Zły numer powinien być tylko tym - złym numerem.
Usuń. Gotowe.
Nie pisz dalej. Nie flirtuj.
Zły numer nie powinien być pierwszą osobą, o której myślisz rano, ani ostatnią w nocy... i zdecydowanie nie powinieneś namawiać ich do zakupu małej kózki.
Ponieważ to byłoby dziwne.
Kiedy Zach Hastings i ja wpadamy w pułapkę złego numeru, nie przestrzegamy zasad. Piszemy SMS-y i flirtujemy, ponieważ jest niesamowicie zabawny, idealnie nerdowaty i cudownie odwraca moją uwagę.
Nie szukam miłości, a Zach zdecydowanie miał zły numer.
Ale może...
Może to właściwy facet.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2024-01-24
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: Let s Get Textual
Zdarzyło się Wam kiedyś pomylić numer i kontynuować taką znajomość?
Ja nie miałam takiej sytuacji, ale do mojej koleżanki przez pomyłkę zadzwonił kiedyś jakiś staruszek z drugiego końca kraju i w dodatku nie dał sobie wytłumaczyć, że pomylił numer, tylko chciał dzwonić na policję, twierdząc, że kumpela ukradła telefon jego wnuczkowi.
A jak było w przypadku Delii Devlin i Zacha Hastingsa głównych bohaterów "Let's get textual" autorstwa Teagan Hunter? Mimo odkrycia pomyłki oboje postanowili kontynuować swoją telefoniczną znajomość, która z czasem zaczęła nieco ewoluować. Zwykła wymiana niezobowiązujących SMS-ów przerodziła się we flirt, aż w końcu doprowadziła do spotkania bohaterów. Czy ich spotkanie twarzą w twarz okazało się zadowalające, czy wręcz przeciwnie?
Jedno jest pewne. Żadne z nich nie spodziewało się, że zwyczajna pomyłka doprowadzi do zakupu małej kozy. Czy relacja Delii i Zacha przerodzi się w coś więcej? Czy Pianek zauroczy nie tylko Delię, ale również jej współlokatorkę? Co stanie się, kiedy Zach przedstawi dziewczynę swojej rodzinie? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że "Let's get textual" była dokładnie taką historią, jakiej się spodziewałam. Lekka, przyjemna i niezbyt skomplikowana. Nie znalazłam w niej nic odkrywczego i właściwie obawiam się, że zostanie przeze mnie bardzo szybko zapomniana. Jest to dopiero pierwsza odsłona serii "Texting" jednak na tę chwilę nie wiem, czy zdecyduję się przeczytać kolejne.
Główni bohaterowie "Let's get textual" to osoby, których nie da się nie lubić i uważam, że pasują do siebie idealnie. Bardzo podobał mi się rozwój ich relacji, który w mojej ocenie miał idealne tempo, jednak osobiście wolałabym, aby jednak częściej się ze sobą spotykali. Dlaczego? Cóż po pewnym czasie ich wymiany wiadomości stały się dla mnie zwyczajnie nudne i nieco żenujące.
Ogólnie rzecz biorąc większość książki to właśnie jedynie wymiany wiadomości pomiędzy Delią a Zachem. I oczywiście rozumiem, że w dobie telefonów i internetu, pisanie SMS-ów jest czymś normalnym, jednak dla mnie to zdecydowanie za mało. Myślę, że w miarę rozwoju fabuły, tych wymian powinno być nieco mniej, a autorka powinna była skupić się na bardziej bezpośrednim rozwoju ich relacji, ale oczywiście jest to tylko i wyłącznie moje subiektywne odczucie.
Chociaż książka "Let's get textual" nie do końca spełniła moje oczekiwania, myślę, że będzie to idealna lektura dla osób, które wpadły w czytelniczy zastój, albo po prostu potrzebują czegoś nieskomplikowanego do przeczytania dla tak zwanego odmóżdżenia.
zabawna, lekka, bohaterowie z dużym poczuciem humoru, ale czasami gubiłam się w czasie i w ich dialogach. Trochę brakowało mi tutaj opisów
Przeczytane:2024-02-11,
Jeden źle wysłany sms i jedna źle zrozumiana wiadomość mogą być początkiem pięknego uczucia. Kiedy Zach myli numer klienta z numerem Delii, a ona myśli, że wiadomość o spotkaniu dostała od brata, zaczyna robić się zabawnie. A kiedy do całego zamieszania dołącza mała kózka, to poziom słodkości znacznie się podnosi.
Po wyprostowaniu smsowego incydentu Zach i Delia zaczynają wymieniać się wiadomościami. Do kumpelskiej relacji nieznajomych wkrada się niewinny flirt, a uśmiech podczas pisania kolejnych smsów już na stałe gości na ich twarzach. Kiedy w końcu umawiają się na pierwszą randkę, już wiadomo, że są sobie nomen omen – pisani.
Niestety, jedna sytuacja może sprawić, że Delia na zawsze straci zaufanie Zacha. Czy dadzą sobie drugą szansę? W końcu mała kózka potrzebuje obojga rodziców – jak zwykła mawiać o sobie para bohaterów tej książki.
Od początku polubiłam Delię i Zacha. Ich błyskotliwe dialogi, lekko ironiczne i zabawne uwagi są urocze, a chemia między nimi odczuwalna jest na każdej stronie tej historii.
Ależ to jest świetna książka! Mówię Wam! Lekka, zabawna, urocza, przepełniona po brzegi fantastycznym poczuciem humoru. Idealna na walentynki! Sporą część treści zajmują pisane przez Delię i Zacha wiadomości, przez co czyta się ją błyskawicznie. Wystarczy jeden wieczór, aby wsiąknąć bez reszty w opowieść o tej dwójce.
Jeżeli lubicie historie przepełnione spokojem, słodkością, będące taką miłą otulającą kołderką i jednocześnie odskocznią od cięższych lektur, to ta książka będzie idealnym wyborem. Motylki w brzuchu i nieschodzące z twarzy uśmiechy gwarantowane.