Lista Lucyfera


Tom 1 cyklu Adam Berg
Ocena: 4.75 (16 głosów)
Inne wydania:

Błyskotliwy, przewrotny thriller o samotności, mroku i złu, które czaić się może wszędzie...Trójmiastem wstrząsa seria okrutnych, niewytłumaczalnych zabójstw.
Morderca kontaktuje się z dziennikarzem, red. Adamem Bergiem. Za jego pośrednictwem informuje opinię publiczną o swoich kolejnych krokach. Od tej pory zaczyna się nierówny pojedynek pomiędzy życiem, a śmiercią. Co kieruje poczynaniami okrutnego mordercy, który sam siebie nazywa ,,Lucyferem"? Zemsta, nienawiść do świata, a może fascynacja dziełami pewnego twórcy, który ze śmiercią był za pan brat?
A gdy wydaje się, że jesteśmy już blisko rozwiązania tej ponurej zagadki, do akcji wkraczają kolejni nieznani sprawcy. W tle media goniące za sensacją, namiętność i historia, która rzuca długi cień na współczesnych. ,,Lista Lucyfera" to pierwsza współczesna powieść Krzysztofa Bochusa, autora bestsellerowej trylogii z radcą Christianem Abellem w roli głównej.

Informacje dodatkowe o Lista Lucyfera:

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2019-04-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788366195042
Liczba stron: 464

Tagi: bóg

więcej

Kup książkę Lista Lucyfera

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Lista Lucyfera - opinie o książce

ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗪𝗶ę𝘇𝗶𝗲ń 𝗽𝗿𝘇𝘆𝗽𝗮𝗱𝗸𝘂

Krzysztof Bochus to jeden z autorów, którego twórczość bardzo lubię i z ogromną przyjemnością sięgam po jego książki. Cieszę się, że seria z Adamem Bergiem została wznowiona i to w tak niezwykłej szacie graficznej. Nie miałam okazji przeczytać jej, gdy była wydana po raz pierwszy, ale wznowienie wzbudziło moje zainteresowanie. Lektura pierwszej części jest już za mną, więc nadszedł czas, by podzielić się z Wami moimi wrażeniami.

𝐿𝑖𝑠𝑡𝑎 𝐿𝑢𝑐𝑦𝑓𝑒𝑟𝑎 otwiera serię z dziennikarzem Adamem Bergiem, który po spektakularnym śledztwie dotyczącym zaginionej w czasie wojny szkatuły królewskiej na krótko stał się bardzo sławny. Zaoferowano mu nawet stanowisko konsultanta w Specjalnym Wydziale Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zajmującym się poszukiwaniami i rewindykowaniem dzieł sztuki zaginionych w czasie wojny. Berg był na fali sukcesu, ale musiał odejść z macierzystej redakcji. Jego pięć minut sławy minęło, a zarobione pieniądze szybko się skończyły.

Wtedy otrzymał propozycję pracy w „Kurierze”, na którą nie mając lepszych perspektyw, się zgodził. Jednak taki skrajny indywidualista jak on nie najlepiej czuł się w redakcyjnym stadzie, tym bardziej że dyscyplinował go zagraniczny właściciel. Naczelny miał już dość tego, że Berg chadza własnymi drogami, i postawił mu ultimatum: albo przyłoży się i znajdzie ciekawy temat, albo zapowiadana redukcja etatów w redakcji rozpocznie się od niego.

Wkrótce w mieście pojawia się seryjny morderca, który decyduje się nawiązać kontakt z dziennikarzem, wykorzystując go jako łącznika do informowania opinii publicznej o swoich kolejnych działaniach. Rozpoczyna się zatem nierówny pojedynek między życiem a śmiercią.

𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑜𝑚 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑤𝑚ó𝑤𝑖ć 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜, 𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑚𝑖𝑒ć 𝑤 𝑠𝑤𝑜𝑖𝑐ℎ 𝑟ę𝑘𝑎𝑐ℎ 𝑡𝑒𝑙𝑒𝑤𝑖𝑧𝑗ę, 𝑝𝑜𝑙𝑖𝑐𝑗ę 𝑖 𝑝𝑟𝑜𝑘𝑢𝑟𝑎𝑡𝑢𝑟ę […] 𝑖 𝑝𝑟𝑎𝑠ę 𝑡𝑒ż.

Seryjny morderca, który pojawił się w mieście, ma na swym koncie już dwie ofiary, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Jednak jego modus operandi sugeruje, że może być inaczej. Ofiary zostały zamordowane w sadystyczny sposób, a następnie sprawca „ubierał” te zbrodnie w istotne dla siebie szczegóły. Policja nie ma wątpliwości, że ma do czynienia z seryjnym mordercą, który zostawia śledczym wskazówki przy denatach i lubi zabawę w dobrych i złych.

Adam bezskutecznie próbował odnowić kontakty, które wcześniej zaniedbał. Suto zakrapiane spotkanie ze znanym prokuratorem, na które tak liczył, też nie przyniosło mu oczekiwanych rezultatów. Gdy zasypia zamroczony alkoholem, z pijackiego snu budzi go telefon z nieznanego numeru. Dzwoni do niego człowiek, który nadał sobie pseudonim Lucyfer i wybrał Adama na łącznika między dobrem a złem, przy czym siebie nazywa tym dobrym. Adamowi, po tym, co usłyszał od nieznajomego, krew zmroziła się w żyłach. Zaledwie niedawno Stolarski dopominał się od niego nośnego tematu na główną stronę, a po kilkudziesięciu godzinach zadzwonił do niego psychopata i podał mu newsa na talerzu. Wszystko wydawało mu się takie nierzeczywiste. Dlaczego nazwał się Lucyferem? Dlaczego zadzwonił właśnie do niego? I dlaczego w ogóle zabija? Tuż po tym, jak Berg, za przyzwoleniem naczelnego, napisał artykuł o mordercy, wspólnie udali się na policję z pewną propozycją. Prowadzący śledztwo podinspektor Suchy, stary policyjny wyjadacz, nie jest nią zachwycony. Śledztwo z cywilem, i to dziennikarzem, nie mieści mu się w głowie, ale to Berg skojarzył, że psychopata odtwarza miejsca zbrodni, inspirując się obrazami Zdzisława Beksińskiego.

Adam wpada na pomysł, by sprowokować mordercę i odwieść go od zamiaru popełnienia kolejnej zbrodni, rzucając mu wyzwanie. Niestety, brawurowa odwaga Berga nie przyniosła oczekiwanych rezultatów; ściągnęła tylko niepotrzebnie uwagę psychopaty, który oświadcza, że dopisał go do swojej listy jako kolejną ofiarę. Gdy wydaje się, że to już koniec, prawda okazuje się połowiczna, 𝑏𝑜 𝑘𝑎ż𝑑𝑦 𝑘𝑜𝑛𝑖𝑒𝑐 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑝𝑜𝑐𝑧ą𝑡𝑘𝑖𝑒𝑚 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜ś 𝑛𝑜𝑤𝑒𝑔𝑜. 𝐺𝑑𝑦 𝑤𝑐ℎ𝑜𝑑𝑧𝑖𝑚𝑦 𝑤 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑒 𝑑𝑟𝑧𝑤𝑖, 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑚𝑦 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑛𝑖𝑒𝑠𝑝𝑜𝑑𝑧𝑖𝑎𝑛𝑘𝑖 𝑠𝑧𝑦𝑘𝑢𝑗𝑒 𝑛𝑎𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑠𝑧ł𝑜ść 𝑝𝑜 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑖𝑒𝑗 𝑠𝑡𝑟𝑜𝑛𝑖𝑒. Ż𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑏𝑜𝑤𝑖𝑒𝑚 𝑐𝑖ą𝑔𝑖𝑒𝑚 𝑧𝑑𝑎𝑟𝑧𝑒ń 𝑙𝑖𝑛𝑒𝑎𝑟𝑛𝑦𝑐ℎ, 𝑛𝑖𝑒 𝑠𝑘ł𝑎𝑑𝑎 𝑠𝑖ę 𝑧 𝑜𝑑𝑑𝑧𝑖𝑒𝑙𝑛𝑦𝑐ℎ ℎ𝑖𝑠𝑡𝑜𝑟𝑖𝑖, 𝑧 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑐ℎ 𝑘𝑎ż𝑑𝑎 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑏𝑦𝑡𝑒𝑚 𝑜𝑑𝑟ę𝑏𝑛𝑦𝑚.

W 𝐿𝑖ś𝑐𝑖𝑒 𝐿𝑢𝑐𝑦𝑓𝑒𝑟𝑎 królują dwa wątki, oba bardzo ciekawe, ale to sprawa psychopatycznego mordercy wysuwa się na pierwszy plan i trochę przyćmiewa to, co autor chciał przekazać w drugiej części. Krzysztof Bochus umiejętnie połączył oba wątki, ale przez spektakularne akcje z Lucyferem ten drugi motyw wydał się nieco mniej interesujący. A szkoda, bo temat poruszany w drugiej części jest równie ciekawy, a po wcześniejszych niesamowitych zwrotach akcji miałam wrażenie, że później powieść podąża w zupełnie innym kierunku. Psychopatyczny morderca to jedno, a historia z przeszłości to drugie.

Mimo to dla mnie ta książka jest napisana po mistrzowsku i wyróżnia się na tle innych kryminałów. Niesamowita mieszanka sensacji i faktów historycznych sprawia, że jest prawdziwą perełką gatunku. Uwagę przyciągają kreacje zarówno głównego bohatera, jak i antagonisty. Berg to rogata dusza – dziennikarz, który zawsze musiał mieć swoje zdanie i szukał dziury w całym. Czuł się samotny, wszędzie czaiła się zdrada: wśród policjantów, w redakcji, nawet kobiety w jego życiu go opuściły. Był mistrzem nietrafionych wyborów. Natomiast tytułowy Lucyfer to człowiek mściwy, niesamowicie inteligentny, zaburzony psychicznie i przebiegły. Uważa, że swoimi zbrodniami przywraca porządek. Jest zafascynowany dziełami Beksińskiego, które wizualizuje na miejscach zbrodni.

Krzysztof Bochus umiejętnie balansuje między dosadnością, ohydą i mrokiem, nie pogrążając się w nich zbytnio. Udało mu się stworzyć mroczny nastrój, wprowadzając odpowiednią dawkę brutalności, która nie przekracza dobrego smaku, ale wystarczająco przykuwa uwagę. W tej historii podobało mi się dosłownie wszystko – bohaterowie, intryga kryminalna oraz brak błędów językowych, co zawsze doceniam u Bochusa, ale mam małe zastrzeżenie. Nie odpowiadało mi wprowadzenie do fabuły kontekstu politycznego, ponieważ choć każdy ma prawo do swoich poglądów, niekoniecznie musi je umieszczać w książce.

𝐿𝑖𝑠𝑡𝑎 𝐿𝑢𝑐𝑦𝑓𝑒𝑟𝑎 to mocna i doskonale napisana książka, która od pierwszej do ostatniej strony trzyma w napięciu. Dwie historie, zręcznie połączone, tworzą jedną niezwykle wciągającą opowieść.

𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑙𝑢𝑏𝑖ą 𝑗𝑎𝑘 𝑖𝑚 𝑠𝑖ę 𝑝𝑜𝑑𝑠𝑢𝑤𝑎 𝑔𝑜𝑡𝑜𝑤𝑒 𝑜𝑑𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖. 𝑂𝑠𝑡𝑎𝑡𝑒𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒 ż𝑦𝑗𝑒𝑚𝑦 𝑤 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑚 𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑖𝑛𝑛𝑦𝑚 𝑘𝑟𝑎𝑗𝑢, 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑎? 𝑀𝑦ś𝑙𝑒𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑦𝑚𝑎𝑔𝑎 𝑤𝑦𝑠𝑖ł𝑘𝑢, 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑠𝑖ę 𝑝𝑟𝑧𝑦 𝑡𝑦𝑚 𝑠𝑝𝑜𝑐𝑖ć. 𝑇𝑎𝑘𝑎 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑎 𝑜 𝑛𝑎𝑠, 𝑐𝑧𝑦 𝑠𝑖ę 𝑡𝑜 𝑘𝑜𝑚𝑢ś 𝑝𝑜𝑑𝑜𝑏𝑎, 𝑐𝑧𝑦 𝑛𝑖𝑒.

Link do opinii

Zahipnotyzowała mnie ta książka. Wciągnęła mnie w swoją sieć i nie puściła do końca.

 

W Trójmieście rozpanoszył się seryjny morderca, który sam siebie okrzyknął Lucyferem.  Kontaktuje się on z dziennikarzem śledczym Adamem Bergiem, który ma informować opinię publiczną o kolejnych jego zbrodniach.  Rozpoczyna się piekielna walka z czasem i nierówny pościg za zabójcą, który nie pozostawia za wiele śladów.

 

Bardzo zaangażowałam się w tą historię. Wręcz spijałam słowa z kartek. Nie potrafiłam się od niej oderwać. Z żalem ją odkładam i czekałam niecierpliwie kiedy będę mogła do niej wrócić.

 

Co mnie tak ujęło? Napięcie, które trzyma od pierwszych stron i  z każdą kolejną tylko wzrasta. Doskonale przemyślana i intrygująca zagadka kryminalna.  Niesamowite zwroty akcji, przypominające sinusoidę. Bardzo sugestywne emocje bohaterów, od który skóra cierpnie i wrzątek stygnie w ułamku sekundy.

 

Podało mi się to w jakiś sposób autor wykreował Berga, ale też tytułowego Lucyfera. Nadał im ciała, ale też duszę, w które momentami lepiej nie zaglądać. Ich wzajemna „relacja” przypomina jakiś diaboliczny taniec będący połączeniem ucieczki i pościgu bowiem morderca i Berg zamieniają się czasami rolami.

 

Zaskoczyło mnie to, że książka ta nie kończy się na ujęciu sprawcy, ona toczy się dalej i dalej zaskakuje, dalej trzyma w napięciu.

 

Z wielkim impetem dotarłam do ostatniej strony. Zrobiłam sobie przerwą na herbatkę i rzucam się na następny tom licząc na podobne emocje.

 

 Współpraca barterowa @skarpawarszawska

#bochuskrzysztof #listalucyfera #atrament_mroku

Link do opinii
Avatar użytkownika - violetanddog
violetanddog
Przeczytane:2024-06-10, Ocena: 5, Przeczytałem,

Trójmiastem wstrząsa seria krwawych morderstw. Wydaje się, że oprawca działa wobec ustalonego schematu a być może i listy. Lucyfer – bo tak o sobie mówi, swoje ofiary wybiera nieprzypadkowo i sprytnie igra ze stróżami prawa. Rozszyfrowania zamiarów mordercy podejmuje się dziennikarz Adam Berg, z którym Lucyfer podejmuje grę w kotka i myszkę. Ile osób padnie jeszcze ofiarą bezwzględnego mordercy, zanim zostanie on ujęty i ukarany? Co kieruje działaniami sprawcy? Chęć wyeliminowania bezwartościowych dla społeczeństwa jednostek czy może jakieś osobiste porachunki? Zainteresowani? W takim razie zapraszam do lektury.
.
Lista Lucyfera to moje drugie (po książce „Kruchy lód”) spotkanie z twórczością autora. Nie jestem fanką książek w przedziale 400-500 stron dlatego nie było mi łatwo przebrnąć przez tę cegiełkę. Bywały momenty, które przyprawiały mnie o szybsze bicie serca (tj. uwięzienie Berga), ale i takie, które mnie nużyły. Motyw seryjnego mordercy korespondującego ze swoją potencjalną ofiarą i stopniowo wtajemniczający ją w swoje niecne plany to nie jest motyw nowy. Jednak co z tego, skoro można go wykorzystać po raz wtóry. Nie jestem wielką fanką thrillerów i kryminałów i dlatego nie będę się tu kreować na znawcę tematu. Powiem jedynie, że dobra to była książka i przyjemnie spędziłam z nią czas. Tylko tyle i aż tyle. Polecam.
.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję @skarpawarszawska

Link do opinii

Krzysztof Bochus otwiera swój cykl o Adamie Bergu, młodym i bardzo błyskotliwym dziennikarzu, zdobywcy jednej z najważniejszych nagród w branży, któremu kobiety dosłownie wskakują do łóżka, pierwszym tomem pod tytułem „Lista Lucyfera”.

Tytułowy Lucyfer, który sam nadał sobie to miano, to nieuchwytny morderca, który zabija swoje ofiary, bez pośpiechu, za to z pieczołowitą dokładnością, a z miejsca zbrodni upodabnia do obrazów jednego ze znanych malarzy. Bardzo troszczy się o szczegóły, co koniec końców go zgubi.

Adam Berg, który jest głównym bohaterem tej serii, to w zasadzie wolny strzelec. Pracuje dla redakcji poczytnej gazety, ale źle się czuje między ludźmi – trudno mu nawiązywać z nimi prawidłowe relacje – więc najczęściej jest sam. Jego relacje z kobietami są bardzo powierzchowne i krótkotrwałe. Najczęściej z jego winy. Nie inaczej jest podczas wydarzeń rozgrywających się w tej opowieści.

W chwili, gdy kariera dziennikarza, po odnalezieniu przez niego skarbów niegdyś wywiezionych z Polski i chwilowej sławie związanej z tym wydarzeniem, nieco się stabilizuje, na horyzoncie pojawia się złoczyńca. Kontaktuje się z dziennikarzem i chce, by to on był jego przekaźnikiem między ludźmi, innymi mediami i policją. Informuje go przy tym o przyszłych ofiarach, zdradza mu szczegóły, o których nie wie nikt inny. Ofiarami są ludzie, którzy – zdaniem Lucyfera – mieli wszystko, choć na to nie zasługiwali i to zaprzepaścili. Między innymi ofiara jest słynna niegdyś primabalerina, a teraz smutna pijaczka ze sklepu za rogiem.

Ich współpraca układa się raz lepiej, raz gorzej, do momentu, gdy zdaniem przestępcy, dziennikarz posuwa się trochę za daleko i rzuca mu wyzwanie. Wtedy Lucyfer oznajmia, że będzie jego kolejną ofiarą. Wyznacza nawet datę jego śmierci.

Policja, z którą dziennikarz do tej pory ściśle współpracował, pomagając w próbach ujęcia niebezpiecznego przestępcy, daje mu dwudziestogodzinną ochronę. Ochrona ta okazuje się dziurawa w wielu różnych punktach.  Zarówno w ludziach – umoczonych w przeszłości, lub uzależnionych od różnych środków policjantach, jak i relacjach z dziennikarzem, które w kilku przypadkach nie układają się najlepiej.  Lucyfer rezygnuje z morderstwa dziennikarza. Byłoby one zbyt pospieszne, a przez to mogłoby się okazać zgubne w skutkach dla samego mordercy.

Adama ratuje jego ówczesna kochanka, dziennikarka, Marika pracująca w TVN, która słyszy dziwne stukanie zza ściany i zawiadamia policję.  W tym samym czasie główny bohater odkrywa tożsamość sprawy – Imię i nazwisko samego Lucyfera – który, jak się okazuje, był znacznie bliżej, niż myślał.

W złapaniu zbiega, jeszcze we wcześniejszej fazie, pomagają mu ludzie, których przeszłość nie jest kryształowa, ale którzy są „coś” Bergowi winni, bo niegdyś wyciągnął ich z nie lada tarapatów. Na przykład właściciel bardzo znanego, nocnego klubu, przegląda wraz z nim kamery bezpieczeństwa zamontowanie na terenie jego obiektu.

Korzystając z dawnych i obecnych znajomości oraz wykorzystując dawne przysługi, Berg powoli brnie naprzód, dalej prowadząc śledztwo, choć wie, że Lucyfer wcale z nim jeszcze nie skończył.

Pojawiają się nowe tropy, a główny bohater coraz więcej czasu spędza w bibliotece, wertując stare księgi. Jest taki moment w tej historii, że nawet nosi je ze sobą wszędzie, na miejsce zbrodni.

Wtedy następuje nowa zbrodnia. Inna od wcześniejszych. Mniej dbała o szczegóły. Policjanci „z biegu” przypisują ją jednak Lucyferowi.

Rozwiązanie zagadki, a właściwie dwóch, nie jest takie złe, ale może dla samej książki byłoby lepiej, gdyby skończyło się tylko na jednej. Bo choć znamy tożsamość Lucyfera, to jego walka z Bergiem, wysoko w górach, do samego końca jest emocjonująca.  O tyle druga historia, związana z wywozem z terenu Polski ukrytych kosztowności, już taka ciekawa nie jest.

Obie historie są ze sobą nieco powiązane; w tej drugiej na czele tajnej organizacji stoi ktoś, kogo jego współpracownicy nazywają Doktorem i kto ma swoich szpiegów, także w szeregach rządowych  policji. Ani Doktor nie zostaje złapany, ani skarby, mimo starań zarówno policji, w której pierwsze skrzypce grają Sowa i Suchy, jak i Berga, nie zostają zatrzymane w kraju, choć w sprawie „wypływa na powierzchnię” kilka nazwisk współpracujących z nimi ludzi. Dochodzi do aresztowań, zatrzymań i zawieszeń, ale to wcale nie zamyka sprawy.

Bo to dopiero tom pierwszy, więc mamy świadomość, że będzie to kontynuowane.

Całość jest całkiem nieźle napisana, choć zdarzają się dłużyzny, a ciągnięcie całej historii już po rozwiązaniu sprawy Lucyfera, wydaje się być robione trochę na siłę, choć pewnie będzie kontynuowane w następnym tomie i dlatego było autorowi potrzebne.

Choć nie wyszło mu to najzgrabniej. Człowiek przewracał każdą kolejną kartkę z myślą: „ czy to już wreszcie koniec?”. Chyba autorowi nie zależało na takich odczuciach.

Tym bardziej, że nie był to jego debiut, tylko któraś z kolei książka. Sam jest dziennikarzem, więc powinien wiedzieć „jak wciągnąć w historię” czytelnika.

Bergowi wydaje się być bliżej do Jamesa Bonda, agenta specjalnego, niż dziennikarza. Potrafi wyjść z każdej opresji,  zmienia kobiety jak rękawiczki ( w jego życiu pojawia się najpierw Ola, później Marika, a w końcu Miłka), żadnej tak naprawdę nie poświęcając dłuższej chwili i robi rzeczy, których z pewnością nie podjął by się przeciętny dziennikarz. Jest to nieco przerysowana postać.

Czytadło na panujące teraz ciągnące się bez końca dni, kiedy najlepiej jest zostać w domu, choć na dworze robi się coraz cieplej i cieplej i wszystko krzyczy w nas: „wyjdź!”.

Link do opinii

W tym świecie rządzi przypadek, a my jesteśmy poddani jego woli. Tylko co jeśli pojawi się człowiek, który wbrew wszystkiemu postanawia zostać wymierzającym sprawiedliwość Bogiem, sam przyjmując imię diabła?
Książka o psychopatycznym mordercy, który stworzył własną listę sprawiedliwości, o pewnym przypadku a także sztuce, która nadaje utworowi specyficznego charakteru. Czasem patriotycznego, historycznego a innym razem odsłaniającego mroczą stronę ludzkiej duszy.
Zacznijmy jednak od początku. Poznajmy Adama Berga znanego w Polsce, gdańskiego dziennikarza. Sławę zyskał dzięki odnalezieniu królewskiej szkatuły. Minęło jednak trochę czasu i brak kolejnego fascynującego artykułu zagraża jego dalszej karierze w gazecie „Kurier”. Poznajmy również policjanta z równie trudnym problemem. Podinspektor Andrzej Suchy powoli zaczyna tracić wzrok co uniemożliwia mu prace. Prywatnie tej dwójce również nie ułożyło się najlepiej. Ich życie zawodowe mogłoby zostać przekreślone, gdyby nie pewnie przypadek. Nie można jednak powiedzieć, ze zmienił on wszystko na lepsze. Koszmar dopiero się rozpoczyna.
W Gdańsku maja miejsce masakryczne morderstwa. Wykonywane przez precyzyjną wręcz uzdolnianą osobę. Każde zabójstwo jest wyjątkowe, ciekawe a co za tym idzie przerażające. Sprawca jest nieuchwytny ale sam motyw zbrodniu mu nie wyszcza, chce by o nim mówiono. Właśnie dlatego kontaktuje się z dziennikarzem i zaczyna z nim prowadzić bardzo ciekawa grę. Adam Berg postanawia pomóc policji i wspólnie z podinspektorem rozpoczyna własne śledztwo. Postanawia grać jednak na własnych i wyjątkowo niebezpiecznych zasadach.

Akcja książki jest szybka i mocna. To co najważniejsze w kryminale sprawdza się tutaj podwójnie. Tajemnica nie jest łatwa do odkrycia, a kiedy już zbliżamy się do rozwiązania okazuje się, że to dopiero początek. Powieść zaskakuje kilkakrotnie; sprawia, że czytamy w napięciu.
Postacie są bardzo ciekawie zarysowane. Dobry portret psychologiczny mordercy. Mocne ukazanie jak psychopata może postrzegać rzeczywistość. Motyw może nie był taki oryginalny ale w całości zagadki książka oryginalność nadrabia. Polubiłam głównego bohatera chociaż chwilami wydawał mi się nazbyt narwany. Nie wiem czy normalny człowiek, który ledwo uszedł zżyciem po jednej przygodzie pakuje się od razu w następną. Jeśli chodzi o wątek romantyczny w książce, to tu mamy podobnie. Nie będę jednak zbyt wiele zdradzać.

Na jeszcze jedną rzecz warto zwrócić uwagę w książce, jest to sztuka, historia, trochę muzyki, autentyczne zdarzenia i miejsca. Akcja toczy się w Gdańsku i czytając można sobie wręcz wyobrazić, że zdarzyła się naprawdę. Warto czytać przypisy, dowiedzieć się trochę z czego autor czerpał inspiracje. Wszystko to dodaje autentyczności całej historii.

Najbardziej jednak podobało mi się nawiązanie do pewnych obrazów. Miłym zaskoczeniem były inspiracje jednym z moich ulubionych malarzy. Nie chcę zdradzać jakim, bo może ktoś będzie chciał to odgadnąć :). Jednak mocno polecam w czasie czytanie odnajdywanie tych dzieł. Warto się im przyjrzeć, a całej powieści nadają one niesamowity klimat.

„Lista Lucyfera” była moim pierwszym spotkanie z autorem lecz z całą pewnością nie ostatnim.

Link do opinii

- Rozumiem, że musisz mnie jakoś nazywać. Zwłaszcza, że nawiążemy, szukam właściwego, precyzyjnego terminu... - (...) - bliższą relację. Powiedzmy, że będziesz nazywał mnie Lucyferem.


Adam Berg, dziennikarz pracujący w gdańskim "Kurierze", odbiera nietypowy telefon. Mężczyzna, który do niego dzwoni twierdzi, że jest odpowiedzialny za morderstwa, które wstrząsnęły Trójmiastem. Początkowo Berg myśli, że to głupi żart, jednak rozmówca opisuje mu szczegóły zbrodni, które może znać osoba, która popełniła te brutalne czyny. Czy dziennikarz da się wplątać w chorą grę, którą wymyślił sobie człowiek, który każę nazywać się Lucyferem? 


Krzysztof Bochus urzekł mnie już w tym roku serią o Christianie Abellu, którą przeczytałam praktycznie za jednym zamachem. Dlatego z niecierpliwością wyczekiwałam, aż w moje ręce wpadnie najnowsze dzieło autora - Lista Lucyfera. Wydarzenia poprzedniej serii miały miejsce w latach 20. XX wieku. Tym razem Pan Bochus stworzył kryminał osadzony w obecnych czasach. Gdybym musiała jednym słowem określić tę książkę, stwierdziłabym: pierwszorzędna. Na szczęście mogę bardziej się rozpisać, z czego z chęcią skorzystam. 


Lista Lucyfera to nie tylko kryminał. Autor z precyzją żongluje wątkami szpiegowskimi, by po chwili wrzucić czytelnika w sam środek scen rodem z dobrego filmu sensacyjnego, a do tego nie zapomina o dodaniu pikantnych momentów. Każdy z bohaterów jest na swoim miejscu. Nawet z pozoru mało istotne postacie idealnie wpasowują się w rozgrywane wydarzenia. Akcję powieści czytelnik śledzi z różnych perspektyw, nawet tej Lucyfera. W tle wydarzeń ukazana jest medialna rzeczywistość, żądze, które ciężko zaspokoić i fragmenty historii, które mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. 


Cenię książki, w których całkowicie się zatracam. Podczas których emocje sięgają zenitu, a ja nie mogę odłożyć książki, chociaż obiecuję sobie, że "jeszcze tylko jeden rozdział". W której bohaterowie stają się tak rzeczywiści, że po odłożeniu powieści czuję jakbym rozstawała się z dobrym znajomym. Czytając Listę Lucyfera odczuwałam to wszystko. A minusy? No był taki jeden... Mianowicie taki, że 456 stron to stanowczo za mało! Czekam na kolejny tom, by ponownie towarzyszyć Bergowi w jego dziennikarskich śledztwach. 

Link do opinii

Po znakomitej serii kryminałów retro moje oczekiwania wobec kolejnej książki Krzysztofa Bochusa rosły. Trochę się bałam, że współczesny kryminał nie będzie tak dobry jak retro, że autor nie poradzi sobie bez historii w tle. Melduję zatem, że poradził sobie znakomicie! Choć szczypta historii pojawia się tu i ówdzie 😉

„Lista Lucyfera” ma wszystko to, co w kryminałach uwielbiam i co sprawia, że nie mogę spać (po pierwsze dlatego, że czytam, po drugie – gdy już czytać skończę – rozmyślam, analizuję, nasłuchuję, czy te szmery i stuki za oknem na pewno są niegroźne 😱). Ma więc świetnie skonstruowaną fabułę, niebanalną zagadkę, sporo makabrycznych opisów (taaak, one wg mnie są niezbędnie konieczne i bez nich się nie da!), mnóstwo ciekawostek historycznych, autor przemyca też nieco wiedzy o sztuce (uwielbiam, gdy podczas czytania muszę szukać i szperać, dobrze, że komórka zawsze jest pod ręką 😉).

Krzysztof Bochus tworzy na kartach swojej najnowszej powieści mordercę niebanalnego, nietypowego, który kontaktuje się z dziennikarzem lokalnej prasy po to, by informować go o swoich planach. Czy Adam Berg zgodzi się na warunki mordercy? Czy uda mu się go wyprzedzić? Czy zaryzykuje i zdecyduje się działać na własną rękę?

Jeśli szukacie dobrej rozrywki i macie dużo czasu (książki nie da się odłożyć ‘na później'!) bierzcie bez wahania „Listę Lucyfera”!

Link do opinii
Avatar użytkownika - Joannate
Joannate
Przeczytane:2019-04-11, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019,

„Lista Lucyfera” to chyba najbardziej reklamowana i polecana książka ostatnich dni. Skusiłam się i ja, zachęcona mnóstwem bardzo pochlebnych recenzji i – jak to czasami w takich przypadkach bywa – nie padłam na kolana. Blogerzy wystawili piękne, lukrowane laurki, a ja, jako zwykła czytelniczka powiem, że owszem, książka jest ciekawa, ale raczej nie wbija w fotel, ani nie sprawia, że ma się ochotę rzucić pracę i tylko czytać, czytać, czytać...

Zacznę od tego, co mi się nie spodobało.

Przede wszystkim – nie spodobał mi się główny bohater, dziennikarz Adam Berg, bo miałam wrażenie, że został skonstruowany tak, żeby każdemu przypaść do gustu. Ideał: przystojny tak, że wszystkie kobiety wokół niego planują od razu wspólne życie, a do tego odważny, mądry, potrafiący się bić. Czyż można zatem dziwić się seryjnemu zabójcy, który przedstawia się jako Lucyfer, że właśnie ten ideał wybrał sobie do kontaktów ze społeczeństwem? Ano, nie można, bo nikt nie może się oprzeć słynnemu dziennikarzowi… Ta postać zupełnie mnie nie przekonała, jego postępowanie jest mało wiarygodne, a emocjonalność… pomińmy litościwie milczeniem…

Druga rzecz, która niezbyt mi się spodobała to fakt, że autor oparł się na dość mocno wyeksploatowanym pomyśle inspirowania zbrodni – sztuką. Chwała mu jednak, że wybrał do tego sztukę polską, bo obrazy, o których mowa, są naprawdę warte poznania i obejrzenia.

No i rzecz trzecia – to trochę zbyt przegadane fragmenty książki: najpierw dyskutowanie o tym, co zrobi Lucyfer, potem dyskutowanie, dlaczego nie zrobił tego, co myśleli, że zrobi… Wiem, że w powieściach tego typu trzeba trochę spowalniać akcję, żeby pozwolić opaść napięciu – ale jak dla mnie było tego trochę za dużo.

Ostatnia rzecz, jaka mnie nie zachwyciła – to motywy działania Lucyfera.

To, co mi się podobało, to postaci kobiece, które są wyraziste (co prawda wszystkie są też taaakie seksowne i piękne, jakby wyprodukowane z jednej matrycy) i bardzo pomagają bohaterowi. Podobał mi się również wątek poboczny, który rozwija się dopiero w finale – nie mogę powiedzieć, o co chodzi, bo nie chcę nikomu psuć lektury. W każdym razie to jest moim zdaniem wielki atut tej książki – nawiązania historyczne były dla mnie ciekawsze niż rozgrywająca się współcześnie masakra.

Interesująca jest także postać policjanta – Suchy nie jest tępym gliną, który chce po prostu odbębnić swoją pracę – to zaangażowany człowiek i zależy mu na schwytaniu mordercy nie dlatego, że są naciski z góry, tylko dlatego, że jest stróżem prawa.

Dużym plusem było również – jak już wspomniałam – to, że Krzysztof Bochus przybliża nam twórczość jednego z najmodniejszych polskich artystów ostatnich lat. Fakt, że dzieje się to w dość makabrycznych okolicznościach nie ma tu nic do rzeczy.

Bardzo podobały mi się również uwagi na tematy współczesnej polityki, władzy, aluzje dotyczące aktualnych wydarzeń i „dobrej” zmiany – odważne, trafne, dowcipne.

Komu może spodobać się ta książka? Miłośnikom połączenia thrillera i sztuki, włączania wątków historycznych w sensacyjną fabułę. Każdemu, kto lubi, gdy zagadka kryminalna ma drugie dno, głębsze korzenie. I tym, którzy lubią wielowarstwową akcję.

Podsumowując: dość sprawnie napisany thriller, w którym pojawiają się nawiązania do polskiej sztuki oraz do wydarzeń z historii. Nie zwala z nóg, nie pochłania bez reszty, ale też – nie zanudza.

Link do opinii

"Bę­dziesz łącz­ni­kiem po­mię­dzy do­brem a złem. I to ja je­stem tym do­brem."

 

Gdańsk staje się areną wstrząsających zbrodni, naznaczonych wyjątkowym okrucieństwem. Brak powiązań między ofiarami sprawia, że policja jest bezsilna. Wydaje się, że nikt nie może czuć się bezpiecznie, jednak w tym momencie morderca postanowił przemówić. Za pośrednictwem znanego dziennikarza śledczego Adama Berga zapowiada nadejście piekła i dalszych zbrodni. Mianuje się Lucyferem, prowadząc swoistą grę, według własnych reguł.

"Po raz pierw­szy od wielu lat po uli­cach na­szego mia­sta cho­dzi be­stia."

Berg angażuje się w śledztwo, czując na sobie ciężar odpowiedzialności i presję. Z czasem sam staje się celem... 

 

Podoba mi się, że wydawcy coraz częściej decydują się na wznowienia dobrych książek tym samym docierając do większej ilości czytelników. Lista Lucyfera otwiera serię z dziennikarzem Adamem Bergiem, który, chcąc nie chcąc, zostaje wplątany w serię morderstw, a jego rola stopniowo staje się coraz bardziej wyrazista. Odniosłam wrażenie, że cała fabuła dzieli się na trzy etapy, które kończą się pewnym punktem kulminacyjnym. Pierwszy z nich, moim zdaniem najbardziej brutalny, wprowadza nas na szlak zbrodni i w chore wyobrażenia Lucyfera. Drugi opiera się na głębszej analizie, poszukiwaniach i wzmożonych emocjach i nie zdziwiłoby mnie, gdyby w tym momencie książka się zakończyła, ale autor w interesujący sposób dopina wszystkie wątki, wprowadzając do akcji kolejnych bezwzględnych sprawców. Mocno zagęszczona akcja i ciekawie  wkomponowana wiedza z zakresu historii i sztuki. To właśnie dzieła jednego z najbardziej znanych polskich artystów ostatnich lat nadają charakteru i wyjątkowości, poniekąd zachęcając do poszukania  dodatkowych informacji na jego temat i przedstawianych obrazach. Całość czytało mi się dobrze, chociaż kilka wątków wydało mi się zbędnych, a na niektóre działania Berga przewracałam oczami. Zabieram się za drugi tom i mam nadzieję, że utrzyma dobry poziom.

Link do opinii
Avatar użytkownika - aneta5janiec12
aneta5janiec12
Przeczytane:2024-06-07, Ocena: 6, Przeczytałam,
,,Lista Lucyfera" to książka, która od razu przyciągnęła mój wzrok okładką. Po przeczytaniu opisu wiedziałam, że muszę poznać tę historię. Ponadto czytałam ,,Kruchy lód" autorstwa Krzysztofa Bochusa, który mi się podobał więc z ciekawością sięgnęłam po kolejną powieść jego autorstwa,   w Trójmieście dochodzi do brutalnych morderstw, które wstrząsają społeczeństwem. Po dokonaniu kolejnej zbrodni zabójca kontaktuje się z dziennikarzem Adamem Bergiem i mówi mu o kolejnych swoich poczynaniach. Każe się nazywać Lucyferem. Uważa się za boga, któremu wolno decydować o czyimś życiu. Berg na łamach swojej gazety umieszcza kolejne artykuły dotyczące Lucyfera... Gra dopiero się zaczyna!   Wow! Jakie to było dobre! Krzysztof Bochus nie zwalnia tempa, a ,,Lista Lucyfera" po raz kolejny ukazuje jego świetny warsztat pisarski. Zasiadając do czytania tej powieści spodziewałam się, że będzie to dobra książka, jednak dostałam coś dużo lepszego niż oczekiwałam. Książkę pochłonęłam w ciągu dwóch dni. Jest ona tak mocno wciągająca, że dopóki nie poznamy zakończenia nie jesteśmy w stanie jej odłożyć.   Adam Berg to bohater, który mocno interesuje się sztuką. Stał się sławnym dziennikarzem, ponieważ sprowadził do Polski zaginiony podczas II wojny światowej skarb poszukiwany od lat. To postać mocno zaangażowana w swoje pasje. Autor świetnie ukazuje jak jego zainteresowania, oraz sprawa Lucyfera wpływają na relacje z innymi bohaterami. Ponadto Berg to postać mocno zdeterminowana, która chce za wszelką cenę rozwiązać wszystkie tajemnice. Mimo niebezpieczeństw jakie na niego czekają. Jak już wspomniałam zabójca vel Lucyfer to bohater, który uważa się za boga. Jest to postać mocno skomplikowana. Jego przeszłość ma mocny wpływ na teraźniejszość. Autor umiejętnie ukazuje nam jego psychikę.   ,,Lista Lucyfera" to niezwykle wciągający i trzymający thriller. Krzysztof Bochus w tej książce spłata za sobą wiele wątków. Zabójstwa, Lucyfer, tajemnice zaginionych skarbów w czasie II Wojny Światowej. To historia, w której nic nie jest takie jakie się wydaje. Kiedy jesteśmy bliscy rozwiązania zagadki, autor szokuje nas zwrotem akcji i wracamy do punktu wyjścia. Taką umiejętność budowania napięcia i stosowania elementów zaskoczenia bardzo sobie cenię. Autor ma świetny styl pisarski co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Mamy tutaj przedstawione wszystkie najważniejsze motywy, jednak powieść jest równomiernie wyważona, nie zwalnia tempa, a czytelnik nie narzeka na nudę.   Reasumując, ,,Lista Lucyfera" to idealna pozycja dla fanów mocnych, trzymających w napięciu, ale i wielowątkowych thrillerów. Krzysztof Bochus po raz kolejny sprawił, że od książki nie mogłam się oderwać. Na pewno będę wyczekiwać jego kolejnych powieści. Bardzo cieszę się, że mogłam poznać tę historię. Ciężko mi się tutaj do czegokolwiek przyczepić, ponieważ to była świetna, ale i przerażająco przygoda książkowa. Bardzo gorąco wam polecam ,,Listę Lucyfera"!
Link do opinii

To moje pierwsze spotkanie z książką Krzysztofa Bochusa. Bez szału ale całkiem przyzwoity kryminał. Chociaż mnie bardziej zaciekawiła historia niemiecko - belgijskich machlojek w celu wywiezienia z Polski skradzionych podczas II Wojny Światowej skarbów kultury niż wątek tytułowego Lucyfera. Oba te wątki łączy ze sobą postać Adama Berga, dziennikarza śledczego, który ma bystry umysł, ponadprzeciętną odwagę, poczucie przynależności narodowej i odporność na przekupstwa. I jeszcze trochę szczęścia i niesamowite zdrowie. Kule co prawda się go imają ale regeneracja organizmu jest mocno wydolna. Mam już wypożyczona kolejną pozycję z cyklu to niebawem po nią sięgnę aby przekonać się, czy Adam odzyska skradzione dobra narodowe.

Link do opinii
Avatar użytkownika - codzienna
codzienna
Przeczytane:2021-10-10, Ocena: 5, Przeczytałem, 52 książki 2021, Wypożyczone,

"Lista Lucyfera" to to wciągający kryminał z przemyślanie poprowadzoną fabułą i nieoczywistymi postaciami z charakterem. Autor lawiruje pomiędzy poszlakami, podrzucając czytelnikowi różne, czasem mylne tropy, dzięki czemu angażuje go w swoją historię, a gdy wszystko wydaje się oczywiste, pojawiają się kolejne intrygująco poprowadzone wątki. Książka wciąga od pierwszych stron, nie tylko nie pozwalając książki odłożyć, ale też otwiera czytelnika na kulturę - zmusza wręcz do przypomnienia sobie dzieł Beksińskiego i odnajdywania w nich powiązań z mordercą. Świetnie poprowadzona narracja, od początku do końca trzyma w napięciu, dostarcza wyskoku adrenaliny i kapitalnie realizuje wszystkie założenia dobrego thrillera. Polecam

Link do opinii

Adam Berg jest błyskotliwym dziennikarzem, któremu kiedyś udało się znaleźć zaginioną szkatułę... Mający powodzenie u kobiet ale brakuje mu szczęścia, zmagając się z samotnością usiłuje wpaść na trop ciekawej sprawy, która mogłaby gazecie przynieść popularność...
W Trójmieście dochodzi do brutalnych zagadkowych morderstw... Morderca dzwoni do Adama Berga opowiadając mu szczegóły sprawy i zapowiadając kolejne... Adamowi świat staje na głowie... Idealny temat do gazety ale trzeba współpracować z policją... Pragnie sam dopaść mordercę ryzykując, że może stać się jego celem... Odkrywa, że zbrodnie są wzorowane na obrazach znanego malarza... Zaczyna się wyścig z czasem...
Intrygująca, pełna zwrotów akcji z fajnymi dialogami, trzymająca w napięciu... Najlepsze jest to, że w połowie myślałam, że to koniec ale gdzie tam! To się dopiero rozkręciło!
Fajny kryminał z wątkami przygodowymi i romantycznymi, niby nie jest jakiś odkrywczy ale lekko się go czytało i dobrze się przy nim bawiłam.
Polecam!
Ta książka przypomina Pana Samochodzika ?

Link do opinii
Inne książki autora
Kamień tunguski
Krzysztof Bochus0
Okładka ksiązki - Kamień tunguski

Przeszłość jest kluczem do przyszłości. A co, jeśli otwiera bramę do piekła? Adam Berg staje przed największym wyzwaniem w swojej karierze. Podejmuje...

Klątwa Lucyfera
Krzysztof Bochus0
Okładka ksiązki - Klątwa Lucyfera

Mistrzowskie połączenie inteligentnego thrillera i powieści sensacyjnej.Klasztorem sióstr szarytek na Kujawach wstrząsa seria zbrodni i dramatycznych...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy