Powieść biograficzna, przywołująca fascynującą postać Leonarda da Vinci - wszechstronnego artysty i badacza, wyprzedzającego śmiałymi odkryciami i wynalazkami kilka epok; malarza, rzeźbiarza, twórcy machin wojennych, systemów melioracyjnych, map oraz instrumentów muzycznych, a także wielkiego marzyciela, który chce przypiąć człowiekowi skrzydła.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2019-03-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 311
Język oryginału: rosyjski
Tłumaczenie: Eugenia Żmijewska
W CIENIU BOGÓW
Kolejne wznowienie książki, która niebawem skończy sto lat. Tym razem w zupełnie innej odsłonie. Wydawnictwo MG wydało „Da Vinci. Zmartwychwstanie bogów” w twardej oprawie i pięknej szacie graficznej. Musiało upłynąć wiele dekad, by książka Dimitrija Mereżkowskiego doczekała się należytej odsłony.
Biografia, która nie mieści się w ramach biografii. Mereżkowski snuje opowieść o smutnej epoce, a jej bohaterem uczynił Leonarda. Poznajemy artystę, gdy jest już dobrze po czterdziestce. Widziany oczami swoich uczniów jawi się jako niepospolity myśliciel. Człowiek, który w czasach, w jakich przyszło mu żyć był więźniem własnego umysłu. Nietuzinkowy, odporny na zabobony i religię, w oczach współczesnych mu ludzi uchodził za dziwaka. W czasach, gdy płonęły stosy, nie było miejsca dla myślicieli.
Leonardo Da Vinci dla niektórych pozostanie na zawsze przede wszystkim malarzem. Sztukę ukochał, ale był także matematykiem, wynalazcą, mechanikiem. Fascynował go świat przyrody. Wierzył, że wszystko do czego dąży człowiek, natura już wymyśliła, wystarczy bacznie ją obserwować. Wyobcowany, a jednocześnie pewny siebie, w czasach mu współczesnych nie znajdował zrozumienia. Szykanowany, wytykany palcami, naraził się wielu ludziom. Zawsze szedł pod prąd i wierzył w potęgę rozumu. Jaki był naprawdę?
Samouk. Człowiek o nieporównywalnym wręcz umyśle. Samotnik, który wielbił piękno. Można długo wymieniać. Obraz Leonarda, który nasuwa się po lekturze książki Mereżkowskiego. Rzeczą, która uderza jest to, że pisarz bez wątpienia zaintrygowany był jego osobą i otoczył go swoistym kultem, przez co przedstawienie artysty jest dość jednoznaczne. Mereżkowski starał się ukazać człowieka wybitnego, ale i cierpiącego. Wydrwiwany przez wspólczesnych Leonardo szukał ucieczki w sztuce i samotności. „Da Vinci. Zmartwychwstanie bogów” to nie jest typowa, sucha biografia, która ukazuje losy jednostki od narodzin do śmierci. Nie ma tu dat, listów, relacji innych. To napisana z dużym zaangażowaniem i pasją opowieść o mrocznej i fascynującej epoce i o jej dziecku, które wybitnie do owej epoki nie przystawało. Może wydawać się stronnicza, ponieważ łatwo jest wyczuć, że autor fascynował się Da Vincim. Myślę jednak, że jest to portret, który można zaakceptować, a styl i język jakim napisana jest książka są przystępne i mimo, iż to tak dawna lektura to naprawdę można w niej zatonąć. Mereżkowski nakreślił przekonujący obraz codziennego życia w sredniowieczu ukazując zarówno zacofanie mentalne jak i geniusz pojedynczych jednostek.
Świat nie zmienia się aż tak bardzo jak może się wydawać. Osoba o takiej wrażliwości jak Da Vinci nawet obecnie miałaby problem z funkcjonowaniem w technokratycznym i samolubnym społeczeństwie. Wrażliwy, empatyczny, ciągle poszukujący nowych rozwiązań – Leonardo był człowiekiem, który nie tylko wyprzedzał swoją epokę, ale i kilka kolejnych. Wciąż tworzył nowe plany, a w jego głowie rodziło się milion myśli. Był skazany na samotność i niezrozumienie. Dziś uznawany za geniusza, a w swoich czasach postrzegany jako ekscentryk, bezbożnik i oszust. Więzień własnego rozumu.
„Leonardo da Vinci. Zmartwychwstanie bogów” to książka, którą zamówiłam od razu, gdy tylko zobaczyłam w zapowiedziach. Mistrz Leonardo był człowiekiem tak niezwykłym, że od dawna już marzy mi się jego rzetelna biografia, ukazująca to bogate życie i wszechstronny talent. Niestety – ta książka nie jest taką biografią. Co nie znaczy, że mi się nie podobała.
Kupując ją, nie sądziłam, że dostanę do rąk powieść obyczajową (czasem jednak trzeba czytać opisy, nawet jeśli tytuł intryguje!). Tymczasem autor zafundował nam szeroki obraz tła społecznego, historycznego i religijnego epoki, w której żył mistrz Leonardo. Samego Leonarda nie ma tutaj tak wiele, jak można się było spodziewać po tytule – owszem, pojawia się, obserwujemy jego życie, ale przez długi czas (połowę powieści) jest on tylko jedną z wielu postaci, które autor nam prezentuje (dodam od razu: jak dla mnie tych postaci jest o wiele za dużo i przez to książka sporo traci, bo czytelnik trochę się gubi w tym gąszczu).
Spodobało mi się oryginalne ujęcie postaci mistrza Leonarda – patrzymy na niego oczami różnych ludzi – jego uczniów, zleceniodawców, władców, biskupów, przeciwników. Jedni widzą w nim heretyka, wcielenie szatana, inni – wielkiego artystę, godnego niemal boskiej czci, jeszcze inni – geniusza przewyższającego swoją epokę. Kim naprawdę był Leonardo? Z książki wyłania się obraz człowieka spokojnego, opanowanego, a zarazem pełnego pasji, upartego, wytrwałego i stanowczo zbyt skromnego – choć z drugiej strony – da Vinci zna swoją wartość i nikomu nie próbuje niczego udowadniać. Pracuje według swojego rytmu i uznania, nie poddaje się, mimo że nie zawsze wszystko idzie po jego myśli. Jest chaotyczny i nie trzyma się żadnego harmonogramu – czasem bez wytchnienia maluje jakiś obraz, potem nagle porzuca go na rzecz konstruowania skrzydeł czy rzeźbienia.
Spodobało mi także to, co początkowo mnie rozczarowało: czyli szeroki obraz epoki, w której żył Leonardo. Mamy tutaj płomienne kazania Savonaroli, mamy alchemików próbujących wynaleźć kamień filozoficzny i przemienić ołów w złoto, mamy królów, królowe, dworskie intrygi, czarownice i prostych ludzi. Mamy opisy obyczajów, bali, strojów, budynków i obrazów, odkryć i zabobonów. Mamy wielką politykę, wojnę, procesy. Widać, że autor włożył naprawdę dużo pracy w tę książkę i można odnieść wrażenie, że właściwym bohaterem tej książki jest epoka, w której żył i tworzył Leonardo.
Książka mi się podobała, bo mimo że oczekiwałam głębokiej biografii mistrza, a dostałam zaledwie wycinek jego życia i szerokie tło obyczajowe, pełne postaci, które nie zawsze mnie interesowały, to jednak autorowi udało się mnie zaintrygować. Choć jednocześnie czegoś w tej książce brakuje. Miałam nadzieję, że autor wspomni o jakichś mało znanych faktach z życia mistrza, przywoła treści jego pism i odkryć – i robi to, ale jak dla mnie jest tego zbyt mało. Właśnie tego mi najbardziej tutaj zabrakło, chociaż w drugiej połowie mamy retrospekcję i możemy poznać bliżej dzieciństwo mistrza, a także jego rodzinę – wszystko jednak trochę ginie w natłoku innych wydarzeń historycznych. Za mało Leonarda, jak na książkę o Leonardzie. A jednak ani przez chwilę nie odczuwałam pokusy, żeby przerwać lekturę, bo epoka, w której żył mistrz, była bogata w wydarzenia i fascynująca, a autor ma talent do opowiadania. Kluczem do tej książki jest potraktowanie jej właśnie w taki sposób – wtedy przestajemy przerzucać niecierpliwie strony, żeby dotrzeć do kolejnej wzmianki o mistrzu, tylko cierpliwie, krok po kroku, poznajemy kolejne wydarzenia i osoby. Od połowy powieść zaczyna się już skupiać głównie na mistrzu – i już do końca pozostaje przy nim.
Komu może spodobać się ta książka? Osobom, które lubią czytać powieści oparte na historii, z szerokim tłem obyczajowym i rozbudowanym obrazem epoki.
Podsumowując: ciekawa powieść - bardziej obyczajowa niż biograficzna, której jednym z wielu bohaterów jest mistrz da Vinci, a także epoka, w której żył i tworzył.
"Choćbym pozostał na zawsze wśród ciemnicy, choćby nikt o mnie nie wiedział, ja o sobie wiem."
Z wielką przyjemnością zanurzałam się w książkę, wspaniale odświeżyła wiedzę o życiu i twórczości Leonarda da Vinci, a przy tym przeniosła, za pośrednictwem wyjątkowo wciągającej narracji, w klimat średniowiecza. Natychmiast wychwytujemy zestawienie umysłu geniuszu wyprzedzającego nie jedno, a kilka pokoleń, i mrocznych czasów, które kojarzą się zwyczajowo z zacofaniem, chaosem i manifestacyjną pobożnością. A jednak nie dla wszystkich wiedza znosiła znamiona tabu, to nie do końca czas cywilizacyjnego upadku i pogrzebania wielkiego dorobku starożytności, dostrzec można niezwykłe bogactwo i niejednorodność epoki. Czasy Leonarda da Vinci również obfitowały w znaczące dla dojrzewania cywilizacji zdarzenia, polityczne intrygi, mecenaty sztuki i pragnienia zrozumienia świata.
Powieść znakomicie ilustruje, jak niepospolitą i trudną do zaszufladkowania postacią był Leonardo da Vinci, jakimi osobami się otaczał, dla kogo pracował, a przede wszystkim, jakie zajęcia i wizje przykuwały jego uwagę. Widzimy, jak podchodził do świata, przyrody i ludzi, kogo wybierał na uczniów, jak spoglądał na szarlatanów, dworskie knowania i religijną retorykę. Imponuje szerokie spektrum zainteresowań, dziedzin nauki, do których biegła niczym niepowstrzymana ciekawość i w żaden sposób nieograniczona wyobraźnia. Niebywała zachłanność na wiedzę, odkrywanie tajemnic świata, odwaga do wybiegania myślami w daleką przyszłość. Panoramiczne horyzonty niepozwalające zatrzymać się na dłużej przy jednym dziele, bo czas nieubłaganie mija, a jeszcze tyle pozostało do odsłonienia i uchwycenia rozumem. Pewna nonszalancja wobec finansowego wymiaru życia, a nawet wzgarda wobec materializmu, o ile nie są to fundusze konieczne do eksperymentowania i tworzenia wynalazków. Pięćsetna rocznica śmierci Leonarda da Vinci staje się impulsem do sięgnięcia po tę powieść historyczną, zmierzenia się z duchem fascynującej osobowości, poszanowania zachowanego dorobku, ale i też do dziś aktualnych przewodnich myśli w postrzeganiu rozwoju człowieka i rozkwitu nauki. Wybitny geniusz, rozumiany i doceniany za życia zaledwie przez garstkę ludzi, wyśmiewany i lekceważony przez ogół, wspomnienia o nim wciąż budują skrzydła dla nauki, twórczości i prekursorstwa, bo choć spełniło się marzenie człowieka o lataniu, to ileż nowych i ambitnych wyzwań czeka.
bookendorfina.pl
Książka Mereżkowskiego o Leonardzie da Vinci nie jest klasyczną biografią renesansowego artysty i geniusza, jest zbeletryzowanym obrazem pewnej barwnej epoki, której twórca Mony Lisy jest jedną z ikon. Nie bez kozery bowiem w tytule swojej powieści umieścił Autor, prócz nazwiska mistrza dopisek „Zmartwychwstanie bogów”, odsyłający wprost do istoty renesansu czyli wskrzeszenie estetyki antyku.
Ta książka zachwyca, wciąga, intryguje, spełnia swoją funkcję poznawczą, sprawdza się jako znakomita rozrywka na przysłowiowe dwa wieczory, ale przede wszystkim zachwyca właśnie. Nie bez kozery jest tutaj sama osoba jej autora, rosyjskiego twórcy, żyjącego na przełomie XIX i XX wieku, autora kilku powieści historycznych, w tym o naszym renesansowym bohaterze naturalnie, w których udało mu się połączyć kunszt wytrawnego badacza faktów historycznych i utalentowanego beletrysty, na co niebagatelny wpływ miały zapewne także studia nad twórczością Tołstoja i Dostojewskiego.
„Leonardo da Vinci. Zmartwychwstanie bogów” to pozycja, która aż kipi od przemyśleń na temat filozofii historii, sztuki oraz religii oraz ich wpływu na życie utalentowanych jednostek. A w postawie samego twórcy zakodował Autor śmiały i głęboko humanistyczny manifest twórcy torującemu ludzkości drogę wyjścia z mroków średniowiecza. Być może dla wielu współczesnych Leonardo był skandalistą, część z nich uważała go za heretyka o podejrzanych skłonnościach i niepokojących poglądach, wielu jednak już wtedy przeczuwało jego wielkość albo zwyczajnie z niej korzystało, jak kilku znanych nam z historii możnych protektorów i mecenasów, znajdujących szczególne upodobanie w architektonicznych talentach genialnego twórcy. Dla czytelnika będzie to okazja przyjrzeć się bliżej dworskiemu życiu tak znamienitych rodów jak Sforza czy Borgia, w przypadku tych ostatnich będzie to Cesare syn niesławnego papieża Aleksandra VI.
A jeśli jesteśmy już przy postaciach historycznych nie możemy nie wspomnieć o charyzmatycznym i równie kontrowersyjnym dominikaninie Savonaroli, przez niektórych uznawanym za wielkiego reformatora, a przez innych za szaleńca - powieści Mereżkowskiego jawi się on jako fanatyczny przeciwnik renesansowych ideałów – oraz o Machiavellim, autorze sławetnego traktatu o sprawowaniu władzy pt. „Książę”, który sprawił, że od jego nazwiska powstał termin makiawelizm. Obu tych niezwykłych ludzi nasz bohater miał oczywiście okazję poznać i dzięki tym interakcjom ich sylwetki zostały przybliżone czytelnikom.
Przy okazji postaci pojawiających się na kartach powieści warto wspomnieć o sposobie przedstawienia postaci tytułowego bohatera książki Mereżkowskiego. Poznajemy go nie tylko z trzecioosobowej narracji, ale także poprzez cytowane listy i wspomnienia innych historycznych postaci przewijających się przez karty powieści. Czyni to rzecz całą jeszcze bardziej autentyczną i wiarygodną, co przecież nie często się zdarza w wydawnictwach będących beletrystyczną wariacją na temat biografii postaci historycznych.
Nie sądzę by ktoś jednak oczekiwał od wydawnictw tego typu jednoznacznego certyfikatu prawdy absolutnej. Nie jest to zwyczajnie możliwe, dodatkowo należy pamiętać, że mamy do czynienia z postacią szalenie złożoną i wymykającą się jednoznacznym definicjom. Leonardo da Vinci inspirował, inspiruje i będzie inspirował, a każda okazja, by w jakiś sposób skonfrontować się z jego osobą i dziełami powinna być wykorzystana. Ogromne więc brawa należą się nieocenionemu wydawnictwu MG, za wznowienie tej elektryzującej powieści, której pierwsze wydanie miało miejsce w 1896 roku. To rzecz, która może spodobać się praktycznie każdemu czytelnikowi, sprawdza się jako sprawne czytadło zanurzone w historycznym sosie oraz inspirujący utwór o twórcy opętanym ideą latania - świetnie wyraża to okładka niniejszego wydanie, gdzie gronostajowi na obrazie, który możemy podziwiać w Muzeum Narodowym w Krakowie, doprawione zostały skrzydła, nad którymi mistrz pracował przez całe swoje życie. W jakiś też sposób rozjaśnia tajemnicę osobliwego uśmiechu Giocondy z najsławniejszego chyba dzieła artysty.
Historia Cesarza Rzymu, który swój przydomek - Apostata, czyli "Odstępca" - otrzymał od późniejszych mu pisarzy chrześcijańskich, ze względu na odstępstwo...
Przeczytane:2020-02-08, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam,
Na świecie rodzi się tyle ludzi, że czasami sama świadomość tego może przygniatać. W naszej głowie mamy samego siebie i świat, który nas otacza. To jest wszystko, co wiemy. Tylko że takich jednostek jest miliardy i każdy z nas jest tak bardzo odmienny i zarazem tak bardzo podobny do reszty. Od dawna to mnie fascynuje. Tym bardziej że co jakiś czas pojawia się ktoś, kto się wyróżnia spośród nas. Ktoś, kogo zna cały świat, ktoś, o kim będą mówić setki lat później. Jak to się dzieje? Czy ten człowiek od razu rodzi się taki inny, by pozytywnie lub negatywnie zwrócić swoją uwagę? Czy zbieg wydarzeń to warunkuje? Połączenie wrodzonych i nabytych cech? Są różne teorie, różne przypuszczenia, ale tak naprawdę nie da się przewidzieć, kto będzie wyróżniał się od miliarda innych ludzi.
Dla mnie osobiście takim człowiekiem był Leonardo da Vinci. Postać, która osiągnęła w rozumieniu ludzki tak wiele, która została zapamiętana na setki lat, której dzieła do dzisiaj możemy oglądać, która inspirowała w swoich czasach i nadal to robi. Nie będę ukrywać – osoba Leonarda intryguje mnie od dziecka i traktuję ją jako najwybitniejszego człowieka przez istnienie ludzkości. To geniusz, który pokonał swoją epokę. Z tego względu poświęcam też wiele czasu na poznawanie faktów o nim. Większość z nich podejrzewam, że jest mitem albo bardzo niesprawdzoną informację. Jednak nie przeszkadza mi to w żaden sposób. Tym bardziej że w ostatnim czasie zaczęłam się też skupiać na bardziej rzetelnych dziełach niż tylko internet albo powieści, w których występuje da Vinci.
Tym razem w moją rękę wpadło przepiękne wydanie książki "Leonardo da Vinci. Zmartwychwstanie bogów". Miałam już styczność z pisarzem, który stworzył tę powieść i było ono raczej przeciętne. Chciałam mu dać drugą szansę, tym bardziej że pisał o mojej ulubionej postaci. Niestety ze smutkiem muszę przyznać, że to był bardzo duży błąd. Czemu?
Zacznę od zalet, czyli języka, jakim posługuje się pisarz. Przypadł mi do gustu, ponieważ jest stosunkowo poważny i dość rozbudowany, a takie style bardzo cenię. Ma w sobie tę niezwykłą klasę, która dobitnie potwierdza, że mamy przed sobą snutą niesamowitą historię. Jest to powieść wolna i monotonna, ale dające zastrzyk zaciekawienia i fascynacji. Mało autorów to osiąga, więc jest to aspekt tym bardziej doceniany przeze mnie. Przy tym jest poruszający i po prostu odmienny.
Mimo to w ostatecznym rozrachunku twierdzę, że ta historia jest niesamowicie nudna. Przyznaję, że dla wielu czytelników może być łatwiejszą formą niż typowa biografia czy książka naukowa, ale ja nie jestem zadowolona z fabuły. Była chaotyczna i przede wszystkim niespójna. Przeskoki czasowe pojawiały się co chwila i mimo że były podkreślone, to i tak czasami się gubiłam, co utrudniało mi zrozumienie kontekstu i samego życia Leonarda. Jest tam tak wiele faktów historycznych, miejsc, postaci, że dla takiego laika jak ja jest to w ogóle nie do przejścia. To wszystko tak bardzo mi się w głowie mieszało, że czasami miałam odczucia, jakby czytała randomowe fragmenty wyrwane z innych książek. Myślę, że są w stanie zrozumieć to wyłącznie znawcy tamtych czasów.
Co do samych faktów też mam wiele zastrzeżeń. Przede wszystkim nie dowiedziałam się z tej książki niczego nowego ani zaskakującego, a tego właśnie oczekiwałam. Nie jest to też zbyt rzetelna powieść. Zdaję sobie sprawę, że minęło wiele lat od jej napisania, więc o wielu rzeczach nie wiedziano wtedy albo nie ujawniano ze względu na wizerunek. Mimo to nie widzę sensu szukać w niej przydatnych źródeł wiedzy, gdyż w tej chwili jest wiele potwierdzonych informacji na temat tej osobistości.
Ponarzekałam sobie, ale powiem Wam, że i tak jestem zadowolona, że mam tę książkę, gdyż jest tak pięknie wydana, że moja dusza kolekcjonera przeniosła się do siódmego nieba. Zdaję sobie sprawę, że jest to dość materialne podejście. Jednak przyznajcie sami – sama okładka, która ma fakturę płótna, jest już cudowna. Piękne kremowe stronice, na których można znaleźć dzieła da Vinciego dopełniają całości.
Nie polecę Wam tej książki, ale też jednoznacznie nie powiem, że nie jest warta przeczytania. To zależy, czego akurat szukacie. Bo jeśli opowieści, gdzie w tle znajdziecie Leonarda, to może Wam przypaść do gustu. Lecz jeśli oczekujecie rzetelnych i rozbudowanych faktów, to już niekoniecznie.