑎𝑔𝑎𝑘𝑙𝑜𝑛𝑜𝑤𝑒𝑔𝑜𝑙𝑖ś𝑐𝑖𝑎 jest inspirowana losami pewnej rodziny, na których postawie autorka postanowiła przedstawić dzieje aż do trzech pokoleń. Pokazać trudną, czasem tragiczną i bolesną rzeczywistość minionych lat, ze zmianami, jakie następowały w Polsce z obecnej perspektywy. Obraz Łodzi i jej mieszkańców, którym wojna odebrała tak wiele, a jednak próbują stanąć na nogi mimo wszystko i żyć normalnie. Tom pierwszy kończy się w takim momencie, że z ogromną niecierpliwością będę oczekiwała kontynuacji losów Stefanii i jej rodziny.
𝐾𝑡𝑜 𝑤𝑖𝑒, 𝑤 𝑘𝑡ó𝑟ą 𝑠𝑡𝑟𝑜𝑛ę 𝑝𝑐ℎ𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑎𝑠 𝑙𝑜𝑠? 𝐾𝑡𝑜 𝑤𝑖𝑒, 𝑐𝑧𝑦 𝑘𝑜ł𝑜 𝑡𝑜𝑐𝑧𝑦ć 𝑏ę𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑠𝑖ę 𝑑𝑎𝑙𝑒𝑗, 𝑧 𝑛𝑎𝑚𝑖 𝑐𝑧𝑦 𝑏𝑒𝑧 𝑛𝑎𝑠? 𝐾𝑡𝑜 𝑤𝑖𝑒?
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Skarpa Warszawska
„Łódzka przystań” to powieść, która skradła moje serce. Szczerze polubiłam Stefanię, której nadzieja na spotkanie z ukochanym brutalnie została zabrana, a ona sama trafiła do obozu pracy. Wojna pozbawiła ją planów, bezpowrotnie odmieniając życie i zaważając na przyszłych decyzjach. Odarła z godności, obdarowała cierpieniem i sprawiła, że każdy dzień stał się walką o przetrwanie.
Anna Stryjewska na kartach wojennej i powojennej opowieści, bogato zaprezentowała historię Łodzi, przywołując minione obrazy, postawy ludzi i układanie świata na nowo po najtrudniejszych przeżyciach. Autorka pokazała ile siły i chęci życia tkwi w człowieku, jaką moc ma nadzieja, miłość i przyjaźń, ta najmocniejsza – silniejsza niż śmierć.
Historia bohaterów zamknięta w tytule „Łódzka przystań”, poruszyła moje serce. Nie tylko wojenne losy wzbudziły współczucie i niesprawiedliwość, ale również te mające miejsce tuż po niej. Autorka nakreśliła przed czytelnikiem mnóstwo uderzających wydarzeń, sprawiających, że książkę nie łatwo jest odłożyć. Jednak tym największym i najbardziej zagadkowym jest zakończenie, którego kontynuację mam nadzieję poznamy w bliskiej przyszłości.
RECENZJA?
Cześć w sobotę. Dziś pogoda nie zachęca do spacerów, więc na taki dzień najlepsza dobra książka. Co teraz czytacie?
Ostatnio przeczytałam książkę, która jest pierwszym tomem ,,Sagi Klonowego Liścia", ,,Łódzka przystań" Anny Stryjewskiej, wydawnictwo Skarpa Warszawska.
Historia zawarta na stronach książki oparta jest na prawdziwych wydarzeniach i wydarzyły się w życiu Stefanii Rudzkiej.
Jest rok 1944 Stefanią mieszka w okupowanej Łodzi, w wyniku łapanki trafia do do obozu pracy, w którym nawiązuje znajomość z Kazią. Obu kobietom udaje się wyrwać z obozu.
Wojna niesie za sobą wiele bólu, cierpienia, emocji i przeżyć, o których ciężko zapomnieć. Sami jesteśmy wolni i nie doświadczyliśmy na własnej skórze tak traumatycznych wydarzeń, co nasi przodkowie. To zawsze podczas czytania o wydarzeniach wojennych, obozowych wzruszenie i smutek mocno ogarnia moje serce. Nie jest to łatwy temat, a zwłaszcza w naszej rzeczywistości, gdy tuż za naszą granicą toczy się wojna i dotyka niewinnych ludzi.
,,Łódzka przystań" pokazuje nam jaki los sami ludzie, ludziom zgotowali w obozach koncentracyjnych.
Autorka zobrazowała nam w jaki sposób naziści niszczyli ludzką psychikę, obdzierali z godności, pozbawiali złudzeń, budzili strach, a otaczające z każdej strony zło, odbija się na każdym człowieku znajdującym się w niewoli.
Ile jest człowiek w stanie wytrzymać, znieść, aby przeżyć.
A wracając do życia normalnego po wojnie, jak ciężko jest zapomnieć o wszystkich okropnościach, które spotkały ciało i umysł. Wrócić do normalności, spokojnego życia, nauczyć się żyć, pomimo traumatycznej przeszłości.
Pomimo trudnego tematu jaki został poruszony, przez książkę dosłownie przepłynęłam.
Otrzymałam sporą dawkę emocji, a także nadzieję, na lepsze jutro, której wyczekiwali bohaterowie, patrząc w przyszłość.
Książkę polecam.
"Już wszystkie łzy zostały wylane, tyle bólu, tyle cierpienia, ale dość tego. Trzeba żyć, trzeba iść do przodu!"
Wojna niesie za sobą ogrom bólu i smutnych wspomnień. Często sami czujemy ogromne emocje w związku z tym tematem, będąc tylko wolnym obserwatorem. Kłębiące się w nas odczucia, sprawiają, że bardziej doceniamy dzisiejsze czasy. Droga do domu okazuje się być długa, zawiła i bolesna. Przy życiu trzyma ją wiara, że jeszcze wróci do kraju, ujrzy najbliższych i ukochanego.
Niemcy, wiosna 1944 rok. Stefania Rudzka, dziewiętnastoletnia dziewczyna mieszkająca wówczas w okupowanej Łodzi, w wyniku łapanki trafia do obozu pracy o bardzo zaostrzonym rygorze.
Zawsze z ogromną przyjemnością zagłębiam się w takie książki, chłonąc wszystkie wydarzenia. Przy tej pozycji nie było inaczej.
Od samego początku dostajemy obraz tamtych czasów, mogąc obserwować działania nazistów, ich bezduszne i brutalne traktowanie jeńców i nienawiść, która karmiona, dojrzewa w nich. Przelewające się zło, odbija się piętnem na ludziach, którzy płacą swoją wolnością czy nawet życiem. Przy tak okropnych czynach, nasuwa się pytanie, gdzie kończy się ludzkość, a zaczyna bestialstwo.
Obrazowość słów autorki tworzy w naszej głowie wizję tamtych momentów, dając pogląd na skalę ich rozboju. Mamy wrażenie, jakbyśmy stali obok, towarzysząc bohaterce jej w tej przeprawie. Lekkość słów pomimo ciężkości tematu sprawia, że przez książkę się płynie, dając się porwać fabule. Prawdziwość wydarzeń wprowadza w nas większą emocjonalność i empatię.
Temat II wojny światowej nie należy do łatwych. Utkanie tła dla historii w książkach, wymaga od pisarza wielkiej znajomości tamtych wydarzeń I faktów. Taka pozycje powinny cechować emocje, które wręcz przepływają przez czytelnika, dając mu odczucie wojennych dni.
Autorka odnalazłabym się w temacie, dając nam książkę, która z pewnością zagości w naszych sercach, mimo iż nie jest to słodka historia. Prawdziwa, bolesna i odciśnięta piętnem na polskości.
Bohaterowie ukazują nam pewną mądrość. Niby organizm to słaba jednostka i wyniku długotrwałego znęcania psychicznego jest wątły. Jednak to właśnie postacie udowadniają, że potrafimy urosnąć w siłę, gdy widzimy nadzieję.
Mocno wierzę w to, że wszyscy ludzie, którzy pojawiają się w naszym życiu, pojawiają się w nim nie bez powodu. Choć my sami w pierwszej chwili możemy myśleć, że był to zupełny przypadek, to bardzo często w dalszej perspektywie czasowej okazuje się, że spotkaliśmy tę osobę po coś. Jeśli tylko zechcemy wysłuchać jej historii, to spotkanie może zaowocować czymś pięknym i wartościowym. Doskonale wie o tym autorka Anna Stryjewska, która kilka tygodni temu oddała w ręce swoich czytelników swoją najnowszą powieść otwierającą sagę Klonowego Liścia ,,Łódzka przystań", z której recenzją dziś do was przychodzę. Musicie bowiem wiedzieć, że inspiracją do powstania tej powieści było poznanie przez Anię pewnej wspaniałej kobiety Blanki, która marzeniem było, by ktoś spisał dzieje jej rodziny. Pisarze są tymi, którzy przelewając na papier koleje prawdziwych ludzkich losów, mogą ocalić je od zapomnienia, a nam osobom żyjącym we współczesności pozwolić spojrzeć na przeżycia i doświadczenia życiowe ich bohaterów, a także na czasy, w których przyszło im żyć niejako ich oczami. Jak zapewne wszyscy zdajemy sobie sprawę, podjęcie się takiego zadania jest dla autora ogromnym wyzwaniem i odpowiedzialnością. O tym, czy w moim odczuciu Ania Stryjewska temu wyzwaniu podołała, dowiecie się już za chwilę.
Już teraz muszę powiedzieć, że autorka nie miała łatwego zadania, bo oto przystępując do lektury książki, przenosimy się do roku 1944 do okupowanej przez Niemców Łodzi. Tu poznajemy główną bohaterkę opisywanej na kartach powieści wówczas dziewiętnastoletnią Stefanię Rudzką. Zakochana młoda dziewczyna idzie na spotkanie ze swoim ukochanym. Mimo tego, iż ma świadomość, co dzieje się w mieście i jak jest niebezpiecznie, miłość okazuje się silniejsza. Dziewczyna nie wie jeszcze, że chwila, kiedy wychodzi z domu, jest ostatnią, w której widzi swój dom i rodzinę. Do spotkania z Felkiem nigdy nie doszło, gdyż Stefcia w wyniku łapanki została wywieziona do niemieckiego obozu pracy o zaostrzonym rygorze. Wszystko, co stało się, zanim trafiła do tego strasznego miejsca, znamy tylko ze wspomnień dziewczyny, bowiem już pierwszy rozdział książki konfrontuje nas z okrucieństwem tego piekła na ziemi. Tutaj więźniowie obozu zostają obdarci z człowieczeństwa, wszelkiej godności i zmuszeni do walki o przetrwanie, którą wygrać można tylko cudem. Zdradzę wam, co nie będzie spojlerem, ponieważ możemy o tym przeczytać również na okładce książki, że dla Stefanii i jej przyjaciółki niedoli Kazi, taki cud nastaje. Obu młodym kobietom udaje się uciec z obozu, ale to dopiero początek ich trudnej drogi do domu. Jak ona wyglądała i jak wiele je kosztowała, musicie już przeczytać sami, do czego naprawdę całym sercem każdego zachęcam.
Tak oto płynnie trafiamy do powojennej Łodzi, gdzie poprzez obraz życia Stefanii i jej bliskich, a także sąsiadów i przyjaciół niemalże jesteśmy świadkami tego, jak muszą oni budować swój świat na nowo w obliczu nastania nowego ładu, w którym będą musieli nauczyć się żyć. Łódź, jak i cała Polska próbuje podnieść się z kolan i na nowo odbudować. Bez wątpienia o Annie Stryjewskiej można powiedzieć, że jest ambasadorką Łodzi. W swoich książkach zawsze stara się przedstawiać to miasto tak, abyśmy poznali kawałek jego historii i zapragnęli zwiedzić jego piękne miejsca, które do dziś budzą nostalgię w mieszkańcach Łodzi. Tym razem jest dokładnie tak samo. W ,,Łódzkiej przystani" zostały nam przybliżone niegdyś kultowe miejsca tego miasta, jak również sylwetki kilku znanych osób związanych z Łodzią. Ja bardzo sobie cenię, kiedy autor łączy przedstawienie czytelnikowi bardzo wciągającą i poruszającą historię z przystępnym i prostym przedstawieniem kawałka ważnej historii miejsca, w którym miała ona miejsce i zapewniam was, że Ani udało się to znakomicie.
Wszystko, o czym przeczytamy w książce, bardzo mocno mnie poruszyło i trafiło wprost do mojego serca. Świadomość, że kierunek potoczenia się dziejących w niej wydarzeń nadało czyjeś prawdziwe życia, sprawiła, że czytałam ją z ogromnym zaangażowaniem i przejęciem. Tak bardzo pragnęłam, aby Stefania i osoby bliskie jej sercu wreszcie zaznały spokoju, szczęścia i miłości. Oni wszyscy tak, jak my teraz pragnęli ułożyć sobie życie, kochając i będąc kochanymi. Bo jest to także książka o miłości, która dla wielu wówczas była siłą do tego, aby się nie poddać i nie stracić nadziei na to, że jeszcze zobaczą swoich bliskich, jeszcze wrócą do domu. Przyjaźni, która była niczym anioł ciągnący ku górze, gdy przychodziło zwątpienie, brak sił i wiary.
W książce mamy ukazane dwa oblicza przyjaźni. Tej obozowej między Stefanią i Kazią, która mnie mocno poruszyła. Była ona pięknym przykładem tego, jak wiele dobrego może dać nam jeden człowiek w całym morzu okrucieństwa, kiedy zrodzi się między nami ta niezwykła więź. Kolejne oblicze przyjaźni to ta łącząca Stefkę z Józią już po wojnie. Pomimo tego, co się wydarzyło, trzeba żyć dalej, a one obie są dla siebie wielkim wsparciem, które każdej jest bardzo potrzebne, bo jak się przekonacie, nowe życie postawi przed nimi wiele przeciwności, zmusi do dokonywania trudnych decyzji i podejmowania trudnych wyborów. Nadmienię tylko, że rodzina Józi również została dotknięta wieloma bolesnymi przeżyciami, które sprawiły, że łzy zakręciły mi się w oczach.
Wszystko od miłości się zaczyna i na miłości się kończy. Miłości, która może mocno zachwiać z trudem w miarę poukładany już świat Stefanii.
Mam nadzieję, że nie muszę już dłużej nikogo z Was przekonywać o wyjątkowości i ogromnej wartości tej książki, a tym zachęcać do jej przeczytania. Jestem przekonana, że nie odłożycie jej nawet na chwilę, zanim nie przeczytacie ostatniego zapisanego przez autorkę zdania tej historii. A już po odłożeniu książki na półkę jeszcze bardzo długo pozostanie ona w was żywa dzięki emocjom, które wywołuje w czytelniku. To, co warto zaznaczyć, to fakt, że mimo bolesnej i trudnej tematyki, czytelnik w żaden sposób nie czuje się przytłoczony, a wręcz przeciwnie, bohaterowie stają nam się bardzo bliscy i wszystko, co przeżywają, jest dla nas niezwykle ważne. Trzymamy kciuki za to, aby potrafili zamknąć trudną przeszłość i wreszcie byli szczęśliwi. A wszystko to, dzięki lekkości pióra autorki, jej niezwykłej wrażliwości i empatii, które były niezbędne, aby stanąć na wysokości tak ważnego zadania. Ani udało się to doskonale, a zostawiła nas w tak ciekawym momencie, że chciałabym niezwłocznie zacząć czytać drugą część. Macie moje słowo, że wy również poczujecie takie nieodparte pragnienie, jak najszybszego ciągu dalszego, a dodatkowo zapragniecie odwiedzić Łódź i poznać jej piękne zakątki. A przecież o to właśnie chodziło autorce.
http://kocieczytanie.blogspot.com/2023/02/saga-klonowego-liscia-odzka-przystan.html
Szczęśliwe dzieciństwo Patrycji kończy się wraz ze śmiercią matki. Ojciec, zaabsorbowany nowym małżeństwem, zawozi córkę na wieś - na kilka tygodni, które...
Serce Zośki zostaje złamane. Traci dziecko, a mąż okazuje się draniem. Pakuje więc walizkę i ucieka, zostawiwszy za sobą nieudane małżeństwo i nieprzychylnych...
Przeczytane:2023-10-09, Ocena: 3, Przeczytałam, czytam z Legimi 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2023, 52 książki 2023,
Jakiś czas temu zaczytywałam się w powieściach obyczajowych z historią w tle. Kiedy zobaczyłam, że pojawiła się taka powieść z akcentem łódzkim, nie mogłam jej nie przeczytać.
Niestety, historia Stefki mnie nie porwała, nie zaintrygowała, zmęczył mnie sposób pisania. Chwilami miałam wrażenie, że czytam nudny podręcznik do historii. Bohaterowie są płascy, wszyscy mają podobny styl mówienia, napuszony i nadęty.
Mogło być naprawdę ciekawie, wszak historia oparta jest na faktach, dzieje się w powojennej Łodzi. Powieść ma dość dobre oceny, może zatem to ja mam wygórowane oczekiwania. Nie wiem, sprawdźcie sami, jeśli macie ochotę. Ja na kolejne części się nie skuszę.