W tej książce jest wszystko. Liryka, refleksja, czarny humor i obrazki rodzajowe połączone w całość wyobraźnią. Ból, bezradność, zagubienie, koniec i początek. Opowiedziane ściszonym głosem, spokojnym tonem, przy użyciu minimalnej liczby słów. To prozatorski odpowiednik haiku. Małe, skondensowane olśnienie. Jedno z tych, których nigdy się nie zapomina.
„Jedna kobieta traci życie, a druga matkę. Ta, która zostaje po doczesnej stronie świata, musi załatwić sprawy urzędowe, złożyć wspomnienia w sensowną historię o (trudnej) miłości i wreszcie zmierzyć się z bólem utraty, jakiego nie da się ujarzmić. Oto przejmująca opowieść o tym, że relacje między dwojgiem bliskich ludzi ustają – i jednocześnie wcale nie ustają – gdy wkracza w nie śmierć. Nie jest prosto zamykać tyle treści w tak niewielu słowach – Joanna Stoga to potrafi. Te opowiadania są dojrzałe, precyzyjne i głębokie. Trudno uwierzyć, że to książkowy debiut”.
Michał Paweł Urbaniak, krytyk i pisarz
Wydawnictwo: brak danych
Data wydania: 2020-08-26
Kategoria: Opowiadania
ISBN:
Liczba stron: 0
Język oryginału: polski
Jak wygląda pejzaż po odejściu kogoś, kto był integralną jego częścią? Jak wygląda życie pozbawione codziennej monotonii - radio, widelec, klawiatura; lalala, brzdęk brzdęk, trzask trzask – kiedy jedna monotonia zastępuje drugą ? Kiedy niby wszystko jest nowe, niezapisane, ale jakieś takie krzywe, niepełne, za bardzo albo za mało…
„Las, pole, dwa sobole” jest debiutancką książką fotografki Joanny Stogi. Książką pełną treści, o zdaniach krótkich i konkretnych jak trzask migawki; o zdaniach, które zapadają w pamięć jak raz zobaczone zdjęcie, które wprawia nas w zachwyt absolutny. O czym właściwie jest? O odejściu, o nieobecności, o samotności, o pamięci. Kobiecie umiera matka. Matka, z którą właściwie jakoś było jej ostatnio nie po drodze. „Stoję na miękkich nogach, na twardej ziemi, na pochowanych wcześniej. Na wieki wieków. Amen”. Matka była, a teraz jej nie ma. Trzeba tyle spraw załatwić: pogrzeb, miejsce na cmentarzu, ubranie jakieś do trumny, trąbkę, bo trąbki na pogrzebach takie ładne… Mieszkanie trzeba wyczyścić, odrzeć z rzeczy, które już nie są potrzebne. To czyszczenie mieszkania jest jak wymazywanie gumką obrazka z dziecięcego zeszytu. Oto był tu domek, w domku pełno klamocików, kolorowe firaneczki, obok domku mamusia, jakiś ogródek, różowe kwiatki. A teraz – szust szust gumką po kartce i zostają tylko cztery puste ściany. Nie mam ogrodu, kwiatów, nie ma mamy. Ściany są gołe. Puste. I nie ma nikogo, kto tę przestrzeń zapełni, powiesi na ścianie kalendarz z górami, a w szafie sukienkę w kwiaty. „Stoję nad grobem i mówię o niej. Prawdę i nieprawdę. Szczerze i nieszczerze. Mówię do ludzi, do niej, do siebie. Donikąd.”
Fabuła tej drobniutkiej, niepozornej książki – parafrazując sama autorkę – nie jest linearna ani nie kręci się po okręgu jak u Majów. Ta fabuła jest jak garść okruchów rozsypanych na stole; niby wszystkie są częścią tej samej kromki chleba, ale każdy z nich leży osobno, każdy śni swe własne sny i snuje własne historie. Historie o umieraniu. Historie o życiu. O tych, którzy odeszli i, o tych, którzy zostali. „Las, pole, dwa sobole, brylanciki, dwa jabłuszka…” wyliczamy sobie wspomnienia po umarłym życiu, po osobach, które miały być na zawsze, a teraz czas zaciera w pamięci ich rysy. Wyliczamy gesty, zapachy, urywki słów, smaki, strzępy melodii. Wyliczamy póki jesteśmy i wyliczamy po tych, którzy sami wyliczać już nie mogą.
Poświęćcie tej książce kilka chwil. Jest króciutka, zdążycie ją przeczytać pomiędzy tym a tamtym Ważnym Zajęciem. Joanna Stoga pisze o tym, co każdego z nas czeka – o stracie, odejściu, żałobie. Ja wiem ,że to niepopularne, że nie trendy ani modne. Ale jest. I nikogo nie ominie… Więc jak właściwie wygląda ten „pejzaż bez ciebie”? Ja wiem i wy też wiecie. Wy, którzy przechowujecie w pamięci koraliki, błyskotki i wycinanki wspomnień o tych, co to nigdy nie są „na zawsze”, bo nic na zawsze być nie może.
„Jestem kolekcjonerką samotności. Wyszukuję jej odmiany pośród napotkanych ludzi. Przyglądam się im, porównuję objawy, a potem staram się je przyszpilić, niczym motyla w gablotce, jednym określeniem, które najlepiej odda ich charakter” [1].
„Las, pole, dwa sobole” to zbiór krótkich opowiadań połączonych myślą przewodnią, będących refleksją nad przemijaniem, samotnością i śmiercią. Joanna Stoga poetycko łapie w kadr obrazy z życia i codzienności, które stanowią pretekst do przemyśleń, punkt wyjścia do rozważań nad sensem istnienia i kolejami ludzkich losów.
„Jak ludzie podchodzą do ciała? O, bardzo różnie. Dla wielu jest szalenie ważne. Do tego stopnia mają je w centrum uwagi, że z czasem staje się sensem ich istnienia” [2]. Stoga pochyla się nad kultem ciała, chorobą i umieraniem. Zamyka w literackich miniaturach emocje – lęki, nadzieje i pustkę towarzyszącą żałobie. Z lekkością pisze o sprawach trudnych i smutnych, nie przytłacza czytelnika gradem negatywnych odczuć, a jedynie wprowadza w stan refleksji. Dotyka tematów, które większość z nas spycha w głąb świadomości i stara się nimi nie zajmować.
„Dziś jest jak zapomniany wagon na bocznicy – życie raczej ją mija. Ma męża i również z nim niewiele ją łączy. Rozmowy, a właściwie krótkie wymiany zdań, dotyczą jedynie zakupów na jutro, wyjazdów służbowych albo rachunków, które trzeba zapłacić” [3]. „Las, pole, dwa sobole” to także próba analizy skomplikowanych relacji międzyludzkich i zrozumienia procesu wygasania uczuć, meandrów często sprzecznych emocji, które nami targają w kluczowych momentach życia. Stoga kreśli szkice z życia rodzinnego i przedstawia wycinki ze świata wewnętrznego postaci osadzone w konkretnej sytuacji – odwiedzin w szpitalu, samotnego spaceru czy spotkania w kawiarni.
„Za wszystkie zmarnowane lata, za brak odwagi i stanowczości. Za to, że zawsze przychodziła za wcześnie albo za późno, że odzywała się, gdy należało milczeć, i na odwrót – milkła, gdy słowa były na wagę złota. Za to, że dotąd była „nie dość” albo „za bardzo” i nawet urodziła się nie w porę, w dodatku wyrwana z łona matki kleszczami za głowę” [4]. Joanna Stoga w tych krótkich utworach konfrontuje także oczekiwania społeczne z ich wpływem na ludzką psychikę, ukazuje siłę powszechnie uznawanych norm i trudność w ich wypełnianiu.
„Las, pole, dwa sobole” to refleksyjne obrazki z życia, często nawiązujące do konwencji oniryzmu, ale także traktujące o życiu pośmiertnym. Stoga zastanawia się jak to jest – już nie być, nagle przestać istnieć – czy to łatwo odzwyczaić się od życia?
Joanna Stoga posługuje się ładnym, literackim językiem, ciekawym stylem i kreśli pewien zbiorowy portret psychologiczny – bohaterowie jej opowiadań są nienazwani, niektórzy pojawiają się kilkakrotnie w tych krótkich migawkach, inni są jedynie pewnym punktem odniesienia.
„Las, pole, dwa sobole” czyta się lekko, mimo pewnego ciężaru jaki za sobą niosą te utwory – wraz z ostatnią stroną przychodzi żal, że to już koniec. A jednak ta krótkość i ulotność tekstów wbrew pozorom niesie za sobą sporo emocji i zmusza do przemyśleń.
[Recenzja opublikowana także na innych portalach czytelniczych.]
[1] Joanna Stoga, „Las, pole, dwa sobole”, wyd. Seqoja 2020, str. 57.
[2] Tamże, str. 30.
[3] Tamże, str. 64.
[4] Tamże, str. 18.
Śmierć matki i nagła konieczność zaopiekowania się psychicznie chorym ojcem zmieniają życie Kassi. Z dnia na dzień musi znaleźć siłę aby poradzić sobie...
Przeczytane:2020-10-07, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Samotność może mieć różne oblicza. Joanna Stoga wymienia ich kilka: biała, gorzka, zastygła w przerażeniu, literacka, mroczna, ostateczna, samotność odkrywcy... Ale najtrudniej chyba oswoić się właśnie z tą, która przychodzi po stracie kogoś bliskiego. Kiedy nagle nie ma już codziennych rozmów, telefonów nie w porę i kłótni. Zostaje tylko cisza. A ta bywa czasem przeraźliwie głośna.
"Las, pole, dwa sobole" to zbiór króciutkich opowiadań dotyczących straty, śmierci i samotności. Poznajemy kobietę, która otrzymuje druzgocące wieści na temat stanu zdrowia swojej matki. Towarzyszymy jej także podczas pogrzebu, porządkowania mieszkania czy wizyty u notariusza. Jesteśmy obok, gdy dręczą ją ponure sny i gdy denerwuje się, wybierając przypadkowo numer telefonu, którego nikt już nie odbierze... A nawet czyni nas świadkami pewnej pośmiertnej rozmowy w kostnicy.
Joanna Stoga po mistrzowsku operuje słowem, tworząc proste, ale niezwykle poruszające teksty. Zwraca uwagę na chwile, w których zdaje nam się, że cały świat nagle zamiera. A kiedy wreszcie rusza dalej, nic już nie jest takie, jak było. Pisze również o różnych rodzajach samotności, o ludzkim zobojętnieniu, o umieraniu i tęsknocie. Oszczędnie dawkuje słowa, lecz używa ich bardzo precyzyjnie. I właśnie w tej prostocie przekazu tkwi jego wielka siła.
Fakt, iż jest to debiutancka książka Joanny Stogi, mocno zaskakuje. To opowieść dopracowana w każdym calu, a jej styl przywodzi raczej na myśl doświadczonego, świadomego swych mocnych stron pisarza. Autorka doskonale wie, co chce przekazać i robi to bezbłędnie. Każda opisana przez nią scena wywołuje emocje i każda ma coś ważnego do przekazania.
"Las, pole, dwa sobole" to pozycja, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Napisana prostym, przystępnym, a jednocześnie bardzo pięknym językiem. Te niespełna sto stron tekstu możecie przeczytać w jeden wieczór, ale refleksje, jakie będą mu towarzyszyć, pozostaną z Wami o wiele dłużej. Polecam! Szczególnie w kontekście zbliżających się Zaduszek.