Liga (nie)złych mam. Egoistki z miłości

Ocena: 4.5 (2 głosów)

Wszystkie chcemy szczęśliwych, zdrowych dzieci... oraz świętego spokoju od czasu do czasu

Kochasz swoje dziecko miłością nieskończoną, ale średnio czternaście razy w tygodniu masz ochotę posłać je w kosmos i zastanawiasz się, co brałaś, kiedy zdecydowałaś się na kolejne? Dość już masz czytania o tych perfekcyjnych mamusiach, które zawsze są fit, prowadzą trzy firmy, a ich idealne maluchy deklamują ,,Pana Tadeusza" z pamięci? Jeśli tak, ta książka jest dla ciebie.

W czasach popularnych blogów i Facebooka wszyscy stali się ekspertami od wychowania. Matki zaczęły prześcigać się w byciu idealnymi. I bez względu na twoje wybory - niezależnie, czy chodzi o jedzenie, szkołę czy pieluchy - zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że robisz to źle.

Ten zbiór esejów napisanych przez mamy odbiegające od idealnego stereotypu rozprawia się ze szkodliwym mitem dobrej matki i przywraca wiarę w twoje rodzicielskie kompetencje. Jeśli kochasz swoje dzieci, a jednocześnie nie masz zamiaru rezygnować z siebie, witamy w lidze (nie)złych mam.

Bo nie ma znaczenia, jak oceniają Cię inni. Ważne, jak widzi Cię twoje dziecko!

Informacje dodatkowe o Liga (nie)złych mam. Egoistki z miłości:

Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2018-01-19
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 9788365740274
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: The good mother myth

więcej

Kup książkę Liga (nie)złych mam. Egoistki z miłości

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Liga (nie)złych mam. Egoistki z miłości - opinie o książce

Nie jestem mamą. Nie wiem, czy będzie mi dane nią zostać. Skąd więc zainteresowanie właśnie tematyką macierzyństwa? Jest kilka powodów. Spędzam z dziećmi na prawdę dużo czasu. Kocham je i lubię słuchać oraz czytać o przygodach zarówno maluchów, jak i ich rodziców.

"Liga (nie) złych mam. Egoistki z miłości" to zbiór esejów. Zestaw jakże różnych opowieści matek, które może nie nigdy, ale zdecydowanie rzadko wyglądają tak jak te z pierwszych stron gazet.

Wszystkie razem, ale też każda z osobna wydały na świat istotkę lub kilka. Stworzyły nowe życie, które ma w sobie kawałek ich samych. I choć nie są idealne ani jako kobiety, ani jako matki, co same potwierdzają to łączy je jedno. Miłość do dzieci oraz to, że są dla nich dobrymi mamami. To nic, że makijaż nie jest idealny, ubrania nie są wyprasowane na kant, a kuchnia nie jest tak czysta, by jeść z podłogi (a jednak dzieci lubią to robić). W końcu mówi się, że:

"Dobre mamy mają bałagan w kuchni, brudną kuchenkę, stos prania, lepką podłogę oraz szczęśliwe dzieci"

Tak jak wspomniałam - nie jestem matką. Nie będę, więc oceniać ich postaw, ich decyzji, ich zachowania. Niemniej nie wszystkie rozumiem. Kilka rzeczy mnie przeraziło. Palenie trawki, by przetrwać w towarzystwie dziecka? Aborcja, czyli zabieg jak każdy inny, który nie ma skutków ubocznych? Nie, tego nie zrozumiem.

Jedne planują od własnego dzieciństwa, ile będą miały dzieci, jak będzie wyglądała ich rodzina, co i jak będzie robione. Niektórym się to udaje, innym nie. Drugie idą na żywioł, nie planują, tylko żyją tym, co teraz. Nie ważne kim są z zawodu, czy ich życie jest rozplanowane co do minuty, czy są samotne, homo czy heteroseksualne. Łączy je jedno - są matkami i dla dziecka zrobią wszystko.

Z obserwacji wiem, że walka między matkami bywa zacięta i zastanawiam się niejednokrotnie: "dlaczego?". Czy naprawdę tak ważne jest to, czy moje dziecko będzie miało więcej zajęć pozalekcyjnych? Czy jego ubrania są firmowe? Czy ładnie wygląda? A może trzeba zafundować operację plastyczną na nos lub uszy? Moje dziecko musi być idealne, a ja jego matka razem z nim. Na prawdę? A nie wystarczy, by zarówno rodzicielka, jak i jej potomstwo byli szczęśliwi? Szczęście to nie firmowe buty za setki złotych. Uśmiech to nie umiejętność grania na czterech instrumentach i mówienie w sześciu językach w wieku lat czterech, gdy jeszcze dobrze nie zna się swojego ojczystego. To wsparcie i towarzystwo rodzica. To wspólnie spędzony czas - tak na pracy, jak i zabawie. To wspólna nauka.

Nie jestem matką, ale jestem córką. I wiem, ile pracy musiała włożyć moja mama, w to, bym była tym, kim jestem. By w tym czasie Ona nie zatraciła tego, kim była i kim jest. Jestem jej wdzięczna i do końca życia mój szacunek do niej się nie zmniejszy. Wierzę, że wręcz przeciwnie z dnia na dzień będzie większy.

Jako kobieta i córka chciałabym móc powiedzieć, że zrobiłam wszystko, co mogłam, by moja mama była ze mnie dumna. Mam też nadzieję, że jeśli będzie mi dane zostać mamą, to moje dziecko kiedyś powie, że jest zadowolone ze swojej mamy.

Sięgając po tę pozycję, bardzo się bałam. W głowie nadal miałam jakże nieudaną dla mnie książkę "Żałując macierzyństwa". Strach, że ta pozycja wbije gwóźdź do mej trumny, był ogromny. Siadłam, zaczęłam czytać i odpłynęłam. Chciałabym tę książkę polecić każdej matce. By znalazła tę chwilę czasu dla siebie i zobaczyła, że idealna matka to nie tylko ta w pełnym perfekcyjnie zrobionym makijażu, z dzieckiem cudownie wychowanym, czystym i grzecznym. To czasami trochę brudu i złości, kropla goryczy i smutku, śmiechu i zabaw. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, a szczęśliwe dziecko to brudne dziecko. Wniosek jeden - ideał nie zawsze idealnie się prezentuje!

Więcej na:
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com

Link do opinii
Avatar użytkownika - 1991monika
1991monika
Przeczytane:2019-03-10,

Ta książka to zbiór esejów z życia różnych matek. Większość kobiet jeszcze będąc bardzo młodymi planuje zostać matką, a także ile będzie miała dzieci. Każdy zawsze wyobraża sobie ogromne szczęście oraz radość z posiadania potomstwa i choć nie miałam okazji jeszcze się o tym przekonać to wierzę, że tak jest. Ale nic nie jest idealne, tak jak nie jest tylko białe, lub tylko czarne. Tak więc macierzyństwo również posiada drugą stronę medalu.

Wszystko, co tu napiszę jest widziane oczami młodej kobiety, która macierzyństwo ma jeszcze przed sobą. Bycie rodzicem to z pewnością ogromna radość i duma, ale także chwile zwątpienia i słabości. I to głównie o tych drugich możemy przeczytać w tej książce. Trochę uogólnię, bo uważam, że to nie dotyczy tylko matki – bycie rodzicem to naprawdę ciężka praca przez 24 godziny na dobę. Nie można od tego odpocząć, bo nawet jeśli się, gdzieś wychodzi lub wyjeżdża bez dzieci to prędzej, czy później myślami na pewno jest się z nimi.

Historie opisane w tej książce wydarzyły się naprawdę. Każdy esej ma inną autorkę, a na ostatnich stronach tej pozycji znajdziemy krótkie notki o każdej z nich. Uważam, że zamieszczenie tych informacji jest fajnym zabiegiem, bo dzięki temu czytelnik zauważy, że te kobiety to zwyczajne i realne osoby, które wiodą takie samo życie jak każdy i że opisywane przez nie sytuacje mogą spotkać każdego. Być może czytelnik będzie mógł się nawet utożsamić z którąś z bohaterek, bo spotkało go coś podobnego.

Teksty umieszczone w tej książce są historiami bardzo różnych kobiet. Dzieli je wiele, ale łączy jedno – bycie matką. Znajdziemy tu losy matki bliźniąt, matki czarnoskórej, matki adopcyjnej, matki, która poroniła, matki, która miała ograniczone prawa rodzicielskie, matki będącej lesbijką, a także matki transseksualistki.

Najbardziej poruszyła mnie opowieść matki, do której dzieci dawniej zwracały się „tato”. Zmiana płci musiała być trudnym tematem i niełatwym przeżyciem, ale to jak wpłynęło to na relację tej matki z jej dziećmi to coś smutnego. Drugą historią, która wydała mi się dość wzruszająca, była ta o matce, której decyzją sądu dzieci zamieszkały z ojcem. To jak nie poddała się i dzielnie radziła sobie z tą przeciwnością losu jest godne podziwu.

„Liga (nie)złych mam porusza przede wszystkim ważny temat jakim jest mit idealnej matki. Coś takiego po prostu nie istnieje. Każda mama popełnia błędy, a jedyne co można robić to starać się wychować dziecko najlepiej jak się da. Zawsze będą wzloty i upadki, chwile radości i słabości – ale takie już jest macierzyństwo. Jest również jedna historia, która szczególnie zapadła mi w pamięci, w której matka bliźniąt spotyka się z matką trojaczków. Uważam, że idealnie pokazywała to, że matki nie powinny się ze sobą porównywać, przechwalać, wzajemnie się oceniać, czy ze sobą rywalizować. To o swoje dziecko trzeba się troszczyć i dla niego być najlepszą mamą jaką tylko się potrafi, a nie być najlepszą mamą w oczach innej mamy.

Myślę, ze ta książka przede wszystkim ma być pokrzepiająca dla innych matek, aby wiedziały, ze nie są osamotnione ze swoimi rodzicielskimi problemami. Ale oprócz tego, uważam również, że jest to świetna lektura dla kobiet, które w przyszłości planują zostać matką. Media kreują głównie piękno macierzyństwa i moim zdaniem brakuje trochę pokazywania także tej drugiej jego strony, która jest zawarta właśnie w tej pozycji oraz, że takie sytuacje zdarzają się wielu kobietom.

Link do opinii
Avatar użytkownika - PaniWynalazkowa
PaniWynalazkowa
Przeczytane:2018-05-30, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2018,

Macierzyństwo to wspaniały stan. Wiele kobiet marzy o dziecku i będąc mamą naprawdę spełnia się w życiu. Często jednak zapominamy, że opieka nad dzieckiem to nie tylko momenty piękne i niezapomniane, ale też chwile kryzysu i ciężkiej pracy. W całym zabieganiu i zapatrzeniu w idealne Instamateczki, zupełnie niepotrzebnie popadamy w kompleksy, a przecież każda z nas jest inna i chce dla swojego dziecka jak najlepiej. 


Liga (nie)złych mam to zbiór esejów, który udowadnia, że idealne mamy istnieją tylko na zdjęciach. Autorkami tekstów są mamy, takie jak ja, czy ty. Takie zwyczajne, pragnące dla swoich dzieci dobra, kochające je nad życie, ale czasami marzące o chwili spokoju, wypiciu w skupieniu kawy, przeczytaniu gazety, czy po prostu wyjściu samej do toalety. Są tutaj też kobiety, które mierzyły się z bardziej skomplikowanymi problemami. 


Książkę tę wyróżnia normalność. Mamy w swoich esejach opowiadają o niepowodzeniach, o chwilach, które wryły się w ich pamięć i sprawiły, że zwątpiły w siebie i pełnioną przez siebie rolę. Miło w końcu spotkać się z publikacją, która nie ukazuje macierzyństwa w przesłodzony sposób, a pokazuje, że każdej z nas może się powinąć noga, a wręcz powinnyśmy sobie pozwolić na chwile słabości. Perfekcja jest nudna i nierealna, często okupowana zbyt wielkim stresem. W końcu bycie mamą to praca na pełen etat, 24 godziny na dobę. Szczęśliwe dziecko to szczęśliwa mama i czasami warto odpuścić. W końcu za kilka lat będziemy pamiętać czas wspólnie spędzany z rodziną, a nie to jak stałyśmy przy desce do prasowania, czy gotowałyśmy obiad. 


Liga (nie)złych mam to świetna pozycja, szczególnie dla świeżo upieczonych mamusiek, które przekonane są, że w dalszym ciągu można wszystko zaplanować (tak wie, ja też to przerabiałam, a życie zweryfikowało moje poglądy). To książka, która każe spojrzeć na siebie z dystansem i pozwolić sobie na chwilkę oddechu. Mamo, nie jesteś sama w swojej nie-idealności, ideały nie istnieją, są jedynie sztucznie wykreowaną wydmuszką, stworzoną na potrzeby mediów społecznościowych. A jeśli ciągle wierzysz Pinterestom czy innym Instagramom, to przeczytaj Ligę (nie) złych mam, a pozwolisz sobie wrzucić na luz.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy